WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Naprawdę trudno było określić, jakiej reakcji potrzebowała teraz bardziej, więc w sumie spokojnie przyjęła jego profesjonalną rolę. Najpierw trzeba było rozwiązać problem zawodowy a później mogli przedyskutować prywatne powódki, które kierowały tą kobietą. Gdyby się tak dłużej zastanowić, to Penelope kompletnie nie rozumiała skąd w niej tak wielkie zauroczenie Danielem. Przecież ten nigdy nie poświęcał jej zbyt wiele czasu, rozmawiali jedynie o zawodowych sprawach i na pewno nie pozwalał sobie na jakieś niestosowne zachowanie. Czyżby zakochała się jedynie w jego wyobrażeniu? Przystojny, młody, cholernie bogaty biznesmen z udziałami w tak wielkiej firmie? Kuszący kąsek. Dobrze, że ten kuszący kąsek będzie nie długo nosił na palcu obrączkę i będzie poza zasięgiem wszystkich kobiet. A przynajmniej Diaz miała taką nadzieję, że ten symbol odstraszy jej potencjalne rywalki.
Wyrwana z rozmyślań westchnęła ciężko i wzięła od narzeczonego przeglądany przez niego projekt. Chciał poznać racjonalne i profesjonalne powody jej zdenerwowania? Nie musiał długo czekać na wyjaśnienia.
- Tylko nie nazywaj tego poprawkami, to przestawienie całego naszego pomysłu do góry nogami – starała się by nie było słychać w jej głosie ani wściekłości ani zazdrości. Chociaż było to trudne, gdy w grę wchodziła ta nieobliczalna kobieta. – Dodam, że do końca tygodnia musimy oddać ostateczną wersję a klient widział wstępne propozycje, które zaakceptował. W jakim świetle stawia to mnie i całą firmę, że finalnie będzie to wyglądać całkowicie inaczej? Ja się pod tym nie podpiszę, jak Jenny chce to niech go sobie sama zaprojektuje skoro uważa siebie za Twoją prawą rękę i osobę decyzyjną – może było to mało profesjonalne zachowanie i może zbyt emocjonalnie podchodziła do tematu, ale przecież Pen taka właśnie jest. Emocjonalna i wrażliwa, ale jednocześnie waleczna i lubiąca postawić na swoim. Musiała jednak przekonać Daniela szefa a nie Daniela narzeczonego, więc poprawiła materiał swojej marynarki, założyła nogę na nogę i wbiła spojrzenie w mężczyznę. Tym razem jednak oddychała nieco spokojniej i postanowiła używać tylko zawodowych argumentów.
- Po pierwsze przeniosła tropikalną część roślin w najbardziej zacienione miejsce. Czyli w ich najgorsze warunki, bo przy oczku wodnym miałyby dużo wilgotności i przede wszystkim słońca. A te lubiące zacienione miejsca stoją o tutaj – wskazała na pokreśloną czerwonym mazakiem kartkę – na pełnym słońcu, więc w tydzień będą nadawały się jedynie na wysypisko. Nie mówiąc o tym, że poradziła wybrać inne drzewa, jej ulubione to choinki. A mieliśmy posadzić piękne dęby i pachnące magnolie. – i jak miała się nie denerwować? Wkurzało ją niesamowicie nie tylko, że to akurat ona ingerowała w jej pracę, ale sam fakt, że miała czelność zrobić to podczas zebrania całego zespołu. Nie udało jej się pokopać wizerunek Pen w oczach Daniela to próbowała zrobić to wśród kolegów z pracy. Tak nie dało się pracować na dłuższą metę. – Ona to zrobiła specjalnie i nie rozumiem dlaczego. By zwrócić Twoją uwagę? Próbowała podważyć moje kompetencje zawodowe w oczach innych?
<div class="s1"><img src="https://64.media.tumblr.com/53cd55ca4d9 ... e3751a.gif" class="s2"><div class="s3">Lubiła tańczyć, pełna radości tak, ciągle goniła wiatr...</div></div><link href="http://fonts.googleapis.com/css?family=Great Vibes" rel="stylesheet'">
<style>.s1 {width:300px;height:120px;margin: 0 auto;display:flex;justify-content:center;align-items:center;}.s2 {width:120px;height:120px;object-fit:cover;border-radius:50%;position:relative;z-index:5;border:1px white solid;}.s3 {width:100%;height:80px;background:white;outline:2px dashed #E3E3E3;outline-offset:3px;display:flex;align-items:center;box-sizing:border-box;padding: 0 5px 0 45px;margin-left:-40px;position:relative;z-index:3;text-align:center;font-family:Great Vibes;font-size:20px;font-style:italic;color:#786f8c;}.s3::before {content: ;color:black;position:absolute;right:15px;top:0px;line-height: 20px;font-size:20px;font-family: 'Mr De Haviland', cursive;color: #c0c0c0;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szczerze powiedziawszy Daniel nie znał szczegółów projektu, bo oddał go niemal całkiem pod opiekę Jennifer, która swoim profesjonalnym podejściem zdążyła zaskarbić sobie jego zaufanie w sprawach zawodowych. Oczywiście zanim zapadły ostateczne decyzje, wszystko i tak przechodziło przez jego biurko, ale wtedy skupiał się na konstrukcyjno-logistycznych aspektach projektu pozostawiając kwestie wizualno-praktyczne Jennifer. Dlatego też musiał wczytywać się głębiej w schematy, aby zrozumieć zamysł autora, jednak bez konkretnych komentarzy i odnośników wiele nie był w stanie powiedzieć. Ale to i tak było bez znaczenia. Daniela obchodziło tylko to, jak szybko Penelope przeszła z poziomu rozemocjonowania do poziomu profesjonalnych argumentów. Był pod ogromnym wrażeniem. I jednocześnie całkiem wyłączył się na jej wszystkie dowody dotyczące tego, dlaczego zmiany Jennifer są bez sensu. Z szaleńczym zainteresowaniem skupiał się tylko na tym, jak wygląda jej twarz, gdy próbuje przekonać go do swoich racji. Jak bardzo jest pewna siebie i zdeterminowana. Jak walczy o swój wizerunek, nie pozwalając zadeptać go osobie, która uważała się za lepszą tylko dlatego, że była bogatsza, ukończyła bardziej renomowaną uczelnię, nosiła stroje ociekające luksusem. Ten widok był tak pobudzający, że tylko przeszklona ściana powstrzymała Daniela od przeskoczenia biurka.
Ocknął się dopiero wtedy, gdy zapadła cisza. Jakimś cudem odtworzył w głowie ostatnie zdania. Daniel także nie umiał odpowiedzieć na jej pytania. Kto inny natomiast mógł udzielić im konkretnych wyjaśnień… Może zagrał zbyt lekkomyślnie - może i teraz był szefem, to za kilka godzin wrócą razem z Penelope pod jeden dach, a jeśli coś pójdzie nie tak, znów będą spać w oddzielnych pokojach - ale chciał rozwiązać tę sprawę. Konflikt dotyczył członków jego zespołu, a skoro oni sami nie potrafili dojść do porozumienia, musiał wkroczyć osobiście. Bez ostrzeżenia sięgnął po telefon, wybrał wewnętrzny do stanowiska architektów i patrząc - cholera, chyba za bardzo prowokacyjne! - Penelope w oczy odezwał się najbardziej neutralnym głosem, na jaki było go stać: - Willoughby, pozwól do mnie. Natychmiast. - Nie czekając na odpowiedź rozłączył się i obdarzył Penelope uprzejmym firmowym uśmiechem numer trzy oznaczającym "mam wszystko pod kontrolą, bez obaw", choć w głębi duszy wcale tak nie uważał. I szczerze powiedziawszy chciał celowo doprowadzić do konfrontacji, aby sprawdzić to, co z niej wyniknie. Entropia. Świat i tak dążył do nieuporządkowanego chaosu, zobaczmy, co stanie się w tym przypadku… - Zapytamy zatem główną zainteresowaną bezpośrednio. Na pewno udzieli nam wszystkich odpowiedzi.
I nie czekali długo. Niecałą minutę później młoda architekt ze stukotem niebotycznie wysokich obcasów weszła do gabinetu zadzierając wysoko głowę do góry.
- Danielu, chciałeś mnie widzieć? - Jennifer usiadła bez polecenia na fotelu obok Penelope i spojrzała na niego tak profesjonalnym wzrokiem, że Daniel z trudem utrzymał powagę. Żeby nie widziały jego twarzy, wstał i zaczął chodzić nerwowo za plecami foteli, na których siedziały.
- Nie obchodzi mnie przyczyna tego konfliktu, jaki wisi między wami od dawna. Mam rozwiązać go sam - choć to może okazać się nieprzyjemne dla obu - czy dojdziecie do porozumienia w trakcie kilku minut, kiedy wyjdę przygotować kawę? Doskonale - odpowiedział sam sobie i nie czekając na reakcję żadnej ze stron - wyszedł.
Ledwo zniknął za zakrętem, Jennifer uśmiechnęła się niewinnie i z perfidną słodyczą zwróciła się do Penelope: - Aj, kochanie, jeśli masz ze mną jakiś problem, wystarczyło przyjść i porozmawiać, a nie lecieć od razu na skargę do Daniela. To nieprofesjonalne brać konflikty w pracy tak bardzo osobiście i wciągać w nie szefostwo… ach, no właśnie, tu jest praca, nie dom. Najwyższa pora nauczyć się, że Daniel nie będzie przyklaskiwał ci na te słodkie oczka tylko dlatego, że PO pracy z nim sypiasz… - silniejsze zakcentowanie tego jednego słowa i uśmiech mu towarzyszący miały sugerować konkretnie, że Penelope nie ma zielonego pojęcia, co dzieje się poza jej sypialnią.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Danielu…
Przez chwilę spojrzenie Penelope skierowane w stronę narzeczonego wyrażało nie tylko wściekłość, ale również nie do opisania zdumienie faktem, że pozwolił jej na pozbycie się formalnej formy. Gdzie się do cholery podział Pan Graham? Od kiedy Daniel bratał się tak z pracownikami, którzy w tej firmie są zaledwie od kilku miesięcy? Nawet ona, która dalej czuła się jak ta nowa pracowała dłużej niż ta kobieta. To, co zdarzyło się kilka sekund później wprawiło ją w kolejne zaskoczenie. Do totalnego absurdu brakowało jeszcze by nagle zza rogu wyskoczył ktoś z kamerą krzycząc głośne mamy Cię.
A jednak Daniel opuścił gabinet zostawiając je całkowicie same. Najprościej było umyć rączki i nie mieć nic wspólnego z rozwiązywaniem tego problemu. Od tak dawna ostrzega go przed poczynaniami Jennifer, podkreśla fakt jak ta bardzo stara się ich skłócać, jednak dokładnie tak jak teraz, był odporny na wszystkie argumenty. Obracając się w stronę kobiety próbowała zachować obojętny wyraz twarzy. Wcale nie zdziwił ją fakt, że i tym razem postanowiła uderzyć w ich związek a nie zawodowe problemy, jakie stanęły na ich drodze.
- Przed pracą też – jej głos był ostry a postawa waleczna i pewna. Przez ułamek sekundy przeszło jej przez myśl, że kilka miesięcy temu znalazła się pod podobnym ostrzałem; irytująca i zazdrosna dziennikarka próbowała upokorzyć Pen w oczach Daniela. Tym razem jednak Diaz nie była zamkniętą w sobie, wystraszoną dziewczyną, która nie czuje się na równi z jego byłymi kobietami. Wcześniej potrafiła dostrzegać rzeczy których jej brakuje: pieniądze, wykształcenie, wyrafinowany modowy gust… Teraz widziała siebie oczami Daniela. Widziała siebie, jako piękną, mądrą, utalentowaną a przede wszystkim niezwykle dobrą kobietę. Nic dziwnego, że zamiast kulić się za plecami narzeczonego wolała stanąć osobiście do tej walki.
- Nie zaskakujesz mnie jednak niczym nowym wiesz? Starasz się na każdym kroku udowodnić mój brak profesjonalizmu a jedyne o co możesz się zaczepić w swoich argumentach to moje życie prywatne – zauważyła bystrze, bo do tej pory z jej ust ani razu nie padł żaden zarzut dotyczący konkretnego projektu czy pomysłu. Była ciekawa jak nisko jeszcze może upaść ta kobieta by udowodnić przed Danielem swoją wyższość. To tak jakby nie mogła się pogodzić z tym, że tak naprawdę Daniel Graham w ogóle jej nie zauważa. – To, że dostałaś nieco dłuższą smycz nie znaczy, że zostałaś tutaj szefem. Daniel oddał Ci część obowiązków tylko dlatego że planujemy za nieco ponad miesiąc ślub a później małe wakacje. Jednak posiadanie kierowniczego stanowiska a bycie dobrym kierownikiem to dwie różne rzeczy i niestety musisz nad tym jeszcze solidnie popracować. Cały mój zespół próbował przekonać Cię, że Twoje pomysły są po prostu złe, ale tak bardzo zafiksowałaś się by zabłyszczeć przed szefem, że popełniłaś sporo rażących błędów w tych poprawkach – wskazała na projekt, który wciąż leżał na biurku Daniela. Dalej nie miała zamiaru podpisywać się pod tymi głupotami swoim nazwiskiem i nie sądziła by Graham postąpił inaczej. Na pewno nie miał zamiaru szargać dobrego imienia firmy i tracić tak dużego klienta tylko dlatego, że jedna nieszczęśliwie zakochana Pani architekt próbowała sabotować inne osoby. – Nie ma rzeczy, którą mogłabyś zrobić by on zwrócił na Ciebie uwagę, więc może daj sobie w końcu spokój? To mizdrzenie się i fałszywe komplementy są naprawdę męczące i żenujące. Mogłabyś stanąć nawet na głowie a oczy Daniela dalej będą skierowane na mnie… kochanie.
<div class="s1"><img src="https://64.media.tumblr.com/53cd55ca4d9 ... e3751a.gif" class="s2"><div class="s3">Lubiła tańczyć, pełna radości tak, ciągle goniła wiatr...</div></div><link href="http://fonts.googleapis.com/css?family=Great Vibes" rel="stylesheet'">
<style>.s1 {width:300px;height:120px;margin: 0 auto;display:flex;justify-content:center;align-items:center;}.s2 {width:120px;height:120px;object-fit:cover;border-radius:50%;position:relative;z-index:5;border:1px white solid;}.s3 {width:100%;height:80px;background:white;outline:2px dashed #E3E3E3;outline-offset:3px;display:flex;align-items:center;box-sizing:border-box;padding: 0 5px 0 45px;margin-left:-40px;position:relative;z-index:3;text-align:center;font-family:Great Vibes;font-size:20px;font-style:italic;color:#786f8c;}.s3::before {content: ;color:black;position:absolute;right:15px;top:0px;line-height: 20px;font-size:20px;font-family: 'Mr De Haviland', cursive;color: #c0c0c0;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przed pracą też? Czyżby? Niemniej mina Jennifer wyraziła powątpiewające zaskoczenie. Nie spodziewała się, że ta mała, urocza Penny, nad którą rozpływało się pół biura, może odpowiedzieć jej atakiem na atak. Choć uśmiech na ustach Jennifer był słodko uprzejmy, to w oczach czaiła się cała jej jadowitość i przebiegłość. Słuchała cierpliwie wszystkiego, co Penny miała jej do powiedzenia, jednak nie przejęła się specjalnie ani jej stanowczym tonem, ani wszystkimi deklaracjami. Jennifer Willoughby była cierpliwa. A przede wszystkim nie wysypywała się ze wszystkich swoich planów przy pierwszej lepszej potyczce. No i nie da się sprowokować, na pewno nie w tak prymitywny sposób.
- Nie rozumiem, co insynuujesz - zdziwienie w głosie Jenny wydawało się być szczere, z nutką oburzenia, że Penelope w ogóle podejrzewa ją o coś tak absurdalnego jak "romans w pracy", przecież była profesjonalistką, jej takie rzeczy się nie zdarzały! - Daniel to mój szef. Szanuję go za jego pracę, to wszystko. Nie interesują mnie twoje urojenia zazdrości. - Udawanie niewiniątka było wpisane wielkimi literami w osobowość Willoughby. Właśnie, udawanie. To nie tak, że Jennifer nie lubiła Penelope. Jennifer nie lubiła tego, że Diaz stylizowała się na tą krystalicznie dobrą bohaterkę opowieści, która zawsze postępuje tak jak powinna, w zgodzie z własnymi i cudzymi zasadami, nie wchodząc nigdy z nikim z konflikty, a całe biuro - włącznie z Danielem Grahamem, którego Jennifer miała okazję poznać w trakcie stażu już jakiś czas temu, a który to nigdy nie dałby się nabrać na te sarnie oczy, gdyby nie jakieś przebiegła sztuczki - jadło jej z ręki. Jennifer jej po prostu nie ufała, to wszystko. Dlatego zachciało się Jennifer utrzeć nosa swojej koleżance z pracy, choć "koleżanka" w tym przypadku to aż nazbyt eufemistycznie określone. - Ale skoro - podoba mi się to słowo - “zafiksowałaś” się na myśli, że ktoś próbuje ci ukraść ukochanego, może wątpisz w to, że będziesz w stanie utrzymać go przy sobie? Jak myślisz, jak długo będzie taki wpatrzony w twój obrazek? Ile uda ci się utrzymać jego zainteresowanie? Rok? Dwa? Jak szybko zrozumie, że nie dajesz mu tego, czego naprawdę pragnie, czyli ciągłego pędu za pracą? Dusisz go swoimi ograniczeniami i nie pozwalasz rozwinąć skrzydeł. Myślisz, że po ślubie utrzymasz go z daleka od pracy? Znajdzie nowy projekt, będzie szukał innowacji, a ty… ty zejdziesz na drugi plan, zostając kurą domową, która szybko mu się znudzi - zakończyła z wyższością, poklepała po "przyjacielsku" Penelope po kolanie i wyprostowała się racząc rozmówczynię śnieżnobiałym uśmiechem. Coś jednak jeszcze przyszło jej do głowy, bo znów pochyliła się bliżej Penelope i podjęła konspiracyjnie: - Próbujesz podyktować mu szczęście uszyte na swoją miarę. Tylko czekać, aż szew nie wytrzyma naporu ambicji i puści w najmniej oczekiwanym momencie. Obyś była gotowa na ten moment - bo ja na pewno będę, dokończyła w myślach z tym samym przeurocznym uśmiechem, co przez całą rozmowę.

Tak jak obiecał, Daniel wrócił po kilku minutach z kawą w ręku. Dosłownie z kawą. Jedną. Nie wspomniał, że przyniesie kawę także dla nich. Precyzja przede wszystkim! Jednak wchodząc do własnego gabinetu wyczuł napiętą atmosferę. Przyszedłem sprawdzić, czy się nie pozabijałyście, ale chyba zrobię w tył zwrot… Niestety, mimo dzisiejszego dość swobodnego humoru, nie mógł sobie na to pozwolić. Usiadł w końcu za biurkiem z filiżanką w prawej ręce, a spodkiem w lewej. Musiał być szefem, chociaż najchętniej - przy czym sam siebie nie poznawał - rozładowałby problem jakimś żartem i wysłał obie do pracy. Tym trudniej było mu zachować powagę sytuacji, bo z tego co zdążył zauważyć, obie panie siedziały w dziwnym napięciu.
- Więc? - odezwał się w końcu i spojrzał to na jedną, to na drugą oczekując odpowiedzi na niewypowiedziane pytanie, czy doszły do jakiegoś porozumienia. Nie mógł powstrzymać teatralnego gestu i z kamienną twarzą napił się łyka kawy ściągając się wzrokiem po ich twarzach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jedno jest pewne; Jennifer trafiła w ten jeden mały punkt, który sprawił, że Penelope kompletnie nie wiedziała co może odpowiedzieć by odgryźć się kobiecie równie mocno. Czy wszyscy czytali w jej myślach i znali jej największe kompleksy? Z taką łatwością została rozszyfrowana a nawet Daniel, mężczyzna który był najbliżej niej i wydawać się mogło, że zna ją najlepiej kompletnie nie zdawał sobie sprawy w jakim strachu żyje jego narzeczona. Oczywiście, że bała się tego wszystkiego. Nigdy nie chciała go ograniczać, podcinać skrzydeł i sprawiać, że będzie musiał wybierać pomiędzy nią a ukochaną pracą. Wiążąc się z nim dobrze wiedziała, że nie zawsze będzie mogła stać na pierwszym miejscu i pomimo tego pokochała go całym serce. Owszem, wprowadziła kilka zmian i do tej pory wydawało jej się, że działają one z korzyścią dla nich obojga ale czy na pewno? Czy na pewno za kilka lat Dan będzie tak samo szczęśliwy jak teraz? Może wizja wspólnego życia, w ich wymarzonym domu i z cudownym dzieckiem plączącym się pomiędzy nogami była tylko jej marzeniem?
Cholerna Jenny.
Widząc jej zadowolony z siebie uśmiech, miała ochotę wstać i wyjść z tego gabinetu, ale wiązałoby się to z przyznaniem do porażki. A przecież nie mogła do tego dopuścić, bo kobieta stanie się jeszcze bardziej nie znośna niż do tej pory. Dlatego właśnie już nabierała w płuca powietrze by się jej odgryźć, niekoniecznie dotykając zawodowych sfer, ale drzwi gabinetu się otworzyły a w nich pojawił się Daniel. Jego widok ponownie przywołał te wszystkie przykre wizje, o których usłyszała zaledwie minutę temu, a które towarzyszyły jej od pierwszych chwil ich związku. Ponownie czuła się nieco gorsza, może nawet za mało interesująca, za mało mądra i za mało ładna by Graham nigdy się nią nie znudził. Jej myśli jednak zostały rozproszone przez jego pytanie i momentalnie przypomniała, że znajdują się w jego gabinecie, w środku dnia pracy, rozmawiając o sprawach zawodowych. Przynajmniej Pen chciała o nich mówić.
- Widzę tylko jedno rozwiązanie – nawet przez ułamek sekundy nie spojrzała na kobietę siedzącą na fotelu obok. Mimo tego mogła mieć pewność, że jej przepełnione jadem oczy wbite są z zachwytem w szefa, jej plecy wygięte są jak struna a długie włosy co rusz zarzuca to na jeden, to na drugi bok. – Razem z moim zespołem pracowaliśmy nad tym projektem od tygodni. Nikt nie zgadza się z naniesionymi poprawkami, które są nie tylko nieprzemyślane, nieodpowiednie, ale też głupie i nieprofesjonalne. Takie rzeczy nie przystoją firmie na takim poziomie, więc żadne z nas się pod tym nie podpisze. Jeśli Jennifer chce może sama stworzyć nowy projekt i wziąć je na swoje nazwisko. Niech klient zdecyduje, które pomysły podobają mu się bardziej – jedyne rozsądne rozwiązanie, jakie jej przyszło teraz do głowy. Nie sądziła, że Dan na to przystanie, pewnie już od samego początku miał w głowie jakiś pomysł skoro pozwolił na konfrontacje tych dwóch kobiet. Z drugiej strony może to by utarło nosa tej zadufanej w sobie osobie. W końcu projektowanie krajobrazów nie było jej dziedziną, powinna skupić się na budynkach a nie wtykać nos w nie swoje sprawy. Na dłuższą metę przy takiej osobie nadzorującej szło zwariować. Wzrok Penelope nie był już tak waleczny. Widać było w nim smutek i niepokój, czego niestety była świadoma, więc na chwilę spojrzała na znajdujące się po drugiej stronie biura okno, próbując na chwilę zapomnieć o tym, co przed chwilą usłyszała.
<div class="s1"><img src="https://64.media.tumblr.com/53cd55ca4d9 ... e3751a.gif" class="s2"><div class="s3">Lubiła tańczyć, pełna radości tak, ciągle goniła wiatr...</div></div><link href="http://fonts.googleapis.com/css?family=Great Vibes" rel="stylesheet'">
<style>.s1 {width:300px;height:120px;margin: 0 auto;display:flex;justify-content:center;align-items:center;}.s2 {width:120px;height:120px;object-fit:cover;border-radius:50%;position:relative;z-index:5;border:1px white solid;}.s3 {width:100%;height:80px;background:white;outline:2px dashed #E3E3E3;outline-offset:3px;display:flex;align-items:center;box-sizing:border-box;padding: 0 5px 0 45px;margin-left:-40px;position:relative;z-index:3;text-align:center;font-family:Great Vibes;font-size:20px;font-style:italic;color:#786f8c;}.s3::before {content: ;color:black;position:absolute;right:15px;top:0px;line-height: 20px;font-size:20px;font-family: 'Mr De Haviland', cursive;color: #c0c0c0;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odpowiedź Penelope udzieliła mu niewielu informacji na temat tego, co zaszło między nimi w trakcie jego nieobecności, a Jennifer nie dodała nic od siebie, tylko wzruszyła ramionami na propozycję Penny pozostawiając decyzję w rękach Daniela. Widział, że coś między nimi się zadziało i to Willoughby wyraźnie triumfowała razem z zadowolonym wyrazem twarzy oraz dumnie wypiętą klatką piersiową. Daniel poważnie się zmartwił, że zostawił je same sobie i posłał Penelope spojrzenie pełne troski, ale narzeczona odwróciła wzrok w stronę okna. Niewiele rozumiejące oczy Grahama znów przeniosły się na Jenny, a ostatecznie spoczęły na planie przed nim. Chcąc nie chcąc musiał przejść do konkretów. Odstawił filiżankę na bok i podniósł papiery do góry.
- W porządku. Nie wnikam w szczegóły konwersacji, oczekuję jedynie, że wyjaśniłyście sobie wszystko i spory między wami nie będą wpływać na pracę obu zespołów. Co się tyczy poprawek w projekcie... - Daniel odchrząknął i poprawił okulary na nosie. Miał do przekazania złą wiadomość dla jednej i drugiej. Zaczął ostrożnie dobierając słowa, chociaż ton jego głosu brzmiał sucho, profesjonalnie, aby siedząca w gabinecie Jennifer nie posądzała go o faworyzowanie Penny tylko dlatego, że jest jego narzeczoną. - Penelope, pamiętaj, że klientowi zależy w głównej mierze na budynkach. Otoczka roślinna jest estetycznym dodatkiem, dlatego rozwiązania architektów są nadrzędne względem krajobrazu. Jennifer - podniósł plan i przesunął go bliżej Willoughby, a jego ton teraz brzmiał ostro - to moja wina, bo nie dopilnowałem szczegółowo twoich projektów, ale w tej firmie nie toleruję wprowadzenia w błąd innych członków zespołu dla osiągania wygranej w jakichś wewnętrznych zatargach. Doskonale wiedziałaś, że zgodnie ze sztuką - a przede wszystkim ze względu na ukształtowanie terenu - ostatecznie kompleks basenowo-rekreacyjny będzie musiał stanąć od południowej strony, a mimo wszystko umieściłaś go w pierwotnym rzucie od północy i na ostatnią chwilę przeniosłaś go we właściwe miejsce, psując tym samym wielotygodniową pracę dwóch zespołów. Zostajesz odsunięta od projektu. Zaraz pomyślę, co dalej. Penelope, zbierz swoich ludzi i ekipę Victorii, mamy trzy dni na wprowadzenie zmian i dostosowanie ich do tych budynków, które są w ostatecznej wersji. To będzie ciężkie trzy dni, ale ta sprawa dostaje najwyższy priorytet, więc wierzę, że nam się uda. Wszystkie pytania odnośnie budynków kieruj bezpośrednio do mnie, ty jesteś w pełni decyzyjna w kwestii ogrodów. Dołączę do was, kiedy skończę rozmowę. - Zwinął starannie w rulon plany i oddał je w ręce Penelope. Gest ten miał być jednocześnie poinformowaniem, że może już odejść, bo on ma do pogadania z Jennifer.
Rozmowa była trudna i długa. Willoughby próbowała wszelkimi możliwymi argumentami - i co najgorsze: trafnymi - przekonać go, że jej pierwotny projekt miał swoje uzasadnienie, że nie zrobiła nikomu na złość celowo, ale Daniel jak na złość nie dał się przekonać. Do tej pory uważał podejrzenia Penelope co do niecnych intencji Jennifer za wyolbrzymione, ale po tej próbie zaczynał dostrzegać inne nietypowe zachowania Willoughby, które w innych okolicznościach nie powinny mieć miejsca i mimo wewnętrznych oporów nie ustąpił nawet najbardziej logicznym wytłumaczeniom. Odsunął Jennifer od projektu i chwilowo zawiesił w obowiązkach, dopóki nie przegada tej kwestii z zarządem. Od razu po zakończeniu jednej rozmowy, chciał znaleźć Penelope, ale kobieta chyba go unikała, bo przez dwie godziny nie udało mu się jej złapać i porozmawiać sam na sam. W końcu Daniel odczekał na odpowiedni moment, kiedy z pokoju socjalnego wyszła Carol, a w środku została tylko Penelope. Wbrew wewnętrznym regulaminom biura wszedł do pomieszczenia i od razu zamknął za sobą drzwi na blokadę, żeby nikt im nie przeszkadzał. Miał gdzieś, że ludzie mogą plotkować. Po wydarzeniach w gabinecie nie dawało mu spokoju przeczucie, że Penelope ma mu coś za złe, a on nie wiedział, o co chodzi i nie mógł skupić się na pracy, zanim tego nie wyjaśni.
- Penny? Wszystko w porządku? - zapytał nalewając sobie dzisiaj już trzecią filiżankę kawy. - Przepraszam, musiałem zastosować jej poprawki, bo poprzednia wersja była nieprawidłowa, nie przeszłaby przez kontrolę żadnego inspektora do spraw bezpieczeństwa. Powinienem tego dopilnować wcześniej, ale miałem naprawdę dużo na głowie… Remont domu, ślub, dopilnowanie reklamacji budynków po powodzi... - zaczął się tłumaczyć, bo z jakiegoś powodu miał wrażenie, że to o to Diaz się na niego obraziła. - Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy! - zapewnił żarliwie, chociaż nie do końca wiedział, odnośnie czego składa obietnicę - że więcej nie będzie wątpił w jej przeczucia co do Jennifer, że więcej nie dopuści do takiego kardynalnego błędu, czy że więcej nie narazi jej na takie traktowanie ze strony swojej ani innego pracownika biura.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wbrew wszystkiemu nie było dobrego rozwiązania tej sytuacji. Profesjonalny ton Daniela sprawiał, że czuła pewnego rodzaju rozczarowanie tym, że potrafi w takiej chwili zachować zimną krew i zapomnieć o łączących ich relacjach. W pewnych momentach potrzebowała by był po prostu jej mężczyzną, który stanąłby w jej obronie, nawet kiedy nie zawsze miała rację. Wiedziała, że gdyby było trzeba zasłoniłby ją własną piersią i obronił przed każdym niebezpieczeństwem, ale… No właśnie. Zawsze pozostawało to cholerne ale. Gdyby jednak potraktował ją właśnie w ten sposób; nieco pobłażliwie i z troską byłaby zła, że nie traktuje jej pracy poważnie i przed innymi osobami w firmie ukazuje jaka jest słaba i niekompetentna. Więc w gruncie rzeczy pozostanie w zawodowych granicach było bezpieczniejszą opcją.
Przyjęła do wiadomości wszystkie informacje i praktycznie od razu zabrała się do pracy. Cieszyła się, że przynajmniej na chwilę znalazła zajęcie, które pozwoliło jej zapomnieć o słowach, które wciąż brzęczały w jej głowie. Może i gdzieś podświadomie unikała swojego ukochanego i zaszyła się w pomieszczeniu, w którym jednak nie prędko ją znajdzie. A nawet jeśli znajdzie to istniało małe prawdopodobieństwo, że zostaną sami na dłużej niż kilka minut.
A jednak zajęła szkicowaniem nowego projektu, już po wprowadzonych odpowiednich poprawkach dotyczących głównego budynku, nie zauważyła jak w pokoju socjalnym pojawił się Dan, zamykając za sobą drzwi. Dopiero po jego pytaniu podniosła na niego spojrzenie, niechętnie odkładając kreślarski ołówek. Skupienie na konkretnym zadaniu pozwalało jej zachować względny spokój a jego baczne spojrzenie powodowało, że serce zabiło jej mocniej.
- Wszystko jest w porządku, trochę rozbolała mnie głowa – nieprzemyślana tego kłamstwa, które działało u każdego, ale nie u Daniela. Dobrze wiedział, że głowa bolała ją tylko wtedy, gdy czymś się zamartwiała i gdy nie potrafiła sama poradzić sobie z problemami. Tutaj jednak nie mógł jej pomóc. To były jej kompleksy i jej demony przeszłości, które nie pozwalały jej uwierzyć w to, że będzie w końcu szczęśliwa. To tak jakby znowu wrócili do punktu wyjścia i Penny wierzyła, że Daniel, tak samo jak każdy w jej życiu w końcu odejdzie. – Hej, nie jestem na Ciebie zła, jasne? – szczerość bijąca z jej słów miała uspokoić ukochanego. – Chyba właśnie w tym jest problem. Wziąłeś sobie za dużo na głowę, co po części jest moją winą. Nie chciałam tego wszystkiego na Ciebie zrzucać, bo cierpi na tym praca. Może za bardzo się ze wszystkim pospieszyliśmy? – wzruszyła ramionami, chociaż tak naprawdę tak nie myślała i jej słowa nie miały mieć takiego wydźwięku. Bojowe nastawienie Pen zostało tak szybko zgaszone przez jedną celną uwagę Jennifer, że nawet ona sama nie dowierzała, że kobieta dotknęła jej tak czułego miejsca. Mogła udawać silną i pewną siebie, ale tak naprawdę była równie krucha jak na początku. Niewiele myśląc odsunęła od siebie arkusz papieru i wstając ze swojego miejsca pokonała dzielącą ich odległość. W mgnieniu oka znalazła się w ramionach ukochanego mężczyzny, który jako jedyny na świecie zapewniał jej poczucie bezpieczeństwa.
- Przepraszam, nie to miałam na myśli – westchnęła ciężko, bo nie chciała przesuwać w czasie ani ich zbliżającej się na dniach przeprowadzki ani ślubu, do którego zostało nieco ponad miesiąc. Tylko czy aby Daniel również tego chciał równie mocno czy robił to tylko dlatego by zadowolić swoją narzeczoną? I te właśnie pytania miała wymalowane na twarzy gdy ponownie uniosła na niego swoje ciemne oczy.
<div class="s1"><img src="https://64.media.tumblr.com/53cd55ca4d9 ... e3751a.gif" class="s2"><div class="s3">Lubiła tańczyć, pełna radości tak, ciągle goniła wiatr...</div></div><link href="http://fonts.googleapis.com/css?family=Great Vibes" rel="stylesheet'">
<style>.s1 {width:300px;height:120px;margin: 0 auto;display:flex;justify-content:center;align-items:center;}.s2 {width:120px;height:120px;object-fit:cover;border-radius:50%;position:relative;z-index:5;border:1px white solid;}.s3 {width:100%;height:80px;background:white;outline:2px dashed #E3E3E3;outline-offset:3px;display:flex;align-items:center;box-sizing:border-box;padding: 0 5px 0 45px;margin-left:-40px;position:relative;z-index:3;text-align:center;font-family:Great Vibes;font-size:20px;font-style:italic;color:#786f8c;}.s3::before {content: ;color:black;position:absolute;right:15px;top:0px;line-height: 20px;font-size:20px;font-family: 'Mr De Haviland', cursive;color: #c0c0c0;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zamiast samemu uraczyć się kawą, postawił filiżankę przed Penelope, bo to ona wyglądała na taką, która bardziej potrzebuje zastrzyku kofeiny. A jeśli chciała uspokoić go swoim zapewnieniem, to odniosła odwrotny efekt. “Wszystko jest w porządku” i “trochę rozbolała mnie głowa” wzajemnie się wykluczało, więc Daniel podszedł sceptycznie do próby zbycia jego osoby przez Penelope. Tak łatwo nie odpuścił i patrzył na nią ze zmarszczonymi w niepokoju brwiami, dopóki nie wyjaśniła nieco szerzej swojego punktu widzenia, który trochę zbił go z pantałyku. Przecież wspólnie ustalili, że Graham odda część swoich zawodowych obowiązków, aby mieć więcej czasu dla niej, a teraz Penelope odwracała kota ogonem sugerując, że za mało poświęca się pracy? Coś tu się nie zgadzało, a Daniel nie miał odpowiedniego rozeznania w sytuacji, aby zrozumieć cały kontekst. Szczególnie nie spodobało mu się pytanie o pośpiech i całkiem zgłupiał. Bo jak miał to interpretować? Niby wspomniała, że to nie jego wina, a po rozmowie w obecności innego pracownika, w której zwrócił uwagę Penelope, że powinna znać swoje miejsce w szeregu, ona nagle wyskakuje z takim pytaniem? Gdzieś na wysokości splotu słonecznego poczuł nieprzyjemne ukłucie chłodnego niepokoju, jakie rozlało się po całym brzuchu, a którego nie złagodziła nawet bliskość narzeczonej, gdy przytuliła się do niego znienacka. Wcześniejszy swobodny nastrój całkiem się rozmył, a zastępujące go poruszenie zachwiało jego poczuciem stabilności. Przytulał ją do siebie, ale z jakiegoś powodu czuł nie bliskość, a dziwną barierę, która wyrosła między nimi w jego głowie i emocjach.
- Nie to, czyli co? - zapytał bardziej bezpośrednio niż zamierzał, jednak ugryzł się w język o sekundę za późno. Widział jej spojrzenie, ale teraz sam był niepewny. Znów zrobił coś złego? Do tej pory za dużo pracy było nie w porządku, a teraz odwrotnie? Pogubił się w tym jeszcze bardziej niż w chaosie, jaki istniał na początku ich relacji. Jakoś nie wpadł na to, że tym razem clou problemu nie dotyczy bezpośrednio niego, z góry - i na podstawie niechlubnego doświadczenia - założył, że Penny dostrzega w nim jakąś skazę, której nie akceptuje i nad którą powinien bardziej się pochylić, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych spięć. - Patrzysz na mnie tym wzrokiem, który oczekuje jakiejś odpowiedzi, ale ja nie rozumiem, co masz na myśli. - Westchnął zrezygnowany. Już zdystansował się na tyle, że zamknął się na to, co w innych okolicznościach potrafił odczytać w lot z samego spojrzenia? To również sprawiło, że Daniel poczuł się niekomfortowo. Penelope coś przed nim ukrywała, a on dysponował jedynie niejasnymi domysłami i obawami, że po raz kolejny przekroczył jakąś granicę, która przekreślała dotychczasowe starania. - Penny, powiedz wprost - masz jakieś wątpliwości? - zapytał względnie spokojnie, aby nie wystraszyć jej tym pytaniem tak bardzo, jak ona oznajmieniem, że chyba jednak się pospieszyli za bardzo. Tym razem udało mu się powstrzymać komentarz “co znowu zrobiłem nie tak?”, co bez wątpienia zaogniłoby napięcie między nimi. - Bo chyba to jest dobry moment do podzielenia się nimi ze mną, za miesiąc będzie już za późno... - ech, ostatecznie starania spełzły na niczym, bo zwykle cierpliwy Daniel w tym przypadku okazał zniecierpliwienie. A przecież nie tak dawno on sam borykał się z podobnymi odczuciami niepewności przyszłości i zamiast podzielić się nimi z narzeczoną, sam gryzł się z tym przez dłuższy czas, dopóki nie omówił swoich obaw z chłopakami z zespołu. Nie dostrzegał hipokryzji coraz bardziej zmęczony wiecznym domyślaniem się, co znów przeskrobał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dawna Penny po takich pytaniach od razu zamknęłaby się w swojej bezpiecznej skorupie i pod pierwszym lepszym pretekstem uciekłaby z pokoju by uniknąć trudnych rozmów. Teraz jednak musiała stawić czoła wszystkim swoim lękom, to był ten czas, ostatni przed ślubem, gdy mogli rozwiać wszystkie swoje wątpliwości.
Dobrze widziała jak mięśnie Daniela zaczynają się niebezpieczne spinać, jak próbuje kontrolować ton swojego głosu byleby tylko nie ujawnić zdenerwowania. Nie przemyślała swoich słów, bo przecież nie chciała by narzeczonego ogarnęła niepewność. Dobrze wiedziała jak wtedy się czuł; bezsilny i zagubiony. Dlatego czym prędzej złapała za jego dłonie i opierając się o blat stołu spojrzała wprost w jego oczy.
- Nie mam wątpliwości – wyraźnie akcentowała każdy wyraz, bo przecież tyle razy podkreślała jak jest przy nim szczęśliwa, jak odmienił jej życie na lepsze, jak nagle stał się najważniejszą osobą, bez której nie potrafiłaby normalnie funkcjonować. Ale niestety mimo tej całej miłości nie potrafiła pozbyć się obaw, że nie jest to życie, jakie dla siebie wymarzył Dan. Zawsze wydawało jej się, że zna go najlepiej, że dobrze wie czego potrzebuje, ale może przenosiła swoje marzenia na niego? Może inni dostrzegali coś czego ona nie potrafiła zobaczyć? Wzdychając ciężko mocniej zacisnęła palce na jego dłoniach, bo chyba nie robiła tego by uspokoić ukochanego. Robiła to by dodać sobie otuchy. Tak. To Penelope potrzebowała tej bliskości by przemóc się i opowiedzieć o swoich obawach. – Obiecuję, że prowadzimy tę rozmowę ostatni raz. Ale musisz przemyśleć każdą odpowiedź Danny dobrze? – zerknęła intuicyjnie na drzwi, ale przecież kilka minut wcześniej zostały zakluczone od środka, więc nikt im nie będzie przeszkadzać. Nabierając powietrza czuła ogarniającą ją panikę. Czy Jennifer mogła mieć rację?
- Ja wiem, że wysyłam Ci czasami sprzeczne sygnały i sprawiam, że ogarnia Cię totalny chaos. Mogę za to przepraszać za każdym razem, ale nie umiem tego kontrolować… Po prostu chce dla Ciebie jak najlepiej. Ciągła praca może odbić się na Twoim zdrowiu, dlatego tak nalegałam być nieco odpuścił. Tylko, że przeze mnie pogubiłeś się jeszcze bardziej i zaniedbujesz swoje obowiązki. A do tego nigdy nie chciałam doprowadzić – nie pierwszy raz przez natłok zajęć zapomniał o czymś ważnym. Koniec końców nigdy nie odbijało się to na ostatecznym projekcie czy jego realizacji, jednak ten stary Daniel nie pozwalał sobie na żadne, nawet najmniejsze błędy. Nie to jednak było największym problemem. Słowa kobiety, z którą siedziała kilka godzin temu w gabinecie dalej nie chciały wylecieć z jej głowy. Sto osób mogło zapewnić ją o cudownej przemianie jaką przeszli oboje, jak bardzo są w sobie zakochani i na pewno będą ze sobą szczęśliwi, jednak jedna nieprzychylna opinia od takiej osoby niszczyła cały jej spokój. Musiała przejść do sedna sprawy, więc ponownie uniosła nieco przestraszone i niepewne spojrzenie w górę by odnaleźć wzrok ukochanego. – A czy Ty nie masz żadnych wątpliwości? Czy jesteś pewny… tak w stu procentach, że jestem kobietą, z którą chcesz spędzić resztę życia? Że za rok, dwa czy pięć nie będziesz żałował swojej decyzji? – nerwowo zagryzła dolną wargę nie potrafiąc ubrać w słowa wszystkiego co czuje. Wiele razy na początku ich znajomości podkreślała, że Daniel Graham ma wszystko gdy ona posiadała tak niewiele. I naprawdę myślała, że przepracowała już ten problem a jednak tak łatwo pozwoliła sobie namieszać w głowie przez co zwątpiła w siebie. – Boję się… - zawahała się, bo tak trudno jej to wszystko przechodziło przez gardło. – Że Jenny miała w jednym rację… Że za kilka lat się znudzisz rodzinnym życiem i uciekniesz przed tym w pracę. Ja nie chce Cię ograniczać Danny, nie chce podcinać Ci skrzydeł…
<div class="s1"><img src="https://64.media.tumblr.com/53cd55ca4d9 ... e3751a.gif" class="s2"><div class="s3">Lubiła tańczyć, pełna radości tak, ciągle goniła wiatr...</div></div><link href="http://fonts.googleapis.com/css?family=Great Vibes" rel="stylesheet'">
<style>.s1 {width:300px;height:120px;margin: 0 auto;display:flex;justify-content:center;align-items:center;}.s2 {width:120px;height:120px;object-fit:cover;border-radius:50%;position:relative;z-index:5;border:1px white solid;}.s3 {width:100%;height:80px;background:white;outline:2px dashed #E3E3E3;outline-offset:3px;display:flex;align-items:center;box-sizing:border-box;padding: 0 5px 0 45px;margin-left:-40px;position:relative;z-index:3;text-align:center;font-family:Great Vibes;font-size:20px;font-style:italic;color:#786f8c;}.s3::before {content: ;color:black;position:absolute;right:15px;top:0px;line-height: 20px;font-size:20px;font-family: 'Mr De Haviland', cursive;color: #c0c0c0;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tym razem go przekonała. Wyjaśnienie jednej kwestii nie uspokoiło jednak bijącego serca Daniela, bo im więcej słów opuszczało usta Penelope, tym bardziej czuł się zagubiony. Supeł zaciśnięty na trzewiach tylko na moment się poluzował, aby zaraz zacisnąć się jeszcze mocniej. Pokiwał głową, że owszem, odpowie jej na wszystkie pytania szczerze. Nie lubił takich wstępów, wolałby dostać najgorszą prawdę prosto z mostu, zamiast prób załagodzenia nadchodzącej bomby. Zmarszczył brwi chcąc jej przerwać - naprawdę nie musiała przepraszać go za swój chaos, przecież właśnie taką ją pokochał - ale cierpliwie poczekał, aż narzeczona wyłożyła swoje odczucia do końca.
- Penny… - Daniel aż jęknął z ulgi i przytulił ją do siebie mocno, już bez wcześniejszej bariery, która opadła razem z głębokim wydechem, jaki zatrzymał w płucach oczekując na moment prawdy. Napędziła mu takiego stracha, a rozeszło się o coś tak absurdalnego, co nie przyszłoby Grahamowi nawet do głowy. Przez chwilę nawet nie wiedział co powiedzieć, tylko ją do siebie przytulał chcąc rozgonić jej złe wizje oraz zebrać własne myśli. Wreszcie odsunął ją od siebie na tyle, aby móc ująć jej twarz w dłonie. - Po pierwsze - nie, nie mam wątpliwości. Chociaż przyznaję, przez jakiś czas obawiałem się trochę tego, jak będzie wyglądało nasze życie po ślubie… - wydusił z siebie nieco zakłopotany, ale chciał być wobec niej w pełni szczery. - Przez trzydzieści lat przyzwyczaiłem się do określonej rutyny, z tobą u boku czeka mnie niepewność nieznanego. Zamiast się tego obawiać, zmieniłem perspektywę na ciekawość, co nowego mi jeszcze pokażesz - dodał uśmiechając się łagodnie, a towarzyszyło temu uśmiechowi nieśmiałe uniesienie ramion oddające przyszłość pełną niewiadomego. - Ale każdy dzień przy tobie utwierdza mnie w przekonaniu, że na sto procent jesteś kobietą, z którą chcę spędzić resztę życia - odpowiedział tak samo mocnym i przekonującym tonem, jak ona udzielając mu odpowiedzi o braku wątpliwości. Pocałował ją w czoło miękko i ostrożnie i spoważniał zaraz, gdyż nie chciał bagatelizować jej lęków. Rozumiał jej niepewność - ona obawiała się jego oddania pracy, on jej chaosu - czy nie obiecali sobie jednak pracy nad sobą i wzajemnego wsparcia? - Poznałaś mnie od strony pracoholika z przerostem ambicji, ale zmieniłem się. Ty mnie zmieniłaś - położył swoją dłoń na wysokości jej serca i umilkł na moment wyczuwając pod palcami to, jak szybko bije. Sam nie zauważył, kiedy jego serce zsynchronizowało swoją pracę z jej sercem. - Kiedyś miałem tylko pracę i to ona była w centrum mojego zainteresowania. Teraz mam ciebie. Kocham cię i zawsze będziesz moim pierwszym wyborem, to jednak nie oznacza, że podcinasz mi skrzydła. To mój wybór, świadomie oddaję część obowiązków innym, bo chcę być z tobą. - Nie wiedział do końca, jak przedstawić swoje myśli, dlatego krążył tak naokoło wokół różnych wątków, nie sprowadzając żadnego do końca. - Czeka mnie jeszcze wiele rozwojowych projektów, ale nie muszę robić ich wszystkich w jednym czasie. Nie wiem, gdzie będę za rok, dwa czy pięć. Wiem tyle, że chcę być wtedy przy tobie. - Skradł jej tym razem buziaka bezpośrednio w usta i popatrzył na nią wzrokiem mówiącym jasno i wyraźnie "nie ma innej opcji, rozumiemy się?" - Ta wpadka z projektem Jennifer to nie jest twoja wina ani bezpośrednio, ani pośrednio. Nie ukrywam, że perspektywa oraz ekscytacja ze zbliżającego się ślubu nieco mnie rozprasza… - uśmiechnął się rozbrajająco. Był przekonany, że podejdzie do tej kwestii na chłodno, a jednak im bliżej ślubu, tym bardziej nie mógł się go doczekać. Najwyraźniej wcale nie był tak nieczuły, jak mu się wydawało.
W całym tym zawirowaniu nie dawało mu jeszcze spokoju jedno - dlaczego Jennifer rozmawiała o takich rzeczach z Penelope? Ich relacja była daleka od przyjacielskiej, zatem w trakcie jego krótkiej nieobecności musiały rozmawiać o nim i najwyraźniej ta rozmowa źle wpłynęła na Penny. Daniel wiedział, że tą propozycją postępuje cholernie nieprofesjonalnie, nagina wszelkie zasady, jakimi kierował się przez ostatnie piętnaście lat życia, ale szczerze powiedziawszy miał to gdzieś. - Penny… - założył włosy za jej ucho i pochylił się do niego, aby na pewno nikt nie usłyszał tego, co ma jej do powiedzenia. - Jeśli chcesz, znajdę powód, żeby ją zwolnić ze skutkiem natychmiastowym… - wyszeptał cicho z pełną powagą. Tak jak powiedział, praca zeszła na dalszy plan, a czy to nie był wystarczający dowód, że to właśnie ona - Penelope Diaz - jest dla niego najważniejsza?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pomimo tego, że znali się już prawie rok dalej na każdym kroku widać było jak odmiennymi są ludźmi. Ich podejście do życia, do pracy, ich reakcje na kłopotliwe sytuacje, poziom pewności siebie i sposoby rozwiązywania problemów… Byli jak ogień i woda, które normalnie nie miały szans dojść do porozumienia. Między nimi jednak wraz z wzrostem coraz lepszej komunikacji narodziło się także piękne i szczere uczucie, które pielęgnowane każdego dnia zyskiwało tylko na sile. Kochała tego faceta do szaleństwa, tak mocno że gdyby insynuacje koleżanki po fachu miały w sobie chociaż odrobinę prawdy to była gotowa poświęcić swoje szczęście byleby tylko Daniel realizował się we wszystkich sferach swojego życia.
Szybko jednak wyprowadził ją z błędnego myślenia i w końcu przytulił tak, jak tego potrzebowała od samego początku. Chyba pierwszy raz tak trudna dla Penelope konfrontacja ułożyła się tak spokojnie. Bez krzyków, nieporozumień czy ucieczki, której towarzyszyło zazwyczaj głośne trzaskanie drzwiami. Kiedyś usłyszała, że kluczem do wszystkiego jest rozmowa. W ich przypadku naprawdę się to sprawdzało. I chociaż wiele razy miała ochotę się odezwać, przerwać Danielowi w pół słowa, to grzecznie i spokojnie wysiedziała do końca, słuchając każdego jego słowa. Nawet po jej twarzy przemknął delikatny uśmiech, gdy tak czule założył za jej ucho kosmyk włosów i wyszeptał tak kuszącą propozycję.
- Chciałabym, naprawdę chciałabym pozbyć się jej z mojego… naszego życia, tylko tak nie można – znała Daniela tak dobrze by zdawać sobie sprawę jak wielki jest to dla niego gest. Od samego początku trwania ich relacji doskonale widziała jak oddziela swoje życie osobiste od tego zawodowego, jak balansuje pomiędzy jednym i drugim nie pozwalając by obie te sfery na siebie nachodziły. Nic dziwnego, że Pen nie mogła się zgodzić by zwolnił pracownicę tylko dlatego, że sama nie umiała poradzić sobie ze swoimi problemami. Ten konflikt nie powinien się odbijać na pracy. I chociaż uważała Jennifer nie tylko za podłą żmiję, ale także mało profesjonalnego i niekompetentnego pracownika, to jej opinia nie mogła wpływać na takie decyzje. Jeszcze gorsze plotki rozpowiadałaby na ich temat, gdyby nagle znalazła na swoim biurku wypowiedzenie. – Ale kocham Cię jeszcze mocniej za to że byłbyś gotowy to dla mnie zrobić – korzystając z okazji, że byli tutaj sami przysunęła się i musnęła delikatnie jego wargi. – Tylko nie zostawiaj mnie więcej z nią w jednym pomieszczeniu bo naprawdę kiedyś ją rozszarpię – ostrzegła, bo więcej takich konfrontacji na pewno nie zniesie. Była ciekawa co też takiego wydarzyło się w przeciągu tych dwóch godzin, że Daniel diametralnie zmienił zdanie o Jen. Wcześniej bagatelizował obawy swojej narzeczonej, nie dostrzegał tych wszystkich znaków a teraz bez wahania był gotowy ją zwolnić. Kuszące, ale nie mogła z tego skorzystać… Na razie.
- Obiecaj mi tylko jedno – tym razem jej spojrzenie było znacznie spokojniejsze a na twarzy znowu wkradł się nieśmiały uśmiech – Że jeśli będziesz miał okazję przyjąć jakiś ważny projekt, jeśli trafi Ci się rozwijające zadanie to je przyjmiesz. Znajdziemy sposób by wszystko pogodzić – mogłaby spędzić z nim w tym pokoju resztę dnia, ukrywając się przed całym światem, ale po pierwsze było to miejsce ogólnodostępne a po drugie czekało ich jeszcze sporo pracy. Przez jeden błąd musieli przeorganizować cały plan w zaledwie kilka dni, więc nie mogli aż tak się rozpraszać. Złapała nawet za ołówek by z powrotem usiąść do szkicowania, ale zanim to zrobiła ponownie się odwróciła i tym razem skradła narzeczonemu nieco dłuższy i bardziej uwodzicielski pocałunek. - Uciekaj, bo mnie rozpraszasz - pogodziła go ruchem ręki i skupiła swój wzrok jedynie na krajobrazie, który musiała zagospodarować od nowa.

zt.
<div class="s1"><img src="https://64.media.tumblr.com/53cd55ca4d9 ... e3751a.gif" class="s2"><div class="s3">Lubiła tańczyć, pełna radości tak, ciągle goniła wiatr...</div></div><link href="http://fonts.googleapis.com/css?family=Great Vibes" rel="stylesheet'">
<style>.s1 {width:300px;height:120px;margin: 0 auto;display:flex;justify-content:center;align-items:center;}.s2 {width:120px;height:120px;object-fit:cover;border-radius:50%;position:relative;z-index:5;border:1px white solid;}.s3 {width:100%;height:80px;background:white;outline:2px dashed #E3E3E3;outline-offset:3px;display:flex;align-items:center;box-sizing:border-box;padding: 0 5px 0 45px;margin-left:-40px;position:relative;z-index:3;text-align:center;font-family:Great Vibes;font-size:20px;font-style:italic;color:#786f8c;}.s3::before {content: ;color:black;position:absolute;right:15px;top:0px;line-height: 20px;font-size:20px;font-family: 'Mr De Haviland', cursive;color: #c0c0c0;}</style>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Mahoney Development”