WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.myballard.com/images/goldg2 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7

Ida nie tak dawno przyłapała swojego męża na zdradzie. To nie tak, że widziała, ale nic mu nie powiedziała, nie wiedząc co począć, jak się zachować. Przyłapała go, widziała na własne oczy i Joshua doskonale zdawał sobie z tego sprawę. I zareagował, dziwne żeby nie... Jednak sprawa była świeża i jak najbardziej w toku. Oboje nie wiedzieli jak się zachować i jak to wpłynie na ich związek.
Trochę unikała swojego męża, trochę wychodziła z domu, aby odreagować, aby znaleźć jakąś jasną myśl, wskazówkę co dalej. Jej matka od początku uczulała ją, że nie powinna się uzależniać od niego, że nie powinna porzucać swojej pracy i tak dalej. Miała na pewno rację, bo w tym momencie Ida Marie była nikim. Miała prawie 40 lat, od dekady nie pracowała, nie ma żadnego doświadczenia. Odejście od męża na pewno sprowadziłoby ją na ziemię. No ale nie byłaby pierwszą kobietą, która wybaczyła niewiernemu mężowi. Miała też powody - doskonale zdawała sobie sprawę z tego, dlaczego Stanford poszedł do młodszej, bardziej płodnej i tak dalej. Brunetka zafiskowała kilka lat temu na punkcie dziecka i to był jej jedyny cel. Tak, po części czuła się winna. Czy to było zdrowe? Na pewno nie.
Umówiła się na spacer z Jackiem i głośno powiedziała o tym mężowi. Nie, żeby były jakiekolwiek powody, ale chciała, aby Joshua poczuł się choć odrobinę zazdrosny, bo jego żona wychodzi z domu aby spotkać się z innym mężczyzną. Nie była pewna, czy będzie dobrą towarzyszką spaceru, ale aby to zrównoważyć, zakupiła po drodze dwie kawy mrożone i usiadła na ławce, czekając na Riversa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Zwykle po rozwodzie ścieżki byłych małżonków się rozchodzą. Chyba, że mają wspólne dziecko, wtedy to ich łączy i nijako zmusza, do tego by co jakiś czas się spotkać. Tori i Liam dzieci nie mieli, mieli za to psa. Psa, którego po rozwodzie wziął Liam. Tori jakoś bardzo nie protestowała, wiedziała jak mężczyźnie zależy na tym czworonogu. Poza tym nie chciała niepotrzebnych kłótni i walki i targania się po sądach. Powtarzała sobie, że to "tylko" pies, że przecież wcale nie będzie za tym zwierzakiem tęsknić. Nawet uwierzyła. Poza tym chciała zakończyć małżeństwo z Liamem pokojowo. Nie rozwodzili się dlatego, że jedno zdradziło drugie, że stało się coś złego. Po prostu coś się chyba między nimi wypaliło. Brak czasu dla siebie, mijanie się, w końcu wspólna decyzja, że "to nie to". A potem rozwód. Tori na pewno żywiła do Liama jeszcze jakieś uczucia, ale nawet jeśli były to jakieś poważniejsze sprawy, to zepchnęła to daleko w głąb serca i umysłu. Tak samo myślała o swoich uczuciach w stosunku do ich "dziecka". Do pamiętnego dnia, kiedy przypadkiem wpadli na siebie w parku i i Torii i czworonóg się ucieszyli na swój widok.
Od tamtej pory czasem spotykali się na wspólny spacer. Nie była to może dzielona opieka, nikt nikomu też nie płacił alimentów, ale miło było spotkać i psa i Liama. W końcu były mąż ją dobrze znał, wiedział czego tak na prawdę pragnęła i jak bardzo ją męczyło pracowanie w "nudnym" zawodzie. Mogła tego na co dzień nie okazywać, nie narzekała i nie skarżyła się jak jej źle, bo praca w siedzibie Amazona była dobrze płatna i pozwalała Tori żyć na przyzwoitym poziomie, ale czasem czuła jak po trochu umiera w środku. Spacery z byłym mężem przynosiły jakieś dziwne ukojenie, coś czego się nie spodziewała zupełnie po rozwodzie. Ale przecież nikt nie mówił, że po rozwodzie nie można mieć pozytywnych relacji, czy nawet przyjaźnić się z byłym mężem. Bo przecież on znał ją chyba najlepiej ze wszystkich ludzi.
Dziś też się umówili na spacer. Po drodze kupiła im po kawie u gościa z kawą sprzedawaną z roweru. W torebce miała też coś pysznego dla "dziecka". Miała na sobie luźny t-shirt i przetarte na kolanach spodnie, do tego okulary przeciwsłoneczne i tenisówki. No i zrobione przez siebie kolczyki, najbardziej wyrazisty element jej stroju. W niczym nie przypominała tego korposzczurka jakim była w pracy. Przypominała siebie.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
28
183

Agent nieruchomości

patterson immovables

sunset hill

Post

#4

Liam nie był kochliwym chłopakiem. W swoim życiu był w dwóch związkach, z czego jeden zakończył się ślubem. I rozwodem, bo tak naprawdę nie była to mądra decyzja. Nie dlatego, że się nie kochali, że zdradzali się czy coś w tym stylu. Po prostu w krótkim czasie postanowili zmienić w swoim życiu wszystko. Przeprowadzili się do Seattle, zamieszkali razem, zaczęli dorosłe prace i jeszcze ten ślub. To olbrzymie zmiany, którym niestety nie podołali.
Liam nie był pewien, czy wciąż kochał Tori, ale na pewno nie miał nic przeciwko dziewczynie. Absolutnie nie miał nic przeciwko niej, ale to nie było to samo, co wcześniej. Jego związek z Belle ostatecznie się rozsypał bez konkretnego powodu. Może tu było coś podobnego?
Przez te wszystkie wspólne lata dorobili się psa, to naprawdę dobrze, że nie dziecka, bo kolejne trzęsienie ziemi w ich życiu mogło nie skończyć się dobrze. Podzielenie się opieką nad psem było łatwiejsze. To naprawdę nie tak, że brunetowi zależało na Nullu bardziej niż na żonie, ale mimo wszystko zależało mu na nim. Jednak od samego początku mówił, że nie ma nic przeciwko temu, by brunetka miała widzenia z czworonogiem, czy w razie potrzeby pomagała. Dlatego też gdy oboje znajdowali czas, aby wyprowadzić psa na spacer i porzucać z nim piłkę, Liam nie miał najmniejszego problemu z tym. Założył adidasy do podartych dżinsów i dużego t-shirta, czyli wyglądał tak jak zawsze. Trochę jak żul, a jednak to do niego pasowało.
Hall już dobre kilkanaście metrów przed stojącą kobietą puścił smycz, więc pies poleciał w jej stronę, a mężczyzna powoli sobie szedł.-Oo, kawa-uśmiechnął się, jednocześnie wyciągając ramię, aby ją przytulić na powitanie. Nie byli małżeństwem, ale nie miał problemów z takimi gestami

autor

B.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tori też daleko by było, by nazwać ją kochliwą, czy flirciarą. Nigdy nie uważała, żeby mężczyzna u boku był jej niezbędny. Co więcej lubiła swoją niezależność, to że umiała otworzyć słoik, czy wymienić żarówkę... o ile się nie potknęła w drodze po drabinę. Ale miło było mieć kogoś u boku, kogoś takiego jak Liam. Było jej z nim dobrze, był dla niej oparciem, znosił chaos który wokół siebie tworzyła, gdy projektowała. Ale może między nimi wydarzyło się zbyt wiele, zbyt szybko. Ogień który wybucha mocno i jasno, płonie krótko... czy jakoś tak. Nie było na szczęście między nimi jakichś wrogich relacji. Szanowali się i nadal lubili. Decyzja o rozwodzie była wspólna, przemyślana i wydawała się być logicznym wyjściem. Czasem tylko Tori zastanawiała się, czy jednak nie zrobili tego zbyt wcześnie, czy nie powinni byli jeszcze trochę popróbować. Szybko jednak porzucała tą myśl, nie mogła żyć przeszłością, nie mogła tkwić w zakończonym już małżeństwie.
- Cześć kudłaczu. - ukucnęła by wytarmosić Nulla za uszy. Nikt się tak nie cieszy na widok drugiego człowieka jak pies. Pewnie jakby miała mniej wymagającą pracę, to by sobie jakiegoś psa przygarnęła. Ale niestety często zostawała po godzinach, albo tkwiła w domu przed laptopem. A kiedy miała już chwilę dla siebie, oddawała się temu, co sprawiało jej radość. Na razie nie było w jej życiu miejsca na psa na pełny etat, ani w sumie na mężczyznę na stałe też. - Owszem. - uśmiechnęła się i wyprostowała, oddając delikatnie uścisk. Znała Liama, wiedziała jaką kawę lubi. Drobne przyjacielskie gesty, czy wspólny spacer z psem nie były niczym złym. Pewnie jakby któreś z nich było w innym związku, to mogłoby to wzbudzać jakiś niepokój, ale oni wiedzieli, że to nie tak.
- Co tam w wielkim świecie nieruchomości? - zapytała, wyciągając z torebki psie ciasteczko dla Nulla. Teraz miała wolną rękę, więc mogła poczęstować czworonoga przysmakiem.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
28
183

Agent nieruchomości

patterson immovables

sunset hill

Post

Oni w sumie musieli mieć coś wspólnego, bo inaczej jakby przetrwali całe studia i trochę czasu po nich? Tori była naprawdę fajną dziewczyną, choć szaloną i chwilami taką... nieprzewidywalną. Może i robiła mnóstwo zamieszania wokół siebie, a zawsze była możliwość, że stanie się gołą stopą na guziku. I trzeba było się cieszyć, że to nie igły walały się po mieszkaniu.
Może nie powinni byli się tak spieszyć z rozwodem, ale czy to było na pewno mądre rozwiązanie? A co jakby dając sobie więcej czasu, dłużej działali by sobie na nerwy, więcej się kłócili i wcale nie byli by w tym momencie w takich dobrych relacjach? Nigdy nie wiadomo, co by się stało, nie ma co gdybać. W gruncie rzeczy, chyba nie powodziło się im aż tak źle po rozwodzie, prawda? A przynajmniej Liamowi....
Na słowa o kudłaczu już miał się oburzyć, bo dopiero co się golił i wcale nie był zarośnięty, ale oczywiście szybko zrozumiał, że to odnosiło się do psa. Co było o wiele bardziej zrozumiałe i oczywiste. No bo przecież byli po rozwodzie, jego Victoria by nie drapała za uszkiem.
-Dzięki wielkie-powiedział upijając łyk kawy i kucając po to, aby zgarnąć smycz z chodnika i podać ją kobiecie.-Nie rozpieszczasz go za bardzo?-zapytał, gdy psiak się zajadał smakołykiem, który dostał bez powodu. U Liama to musiał chociaż łapkę podać i coś takiego. -Jest ruch w interesie, choć ze mną serialu Netflixa na pewno nie będą kręcić-stwierdził, mając na myśli Selling Sunsets. Niestety - a może stety? Nie zajmował się sprzedażą tak ciekawych i tak drogich nieruchomości. Choć to na pewno musiało być ciekawe przeżycie, zwłaszcza procent od sprzedaży takiego domu...

autor

B.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mogło być gorzej, jeśli chodziło o Tori. Starała się trzymać swój chaos w ryzach i nie zawalać całej możliwej przestrzeni materiałami i akcesoriami. No i guzik to nie był klocek Lego, nie czyhał w ciemności na gołą stopę.
Faktycznie "gdybanie" nic nie wnosiło ani nie zmieniało w ich sytuacji, ale czasami myśli same odpływały w stronę "co by było gdyby" i kreśliły rozmaite scenariusze. Barnes nie miała po Liamie nikogo innego, skupiając się na pracy i znajdywaniu czasu na swoje hobby. Nie mówiła tego głośno, ale trochę w siebie zwątpiła, w swoją kobiecość i atrakcyjność. Niby mężczyźni się czasem za nią oglądali, ale gdzieś w głowie pojawiła się myśl czy Liam się nią znudził, gdy byli jeszcze razem. Inną sprawą było to, że postanowiła kolejny związek zbudować ostrożniej, nie spieszyć się, bo nie było po co. A znalezienie kogoś, kto ją zaakceptuje w całości też łatwe nie było. Rola singielki póki co jej bardzo nie przeszkadzała na szczęście.
- Ja? Skąd. - zrobiła minę niewiniątka, zapisując w pamięci by następne ciastko podsunąć psu bardziej z tajniaka. W końcu w przypadku dzieci rozwodników, ten "weekendowy" rodzic był tym rozpieszczającym, zabierającym na lody zamiast obiadu i tak dalej (przynajmniej według filmów), więc wszystko pasowało również do sytuacji Tori, Liama i Nulla. - A oglądałabym. - przyznała. Była wielką Selling Sunset, zwłaszcza Chrishell i Mary. Za to nie lubiła Christine. Rynek nieruchomości w Seattle nie wydawał się jednak być tak atrakcyjny by Netflix robił tu jakiś swój program. Seattle większości świata kojarzyło się z filmem "Bezsenność w Seattle", więc musiałoby to być "Sprzedając bezsenność", a to raczej nie byłoby nic dobrego.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
28
183

Agent nieruchomości

patterson immovables

sunset hill

Post

Cóż, Tori się starała. Jednego dnia wychodziło jej to lepiej, drugiego dnia nieco gorzej, nie bójmy się tego powiedzieć. Jednak miało to też swoje plusy, bo jej zdolności krawiecko-manualne były czasem przydatne, gdy urwał się jakiś guzik czy coś. To nie tak, że on był jakimś totalnie lewy, tyle potrafił zrobić. Tyle, że Tori robiła to lepiej. I sprawniej. I z nieco większą przyjemnością, ale to nie było trudne, bo on totalnie tego nienawidził.
Guzik może nie klocek lego, ale i tak nie była to gąbka. Choć równie nieprzyjemne było wdepnięcie w jakąś rozmoczoną chrupkę Nulla, gdy się łaziło na bosaka po domu, a tego Hall się wciąż nie oduczył. Nie był typem, którego można sobie wyobrazić w papuciach.
-Niech chociaż jakiś trick zrobi, żeby na to zasłużył-zaśmiał się, bo jak mu się nudziło, a pies był wciąż szczeniakiem, to starał się nauczyć go wielu komend. Umiał podać łapę, zatrzymać się , poczekać aż dostanie pozwolenie na jedzenie, usiąść i dać głos. Reszta nie wychodziła zbyt często. Cóż, może jeszcze się nauczy, prawda?
-Chyba nie umiałbym się zachowywać naturalnie przed kamerą. Bo absolutnie nie wierzę, że to nie jest reżyserowane-zaśmiał się. Cóż, Selling Sunset było o wiele lepsze, niż ta męska wersja z Rhode Island, czy tam Hamptons, która też pojawiła się na Netflixie. A swoją drogą, jestem ciekawa tego sezonu, skoro Jason jest z Chrishelle. Nazwa serialu to najmniejszy problem, nie musiał być dosłownie tłumaczony, Seattle też było ciekawym rynkiem, ze względu na to, że sporo domów, barek czy czegoś takiego znajdowało się na wodach. Te najtańsze, zarówno jak i najdroższe.-Chwaliłabyś się przed koleżankami, że to Twój były występuje w netflixie?-zapytał z ciekawości w sumie. Właściwie, to do tej pory nie bardzo miał czym się chwalić, nie był wyjątkowy w żadnym aspekcie.

autor

B.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przyszywanie guzików było dla niej tak łatwe, jak dla kucharza zagotowanie wody. Nie była znaną projektantką, więc nie gwiazdorzyła i nie marudziła, gdy miała coś rozprutego zszyć. Czasem tylko przypominała sobie Ednę Mode z Iniemamocnych i gdy Liam przychodził z dziurą czy guzikiem właśnie, to robiła minę a la Edna i wywracała oczami mówiąc "tę twoją szmatę też ci zaceruję". Jakoś ją to bawiło, nawet jeśli daleko jej było do tej postaci.
Guzik lepszy niż taka igła na przykład, ale je na szczęście Tori pilnowała, by się nie walały po domu. Ze względu na swoją własną niezdarność, stopy wówczas obecnego męża i zdrowie ich psa. Inną sprawą był fakt, że gdy była w twórczym szale, to wszędzie były poduszeczki z igłami, miarki krawieckie i cała góra kartek zarysowana projektami. Już dawno nie była w takim stanie, jej zapędy gasiła "normalna" praca w korporacji i brak czasu. Brak spektakularnych sukcesów w projektowaniu odzieży czy biżuterii też zachęcająco nie działał. Czasami wmawiała sobie, że po prostu pora dorosnąć.
- Trick? Znam jeden. - uśmiechnęła się szeroko - Null! Bądź uroczy! - wydała polecenie, pies przechylił głowę na bok, aż mu ucho podskoczyło. - Grzeczny piesek. - wytarmosiła go za uszami i dała kolejne ciastko, bo przecież wykonał polecenie. Uważała, że ma prawo rozpieszczać czworonoga, bo przecież nie widywała go zbyt często i chciała, by myślał o niej same dobre rzeczy. Bo może wcześniej sobie pomyślał, że go oddała, bo go nie kochała? Kto wie. Nie mogła ryzykować.
- Pewnie jest. Byś musiał sobie znaleźć jakąś lalunie z dekoltem dotąd i taką sukienką. - zademonstrowała głębokość tegoż dekoltu i długość sukienki, a raczej przeciwieństwo długości. Zastanawiała się co będzie, gdy Liam kogoś pozna. Nowa partnerka raczej nie będzie zachwycona przyjaźnią Hall'a z byłą żoną.
Pomysł ze sprzedawaniem nietypowych domów mógłby się sprawdzić. I może dałoby się zrobić całkiem naturalną, nienadętą edycję z Seattle.
- Myślę, że to od nich bym się tego dowiedziała. - zaśmiała się. Nie myślała oczywiście o koleżankach z pracy, ale o takich, które znały jeszcze Liama z czasów, gdy byli małżeństwem.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
28
183

Agent nieruchomości

patterson immovables

sunset hill

Post

Liam doskonale kojarzył Ednę, kiedyś oglądali razem iniemamocnych, więc wspólnie śmiali się z tego podobieństwa Tori do tej postaci. Czy tak było na prawdę, czy nie, oboje śmiali się z tego samego żartu jak i wielu innych. Poczucie humoru mieli względnie to samo, więc nic dziwnego. Z resztą tak czy siak, Brunetka na pewno któregoś dnia opowiadała mu o tym jak się czuje i czemu chce/jest taka sama jak Edna.
Oczywiście, że guzik lepszy niż igła, lepszy też niż lego, ale dalej, nie była to najprzyjemniejsza rzecz, na którą można stanąć, ale w ich mieszkaniu zdarzały się gorsze, na przykład niespodzianki, które im Null na początek zostawiał. Na przykład na środku pokoju, dywanu, czy też gdzieś w bucie. Na szczęście pies już wyrósł i nie zdarzało mu się to praktycznie nigdy. Zwłaszcza, że teraz miał ogród i Emma mogła mu otworzyć drzwi w każdym momencie, a nie siedział w domu i się nudził, zastanawiając się, gdzie teraz walnąć klocka.
-Zbyt łatwe-zaśmiał się, ale nie da się ukryć, Tori zrobiła dokładnie to, o co były mąż ją poprosił. I nie da się ukryć, że na pewno zrobiła mu to trochę na złość. Może nie z czystej złośliwości, ale tak trochę, aby mu dopiec i pokazać, że będzie robić co tylko chce, niezależnie od wszystkiego i wszystkich.
-Jak bym był gwiazdą netflixa, to pewnie nie musiałbym długo szukać-zaśmiał się. Na razie nie w głowie były mu panienki, nie szukał kolejnej dziewczyny, ani niczego podobnego. Co prawda spotkał swoją byłą nie tak dawno temu i na pewno odnowi z nią kontakt, ale to o niczym nie musiało świadczyć. No i na pewno Belle nie pasowała do tego opisu, który przedstawiła Barnes.
-A nie sądzisz, że producenci chcieliby Cię wkręcić, aby story line było ciekawsze? Co prawda, nie byliby zachwyceni, że nie darzymy się dozgonną nienawiścią, ale może by nam coś ciekawego dopisali?-zaśmiał się. Nie, publiczne pranie brudów, czy też wywlekanie prywatnych spraw na rynek międzynarodowy nie był do końca w jego stylu. Był prostym, zwykłym facetem. Nawet instagrama nie miał... To znacz miał, ale nie dodał tam ani jednego zdjęcia dodanego.

autor

B.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podsumowując, oboje musieli się nauczyć patrzenia pod nogi w ich wspólnym mieszkaniu. Teraz co najmniej jedno z nich miało łatwiej, bo nie mieszkało z chaotyczną niespełnioną projektantką mody. Tori miała w sumie też łatwiej, bo miała zdecydowanie mniej czasu na takie zabawy jak szycie. Starała się znaleźć na to choć trochę czasu, bo miała wrażenie, że jeśli kiedyś przez dłuższy czas nie poświęci swojej pasji choć kilku minut, to to w niej umrze i już nigdy się nie odrodzi. Bez tego czułaby się pusta w środku. Widziała siebie jak żyje na autopilocie, wstaje, idzie do pracy, wraca z pracy i kładzie się spać, by następnego dnia móc wstać do pracy. Ludzie bez pasji, bez hobby, bez czegoś co ich nakręca, wydawali się Tori nie tylko smutni, ale też nudni. Przecież o wiele fajniej spędza się czas z kimś, kto ma coś ciekawego do powiedzenia na temat inny niż praca i na przykład dzieci. To byłoby jak rozmawianie cały czas o pogodzie. No chyba, że ktoś się pasjonował meteorologią, to co innego. Ale w głosie takiego pasjonaty było słychać, że nie podaje suchych faktów, tylko to coś, co go fascynuje. Ludzie z pasją umieją zarażać nią innych. I nim się obejrzysz, zaczynasz rozpoznawać rodzaje chmur i samodzielnie prognozować deszcz, bez korzystania z apki pogodowej.
- Jak takie łatwe to sam spróbuj. Liam, bądź uroczy. - zakomenderowała i po chwili pokręciła głową niezadowolona - Nie umiesz... przykro mi. Za to Null ma w tym mistrzostwo, prawda słodziaku? - i znów pogłaskała psa z czułością. Ale żeby Liamowi nie było smutno, to jego też poklepała delikatnie po głowie.
- Pewnie masz rację. - zdaniem Tori takie dziewczyny nie pasowały do Liama. Sam był owszem przystojny i atrakcyjny i pewnie ładnie by wyglądał z jakąś atrakcyjną modelką, ale jakoś nie widziała go w związku z kimś takim. A może sobie po prostu próbowała jakoś poprawić humor, że to takie dziewczyny jak ona są w jego typie. Jego i innych facetów też.
- Może miałabym jakiś gościnny występ w jednym z odcinków. Albo wiem... namówiliby mnie, żebym ci zleciła znalezienie mi domu i bym wybrzydzała i gwiazdorzyła. I byłyby takie podpisy typu "była żona Liama robi mu na złość". - roześmiała się. - Na pewno by robili wszystko, byśmy się znienawidzili. Bo przyjaźń po rozwodzie nie wpisuje się w klasyczne pojmowanie byłych małżeństw. - machnęła ręką, bo przecież to nie było aż tak dziwne, że się przyjaźnili, prawda?

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
28
183

Agent nieruchomości

patterson immovables

sunset hill

Post

Do wszystkiego człowiek może się przyzwyczaić i choć Liam musiał być uważny, patrzeć pod nogi i tak dalej, a sam nigdy nie zastawiał żadnych pułapek na nikogo, to jednak w ich życiu nie było nudno, to na pewno. Najgorzej się im układało w sferze prywatnej, tej osobistej, to nie ich towarzystwo, czy warunki mieszkaniowe były dla nich problemem. Z resztą, ich relacja była bardziej skomplikowana, ale na szczęście nigdy nie doszli do momentu, gdzie się nienawidzili dłużej niż kilkadziesiąt minut po kłótni, ale to było przecież normalne. Na Nulla Hall też się czasem wkurzał, jak mu coś zjadł, albo zrobił coś innego, czego nie powinien był robić.
-Wiesz dobrze, że potrafię być uroczy, a obawiam się, że dla mnie ciasteczka nie masz, więc szkoda mojego wysiłku-powiedział, niby zły, że jest traktowany dokładnie tak, jak pies. Co jak co, ale on potrafił zrobić uśmiech numer 5, zmrużyć oczy i w przeszłości nogi Tori miękły i przestawała się na niego gniewać, czy coś. Nie, żeby to była jego największa zaleta, bo w gruncie rzeczy był dobrym człowiekiem, można było z nim pogadać i pożartować, ale także potrafił być poważny, jeśli tego sytuacja wymagała. A na psie kąski nie był ani trochę chętny, a zwykłe drapanie za uchem nie było tego warte.
-Na pewno mam rację-teraz powinien naprawdę uważać na słowa, jakie wypowie, bo dotyczyły Tori i Belle, czyli kobiet, które jako jedyne dały radę zamieszać mu w życiu.-To totalnie nie mój typ, wiesz o tym-stwierdził tylko. Może i wizualnie by do siebie pasowali, ale Hall nie sądził, że ktoś taki by się nim zainteresował. Nie był aż tak bogaty, ani nie świecił sześciopakiem na lewo i prawo. Raczej wolał kobiety twardo stąpające po ziemi, bo to przecież nie wykluczało ich piękna, dobrego gustu czy czegokolwiek. Oczywiście, kobiety w mini sukienkach też mogły być mądre i sympatyczne, ale miały też inny system wartości.
-Zdecydowanie nie bylibyśmy ciekawym wątkiem. Także chyba nie zrobisz kariery w netflixie, sorry-powiedział, jakby byłoby mu to totalnie obojętne. Nie, żeby miał coś przeciwko robieniu jakiejkolwiek kariery. Ale nie kosztem ich życia prywatnego i kłamstw. Z resztą, on w ogóle był negatywnie nastawiony do bycia gwiazdą, nawet by nie chciał brać udziału w takim projekcie. Więc może dobrze, że nie musiał odmawiać, narażając swoją karierę na szwank.

autor

B.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po takim czasie wydawało się, że lepiej im pasowała przyjaźń niż małżeństwo. Nie każda para jest stworzona do bycia razem. Tori nie narzekała, cieszyła się, że mają dobre relacje mimo rozwodu. Trudno by jej było żyć w Seattle, gdyby nie miała tu nikogo, komu mogłaby zaufać. A Liamowi ufała, nie miała powodu, by tego nie robić. Tak samo nie miała powodów by się z nim nie widywać, czy wchodzić z nim na wojenną ścieżkę. Rozwód nie musiał oznaczać końca relacji, zwłaszcza jeśli przebiegał pokojowo. Mogło to dziwić innych, ale Liam nadal był w jakimś sensie rodziną Troi, choć teraz może bardziej w stronę brata
- A może mam. - zamrugała uroczo, z miną tajemniczą i niewinną jednocześnie - Ale skoro nie chcesz, to nie. Będzie więcej dla nas, prawa Null. - front dwoje kontra jeden Liam może nie był zbyt fair, ale Liam miał psa na co dzień, więc ten raz na jakiś czas Tori mogła się podrażnić z byłym, wykorzystując przy tym czworonoga. Zresztą to było i tak z sympatii.
- Typ może się zmienić. Skoro smak się zmienia co dziesięć lat, to może typ też. - zasugerowała. Pewnie by ją wkurzało, jakby się Liam zaczął spotykać z jakąś biuściastą seksbombą, która między uszami ma tylko sznurek, żeby jej te uszy nie odpadły od głowy, ale jego życie, jego wybór. Mogła to jedynie uszanować, nie musiała jednak tego popierać.
- Trudno. Na szczęście coraz lepiej się sprawdzam jako korpo-szczur. - zaśmiała się, ale było w tym coś słodko-gorzkiego. Wiedziała, że to nie jest życie jakiego pragnęła, ale miała poczucie, że nie ma innej opcji, przynajmniej póki co. Sama Tori parcia na szkło nie miała, ale gdyby mogła projektować ubrania dla gwiazd, albo gdyby jakaś aktorka założyła jej kolczyki do sesji, czy nawet na prywatnym zdjęciu na Insta, to pewnie by się rozpłynęła ze szczęścia.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
28
183

Agent nieruchomości

patterson immovables

sunset hill

Post

Tak, takie rzeczy się zdarzały, choć nie często. Może dlatego, że ludzie często takie porażki, czy też stwierdzenia, że kogoś się nie kocha, czy z kimś się nie układa, często odbierali bardzo osobiście i przez to bolało ich to bardzo, duma była urażona. Liam bał się poruszyć ten temat z Tori, jednak wiedział, a raczej podejrzewał, że ona czuje tak samo. Bo to nie było tak, że ją odtrącał, alienował się czy coś - oboje się od siebie oddalali i chyba oboje zgodnie potrafili stwierdzić, że to małżeństwo to jest nie dla nich. Trochę szkoda, bo zawsze rozwód to jakiś cios, w samoocenę czy poczucie własnej wartości, ale to był trudny krok, który wymagał wiele odwagi a także miłości, czy tam szacunku do drugiej osoby. Jako przyjaciele się sprawdzali, może również dlatego, że nie spędzali ze sobą aż tyle czasu. Choć nie da się ukryć, że było dość niezręcznie pomiędzy nimi jeszcze niedawno - dopiero tworzyli tą nową relację między nimi.
-Możesz wszystkie psie ciasteczka mu dać, nie ma problemu-zaśmiał się. On swoją kawę już dostał, nie oczekiwał, że brunetka ma jeszcze coś dla niego w zanadrzu. -Pewnie że tak, kto wie, kto następny mi wpadnie w oko-powiedział. Jeśli laska byłaby mądra, zabawna, to pewnie by nie odrzucił jej tylko dlatego, że ma wielkie cycki i lubi krótkie spódniczki, bo to byłoby bez sensu. On nie chciałby być oceniany i odrzucany przez pewne osoby tylko dlatego, że ma sporo tatuaży na sobie.
-Jak mam być szczery, to nie sądziłem, że się tam odnajdziesz-stwierdził, ale nie żeby jej dopiec, ale żeby wręcz wyrazić uznanie. Każde z nich szukało samego siebie, więc to musiało się odbywać metodą prób i błędów.

autor

B.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pewnie im dłużej próbowaliby ciągnąć ich małżeństwo, tym trudniej im by było się porozumieć. Może stąd się między innymi biorą problemy w dogadaniu się po rozwodzie? Że frustracja w byciu razem, ilość kłótni, problemów i tak dalej na koniec małżeństwa jest już tak duża, że nie da się już nic dobrego z tego wykrzesać. Z drugiej strony ktoś mógłby im zarzucić, że się nie postarali, że nie walczyli o swój związek, że poszli na łatwiznę. Oni tak nie uważali, to co między nimi było zwyczajnie się wypaliło. Zmuszanie się do bycia razem, chodzenie na terapię czy przeciąganie tego, co i tak by się wydarzyło, nie miało sensu. Wydaliby tylko niepotrzebnie pieniądze, może by się po drodze znienawidzili. Czasami po prostu nie wychodzi i już.
Za jakiś czas może nawet będą się bawić na ślubie drugiego, kto wie. To było możliwe w ich przypadku. Mogli na siebie nadal liczyć, a z każdym kolejnym miesiącem od rozwodu, było coraz mniej dziwnie. Czy to znaczyło, że Liam stracił cokolwiek w oczach Tori? Nie. Pewnie jakby oboje tego chcieli i okoliczności sprzyjały, to mogliby nawet wylądować razem w łóżku. Ale pewnie zaraz by tego pożałowali, więc nie było sensu próbować.
- Jak sobie chcesz. - wzruszyła ramionami i z torebki wygrzebała i psie ciasteczko i takie ludzkie, podwójne opakowanie Oreo, które było na tyle małe, że nie potrzeba było mieć ogromnej torebki by je zmieścić, a jednocześnie zawierało dwa ciasteczka. Jednym chciała się podzielić z Liamem, ale skoro nie chciał wykonywać komend, to nie dostanie.
- Byle nie jakaś szurnięta zazdrośnica. - zasugerowała. Jeszcze jej brakowało scen robionych przez nową potencjalną dziewczynę Liama. "Nie możesz się spotykać z MOIM chłopakiem! Nie obchodzi mnie, że macie psa. I w ogóle zapomnij jak wygląda nago. On jest MÓJ!" Bawiła ją ta wizja i prawie się na samą myśl roześmiała na głos.
- Eeee... nie powiedziałabym, że się odnalazłam. Wewnętrznie umieram w każdy poniedziałek. Ale z czegoś żyć trzeba. - wzruszyła ramionami. Liam akurat dobrze wiedział, że pieniądze z projektowania i robienia biżuterii nie były pewnym źródłem dochodu. Były momenty, że sprzedaż szła nawet nieźle, a czasami nie była w stanie sprzedać nic. O zostaniu sławną projektantką coraz częściej już nawet nie myślała. Musiała dorosnąć, chcąc nie chcąc.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Golden Gardens”