WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Hmm, nie zmęczyłem za bardzo palców, więc nie jest to absolutnie wykluczone. Chociaż katalog relaksujących rzeczy jest nieco większy. On pewnie również padłby po takiej sesji i zasnął. Z perspektywy jutrzejszego dnia to wcale nie było tak złe rozwiązanie - porządnie wypoczęty na pewno będzie znacznie "lżej" obsługiwał broń. Jednak on lubił czasem niemal się "zarżnąć". Własny wysiłek był dla niego smakiem życia, sygnałem że coś się u niego dzieje i nie popada w zabójczą stagnację.
Punkt dla ciebie. Rzeczywiście mówił. Z drugiej strony, było już po północy, więc mogło się wyzerować... Zależy, czy dzień traktujemy zegarowo, czy biologicznie "od pobudki do snu". Zauważyłem Kotku. Obrzucił ją spojrzeniem od oczu w dół. I jeśli mam być szczery, cholernie mnie to kręci. Coś zupełnie odległego od oliwkowo-brązowego świata w którym przeżył właściwie całe dorosłe życie. Uwielbiał wszystkie składowe jej seksapilu - od makijażu, poprzez sukienki, kończąc na elementach zarezerwowanych wyłącznie dla niego. Był heteroseksualny więc logicznym było, że kręciła go kobiecość, jednak on uwielbiał ją w tych skrajnych, tradycyjnych formach. Zdecydowanie kręciła go Molly w wersji aniołka Victoria's Secret a nie jako Ripley z "Aliena".
Nie chcę cię wykorzystywać. Oburzył się teatralnie. Lekko. Właściwie już to zrobiłem... Ale nakarmić naj najbardziej mogę. Tosty francuskie? Coś lekko na słodko, glukoza na pewno się przyda. A widział w lodówce owoce. A prócz tego potrzebna porcja węglowodanów, białka, witamin... No i w dodatku szybkie danie które ciężko było zepsuć.
Trochę tak. Faktycznie, gdyby szlafrok był poliestrowy to tylko brakowałoby mu rękawic bokserskich. A tak, wyglądał niemalże jak gentleman w bonżurce. No, może brakowało tylko kraciastych spodni od piżamy.
Nie musisz. Trzy godzinki i będę z powrotem. Powiedział wychodząc już z łazienki. Muszę posłać paru papierowych kolesi na skład makulatury, nie będzie tam nic ciekawego. Tabelkami zajmie się szef. Kierunek - kuchnia. Czas zamienić szlafrok na fartuszek. W końcu napis "keep it away from fire" należy traktować poważnie nawet, jeśli niewiele ma się pod spodem...
-
– Możesz mi to mówić codziennie i nigdy nie będę miała dość – Molly zdecydowanie porzuciła płaszczyk skromności pozwalając sobie na takie zachowanie z kilku przyczyn, które były niemal oczywiste. W tym wszystkim dało się wyczuć nutkę humoru bowiem nawet mimo iskry uwodzicielstwa, nadal nie opuszczał jej dobry nastrój. Od dawna nie było lepiej i nic nie zapowiadało burzy.
– Popatrz jak to jest, że tak cudownie się dobraliśmy. Myślałeś kiedyś o tym? Bo ja często – sama już nie wiedziała co ma sądzić o przeznaczeniu. O tym czy istnieje, czy to jedynie wymysł ludzi lubiących zrzucić na coś swój los.
– Nie chcesz?! – zaciągnęła się mocno powietrzem otwierając usta na kształt literki „o”. – Myślałam, że to lubisz – nie wspominając już o tym jak bardzo lubiła to ona. Wykorzystywanie na wspólnych zasadnych było cudowne i prócz tego, że kochała Chrisa za to jaki był, to kochała go również za to co dawał jej w łóżku. Nie zamieniłaby go na nikogo innego.
– Nie jestem wybredna. Myśle, że zasłużyliśmy na coś słodkiego nawet o tej porze. A wiesz co?! – Molly coś wpadło do głowy bo z wystrzelonym palcem w kierunku Christiana stanęła w pół kroku. – Napijemy się szampana? – posłała mu spojrzenie godne kota ze Shreka. – Mam ochotę nie wiem skąd tak nagle… - co prawda butelka stała grzecznie między innymi w barku a nie w lodówce ale nim Chris uczyni tosty, zawsze ciecz odrobinkę się schłodzi. – Wiem, że jutro rano wsiadasz za kółko ale jeden mały kieliszek chyba nie zaszkodzi?- ciąg dalszy niewinnej minki zgrał się z demonstracją palcem wskazującym i kciukiem ile to tego płynu w szkle będzie.
– Cudownie. W takim razie obudzisz mnie jak wrócisz – bo ona osobiście miała zamiar spać tak długo jak to tylko możliwe. Zwłaszcza, że nie będzie musiała jechać jutro do pracy. O ile nie nastąpi jakaś zbiorowa śmierć (bo nie nastąpi…) – Poczekaj, poczekaj – powstrzymała mężczyznę przed rozwiązaniem szlafroka. Uniesiony palec wskazujący dał sygnał do wstrzymania wszystkich ruchów. Teraz mogła przynieść butelkę, którą wsadziła na moment do lodówki. – Zamknij oczy i nie otwieraj póki nie pozwolę – zaznaczyła oczekując spełnienia prośby. Gdy żołnierz jej zaufał, sięgnęła do ostatniej szuflady po prawej stronie wyjmując z niej fartuszek. Czy był niezwykły? Dostała go wieki temu na panieńskim od lasek i z sentymentu nie wyrzuciła podczas remontu. – Rozbierzemy się przystojniaku – nuciła pod nosem piosenkę rozwiązując szlafrok i zsuwając go z szerokich ramion. Niemal westchnęła mogąc obserwować jego ciało w tak dobrym świetle. Fartuszek zarzuciła mu na szyję i zawiązała z tyłu. – Możesz otworzyć – zachichotała pod nosem stając przed swoim macho. – Szampana poproszę – wybuchnęła śmiechem wspierając się na krześle. – Gdybym była facetem to brałabym Cię tu i teraz – zbijała się nadal żałując, że nie wie gdzie porzuciła telefon bo ta scena wymagała uwiecznienia.
-
Nie no, codziennie to nie. Wiesz jak działa inflacja? Im więcej jest czegoś tym mniej jest warte. Nie miał zamiaru skąpić jej komplementów czy czułych słów, jednak nie chciał także żeby stały się codziennymi banałami które wpuszcza się jednym uchem a wypuszcza drugim.
Wiesz, że też przeszło mi to przez myśl? Może nie często, bo nie lubię dumać nad czymś co działa gdy działa. Skupiał się na konserwacji, regularnych przeglądach i smarowaniu. Smarowanie było niezwykle ważne... Stanowili niezbyt typową parę - była między nimi pewna różnica wieku, znaczna różnica temperamentów i różne traumatyczne przeżycia. A jednak pasowali do siebie doskonale.
Pewnie, że lubię. Ale chcę, żeby korzyści były obopólne. "Wykorzystywanie" sugeruje, że zabieram coś dla siebie. "Użycie" to może lepsze słowo? "Use me" z jej ust brzmiałoby diabelnie kusząco... W głowie układała mu się następna zabawa - realizacja niebawem.
Aha. Truskawki, szampan i... tosty. Było prawie ekskluzywnie. Jeden-dwa kieliszki ze spokojem. Do wyjazdu mam jeszcze jakieś dziewięć godzin. Jeden kieliszek na około 3 godziny. Zakładając, że nie czeka ich już żadna aktywność fizyczna, a z nimi to nigdy nie było takie pewne.
Przystopowany zatrzymał się w pół kroku. Miał założyć zwykły, czarny fartuch który kupili niedługo po tym jak zamieszkali razem. Zamknął oczy i czekał, sam nie wiedział na co. Rozebranie go nie było całkowicie niespodziewane - w końcu sam musiałby to zrobić. Gdy otworzył oczy i zobaczył swoje odbicie w inoxowej lodówce uśmiechnął się z wyrazem twarzy mówiącym "no tak...". Wyglądał mega głupio ale i mega zabawnie, także dla niego samego. Och Diabliczko, udowodniłaś, że płeć nie jest dla ciebie wielką przeszkodą. Mrugnął porozumiewawczo biorąc butelkę. Uśmiech pozostał po rozbawieniu niecodziennym strojem. Generalnie dawno nie robiliśmy tego w kuchni, ale obawiam się, że gotowanie i bzykanie nie idą w parze. Przynajmniej na tym samym poziomie. Szampan "pyknął" w momencie otwarcia w jego dłoniach. W końcu to nie była meta wyścigu, żeby lać nim na lewo i prawo. Napełnienie kieliszka trwało momencik. Popatrzył na nią w czasie gotowania. Miała zakrytą znacznie większą powierzchnię ciała. To nie fair.
Kolacja nago? Zaproponował. Mam nadzieję, że żadne z nas się nie ubrudzi, bo akurat skończyły się papierowe ręczniki. I trzeba będzie to zlizać... Chociaż biała rolka na podajniku mówiła jasno, że albo oślepł, albo jest wyjątkowo marnym kłamcą.
-
Coś podobnego…
– A ja robię to chyba zbyt często i o ile są to dobre rzeczy to wtedy poprawiają mi humor. Gorzej jeśli zacznę skupiać się na czymś negatywnym. Muszę Ci powiedzieć, że od pewnego czasu wszystko układa się jakoś tak gładko i bezproblemowo. Oczywiście nie chce zapeszać ale przywykłam, że po sielance zawsze przychodzi mega dół ale wiesz… taki, z którego trudno się pozbierać i mam to z tyłu głowy. Masz czasem tak, że się obawiasz czegoś ale w sumie nie umiesz określić o co Ci chodzi? – Murphy nakręciła się mówiąc wszystko na jednym tchu. Nie było dyskusji co do tego, że miło spędzony czas we dwójkę, dobry seks i wizja przekąski z szampanem poprawia jej humor. Zależność była bardzo prosta i zauważyła ją już lata temu – szczęśliwi ludzie dużo mówią i nie ma tu znaczenia płeć. Zauważy to każdy kto zwróci na to uwagę.
– Twoje wykorzystywanie sprawia mi niesamowitą przyjemność – zapewniła, że nie ma w tym nic złego a być może niewłaściwy dobór słów to czysty przypadek.
Szybki przelicznik w głowie kazał bezwarunkowo skierować spojrzenie na wiszący w kuchni zegarek. 9 godzin to kupa czasu i zakładając, że zabawią w tych okolicach nawet kolejne dwie godziny… Christan spokojnie się wyśpi i wytrzeźwieje po tych trzech kieliszkach kilka razy. Naturalnie ona mogłaby sobie pozwolić na o wiele więcej ale dziś nie miała ochoty upijać się. Dobry humor miała od rana a jeszcze lepszy stał się w chwili gdy zrobiła krok w tył przyglądając się mężczyźnie od góry do dołu. Ubrany jedynie w skąpy fartuszek przedstawiający bardzo kształtną kobietę wyglądał… bosko. Murphy zsunęła z głowy ręcznik, który do tej pory tworzył turban zarzucając go na któreś krzesło. Dłoń wsunęła we włosy i przerzuciła je na prawą stronę zasłaniając przy okazji kosmykami fragment twarzy. Nie mogła powstrzymać rozbawienia mimo szczerych chęci.
– „Tego” czyli chcesz ze mnie „skorzystać” w tym pomieszczeniu? – parsknęła pod nosem bo nawet jeśli Chris załączył tryb seks telefonu to fonia bardzo rozbiegała się z wizją. Ten fartuszek sprawiał, że jedyne na co miała ochotę to stroić żarty ze swojego mega seksownego (inaczej) mężczyzny. – Skarbie rozbierz się pierwszy. Błagam – zakryła usta dłonią zamykając oczy. W ten sposób chciała jakoś przywołać się do porządku. Chciała się opanować i nabrać chociaż trochę powagi.
– Zobacz. Szlafroczek zsunął mi się z ramienia – spojrzała na niego niewinnie gdy ciepły materiał zjechał w dół aż do łokcia odsłaniając jedną pierś. Nie zwracając na to kompletnie uwagi uniosła kieliszek upijając łyk alkoholu.
-
Niektórzy powiedzieliby, że "zapeszasz". Ale moim zdaniem to nie do końca tak. Myślę, że jesteśmy jak ogień i woda - po prostu zupełnie różni i inaczej myślimy o wielu rzeczach które nas otaczają. Nie wydaje mi się, żeby było "za dobrze". Niezbyt filozoficznie wyglądał w tym szlafroku. Oboje zapłaciliśmy gigantyczną cenę, przeszliśmy na drugą stronę piekła i z powrotem żeby spotkać się ze sobą. Ja wyszedłem z tego pokaleczony, zarówno na ciele jak i umyśle, ciebie przyjaciółka wysłała na kurs który miał ci pokazać jak się bronić przed demonami takimi jak ten z przeszłości. Który leży obecnie w odpływie. I tak, rozumiem to. Irlandczycy z którymi służyłem mówili na to "zło w powietrzu". Nie wiem czy w nie nie wierzę. Czujesz je? Powinni dzielić się swoimi obawami. Nawet, jeśli były irracjonalne.
Nie jestem ideałem. Nie jestem też ideałem dla ciebie. Nie zarabiam świetnie, pracuję w branży, która traktuje kobiety przedmiotowo. Nie mam szkoły, jestem całkiem przeciętny jeśli chodzi o radzenie sobie w życiu i powiedziałbym, że dopiero poznaję świat. Teraz jestem dla ciebie przystojnym czterdziestolatkiem ale boję się co będzie za kilka lat. Jajka trafiły do miski razem z mlekiem i cynamonem. Dynamiczne, okrężne ruchy widelca wtłaczały do masy powietrze i rozbijały żółtka. Gdy ty będziesz gorącą czterdziestoparolatką ja będę dobijał do sześćdziesiątki. Martwi mnie to i wiem, że biegu czasu nie odwrócę. Bo widzisz Molly, znamy cię kilka miesięcy a czuję, że to co jest między nami jest najlepszym co mi się przytrafiło. Traktuję cię poważnie znacznie poważniej niż wykonywane właśnie obtaczanie chleba w mieszance i myślę, że jesteś kobietą z którą chciałbym spędzić resztę życia. Ale wiem, że po drodze będzie mnóstwo trudności. Więc nie - wcale nie jest słodko. Przetarłem auto, w odpływie szopy leżą pewnie drobne kawałki jakiegoś grubasa o którym wiem tyle, że był skurwielem. Skorupki powędrowały do kosza prostą linią. Pacneły z głuchym "przysiadem" wśród innych śmieci. Dla mojego szefa jestem maskotką ze śliczną partnerką. Nie traktowali nas poważnie. Czasem zastanawiam się jak to będzie wyglądało dalej... Zagalopował się. Ale powinni czasem skręcać w poważniejsze rejony - czuł to. Ale może niekoniecznie tak miłego wieczoru. Chyba, że właśnie swoimi zapędami sprawił, że przestał być miły.
Na słowa o wykorzystywaniu tylko się uśmiechnął. Miał w głowie parę scenariuszy, które zadowolą oboje. Ale postara się niczego nie zabierać. Wprost przeciwnie, to ona będzie mogła skorzystać z niego.
O ile będzie chciała, by jej "użył".
Właściwie... Tak, czemużby nie. Chyba mamy bitą śmietanę, truskawki na bank widziałem w lodówce. Mówił o kolejnej przekąsce czy zabawie. Mogła sprawdzić. Odrobinę tandetnie, odrobinę pretensjonalnie. Ale to miało być coś, co sprawi im radość a nie zachwyci Larsa von Triera.
Na słowa o rozebraniu fartuszek i tak spełniał już tylko część swojej symbolicznej roli, podejrzanie unosząc się w dolnej części. Bezproblemowo rozsupłał węzeł przy użyciu jednej dłoni. Molly z zasłoniętymi oczami. Przełożenie materiału przez głowę, przełożenie tosta na talerzyk. Molly z odsłoniętą piersią patrzy na niego tak, że nogi miękną. Zapewne z powodu odpływu krwi w bardziej newralgiczne miejsca.
Ojej. Powiedział udając przejęcie, stawiając przed nią talerzyk. Byłoby bardzo smutno, gdyby było niesymetrycznie, nieprawdaż? Powiedział już niemal przy jej obojczyku. Złożył na nim pocałunek zaś wolną dłonią powoli zsuwał materiał z drugiego ramienia.
Niech żarcie stygnie.
-
– Ja wiem, że to brzmi banalnie ale jesteś najlepszym co mnie spotkało – sadowiąc się na krześle zarzuciła nogę na nogę poprawiając odruchowo fragment ciepłego materiału, który zsunął się z jej uda. – Oho – sytuacja aż prosiła się o nawiązanie do sławnego mema o Panie Marudzie – niszczycielu dobrego zabawy. – A dlaczego – poprawiła się na siedzeniu mimo tego, że siedziało jej się wygodnie. Psychika zaczęła wariować i płatać jej figle podsuwając kilka sugestii, które zaraz mogły paść z ust Christiana. Pierwsza dotyczyła naturalnie najbardziej oczywistego scenariusza, który zakładał, że owszem… bardzo ją kocha ale w jego życiu pojawił się ktoś kto skutecznie odciąga go od bycia wiernym lub opcja numer dwa – na dniach poznał swoje dziecko, o którego istnieniu nie miał zielonego pojęcia. Nic dziwnego, że mina Molly nie wyrażała nic poza skupieniem. – Tak, czuję. Od pół minuty coraz mocniej – wysiliła się na delikatny uśmiech splatając dłonie pod brodą. Jej spojrzenie bystrych oczu nie odpuszczało nawet na chwilę chcąc złowić męski odpowiednik o tej samej barwie. Nic z tego. Żołnierz był skupiony na przygotowaniu późnej kolacji i nastawiony na wykonanie zadania obserwował jedynie blat roboczy i indukcję. – Christian a czy Tobie to wszystko co przed chwilą wymieniłeś przeszkadza? – zatoczyła palcem koło próbując zobrazować przewijanie taśmy w starych kasetach. – Gdyby cokolwiek mi przeszkadzało to już dawno bym się z Tobą pożegnała albo próbowała namawiać na zmiany. Czy to robię? Nie – za wszelką cenę starała się podejść do tematu na chłodno i bez emocji bo skoro już się przed nią otworzył to za nic w świecie nie wypadało skwitować jego wypowiedzi krótkim „co ty pierdolisz”. – Jest między nami 10 lat różnicy. Tylko 10 – zaakcentowała to wyraźnie bo gdy on będzie dobijał do 60, ona dobije do 50. Mało tego, będzie miała menopauzę i uderzenia gorąca.
– Okej – podniosła dłonie w geście poddania się choć tak szczerze to właśnie szykowała do wytoczenia ciężkie działo i nawet mimo połowicznego wzwodu, który krył się pod fartuszkiem mężczyzny, nie dała się zbić z tropu. Postawiony na stole talerzyk, usta na jej obojczyku i dłoń bezczelnie zsuwająca drugi rękaw – nic jej nie rozproszy. – Usiądź i zjedz – zadarła głowę nie robiąc sobie kompletnie nic z tego, że jest naga od pasa w górę. Mało tego, rozsiadając się nieco wygodniej zaczęła rwać niewielkie fragmenty tostów nie spuszczając wzroku z mężczyzny. Było jej chłodno, ciało przechodziły drobne dreszcze a piersi bezczelnie to zdradzały.
Pierwszą połowę kromeczki przepiła łykiem szampana. Panująca cisza miała podkręcić atmosferę i nadać przyszłym słowom większa powagę. Zupełnie jak w filmie gdzie główna bohaterka musi coś wyznać a zafascynowane kury domowe wstrzymują oddech patrząc w ekran tv.
-
Tak jak prawda. Prawda również uszlachetnia. Byli z sobą szczerzy - czuł to. Z drugiej strony wśród tych wszystkich fantastycznych rzeczy które sobie wzajemnie ofiarowali było mało zwykłych, prostych prawd.
Nic co związane z tobą, nie jest banalne. W ustach innej dziewczyny mogło brzmieć to jak frazes - dla niego znaczyło wiele. W tej chwili tak właśnie jest. Kto wie, co stanie się w przyszłości? Ale czasem nie ma sensu naprawiać czegoś, co nie jest zepsute.
Jego pytanie dotyczyło raczej sytuacji ogólnej niż tej konkretnej rozmowy. Ale cóż, sprowokował - musi w tym trwać.
Przeszkadza? Nie. Właściwie nie znam tego słowa. Pokiwał głową z lekkim uśmiechem. Trudności tylko osładzały smak zwycięstwa. Dziesięć. Sporo. Pamiętał, jak oburzył się na nazywanie go "tatuśkiem". Po prostu staram się pokazać ci, że nasz związek nie jest szczerozłoty i nie masz się bać, że ideał się rozpadnie. Nie ma ideałów. I przy okazji zrobić ci kolację. Gdybym uważał, że jest jakiś powód dla którego nie możemy być razem, to nie bylibyśmy razem. Jestem dużym chłopcem i umiem powiedzieć co mnie boli, gdy boli. Z tobą mniej boli, a życie nie boli w ogóle. To dla mnie ważne, najważniejsze. No kocham cię po prostu.
Nie podjęła jego zaczepek. Widać, że rozmowę potraktowała znacznie poważniej niżli zakładał.
Przysiadł i jedli. Cisza mówiła, że za chwilę padną słowa o kolejnym trupie, celu do likwidacji albo ciąży. Albo coś zupełnie innego. Siedzieli nadzy lub półnadzy i po prostu jedli. Jak gdyby ktoś nagrywał zupełnie zwykłą scenkę rodzajową tylko kazał aktorom się rozebrać. Ot, zwykły performance.
Christian w myślach przeklinał swoje nieprzygotowanie do życia i tej sytuacji. Miał nadzieję, że będzie mógł nadrobić. Poczynił pierwsze ku temu kroki...
-
– Źle mnie zrozumiałeś albo ja nie powiedziałam jasno o co mi chodzi – przygryzła wargę chcąc czy też nie ale musiała nawiązać do swojej przeszłości. W gruncie rzeczy mimo tego, że odpychała zły czas z całych sił to wniósł on pewien pozytyw. A jaki?
– To co między nami jest w porównaniu do mojego poprzedniego małżeństwa jest wspaniałe, cudowne i nikt nie sprawi, że zmienię zdanie. Nareszcie czuję, że żyje, wiem, że mam w Tobie oparcie, pomoc i sprawiasz, że czuję się bezpiecznie. Biorąc pod uwagę to co było i to jak żyjemy dla mnie jest idealnie – skrzyżowały ręce na klatce piersiowej będąc niemal obrażoną albo jedynie tak wyglądała? Wszelkie zastrzeżenia dotyczące nieprawidłowości Christian mógł zatrzymać dla siebie jeśli były to rzeczy tak błahe jak jego niższe zarobki. To zupełnie na nic nie wpływało jeżeli chodzi o standard życia. Działalność kobiety przynosiła stałe dochody i oboje byli dobrze zabezpieczeni na przyszłość.
Molly jedząc dotarła do źródła problemu. Przynajmniej tak jej się wydawało.
– Dobre – oblizała brzydko paluszki ponieważ wędrówka ze spuszczonym do bioder szlafrokiem po ściereczkę nie była na miejscu. Chodziło o zachowanie powagi na najbliższe kilka chwil. – Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, jeśli nie to wyprowadź mnie z błędu – odsunęła delikatnie talerzyk robiąc więcej miejsca przed sobą. Po co ? Nie umiała wyjaśnić. – Czujesz się źle z tym, że Twoje zarobki są mniejsze niż moje, w firmie nie jesteś traktowany tak jak na to zasłużyłeś i w przyszłości różnica wieku bardziej nas od siebie oddali niż zbliży – chciał się już ustosunkować? Uniosła palec bo jeszcze nie skończyła. – Co stoi na przeszkodzie żeby wpłynąć na to, na co wpływ mamy? – dla niej niektóre kwestie były zbyt oczywiste i lekkie podchodzenie do tematu (nie mylić z bezmyślnym) rzucały nowe światło na sprawę. Tym właśnie się różnili. Murphy lubiła stawiać wszystko na jedną kartę i nie zastanawiać się co będzie później. Lubiła ryzyko a zyski po niestandardowych akcjach cieszyły podwójnie.
– Skoro oboje się kochamy to powinniśmy to sformalizować. Tak, chciałabym kolejny raz wyjść za mąż – ale niw bój się, jak będziesz grzeczny to Cię nie rozpuszczę. – Później zostaniesz moim wspólnikiem, a na końcu założysz coś swojego żeby nie musieć dłużej oglądać mordy przełożonego. Fajnie byłoby mieć własną strzelnicę albo siłownię. To już Twój wybór – naturalnie wszystko wiązało się z ogromem formalności i rozmową z kimś kto lepiej zaplanuje przedsięwzięcie od A do Z. – I dużo o tym ostatnio myślałam… uważam, że to dla mnie dobry czas na dziecko – pif, paf!
– Zrób mi je – nie, nie wypiła zbyt wiele, nie była pijana ani nic nie wąchała. Zebrało jej się odwagę i tyle.
-
Nie, nie czuję się źle z tym, że zarabiam mniej niż ty. Uważał, że to nie jest jego obowiązek. To co zarabiał, wystarczało i zapewniało niewysoką górkę. Chociaż nie pozwalało poszaleć. Mógłbym zacząć coś swojego, ale nie wiem, czy chciałbym pracować w tym samym miejscu. Przebywanie ze sobą cały czas plus napięcia z pracy mogłyby popsuć to co między nami jest. W końcu można sobie obrzydzić nawet najlepsze rzeczy, jeśli ma się je w nadmiarze. Wiele słyszał historii małżeństw które rozpadały się z powodu prowadzenia wspólnego biznesu.
No właśnie - małżeństw.
Bo właśnie doszli do kompromisu, który jest podstawą małżeństwa. I to z jej inicjatywy.
Jeśli właśnie mi się oświadczasz - to powiem "nie". Ja to zrobię, tak jak przykazała tradycja. Chyba, że nie potrzebujesz do tego żadnych błyskotek w tej chwili to jestem gotów zadać "to" pytanie tutaj w kuchni. Wcześniej pomyślał właśnie o tym, że mógł a nawet powinien już kupić ten cholerny pierścionek. Planowanie taktyczne dobre, strategiczne do bani - dlatego nie było szans, żeby został oficerem.
Jeśli łączyć nas będzie księgowość, ale będziemy pracować osobno, to się uda. Ale nie będę do ciebie mówił "wspólniczko". Znał się na swojej pracy - to już jakieś 30% sukcesu. Okazuje się, że sypia ze swoim inwestorem... Życie bywa zaskakujące...
Tak jak informacja o tym, że pragnie dziecka. W sumie mógł się tego spodziewać, ale czasem nowe życie tak jak śmierć - przychodzi niespodziewanie. Wiedział, że na pewno nie uda się spełnić jej marzenia teraz - w końcu brała tabletki ale byłby hipokrytą gdyby powiedział, że i on o tym nie myślał. W końcu obawa o różnicę wieku mogła dotyczyć także nowego pokolenia - im mniejsza, tym zazwyczaj łatwiej dogadać się z potomstwem. Wiesz, że mogę reagować różnie na nocne hałasy i tak dalej? Brzmiało to, jakby właściwie już się zgodził. Miał tłuste palce i nie chciał jej umazać, ale był to ewidentnie niezły czas na przytulenie, pierś w pierś i policzek w policzek.
I inne rzeczy... O czym za chwilę.
-
– Mam takie samo zdanie. Pracując razem prędzej czy później zaczniemy sobie skakać do gardeł a mi kompletnie nie o to chodzi. Wystarczy, że będziemy się widywać po robocie – wzruszyła ramionami bo najwyraźniej w tym temacie zgadzali się bezapelacyjnie. Chęć przebywania ze sobą 24 godziny na dobę w jej mniemaniu była szczeniacka i na dłuższą metę musiała doprowadzić do konfliktu. – Christian, nie! – podparła dłoń na czole patrząc gdzieś w bok kuchni. – To nie miało tak zabrzmieć. Gdzie ja… Tobie… nie – lekkie zażenowanie tym jak to wszystko wybrzmiało sprawiło, że musiała spuścić głowę i odczekać chwilkę w ciszy. Isselhorst to 100% samiec i nigdy nie przyszłoby jej do głowy odbieranie mu typowo samczych zachowań bo w jej skromnej ocenie oświadczenie się facetowi to jak kastracja. – Nie jestem aż tak niecierpliwa – uspokajający gest poklepywania powietrza przed sobą miał być jednoznaczny z tym, że spokojnie, poczeka, to nie musi być tutaj i dziś. – Jak każda kobieta w stylu sroczki lubię błyskotki – uśmiechnęła się delikatnie. Tak, poczeka na ładny pierścionek, który on sam wybierze.
– Ale od czasu do czasu mógłbyś zarzucić „szefowo” – uniosła brwi czując, że wraca nutka rozbawienia, która opuściła ich kilka chwil temu. Poważne wątki zostały poruszone więc znów mogli zacząć zachowywać się jak rozwydrzone dzieciaki. Jeszcze tylko jedna, ostatnia kwestia.
– Pytam czy tego chcesz bo to wspólna decyzja – więc nie pierdol o nocnych hałasach tylko się określ bo nie wiem co mówić na następnej wizycie u ginekologa ~
– Mieszkaliśmy tydzień u Minnie i jakoś nieszczególnie przeszkadzały Ci nocne pobudki młodej. Chyba, że o czymś nie wiem – ona zazwyczaj otwierała oczy, przekręcała się na drugi bok i szła dalej spać. Przy okazji nie zarejestrowałam żadnego dziwnego zachowania ze strony Chrisa ale to mogło być spowodowane jej sennością.
– Od jutra mogę odstawić – doskonale wiedział o czym teraz mówiła i choć dzisiejszy seks nic nie da w kwestii potomstwa bo za góra 3 dni Murphy dostanie okresu, to za kilkanaście dni będą mogli próbować swoich sił. Pytanie czy rzeczywiście tego chciał. To nie kupno nowego kwiatka ani nawet uroczego pieska. – Nie odpowiadaj mi dzisiaj. Prześpij się z pomysłem – ale najpierw prześpij się ze mną….
– Pojedzone ?- zapytała widząc jego pusty talerz.
-
A jednak okazywało się, że można było zdobyć piękną kobietę mając dwudziestoletni samochód, problemy emocjonalne i średnią pracę która nie predysponuje do klasy średniej. W każdym razie - ja nim nie jestem. Po odejściu od urzędnika stanu cywilnego reklamacji nie przyjmuje się. Zaśmiał się lekko, acz szczerze.
Wszystko wskazywało też na to, że uda im się wejść w spółkę. Nawet jeśli wkład będzie składał się z jego pracy i jej kapitału.
No ja myślę. Obrócili to w żart. Całkiem niezły żart. Chociaż sprawa była całkiem poważna - wszakże przed chwilą prawie doszło do prawie odrzucenia prawie oświadczyn. Masz to jak w banku. I to nie tonem menela proszącego o pięćdziesięciocentówkę. Uniósł dłoń i gestem pistoletu wskazał "tak, ty!" niczym w filmie z lat 60.
Wiesz, śpię znacznie lepiej, od kiedy śpię z tobą. I nie chodziło tu o pierwotną, dziecięcą potrzebę posiadania przytulanki. Więc jakoś dam radę. Wiem, że to wspólna decyzja i jeśli pytasz czy uważam, że jesteś kobietą której chciałbym dać dziecko to cholernie tak - jesteś tą kobietą której gotów jestem zdemolować figurę i kochać ją po tym jeszcze mocniej. Czuć było, że mówi całkiem poważnie. Było to coś w rodzaju wyznania miłości. Dość osobliwego ale powiedzmy sobie szczerze - Christian Isselhorst był daleki od wizerunku amanta albo romantycznego poety.
- Więc odpowiadam już dziś. Wiem, że odstawić to nie problem. Alkohol i fajki też. Pokiwał głową dając jej do zrozumienia, że w tej kwestii będzie absolutnie bezlitosny od momentu rozpoczęcia starań, a nie wyłącznie w samej ciąży. Tak, energia uzupełniona. Gotów do działania... Jakiekolwiek miałoby być. Trzeba było tylko umyć ręce. Czynność zupełnie normalna, ale niezbyt często robił to zupełnie nago.
Cała sytuacja trochę go rozstroiła - gdy zaczynali rozmowę, chciał głównie ją. Teraz... Wychodziło na to, że zrobili 3 kroki w kierunku ułożenia sobie razem życia na dłużej niż trochę.
Serio, chcesz spędzić resztę życia z takim mrukiem? Objął dziewczynę w talii i lekko przyciągnął do siebie. Radość którą miał w oczach mówiła, że i ów mruk bardzo tego pragnie...
-
– Niczym bielizna w sklepie. Nie podlegasz zwrotowi – atmosfera zdecydowanie uległa rozluźnieniu a Molly znów zaczęła się uśmiechać. Gdyby plany słyszał jej ojciec najpewniej poprosiłoby córkę o szybkie odszukanie ciśnieniomierza. Na szczęście od dłuższego czasu stary Murphy interesował się dziećmi w minimalnym tego słowa znaczeniu. Spowodowane to było własnymi problemami damsko – męskimi. Nie mogło być inaczej.
– Nie lubię białego złota – puściła mu oczko mówiąc na tyle cicho jak gdyby właśnie zdradzała mu mały sekrecik. W istocie Molly nie wybrzydzała ale skoro już zaczęli rozmowę a temat właściwie kończyli to czemu nie miała tak tylko… wspomnieć.
– Mam nadzieję, że mówisz tak bo taka jest prawda a nie dlatego żeby sprawić mi przyjemność – odparła łagodnie i zupełnie zgodnie z własnym sumieniem. Jego niewyspanie prawie zawsze było równoznaczne z gorszym nastrojem. Christian wówczas był bardziej milczący a jak tak dłużej się nad tym zastanowi to faktycznie nie pamietała kiedy miał gorszy czas.
– Christian – westchnęła zasłaniając dłonią cześć czoła i oczy. – Jesteś jak słoń w składzie porcelany jeśli chodzi o wyznawanie… ważnych rzeczy – okej, był żołnierzem a nie poetą więc wybaczy mu wspomnienie o dewastacji ciała. A właściciele mogłaby tutaj rozpocząć rozmowę o tym jak wiele poświęci dla „ich” szczęścia i najlepiej gdyby na przyszłość nie mówił o tym, że cokolwiek się w niej zmieni. Molly napatrzyła się na Minnie i była wręcz przekonana, że przejdzie przez wszystko bezboleśnie.
– O… - jej „o” było pełne uznania bo nie przypuszczała, że Christian zgodzi się tak szybko a tym bardziej, że z własnej inicjatywy zdecyduje o odstawieniu substancji szkodliwych, bo nie od dziś wiadomo, że nie działają korzystanie na tych małych chuliganów, którzy jak najszybciej powinni dotrzeć do celu. Bo chodzi o jego nasienie? Czy ona też już nie może?
Wyprostowała się.
– Nie mogę pić wina? – przekrzywiła głowę lekko w lewo próbując połączyć fakty równocześnie odpychając wizję życia w abstynencji dłużej niż byłoby to potrzebne.
Chris przeszedł do zlewu z gołym tyłeczkiem. – Uroczo – uśmiechnęła się podpierając brodę na nadgarstku zupełnie zapominając, że od kilkunastu minut siedzi jakby nigdy nic naga od pasa w górę. Już jej to zupełnie nie wadziło. Mało tego, zsunęła się z krzesełka wychodząc naprzeciw swojemu facetowi. Unosząc ręce pozwoliła się objąć i przyciągnąć. Aż zamruczała czując ciepłotę jego ciała. – Jesteś moim ukochanym mrukiem i nie zamienię Cię na żadnego innego – przycisnęła swój policzek do jego. – Mam pomysł – a ostatnimi czasy Molly pomysły były nawet dobre więc idąc za ciosem nie przerywała rzucania propozycjami na lewo i prawo. – Słyszałeś kiedyś, że ćwiczenie czyni mistrza? – zagryzła delikatnie wargę łapiąc kontakt wzrokowy z „przystojnym czterdziestolatkiem” jak sam siebie dziś nazwał. – Skoro mamy zamiar działać w kierunku stworzenia nowego życia aaaa to bardzo ważne zadanie jest, to może w ramach treningu przejdziemy bliżej naszego kominka, kanapy, w sumie stół jest blisko. Wachlarz możliwości jest szeroki i trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność – zupełnie jakby owulacja nadchodziła niespodziewanie i trwała najwyżej 5 minut…
-
Wiem, pamiętam. Trochę szkoda, ale myślę, że wybór jest na tyle szeroki, że nie będziesz zawiedziona. Białe złoto miało swoich fanów jako uosobienie maksymy "skromny, a złoty". Wyglądało bardzo dobrze nawet z bardzo dużymi kamieniami czy w finezyjnych formach, jednocześnie nie przyciągając wzroku tak jak tradycyjne "żółte" złoto. Były co prawda jeszcze odmiany różowe i pokrewne ale jak to z modą bywa - miały zadatki na paskudne starzenie się.
Mhmm. Potwierdził fakt rozpoczęcia abstynencji za 3...2...1. Zgodził się dość łatwo - to fakt. Z drugiej strony - nigdy nie był przeciwnikiem posiadania dzieci i miał świadomość tego, że jego "prefiks" niebawem zmieni się na czwórkę. Ciekawe, ile jeszcze takich nieprzewidzianych okoliczności ich czeka...
Mru, mru, mru. Obrócił całą sytuację w żart. W dodatku pięknie się uśmiechnął w układzie zwanym "lodołamaczem" a właściwie "lodoroztapiaczem". Było widać, że jest naprawdę szczęśliwy. Albo goły i wesoły jak kto woli...
Mówisz więc, że trzeba być...gotowym w każdej chwili? Szybkie spojrzenie w dół mówiło o jeszcze jednym rodzaju gotowości. Dosłownie nie miał szans na ukrycie emocji. Coś jak pies merdający ogonem... Z chęcią poćwiczę. Myślisz, że warto potrenować jakieś warianty albo pozycje które dotychczas mało eksploatowaliśmy? Logika podpowiadała kilka rozwiązań w których materiał genetyczny ma większe szanse na połączenie. W sumie jeśli ma być to nieodległa przyszłość, to może warto przetestować więcej niż jedno miejsce na raz?
-
– Ale wino jest zdrowe – walczyła zażarcie chociaż ton jej głosu była tak niewinny jak jej ciało od pasa w dół osłonięte grubym szlafrokiem. Niby tak bardzo jej nie zależało, niby to tylko alkohol ale… No właśnie ! Co jeżeli nie zaskoczy za 1 razem ani 4 i 10? Czy rozsądnym było tak radykalnie odcinać się od wszelkich przyjemności? – W dodatku działa rozluźniająco i pobudza wyobraźnie – ciągnęła rysując na nagim torsie mężczyzny jakieś skomplikowane wzory paznokciem. Starała się go urobić na wszystkie sposoby ciagle zachowując pozór, że to niby takie błahe.
– Tak, tak, tak… naturalnie – przytaknęła wiedząc, że bycie miłą działa zawsze na jej korzyść. Jej wzrok powędrował w dół za spojrzeniem Christiana. – Jesteś jak nastolatek – absolutnie zdrowy okaz bez żadnych problemów z erekcją. Zwłaszcza, że dzisiaj miał już za sobą kilka popisowych numerów więc M. Była pod pozytywnym wrażeniem swojego mężczyzny, który jeszcze kilka minut temu tak mocno marudził na różnice w wieku.
Zupełnie bezpodstawnie.
Spoiler
Trudno to wyjaśnić ale z jakiegoś powodu uwielbiała go prowokować. Mało tego, sam fakt cholernie ją podniecał. – Myślisz, że ma ochotę na kilka całusa? – czyli jak słodko ubrać w słowa kolejną próbę wyćwiczenie perfekcyjnej techniki robienia loda…
-
Przez jakiś czas będziemy musieli dać sobie radę bez takich stymulantów. Całe szczęście jego dziewczyna była wystarczająco pobudzająca. Może nawet wyobraźnia nie mroczona alkoholem podpowie niebawem scenariusz, którego wcześniej nie była w stanie spłodzić.
Fakt, jestem w formie. Ciesz się póki możesz - oferta ograniczona czasowo. Armia na coś się przydała. Półtorej dekady codziennych ćwiczeń miało doskonały wpływ na jego ciało. Z psychiką było już znacznie gorzej. Nawet po porzuceniu armijnego drylu nie zdążył jeszcze "zapuścić się " w cywilu. Nic jednak nie trwa wiecznie i lada kwartał, lada rok będzie rozglądał się za podpałką do konarów, czy jak tam nazywały to internetowe reklamy...
Spoiler
Logika podpowiada, że pozycje w których twój tyłeczek będzie wyżej niż głowa lepiej nadają się do tego celu. Chociaż przy odrobinie szczęścia uda się to w dowolnej pozycji.
Myślę, że jeszcze nie ma osobowości, ale ja tego chcę. Przesunął palcami po policzku i włosach dziewczyny. Nie był to zły pomysł na rozgrzewkę, oboje doskonale to wiedzieli. Może zaczniemy bardziej softowo? Potrafisz zająć się nim nie biorąc do buzi więcej niż połowy? Rzucił wcale nieoczywiste wyzwanie. Dziewczyna będzie mogła popisać się techniką. W sumie ja też później chętnie podszkoliłbym umiejętności językowe.