WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

❧ 7 ❧ Według ostatnich wytycznych, które otrzymały instruktorki tańca w Seattle Swing Dance Club, zajęcia grup zaawansowanych miały odbywać się w salach, których okna wychodzą na ulicę, by tym samym nie tylko pokazać przechodniom efekty mozolnych, wielotygodniowych treningów, ale przede wszystkim skusić niezdecydowanych, by zechcieli skorzystać z bogatej oferty kursów tańca. Whitbread nie miała nic przeciwko i już od kilku dni jej popołudniowe lekcje odbywały się we wskazanym przez szefa miejscu. Sala była bardziej przestronna, lepiej oświetlona, a także były plany by zainwestować w nowocześniejszy sprzęt nagłaśniający, który dodatkowo miałby muzykę odtwarzać też przed budynkiem, co - według właściciela SSDC - miało być świetnym rozwiązaniem i dodatkowym bodźcem dla wahających się. Póki co nakazano używać dostępnego sprzętu regulując głośność na maks, szczególnie podczas rozgrzewki, bo ta nie wymagała wydawania aż tak wielu komend, wszak była jedynie wstępem do głównej części zajęć.
Tottie od jakiegoś czasu korzystała z dostępnych w szkole składanek, które w dużej mierze zawierały w sobie kawałki muzyki country, bo ta dzięki swojej melodyjności była dobrym podkładem pod wszelkiego rodzaju rozciąganie i skłony, a do tego powtarzalne motywy wpadały w ucho i dziewczyna miała wrażenie, że niektórym poprawiają humor.
Tak było i tego dnia. Nieszczególnie zwracała uwagę na osoby znajdujące się po drugiej stronie szyby, koncentrując się przede wszystkim na swojej grupie, nie tylko dlatego, że jej za to płacono, ale w końcu była tu dla nich i chciała im przekazać w możliwie najbardziej przystępny i atrakcyjny sposób to, czego ona nauczyła się przez lata. Nie uszło jednak jej uwadze, że już drugi albo trzeci raz widzi mężczyznę, który - w jej mniemaniu - kręcił się po okolicy bez celu, akurat kiedy ona rozpoczynała zajęcia. Może faktycznie szef miał rację i ta muzyka działa na ludzi? Tottie nie miała pojęcia, że w przypadku akurat tej osoby niekoniecznie tak, jak przewidywano, o czym pewnie niedługo się przekona…
Pożegnała ostatnich kursantów, była właśnie w trakcie pakowania swoich rzeczy, kiedy poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Obróciła się w kierunku skąd pochodziło i odszukała wzrokiem mężczyznę, tego, którego widywała przez kilka dni. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i narzucając na ramię plecak podeszła w jego kierunku.
- Witam pana. Chciałby się pan zapisać? - zapytała uprzejmie, bo to było jedyne oczywiste pytanie, które przyszło jej na myśl. Co prawda nieznajomy mógł to zrobić na recepcji, ale w tych godzinach raczej sekretarka już nie pracowała, więc Whitbread mogła zrobić to za nią.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

♣ 1 ♣ Prawdą jest, że w ostatnim czasie Noah bywał w Genesee częściej niż zwykle. Nie to, żeby mu się ta okolica jakoś specjalnie podobała – po prostu miał tu interesy. Często jeździł od jednej nieruchomości do drugiej, a w wolnej chwili, by nie tracić czasu na przemieszczanie się z powrotem do biura, siadał w jakiejś kawiarni i odpisywał na maile. Miał tu upatrzony całkiem sympatyczny lokal, tuż obok Seattle Swing Dance Club, w którym się zatrzymywał, by pozałatwiać pilne sprawy. Kawa była pyszna, wnętrze duże i wygodne i w zasadzie wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ta okropna muzyka, która docierała do jego uszu ze szkoły tańca. Raz czy drugi mógł znieść te żenujące pioseneczki country, chociaż szczerze nie przepadał za tym gatunkiem. Ale gdy sytuacja powtórzyła się po raz kolejny, nie mógł nie zareagować. Miarka się przebrała i się po prostu wkurwił, co tu dużo gadać. Pośpiesznie zapakował laptopa do torby, rzucił na stół banknot i wyszedł z lokalu, kierując się do tego przybytku muzyki country. Muzyka zdążyła już ucichnąć, zauważył też wychodzących ludzi, ale w środku ostała się jeszcze sprawczyni tego całego zamieszania. Postanowił więc wyładować na niej swoje frustracje.
Wszedł do środka, trzymając ciągle w ręce swoją torbę z laptopem i staksował wzrokiem młodą kobietę. Była tak uśmiechnięta, jakby ten jazgot z głośników naprawdę ją satysfakcjonował. Niebywałe!
Po jej pytaniu Noah ledwo stłumił w sobie śmiech. – Może gdybym był głuchy – odpowiedział, mrużąc ironicznie oczy. Trochę mu się odechciało rzucać się z pyskiem na tę dziewczynę. Wyglądała sympatycznie, ale jednak jego poziom zdenerwowania wciąż był wysoki, więc postanowił kontynuować swój wywód.
- Sorry, wiem, że pewnie tutaj tylko pracujesz i to nie twoja wina, ale czy naprawdę musicie napierdalać tak tym gównem, żeby cała okolica słyszała? A jak już naprawdę jest to konieczne, to nie możecie chociaż tańczyć do, nie wiem kurwa, Beyonce?! – wystrzeliwał kolejne słowa niczym naboje z karabinu maszynowego. No ale dzięki temu, że się tak wykrzyczał, trochę zaczęło z niego schodzić ciśnienie. Może nie wypadało się tak ekscytować, w końcu to tylko głupia muzyka. Następnym razem powinien po prostu pamiętać, żeby brać ze sobą wszędzie słuchawki wygłuszające. Oszczędziłby sobie zdenerwowania, a Bogu ducha winnej dziewczynie stresu, jakim może być konfrontacja z tak ofensywnie nastawionym typem, jakim był w tej chwili Noah. A trzeba przyznać, że Woods nie zwykł przejmować się tym, czy zrobi dobre wrażenie. No, chyba, że dotyczyło to pracy, kiedy od jego podejścia do klienta zależało powodzenie interesów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie, słysząc odpowiedź nieznajomego, momentalnie uciekła wzrokiem, nie dlatego, że w jakikolwiek sposób ją speszył, ale łatwiej jej było zebrać myśli, gdy nie patrzyła komuś w oczy, szczególnie widząc malujące się w nich niezadowolenie. Wtedy zamiast skupiać się na słowach, główkowała co mogło być przyczyną irytacji rozmówcy, szczególnie nie dostrzegając w tym żadnej swojej winy albo innego działania z premedytacją.
- Gdyby posiadł pan tę dysfunkcję, to nie mogłabym panu zaoferować akurat moich zajęć, ale mamy bogatą ofertę kursów, więc myślę, że i głuchy coś by dla siebie znalazł - wyjaśniła spokojnie, wciąż nie gubiąc uśmiechu, który może nie był już taki szeroki jak na początku, ale wciąż mieścił się w granicach sympatycznego.
Mina Whitbread zrzedła, gdy próbując wdać się w dalszą dyskusję wkroczyła do jaskini lwa, który ryknął na nią porządnie, na co nie była przygotowana. W tej całej plątaninie słów próbowała wyłapać sens, ale zaskoczenie mocno jej to utrudniało.
-Napierdalać gównem? - powtórzyła, nie do końca rozumiejąc, co nieznajomy ma na myśli, ale tak bardzo ten zwrot ją zaabsorbował, że dalsza część wypowiedzi ciemnowłosego wydawała się być nieistotna; znajdowała się poza zasięgiem rozważań Tottie.
Spojrzała na swoje ramiona, naciągnęła też lekko koszulkę, by sprawdzić, czy aż tak widoczne są plamy potu, które były czymś normalnym po intensywnym wysiłku, jakim była próba tańca, szczególnie figury, które wymagały dodatkowo gimnastycznych umiejętności.
- Przepraszam, dopiero idę pod prysznic. Niestety nie mam wpływu, czy inni również korzystają z tej opcji po treningu, więc rozumiem, że może panu przeszkadzać zapach, ale staramy się wietrzyć pomieszczenia po każdych zajęciach… - zaczęła się tłumaczyć, niekoniecznie podążając wspólnym torem myślowym z przybyłym.
Dopiero po tym jak wyrzuciła z siebie te pełne skruchy tłumaczenia, dotarło do niej, że on chyba coś wspominał o Beyonce. Wyraźnie skonsternowana odszukała spojrzeniem twarz nieznajomego.
- Ale... co to ma wspólnego z Beyonce? - zapytała Tottie, szybko uciekając wzrokiem. Z całych sił próbowała sobie przypomnieć, odtworzyć to, co właściwie powiedział jej rozmówca. - Mógłby pan powtórzyć? - powiedziała w końcu, decydując się na jedyną słuszną opcję tym momencie, bo czuła się jak dzieci we mgle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przewrócił oczami na jej odpowiedź. Akurat nie interesowały go zupełnie zajęcia taneczne, ani jakiekolwiek inne, które mogły się w tym budynku odbywać. Ba, gdyby nie chęć rozprawienia się z problemem muzyki country raz na zawsze, to jego noga zapewne by tu nigdy nie postała. Żadne zajęcia kulturalne nie znajdowały się raczej w orbicie jego zainteresowań. Co najwyżej mógłby rozważyć strzelnicę, jednak wątpił, by w tym skromnym budynku się takowa znajdowała. Choć kto wie, może ta cholerna muzyka zagłuszała również wystrzały z pistoletów.
Noah nabrał do płuc tyle powietrza, ile tylko był w stanie, po czym głośno je wypuścił. Nawet delikatnie się uśmiechnął, bo niezrozumienie ze strony dziewczyny wydało mu się nie tyle absurdalne, co po prostu urocze. Z każdą kolejną sekundą mężczyzna był coraz spokojniejszy, bo ten szczytowy moment wkurwienia miał już za sobą.
- Nie mam na myśli żadnego zapachu – wyjaśnił dziewczynie tę oczywistość z miną mówiącą: „jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że skomentowałbym zapach tańczących ludzi?”. Bynajmniej to nie woń potu przywiodła go w to miejsce. I prawdę mówiąc, gdyby dziewczyna o tym nie wspomniała, to nawet by się nad tym nie zastanawiał. Facet, który choć raz był w męskiej szatni na siłowni, jest gotowy absolutnie na wszystko.
- Chodzi o to, że ta muzyka jest okropna. I w dodatku leci o jakieś 50 decybeli za głośno. Polecam więc zmianę repertuaru, to po pierwsze, a po drugie przykręcenie głośności. Nie wiem, czy sobie zdajesz z tego sprawę, ale tutaj w okolicy ludzie pracują – wytłumaczył, gestykulując nieporadnie jedną dłonią, bo w drugiej wciąż trzymał torbę z laptopem. Jego rozmówczyni na pierwszy rzut oka wydawała się dosyć empatyczna, więc powinna wziąć sobie do serca jego słowa. Przynajmniej miał taką nadzieję. Skoro już się tu przywlókł, to nie zamierzał opuścić tego miejsca nie osiągnąwszy celu.
- A tak na marginesie, to byłem przekonany, że country słuchają tylko starzy wieśniacy bez przyszłości. Nie spodziewałem się tego po młodej kobiecie z Seattle – dodał, lekko unosząc brwi do góry, jakby czekał na jej wytłumaczenie. Nic nie poradzi na to, że muzyka country już zawsze będzie mu się kojarzyć z redneckami siedzącymi gdzieś w tawernie na południu kraju.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kątem oka dostrzegła jak mężczyzna bierze głęboki wdech i odruchowo zmrużyła oczy, spodziewając się, że przy wydechu pośle w jej stronę kolejną uwagę ubarwioną wulgaryzmami i pretensjami. Trochę już przywykła do obrywania, bo przez dwadzieścia sześć lat żyła niemal ramię w ramię ze swoją bliźniaczką Aurą, która była dość wybuchowa i temperamentna, więc szybciej zjednywała sobie wrogów, niż przyjaciół, a ci, z racji tego, że dziewczyny wyglądały identycznie, często Tottie brały za jej siostrę, właściwie nie dając możliwości wyprowadzenia ich z błędu nim wykipi z nich frustracja. Jednak w szkole tańca Whitbread jeszcze nie spotkała się takim atakiem, więc nieznajomy tym dodatkowo ją zszokował.
- Nie zapach? - Rudowłosa poczuła, jak na policzki wkrada się jej rumieniec zawstydzenia. Miała dodać przeprosiny, ale mężczyzna kontynuował, więc tym razem Tottie postanowiła go uważnie wysłuchać, by nie popełnić kolejnej pomyłki. Niepewnie uniosła wzrok, lecz gdy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały, Whitbread opuszczała powieki i wybierała inny punkt, gdzie mogła zawiesić oko.
- To był celowy zabieg. Miał przyciągnąć uwagę. I… - zrobiła pauzę, czując jak narasta w niej rozbawienie. - Najwyraźniej poskutkowało - stwierdziła z uśmiechem, bezradnie rozkładając ręce. - Nie przepada pan za country? Z jakiegoś powodu, czy po prostu tak, jak się nie lubi… brukselki? - zapytała, postanawiając wyciągnąć z nieznajomego coś więcej, zwłaszcza, że odnosiła wrażenie, że już pierwsza fala wzburzenia przeszła. Co prawda nie oznaczało to, że była to fala kulminacyjna i kto wie, czy Tottie niechcący nie dorzucała do pieca…
Zaśmiała się szczerze, po czym pokręciła głową.
- Nie pochodzę ze Seattle i mam już swoje lata, więc ma pan najlepszy przykład starego wieśniaka z niepewnymi widokami na przyszłość - skwitowała, wskazując ręką na siebie, wyraźnie rozbawiona. - Wychodzi na to, że się pan nie pomylił - dodała, wpatrując się w mężczyznę roześmianymi oczami. Brodą wskazała na jego torbę. - Gra pan giełdzie? Gdzieś musiał pan wyszkolić te umiejętności - zapytała, może odrobinkę złośliwie, choć pewnie nie było to jej intencją.
Ostatnio zmieniony 2020-08-18, 12:48 przez Tottie Whitbread, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Noah widząc skrępowanie dziewczyny, która często uciekała od niego wzrokiem, pomyślał, że być może taktyka ostrej konfrontacji nie została dość dobrze dobrana do przeciwnika. Może faktycznie nieco na wyrost dał się ponieść emocjom, ale w ostatnim czasie chodził nieco bardziej podminowany niż zwykle. Miał tak dużo pracy, że ciągle był zirytowany. Nie mógł się doczekać, kiedy zatrudnią kogoś do pomocy w biurze. Na szczęście to jego wspólnik się tym zajmował, więc nie musiał się denerwować, że w trakcie rekrutacji wybuchnie złością na przykład dlatego, że kandydatka wpisała w CV, że lubi country!
- Tego się po prostu nie da słuchać, no błagam… Gdybym miał jakąkolwiek władzę w tym kraju, to wsadzałbym do więzienia za puszczanie tej muzyki – wyjaśnił lekko wzburzony, a ostatnie słowo ledwo mu przeszło przez gardło. Ewidentnie nie stawiał country na równi z innymi gatunkami. Dla niego to był podgatunek i nie akceptował, że ktoś może uważać inaczej. To było dziwne, bo inne rodzaje muzyki, których nie lubił, po prostu ignorował. A z country było inaczej, o czym rudowłosa nauczycielka tańca mogła się przekonać na własnej skórze.
- Nie, nie gram… Ja od urodzenia jestem taki zajebisty – uśmiechnął się szeroko i puścił dziewczynie oczko na wypadek gdyby wzięła jego wypowiedź na poważnie. Skoro Noah pozwala sobie na dowcipkowanie, to chyba już naprawdę zdołał ochłonąć. Nie na tyle, rzecz jasna, żeby za swoje zachowanie przeprosić. Nie czuł się przecież w ogóle winny, raczej oczekiwałby, że to dziewczyna okaże skruchę. Naprawdę uważał, że narażenie go na słuchanie kowbojskich hitów usprawiedliwia jego wybuch złości.
- Zaraz ja się poczuję jak stary wieśniak, jeśli jeszcze raz powiesz do mnie „pan” – dodał, mrużąc oczy z lekkim uśmiechem. – Jestem Noah Woods – przedstawił się grzecznie, wyciągając rękę do dziewczyny. Trochę na znak przyklepania znajomości, a trochę by zakopać topór wojenny. Którym sam jeszcze przed chwilą rozkosznie wymachiwał, rzecz jasna. Dobrze chociaż, że trafił na miłą niewiastę, a nie jakiegoś mięśniaka. Na niej mógł chociaż sprawdzić skuteczność swojego uroku osobistego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Brwi Tottie powędrowały ku górze, bo wzmianka o więzieniu pewnie zaskoczyła ją w podobnym stopniu, jak cała ta przemowa anty-country. Do tego miała okazję bywać w tym miejscu, kiedy kilka lat temu odwiedzała Blake’a (znajomego z dawnych lat, skazanego wówczas za morderstwo trzech osób), więc mogła sobie nawet wyobrazić ten specyficzny klimat, który panuje w tamtym miejscu.
- Poważnie? Aż do więzienia? - zapytała z grymasem, bo jednak niechęć - niechęcią, ale tu pojawiały się przynajmniej poważnie brzmiące deklaracje. - Szybko byłyby przepełnione - stwierdziła Tottie, próbując wykrzesać uśmiech z tego skrzywienia, które wyginało jej wargi. - Ale dobrze wiedzieć. Zawsze mam problem na kogo głosować, więc gdybym widziała pana plakat wyborczy, przynajmniej jednego kandydata odrzuciłabym od razu - dodała, parskając śmiechem.
Kolejna informacja, jaką zechciał podzielić się z nią mężczyzna, ponownie napędziła lekki szok, więc Whitbread łypnęła by upewnić się, czy wynika to z faktycznego nadęcia rozmówcy, czy może jest formą żartu. Widząc, jak puszcza oczko, pokręciła głową, śmiejąc się pod nosem.
- Aż strach spytać o pana dodatkowe talenty, bo pewnie są na takim samym poziomie zajebistości - odparła, przysłaniając usta wierzchem dłoni, by jej śmiech nie niósł się zbytnio po opustoszałej sali. - Może pan coś zademonstruje? Taniec na przykład? Chętnie też poznam kawałki, do których można tańczyć, a które grożą więzieniem - powiedziała, rzucając nieznajomemu takie malutkie wyzwanie. Zdawała sobie sprawę, że może tą pogawędką marnuje jego czas, ale skoro wciąż tu był, a nie odwrócił się na pięcie po tym, jak zwrócił jej uwagę, to czemu miała tego nie wykorzystać i jeszcze trochę go pozagadywać?
Per pan zwracała się z automatu, wiedząc, że nie każdy (nawet ktoś zbliżony wiekiem), życzy sobie, by zwracać się do niego, jakby się go znało. Whitbread nie szukała guza i wolała zmienić formę na czyjeś życzenie, niż wysłuchiwać pretensji, jaką to jest źle wychowaną gówniarą.
- Och, mielibyśmy ze sobą tak wiele wspólnego, PANIE Woods - rzuciła zaczepnie po jego spostrzeżeniu, akcentując niepotrzebny już zwrot, po czym zaśmiała się, ściskając dłoń mężczyzny. - Tottie Whitbread.
Gdy się już przedstawiła zerknęła w stronę odtwarzacza.
- Masz jakiś pomysł, czym mogę zastąpić to country? - zapytała, na chwilę zatrzymując spojrzenie na twarzy Noaha.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej szydera odnośnie ewentualnej kandydatury Noaha na prezydenta lekko ubodła jego ego, więc spojrzał na nią, wyginając usta w podkówkę w lekkim grymasie smutku. Nie to, żeby miał jakiekolwiek polityczne aspiracje, nic z tych rzeczy. Zdecydowanie nie była to jego ulubiona dziedzina życia, interesował się nią dość pobieżnie. Mniej więcej wiedział, co się w kraju dzieje. A przynajmniej to, co głosiły główne dzienniki informacyjne. Nie pasjonował się jednak politycznymi starciami, starał się nie zaprzątać tym głowy, zresztą nie miał na to zbyt wiele czasu.
Zapytany o talenty, uniósł lekko kąciki ust do góry. No, to już mu się bardziej podobało. – Nie mogę za dużo zdradzać, prawie się nie znamy – wyjaśnił tajemniczo, po czym zmierzwił swoją bujną czuprynę. Wchodząc do tego lokalu nie planował zostać tu dłużej niż minutę, a tymczasem gawędził sobie miło z instruktorką tańca i zapomniał o swoich początkowych zamiarach. Co prawda trochę niewygodnie było mu trzymać ten komputer w ręce, ale skorzystał z okazji, że obok stała recepcyjna lada i położył na niej swoją torbę.
- Zatańczyć? – powtórzył po niej i parsknął śmiechem – No na pewno… To byłoby trochę niesprawiedliwe, bo Ty pewnie robisz to całe życie, a ja… cóż, tańczenie do tych moich talentów nie należy. Nie zrobię z siebie durnia, o nie – kategorycznie pokręcił głową. Mimo że go podpuszczała, to dobrze się bawił. Chyba potrzebował takiej luźnej gadki, jakiejś odskoczni od obowiązków i biznesowych rozmów o nieruchomościach. Nie spodziewał się, że znajdzie to w szkole tańca grającej muzykę country, ale życie jednak potrafi zaskoczyć.
- Proponuję jakieś latynowskie klimaty, takie wiesz, do poruszania bioderkiem – poruszył śmiesznie brwiami i wlepił swoje ślepia w Tottie, wykorzystując fakt, że i ona spojrzała na niego dłużej niż wcześniej. – Jeśli chcesz to zrobię specjalnie dla Ciebie jakąś playlistę i Ci podeślę, hmm? Nie będzie Cię to drogo kosztowało – dodał, a jego mina wyraźnie mówiła, że to propozycja nie do odrzucenia! Och, jakiż zdeterminowany był, żeby wyplenić te kowbojskie smęty z tego lokalu. A wystarczyłoby po prostu nie pojawiać się w okolicy. A może po prostu chciał wydębić jakiś kontakt do dziewczyny? Kto go tam wie. Zabawne, że jeszcze przed chwilą darł się na nią jak wściekły, a teraz był taki do rany przyłóż. A mówią, że to kobieta zmienną jest!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy poznali się lepiej - powiedziała całkowicie niewinnie, nie do końca łapiąc, że ten jego tajemniczy ton był trochę prowokacyjny, a może nawet ocierał się o lekki flirt? Niezależnie od jego intencji, Tottie nie była tego świadoma. Lubiła poznawać nowych ludzi, a okoliczności spotkania z akurat tym nieznajomym były nietypowe, co mogło stanowić ciekawy wstęp do nowej znajomości, która nie zakończyłaby się jedynie na etapie: znamy się tylko z widzenia.
- Może to talent, którego jeszcze nie odkryłeś i trzeba ci w tym pomóc? - zapytała, zarażając się śmiechem od mężczyzny. Kiedy się nie złościł wydawał się całkiem sympatyczny! - Proszę cię, jakiego durnia. Nie można tak myśleć. Nawet najbardziej chaotyczne ruchy da się okiełznać, szczególnie w tym miejscu, bo tu się nie ocenia, tylko po prostu dobrze bawi. Jak wyeliminujemy country z repertuaru, to już w ogóle! I zapomniałam dodać - pierwsza lekcja gratis - Whitbread uznała, że jest okazja upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Skoro Noah się już pofatygował, to czemu nie zrobić z niego potencjalnego klienta i zareklamować szkoły, w której rudowłosa zarabiała na chleb? Gorzej, jak Woods przejrzy jej działania i zacznie jej wciskać ofertę kupna jakiejś nieruchomości, używając o wiele skuteczniejszych technik wpływania na potencjalnego nabywcę, które wypracował przez lata - jest ryzyko, że biedna Tottie wtedy pójdzie (zapewne tanecznym krokiem) z torbami.
Uśmiechnęła się promiennie słysząc propozycję ze składanką od Noaha. Kiwnęła głową, by podkreślić aprobatę dla tego pomysłu.
- Świetny pomysł! - dodała jeszcze na głos, by zwerbalizować swój entuzjazm. Za moment jednak zmrużyła oczy, bo dalsza część wypowiedzi ciemnowłosego wzbudziła jej podejrzliwość. - Jaka jest cena? Bo nie wiem, czy się wypłacę, nawet jak doliczysz mi zniżkę po znajomości - stwierdziła z ciepłym uśmiechem. Z zaciekawieniem przyglądając się rozmówcy, próbując rozgryźć o co może mu chodzić albo raczej, jak bardzo się ceni.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Brzmi interesująco – skwitował krótko jej zawoalowaną propozycję zapoznania się. W zasadzie się ucieszył, że dziewczyna zareagowała w taki a nie inny sposób na jego zaczepki. Mały flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, a tym bardziej, że – jak się zdawało – oboje mieli na niego ochotę. Noah nigdy nie miał problemów z nawiązywaniem kontaktów i był w tym dość bezpośredni. Jeśli akurat chciał poflirtować, to nie gryzł się w język, tylko to robił. Czasem, tak jak dzisiaj, spotykało się to z pozytywną reakcją, a czasami był zbywany.
- Nie mówię nie, może kiedyś… MOŻE – po krótkiej chwili namysłu odpowiedział na jej zaproszenie do nauki tańca. Nie czuł się specjalnie na siłach, by ćwiczyć skomplikowane układy taneczne, choć totalnym drewnem nie był i jakieś tam poczucie rytmu miał. W dodatku Tottie wydawała się być całkiem przyjemną nauczycielką, przynajmniej tak wywnioskował z jej wypowiedzi. Skoro nie miała zamiaru go oceniać, to przypuszczał, że zależy jej na dobrej atmosferze w trakcie lekcji, a to klucz do sukcesu. A przynajmniej do dobrej zabawy.
Ucieszył się, że dziewczyna tak pozytywnie zareagowała na jego niecną propozycję. Teraz piłeczka była po jego stronie i mógł trochę poszarżować z „ceną”. – Hmm… nie jestem wymagający. Wystarczy jak mnie zaprosisz kiedyś na kawę. To już po uwzględnieniu zniżki, bo normalna cena to kolacja! – z nonszalanckim uśmiechem złożył dziewczynie propozycję. Ach, poczuł się trochę jak przy negocjacjach z klientami, tylko że dużo przyjemniej. No i miał wrażenie, że pójdzie mu dużo łatwiej niż przy biznesowych przepychankach. Owszem, wierzył w siebie, ale miał ku temu podstawy, bo czuł, że mimo słabego początku, rudowłosa tancerka zapałała do niego delikatną sympatią. On sam miał o niej póki co bardzo pozytywne zdanie. Co prawda lubi country, ale tak poza tym to nie miał do niej żadnych zastrzeżeń. Oczekując na odpowiedź, splótł ręce na klatce piersiowej i świdrował ją wzrokiem, by jeszcze bardziej zwiększyć szanse na powodzenie swojego subtelnego podrywu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie na pewno w tamtym momencie nie przyszło do głowy, by kokietować mężczyznę, czy wodzić go za nos jak mistrzyni flirtu, która dodatkowo chce taką zagrywką nasycić swoją próżność. Owszem widziała, że ma do czynienia z przystojnym osobnikiem płci przeciwnej, który zapewne z łatwością mógł owinąć sobie wokół palca niejedną kobietę, która zatrzymałaby się tylko na obserwacji jego powierzchowności. Whitbread lubiła przekonywać się, czy rzeczywiście ktoś ładny na zewnątrz, posiada piękno również w sobie.
- Uff, bałam się, że powiesz, że jeśli mam taki gust jak do country, to może lepiej nie odkrywajmy więcej kart naszych zainteresowań - zażartowała, cicho śmiejąc się pod nosem.
Pogasiła światła w sali, by pomieszczenie mogło przewietrzyć się bez dodatkowych gości - owadów - którzy lubili pchać się do lamp pod sufitem, skąd później już nie potrafiły wyjść, co tworzyło dość nieprzyjemny widok, kiedy zadarło się głowę, co było nieuniknione choćby podczas rozgrzewki. Zsunęła z ramienia plecak i podparła go o ladę, na której mężczyzna położył swoją torbę z laptopem. Musiała odnotować w zeszycie godzinę zakończenia zajęć i frekwencję.
- Jasne. Przemyśl moją propozycję - podsumowała, notując kilka słów w odpowiedniej rubryce, po czym odłożyła notatnik, powracając spojrzeniem do mężczyzny. Nie oczekiwała, że zdecyduje się już, to może było całkiem zadowalającą odpowiedzią, bo nie było definitywną odmową albo nieszczerą zgodą, która nijak nie miała odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Popatrzyła na Noah'a przekręcając nieco głowę w bok. Oparła przy tym jedną rękę na biodrze, a na drugiej wsparła brodę, zastanawiając się nad zapłatą za tę muzykę.
- Węszę tu jakiś podstęp, bo coś za łatwo poszło. Pewnie masz jakąś ulubioną kawiarnię w Paryżu albo, jeśli mowa o tej kolacji, to jadasz tylko… wegańskie owoce morza, o ile takowe istnieją - skomentowała Tottie, a rozbawienie ponownie wymalowało się na jej twarzy. - Bo chyba nie zadowolisz się kawą z automatu? - zapytała, wskazując dłonią na stojący w kącie korytarza kawomat. - Po co czekać do kiedyś. Zapraszam już teraz - oświadczyła radośnie, ciekawa reakcji Woodsa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Cóż, masz rację, trochę się obawiam, co jeszcze kryjesz poza zamiłowaniem do dziwnej muzyki… Ale niech będzie, zaryzykuję – odparł, spoglądając na nią niepewnie. Darował już sobie wyświechtane powiedzenie, że „kto nie ryzykuje, nie pije szampana”. Noah nie mógł sobie wyobrazić, by Tottie kryła w sobie COŚ GORSZEGO od swojego gustu muzycznego. Bardziej by się zniesmaczył jedynie, gdyby mu powiedziała, że jada ludzkie mięso.
Przyglądał jej się uważnie, gdy notowała coś w zeszycie. Nie zauważył, co konkretnie dziewczyna pisze, ale w tym momencie był zbyt pochłonięty rozmową z nią, by to mu zaprzątało głowę. Skinął głową na znak, że na pewno przemyśli propozycję.
Gdy wspomniała o kawie z automatu, spojrzał na nią oburzony. – Tottie, moja playlista będzie naprawdę dobra – podkreślił, dając jej do zrozumienia, że proponowanie kawy z automatu za jego wspaniałą przysługę jest co najmniej nie na miejscu! – Powinienem się za to obrazić… - dodał, po czym spuścił na chwilę głowę, by sprawiać wrażenie zasmuconego. Droczył się z nią owszem, ale czy to nie ona zaczęła? Nieważne, kto zaczął, ważne, że całkiem nieźle sobie wtórowali w tych gierkach.
Spodziewał się, że Tottie przystanie na ten układ – w końcu był całkiem sprawiedliwy – za to nie przypuszczał, że zaoferuje mu zaproszenie już teraz. Spojrzał na nią podejrzliwie, jakby do końca nie był przekonany, czy mówi poważnie. – Zaraz, zaraz… Ale wiesz, że ja jeszcze nic dla Ciebie nie zrobiłem? A co jeśli zabierzesz mnie na kawę i nie zobaczysz już nigdy tej playlisty, hmm? – zapytał całkiem rozsądnie, jakby naprawdę była to sprawa wielkiej rangi. Oboje chyba wiedzieli, że to tylko pretekst, natomiast Noah postanowił nie wychodzić ze swojej roli. Zresztą ciekawy był jej odpowiedzi, dlatego też patrzył na nią z zainteresowaniem.
- Chyba będę musiał Ci udzielić kilku lekcji z negocjacji, bo inaczej staniesz się łatwą ofiarą dla nieuczciwych kolesi – puścił do niej oczko, pozostawiając do jej własnej oceny, czy mówił o sobie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Whitbread parsknęła śmiechem, kiedy wyłapała jak mężczyzna niepewnie na nią spogląda.
- Kiedy tak o tym mówisz, to nie wiem, czy nie powinnam się ciebie obawiać. Może nie tylko mając kilka lat nie powinno się rozmawiać z nieznajomymi? Chociaż… ty na dzień dobry nie zaoferowałeś mi cukierków - stwierdziła, udając, że w myślach bardzo analizuje, czy warto podjąć to ryzyko. - I nie wiem, czy to nie czyni cię jeszcze groźniejszym… - Choć starała się utrzymać powagę, to niestety nie wyszło i ponownie się zaśmiała. - Gadam głupoty, nie słuchaj mnie - poleciła, machając ręką, by mężczyzna miał świadomość, że tylko żartuje.
Przez chwilę cień zmartwienia przemknął przez jej twarz, bo wyglądało, jakby faktycznie uraziła Woodsa.
- Och, ale ta kawa miała być tylko zaliczką. Jest naprawdę niezła, jak na takie maszyny - oznajmiła, patrząc w kierunku automatu, który już kilka razy ratował jej akumulatorki przed całkowitym wyczerpaniem. - Przepraszam, jeśli jakoś cię uraziłam. Nie chciałam - dodała, czując się winna zmianie jego humoru, a przez to, że nie patrzyła na niego, tylko kolejny raz uciekała wzrokiem, przegapiła, że to było tylko droczenie.
To, co powiedział Noah sprawiło, że ponownie na niego spojrzała. Może i nie do końca lubiła się z matematyką, ale umiała dodać dwa do dwóch. Tu coś jej się ewidentnie nie zgadzało, więc przez chwilę błądziła wzrokiem po twarzy rozmówcy, by w końcu odkryć, w czym tkwi problem.
- To nie mnie przeszkadza country - zauważyła bystrze. - Pewnie to kobieca intuicja, ale coś czuję, że jeśli dalej będziesz pracował w okolicy, to jednak prędzej, czy później ją dostanę, więc ta kawa nie pójdzie na zmarnowanie - stwierdziła wielce zadowolona, że pokazała nieznajomemu, że nie jest taka głupiutka, jak by mogło to wynikać choćby z jej ciągłego chichotania. - Zastanawiam się tylko, czy to na pewno ja w tym przypadku mam cię na nią zapraszać, czy może powinnam oczekiwać, że to będzie dodatek do tej składanki, bo jakby nie patrzeć będę musiała wykonać dodatkową robotę zmieniając podkład… - powiedziała, znów nie szczędząc uśmiechów Woodsowi - wciąż bardziej życzliwych, niż złośliwych.
Kwestia negocjacji była dość intrygująca, bo dodatkowo dawała jakąś nową informację o nowo poznanym mężczyźnie.
- Zajmujesz się tym zawodowo, czy to jakaś twoja pasja? Te negocjacje - zapytała, postanawiając kolejny raz spojrzeć w oczy Noah’a, żeby nie umknęło jej, czy żartuje. - Muszę wiedzieć jakie masz doświadczenie i czy mi się to będzie opłacało, bo skoro ceną za playlistę była kolacja, to nie wiem, czy teraz nie zaśpiewasz sobie jakiegoś wspólnego rejsu dookoła świata - zażartowała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pomysł z cukierkami był całkiem niezły, powinien go przemyśleć. Choć chyba głównie działał na małe dziewczynki, a te oczywiście nie znajdowały się w jego orbicie zainteresowań. Na starsze za to nie musiał szukać specjalnych przynęt, bo jak widać Noah błyskawicznie potrafił przełamać lody. Oczywiście, zgodnie z jej prośbą, potraktował tę uwagę jak żart, zresztą był to całkiem czytelny dowcip, gdyż zdradzał ją uroczy skądinąd śmiech.
Noah spojrzał w stronę automatu, lecz wcale nie czuł się zachęcony by próbować jego zawartości. Trochę dlatego, że nie dalej jak kwadrans temu pił kawę w pobliskim lokalu. A nawet jeśli, to chyba jednak wolałby napić się wody niż tego substytutu kawy z maszyny. Skrzywił się więc lekko, patrząc na automat. Nie to, że jego podniebienie było jakieś specjalnie wysublimowane. Nie zawsze przecież pił espresso w prawdziwej włoskiej kawiarni. Czasem zwykła czarna kawa z McDonalds’a czy Subwaya zdawała egzamin. Ale automatom mówił stanowcze nie!
- No i teraz będzie mi przez Ciebie przykro – starał się wzbudzić w dziewczynie poczucie winy, wykorzystując skrzętnie fakt, że nie przyuważyła jego małej manipulacji. Och, gagatek z niego. Tak grać na czyichś uczuciach! Na jego usprawiedliwienie trzeba dodać, że to były tylko wygłupy. No ale jeśli wydawało mu się, że wyszedł na prowadzenie, to Tottie skutecznie wyprowadziła go z błędu swoją kolejną wypowiedzią. Zmrużył delikatnie oczy, jakby się zastanawiał nad ripostą. Długo myśleć wcale nie musiał!
- Ale czy jeszcze będę tutaj pracował… Nie wiesz tego… Może nie… - powiedział spokojnie, mając świadomość, że tym razem piłka jest po jego stronie. – Nawet kobieca intuicja czasem zawodzi, pamiętaj – dodał przytomnie. Cóż, gdyby intuicja pań była niezawodna, to przed podjęciem każdej ważnej decyzji konsultowałby to z pierwszą lepszą koleżanką. Swoją drogą, cóż by to była za broń! Kobiety mogłyby zawładnąć światem korzystając z tej sporej przewagi nad mężczyznami.
- Haha, nie zapędzaj się tak. Ja mogę się tutaj już nigdy więcej nie pojawić, będziesz mogła sobie wtedy puszczać co tylko zechcesz i nie będę z tego powodu cierpiał. A te kilka dolców na moją kawę stracisz – uśmiechnął się delikatnie, zadowolony ze swojej riposty. Pierwsza i najważniejsza zasada negocjacji brzmiała: przeciwnik nie może poczuć, że znajdujesz się w sytuacji bez wyjścia. Noah błogosławił wszystkie biznesowe książki, które pozwoliły mu posiąść umiejętności przydatne w życiu zawodowym, ale także prywatnym.
- Powiedzmy, że to część mojej pracy. Dosyć ważna, bo jednak w dużej mierze zależy od niej, czy zarobię mniej, czy więcej. A ostatnio idzie mi całkiem nieźle. Myślę, że to wystarczająca rekomendacja – uniósł do góry brwi obserwując jej reakcję na tę autoreklamę. Wiedział, że był w tym dobry. Gdyby było inaczej, pewnie nie udało mu się sprzedać żadnej nieruchomości, bo to dość niewdzięczny rynek. – No tak, to już nie są tanie rzeczy… Sama rozumiesz, latami zdobywałem tę wiedzę – puścił do niej oczko. Lubił się trochę puszyć jak paw i pompować swoje i tak niemałe ego. A już szczególnie sprawiało mu frajdę robienie tego w towarzystwie kobiet. Starał się jednak nie przesadzać, bo niektóre – pewnie całkiem słusznie – odczytywały to jako błazenadę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Problemem było to, że ludzie mówili jedno, a myśleli drugie. Podobnie rzecz miała się zachowania, które często nie szło w parze z ich intencjami, a te ciężko było odgadnąć po ledwie kilku minutach rozmowy, szczególnie gdy miało się do czynienia z tak wyćwiczonym w przybieraniu różnych póz Noah’em Woodsem. Tottie przez ten króciutki czas ich dopiero co raczkującej znajomości zdążyła doświadczyć złości, wesołości, a teraz nawet smutku mężczyzny… i wcale nie była taka pewna, że on jest udawany!
- Ojeeej… - rzuciła ze słyszalnym zasmuceniem, od razu przygryzając wargę, bo choć wydawało jej się, że nie była za ostra, może jednak ciemnowłosy źle odczytał jej słowa. - Żartujesz, prawda? - zapytała niepewnie, robiąc nawet krok w jego stronę, by móc mu się lepiej przyjrzeć. Nie należała do kruszynek, bo miała 177 cm wzrostu, ale nie zawsze to wystarczyło, by mieć odpowiedni punkt widzenia. Wcześniej Tottie utrzymywała spory dystans, w dużym stopniu dlatego, że nie umiała przewidzieć reakcji - jakby nie patrzeć - nieznajomego, więc lepiej było w razie czego mieć pole do wykonania jakiegoś strategicznego odwrotu. Teraz ciekawość zwyciężyła, stąd ten ruch.
Intensywnie analizowała to, co padło z ust Noah’a.
- Może nie będziesz, więc w takim razie oferujesz wyplenienie country tak dla dobra ludzkości? Och, to bardzo wielkoduszne i szlachetne z twojej strony - stwierdziła szczerze i bez ironii, szeroko się przy tym uśmiechając. - Robisz jeszcze jakieś dobre uczynki? Bo może mogę to jakoś wykorzystać - dodała, za moment orientując się, że to źle zabrzmiało. - Och, nie z myślą o sobie, rzecz jasna. Jest wiele akcji charytatywnych, które potrzebują wsparcia - wyjaśniła, dodatkowo gestykulując, by odgonić ewentualną mgiełkę nieporozumienia, którą mogła stworzyć brakiem precyzji w poprzedniej wypowiedzi.
- Cóż, masz rację. Tylko jaki z tego wniosek? Nie warto w ciebie inwestować? - zapytała, tym razem uśmiechając się zadziornie. Tym razem jednak długo nie przytrzymała spojrzenia na linii oczu ciemnowłosego i wbiła wzrok w blat lady, tuż obok torby Woodsa. - Ale niech będzie, zaryzykuję - powtórzyła dokładnie słowa mężczyzny, które niedawno posłał w jej kierunku. Zrobiła to z premedytacją, na chwilę nawet unosząc wzrok, by zerknąć, czy Noah to dostrzeże. Uśmiechała się przy tym pod nosem.
- Ale jesteś tajemniczy! Nie powiesz nawet, czym się zajmujesz? Z tego opisu wynika, że możesz być zarówno domokrążcą, jak i mediatorem - stwierdziła Whitbread, zastanawiając się, czy oprócz tych wskazówek, które przekazał jej mężczyzna, gdy doda się do tego jego prezencję, fakt pracy w terenie można coś wywnioskować… - Poproszę wizytówkę - zdecydowała, wyciągając dłoń w kierunku Noah'a.


[Edit: 30.08.2020 - brak odpowiedzi na posta]

Dzisiejszego dnia więcej zajęć już nie było, więc chwilę później osoba odpowiedzialna za sprzątanie obiektu wyrzuciła rozgadanych Noaha i Tottie, by nie zadeptali jej świeżo umytej podłogi. Wymienilili więc jeszcze kilka zdań przed budynkiem i każde poszło w swoją stronę.

/ zt.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”