WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
— Mamy dwadzieścia pięć minut — powiedziała, wygodniej rozsiadając się na ławce. Sięgnęła też po jabłko, które miała przy sobie, by między kolejnymi wypowiedziami, cokolwiek przegryźć. — Później mam transplantologię i dodatkowe zajęcia z dietetyki — oznajmiła. Nie było w tym żalu; uczęszczanie na większość zajęć sprawiało jej niemałą przyjemność. Tylko nieliczne nudziły ją i sprawiały, że powieki bezwiednie zaczynały jej opadać.
— Jak twój dzień? — spytała, po czym wgryzła się w soczysty owoc.
-
- To więcej niż wczoraj - uśmiechnął się pod nosem i opadł leniwie na kanapę. Nie potrafił wyjaśnić dlaczego tak bardzo angażował się w relację z nieznajomą mu dziewczyną i dlaczego wciąż ją ciągnął skoro jego skupienie powinno pozostać przy narzeczonej. Nie był z siebie dumny jednak nie potrafił zrezygnować z czegoś co wywoływało u niego szczery uśmiech, ostatnie dwa tygodnie silił się by nie sprawić przykrości Hazel ale kompletnie zapominał w tym wszystkim o sobie.
- Zrozumiałem z tego tylko dietetykę i to też wcale nie brzmi najlepiej. Nie daj sobie wybić z głowy czekolady, makaronu i czerwonego mięsa, to grzech - roześmiał się, choć wcale nie orientował się nad przebiegiem takowych zajęć. Kojarzyły mu się jednak ze szczupłą sylwetką i masą wyrzeczeń , a tylko na to pierwsze był w stanie przystać! - Jajecznica na bekonie i czarna kawa na dzień dobry. Planuje też ruszyć na pobliskie boisko porzucać trochę do kosza, nic specjalnego - zmarszczył jedynie nos i pokręcił głową, nie chciał jej zanudzać swoim planem dnia, który po prostu nie istniał. Pomijał fakt, że obecnie był gospochą domową pod nieobecność narzeczonej bo.. o niej też nie miał jakoś wcześniej okazji wspomnieć , ups.
- Pracujesz dziś? - zapytał w końcu z zainteresowaniem próbując poznać jej plany na resztę dnia. Zwykle były dużo bardziej ciekawe aniżeli pranie, sprzątanie czy też obżeranie się z nudów; potrzebował powrotu do normalności bardziej aniżeli przypuszczał.
-
Wśród wszystkich problemów dnia codziennego miała też jego, a konkretniej te krótkie rozmowy, które doskonale poprawiały jej samopoczucie i pozwalały choć na kilkanaście minut oderwać się od męczącej rzeczywistości. Nawet przez chwilę nie zakładała, że za tą niecodzienną znajomością kryje się kłamstwo. Weston, dzięki swojej otwartości, sprawiał wrażenie prawdomównego. James nie podejrzewała, że mógłby cokolwiek przed nią zataić. Dlatego tak bardzo wyczekiwała kolejnych rozmów, które pozwalały bliżej poznać młodego mężczyznę i umilały jej dzień.
— To prawda, ale czy ja słyszę w twoim głosie trochę żalu, co? Dwadzieścia minut to bardzo dużo czasu. Sprawnemu chirurgowi tyle właśnie zajmuje wycięcie wyrostka — powiedziała, uśmiechając się pod nosem. Wprawdzie cały zabieg trwał dłużej, ale jego kulminacyjna część nie przekraczała owych dwudziestu minut. — Zajęcia z dietetyki są bardzo nudne, ale w teorii muszę wiedzieć, że cukrzykowi należy wprowadzić specjalną dietę, kiedy leży na moim oddziale — wyjaśniła. Zdecydowanie wolała praktyczne zajęcia lub przynajmniej teoretyczne wykłady z chirurgii, ale wiedziała, że przejść musi przez każdy z wymaganych elementów, by móc otrzymać tytuł lekarza medycyny. — Za bardzo lubię czekoladę, by z niej zrezygnować. A ty kiedyś koniecznie musisz zrobić mi tę zapiekankę makaronową, której mi opowiadałeś w zeszły piątek — dodała i odgryzła kawałek jabłka, bo od razu poczuła się bardziej głodna. Przy tak intensywnym trybie życia, jaki ostatnimi czasy prowadziła, niełatwo było jej znaleźć czas na planowanie posiłków. Zwykle jadła w biegu to, co akurat miała pod ręką. Zdecydowanie nie można było tego nazwać zdrową i zbilansowaną dietą, o której opowiadali jej profesorowie.
— Tak, pewnie znowu skończę późno. Ale możesz mi na pocieszenie wysłać jakieś zdjęcie z boiska — zasugerowała, wymownie unosząc brew do góry, czego mężczyzna oczywiście widzieć nie mógł.
Cieszyła się z każdej wzmianki o aktywności Westona, bo to oznaczało, że wracał do dawnego trybu życia. Współczuła mu; sama prawdopodobnie dawno by zwariowała, gdyby odebrano jej możliwość normalnego funkcjonowania. Była bardzo przyzwyczajona do pracy, przez co czuła się niepewnie, gdy nie miała co zrobić z wolnym czasem.
-
Te krótkie kilkanaście czy nawet (w porywach) kilkadziesiąt minut na telefonie początkowo wystarczało mu w zupełności; wymieniali się swoim planem dnia, mało istotnymi historiami z drogi do pobliskiego sklepu bądź po prostu milczeli. Wcale mu to nie przeszkadzało i musiał przyznać, że ta cisza była o wiele przyjemniejsza aniżeli ta pomiędzy nim a Hazel. Spodziewał się , że w końcu któreś z nich przerwie tę cisze i nie zaowocuje to w zasadzie niczym.
- To stanowczo za mało - wyraził się i westchnął, czując, że potrzebował więcej James w ciągu swojego marnego dnia. Nawet jej monologi o medycynie i innych mało znanych mu rzeczach nie stanowiły dla niego problemu, chciał poznać ją bardziej i chociaż w taki sposób czuł się jej nieco bliższy. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli prawda wyjdzie na jaw to blondynka skończy z nim jakiekolwiek relacje jednak nie przewidywał tak marnego scenariusza najbliższej przyszłości. W zasadzie wcale. Nie potrafił przenieść ich znajomości na wyższy poziom i zaproponować pierwszego spotkania, to była granica poza której nie chciał przekraczać za wszelką cenę. Dla Hazel i także dla niej, nie chciał jej zranić.
- To akurat cenna informacja i powinno się o tym mówić wszędzie. Masa szaraczków, takich jak ja nie ma o tym pojęcia, a przecież każdy powinien wiedzieć o tym co może a czego nie może jeść gdy choruje - podrapał się po podbródku i musiał przyznać, że po raz pierwszy udało mu się wychwycić coś szczególnie istotnego w jej zajęciach. Uważał, że mechanika samochodowa była o wiele ciekawsza i bardziej przydatna w codziennym życiu - chociażby na drodze. Nigdy nie wiadomo kiedy auto postanowi odmówić posłuszeństwa i czasem takowa wiedza się przydaje! - Lepszego makaronu nie zjesz nawet w Mondello - odpowiedział z rozbawieniem, czując się dość pewnie. Chętnie przygotował by dla niej niejedno ze swoich popisowych dań ale obawiał się, że takowej okazji mieć nie będą. Nie w najbliższym czasie. - Zdjęcie za zdjęcie, pasuje? - zaproponował pół żartem, pół serio. Oczywiście nie miał żadnych obaw przed wysyłaniem jej jakichkolwiek zdjęć z życia codziennego ale taka wymiana nieco bardziej mu odpowiadała i była całkiem sprawiedliwa!
-
Z uwagi na to, że doba ma wyłącznie dwadzieścia cztery godziny, James nieczęsto miewała okazję (i czas) do poznawania nowych ludzi. Kojarzyło jej się to z mozolnym wysiłkiem. W przypadku Westona rozwijanie znajomości było po prostu przyjemne. Może nawet naturalne? Nie było w tym niczego wymuszonego – przynajmniej ze strony blondynki, która przyłapywała się na tym, że być może za mocno zaangażowała się w zasadniczo niewiele znaczące rozmowy telefoniczne. Czy to źle, że chciała więcej? Starała nie karmić się złudnymi nadziejami. Zamiast myśleć, zdecydowała, że pozwoli tej relacji rozwijać się we własnym tempie. Nie kategoryzowała jej, nie próbowała nadawać skonkretyzowanej nazwy. Była po prostu ciekawa tego, jak ona się potoczy.
— Zgadam się — przyznała mu rację, bo sama uważała podobnie. — Jednak gdybyś mógł rozmawiać ze mną przez całe dnie, szybko byś się znudził. A tego bym nie chciała — dodała, pozwalając sobie na niewinną zaczepkę.
Znając prawdę, zakończyłaby tę kiełkującą znajomość lub przynajmniej zmieniłaby sposób, w jaki o niej myślała. Przede wszystkim nie chciała być powodem, przez który narzeczeństwo wpadłoby w jeszcze większe problemy. Mimo że nie była specjalnie empatyczną osobą, nie chciałaby przykładać się do rozpadu czyjegoś związku, zwłaszcza będącego na tak zaawansowanym poziomie. Póki tajemnica Westona nie wyszła na jaw, James z niemałymi rumieńcami (i bez wyrzutów sumienia) mogła przeglądać jego zdjęcia.
— Od tego jesteśmy my, lekarze, by uświadamiać takich szaraczków jak ty — odparła. — Gdyby każdy posiadał tę tajemną wiedzę, lekarze przestaliby być potrzebni, a ja straciłabym perspektywy na udaną karierę zawodową — dodała pół żartem pół serio. Nie wyobrażała sobie zmiany kierunku kształcenia. Medycynę wybrała wiele lat temu i zamierzała dołożyć wszelkich starań, by ukończyć studia z jak najlepszymi wynikami. — Także mnie zostaw dietetykę, a ty lepiej zajmij się składaniem silników, układów hamulcowych i innymi mechanicznymi cudami, o których ja nie mam zielonego pojęcia. Wiesz, że nawet nie mam prawa jazdy? Brat obiecywał mi, że zacznie mnie uczyć, ale chyba bał się o swój leciwy samochód i nigdy nawet nie usiadłam za kierownicą — zaśmiała się, przypominając sobie, że w dalszym ciągu powinna była wiercić dziurę w brzuchu brata, który nie dotrzymał złożonej obietnicy. Donovan oczywiście nie miała mu tego za złe, rozumiała, że samochód był dla niego cenny, ale z drugiej strony poruszanie się komunikacją miejską miało wiele minusów.
— Nie pogarszaj mojej sytuacji i z łaski swojej powiedz, że wcale nie jest taki pyszny, jak go sobie wyobrażam — mruknęła w odpowiedzi. Jabłko nie zastępowało porządnego posiłku, ale przynajmniej było pod ręką, w przeciwieństwie do umiejętności kulinarnych Bowsley’a, na które obecnie nie mogła liczyć.
— Pewnie. Ale nie licz na żadne pikantne zdjęcia. Chyba że chcesz zobaczyć, jakie mam przyprawy w kuchni — zażartowała.
-
- Skąd ten pomysł? Zawsze rzucisz jakąś nową terminologią medyczną i anegdotką na temat ludzkich narządów. Nie ma ziewania - roześmiał się próbując delikatnie się z nią podroczyć. Oczywiście wszystko było niesamowicie ciekawe i edukujące ale on zdecydowanie bardziej wolał słuchać o tym co miała na drugie śniadanie przez wgląd na swoją niechęć do szpitala. Obawiał się, że nawet wizja blondynki w skąpym stroju pielęgniarki nie była w stanie zmienić jego negatywnej opinii. Chociaż spójrzmy prawdzie w oczy - erotyczne kostiumy pielęgniarek nijak się miały do tego w czym faktycznie te kobiety pracowały! - Ja czułbym się o wiele lepiej gdybym mógł zaradzić wszystkiemu sam. Uniknął bym kolejnych, mocnych wrażeń na kozetce lekarskiej - oczywiście nie mówił tutaj o różnorakich złamaniach, operacjach i innych drastycznych zabiegach, których człowiek w pojedynkę nie był by w stanie wykonać. Mimo własnych uprzedzeń szanował każdego zdrowego na umyśle człowieka, który zdecydował się na tę ścieżkę kariery.
- W moim warsztacie pracuje jedna dziewczyna. Jest w moim wieku i ma cholernie dużą wiedzę na temat naprawiania aut, więc stwierdzam, że motoryzacja w dwudziestym pierwszym wieku to strefa totalnie neutralna płciowo - sam był dość zaskoczony kiedy dziewczyna pojawiła się w jego warsztacie i wyraziła chęć do pracy u jego boku. Wymagała pewnego przyuczenia i wskazówek ale najważniejsze informacje posiadała i potrafiła więcej aniżeli jeden, rosły, zmotoryzowany chłop. Nie przyzna też tego głośno ale musiał przyznać, że kobieta ubabrana w smarze i grzebiąca pod maską samochodu to jeden z piękniejszych widoków jakie było mu dane zobaczyć za życia! Oczywiście nie był jednym z tych napalonych szefów, którzy zatrudniają kobiety tylko po to by nacieszyć oko bo dziewczyna zdobyła jego uznanie nie przez swą urodę, a cenne umiejętności.
- Samochód znacznie ułatwia życie. Zyskała byś na czasie gdybyś nie musiała tłuc się przez całe miasto komunikacją miejską - próbował ją przekonać, jednak miał wrażenie, że nie było jej trzeba było tego tłuc. Wystarczyło jej kilka prywatnych lekcji dla odwagi i profesjonalnego kursu. No i oczywiście nie zapominajmy o aucie, które było w tym wszystkim kluczowym elementem. - Mogę pokazać Ci kilka podstaw. Pojechalibyśmy gdzieś poza miasto gdzie nie musielibyśmy obawiać się o czyjeś życie - zaproponował, zdając sobie sprawę jak bardzo prawko było jej teraz potrzebne. On szczerze chciał pokazać jej to i owo oraz zaprosić jej na ten obiecany obiad ale za wszelką cenę starał się nie przekraczać tej cienkiej linii, która dzieliła go od popełnienia błędu. Nie powinien składać jej żadnych przyrzeczeń ani wspominać o czymś co nie miało prawa się wydarzyć ale nic nie mógł poradzić na to, że z każdym dniem chciał tego coraz to bardziej. - Jest ohydny, psa sąsiada bym nim nie nakarmił - powstrzymywał się od śmiechu i próbował zachować powagę. Oczywiście tylko żartował, bo był świadom tego, że makarony, które wychodziły z pod jego ręki nie miały prawa nie smakować. No i warto wspomnieć, że był największym obrońcą praw zwierząt, więc nie dał by zwierzakowi czegoś czym sam by wzgardził! - Uważaj, dla kucharza to prawdziwy erotyk ale co do zdjęć to w zupełności wystarczyłby mi Twój uśmiech - rzucił szczerą uwagą i od razu pragnął ugryźć się w język. Nie powinien mówić tego głośno, nie było mu wolno. Zamiast tego zasłonił dłonią twarz i udawał, że każde słowo, które wypowiedział było w zupełności przemyślane.
-
— Mam być zazdrosna? — spytała, marszcząc czoło. Była to oczywiście niewinna zaczepka, ale James musiała przyznać, że chętnie dowiedziałaby się więcej o prywatny życiu mechanika, z którym tak ochoczo rozmawiała. Wydawać by się mogło, że nie ma między nimi tematów tabu, a mimo to nie często poruszali kwestie emocji. Nie przeszkadzało jej to. Pomijając pewne tematy, wciąż pozostawali dla siebie nieco bardziej doskonali niżeli byli w rzeczywistości. Dodatkowo czerpała przyjemność z powolnego odkrywania kolejnych tajemnic.
Przygryzła lekko wargę na wspomnienie o prywatnych lekcjach. Miał rację; prawo jazdy i możliwość sprawniejszego poruszania się po Seattle bardzo ułatwiłby jej życie. Zaoszczędziłaby czas (a na obecną chwilę nie mogła wyobrazić sobie niczego kosztowniejszego) i dodatkowo czułaby się bezpieczniej niż w otoczeniu obcych ludzi, którzy wiecznie popychają się w metrze. — Uważam, że byłbyś cudownym nauczycielem — odparła. — Ale nie bałbyś się poświęcić samochodu? Każdy za pierwszym razem na pewno w coś uderza. Jakieś wgniecenia, otarcia na lakierze. To pewnie standard podczas nauki? — założyła, bo skoro brat tak długo wymigiwał się od pomocy w kwestii opanowania mistycznej sztuki prowadzenia samochodów, to musiało być to niezwykle powszechne. Mimo że były to jedynie spekulacje, James nieco się rozpromieniła na myśl o tym, że mogliby spotkać się twarzą w twarz. Coraz częściej dochodziła do wniosku, że tego właśnie chciała – spotkania. Może telefoniczne rozmowy w końcu przestały jej wystarczać?
— Uśmiech mogę ci zagwarantować. To niewygórowane oczekiwania — powiedziała, zerkając w stronę budynku. — Może podeślę ci moją minę podczas wykładów z dietetyki — przewróciła oczami, niechętnie podnosząc się z ławki. Powoli musiała wracać na planetę zwaną studiami. Nieważne jak chciałaby to odwlec, była zbyt obowiązkowa, by zaprzepaścić możliwość uczestniczenia w zajęciach.
-
Słysząc jej kolejne słowa jedynie popluł się ze śmiechu. Wcale nie przytakiwał bo cholera, jeszcze wyszedł by na jakiegoś zwyrodnialca ale nie potrafił odmówić sobie ciągnięcia jej za język. - Wciąż jesteśmy przy temacie motoryzacji? - roześmiał się i za wszelką cenę wyzbył sprośnych wizualizacji, które przeszkadzały mu teraz w skupieniu się na jej słowach. Blondynka znała swoje mocne, kobiecie strony i bez większego problemu radziła sobie z męskim zainteresowaniem, bo przecież nie mieli nawet okazji się spotkać, a Bowsley już tracił przy niej głowę.
- Sam nie wiem, bo przed momentem sama uznałaś, że kobieta zabawiająca się drążkiem to marzenie każdego faceta - zażartował, próbując powstrzymać kolejny atak śmiechu. Oczywiście wciąż chodził o drążek skrzyni biegów ale nie omieszkał się z nią nieco podroczyć. W rzeczywistości wyglądało to nieco inaczej, chociaż musiał przyznać, że kobieta znająca się na mechanice to naprawdę fajna sprawa ale nigdy nie brał pod uwagę żadnych chorych scenariuszy i nawet nie próbował jej w żaden sposób poderwać. Miał przecież Hazel, której nie potrafił dotychczas w żaden sposób zastąpić. Dopiero teraz zdawał sobie sprawę, że jego związek ewoluował, a on sam pragnął czegoś zupełnie innego.
- Oczywiście, że bym się bał. I o samochód i o własne życie ale kiedy masz własny warsztat samochodowy i dodatkowo prowadzisz sklep z częściami, małe otarcia i stłuczki nie są takie straszne. Poza tym moglibyśmy dać drugie życie jakiemuś rzęchowi, który bym podreperował i był by idealny do nauki - wyjaśnił swoją myśl i uznał, że to naprawdę fajna sprawa. Lubił modernizować auta, a zwłaszcza bawić się przy takich, które dawno zostały podrzucone na złom. Fajna zajawka plus auto z którego można korzystać przy niewielkim wkładzie finansowym.
- No to stoi, czekam na zdjęcie - przytaknął z zadowoleniem i także był gotów przyznać przed samym sobą, że nie wystarczały mu rozmowy telefoniczne i ukrywanie się z rzeczywistością. Nie chciał okłamywać Hazel i wiedział, że na pewno nie zareagowała by dobrze na wieść o tym, że podczas gdy ona pracowała, on prowadził codzienne rozmowy z nieznaną jej blondynką. Chociaż kto wie, przecież sama ostatnimi czasy wolała towarzystwo Thomspona aniżeli jego. Druga sprawa to zatajenie prawdy przed James, nie potrafił z tego w żaden sposób wybrnąć.