WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wygląd w ogóle jest ważny tylko na początku. Wygląd w sumie dla człowieka jest ważny tylko w sferze początkowej jak dla mnie. Ale jeśli chodzi ogólnie o związki to raczej się to nie sprawdza. Na szczęście niezwykle rzadko zdarza się że brzydkie osoby nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Tym bardziej ze czasami sfera bardziej cielesna jest bardziej nakręcana przez rozmowę i pewne niuanse które nie zawsze zależą od tego kto jak wygląda. Wiadomo, jak ktoś szuka zabawki na raz albo kilka razy to jakoś specjalnie nie będzie się skupiał na tym co się wydobywa z usta drugiej osoby, ale chwała bogu to jedynie pewien margines tylko. Mika jak powszechnie wiadomo jakimś wielkim fanem rozmów nie był ale głównie tych które dotyczą jego osoby. No chyba że chodziło o jakieś swoiste potyczki słowne to wtedy lekko tracił gardę i się lekko odsłaniał o czym dowiadywał się dopiero po paru chwilach jak rozmowa szła za daleko. Callaway nie jest z reguły zbyt rozmownym typem co nie znaczy że w ogóle nie lubi rozmawiać. Lubił i to bardzo ale nie lubił głupich i niczego nie wnoszących rozmów. Właśnie to najbardziej go wkurzało, to że ludzie nie potrafią milczeć i nie umieją korzystać z kompletnej ciszy. W końcu milczenie jest dobrą rzeczą i wcale nie jest, albo nie powinno być, czymś kłopotliwym.
On nienawidzi sprzątać. Śmiało można powiedzieć ze to dla niego jedna z najgorszych kar. Czasami u siebie sprząta ale nie często ma to miejsce. Jakoś też lepiej funkcjonuje mu się w chaosie. Daleko mu do tych ludzi którzy nie sprzątali po kilka lat w mieszkaniach ale zazwyczaj odkłada to na najdalszy możliwy termin. Nie przeszkadzają mu okruchy na podłodze czy rozrzucone ubrania które tylko mierzył i jakoś ponownie nie trafiły dol szafy. Ale trzeba przyznać że czasami ma wielki zryw żeby swoje małe mieszkanie doprowadzić do jakiegokolwiek stanu nie graniczącego z epidemią jakiejś choroby. Wtedy spędza jeden dzień na pucowaniu wszystkiego od lamp po podłogi. I mimo że tego nie lubi to jednak zapach czystości i płynu do podług daje mu jakieś iskierki radości i satysfakcji.
Zły odnosi się do niego bardziej w kategorii faceta który nie koniecznie ma odpowiednie nawyki i który nie specjalnie działa w kierunku poprawy swojego życia. On trochę już przywykł do tego że czasami wpadnie w cug, że przegra wypłatę w karty albo na tydzień zniknie ze świata bo chleje na kanapie albo przed sztalugą. Jemu się w pewnym sensie dobrze się tak żyje. A może nie tyle dobrze co już chyba nie specjalnie umie inaczej. Jasne że racjonalnie patrząc wolałby nie pić i martwić się głównie tym że jego dziecko dostało zła ocenę albo że trzeba zapłacić ratę za kredyt hipoteczny. Ale tego chce jego racjonalna strona. W środku lubi swoją wolność i to że jakby kiedykolwiek miał pieniądze to z dnia na dzień może uznać że się przeprowadza do Moskwy i tyle. Nic go w żadnym miejscu na świecie nie trzyma i dla niego to jest pewien komfort który ma niewielu.
-Krzywdzące jest nie zdawanie sobie sprawy z tego że ktoś jest odskocznią-bo w sumie nie jest niczym złym stawianie sprawy jasno. Masz być odskocznią, spoko, nie ma najmniejszego problemu. Dużo gorzej jest jak ludzie sobie wmawiają pewne rzeczy a później jak do nich dociera realizm pewnych sytuacji to nie jest już tak fajnie. Lepiej chyba od początku mieć klarowną sytuację i znać reguły gry.
-To nawet lepsze wieści niż się spodziewałem. Gorzej by było jakbyś miała w głowie prawie gotowy plan nadający mi rolę jedynie zabawki. Wtedy bym się obraził- czemu nie chciał być zabawka? W sumie pewnie nawet trochę chciał bo życie zabawki jest poniekąd łatwiejsze. Nie chciał być natomiast zabawką teraz bo to by znaczyło że właśnie przegrał tą rozmowę i to na etapie w którym nie specjalnie ma drogę awaryjną. Teraz on ma wyjście i mimo że właściwie nie panuje nad sytuacją, bo już dał się jej wkręcić w rozmowę dłuższą i bardziej intensywną, to dalej ma poczucie chociaż mimowolnego sprawstwa. -Mówiłem, nie dam się wciągnąć w tą rozmowę. Skończyłem- po tych słowach było po nim widać że na swoje tematy kompletnie nie chce rozmawiać. Zostawił pod swoją szklanką napiwek dla barmana do którego kiwnął palcem informując o kasie. Widać było po jego samej minie że ona zagrała na czymś co za bardzo dotknęło jakiegoś nerwu. I wcale nie ma się co dziwić bo w telegraficznym skrócie w jego życiu nic nie grało i wszystko, mniej lub bardziej, go gryzło i zjadało od środka. -Miło było. Do zobaczenia za kolejne 10 lat- rzucił na odchodne poprawiając na sobie cieplejsze rzeczy które miał na sobie i przekraczając drzwi klubu wyciągnął papierosa i zaciągając się nim prawie od razu. Wypalił go na dwa razy i machnął na taksówkę do której wsiadł nie oglądając się za siebie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czasami odnoszę wrażenie, że znasz mnie na wylot, a niekiedy, że nie masz o mnie bladego pojęcia — stwierdziła próbując się w tym odnaleźć — nie lubię z ludzi czynić odskoczni, bo to takie egoistyczne; odskocznią powinno być jakieś zajęcie lub tak jak w tym przypadku zwyczajna rozmowa, ale nie konkretnie osoba — stwierdziła i wzruszyła bezradnie ramionami. Tym bardziej nie potrafiłaby sobie wyobrazić kogoś w roli jej prywatnej zabawki, bo zwyczajnie w świecie nie potrafiła bawić się czyimś kosztem. Miała jakieś swoje zasady, ale głównym problemem było to, że była za dobra na ten popaprany świat i ludzi, którym niekoniecznie z dobrem było do twarzy. Wykorzystywanie kogoś, manipulacje, planowanie czegoś by później idąc po trupach do celu to osiągnąć to nie jej bajka, prędzej by ją to wykończyło od środka.
Na przekór swojemu gadulstwu lubiła ciszę, ale niekonieczne, jeśli miałoby się to wiązać z patrzeniem przez lata na kogoś, bo jest ładny, ale bez jakiś zdolności normalnej konwersacji. Wygląd z czasem przemija, a rozmowa jest kluczem do wszystkiego; niektórzy sądzą, że to pieniądze, ale Pola miała swoje zdanie w tym temacie. Problem pojawiał się wtedy, kiedy coś ją nurtowało, pokusa była zbyt duża i zwyczajnie nie potrafiła ugryźć się w język. Teraz było podobnie, choć przecież świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że on nie chce dać się wmanewrować w rozmowę na jego temat i dobrze rozmawiało się im omijając to szerokim łukiem, to i tak w ostatecznym rozrachunku jej ciekawość wygrała. Czy mogła spodziewać się, że zareaguje w ten sposób? Może powinna, ale gdzieś w głębi naiwnie wierzyła, że może coś powie, że zostanie. Wyszło na to, że ona pozostała sama, siedząc na barowym stołku i przez moment wpatrując się w oddalającą sylwetkę Mikaela niknącego w tłumie ludzi. Odniosła dziwne wrażenie, że dotknęła w jakiś czuły punkt i to ponownie zaczęło nurtować ją do tego stopnia, że sama nie była pewna, kiedy zsunęła się z krzesła i podążyła za nim w pośpiechu, nie oglądając się za siebie. Przemierzała lokal jedynie wpieniając się na ludzi, którzy stawali na jej drodze. Całkowicie zapomniała o tym, że przyszła tu z kim innym i nie powiedziała nawet ‘cześć’ na pożegnanie. Po drodze właściwie zapomniała o tej ciekawości na temat tego co go gryzło, pragnęła go tylko dogonić, bo nieprzyjemnym echem odbijało się w jej głowie jego stwierdzenie: do zobaczenia za dziesięć lat uświadamiając jej jednocześnie, że nie chce czekać na kolejne spotkanie dziesięć pieprzonych lat.
Wybiegając na ulicę uderzyło ją świeże powietrze i fala zupełnie innych dźwięków niż głośna muzyka i gwar rozmów. Gdzieś ktoś zatrąbił, ktoś na kogoś wrzasnął, gdzieś obok jakaś dziewczyna śmiała się jak opętana i to wszystko mocno utrudniało Hudson skupienie, ale w końcu zobaczyła jak Mikael wsiada do taksówki i bez jakiegoś większego zastanowienia (który to już raz dzisiaj?) podbiegła do niej w ostatniej chwili otwierając drzwi i wsiadając do środka, łapiąc głębszy oddech. Znalazła się tuż obok Mikaela, czuła unoszący się zapach whisky oraz dopiero co zapalonego papierosa i jedyne czego była w tej chwili pewna to to, że — nie musimy dziś rozmawiać... nie chcę czekać na kolejne spotkanie dziesięć lat — a wszystko co w tej jednej chwili zrobiła było potwierdzeniem, że ta mała cwana myśl o której rozmawiali wcześniej wróciła do niej szybciej niż się tego spodziewali, nawet jeśli sama jeszcze do końca tego nie pojęła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mikael na spokojnie by mógł sobie wszystko zaplanować. Jest inteligentnym facetem więc bez większych przeszkód mógłby sobie zaplanować kogo i jak omamić w ten sposób żeby działo się to na co on miał ochotę. Z tym że prawdopodobnie on uznałby że nie ma to najmniejszego sensu z tego powodu że zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidywalnego co mogło sprawić że jego wysiłki spaliły by na panewce. W ogólnym rozrachunku się nie opłacało a Mika był dość energooszczędnym człowiekiem.
Pieniądze też są ważne. Ale spędzanie czasu z ładnymi buziami i ciałami są raczej domeną albo przywilejem osób które lubią rządzić i lubią wymieniać ludzi na nowsze modele. Zwykłych śmiertelników raczej nie było stać i nie mieli czasu na takie wymiany towarów. Z resztą w ogólnym rozrachunku nie specjalnie było to atrakcyjne. Mika mimo bycia estetą chyba nie chciałby mieć tylko ładnej buzi u siebie na wyposażeniu w mieszkaniu. Zaskoczyła go. Nie spodziewał się że wystrzeli tak bezpośrednio w temat o którym on otwarcie mówił że nie będzie rozmawiał. Może to była kwestia bezpośredniości z którą mu to powiedziała. Może gdyby zagrała delikatnie dałby się podejść, powoli pociągała za nitki ciągnące jego język do emocjonalnej spowiedzi... Ale zrobiła jak zrobiła i nie ma jej się co dziwić bo nie mieli za wiele czasu choć noc była jeszcze młoda. Wyszedł na świeże powietrze i poczuł jak chłodne późno jesienne powietrze omiata jego twarz i lekko mierzwi jego włosy. Nie spodziewał się że o tej porze będzie tak chłodno. Albo zwyczajnie wypił mniej niż zazwyczaj i dlatego nie spodziewał się takiego chłodu.
Usiadł wygodnie na tylnym siedzeniu taksówki podając kolesiowi adres. Wyciągnął telefon sprawdzając na ekranie i utwierdzając się tylko w tym że nikt niczego od niego nie chciał. Z pewnego rodzaju zamyślenia i nostalgii wyrwał go dopiero dźwięk odwiercanych i szarpniętych drzwi. W pierwszej chwili się wkurzył że będzie musiał się szarpać aby żadna zgraja szczęśliwców bardziej pijanych od niego nie zabrała mu taksówki. -Jesteś pijana. Daj mi adres, odrzucę Cię do domu- powiedział sucho. Nawet nie przyszło mu do głowy że ta myśl wróciła do jej głowy. Bardziej obawiał się że tak czy inaczej spędzi najbliższy czas na odbijaniu piłeczki do jej pytań a ona dalej nie będzie dawała za wygraną.
<center>Obrazek</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Takie zabawy to nie dla niej, ona zwyczajnie nie potrafiła tak sobie ludzi okręcić, ale z kolei była idealnym przykładem tego z jaką łatwością można kogoś urobić, bo idę o zakład, że gdyby się ktoś postarał Pola jako pierwsza padłaby ofiarą starannie zaplanowanej manipulacji. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo podatna jest na takie sytuacje, ale czy to właśnie nie problem ludzi wielkiej wiary w to, że inni potrafią być dobrzy jak się z nich to dobro wydobędzie.
Pola mogła żyć bardzo wygodnie, rodzice mieli wystarczająco dużo pieniędzy, by utrzymywać ją przez długi czas, mogli nawet kupić jej dom w o wiele lepszej dzielnicy, a ona uparcie trzymała się tego, że woli sama sobie coś osiągnąć, nawet jeśli musiała zaciągnąć kredyt, a i tak stać ją było tylko na mały domek w pobliżu plaży. Pieniądze były ważne, ale nie najważniejsze dla niej. Choć duże znaczenie w jej życiu miała szczerość i rozmowa to nie była głupia, zdała sobie sprawę, że odrobinę przegięła w barze trochę rujnując tą przyjemną część ich spotkania. Nie przypuszczała jednak, że aż tak ostro zareaguje, a jego chłód w danej chwili nieco zbił ją z tropu. Pomimo tego nie poddała się i pognała do tej taksówki jak na złamanie karku i chyba spodziewała się nieco innej reakcji na własne słowa. Posłała mu spojrzenie pełne zdziwienia dodając pewna siebie — dobrze wiesz, że nie jestem pijana — a gdzieś w jej głosie zaplatała się odrobina złości. Naprawdę nie była, nawet jeśli szumiało jej nieco w głowie, a ciało przyjemnie się rozluźniło to wiedziała co mówi, co myśli i nie chwiała się jak ta lala. Jego stwierdzenie zupełnie nie pasowało do jej faktycznego stanu i zwyczajnie ją to wkurzyło. — Boisz się, że wpadłam tu by dręczyć Cię kolejnymi pytaniami, ale jesteś w błędzie — wyjaśniła mu wytykając jednocześnie strach jaki gdzieś się w nim pojawił i choć właściwie przez ułamek sekundy chciała wyjść i po prostu zapomnieć o tej małej katastrofie to szybko sobie uświadomiła, że właściwie po co? Sam zaproponował jej podwózkę, więc zamiast szlajać się w poszukiwaniu kolejnej postanowiła skorzystać. Szybko przeniosła spojrzenie na taksówkarza — Downtown, Belltown 219 — i opierając się wygodniej spojrzała przez moment na niego, by w chwili, kiedy ruszyli odwrócić głowę w stronę okna i przyglądać się miastu, które przemierzali. Dał jej jasno do zrozumienia, że nie chce rozmawiać, więc zapewne ku jego zdziwieniu nie odezwała się już ani słowem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pola nie wiem czy jest łatwowierna ale z pewnością jest w pewnym sensie naiwna. Niby fajnie ze w ludziach widzi samo dobro i tak dalej ale nie nigdy nie można tracić czujności. Często jest niestety tak że ludzie tylko udają potrzebujących żeby dostać tylko to czego chcą. Nie mówię ze Mikael taki był bo do wyrafinowania było mu zdecydowanie za daleko ale dookoła jest pełno takich ludzi. W tych czasach każdy czegoś potrzebuje ale niestety głównie jest to potrzeba nowego telefonu albo czegoś takiego.
Mikael... zależnie od tego o której rodzinie mówimy. Biologiczni rodzice a właściwie ojciec, Mika jakoś specjalnie nie interesuje się co ten człowiek robi i czy w ogóle żyje. Ale z tego co pamiętał to jakoś kasą nie grzeszyli. Zupełnie inaczej miała się sprawa z adopcyjnymi rodzicami. Ci mieli kasę i Mika jako jeden z wielu adoptowanych dzieci dostał jej nie małą część jak ruszał w świat dorosłości. Teraz w tego niewiele zostało. Co prawda kupił ten dom ale nie był to nie wiadomo jaki luksusowy apartament. Może gdyby ich relacja była jakkolwiek kontynuowana przez te lata to on nie reagowałby w ten sposób. Może tak a może nie. Teraz można powiedzieć że byli dla siebie zupełnie obcymi osobami i dlatego on nie umiał zareagować i dla niego to był trochę atak. Może nie dosłowny ale to takie swoisty rozkaz o zdjęcie zbroi. A tego nie robił od tak dawna że zwyczajnie się wystraszył. -A Ty wiesz że bym wolał żebyś była i jutro rano udała że ta rozmowa nie miła miejsca- oczywiście że wolałby żeby była pijana. Wtedy mógłby większość swoich słów zwalić na alkohol a jej w pewnym stopniu kokieteryjne zaczepki uznać że wpływ martini. -To po co tu jesteś? Chcesz mnie naprawiać? To się nie uda bo nie ma czego naprawiać więc niestety musisz swoją misję na starcie włożyć do teczki z „niewykonalne”.- nie chciał być surowy czy oschły ale on w swojej głowie miął już diagnozę z wielkim napisem „nieuleczalne”. Niby walczył, niby chodził na terapię ale jakoś nie specjalnie dawało to efekty. A jakoś nie chciał jej wciągać w swoje smutne i szare życie.
-Czemu ciągle to robisz? Czemu ciągle szukasz drugiego dna którego nie ma?- zagaił bo wiedział że nie specjalnie dobrze się zachował ale jakoś inaczej nie umiał. Powinien przeprosić. Wiedział o tym, a przynajmniej wiedział że dobrze wychowany człowiek by tak zrobił. I naprawdę chciał. Tylko że od chęci dol wykonania jest jeszcze daleka droga której on sam nie na ta chwilę nie jest w stanie pokonać.
<center>Obrazek</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście, że była naiwna i bywały dni, kiedy zdawała sobie z tego sprawę, ale koniec końców wychodziła z założenia, że woli być po tej stronie mostu, jako naiwna, a nie jako wykorzystująca naiwność innych. Bywały momenty, kiedy nad tym pracowała, a bywały dni, kiedy zupełnie nie zdawała sobie sprawy jak ryzykownie właśnie wystawia się razem ze swoją całą naiwnością do stada sępów.
Można by gdybać, jak zareagowałby, gdyby kontynuowali znajomość na przestrzeni lat, ale to tylko nic nieznaczące domysły. Nie widzieli się zbyt wiele czasu i fakt, alkohol mocno pomógł jej w tym by rozmawiać z nim tak, jakby ta dekada wcale nie umknęła. Zagalopowała się i zdawała sobie z tego świetnie sprawę, wystraszyła go poniekąd i choć ta chęć poznania problemu mocno się w niej tliła to na tą chwilę przysłaniała to cała gama innych emocji, nad którymi nie potrafiła zapanować i które słowami ciężko było jej powiedzieć.
Nie mam pojęcia i właściwie nie rozumiem czemu tego chcesz i czy naprawdę tego chcesz — czy może tylko tak to ubiera w słowa. Alkohol w niewielkim stopniu przejmował kontrolę, ale i tak wiedziała, że nie chce wyrzucić przypadkowego spotkania z pamięci jakby nie miało ono w ogóle miejsca. Nie potrafiła powiedzieć, dlaczego tak się dzieje, ale wiedziała, że nie chciała tego robić.
A jest co naprawiać? — wcięła się mu zdanie nim dokończył i przelotnie na niego spojrzała, jednak szybko ponownie przyglądała się przewijającym za szybom obrazom. No właśnie, sęk w tym, że jej nie włączyła się czerwona lampka symbolizująca zepsutego człowieka, którego trzeba poskładać do kupy. To, że zmagał się z jakimś problemem nad szklanką alkoholu nie musiało od razu oznaczać czegoś tego kalibru. — Nie wiem skąd ten pomysł w ogóle — właściwie, gdyby uznała, że wymaga naprawy pewnie już na starcie byłaby bardziej ostrożna. Ona nie wiedziała tak naprawdę jaki teraz jest, a na tym spotkaniu jakaś część jej mocno chciała się dowiedzieć.
Ja wiem, że często to robię i nie wiem, dlaczego. To silniejsze ode mnie, ale dziś wcale się go nie doszukiwałam. Zobaczyłam, że coś Cię dręczyło, zapytałam, a Ciebie samo pytanie ubodło tak, że nawet jeśli dało mi to do myślenia, to jakoś nie dociekam w tej chwili... — więc może go to zdziwiło, ale potrafiła dać na wstrzymanie. Co prawda to powstrzymanie się było na krótki czas, ale ona teraz naprawdę nie chciała do tego wracać i dziwiła się, że jeszcze się w tym wszystkim nie połapał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z dwojga złego zazwyczaj dla własnego dobra lepiej jest być tą osobą wykorzystującą. No przynajmniej mi się tak wydaje. Jak się jest wykorzystywanym to nie zawsze jest tak miło. Czasami ponosi się większe straty niż może się wszystkim dookoła wydawać a pieniądze nie są wtedy aż takie ważne i wartościowe. Mikael chyba nie dał się wykorzystać do tej pory w swoim życiu. No albo dał wykorzystać się tak sprawnie że nawet o tym nie wiedział i nie zauważył.
Nikt nie wie czy jakby kontynuowali wtedy tamtą relację to czy teraz by w ogóle rozmawiali. Nie wiadomo jakby ich losy się potoczyły więc w sumie nie co ma gdybać. Jedyne co sądzę ze gdyby wtedy nie skończyli tej relacji jakoś logicznie to teraz z pewnością ona, widząc go w barze, nie specjalnie chciałaby podejść. A tym bardziej nie wskoczyłaby mu do taksówki w ostatniej chwili. On nie powinien reagować aż tak bardzo ale wynikało to głównie z tego że wiedział jaka ona była. On się bał że po kilku zdaniach nie będzie miał jak się bronić i jak uciekać i jak unikać odpowiedzi. W klubie miał pełną gamę wyjść. Mógł uznać że nie słyszał, że nie ważne, zmienić temat... A zwyczajnie uciekł spłoszony jak mała sarenka jak zobaczy ludzi w lesie. Nie brzmi to najlepiej ale tak o wyglądało. Teraz z perspektywy kilku chwil w których miał szansę się zdystansować i złapać trochę luzu żałował że poszedł w tą stronę.
-A jakie to teraz ma znaczenie?- odparł lekko zrezygnowany. Nie miał zamiaru dzisiaj aż na tak smutno i jakoś melancholijnie kończyć dnia. Nie z takim zamiarem ruszył do baru. Spotkanie jej i tak totalnie wywróciło jego plany do góry nogami czego nie podejrzewał nawet w najśmielszych snach. Oczywiście nie chciał wymazać z pamięci całego spotkania ale jego ostatnią część, jej pytanie i jego odpowiedz która była głównie ucieczką od jakiejś dociekliwej małolaty która jak nikt chyba wchodziła w jego głowę jak do siebie.
-No właśnie nie ma i do tego dążę- dla niego nie ma czego ratować ale to jest tylko i wyłącznie jego zdanie. Prawda jest taka że on nie wie co inni by mogli na ten temat powiedzieć i jakie działania podjąć. On sam jest jednym wielkim chodzącym problemem i tak było nawet zanim zaczął zdawać sobie z tego sprawę. Taki był jak był mały i jak był nastolatkiem i tak jest i teraz. Z małymi przerwami ale dalej tak jest. Przekręcił się na swoim siedzeniu tak ze siedział teraz bardziej frontem do niej i patrzył na nią. -Oboje wiemy ze będziesz dociekała. Nie teraz to jutro, za tydzień czy za miesiąc. Dasz mi czas i znowu zrobisz podchody a ja nie mam zamiaru pakować Cię w swoje problemy- powiedział całkiem szczerze nawet jak na niego. I nie jest mu tak łatwo się połapać w chwili kiedy to jego racjonalne myślenie zostało zastąpione jakimś wybuchem emocji i nerwa. Wyjrzał za okno widząc znajomy szyld przelotnie. -Jesteśmy u mnie... Decyduj, czy grasz na moich zasadach czy na swoich- nie do końca było też tak ze to była jakąś gra z jego strony. Bardziej rozmowy były grą niż jego wszelkie zachowanie. Dał jej wybór gdzie jego jedyną zasadą było nie naciskanie na niego i to wszystko. Wygrzebał portfel z tylnej kieszeni swoich jeansów i zapłacił taksiarzowi i tak jakby ona miała jechać do siebie na około. Trudno najwyżej będzie miał napiwek. Po czym wysiadł szukając w kieszeni kurtki pęku kluczy dol klatki i mieszkania.
<center>Obrazek</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To nie jest wcale takie proste, wszystko zależy od osoby i podejścia; sumienie Poli zwyczajnie nie dałoby jej spokoju, gdyby postąpiła w taki sposób, bo było to wbrew niej i wszystkiemu co wyznawała. Nie miała przez to łatwego życia i często narażona była na wykorzystanie i zranienie, ale potrafiła czerpać też radość z prostych rzeczy, czego masa osób nie umiała. Ogrom ludzi miotało się po tym świecie w poszukiwaniu czegoś co ich uszczęśliwi, a ona potrafiła to znaleźć w naprawdę przypadkowych rzeczach, sytuacjach, ludziach i przychodziło jej to naturalnie. Wbrew pozorom nie była skomplikowaną osobą, dla wielu ludzi wydało się to nieatrakcyjne – w końcu, gdzie jakaś tajemniczość, zagadka i komplikacje – ale w zupełności jej to nie przeszkadzało. Nie zamierzała zmieniać się, by wpasować w jakieś chore standardy społeczeństwa.
Jeśli miałaby jakiś racjonalny argument, dlaczego u licha wpakowała się mu do tej taksówki to pewnie by mu podała jak na tacy, ale go nie posiadała. Plątała się sama we własnych myślach odnośnie jego osoby, a to wszystko było przypieczętowane chęcią spędzenia z nim chociaż jeszcze paru chwil, chociażby w tej taksówce, a jak się później okazało, nawet te momenty nie były wystarczające i chciała więcej. To co było, minęło i już - nie da się przewidzieć co by było, gdyby przed laty kontynuowali ten romans, więc wolała skupić się na tym co tu i teraz.
Może ma jakieś znaczenie, może nie, nieważne. Po prostu nie rozumiem czemu wolałbyś, bym puściła to spotkanie w niepamięć — nie tyle dociekała, co raczej stwierdziła. — Nie zamierzam tego robić — wcale nie domagała się wyjaśnień, a jej umysł był na tyle trzeźwy, by nie zakpić sobie z niej i rzucić tego wszystkiego w zapomnienie. Czy tego chciał, czy nie spotkali się, spędziła z nim czas, ona dociekała za wiele, on powiedział za dużo i od tego już nie uciekną.
To chyba sobie wyjaśniliśmy — i wcale nie zamierzała teraz zabierać się za szczegółową analizę, czy znajdzie się coś do naprawy dla Poli Złotej Rączki, czy może nie ma już czego ratować. Nawet jeśli będzie jej to wierciło przysłowiową dziurę w brzuchu w późniejszym czasie, teraz naprawdę nie miało większego znaczenia. Nawet gdyby chciała to do takich rzeczy podchodzi się z dystansu, ostrożnie, niepostrzeżenie, a nie nagle i z hukiem. Czując, że przekręca się bardziej w jej stronę sama odwróciła się od szyby do niego, spoglądając mu w oczy i wsłuchując się w każde jego słowo. Dosłownie na chwilę wyciągnęła rękę w jego stronę i złapała za dłoń. — Może mnie znasz, ale musisz też wiedzieć, że to nie Ty decydujesz w co chcę się wpakować — może nie zamierzał otwierać się przed nią, właściwe mocno to podkreślił i ona szanowała jego decyzję (na tą chwilę, bo tak jak sam wspomniał pewnie przyjdzie czas, że znowu będzie dociekała), mając równe prawo do podejmowania własnych.
Słysząc jego słowa puściła dłoń i sama odruchowo spojrzała na szyld; gdzieś w środku spodziewała się, że prędzej zajadą pod jej dom niż jego mieszkanie i przez moment, nieco wybita z całej rozmowy i sytuacji jaka miała miejsce zarówno w klubie i taksówce, nie wiedziała co zrobić. — Mieszkasz sam? — zapytała lekko skołowana. Nie wiedziała o nim nic, nie zdawała sobie sprawy jak wiele mogło się zmienić...a może nie zmieniło się nic? Nie pozwoliłby jej przekroczyć progu, gdyby gdzieś w tle czaiła się jego żona.
Siedziała, kiedy Mikael zmagał się z kluczami, ale po chwili wyszła i zatrzasnęła za sobą drzwi taksówki odsyłając gościa w siną dal. — Problem w tym, że ja nie chcę w nic grać — przyznała spoglądając na niego odrobinę bezradnie — wiem tylko, że chce spędzić z Tobą resztę wieczoru, czy to źle?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właśnie coraz więcej ludzi nie umie cieszyć się z małych rzeczy. Nie wiem z czego to może w ogóle wynikać ale często tak jest. Ludzie niby się cieszą a w ogóle się nie uśmiechają i nie doceniają innych ludzi. W odniesieniu do Miki to on niestety zaliczał się właśnie do tych osób. On w ogóle bardzo mało się uśmiechał nie wspominając już o tym że całym sercem i całym sobą nie śmiał się w życiu chyba nigdy. Częściowo wynika to z tego że on w jakiś tam sposób się kontroluje i jest dość powściągliwy i wycofany ale nawet jak sobie popije i te hamulce mu nie działają tak samo jak jest trzeźwy to i tak za wiele się nie śmieje. Właściwie nie ma nic jakoś specjalnie atrakcyjnego w byciu taką skomplikowaną osobą. Sam proces poznawania takiej osoby znacząco się wydłuża i też nie jest taki do końca zazwyczaj skończony. Po osobie skomplikowanej można spodziewać się wszystkiego nawet po wielu latach znajomości a to zupełnie nie ułatwia życia.
To jest w pewnym sensie mocno chełpiące dla niego że był w stanie kilkoma zdaniami, może nie oczarować ale, zainteresować ją ponownie swoją osobą. Mimo ze ostatnia dekada wizualnie mocno go zmęczyła. On zawsze wiedział że wygląd nie jest najważniejszy ale mimo wszystko podświadomie wolał wiedzieć że po latach usłyszy „dobrze wyglądasz” a nie że czas nie był łaskawy. Na chwile obecną czy jego dość mocno zmęczony wygląd ją przyciągnął do tej taksówki czy te banalne słowa które wypowiadał do niej przy barze. Nie uważał że wtedy wspiął się na jakieś górne rejony sztuki konwersacji ale jak widać coś musiało w tym być.
-Dla Twojego dobra. Nikt nie kończy dobrze jak się ze mną zadaje więc reasumując. Dobrze Ci życzę- odpowiedział trochę wymijająco i oczywiście przesadzał bo nikt nie kończył źle poza nim. To on się staczał a nie ludzie dookoła niego. To on był ciągle na dnie odkrywając jego kolejne zakamarki a ludzie dookoła tylko próbowali go z niego wyciągać czego on nawet nie zauważał wkręcając sobie że wszyscy mają go na tyle dość że z łaski chcą żeby wyszedł na prostą żeby mieć święty spokój.
Na jej słowa o pakowaniu się co jej się tylko spodoba roześmiał się. I tak widział że ona zrobi co będzie chciała. Gdyby był minimalnie uważniejszy pewnie by to przewidział i był dwa kroki przed nią. Popełnił swego rodzaju głupi błąd potwierdzając jej że faktycznie ma problemy i coś w nim siedzi niefajnego. Gdyby to przewidział mógł improwizować na tyle że jej śliczna główka nie uznałaby tego atrakcyjne. I to nie tak że nie chciał jej teraz czy w ogóle. On zwyczajnie wiedział co się z nią wiąże a były to niestety niewygodne pytania.
-Uznajmy że na chwilę obecną nie ma nikogo poza mną w tym domu- w końcu nie musiał jej mówić i się tłumaczyć że jego żona zabrała dzieciaki i pojechała na tydzień czy dłuższy weekend do rodziców czy tam jakiejś swojej rodziny. Nie czuł się kompletnie zobowiązany do tego aby się przed nią teraz tłumaczyć tym bardziej że jak na razie nikt nie dociekał.
Prawda jest taka że zmagania z kluczami to jedno a w głowie miał nadzieję że wysiądzie mimo że jeszcze przed chwilą nie chciał jej obok siebie. Jak usłyszał otwierane i zamykane drzwi taksówki odwrócił się w jej stronę przytrzymując nogą otwarte drzwi do klatki schodowej. -Masz strasznie zły gust do facetów. Jestem wręcz poruszony.-podniósł kącik ust w lekkim uśmiechu puszczając ją przodem w kierunku windy. Nie wiedział czy to źle. Nie wiedział czy ta noc będzie do innych niepodobna i czy to jedna noc czy zwiastun powtórki z rozrywki. Na chwile obecną nie wiedział nic i jakoś specjalnie też nie miał zamiaru dociekać i analizować. Po prostu się działo na tyle nieprzewidywalne i inaczej od rokowań że w sumie nie chciał nawet kombinować.
<center>Obrazek</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dla niektórych osób brzmiało to jak wyzwanie nie z tej ziemi, świat zmierzał w jakimś dziwnym kierunku, kiedy ty mówisz, że warto spróbować cieszyć się z małych rzeczy, ktoś przekręca oczami jakbyś prosił o coś abstrakcyjnego. Ona nie miała z tym problemu, ale wiele ludzi otaczających ją już tak i choć wiedziała, że tego nie da się na kimś wymusić, tylko trzeba samemu do tego dojść, to i tak jakaś część jej chciała poprowadzić za rękę, pokazać jak to się robi, wprawić w ten stan prostego zadowolenia. W tym wszystkim jednak lubiła tą często poważną, a może raczej dość powściągliwą w emocjach twarz Mikaela, z której ciężko było wyczytać co tak naprawdę siedzi mu w głowie i to nie tylko w tych momentach, kiedy kącik jego ust unosił się wyżej w lekkim uśmiechu. Może nawet szczególnie wtedy, kiedy właśnie go brakowało, bo pojawiało się pewnego rodzaju zaintrygowanie. Nie była do końca pewna czy cokolwiek co sprawiło, że chciała kontynuować z nim wieczór leżało obok oczarowania. Trudno było jej określić w myślach jakimiś słowami, dlaczego tak dzisiaj lgnęła do niego jak przed laty, kiedy łatwo było zwalić wszystko na chociażby pierwszą fascynację dojrzałym mężczyzną lub cokolwiek innego. Teraz sama miała zamieszanie w głowie nad którym nie chciała się rozwodzić.
Powinnam powiedzieć dziękuję — skoro tak dobrze jej życzył — ale w takim układzie wolę byś życzył mi źle — a kącik jej ust uniósł się lekko w górę tworząc delikatnie zawadiacki uśmiechu. Czy skończy źle, to się przekonają z czasem, choć ona wątpiła w jego słowa, może nawet sądziła, że przesadza, ale nie ośmieliła się mu tego powiedzieć. Już i tak o mały włos zrujnowała wspólny wieczór, po co miała niszczyć też ich przejażdżkę.
Słysząc jego śmiech poczuła pewnego rodzaju przyjemność, ale i tak rzuciła z nieco udawanym oburzeniem. — Nie wiem z czego się śmiejesz, jak mówię całkiem poważnie — ale to już mocno leżało w sferze droczenia się, a nie jakiś realistycznych pretensji. Sama na koniec uśmiechnęła się lekko rozbawiona zaistniałą sytuacją. Trochę nie rozumiała tych nagłych zmian jakie między nimi następowały. Od początku spotkania trochę się miotali, raz lepiej, raz gorzej, ale wcale nie czuła się źle lawirując między tymi stanami.
Nie wymagała tłumaczenia się z jego strony, ale zdawała sobie sprawę z tego po jak cienkim gruncie stąpała i choć to było tak okrutnie sprzeczne z wyznawanymi przez nią wartościami to i tak nie potrafiła powstrzymać się przed wykonaniem kroku w jego stronę. Kuszące i nieodpowiednie? Zdecydowanie. Nie potrafiła wytłumaczyć swojego zachowania i istniało spore prawdopodobieństwo, że tego pożałuje, ale teraz nie liczyło się to, czy dzieli mieszkanie z żona, kochanką... właściwie nic się nie liczyło.
Ona tak naprawdę nie wiedziała czego on chce, czy zrodziła się w nim chęć by poszła z nim, czy wolałby dla świętego spokoju odesłać ją do domu, ale chciała się dowiedzieć. Kiedy się odwrócił, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech nie potrafiła go nie odwzajemnić i ruszyła w jego stronę, wymijając go przez chwilę stanęła przed nim wymierzając palcem w tego tors. — Ja tam wcale nie uważam, że taki strasznie zły ten mój gust — po czym weszła do środka, kierując się do windy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ale tego nie da się ot tak nauczyć. Jak ktoś nie umie się cieszyć z małych rzeczy to nie będzie umiał nigdy. Może próbować i na logikę sobie w głowie układać ale samo z siebie nie wyjdzie. Mika miał tak samo. On jakoś nie umiał się cieszyć w ogóle. Nie ważne co się działo on i tak zazwyczaj miał pokerową twarz jedynie oczy lekko go zdradzały. Podejrzewam ze ona jakby zobaczyła jego zdjęcia ze ślubu to by w szoku była bo on wygląda na większości jakby był tam za karę a wtedy był szczęśliwym człowiekiem. No bo w sumie żeby zorientować się w jakim on jest nastroju i co chodzi mu po głowie to raz że trzeba go znać całkiem nieźle a dwa że trzeba być mocno uważnym człowiekiem bo to są tylko jakieś drobne ruchy i niuanse po których można wnioskować co się pod kopułką dzieje. I to nie jest tak że to jest człowiek jednej miny bo tak nie jest. U niego wszystko właśnie rozgrywa się na etapie oczu. Bo to że człowiek się uśmiecha wcale nie znaczy że jest szczęśliwy albo że jest wesoły. Czasami jest bardzo cienka granica między pozytywem a negatywem i nie każdy zawsze jest w stanie to wyłapać. Tak samo jest z poczuciem humoru. Jeden zrozumie żart a drugi się zorientuje że to sarkazm i kpina. Jeśli on ma być szczery to kompletnie nie zakładał jej jakiegokolwiek zainteresowania jego osobą po takim czasie. Wtedy to było co innego, dla niej świat się dopiero zaczynał, była młoda i w pewnym sensie naiwna. Chciała chłonąć wszystko cała sobą a on trochę się odnalazł w tej roli takiego starszego i mądrzejszego edukatora który chciał i mógł pokazać jej chociaż część świata. I dla niego też trochę zaskoczeniem było to że jakaś cząstka jego dalej chciała z nią rozmawiać. Czy to sentyment czy jakiś ostatni i bardzo słaby promyk nadziei na zmianę jego życia nawet jakby za chwilę okazało się po raz kolejny kontakt się zerwał.
-Jeśli tak sobie życzysz...- odparł lekko bezradnie. Nie można przecież komuś czegoś zabronić skoro ewidentnie się gdzieś pcha. On nie może jej powiedzieć żeby poszła szukać szczęścia dalej bo z nim go z pewnością nie znajdzie. On tego nie wie a jedynie może się wypowiadać odnoście tego jakie ma doświadczenia ze swojego życia w ostatnim czasie. A że te nie są jakoś specjalnie optymistyczne to już inna bajka.
-Czasami mam wrażenie że nie zgadzasz się ze mną tylko dlatego żeby pokazać że masz inne zdanie niezależnie jakie by ono nie było.- powiedział spokojnie starając się jakoś ukryć ten uśmieszek. Co prawda w kilku sprawach się już z nim dzisiaj zgodziła ale to było tylko zwykłe gadanie więc w pewnym sensie się nie liczyło. Nie wiem jak u niej ale u niego takie rzucanie z jednej skrajności w drugą to trochę wynik przebijającego się jeszcze instynktu samozachowawczego. On niby nie chce z nią rozmawiać i niby wcale nie chciał jej tu zapraszać i jest gburem a po chwili gdzieś to ze środka wydobywa się to że lubi z nią rozmawiać i się zwyczajnie dobrze przy niej bawi mimo że dla niektórych wymiana zdań nie jest specjalnie świetną rozrywką.
On też taki do końca głupi i palcem robiony nie jest. Jakby jego żona czy dzieciaki były w mieszkaniu to z pewnością on by jej nie zaprosił. Może nie dlatego że nie chciał ale pewnie nie specjalnie umiałby to reszcie domowników wytłumaczyć. Nawet jeśli by to była jego dawna studenta to po jaką cholerę zaprasza ją do domu późnym wieczorem a nie umówi się z nią na kawę w środku dnia? Zawsze mógłby powiedzieć że to jakaś jego daleka rodzina... ale po co? Z resztą, mimo że umie kłamać to jakoś nie specjalnie to lubi.
On sam nie wiedział czego teraz chciał. Racjonalna strona jego łba wolała żeby ona pojechała do domu i w spokoju poszła spać ale przemawiała też ta strona która chciała ją mieć przy sobie dla głupiego i egoistycznego poczucia że po prostu jest. Żeby miał jakiś komfort wspomnień że dekadę temu mimo problemów prywatnych było fajnie. -Taki idealny nie jest skoro idziesz z prawie obcym typkiem do jego mieszkania. Mało to odpowiedzialne panno Hudson- może to i mało odpowiedzialne bo przez lata mogło wiele się zmienić. On mógł być zupełnie innym człowiekiem. Mógł dilować dragami które robił w łazience a równie dobrze mógł mieszkać z meksykanami w jednym wielkim pokoju po którym biegała kura i znosiła jajka na każdym progu. On nie wiedziała nawet czy wchodzi do piekła czy do mieszkania faceta którego kiedyś znała. Ale uznam że znaleźli się już na schodach. Podeszli do drzwi a on chwilę mocował się z kluczami. -Ostrzegam, pałac to to nie jest...- nie wiedział czemu poczuł nagły przymus wytłumaczenia się z tego jak mieszka.
<center>Obrazek</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona wcale nie uważała, że jest to coś czego można się nauczyć, ale twierdziła, że można samemu to rozpracować, jeśli się tego chce, bo jak wiadomo bez chęci to gówno można zdziałać. To zabawne, bo ona uwielbiała wpatrywać się w jego słaby punkt, który mieścił się w oczach; może właśnie przez to, że w nich istniała możliwość dopatrywania się czegoś więcej poza pokerową twarzą, która czasem ubrana była w uśmiech niekoniecznie odzwierciedlający faktyczne poczucie szczęścia. Był trochę jak zagadka, którą chciała rozwiązać, a to wszystko zaowocowało tym, że wysiadła z taksówki spełniając poniekąd jego pragnienie spędzenia z nim wieczoru, nawet jeśli próbował je od siebie odsunąć. Ile właściwie czasu minęło od tej przelotnej chwili, kiedy wybiegła na scenę by wykonać burleskę we własnym wydaniu do momentu, w którym przekraczała próg jego mieszkania? Ona sama nie przypuszczała, że w tak krótkim czasie okaże się, że nawet po tej dekadzie będzie się skłaniała do niego i w jakiś dziwny sposób czuła satysfakcję z chwil spędzonych w jego towarzystwie. To nie było coś na co miała większy wpływ, działo się samo, a ona się temu poddawała. Może i wciąż była naiwna, ale w nieco inny sposób i to nią tutaj nie kierowało jak wtedy, gdy wdała się w ten przelotny romans z profesorem. Ta niewiadoma wręcz prosiła się o rozwiązanie, ale to nie było takie proste; pozostało jedynie nie zaprzepaścić okazji i tych paru chwil spędzonych z nim.
Wcale nie chciała skończyć źle wchodząc w to co właśnie się nakręcało, ale też nie zamierzała wyrzucać ze swojej głowy jego ostrzeżeń, ale na tą chwilę mocno je gdzieś zakopała pod wpływem emocji i uniesienia chwilą. Wolała trwać w tym wszystkim niż być sprowadzana na ziemię przez jego zdanie na temat własnej osoby; ona sobie sama chciała to wypracować.
Nieprawda — trochę zabawne, że ponownie zaprzeczyła, ale bynajmniej nie dla zasady — wiesz, że co mi się nasunie to mówię, nie moja wina, że często nie pokrywa się to z Twoim zdaniem — przyznała wzruszając bezradnie ramionami. Nie była jedną z tych dziewczyn co zbyt ostrożnie dobierają strona, by tylko wpasować się w jakąś wizję odpowiedzi drugiej strony ani jedną z tych co zaprzeczają z przekory, bo wcale do przekornych nie należała. Nie chodziło jej o to by się jakimś chytrym sposobem mu przypodobać, gdyby tak było to rozmawialiby zupełnie inaczej, a wtedy ta rozmowa wcale nie byłaby dla nich tak intrygująca jak potrafiła być.
Czy potrafiłaby dzisiaj zasnąć spokojnie? Wątpliwie. On mógł chcieć wiele, ale nijak się to miało do rzeczywistości, jak widać. Wybrała drugą opcję w pewnym stopniu i nieświadomie spełniając jego drugą wizję na ten wieczór. — Już raz zaryzykowałam i właściwie nie pożałowałam. Zaryzykuję drugi raz, panie profesorze — totalnie wypięła się w tym momencie na całą odpowiedzialność, a jej ciało kierowało się raczej przyjemnym dreszczem niepewności, a nie jakąś obawą przed nieznanym. Zignorowała też fakt, że w tym domu jedno z głównych miejsc zajmuje inna kobieta. Teraz nie myślała o tym, że ma żonę, a tym bardziej o konsekwencjach swoich działań.
Żadna ze mnie księżniczka, pałac to nie moja bajka — nawet jeśli często przebierała się za księżniczki w związku ze swoją pracą to wcale nie oznaczało, że chciała nią być i spodziewała się bóg wie czego. Ona wcale nie miała jakiś większych oczekiwań wobec takich spraw jak: jakie ma mieszkanie, czym jeździ i jakie zegarki nosi.
Kiedy w końcu otworzył drzwi weszła do środka czując piętrzące się gdzieś w głębi niej emocje i czekając na dźwięk zamykanych drzwi jakby miał on przesądzić o całej sprawie. Naprawdę znalazła się w jego mieszkaniu i choć gdzieś przelotnie rozejrzała się po miejscu, w którym się znalazła ostatecznie odwróciła się w jego stronę i spojrzała mu w oczy jakoś odruchowo uśmiechając się na samą myśl, że jeszcze przed chwila podawała swój adres w taksówce, a jednak do siebie nie wróciła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No właśnie o to chodzi. Jak ktoś nie specjalnie chce to nie będzie się starał i nic nie zdziała. Chociaż z drugiej strony to czasami nic nie działa i mimo wielkich chęci nic z tego wszystkiego nie wychodzi. Taka prywata ale ja nie umiem się cieszyć z niczego. Możesz dać gwiazdkę z nieba a i tak będę w najlepszym wypadku bez zmian. W ogóle ludzie z sukowatym wyrazem twarzy mają słabe życie bo zawsze muszą starać się bardziej. W ogóle jego oczy były poniekąd piętą Achillesa. Obcy tego nie wie oczywiście ale jak ktoś go zna to oczy są jedynym miejscem w którym on nie był w stanie zbudować muru i nad tym nie zapanuje. No chyba że pije to wtedy oczy nie mówią nic poza tym że potrzebują kropel bo białka przybierają kolor letnich czereśni. To nawet nie było jego pragnienie bo on sam nie wiedział czego chce. On chciał wszystkiego naraz. Chciał żeby była u niego na kanapie i zarazem żeby spała u siebie w domu pod kołderką w poszewce z Krainy Lodu. Chciał żeby była tam spokojna i bezpieczna ale żeby była z nim na tej rozwalającej się kanapie. Nie musi nic mówić i nic robić, byle była. To mocno egoistyczne ale on a dla swojego komfortu tego chciał. Jemu było zwyczajnie w świecie mało. Mógł siedzieć z nią na tym stołku przy barze do rana kontynuując rozmowę dużo bardziej ambitną niż prowadził w ciągu ostatnich miesięcy. Pewnie nawet specjalnie by nie zauważył jak robi się jasno, muzyka gaśnie a obsługa powoli zaczyna sprzątać. W barze, mimo muzyki, tłumu ludzi i kilku innych dystraktorów nic mu nie przeszkadzało. No może poza jej pytaniami mocno niewygodnymi.
On serio jej dobrze życzył. Nie koniecznie w tych życzeniach było miejsce dla niego ale jakoś by to przebolał. Z perspektywy czasu można śmiało stwierdzić że mówił to trochę zapobiegawczo. Żeby ona później nie miała prawa mu zarzucić czegokolwiek ani tego że nikt jej nie ostrzegał.
-A brzmi czasami jak przedrzeźnianie mnie- odparł kwitując jej słowa z uśmiechem. Wiedział doskonale że nie robiła mu specjalnie na złość ale czasami trochę tak wyglądało jakby na każde jego słowo ona miała zadnie odpowiedzieć zupełnie inaczej. Wiadomo że gdyby tak było to ich rozmowa skończyłaby się już dawno temu i z pewnością nie byłaby tak emocjonująca że po wyjściu z lokalu dalej oboje by mieli ją z tyłu głowy. -Było warto ryzykować?- wiadomo że ona mu to nie jest w stanie odpowiedzieć. Jak może odpowiadać na coś co właściwie jeszcze się nie skończyło. To jak zapytać dziecka czy nie żałuje że zjadło litr lodów kiedy ono dopiero otwiera pudełko. Jasne że dla niej może to być finalnie krępujące że perfidnie wchodzi na terytorium innej samicy ale on tego teraz tak nie widział. Dom był pusty a on ma gościa. To wystarczy.
Puścił ją przodem do mieszkania i jedną ręką bardziej na wyczucie zapalił jakieś mgliste światełko. Dom nie był za wielki więc już przy tym na wpół wypalonym świetle dawało jakiś jasny promyk w kierunku salonu a raczej samej kanapy. Zamknął za nimi drzwi zostawiając klucz w zamku. W sumie nawet nie zdjął kurtki a mimo wszystko opadł się plecami o drzwi zupełnie jakby właśnie udało im się uciec przed jak seryjnym mordercą. Spojrzał na nią bo przed jej spojrzenie nie czuł się tak pewnie jak jeszcze parę chwil temu kiedy to stawiał się w barze czy taksówce.
<center>Obrazek</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miała pojęcia, że może działać na niego w taki sposób i pobudzać takie mocno egoistyczne podejście do sprawy, w którym chciał być blisko niej. Ona na swój sposób też tego chciała i choć oboje nie mieli na to jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia to i tak brnęli w to w ciemno. I było coś w tym, że nagle ta reszta rozpraszaczy klubowych w momencie przestawała działać, bo nawet ona w taki sposób tego doświadczała. Już sam fakt, że właściwie nie przyszła sama do klubu i być może teraz na jej telefonie pojawiało się mnóstwo wiadomości z zapytaniem, gdzie się rozpłynęła, na które ona w ogóle nie zerkała. Sprawiało jej to pewnego rodzaju przyjemność, której nie potrafiła sobie odmówić. Gdzieś w tym wszystkim jej ciekawska natura jeszcze nie tak dawno próbowała się przebić z dociekliwymi pytaniami, ale teraz nastój jaki zbudowali podczas całej drogi zupełnie wybił jej to z głowy, choć na chwilę. Powiedziała mu w końcu, że nie chce rozmawiać, a przynajmniej nie o tym co go dręczy; obiecała mu to wsiadając do taksówki i zamierzała się tego trzymać. Nie musiała się nawet szczególnie pilnować, dość dobrze odnalazła się w tym na daną chwilę. Roztrząsanie zakończenia, w którym źle wychodzi na wszystkim też nie miało dla niej większego sensu, bo stojąc w jego mieszkaniu nagle miała gdzieś to jak na tym wszystkim wyjdzie. Znów nic w około się nie liczyło, więc czy mieszkałby w pałacu, czy pomieszkiwał w niewielkim mieszkaniu też byłoby nieistotne.
Przywykniesz — stwierdziła z lekkim rozbawieniem w głosie. Nic by nie zyskała na jakiś złośliwościach skierowanych do niego, poza tym robienie komuś na złość to nie domena Poli, tego też z pewnością był świadomy. Przynajmniej nie celowe, bo zawsze otwarcie wyrażała swoje zdanie, a ono mogło być dla kogoś niekiedy krzywdzące lub brane za jakiś osobisty atak, ale ona nigdy nie miała czegoś podobnego na celu.
Jak się przekonam to Ci odpowiem — bo jeszcze było za wcześnie, by cokolwiek określać i zarówno on jak i ona świetnie zdawali sobie z tego sprawę.
Przyglądała się mu dłuższą chwilę w milczeniu, kiedy tak stał opierając się o drzwi. W tej chwili wisiała nad nimi pewnego rodzaju niepewność, jaki będzie pierwszy krok i kto go poczyni. W końcu zsunęła z siebie kurtkę by położyć ją na najbliższy w jej zasięgu mebel, a jednocześnie nie odwracała od niego spojrzenia. Sama nie wiedziała czy bardziej podoba się jej to narastające napięcie, czy jednak wolałaby je w jakiś sposób rozładować, ale gdzieś odruchowo sięgnęła po telefon na szybko włączając pierwszy lepszy kawałek (jednak dobrze wpływający na to co zaraz miała zrobić, a nie rąbankę, przy której jedyny słuszny ruch to trzepanie się jakby prąd kogoś poraził), rzuciła telefon na swoją kurtkę i uniosła powoli ręce w górę, a biodra same wpadły w ruch. Widocznie naprawdę spodobała się jej burleska.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie ma się co dziwić ze jakieś tam większe emocje w nim budziła. Była mu bliska mimo że nie widzieli się tyle lat co swoją drogą jest dość niesamowite jak są z jednego miasta ale mniejsza z tym. Z reszta nie ma co ukrywać że on jest dość samotnym facetem. Niby ma swoje dzieciaki adoptowane ale każde z nich jest już prawie dorosłe i jakoś nie mają w zwyczaju niedzielnych obiadków, niby na swoich kolegów ale to nie jest taka bliskość, no i oczywiście ma jeszcze kolegów od kieliszka ale oni liczą się tylko wtedy kiedy jest woda ognista na tapecie a nie jak czegoś potrzeba. Mimo że jest trochę antyspołecznym typem to czasami potrzebuje czyjeś obecności w taki naturalny i nienachalny sposób. On był w klubie sam. No przynajmniej sam przyszedł i jeszcze kilka chwil świetnie zdawał sobie sprawę że ona była z kimś tam to jakoś teraz nawet nie wpadł na to że dla dobra wszystkich powinna swoich ziomków poinformować że wychodzi. Co do jej złego końca. On nawet nie był w stanie sobie wyobrazić jak mogło się to dla niej skończyć bo nie miał żadnego pomysłu poza tym ze będzie przez niego płakała. On już z góry wiedział że prędzej czy później ją zrani i doprowadzi do płaczu. Nie chciał tego ale gdzieś w głowie miał świadomość że jest to raczej nieuniknione bo chyba nie było kobiety w jego życiu która by przez niego nie płakała.
-Prędzej się wścieknę niż przywyknę- skwitował jej żarciki. No wiadomo że jej celem nie było wkurzanie go a tym bardziej wkurzanie go specjalnie i on wiedział że to takie droczenie ale jakoś nie miał zamiaru się przyzwyczajać. Wiadomo że w żartach i przekomarzaniu to zupełnie co innego ale jak wejdzie kiedyś na etap wkurzania na serio to on od razu pasuje. Dekadę żyje sam i jakoś pewne rzeczy weszły mu w nawyk tak dobitnie że na chwilę obecną nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić że może być inaczej.
Żeby wiedziała że wisiała nad nim pewna niepewność. Nie bardzo wiedział jak to wszystko rozegrać i w którym kierunku ruszyć. Nie wiedział czy zaproponować herbaty, drinka czy co właściwie zrobić. Ona się ruszyła więc i on ściągnął kurtkę rzucając ją gdzieś na jakiś taboret który stał przy drzwiach i z założenia miał służyć jako pomoc przy zakładaniu butów a był zwyczajną przenośną szafą na kurtkę bo powieszenie jej do szafy to zbyt duży wysiłek dla takiego inteligenta jakim jest Mika. Nie spodziewał się że ona ot tak sobie włączy jakieś rytmy których on sam nie kojarzył a tym bardziej że zacznie sobie ot tak tańczyć. Wyciągnął do niej rękę przyciągając ją lekko do siebie pierwszy raz tego wieczoru ją dotykając. Bo do tej pory to ona głównie inicjowała wszelki kontakt a on, trochę jakby aż zanadto szanując jej przestrzeń osobista, sam z siebie nie inicjował żadnego kontaktu.
<center>Obrazek</center>

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”