- 001.
Głos ojca dobiegający z dołu, żeby się pospieszył skutecznie go rozbudził, odburknął mu coś i chwycił koszulę nasuwając ją na swoje ciało, zapiął jeszcze guziki, specjalnie zostawiając ten całkiem u góry odpięty. Miał wtedy wrażenie jakby się dusił, tak samo krawat, który ostatnio ubrał na pogrzebie matki powodował, że dostawał ataków paniki. Parę minut później byli już pod jedną z ich ulubionych restauracji, do których lubili we trójkę przyjeżdżać na wspólny obiad, od jej śmierci tego nie robili i z jednej strony zrobiło się to cholernie.. podejrzane. Siedział jednak grzecznie przy stoliku trzymając w ręce menu i zerkając raz za zarazem na ojca, która co chwilę spoglądał w stronę drzwi to na zegarek tak jakby odliczał sekundy do przyjścia kogoś? Ale kogo mógłby sie spodziewać? I dopiero gdy na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech Ricky podążył za nim wzrokiem w kierunku drzwi gdzie ujrzał wchodzącą kobietę, a za nią jakąś dziewczynę i nagle go uderzyło co takiego się tutaj działo.
Ojciec znalazł sobie nową kobietę. Na moment poczuł się tak jakby ktoś uderzył go z całej siły w klatkę piersiową i pozbawił na parę sekund tchu.
- No sobie chyba kurwa żartujesz - wyrwało się z jego ust zdecydowanie zbyt głośno, kiedy ten wstał żeby przywitać się z ową kobietą całusem w usta, ona z pewnością nie była JEGO matką. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że zdecydowanie zbyt mocno zaciska palce na swoim menu.
- Ricky, zachowuj się proszę, jesteśmy w miejscu publicznym - ojcu nawet nie zadrżała szczęka kiedy zwrócił uwagę synowi, który patrzył na niego jak i na ową nieznajomą kobietę z mordem w oczach.
Zerknął nawet na Laurę, marząc o tym żeby zniknąć w tym momencie, uciec jak najdalej.