WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Trochę brakowało jej sił, a może odwagi, by na nowo patrzeć w oczy tym wszystkim ludziom, z którymi bez słowa zerwała kontakt na pół roku. Nie na dzień, tydzień, czy nawet miesiąc, a na pół roku! Liczyła, że zostanie powitana z otwartymi ramionami, ale nie mogła tego od nikogo wymagać. Mieli pełne prawo zakopać ją w worze ze wspomnieniami lat ubiegłych.
Papieros powoi tlił się w jej ustach, kiedy nerwowo przestępowała z nogi na nogę przed mieszkaniem Gabi. Kolejny wdech, cichy syk spalanego tytoniu. Spokojnie. Stresowała się dużo bardziej niż by się tego po sobie spodziewała. Powrót był cięższy niż sądziła. jedynie spotkanie z Bastianem wydawało się w swojej naturze takie proste, naturalne, pierwotne. Jakby wracała do domu, choć sama nie wiedziała, gdzie właściwie jest jej dom. Może tak na prawdę nie istniało takie miejsce. Może się wałęsaliśmy od jednego lokum do drugiego nie odnajdując nigdy tego jedynego miejsca, które moglibyśmy zwać domem. A może dom był tam, gdzie ludzie, których kochała, wtedy tych domów byłoby kilka. Wdech, wydech. Papieros powoli dogasał między jej rumianymi wargami. Wyrzuciła niedopałek do śmietnika niedaleko i zadzwoniła domofonem czekając aż przed drzwiami pojawi się Gabi.
-
Pół roku to szmat czasu. Zwłaszcza jak się ma dwadzieścia kilka lat i dopiero się ogarnia swoje życie. Liane porzuciła swoją koleżankę jako singielkę, pnącą się po szczeblach kariery. Nie wiedziała, że Gabi ma romans z żonatym policjantem, chcąc go usidlić, lecz w tamtym czasie nieowocnie. Jeździła za to często na wyścigi, pisała o nich i wciąż chwilami musiała rozpinać o jeden guzik za dużo, aby dostać to, na co ma ochotę. Teraz? Gabi była w szczęśliwym związku, poniekąd czekała na oświadczyny od Barta, u którego teraz mieszkała, nie wyjeżdżała już tak często w weekendy, ale wciąż wiele pisała. Można było powiedzieć, że choć zdarzały się perypetie, była w tym momencie spełniona, a także jej życie zaczęło się stabilizować, stawać się takie poważne i ułożone. Ona się bardzo z tego cieszyła, choć trochę ją to przerażało. Trochę ją bolało to, że nie miała żadnej koleżanki w podobnym położeniu, aby móc podzielić się swoimi zmartwieniami.
Gdy Liane do niej napisała, wstyd się było przyznać, ale nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że aż tyle nie tylko się nie widziały, ale także nie rozmawiały! Z miejsca zaproponowała spotkanie, zgadzając się na to, aby spotkały się u Barta. Bo Moreno wciąż czuła, jakby to było jego mieszkanie, a ona się do niego wprowadziła. Może jej przyjaciółka, Belle, miała rację, że powinni się znaleźć nowe mieszkanie, ich wspólne, a nie Jamesa i jego żony.
-Wejdź, hej!-powiedziała, naciskająć brzęczyk, który miał otworzyć wejściowe drzwi na korytarz. Blondynka poprawiła sweter na ramieniu, odłożyła laptopa na bok i zebrała ostatecznie rzeczy, nad którymi pracowała. Po sekundzie udała się do drzwi wejściowych.-Witam w moich skromnych progach, zapraszam, zapraszam-powiedziała, widząc już koleżankę. Wpuściła ją do środka, wskazując na stolik w kuchni.-Herbata? Kawa? Ciasteczko?-zapytała, zaczynając się krzątać po kuchni. Nigdy do tej pory nie była kurą domową, ani dobrą kucharką, teraz jednak się starała. Chciała stać się idealną przyszłą żoną dla swojego Barta.
-
-Hej! Jeny, jak dobrze cię widzieć.- Nie kłamała, nawet nie musiała. Powitania powrotach były chyba najpiękniejsze. Ulotna chwila, w której poziom radości wzbiera się na taki poziom, z którego już nie sposób szybko spaść. -Wiesz co, napiłabym się herbaty- spotkania ze znajomymi miały zawsze zapach herbaty. Czy to ciemne noce z czarną herbatą w progach Bastiana, czy wieczory spędzone u Niej z kubkiem aromatycznego napoju. Najlepsze i najgorsze momenty zawsze kojarzyły jej się z herbatą.- Opowiadaj mi wszystko, Gabi! Co się zmieniło w twoim życiu jak mnie nie było? Przepraszam, że się tyle nie odzywałam, ale byłam bez reszty pochłonięta pracą na farmie i dbaniem o mamę, która przechodziła istny koszmar, kiedy ojciec był w szpitalu. Wiem, że mnie to nie tłumaczy, ale zwyczajnie nie miałam głowy by z kimkolwiek pisać.- westchnęła lekko biorąc całą winę na siebie. -W każdym razie opowiadaj! Chce wiedzieć wszystko.
-
U Gabi wiele się zmieniło, ale jednak miejsce dla dawnej znajomej zawsze mogło się znaleźć. Moreno była ciepłą osobą, zawsze się znajdzie miejsce dla kogoś bliskiego, kto może zniknął z jej życia, ale nie dlatego, że coś przeskrobała i tak dalej. Bo jakby panie pokłóciły się, czy jedna drugiej coś zrobiła, to taki powrót, nawet po kilku miesiącach nie byłby tak miły i serdeczny. Nie ma się o co martwić.
-Zielona, czarna, owocowa?-gdyby była późniejsza godzina, jakiś wieczór, to Gabi by pewnie zaproponowała jakiegoś drineczka. Jeszcze nie zestarzała się na tyle, aby mieć domowe naleweczki, ale coś na bazie wódki mogłaby przyrządzić, miała całkiem dobrze zaopatrzoną lodówkę, a także barek. Choć jej Bart to najbardziej lubił piwo... Blondynka zaczęła się krzątać po kuchni, szykować kubki, jakieś ciasteczka czy coś.-Niczym się nie przejmuj. Cieszę się, że już jesteś z powrotem. Mam nadzieję, że kryzys w domu już zażegnany?-zapytała nieśmiało, nie wiedząc jak w inny sposób zapytać, czy wróciła bo ojciec wyzdrowiał, czy dlatego, że go pochowała. Miała nadzieję, że raczej to pierwsze.
-Dużo, aby opowiadać. Związałam się z pewnym mężczyzną, wprowadziłam tutaj-machnęła ręką wskazując na mieszkanie, bo wcześniej mieszkała gdzie indziej, z koleżanką, Amy. Liane mogła ją kojarzyć.-A oprócz tego, niewiele się zmieniło-uśmiechnęła się. Pracowała dalej i uwielbiała swoją pracę, o robieniu remontu nie było warto mówić, bo nuda.
-
-Zielona-odparła krótko na pytanie zadane przez krzątającą się po kuchni przyjaciółkę. Miała stanowczy podział herbat w zależności od humoru. Czarna nieodłącznie kojarzyła jej się z ciemnymi, deszczowymi wieczorami spędzonymi w mieszkaniu Bastiana, spędzonymi na rozpamiętywaniu czasów, kiedy wszystko zdawało się być prostsze. Owocowej nie dotykała praktycznie nigdy- zbyt mocno kojarzyła jej się z Byłą, która to w każdej kawiarni zamawiała kubek owocowej herbaty. Przypominała jej błyszczące oczy Ukochanej. Zielona natomiast była skorelowana z dobrymi chwilami, spokojem i rozmowami z przyjaciółmi.
-Zażegnany to trochę zbyt wiele powiedziane.- westchnęła ciężko na wspomnienie swoich ostatnich chwil w Bonneval sur Arc.-Wiesz, przez większość czasu mój ojciec był w takim stanie, że nie mógł z nami rozmawiać, nie za bardzo orientował się co się właściwie z nim dzieje. Kiedy już mu się minimalnie polepszyło i zaczął się komunikować to mnie wyrzucił. Jego pierwszymi słowami do mnie było "nie chcę cię tu widzieć". Mama płakała tłumacząc, że chciałam pomóc, że ogarnęłam farmę, że dopilnowałam wszystkich terminów pod jego nieobecność, ale on uparcie powtarzał, że nie chce kogoś tak zdegenerowanego w swoim otoczeniu i mam wracać do tej swojej głupiej kochanki. Nawet nie miałam siły tłumaczyć, że od dwóch lat nie jesteśmy razem.- westchnęła kończąc stanowczo zbyt długi i emocjonalny wywód jak na tak dobry dzień. -Także wróciłam. Ewidentnie nic tam po mnie.-wzruszyła ramionami chociaż nie do końca wierzyła we własne słowa. -O, z kim takim? Opowiedz o nim więcej! Kogo to upolowałaś?- dopytała chcąc zmienić temat bo nie miała ani siły ani humoru by pochylać się nad własnymi niepowodzeniami. Wolała rozmawiać o tym co pozytywne, a więc o życiu, które nie należało do niej.-Szybko zamieszkaliście razem, nie boisz się tego?- spytała z czystej troski, bo sama pamiętała jak całe jej życie się zawaliło, gdy tylko zamieszkała z Nią.
-
Blondynka usiadła przy stole, przy czym uśmiechnęła się. Kochała Barta, on ją też, a wciąż nie specjalnie lubiła opowiadać o ich historii. Wiedziała, że bycie kochanką nie było niczym chlubnym. -Poznaliśmy się przez przypadek. Od razu wpadliśmy sobie w oko, jednak.... Cóż, był żonaty. Nie układało się im, za to między nami było cudownie...-No, z takich słów to Gagneux, to musiała dodać dwa do dwóch i wywnioskować czym tak naprawdę była ich relacja. Wiele osób, nawet jej przyjaciółka, Amy, miała wielkie problemy z tym, aby uznać szczęście Gabi.
-Cóż, jak żona go zostawiła to nie zastanawiałam się zbyt długo, czy chce zająć jej miejsce i być oficjalnie jego partnerką-uśmiechnęła się. Podniosła się jeszcze raz od stołu, aby wyciągnąć coś słodkiego z szafki na łakocie.
-
-Tak, mi też. Wiesz, oddałabym tej rodzinie wszystko, a na każdym kroku jestem przez nich odpychana. Tylko i wyłącznie dlatego, że kilka lat temu zakochałam się w kobiecie. Przecież to nie powinno nic znaczyć, prawda? Miłość to miłość.- westchnęła wzruszając przeciągle ramionami. Wiedziała, że nie ma siły, która sprawi, że podejście jej rodziny się zmieni. Pozostała na zawsze tą czarną owcą wyklętą spod nazwiska Gagneux. Szybko jednak myśli Liane zostały rozwiane i skupiła się w pełni na słowach, które kierowała w jej stronę przyjaciółka. Mimowolnie zrobiła duże oczy, gdy Gabi wspomniała o tym, że jej wybranek swego czasu był żonaty.
-Nie boisz się, że jeśli zdradził swoją żonę z tobą to... ciebie też w końcu może zdradzić?- spytała nie chcąc oceniać postawy przyjaciółki, a ze zwykłej, ludzkiej troski i zmartwienia o Gabi. -Wiesz, życzę wam wszystkiego najlepszego, ale ja na twoim miejscu prawdopodobnie miałabym pewne obawy.
-
-Pewnie, że nie. Mało które dziecko spełnia wszystkie plany i marzenia swoich rodziców-stwierdziła. W końcu rodzice Liane ewidentnie zaplanowali co innego dla córki, nawet jeśli chodziło tylko o płeć towarzysza życia. Niby tylko, a jednak aż. -Nie wiem... może potrzebują więcej czasu?-zapytała, trochę zrezygnowana. W końcu to wciąż w wielu kręgach był temat tabu, coś o czym nie mówiło się na głos. Z czasem jednak to się zmieniało, więc może jednak pan ojciec jakoś się ogarnie?
Słysząc to pytanie, blondynka aż jęknęła. Nie była w stanie zliczyć, ile razy je słyszała. Wiedziała jednak, że odpowie dokładnie tak samo, jak za każdym razem do tej pory. -Nie. Z tego co wiem, to jego poprzedni związek to nie było wzorowe małżeństwo-powiedziała. Nie wiedziała, jak nazwać ich i czy wypadało powiedzieć, żeby nazwać ich relacje prawdziwą miłością.-Poza tym, jaka jest pewność, że nie byłabym pierwszą zdradzoną kobietą w życiu mojego faceta?-wzruszyła ramionami. Nigdy nie ma takiej pewności, lecz taki strach, czy obawa raczej nie wróżyły sukcesu w żadnym związku.