WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Naprawdę tak było – naprawdę doszli do porozumienia i naprawdę Chris nie zamierzał rozmawiać z Naomi. Nawet słowa z nią nie zamienił, nie byli z nią sami, było pełno ludzi dookoła i przecież gdyby Naomi umierała na środku ulicy to z pewnością by ją tam zostawił, bo obchodziła go tyle, co zeszłoroczny śnieg. Ewetnualnie wezwałby karetkę, żeby go nie oskarżyli o nieudzielenie pomocy czy Tm coś. Uśmiechnął się smutno.
– Nie udaje – westchnął ciężko – Nie mogliśmy robić scen, a poza tym nie gadałem z nią, serio. I mówiliśmy, żeby poszła Nick mówił Ale nie słuchała, niestety. Nie wiem, co mieliśmy zrobić. Chcieliśmy iść do biura, ale powiedziała, że pójdzie z nami, to zostaliśmy tutaj – stwierdził, wzruszając ramionami, co nie było do końca prawdą, ale też nie było kłamstwem, bo to znowu, był pomysł Nicka. Odetchnął ciężko.
– NO przecież mówię, że chciała iść z nami. Naprawdę ona jest tępa strasznie, w ogóle nie rozumie, co się do niej mówi – złapał się lekko za głowę i odetchnął głęboko, spoglądając jej w oczy. – Przepraszam Rosie, nie denerwuj się, pojedziemy do domu, zrobię ci gorącą czekoladę – zaoferował, chociaż obawiał się, że ta gorąca czekolada to skończy na jego kroczu, jak Rosie się wkurwi. Odetchnął głęboko.
– Boże, ona jest jebnięta… – westchnął ciężko, zaciskając oczy – Przepraszam, Rose, naprawdę – kajał się pewnie, ale jego wzrok w tym momencie padł na Vi i Naomi, które zaczęły się napierdalać, ale Max chyba sobie całkiem radził…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nie mogliście robić scen, bo co? Ktoś by was wyrzucił? – zapytała z ironią, bo przecież to był klub Russellów, Max tam teraz zarządzał i nie widziała żadnego problemu w tym, żeby się dziwki pozbyć. – Pieprzone pizdy, nawet jebanej dziwki nie umiecie wygonić. Było ją wystawić na rurę, tam się nadaje – rzadko kiedy wpadała w aż taki bulwers, żeby publicznie zachowywać się w ten sposób, ale autentycznie miała ochotę wziąć głowę Christophera i uderzać nią o ciemny blat baru.
– Nie ona jest tępa, tylko wy. Ona doskonale wie co robi i jeszcze ma czelność zachowywać się tak, jakby wcale nie miała kilka dni temu twojego fiuta w pizdzie, dupie, czy gdzie go wkładałeś! – niestety, obawiała się, że wszędzie, ale szybko odegnała od siebie tą myśl bo w tym momencie to nie poprawiało jej stosunku do niego. Czuła do niego autentyczną nienawiść, serio. Nie żal, nie smutek. Nienawiść.
– W dupie mam twoją gorącą czekoladę – warknęła, a zakładając że w końcu puścił jej ręce, znowu go uderzyła w klatkę piersiową. – Siedzę w domu, a ty sobie z nią drinkujesz. Nie mogę w to po prostu uwierzyć – zasłoniła twarz dłońmi próbując się uspokoić. Niestety, zaraz usłyszała dźwięk tłuczonego szkoła i gdy zobaczyła Naomi napierdalającą się z Vittorią, przeniosła wzrok na Chrisa. – Ma szczęście, że jestem w ciąży – powiedziała, lustrując go wzrokiem i nagle zacisnęła ręce. – Pieprzyć to – i nie wiele myśląc ruszyła w kierunku zbiorowiska które się zrobiło przy lożach. Zajebie dziwkę chociażby za to, że dotknęła Vittorię.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Bo to lokal Maxa i nie chcemy tutaj niepotrzebnych burd, nie sra się do własnego gniazda, Rosie – wywrócił oczyma i westchnął ciężko, chociaż czuł, że to wywrócenie oczami to jednak nie był dobry pomysł, ale ciemno było, więc może Rosie się nie zorientuje? :lol: Tak czy siak, odetchnął i spojrzał jej w oczy. – Posłuchaj, już więcej jej nigdy nie spotkamy, serio, zadbam o to. No, chyba że na ślubie Nicka i Connie, ale będziemy jej unikać, tak?- uśmiechnął się blado, czując, że się pogrążał, ale nie miał na dobrą sprawę żadnej innej, dobrej opcji wewnętrznie, żeby cokolwiek mądrego powiedzieć.
– My trochę też jesteśmy – przyznał, drapiąc się po karku, bo naprawdę wiedział, że trochę tak było. – No naprawdę, przysięgam, Rosie, już więcej się do niej nie odezwę ani nie będę przebywać bliżej niż pięć metrów, załatwię nawet zakaz zbliżania – złożył ręce w błagalnym geście, bo jednak naprawdę nie chciał niczego od tej szmaty i mógł się teraz zaklinać na wszystko, ale wiedział, że Russell potrzebowała w tym momencie trochę czasu, żeby ochłonąć.
– To kupimy żelki na stacji? – spojrzał na nią z nadzieją, bo naprawdę chciał po prostu to naprawić – Nie, nie. Ja drinkowałem obok, nie z nią. Nawet z nią nie rozmawiałem, przysięgam – odetchnął głęboko, a gdy Rosie ruszyła w kierunku loż, to jej zastąpił drogę.
– Jesteś w ciąży, nie może nic się stać naszej córeczce, tak? Chodź, Max sobie poradzi, poczekamy na nich w samochodzie – poprosił, delikatnie zaczynając ją ciągnąć w stronę wyjścia, bo nie zamierzał pozwolić na to, by wdała się w bójkę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– NASRAŁEŚ DO WŁASNEGO GNIAZDA W MOMENCIE, W KTÓRYM POSTANOWILIŚCIE POZWOLIĆ JEJ Z WAMI SIEDZIEĆ! – jego tłumaczenia sprawiały, że Rosemarie aż rzucało ze złości. Czy on żartował? A może chciał sprawdzić czy będzie potrafiła mu naprawdę przypierdolić? Nie chciała tego robić; stosowanie przemocy wobec niego było jej zdaniem chujowym rozwiązaniem, bo go kochała. Davidowi pewnie nie krępowałaby się przyjebać w identycznej sytuacji, nawet jeśli miałby jej potem oddać :lol: – Ona nie dożyje ich ślubu, zapewniam Cię. Szczególnie jeśli do tego czasu zdążę urodzić – powiedziała śmiertelnie poważnie robiąc minę podobną do tej, którą zawsze robił każdy z jej braci gdy ktoś ich wkurwił. Genów nie oszukasz :lol:
– Nie powiedziałabym, ze trochę. – prychnęła, zaraz krzywiąc się. – Ostatnim razem też tak mówiłeś. Nie będę z nią więcej rozmawiał blablabla – zaczęła imitować jego głos, choć wiadomo że raczej średnio jej szło. Boże, jak on ją denerwował tym udawaniem, że jest taki słodki i niewinny.
– JEBIĄ MNIE TE ŻELKI! – miała w domu zapas po za tym to było mało przekonujące. – Boże, nie mogę Cię słuchać. Zamilcz – powiedziała, ale gdy nie poskutkowało złapała go za materiał koszuli. – PRZESTAŃ SIĘ KURWA POGRĄŻAĆ – krzyknęła, puszczając jego koszulę. Potem naprawdę chciała dopierdolić Naomi w ogóle nie zwracając uwagi na to własną ciążę, bo blondynka sprawiła, że nawet to było obojętne. Gdy Chris zaczął ją odciągać, pewnie go strzeliła po łapach ale koniec końców przyznała mu rację i wyszła z baru. Zapaliła nawet papierosa od jakiegoś ziomka, olewając całkowicie zdanie Chrisa. A potem wszyscy pojechali do nich do domu!

| ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#11


Wyjście do klubu wydawało się dobrym pomysłem, nawet jeśli Melusine miała wybrać się tam dla rozrywki, a Sirius zajęty miał być pracą. W zasadzie nie miało to dla niej znaczenia czy będą siedzieć w jednej z lóż czy zmuszona będzie zajmować barowy stołek byleby tylko móc zamienić z nim kilka słów - cieszyła się z możliwości spotkania z chłopakiem.
Specjalnie na tą okazję włożyła mniej wyzywający strój, który choć odkrywał spory kawałek jej ciała, to wciąż pozostawiał miejsce wyobraźni. Naturalnie włosy pozostawiła rozpuszczone, pozwalając by swobodnie opadały na plecy oraz ramiona. Dopiero w światłach klubowych lamp, dostrzec można było, jak skóra Melusine pokryta balsamem z drobinkami złota, mieni się zjawiskową łuną, dodatkowo zwracając na dziewczynę spojrzenia innych, gdy pewnym krokiem podeszła do baru znajdującego się na parterze.
Zajęła jedno z wolnych krzeseł, z zaskoczeniem odgrywając że pozostałe zajęte są głównie przez kobiety, które popijając drinki przed słomkę lubieżnym spojrzeniem obserwowały biegającego za barem barmana. Mniejsze zdumienie wywołało w niej to, że nie był to nikt inny, jak Sirius. W pierwszym odruchu miała ochotę krzyknąć, że to nie burdel, by wręcz wzrokiem rozbierać niewinnego mężczyznę, w kolejnej zbierała odwagę, by wskoczyć za bar i zwyczajnie bruneta pocałować, pokazując tym samym, że należy do niej, jednak ostatecznie po prostu uśmiechnęła się uroczo, unosząc do góry dłoń, tylko po to, aby - odciągnąć uwagę Bosworth'a od jakiejś tlenionej blondynki - zamówić coś do picia; zadziwiające jak silne pragnienie dziś odczuwała.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#42

Pomimo że był środek tygodnia, to Dragon Club pękał w szwach. W takie wieczory jak ten z domu wychodzili przeważnie bogatsi mieszkańcy Seattle, którzy nie pałali się ciężką pracą. Odkąd Sirius zaczął staż w biurze nie potrzebował dodatkowych form zarobku, ale tym razem nawet jego skusiła wizja olbrzymich napiwków. Wyjątkowo zgodził się zastąpić kolegę z kierunku. Podobno obchodził dziś piątą rocznice związku i przyszykował dla swojej dziewczyny jakąś wybitną niespodziankę.
Od przeszło dwóch godzin nieustannie wydawał drinki i sporadycznie umilał czas bardziej rozgadanym klientkom, które w otwarty sposób próbowały z nim flirtować. Czterem z nich udało się wsunąć mu do kieszeni numer telefonu, a jedna była na tyle przebiegła, że napisała swój kontakt na jego przedramieniu. Przez nawał zamówień nie mógł nawet skorzystać z łazienki i biegał od baru do lóż z naznaczoną w ten sposób skórą. Oczywiście ku uciesze tlenionej blondynki, która po raz kolejny zawołała Siriusa, aby złożyć zamówienie - przy okazji wypinając biust. Właśnie zmierzał w kierunku kobiety, kiedy jego uwagę przykuła Melusine. Machnął drugiemu barmanowi, aby obsłużył tamtą panią i prędko podszedł do brunetki.
- Cześć. - Położył na blacie podłużną szklankę i wrzucił do środka dwa kawałki świeżej cytryny, jednocześnie dokładnie badając wzrokiem ubiór dziewczyny. Wyglądała świetnie. Sukienka idealnie komponowała się z jej figurą, makijażem oraz rozpuszczonymi włosami. Była elegancka, a przy okazji nie odsłaniała więcej, niż wypadało - chociaż Sirius i tak by wolał, aby w tych okolicznościach miała na sobie spodnie i nie pobudzała wyobraźni zgromadzonych w klubie mężczyzn. Jego zmiana kończyła się dopiero za cztery godziny i nie mógł jej towarzyszyć na parkiecie. Wtedy najłatwiej było spotkać nachalnego, przeważnie podpitego adoratora. - Co ci podać? - zapytał, przy czym na moment odchylił się, aby dać znać kolejnej klientce, że zaraz do niej podejdzie. - Będziesz czekała aż skończę czy wpadłaś tylko na drinka? - Czuł zniecierpliwienie i okropny gorąc, który atakował go odkąd zaczął zmianę. Praca sama w sobie była przyjemna, choć niesamowicie męcząca. Razem z kolegą ukradkiem korzystali z barowego dobrobytu i umilali czas alkoholem. Sirius przed przyjściem Melusine zdążył wypić już cztery drinki, dlatego jego policzki pokrył kolor purpury.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niewątpliwie Sirius za barem - zdaniem Melusine zawsze - prezentował się naprawdę dobrze, dlatego nie dziwił jej fakt, że tak wiele kobiet próbowało przyciągnąć jego uwagę, nie tylko zaczepiając rozmową, ale przede wszystkim świecąc przez nim cyckami. Ostatecznie kiedy chłopak poprosił, aby kolega obsłużył tlenioną blondynkę, skupiając na niej, spojrzała na tamtą z triumfalnym uśmieszkiem. W gruncie rzeczy kobiety ciągle prowadziły ze sobą wojnę, w której nawet maleńka wygrana mogło przechylić szalę zwycięstwa.
- Cześć - odpowiedziała, obdarzając chłopaka uroczym uśmiechem. Żałowała, że nie może do niego podejść i złożyć delikatnego buziaka na rozgrzanym policzku, dając tym samym do zrozumienia, iż łączy ich jakaś zażyłość, lecz czy to powstrzymałoby potencjalne adoratorki? - Macie dziś bardzo dużo klientów - zauważyła, subtelnie wskazując na siedzące przy barze kobiety. W zasadzie dopiero teraz zauważając, że większa część gości klubu stanowiły właśnie one. Czy powinno ją to dziwić? Słyszała, że Dragon to miejsce, gdzie pracują głównie przystojni mężczyźni, co przyciąga płeć piękną, jednak wcześniej nie miała okazji się o tym przekonać.
Rozsiadła się wygodniej, zakładając nogę na nogę, ułożyła łokcie na drewnianym, barowym blacie, opierając brodę na otwartej dłoni. Pojedyncze, brązowe pasma włosów opadły na twarz Melusine, lekko ją przysłaniając; zgrabnym ruchem założyła je za ucho.
- Może mnie zaskoczysz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, jak to miała zwyczaju. - Ale nie lubię kolorowych drinków - dodała od razu, nie chcąc żadnego sex on the beach, czy czegoś podobnego, co przez słomkę sączyły pozostałe kobiety. Zadając się w głównej mierze z mężczyznami - z nimi zawsze łatwiej się dogadywała - nauczyła się pić, co nie było jednoznaczne z tym, że zdolna jest przyswoić tyle alkoholu, ile rosły facet.
- To zależy - oznajmiła, patrząc na niego wymownie. Wtedy też spojrzenie Mel zwróciły karteczki wciśnięte w niewielką kieszeń koszuli. Bezwstydnie lekko podniosła się, by po nie sięgnąć. - Ale masz chyba dziś wiele opcji, na spędzenie tego wieczoru - zaśmiała się, pobieżnie przeglądając zapisane numery, by następnie zwrócić je właścicielowi.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Strój na dzisiejszy wieczór nie był jego pomysłem. Dragon Club trzymał się sztywnych outfitów. Barmani, kelnerzy, kelnerki i ochroniarze musieli być zawsze odpowiednio ubrani. W przeciwnym wypadku nie mogli podjąć pracy danego dnia. Podobny regulamin dotyczył gości lokalu, którzy powinni reprezentować szyk i elegancje. Nie tolerowano tu adidasów, dresów i lateksowych kombinacji.
- Zawsze jest dużo - odparł zgodnie z prawdą. To był największy i najpopularniejszy klub w Chinatown. Zjeżdżali się tu nie tylko okoliczni mieszkańcy, ale również ludzie z innych dzielnic Seattle. Nierzadko gośćmi byli obcokrajowcy i biznesmeni, chociaż ci drudzy przeważnie bawili się w zamkniętych lożach.
Sirius schował szklankę z kawałkami cytryny i postawił na blacie nowe szkło. Pośpiesznie wrzucił do środka lód i wlał whisky. Następnie podał alkohol Melusine i na moment zniknął, aby obsłużyć dwóch wysokich mężczyzn i jednego chłopaczka o wątpliwym wieku. Mimo tego segregacją gości zajmowała się ochrona, więc w jego interesie nie leżało sprawdzanie dowodów. Po wydaniu zamówienia natychmiast wrócił do dziewczyny. Wychylił się poza blat, dzięki czemu znalazł się bliżej.
- Nie traktuję kobiet jak opcji, Melusine. - Pokręcił głową. Nie był mężczyzną, który do pełni szczęścia potrzebował kobiety. Nigdy nie wychodził na miasto z zamiarem zaliczenia. Preferował swobodną zabawę w klubie w otoczeniu grupy znajomych. Owszem, dwukrotnie dał się ponieść chwili i skończył w przydrożnym hotelu z nieznajomą, jednak podchodził do tego, jak do alkoholowego incydentu. Niewiele pamiętał z tamtych nocy. - Ale jeżeli na mnie nie zaczekasz, to pogadam z tamtą blondyną - skinął w kierunku tlenionej blondynki, która po raz kolejny machnęła w jego kierunku, prosząc o zamówienie. Ponownie udało mu się wybrnąć, ponieważ kolega zakręcił się obok i przygotował jej drinka. Intencje Siriusa nie były szczere, a jedynie stanowiły formę złośliwego żartu. W rzeczywistości w przypadku odmowy Melusine zamierzał grzecznie wrócić do mieszkania i przespać resztę nocy. Nie interesowała go kobieta ze sztucznym biustem i kwasem w ustach. Była ładna i atrakcyjna, jednak kompletnie nie pasowała do Siriusa, który wyglądał na roztrzepańca. Poza tym to na Melusine chciał patrzeć.
Gdy kartki z numerami telefonów ponownie znalazły się w jego posiadaniu, natychmiast wyciągnął je z kieszeni i wyrzucił do śmietnika.
- Za godzinę mam przerwę - oznajmił. - Jak będziesz się nudzić wpuszczę cię do szatni dla pracowników - zaproponował, choć w tym zamkniętym pomieszczeniu brakowało atrakcji.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona, choć zanim pojawiła się w klubie zapytała Siriusa, co powinna na siebie włożyć, zupełnie zignorowała jego pomysł, który wywołał jej autentyczne rozbawienie. Oczywiście na stronie klubu przejrzała galerię, orientując się czego wymaga od gości, choć ostatecznie postawiła na mniej nachalny strój, wszakże nie szukała okazji.
Chwyciła szklankę z przygotowanym drinkiem obdarzając Siriusa uroczym uśmiechem pełnym wdzięczności, a kiedy zajął się innymi klientami wciąż mu się przyglądała, z uwagą obserwując nie tylko jego ruchy, ale przede wszystkim twarz. Nie ulegało wątpliwości, że jest młodym, przystojnym mężczyzną, co doceniało szerokie grono klientek baru, ale oficjalny uniform dodawał mu niebywałego uroku; chyba właśnie odgryła w sobie słabość do facetów w koszulka, albo tylko jednego z nich. Zaciskając smukłe place na szklance pokrytej kroplami wody, uniosła ją do ust, upijając z niej niewielki łyk; instynktownie oblizała koniuszkiem języka, czując a nim mieszankę malinowego błyszczyka i ostrości whisky.
Czy wspominała już, że uwielbia gdy zwraca się do niej pełnym imieniem? W jego ustach brzmiało tak dźwięcznie, wręcz melodyjnie i... seksownie; przygryzła dolną wargę.
- Nie jest w twoim typie - oznajmiła raz jeszcze zaszczycając tlenioną blondynkę krótkim spojrzeniem, chociaż tak naprawdę nie wiedziała jaki typ ma Sirius. Może ona też się do niego nie zaliczała?
- Ale dobra, znaj moją łaskę - zaśmiała się, chociaż nie wyobrażała sobie opuścić klubu zaraz po tym, jak jej szklanka opustoszeje. Z drugiej strony nie chciała całego wieczór spędzić przy barze, bo choć nie była najlepszą tancerką, to lubiła szaleć na parkiecie.
- Gdybym cię nie znała, uznałabym to za bardzo niemoralną propozycję - rzuciła, chociaż w rzeczywistości naprawdę nie znała go tak dobrze, a dla postronnego słuchacza oferta barmana, mogłaby wydać się dwuznaczna.
- Jeśli jesteś tu w pracy, to wolno ci po zakończonej zmianie bawić się w klubie? - zapytała, wiedząc, że niektóre z nich mają co do tego jasne zasady, i pracownik nie mógł być później widziany wśród gości, nawet jeśli skończył pracę. - I jeśli to tylko dodatkowy zarobek, to gdzie pracujesz na co dzień? - kolejne pytanie padło z jej ust, zanim znów zajęła je trunkiem. Prawdopodobnie już dawno wykorzystała swoją pulę dziesięciu pytań.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

- A skąd wiesz, jaki jest mój typ? - głośno powiedział to, co właśnie snuło się po głowie Melusine. Właściwie Sirius sam nie był pewny, czy w ogóle posiadał jakiś ulubiony typ. Nie wiedział czy wolał brunetki czy blondynki, ponieważ w ciągu ostatnich lat spotykał się z różnymi kobietami, które nie posiadały wspólnych cech. Jeszcze niedawno był zauroczony Fernadną. Dziewczyna charakteryzowała się jasnymi włosami i ciemnymi oczami. Obecnie zaczynał poważniej myśleć o Melusine, która była jej przeciwieństwem, choć nie tylko pod względem wyglądu, ale również temperamentu. Pomimo że nadal poznawał Pennifold, to momentami czuł się zauroczony. Jednak prędko, czasami nazbyt nerwowo próbował powstrzymać ten niedorzeczny, wręcz absurdalny tok rozumowania. Przecież to za wcześnie - tłumaczył.
- Nie miałbym nic przeciwko niemoralnej propozycji - powiedział półżartem, pół serio, jednocześnie zabierając się do spełnienia zachcianki następnej klientki. Pośpiesznie przygotował cztery szklanki mohito i dwie bimbru. Potem pobieżnie przetarł ścierką blat, który dzisiejszego wieczoru ciągle nasiąkał wódką. Wokół baru wznosił się zapach alkoholu, cytrusów i damskich perfum.
Wrzucił ścierkę do zlewu i podbiegł do pana z zakręconym wąsem. Podał mu trzy piwa. Następnie zajął się tlenioną blondynką, która od dłuższego czasu prosiła o sex on the beatch. Gdy oddał zamówienia ponownie wrócił do Melusine, przy okazji montując do maszyny nową beczkę z piwem.
- Wolno, ale pomyślałem, że moglibyśmy skoczyć na łyżwy. W Seattle jest całodobowe lodowisko - rzucił propozycję wspólnego wyjścia - to randka - celowo uściślił wypowiedz. Nawet jeżeli Melusine wcześniej jasno dała mu do zrozumienia, że nie chciała sztywno umieszczać ich relacji w ramach, to Sirius uważał wprost przeciwnie. Był młodym, rezolutnym mężczyzną, lecz pomimo takiego nastawienia nie lawirował między jedną kobietą a drugą. Pod tym względem preferował stabilizacje. Chociaż być może w przypadku Melusine kierowała nim również obawa, że ktoś inny mógłby zdobyć jej względy i zaprzepaścić jego szanse. Sam nie wiedział, co czuł. - Straciłaś pytanie - przypomniał.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

I tu ją miał! Słysząc pytanie z jego ust, przygryzła dolną wargę, zdradzając tym samym coś na kształt zdenerwowania z zawstydzeniem, którego wrażenie potęgowane było przez róż wstępujący na policzki Melusine.
- No właśnie, jaki jest twój typ? - klasycznie, odpowiedziała pytaniem na pytanie, byleby tylko jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Mogła też wymienić wszystkie swoje cechy, ale czy ten przypadły mu tak naprawdę do gustu. Z drugiej strony podejrzewała, że posiadając tak szerokie umiejętności w podrywaniu dziewczyn, prezencję oraz pewność siebie był w niejednym związku. Idąc tym tropem jego byłe dziewczyny musiały mieć jakieś cechy wspólne, że to właśnie im poświęcił więcej czasu, cierpliwości, a ostatecznie dał samego siebie. Prawda? Nie wiedzieć czemu na samą myśl o tym, poczuła dziwne ukłucie w okolicy serca, jednocześnie przyłapała się na tym, że niejako rościła sobie obecnie do niego pewna prawa, których w rzeczywistości nie miała.
- Jesteś niemożliwy - pokręciła z rozbawieniem głową, na chwilę skupiając się na swojej szklance, kiedy Sirius biegał kompletując zamówienia innych klientów, w tym przede wszystkim wciąż uroczo uśmiechających się młodych dziewczyn. Większość z nich była typowymi córeczkami tatusia, co było widoczne aż nazbyt; Melusine zdecydowanie wyróżniała się na ich tle i ciężko było powiedzieć czy to dobrze czy jednak źle.
Odłożyła puste szkło na blat, nie kryjąc szczerego rozbawienia jego propozycją. Ta wydawała się naprawdę świetna, lodowisko było miłą odmianą od zatłoczonego klubu, ale randka? Czy ona przypadkiem nie wspominała zaledwie kilka dni temu, że nie chciałaby nadawać łatki ich spotkaniom?
Ostatecznie skapitulowała mówiąc - Może być randka - nie wiedząc czy po prostu ta whisky była zbyt mocna czy może to urok Siriusa sprawił, że w końcu uległa.
- Podejrzewam, że już dawno przekroczyłam ich pulę - z tymi słowami, wstała z barowego stołka, kierując się w stronę parkietu, gdzie tańczyła spora grupa ludzi. Czuła, że musi złapać oddech, bo gotowała była zgodzić się na każdą z rzuconych przez Bosworth'a propozycję. Z tego też powodu postanowiłam skorzystać z drogi ucieczki, jaką stworzyła dla niej jedna z dziewczyn, na chwilę skupiając uwagę bruneta.
Pennifold była osobą, która na parkiecie najlepiej czuła się we własnym towarzystwie, tańczyła, skakała, śpiewała najgłośniej jak potrafiła znane sobie piosenek, zdzierając przy tym głos i bawiła się naprawdę świetnie, dopóki w pewnym momencie nie poczuła na swoich pośladkach czyichś dłoni. Momentalnie odwróciła się napotykając obrzydliwy uśmiech zupełnie nieznajomego jej mężczyzny - Ale pięknie się wijesz maleńka, w łóżku też tak potra... - nie dane było mu dokończyć zdania, kiedy dłoń brunetki spotkała się z jego policzkiem.
Zabolało.
Wtedy też ten odruchowo złapał ją mocno za nadgarstek, karcąc za jej zachowanie.
- Puść mnie kretynie! - próbował przekrzyczeć grającą muzykę, jednocześnie podejmując próbę wyswobodzenia się z mocnego uścisku - To boli - jęknęła, czując wzbierające w oczach łzy.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius nie był w stanie dostrzec zdenerwowania dziewczyny. Miał zbyt dużo pracy, dlatego przez większość czasu jego wzrok błądził po klientach baru. W dodatku neonowe światła Dragon Clubu działały naprawdę oślepiająco.
- Obecnie podobają mi się brunetki - bąknął, posyłając w stronę Melusine lubieżny uśmiech. Nawet pokusił się, aby wytknąć język, jednak prędko schował go pomiędzy wargi, bo ich rozmowę przerwała kolejny gość. Pośpiesznie wlał do dwóch szklanek whisky i odebrał zapłatę oraz pokaźny napiwek, który niedbale wepchnął sobie do kieszeni.
Nie mógł inaczej odpowiedzieć Melusine, ponieważ nie potrafił jednolicie odnieść się do swojego ulubionego typu. Lubił zadbane, naturalne dziewczyny; takie które posiadały uroczy uśmiech i ładne oczy. Mimo tego nadal łatwiej byłoby mu wypowiedzieć się na temat cech charakteru, aniżeli wyglądu. Pod tym względem szufladkował kobiety, jak rękawiczki, natychmiast odrzucając te chamskie i wulgarne. To śmieszne, bo właśnie z tych dwóch atrybutów składał się temperament Siriusa.
- Więc randka - powtórzył, celowo kolejny raz podkreślając to słowo, którego wcześniej w ten uparty sposób Melusine próbowała uniknąć, a który on otwarcie jej narzucił. Poczuł satysfakcję, kiedy w ostatecznym rozdaniu mógł zatriumfować - choć to nadal niewiele znaczyło. Dla Siriusa randkowanie było wciąż etapem, jaki opierał się głównie na poznawaniu drugiej osoby. Pomimo silnego pociągu do tej dziewczyny i przyjemnej aurze, która w ostatnim czasie zaczęła towarzyszyć ich rozmowom, to wciąż próbował uciszyć większość pragnień. Było to głupie, bo dotychczas Sirius Bosworth działał w oparciu o własne emocje. Przy Melusine zachowywał się nieco inaczej. Powstrzymywał się. Analizował własne reakcje i segregował uczucia, opierając się na tym co mu w danej chwili wypadało.
Pokręcił głową w odpowiedzi na kolejne zdanie, jednocześnie wycierając blender. Następnie podążył wzrokiem za dziewczyną i towarzyszył jej spojrzeniem do momentu, w którym zniknęła w gęstym tłumie. Tego wieczoru na parkiecie bawiło się wielu gości. Większość z nich była w znacznym stopniu upojona alkoholem. Nic dziwnego, bo godzina była już późna. Sirius przez parę sekund próbował odnaleźć Melusine pośród innych gości, jednak bezskutecznie. Ponownie przywołany przez tlenioną blondynkę, skupił się na zamówieniu.
Po upływie czterech, może pięciu piosenek brak obecności Pennifold przy barze wzbudził w Siriusie mieszane odczucia. W pierwszej kolejności pomyślał, że poszła już do domu, dlatego w przerwie pomiędzy jednym drinkiem a drugim wysłał jej wiadomość. Zdążył przelecieć jeszcze jeden utwór, kiedy zaaprobowany rozmową z jakimś chuderlawym chłopakiem, przypadkiem zauważył w tłumie Melusine. Natychmiast przerwał pogawędkę i wyprostował się, niczym struna. Sytuacja wyglądała dwuznacznie, dlatego przez chwilę wahał się z interpretacją. Nie był pewny czy Melusine zaangażowała się w flirt, czy to ten obcy, wyrośnięty mężczyzna narzucił jej swoje towarzystwo. Kiedy dłoń dziewczyny odbiła się od policzka nieznajomego, Sirius zdał sobie sprawę, że powinien w końcu zareagować. Natychmiast rzucił szmatkę na ziemię i przeskoczywszy barowy blat, przepchał się przez tłum, aby chwile później znaleźć się blisko dziewczyny. Złapał nadgarstek mężczyzny i ścisnął go na tyle mocno, że natychmiast uwolnił brunetkę.
- Wszystko w porządku? - zapytał, po czym odepchnął intruza i zajął miejsce tuż przed Melusine. Jego spięta postawa zasłoniła całą jej sylwetkę. Był to odruch, jednak w ten sposób odseparował dziewczynę od nachalnego spojrzenia nieznajomego, który zebrawszy się z ziemi prędko stanął naprzeciwko Siriusa.
- To dziwka! Sama się do mnie pchała! - bąknął, prezentując szereg pożółkniętych zębów. Wyciągnął pulchnego palca i dźgnął Boswortha w sam środek klatki piersiowej. Odgiął się do tyłu, ale pomimo tego nie zareagował. Surowym spojrzeniem obserwował gościa lokalu, który po chwili po raz kolejny wyciągnął dłoń na przód. Tym razem spróbował dosięgnąć Melusine na co Sirius już nie mógł pozwolić. Po raz kolejny złapawszy nadgarstek mężczyzny odepchnął go tak, że ten wpadł na jakiegoś chłopaka. Tłum wciąż lawirował w rytm muzyki i nikt nie zwrócił uwagi na akcję rozgrywającą się w samym centrum. Przynajmniej do czasu aż Sirius stracił cierpliwość i dwukrotnie przyłożył mężczyźnie. Potem reszta wydarzyła się niezwykle szybko. Wpierw intruz przewrócił i dosiadł bioder Boswortha, próbując jednocześnie dosięgnąć jego szyi, a potem leżał już przyciśnięty twarzą do podłogi przez Siriusa, który przypadkiem rozdarł mu koszulę. Ktoś zaalarmował ochronę i po upływie kilku minut oboje zostali wyrzuceni z Dragon Clubu. Sirius mógł zapomnieć o dzisiejszej pensji.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że odpowiedź Siriusa podyktowana była wszystkim tym, czego doświadczył w ostatnim czasie, a w czym również ona brała udział. Swoje podejrzenia postanowiła jednak zostawić w sferze domysłów, bo gdyby wypowiedziała je na głos, a mijałaby się z prawdą, wyszłaby na idiotkę. Nie chciała tego. Oczywiście, gdy po raz kolejny zaakcentował, że ich wypad na lodowisko ma być randką, wywróciła teatralnie oczami, by zaraz zniknąć na parkiecie w tłumie ludzi, natomiast on całkowicie poświęcił się pracy, od której wcześniej Melusine go odciągała.
Kiedy więc dobrze zapowiadająca się noc zamieniła się w dramat?
Nie potrafiła dokładnie powiedzieć.
Pierwsza sekunda oznaczała dobrą zabawę w rytmie znanych melodii. Druga była kwintesencją bólu, rozchodzącego się od dłoni, którą uderzyła mężczyznę przez nadgarstek wokół którego zaciskały się palce tamtego aż po czubki palców u stóp, wywołującą nieprzyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Trzecia i ostatnia stanowiła katatonię dźwięków; uderzeń, jęków, krzyków oraz muzyki, bo ta wciąż grając skutecznie maskowała rozgrywające się piekło.
Zaciskając mocno powieki, nie zdawała sobie sprawy z obecności Siriusa, dopóki uścisk nie zelżał, a ona nie została uwolniona. Stanął przed nią zasłaniając własnym ciałem, instynktownie zbliżała się do niego, chwytając jego rękę na wysokości łokcia, wbiła w nią paznokcie. I nie był to wywołane jedynie strachem, który poczuła będąc wręcz obłapianą przez nieznajomego, ale przede wszystkim potrzebą powstrzymania bruneta przed tym, co gotów był zrobić. Dostrzegła zaciskające się w cienką linię usta oraz pulsującą na czole żyłę, był zły.
- Tak, chodźmy… chodźmy stąd - zapewniła go, jednocześnie chcąc się oddalić. Podświadomie czuła, że cała ta akcje źle się skończy, dlatego też dłonie dziewczyny drżały, w ustach zaschło a serce w piersi przyspieszyło swoje bicie. Mimo to naiwnie liczyła, że uda im się odejść, gdy poczuła, jak za sprawą jej dotyku Sirius lekko się rozluźnia, ale wtedy tamten zabrał głos i wszystko przepadło.
Bosworth w szaleńczym napadzie rzucił się na większego od siebie osiołka, tarzając się z nim po parkiecie; raz to jego dłoń uderzała przeciwnika, drugim razem to on obrywał. Brunetka patrzyła na to z narastającą paniką, która szkliła jej oczy. Pojawiły się w nich łzy, a ona nie mogła uwierzyć, że to wszystko dzieję się naprawdę.
To było jak sen.
Cała rozdygotana, narzuciła na siebie puchową kurtkę, by zaraz wyjść na dwór, gdzie na betonowych, zimnych schodach siedział Sirius.
- To było głupie! - zabrzmiała ostrzej niż zamierzała, stając naprzeciw niego, z wyciągnięta dłonią, w której miała jego wierzchnie odzienie.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Wszystko działo się tak szybko, że Sirius nie zdążył zarejestrować każdego uderzenia. W dodatku intensywność kolorowych reflektorów Dragon Clubu skutecznie ograniczała jego widoczność. Ruchy przeciwnika zmieniały się jak w kalejdoskopie. Powietrze było gęste, przez co atakował go bezdech. Miotał się, niemal na oślep wymieniając ciosy, aż w pewnym momencie ktoś po prostu złapał go za ramiona i wyprowadził na zewnątrz. Uderzył plecami o lodowaty asfalt, a obok niego wylądował drugi awanturnik. Mężczyzna miał rozdartą koszulę, a lewe oko zaszło mu siną opuchlizną. Z trudem zebrał się do pionu i po raz kolejny wytknął w stronę Siriusa pulchnego palucha. Następnie wymamrotał coś pod nosem i slalomem udał się w tylko sobie znanym kierunku. Tymczasem Bosworth, który również zdążył wstać otrzepał kurz z marynarki i pobieżnie wyprasował dłońmi ubranie. Wyglądał niewiele lepiej od przeciwnika. Znowu pękła mu warga, a twarz nosiła na sobie parę znamion walki. Chwilę obserwował jak nieznajomy kopał przydrożny śmietnik, po czym pokręcił głową i usiadł na schodach przed klubem. Zanim na miejsce pojawiła się Melusine Sirius zdążył spalić papierosa.
- Głupie - powtórzył nerwowo, jednocześnie wstając. Potem gwałtownie wyrwał z rąk dziewczyny kurtkę i prędko zarzucił ją na własne ramiona. Pomimo nadmiaru negatywnych emocji zrobiło mu się zimno. Dzisiejszy wieczór nie rozpieszczał mieszkańców Seattle. Było chłodno i momentami wietrznie. - Głupie to było twoje zachowanie, Melusine! - tym razem to on uniósł się bardziej, niż było to konieczne. Spoglądał na dziewczynę z góry, racząc ją wściekłym, nieco mętnym przez spożyty alkoholu wzrokiem.
Właśnie wyrzucono go z klubu, w którym zgodził się podjąć dorywczą pracę. Zaoferowano mu naprawdę porządną stawkę i mógł zatrzymać swoją część napiwków. W dodatku nie wiedział co dokładnie wydarzyło się na parkiecie, kiedy był zajęty wydawaniem zamówień. Czuł się jak kretyn, jak idiota i imbecyl. Z jednej strony Melusine miała prawo robić to, co jej się podobało, bo nie zobawiazywala ich żadna oficjalna relacja, a z drugiej naprawdę wolał, aby w tym przypadku była niewinna. Chciał wierzyć, że rzeczywiście nie przysłużyła się do rozwoju tej dwuznacznej sytuacji; że zamierzała grzecznie na niego poczekać, a słowa mężczyzny były jedynie obłudnym kłamstwem. Mimo wszystko wciąż miał wątpliwości i zamiast porozmawiać o tym z Melusine, to zaczął wyładowywać na niej frustracje.
- Taka jesteś? - zaczął w bardzo nieuprzejmy sposób. Zaślepiony złością nie dostrzegł jej zeszklonych oczu i dłoni, która poczerwieniała od wymierzonego uderzenia; uderzenia, które Sirius widział, ale w jego głowie nawet na to znalazła się absurdalne wytłumaczenie. Pokręcił nerwowo głową i złapał się za biodra. Z niezdrowym uporem utrzymywał z Melusine kontakt wzrokowych. - Kokietowałaś go - stwierdził, nie zapytał. - Myślałaś, że zrobisz mi na złość, Melusine? Nie zależy mi tak bardzo na twoim towarzystwie. Możesz wrócić do klubu - gwałtownie machnął ręką, wskazując na drzwi do lokalu. Dwie młode dziewczyny, które akurat kończyły papierosa za rogiem posłały im wścibskie spojrzenia. Prawdopodobnie kojarzyły Siriusa zza baru.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Złość Siriusa była wymierzona w nią. W chwili, w której Melusine dokonała tego odkrycia, serce w jej piersi zatrzymało się. Wstał, wyraźne nad nią górując, co w połączeniu ze słowami jakie opuściły jego usta sprawiło, że poczuła się naprawdę malutka. Unosząc do góry głowę, próbowała wytrzymać siłę siriusowego spojrzenia, pełnego wściekłości, żalu i czegoś jeszcze; nie potrafiła zidentyfikować czym to jest, ale kompletnie nie podobał się jej sposób w jaki na nią patrzył.
Gwałtowność, jaką się teraz odznaczał, choć poniekąd znajoma, zamiast ciepła rozlewającego się po drobnym ciele brunetki, potęgowała uczucie chłodu, wywoływanego pojedynczymi podmuchami mroźnego wiatru. I choć w pierwszym odruchu chciała go przeprosić, wytłumaczyć, że źle się wyraziła, że przecież nie chciała, by w taki sposób zakończyła się ta noc, tak słysząc krzywdzące ją słowa, mimochodem przybrała postawę obronną. Wciąż próbując zapanować nad wzbierającymi w oczach łzami, zacisnęła usta w cienką linię oraz dłonie w piąstki, czując jak paznokcie wbijają się w cienką skórę. Jak możesz?! miast tego pytania malinowe usta opuściły pełne poirytowania słowa - A no widzisz, właśnie taka - których autentyczność brzmienia zaskoczyła samą Mel. - A co? Myślałeś, że trafiłeś na księżniczkę? - zapytała, nie umiejąc już pohamować wszystkich tych negatywnych uczuć wywołanych jego oskarżeniami. Fakt nie znali się zbyt długo, ot kilka spotkań obfitujących w karuzelę emocji i uczuć, dlatego oczywistym było, że nie darzyli się zaufaniem, jednak naprawdę gotów był uwierzyć jakiemuś obleśnemu typowi?
Zabolało.
- Tobie na złość - zaśmiała się, jednak bez wątpienia brakowało temu rozbawienia, a w głowie rozbrzmiała myśli, której nie omieszkała wymówić na głos - Jesteś tak bardzo ograniczony w swoich założeniach. Jesteś zwykłym idiotą! Uciekając spojrzeniem, zaczęła nerwowo poruszać się w miejscu, próbując zapiąć wciąż rozpięty zamek kurtki. - Nigdy nie spotkała takiego kretyna jak ty. I jeśli myślisz, że MI zależy na TWOIM towarzystwie, to się grubo mylisz! - dodała akceptując poszczególne słowa, nie tylko by do niego dotarło, ale by mocniej zabolało. By poczuł to co ona, próbowała go pokonać, złamać.
Siłując się z zamkiem, który ostatecznie zniszczyła, pozwoliła, by proste - Cholera! - opuściło jej usta, zdradzając tym samym, że postawa jaką przyjęła była jedynie ułudą, zanim rzucając Siriusowi spojrzenie pełne zawodu, odeszła.
Czy zdołał to dostrzec?

Z tematu x2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dragon Club”