WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po niespodziance dla Jacksona, przyszedł czas na Connie. Nie powiedział, że pojawi się na ślubie z dwóch przyczyn – oczywistej, czyli stresu przed niebezpieczeństwem które mogło spotkać jego i Katie, po drugie nie chciał Connie zawieść, gdyby jednak coś się wydarzyło i by się nie pojawił. Ale był. I teraz zmierzał w kierunku pokoju w którym się przygotowywała, tuż przed ślubem. Nie było tajemnicą, że Alex i Connie byli świetnymi przyjaciółmi – gdy jego pierwsza żona wiecznie znikała, a Enzo ignorował Constance, głównie razem spędzali czas razem. Zawsze mu było okropnie z tym, jak Enzo traktował Connie, ale też nie chciał się wtrącać. Może nie słusznie? Może powinna wiedzieć od początku? Cóż, teraz miała Nicholasa i Alex naprawdę się z tego powodu cieszył. Wbrew temu co uważał Jackson, między nimi nic nie było ( :lol: ) także nowe małżeństwo Connie go cieszyło, chociaż do samego Farewella miał pewne zastrzeenia chociażby przez to jak musiał raz przez niego spierdalać z jednej ze swoich kryjówek.
Powoli jednak uchylił drzwi od pokoju w którym była, oparł się o futrynę i ją obserwował z delikatnym, chociaż trochę czułym uśmiechem.
– Jezu, wyglądasz obłędnie – powiedział w końcu, nie mogą się powstrzymać i poprawił sobie przy tym zapięcia przy rękawach w koszuli. – Związek z Nicholasem Ci służy - dodał jeszcze, wchodząc już normalnie do pomieszczenia i stając tak, żeby mogła go zobaczyć. Nie żartował, naprawdę wyglądała świetnie. A on naprawdę za nią się stęsknił mimo tego, że raz na kilka miesięcy ze sobą rozmawiali przez telefon ale to zupełnie co innego widzieć się na żywo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| outfit

Constance była tak zaabsorbowana dniem swojego ślubu, że praktycznie na nic nie zwracała uwagi – wesele było na milion osób i musiała z tym żyć, więc pozostało jej napisać przepiękną przysięgę i nieco olać fakt, że właściwie to przecież już była panią Farewell, bo pierwszy ślub wzięła przed Elvisem (a właściwie to trzeci, bo poprzedni, również przed Elvisem, wzięła z Rosemarie). Zdecydowanie po panieńskim uznała też, że nigdy, przenigdy więcej nie pojedzie do Vegas, bo za każdym razem wracała stamtąd z nowym mężem (lub żoną), a innego już chyba męża mieć nie planowała (chyba, że Nick ją mocno wkurwi, ale raczej tego nie przewidywała). Tak więc teraz pewnie ogarniała jeszcze biżuterię ( co okrutnie ją stresowało, bo jednak pewnie kolia, którą miała była diamentowa i chorendalnie droga). Rosie poszła ogarnąć jakiś alkohol, bo chyba potrzebowała na odwagę, Vittoria miała ogarnąć cokolwiek-było-nie-tak z apartamentem pani Turner. Nie zauważyła więc, kiedy w drzwiach stanął Alex, ale nawet się go nie spodziewała. Dopiero kiedy usłyszała znajomy głos, podniosła wzrok i zobaczyła…
– Alex – uśmiechnęła się szeroko i niemal do niego podbiegła na tyle, na ile pozwoliła jej długa, krępująca odrobinę ruchy suknia i po prostu rzuciła mu się na szyję, mocno przytulając. Kurwa, jak ona za nim tęskniła. Jasne, rozmawiali przez telefon, ale to nie było to samo. Dopiero po chwili się odsunęła i musnęła dłonią przelotnie policzek mężczyzny, uważnie się mu przyglądając. – Schudłeś – oceniła od razu, bo jednak to dość się jej rzuciło w oczy, ale zaraz się uśmiechnęła szeroko. – Ale też wyglądasz niczego sobie – dodała od razu z rozbawieniem, wciągając go do pomieszczenia i zatrzaskując drzwi. – Miało cię nie być… Co się zmieniło? – spytała, nie przestając się uśmiechać, bo jego widok naprawdę był świetnym prezentem. Najlepszym!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy szła, omal się nie potknęła co wiem za zgodę autorki Connie :lol: więc Alex wystawił dłonie przed siebie jeszcze nim rzuciła mu się w ramiona, łapiąc ją w pewnym uścisku w momencie już samego rzucenia się na szyję. Oparł policzek na jej głowie, wzdychając cicho. W jego zachowaniu nie było absolutnie żadnego podtekstu, ale… też tęsknił. Ile czasu się nie widzieli? Kurwa, prawie rok. Nienawidził tego, że życie jego i Jacksona pokomplikowało się na tyle, że nawet nie mogli spokojnie spędzać czasu razem.
– Co wy macie z tym schudnięciem? Nie miałem po prostu kiedy ćwiczyć. Katie jest naprawdę absorbująca – zaśmiał się cicho i chociaż się odsunęli, nadal trzymał dłonie na jej przedramionach, nieco przedłużając tą bliskość fizyczną. – Ale wiem, nadal jestem ciasteczkiem. Co zrobię? Taka moja niedola – wywrócił oczami, puszczając jedną dłoń Constance i wzruszył ramionami. – Pomyślałem, że nie mogę ominąć twojego ślubu. Tym bardziej, że ten ma znacznie więcej sensu niż ten, który brałaś kilkanaście lat temu – na tamtym ślubie pewnie też Jackiem byli, bo ich rodziny z rodziną Enzo się przecież od lat znały. Obrócił ją powoli za dłoń, którą nadal trzymał i pokręcił aż głową gdy stała znowu prosto.
– Dorosłaś, Turner. A raczej, zaraz Pani Farewell – posłał jej niesamowicie ciepły uśmiech. Usiadł na jakimś krześle i nadal lustrował ją wzrokiem. – Jesteś gotowa? I pewna? Z Nickiem już wszystko się wyjaśniło? Jest dla Ciebie dobry? – nie były to broń boże pytania faceta, który na coś liczył bo mimo jednego pocałunku nic ich takiego nie łączyło, on też nadal ubolewał nad rozstaniem z Megan, ale… chciał wiedzieć, czy na pewno była szczęśliwa. Jak nie, to jeszcze może zadzwonić do Jacksona, zabiorą dzieci i polecą we trójkę z dziewczynkami na Karaiby czy coś :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Faktycznie Connie się potknęła, ale na szczęście Alex ją złapał, dzięki czemu nie nabiła sobie tuż przed ślubem jakiegoś olbrzymiego guza czy czegoś w tym rodzaju. Z jej strony też nie było tutaj żadnych podtekstów, po prostu zawsze była z Alexem blisko i najzwyczajniej w świecie okropnie jej tego brakowało, bo chociaż swoje przyjaciółki kochała jak siostry, to jednak… Alex gdzieś tam zawsze ją świetnie rozumiał, tak po prostu.
– Jak każde dziecko, mógłbyś trenować nosząc ją na rękach czy coś – zaśmiała się dźwięcznie i spojrzała na niego z jakąś taką czułością. Jakoś tak cały stres związany z przysięganiem przed sześćsetką ludzi gdzieś zniknął. Wywróciła oczyma, gdy wspomniał, że jest ciasteczkiem. – Tak jak ja jestem olśniewająco piękna, taki nasz los – odrzuciła nieco teatralnym gestem włosy na plecy i spojrzała mu w oczy. Westchnęła cicho i przygryzła dolną wargę. – Tak, tak, Enzo to kurwa, wszyscy o tym wiemy, tamten ślub nie miał sensu, trzeba było mi o tym powiedzieć siedemnaście lat temu, a nie teraz – zaśmiała się pod nosem, bo cieszyła się jednak, że tamten etap ma za sobą. Obróciła się faktycznie i nawet dygnęła delikatnie.
– Dorosłam, huh? – uniosła jedną brew i spojrzała na niego z delikatnym rozbawieniem. – Teoretycznie to wzięłam już ślub w Vegas. A wcześniej jeszcze przypadkiem wzięłam ślub w Vegas z Rosie, ale to długa historia. Innymi słowy, powinnam mieć zakaz wjazdu do stanu Nevada – zaśmiała się, wywracając ponownie oczyma. Mimo to, usiadła jakoś tak naprzeciw niego i pokiwała powoli głową.
– Jest dla mnie dobry – powiedziała z lekką czułością w głosie, ale w jej wzroku pojawiła się troska, dlatego sięgnęła po jego dłoń, bo oczywiście, musiała teraz zapytać o niego. – Jak się trzymasz? No wiesz, po tym wszystkim. Od Sarah wiem, że Meg jest zaręczona – przygryzła dolną wargę, kciukiem rysując kształty po wierzchu jego dłoni, bo jednak.. Martwiła się o niego. Wiedziała, jak bardzo mu wcześniej na Megan zależało i… No chujowo wyszło, chociaż Cons zawsze wolała Sarkę, bo Meg to często jakieś dzikie jazdy urządzała jednak. :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Ona jest tak samo koścista jak Grace zawsze była. Worek z cementem jest cięższy – powiedział wyraźnie rozbawiony. Coś w tym było, Katie z każdym kolejnym miesiącem przypominała mu Grace coraz mocniej; z mimiki, sposobu chodzenia, nawet z tego w jaki sposób wypowiadała pewne słowa i generalnie nie miał z tym problemu. Mimo, że Grace okazała się kurwą, Katie była cudowna. Chociaż zdecydowanie nie podobna do niego. No cóż. – Dlatego bierzesz drugi raz ślub. Mało kto sprosta takim wdziękom, zobacz na mnie. Dwie pojebane ex żony mam już za sobą. Czekam na trzecią – nieco sztucznie się uśmiechnął, ale no. Żył z tym, że trafiał na wariatki. Megan co prawda wydawała mu się normalniejsza na początku ale wiemy jak wszystko się skończyło. Kolejna zdradziecka kurwa. – Ale są plusy, chociaż masz Vittorię. No i na początku taką kurwą nie był. Albo był tylko nikt z nas nie widział. Nie ważne – machnął ręką, znowu ją na chwilę obejmując i zaraz westchnął cicho.
– Dorosłaś, tak. Wyglądasz pięknie, dojrzale, idealnie… jezu, ten Farewell to szczęściarz – powiedział szczerze. Zawsze doceniał Connie pod każdym względem, nawet mimo wiecznych żalów Enzo na nią! – Z Rosie? Z Rosemarie Russell? Masz jakiś fetysz pojebanych małżonków? – parsknął śmiechem. Wiedział, że Rosie daleko do normalnej było. Mniej niż Enzo ale jednak :lol: – Jak mniemam, wesele organizował Jack? – rozejrzał się po pomieszczeniu w którym byli bo nawet tutaj zapierdalało lansem na kilometry.
– To najważniejsze. Jak nie to wiesz… umiem kopać doły – zażartował, sugerując jednocześnie żeby Farewell był jednak dobrym mężem. Lepiej dla niego! Zareaz jednak nieco zmarkotniał. – Connie, nie rozmawiajmy o tym. Dziś dzień radości – musnął palcami jej ramię, od razu odrzucając temat. Nie chciał się denerwować. Nie dzisiaj gdy pierwszy raz od dawna miał ich wszystkich!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nie mogę się doczekać, aż ją zobaczę, pewnie mega wyrosła – uśmiechnęła się z czułością, bo nie było tajemnicą, że kochała Katie cholernie, a i dziewczynka pewnie absolutnie ją uwielbiała i na bank wołała do niej ciocia Cece, co było w sumie całkiem uroczym zdrobnieniem, bo dość rzadko je słyszała, no! – Trzeci – wywróciła oczyma, bo nadal, w sumie ten drugi średnio się liczył, ale jednak wiadomo. :lol: Westchnęła cicho i uśmiechnęła się trochę smutno. – Znajdziesz kogoś wspaniałego, Alex, doskonale o tym wiem. Po prostu one nie były dla ciebie – stwierdziła z czułością patrząc mu w oczy, bo jednak prawda była taka, że uważała, że zasługiwał na wszystko co najlepsze. Był cudownym ojcem dla Katie, a życie go tak chujowo doświadczało, że naprawdę koszmarnie było jej go szkoda. Przygryzła dolną wargę, kiwając głową. – Vi jest cudowna. Wiesz, teraz jest z Maxem i chyba są ze sobą całkiem szczęśliwi. Nawet czasami trochę za bardzo – stwierdziła, z lekkim cringem wspominając te majtki w windzie i Vittorię w samej koszuli, gdy po striptizie wpadli z Nickiem do apartamentu chłopaków. Przytuliła się do niego, kiedy ją tak objął.
– Oh, mów mi tak dalej, to zacznę się rumienić – puściła mu oczko, ale naprawdę zrobiło jej się cholernie miło, kiedy tak ją komplementował. Inna sprawa, że cieszyła się najbardziej jego obecnością, bo nadal – okrutnie jej go brakowało, kiedy tak uciekał. – Cieszę się, że nic ci nie jest – dodała jeszcze z troską, bo moment, w którym myślała, że coś mu się stało, śmiało mogła zaliczyć do jednego z najgorszych w swoim życiu.
– Tak, najwidoczniej. Trzymajmy kciuki, żeby mąż numer trzy nie był pojebany – wywróciła oczami, a potem pokiwała głową. – No chyba widać. Sama chciałam mniejsze, ale Jackson się uparł, więc po prostu odpuściłam – wywróciła oczyma, bo serio przestała się wtrącać. Jack był trochę jak panna młoda z koszmarów. :lol:
– A głębokie te doły kopiesz? – spytała z rozbawieniem, ale pokiwała głową, gdy powiedział, że nie chce o tym rozmawiać. – Okej. Dobrze cię tu mieć – stwierdziła z delikatnym uśmiechem, ale zaraz zmarkotniała. – Po prostu… Kurwa, chciałabym, żebyś wrócił do Seattle, Alex. Brakuje mi Ciebie – westchnęła ciężko, nie puszczając jego dłoni, bo serio. Czasami chciała się pożalić na świat, ale czuła, że nie ma do kogo, a to było ciężke. – Ale wiem jak jest – dodała zaraz, wzdychając ciężko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– No. Wiesz jaki ma wielki rozmiar stopy? I zaczyna się już awanturować o ciuchy. Te nie te, takie wstyd. Matko boska, spódnica to spódnica – wywrócił oczami. Nie widział różnicy między spódnicą ołówką a plisowaną, a jego dziewięcioletnia córka tak i to był znaczy konflikt interesów. Dlatego był chyba też zawiedziony zachowaniem Megan – Katie cholernie potrzebowała kobiety i chociaż stawał na głowie, nie umiał być dla niej mamą. Bycie tatą było wyzwanie a co dopiero matkowanie! – Nie liczy się. Co innego gdybyście się rozwiedli i znów brali ślub. To się liczy jako drugi – dźgnął ją lekko palcem w ramię, nie przestając się uśmiechać. Zapomniał jak bardzo mu brakowało… tego wszystkiego. Ogólnie. – Mam wrażenie, że jedyną kobietą która pasuje do mojego życia jest moja córka – przyznał, z lekkim rozbawieniem chociaż i Katie sprawiała czasami wrażenie jakby sądziła, że jest upośledzony :lol: – Jezu, ja nie wiem jak zniosę moment gdy Katie z kimś będzie. Będę musiał chyba go przestarszyć na start – na szczęście, do takich związków było jeszcze kilka lat. Znaczy miał nadzieję, ale na pewno będzie jej wpajał że seks jest straszny :lol:
– Twardy gość ze mnie. Po za tym, mam lepsze sposoby na kryjówki niż Jackson. Wpadłabyś na Jemen? Nie. I o to chodzi – parsknął śmiechem. Jemen to spoko opcja, mało oczywista. Chociaż w ciągu tych kilku miesięcy zdążyli z Katie zwiedzić naprawdę spory fragment świata.
– Nie wiem dlaczego uległaś. Wszyscy wiemy że w temacie ślubów Jackson jest pojebany. Ciesz się, że nie zaprosił tysiąca osób, bo na pewno by tyle wynalazł gdyby się postarał – nie zartował, na jego ślubie z Grace tyle pewnie było głównie za sprawą Jacka, który w organizacji pomagał. Porażka. Lubił takie flow, ale bez przesady!
– Bardzo. Widzisz te mięśnie? – pokazał na swój biceps, dumnie! – To od kopania dołów – wyjaśnił, zaraz się znowu śmiejąc, ale rozmowa o Megan i ogólnie była mu ewidentnie nie na rękę. Bolało, nadal. Może gdyby to był ktoś inny niż Isaac to byłoby prościej, a tak… cóż. – Wiem. Ale jak powiedziałaś, wiesz jak jest. Nie mogę ryzykować. Głównie ze względu na Katie – wyglądał teraz na poważnego i zatroskanego jednocześnie. – Chociaż ona też pewnie chciałaby osiąść w miejscu, ale… jeszcze trochę. Gdy się wszystko ułoży, wrócę. Nie martw się – puścił jej oczko, lekko palcami muskając jej podbródek. Jasne, że w końcu wróci. A przynajmniej miał taką nadzieję.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– To już ten wiek, ale spokojnie, kiedyś ogarniesz, które ciuchy to nie wstyd – zaśmiała się pod nosem i puściła mu oczko, bo jednak doskonale wiedziała, jak to było. Wiedziała też, że na pewno dziewczynce brakowało po prostu mamy. – Słuchaj, jeśli chcesz, mogę ją zabrać na zakupy jutro, znam tu kilka fajnych butików, a ty nie będziesz musiał się męczyć, tylko napijesz się z Jackiem jakiejś dobrej tequili – zaproponowała, bo wiadomo, że następnego dnia wszyscy będą pewnie skacowani, ale jej, jako pannie młodej nie wypadało się aż tak najebać, więc wiadomo!
– Okej, w takim razie drugi – zaśmiała się pod nosem, unosząc w poddańczym geście i westchnęła cicho, gdy wspomniał o tym, że Katie jest jedyną kobietą, jaka pasuje do jego życia – Nie mów tak, jesteś świetną partią, tylko trafiasz na szajbuski. Ustawię cię z kimś, jak będziesz mógł już osiąść – puściła mu oczko, naprawdę zamierzając go pewnie z kimś umówić na randkę, kiedy już będzie na stałe w Seattle! – Owszem, będziesz musiał, chociaż na niektórych nawet to pewnie nie podziała. Zresztą masz jeszcze jakieś sześć dobrych lat zanim zacznie randkować, ciesz się tym – zaśmiała się pod nosem, klepiąc go po ramieniu. – I jak będziesz potrzebował, żeby ktoś ją zabrał do ginekologa albo opowiedział o miesiączce, to wiesz gdzie mnie szukać – dodała jeszcze tak na zaś, bo wiadomo, że dla niego to mógł być trochę awkward temat.
– Nadal ten Jemen mnie bawi. Zastanawiałam się wtedy czy chodziło ci o niego czy o Tulsę – wywróciła oczyma, ale pokiwała głową. – Jak było? – poruszyła brwiami i uniosła jedną brew. – Szczerze? W pewnym momencie po prostu chciałam, żeby to ogarnął i dał mi spokój. Po ostatnich wydarzeniach… Ech, chyba nie chciałam czekać. Przez ostatnie dwa miesiące się praktycznie nie odzywałam, bo wcześniej leżałam w śpiączce i… Nieważne. Po prostu nieważne – Alex na pewno przywykł do rzadkiego kontaktu, bo sam rzadko się kontaktował, ale wiadomo o co chodziło! Pomacała jego biceps z rozbawieniem.
– Nie wiem czy to tak dobrze, nadal jestem w FBI, Clarence – zaśmiała się pod nosem i klepnęła go w ramię. – Wiem. Nie chcę, żebyś ryzykował, po prostu mam wrażenie że z tobą w Seattle było prościej. Sam zresztą wiesz, że wszystko mi się zaczęło walić na głowę, kiedy wyjechałeś, może to jakieś fatum twoich wyjazdów? – uniosła brwi i wywróciła oczyma, westchnąwszy ciężko. – Wiem, po prostu… Pomogę w tym wszystkim jak mogę, złapiemy tego typa i będziesz mógl spokojnie wrócić z małą – oświadczyła spokojnie i przymknęła na chwilę powieki, zaciskając dłoń na jego dłoni. – Ale dzisiaj zamierzam się cieszyć twoją obecnością i nie wymigasz się od tańca. I masz się zachowywać, Clarence – pogroziła mu palcem i uśmiechnęła się uroczo. Apotem pewnie wpadła Vi i Rosie i musiała iść na własny ślub. :lol:

ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

|po Nicku

Dyskusja z Nickiem trochę wybiła Constance z równowagi - rozumiała, a raczej naprawdę starała się zrozumieć swojego męża, a z drugiej strony bliskość z Alexem od zawsze przychodziła jej zupełnie naturalnie, nawet jeśli przez krótką chwilę, gdy była z Enzo miała moment zawahania, to przecież do niczego między nimi nie doszło. Tamtego jednego pocałunku nawet nie liczyła, bo przecież był on totalnie po to, żeby zachować pozory. Nie skupiała się wtedy na smaku jego ust, tylko na roli, którą miała do odegrania. Dlatego chyba ze wszystkimi obiekcjami Nicka, wolała zachować dla siebie fakt, że kiedykolwiek to miało miejsce - nie chciała dolewać oliwy do ognia. Odetchnęła jednak głęboko i pewnie tańczyła sobie faktycznie gdzieś w pobliżu (może nawet ona i Alex tańczyli niedaleko S. i Jacksona? A jeśli nie, to po prostu była niedaleko), kiedy to całe zamieszanie się zaczęło. Nawet nie do końca wiedziała, jak to się stało, że Clarence zajebał Reedowi, ale spojrzała na przyjaciela z lekkim wkurwieniem.
- Alex! - przywołała go do porządku, trochę jak jakaś matka, która karci syna, widząc co się dzieje, ale wtedy Reed postanowił mu oddać, więc Constance odetchnęła, pozwalając jeszcze, by Clarence mu oddał, bo szczerze? Sama by zajebała Reedowi za to, że właśnie podniósł łapy na jej przyjaciela, a był tu kurwa obcym. Wiedziała jednak, że męskie ega ciężko znoszą takie rzeczy, dlatego już gdy Reed usiadł w miejscu, Connie spojrzała na Clarence'a.
- Idziemy - oświadczyła, ciągnąc go za ramię w stronę jakiejś łazienki albo innego pomieszczenia, które najprawdopodobniej miało apteczkę. - Miałeś się zachowywać - zmrużyła oczy, sadzając go na jakimś krzesełku i przeglądając apteczkę, bo pewnie trochę potrzebował jakiegoś opatrunku albo coś! A jeśli nie, to znalazła jakiś chłodzący kompres i mu go wręczyła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Alexander nie planował dzisiaj nikogo bić, unosić na nikogo głosu ani w żaden sposób psuć przyjęcia ślubnego Connie i Nicka. Serio. Bawił się w sumie niezłe, najwiecej czasu spędzając z Katie i Hales na parkiecie lub z Jacksonem przy stole pijąc ogromne ilości tequili. Teraz jednak padło na taniec z Constance. Czy Alex myślał o ich pocałunku? Nie. W ogóle nie brał tego tak naprawdę za normalny pocałunek bo przecież stało się to tylko i wyłącznie dlatego, że trzeba było się kryć, nie? Trzymał Cons delikatnie, ale pewnie w talii i kołysał się z nią w rytm jakiejś piosenki. A może tez tańczyli tango jak Sacksony tylko w zdecydowanie grzeczniejszej formie? W międzyczasie nasłuchiwał rozmowy Jacksona, Sarah i Reed’a który do nich podszedł i w końcu nie wytrzymał. Przeprosił Connie i bez większego namysłu wymierzył strzał Reedowi. Reszta była już historią, Reed mu oddał, Alex się wkurwil i gdy uderzył go ponownie, zrobił to już w taki sposób, że chuj-wie-komu-potrzebny-Reed sobie usiadł.
– I nie radzę Ci wstawać – pogroził mu palcem, zaraz wargę ocierając zewnętrzna strona dłoni. Nic osobistego, po prostu go wkurwil tym, w jaki sposób się odezwał d Jacksona a wiedział, ze Jack przy całej rodzinie nie będzie chciał robić sceny wiec… on zrobił :lol: Gdy Connie zaczęła go ciągnąc w kierunku dajmy na to łazienki, posłusznie za nią poszedł.
– Sorry, ale słyszałaś co on powiedział? Jebany sukinsyn – usiadł na jakimś parapecie czy coś, nadstawiając tearz ze u faktycznie mogła go opatrzyć. Dostał w wargę, przez co dość znacznie mu zaczęła puchnąć. – Jebany wieśniak. Wiesz ze podobno nie ma własnej wyspy? Pizda – prychnął, bo Jackson mu zdążył zdać relacje i tez go brak wyspy dziwił :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona też o tym nie myślała, aż do teraz, kiedy Nick zwrócił jej uwagę na ich bliskość, a sama Constance zaczęła na dziesiątą stronę rozkminiać, czy naprawdę to wszystko wyglądało chujowo, czy Nicholas był po prostu troszczkę, tyci przewrażliwiony. Tak czy siak, odetchnęła głęboko, jeszcze słysząc słowa Alexa do Reeda i z trudem się powstrzymując przed wywróceniem oczyma, chociaż nadal – wkurzyła się na faceta Sarah i sama miała ochotę mu wymierzyć strzał za to, że w ogóle oddał Alexowi, nawet jeśli to Clarence pierwszy wyciągnął do niego łapy.
– Alex, Jackson by sobie z nim poradził – powiedziała spokojnie, chwytając go za podbródek tak, by lepiej zobaczyć i ocenić obrażenia. Po chwli nasączyła pewnie jakiś wacik czy tam coś, żeby trochę tę ranę przemyć, bo wiadomo – opatrunku założyć na wargę raczej nie założy. – Poza tym, naprawdę sądzisz, że Reed czy jak mu tam jest zawita w naszym życiu na dłużej? Błagam – wywróciła oczyma, bo doskonale wiedziała, że Sarah z Jackiem się zejdą. Już się trochę zeszli na panieńskim i kawalerskim, nie?
– Też nie mam własnej wyspy, Clarence. Też jestem według ciebie pizdą? – uniosła jedną brew, z lekkim rozbawieniem na niego patrząc, bo mimo wszystko te ich standardy-mega-bogatych-ludzi troszeczkę ją bawiły. Nie uważała, żeby do pełni szczęścia potrzebna była wyspa czy prywatne samoloty, chociaż to drugie zdecydowanie ułatwiało sprawę. – Do wesela się zagoi – oceniła z delikatnym uśmiechem, jakiś zimny okład mu dając na rękę, bo pewnie kostki miał lekko zaczerwienione. – Jak się bawisz poza tym, że zajebałeś Reedowi? – poruszyła brwiami z rozbawieniem. Niby chciała poruszyć temat pod tytułem „czy uważasz, że nasza przyjaźń jest dziwna”, ale… Chyba nie chciała. Uwielbiała ich relację i chyba było jej trochę przykro, że Nick to jakoś niestosownie odbierał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nie, nie poradziłby sobie – prychnął i wcale w jego słowach nie chodziło o ubliżanie Jacksonowi! – Po pierwsze nie zrobiłby sceny przy swoich rodzicach i Hales i Maxie. A po drugie, nie chciałby wyjść na pojebanego przy Sarah. Wiesz, to jest ten etap, że on znowu próbuje zachowywać pozory – popatrzył na nią z lekkim rozbawieniem chociaż sama w sobie sytuacja była średnio śmieszna. – A i ja nie mogłem pozwolić na to, żeby czuł się jak debil przez tego pojebanego wieśniaka. Przykro mi, Connie, ale to był mój priorytet – rozłożył bezradnie ręce. Nie chciał jej popsuć przyjęcia, ale Reed się sam prosił odkąd postanowił w ogóle pojawić się na tym weselu razem z Sarah. Głupi, upośledzony? Co, nie domyślił się, że coś musi być na rzeczy? Matko boska, toć każdy by się domyślił! Nadstawił usta, wydymajac dolną wargę. Gdy odsunęła wacik, zmarszczył czoło. – No, na pewno nie, bo inaczej musielibyśmy go zakopać głęboko pod ziemią i udać, że wyjechał na Bahamy – aż westchnął ciężko. Na trzeźwo by tego nie powiedział, chociaż w gruncie rzeczy i tak powiedział jej bardzo dużo, prawda? Wtedy, gdy szukali Jacksona. Wziął głęboki oddech i zaraz parsknął śmiechem.
– Ale ty nie jesteś facetem – No bo to się mężczyzn przecież tyczyło jedynie! – Po za tym, masz wyspę. Macie. Jackson wam kupił – wygadał się, nim Connie zdążyła się dowiedzieć o tym prezencie ale trudno :lol:
– Do czyjego wesela tym razem? Kto się znowu pakuje w ten układ bez przyszłości? – zapytał z lekkim rozbawieniem. Nie chciał tu dobijać sytuacji, wiadomo ze życzył Connie i Nickowi dobrze, ale nadal małżeństwo było jego zdaniem lekko przereklamowane biorąc pod uwagę jego doświadczenia. Przytrzymał sobie zimny kompres na ręku.
– Ogólnie dobrze. Wszystko po tylu miesiącach życia w rozjazdach jest świetne. I ogólnie catering zajebisty – puścił jej oczko, zupełnie nie mając świadomości o tym ze chciała porozmawiać o czymś poważnym. – A ty jak? Szczęśliwa panna młoda? – poruszył brwiami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Ciekawe jak długo te pozory zachowa – stwierdziła z delikatnym rozbawieniem, bo przecież Sarah doskonale wiedziała chyba już o wszystkich odpałach Jacksona i musiała z tym żyć. Zresztą, przecież kochała go mimo wszystko, a podpisała papiery tylko dlatego, że on jej je wysłał, więc… Wiadomo, nie musiał nawet pozorów utrzymywać. – Mi jest przykro, że to nie ja zajebałam Reedowi, za to, że zajebał tobie – wzruszyła niewinnie ramionami, ale machnęła dłonią. Właściwie nie miała mu tego aż tak za złe, bardziej cała sytuacja zaczęła ją bawić, kiedy tak zajmowała się tą jego ranką.
– Wyglądasz, jakbyś wstrzyknął sobie więcej botoksu niż Krycha swego czasu – stwierdziła, parskając śmiechem i kręcąc głową. – Albo do Australii – mruknęła pod nosem, bo Australia była bardzo wdzięczna pod tym względem, tam przecież OFICJALNIE wyjechał David.
– No i co? To są podwójne standardy – dźgnęła go w klatkę piersiową. – Och, czyli tak naprawdę byłam pizdą tylko do dnia dzisiejszego? Jack i jego dawanie wysp wszystkim. Pewnie Vittoria dostanie na osiemnastkę – zaśmiała się, wywracając teatralnie oczyma.
– Nie wiem, najbliżej i najprędzej to może Rosie i Chrisa, bo Max mi obiecał, że nie oświadczy się Vittorii przez co najmniej trzy lata – oświadczyła z uśmiechem i pokiwała głową. – Cieszę się. Dobrze cię tu mieć – stwierdziła zupełnie szczerze i gdy już wszystko ogarnęła, oparła się o parapet obok niego i westchnęła cicho.
– Taak – zawahała się na chwilę i spojrzała na Alexa – Ej, kiedy byłeś z Grace albo z Megan, czy one się o mnie czepiały? To znaczy no wiesz, o naszą… Relację? – zacisnęła usta – Bo kiedy byłam z Enzo, był o mnie zazdrosny, ale o ciebie nigdy mi nie robił jazd i… – zaczęła pokrętnie mówić, bawiąc się nerwowo pierścionkiem zaręczynowym i obrączką. No nie umiała tego trochę wyjaśnić. :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Raczej krócej niż dłużej. Nie wytrzyma zbyt długo – wywrócił oczami. Jackson był dla niego jak brat ale wątpił ze długo będzie umiał się pohamować przed swoimi zapędami do bulwersowania, ale Alex w niego wierzył. Może naprawdę doznał wewnętrznej przemiany i będzie spokojny? Oby. Chociaż przy takim życiu to Jie było na pewno łatwe, Clarence rozumiał :lol: – Tobie nie wypada. Jesteś panną młodą, masz białą suknie. Jeszcze krew tego wieśniaka by Cię ubrudzila i co wtedy? – puścił jej oczko. Nie lubił gdy kobiety musiały robić takie rzeczy, uważał, że jednak mężczyźni byli od załatwiania spraw rękoma a kobiety od słownych kwestii. Inna sprawa ze miał świadomość, że Connie to twarda babka ale mimo wszystko nie chciałby, żeby musiała komuś obijać ryjek za niego!
– Słyszałem o… Australii – zmarszczył lekko czoło. Jack zdążył mu zdać relacje ze wszystkiego. Nie wiedział tylko ze Constance typa zmielić chciała jak radowa zabójczyni :lol: – Mike z fundacji od Sarah tez postanowił zgłębiać Australię – uśmiechnął się uroczo. Cóż, pewnie zakopali gwiazdę razem z Jacksonem. Zdążą się. Australia nagle stała się nowym sposobem na powiedzenie, że ktoś umarł.
– Tłumaczyłem Ci, kobiety nie są pizzami gdy nie maja wysp i to zadne podwójne standardy. Po prostu odbędą się oczekuje innych rzeczy niż posiadanie dużych majątków – na przykład dbanie o dom, o, to było coś ważnego i trudno dostępnego w tych czasach! Pokiwał głową. Nie wnikał w relacje Rosemarie i kurwy Chrisa, ale jednocześnie nie zbyt uważał, ze to dobra opcja; Rosie była trochę jak młodsza siostra i w sumie jemu tez miał ochotę zajebac za to, że ją wykorzystał. Niby nie wykorzystał ale jednak trochę tak to wyglądało w oczach Clarence’a. Pogładził ją po ramieniu gdy powiedziała ze dobrze go tu mieć. Jego tez to cieszyło, szczerze mówiąc bo naprawdę za nią tęsknił. Jednak gdy usłyszał jej pytanie zmarszczył czoło.
– Och. Nie. To znaczy, Grace Jie miała nic przeciwko ale Megan nie była zadowolona. Nigdy nie powiedziała dlaczego ale widziałem, ze nie lubi naszej relacji – wzruszył ramionami. Myśl o Mrgan sprawiła, ze posmutniał, bo… nadal jej decyzja go bolała. Okropnie za nią tęsknił za każdego dnia, chociaż wiedział, że i tak to wszystko juz nie ma sensu. A potem przyszła po nich mama Connie albo Sarka albo nawet Jackson i wrócili na przyjęcie!

|ztx2

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”