WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Świetnie! Ty wiesz, że ja jeszcze nigdy nie próbowałam? Na filmach wydaje się to banalnie proste jak wszystko a w rzeczywistości, jak jest? Nauczysz mnie? Proszę! – bądź co bądź Natasha potrafiła wykrzesać z siebie pokłady energii w najmniej oczekiwanym momencie a sama wizja prób ustania na tym ustrojstwie natychmiast poprawiła jej humor. – Da się za pierwszym razem przepłynąć chociaż kawałek czy człowiek się cały czas wywraca? Zadawała Blu kolejne pytania nim ten zdołał opowiedzieć na poprzednie ale opcja z deską wydawała się niezwykle kusząca. Oczywiście nie widziała siebie na żadnych dużych falach bo bezpieczeństwo przede wszystkim ale póki nie spróbuje, nie przekona się czy to jest dla niej. Do wszystkiego podchodziła w podobny sposób. Czy to papierosy, dragi, zabawa do rana, romanse ze starszymi mężczyznami, brąz/blond na głowie, kawa z cukrem czy bez – póki nie przekonała się czy warto i czy coś jej się podoba, nigdy nie zaprzeczała, nie umiała odmawiać. I właśnie dzięki temu ładowała się w tarapaty, z których wydostanie się kosztowało ją wiele wysiłku. I nawet mimo to nie nauczyła się żeby słuchać bardziej doświadczonych życiem. Być może kiedyś dostanie nauczkę, która zmieni jej podejście ale jeszcze teraz cieszyła się swoim lekkim podejściem do życia – bo to traktowała z przymrużeniem oka.
Wsiadając do auta zamknęła za sobą drzwi i grzecznie zapięła pasy chwytając spojrzenie, które sprawdzało czy aby na pewno to zrobiła. – Nie, jestem tutaj krótko i nawet nie zwiedzałam miasta – sprawdziła kontrolnie wiadomości na telefonie – pusto. – Kierunek Belltown – odparła na pytanie o adres i wsunęła znów urządzenie do niewielkiej torebki, z której znów wyjęła gumę do żucia. O ile palenie było dla niej spoko, tak posmak po papierosie już nie. – Chcesz? – wyciągnęła paczkę w stronę kierowcy. – Okej, a co muszę mieć ze sobą? Nie jest szczególnie ciepło więc co ubiera się na taką pogodę? Jakieś ubranko z pianki? Musisz mi wszystko powiedzieć i zgadamy się na konkretny dzień – założyła kosmyk włosów za ucho wyciągając z zagłębienia bocznych drzwi jakąś kartkę. Jak się okazało to poskładana mapa, na której napisała swój numer telefonu. – Spiszemy się a ja na pewno dostanę wolne – wsunęła mapę znów na swoje miejsce w momencie gdy wolno wytoczyli się z parkingu w stronę mieszkania i ciepłego spanka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zółtodziobów pełnych tak entuzjazmu, jak i cudownej, słodkiej nieświadomości odnośnie tego, ile wysiłku i energii należy włożyć w przeciętną godzinkę surfowania na nieszczególnie wymagających nawet falach, w rejonach, w których Bluejay uczył się ujeżdżania oceanicznych grzywaczy mówiono kooks albo rookies. Niezłośliwie, bez kąśliwości czy jawnej kpiny - z czułością raczej i pewnym przymrużeniem bardziej wprawionego oka.
Sam jeszcze pamiętał - choć ledwo, bo wspomnienie to tyczyło się przecież okresu sprzed... niespełna trzydziestu lat, a więc czasu dłuższego, niż ten przez Natashę w ogóle spędzony na planecie Ziemi - czasy, w których i on był kompletnym żółtodziobem. Zażartym, ambitnym, ale jednak kompletnie nierozumiejącym ile skomplikowanych procesów kryje się za tym, co - wykonywane przez bardziej wprawionych amatorów fal - wyglądało niczym pałaszowanie bułki z masłem. Szybkie, proste, przyjemne - słońce nad nimi, woda pod nimi, przed przyrumienioną wiatrem twarzą niezmącony niczym błękit horyzontu przeciętego tylko linią zbiegania się nieba z oceanem. Cóż mogło być w tym trudnego?
- To zależy od wielu czynników... - powiedział szczerze, i z niemałą powagą, bo do swojej pasji od zawsze podchodził raczej na serio - Ale jest taka szansa. - zapewnił z błyskiem w oku, mając nadzieję, że jego realizm nie ostudzi zbytnio uroczego entuzjazmu blondynki. Nie był pewien, czy dziewczyna wiedziała na co się pisze - a warunki pogodowe w Alki mogły przecież zamienić jej pierwszą przygodę z surfingiem... no, może nie tyle w koszmar, co z pewnością w iście wyczerpujący trening. - W każdym razie, nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz. A jak złapiesz bakcyla, to jeszcze będziesz mi dziękować!
Wyprowadził samochód z parkingu i obrał odpowiedni kierunek, mimowolnie łapiąc kątem oka surrealistycznie piękny obraz wschodu słońca przedzierający się pomiędzy pobliskimi budynkami.
Szósta rano. Przejażdżka z dopiero co poznaną dwudziestopięciolatką przedmieściami Seattle. Co on wyprawiał?
Nie, serio. Co on wyprawiał?
- W porządku. Odezwę się jak tylko warunki pogodowe pozwolą w ogóle planować jakiekolwiek pływanie - obiecał - Możesz też podać mi swój rozmiar, mój znajomy ma wypożyczalnię desek, z przyjemnością użyczy ci też jakiejś pianki, żebyś nie musiała jej kupować... - zapewnił, choć coś podpowiadało mu, że kupno całego zestawu niezbędnych elementów nie stanowiłoby dla Natashy większego wyzwania, nawet, jeśli miałaby użyć ich tylko jeden raz - W każdym razie, umowa stoi. Słowo skauta, że będę się odzywał.

/zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- 7 -

Mdłe światło rozpalonych ulicznych latarni, zalewało szarą betonową dżunglę i tylko kolorowy błysk lampek oświetlających wejście do klubu, sugerowało, że jeśli postawi się jeszcze tych kilka, kolejnych kroków, odnajdzie się coś więcej niż leżącą samotnie na środku chodnika paczkę po chipsach, która nigdy nie miała nawet trafić do śmietnika po przeciwnej stronie ulicy. Paczkę, która ochoczo zaczepiła się o ciężki, wojskowy but i nie chciała go opuścić póki śmierć nas nie rozłączy. Ale Sin była szybsza, od losu co to złączyć miał ją na zawsze z ulicznym śmieciem, kopniakiem rozdzieliła buta i zadrukowaną folię, przeklinając w duchu tych co przyczyniają się do globalnego ocieplenia, a wieloryby karmią karmą z gumowych kondomów, pływających po na wpół wymarłych morzach i oceanach.
Kolejka przed klubem była niewielka, więc swoje umiejętności nawiązywania nowych znajomości postanowiła zostawić na później. Jak już wejdzie do Sodomy i Gomory, wystawiając się na żer bezpańskich mężczyzn, którzy za cel do osiągnięcia obrali sobie wyjść z damą, od której oczy rankiem nie zabolą, na afterparty do własnego mieszkania. Czujną musiała być, bowiem poznanie takiego samca już na samym starcie równało się z korzystaniem z pakietu sztuczek, jak na przykład ta z niewidzialnością, kiedy wyparowywała w tłumie ludzi i obierała kurs na przeciwny kierunek niżeli wcześniej poznany jegomość.
Podrabiany dowód do tej pory nie zawiódł. I tym razem się udało. Przez gęstwinę splątanych ludzkich ciał przedarła się w stronę baru, bezpiecznej przystani, gdzie mogła zamówić gin z tonikiem, niezawodne połączenie, które ktoś z taką przemianą materii mógł tankować przez resztę wieczoru. Kątem oka dostrzegła mężczyznę, rozpartego o bar, zupełnie niepodobnego do tych łysiejących z brzuszkiem, co w głowie wertowali zeszłoroczne świerszczyki, ani tych pseudo wylansowanych z grupki za którą stała w kolejce, co niby niewiele starsi od niej, ale słuchając ich miała wrażenie, że przewyższa ich o lata świetlne.
- Czego szukasz tutaj sam? - zapytał głos z jej ust. Spikera chyba nagranego na wcześniej zamontowanej w jej gardle kasecie. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że nie stoi już tam, a tu, obok niego, rozważając powody, dla których znalazł się w tym miejscu. Żona go zostawiła? Może wieczór kawalerski? Biznesy? Czy to zwykła pogoń za substytutem szczęścia zawartym w mieszaninie muzyki elektronicznej, płynącej z głośników i kolorowego alkoholu? O tym ostatnim mogła spisać książkę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

1

Wsparty plecami oraz cofniętymi łokciami opowiadał kolejną fascynującą historię ze swojego dość bogatego życia, wprawiony w dobry humor bursztynowym szczęściem, delikatnie rozwodnionym poprzez topniejące kostki lodu. Wśród ludzi czuł się pewnie. Miał to szczęście, że ich przyciągał. A jak już sam znajdował, mało kto potrafił mu odmówić. Może to zwykły dar przekonywania, cokolwiek to znaczyło, a może wyrobione na przestrzeni trzydziestu lat doświadczenie w oratorskiej mowie. W końcu nie pojawiał się w takich miejscach, by podpierać sobą konstrukcję barową, bezwiednie tracąc czas na upijanie się i rozmyślanie nad własnym losem. Wyrobił w sobie ten nawyk, by chwytać każdą szansę, aby uczynić swoje życie bogatszym. Nawet, jeśli chodziło o zwykłą, przemijającą rozrywkę. I może rola swego rodzaju konesera była zbyt wyolbrzymiona, nawet jak na to miejsce, to na końcu wychodziło na jego.
Na zaczepne słowa przekręcił głowę w bok, tym samym krótko pozostając we własnym towarzystwie. Dostrzegł burzę ciemnych loków oraz miłą, choć wydawałoby się strudzoną twarz dziewczyny, która odważyła się zwrócić na siebie jego uwagę, co już było pewnym plusem. Na ukradkowe spojrzenia też reagował, lecz taka odwaga, znamienna dla dzisiejszych czasów była w większej cenie.
- Aż tak po mnie widać, iż szukam czegoś? – spróbował lekko podburzyć jej przekonania, robiąc to w sposób żartobliwy. Zmienił pozycję, opierając się teraz bokiem, by lepiej zaobserwować swoją bardzo młodą i sądząc po stroju buntowniczą rozmówczynię. Wysączył kolejne niewielkie porcje single malta, próbując odnaleźć jeszcze więcej szczegółów, które złożą się na jej osobisty portret osobowościowy. – I skąd wiesz, że nie sam? – zdawał sobie sprawę, że to był marny blef, z którym przestał się kryć, trzymając ręce na widoku czując, że Sinclair, tak jak inne przedstawicielki płci spróbuje odszukać na jego palcu jakieś oznaki przywiązania. W tym przypadku, natknie się na pustkę, chociaż przewrotnie mogłaby być przyjaciółką jego córki. – Po prostu staram się urozmaicić swój wieczór szklanką czegoś dobrego oraz przyjemną rozmową. Nie wiem, czy ktoś tak jeszcze robi, lecz serdecznie polecam. Nawet rozmówczyni zgłosiła się sama. – kąt ust mężczyzny drgnął do góry, gdy znacząco zasugerował jej rolę w jego wieczorze. Po tych zaczepnych, tajemniczych pytaniach pozwolił sobie skrócić dystans między nimi, wyrażając zainteresowanie dalszą rozmową. – A jaki jest powód, dla którego samotnie popijasz… czy to gin? – próbował odgadnąć, mrużąc przez sekundę oczy w zastanowieniu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zadarła głowę do góry, lustrując uważnie twarz mężczyzny. Oczy niby wyposażone w skaner wysokiej technologii, nie tylko skład granatowej polówki (sto procent bawełna) zarejestrowały, ale i bransoletki wychylające się spod marynarki przy drobnych ruchach ręką (te to chyba pamiątki z egzotycznych miejsc), do której dłoń przytwierdzona wysuwała jasny komunikat brakiem obrączki. I nawet nie zakładała, że schowana gdzieś tylnej kieszeni była albo zostawiona na szafce nocnej w pokoju, czekając na słabe tłumaczenia zanikami pamięci, bo na żadnym muśniętym słońcem palcu nie było po niej śladu, ostatecznego dowodu na to, że jednak mężem niewiernym jest.
- Każdy czegoś szuka - stwierdziła, wzruszywszy ramionami i wskazała palcem na grupkę mężczyzn, ewidentnie śliniących się na widok dwóch młodych dziewczyn, tańczących w kącie niby cnotliwie, niechcący muskając dłońmi pośladki, jakby nie zdawały sobie sprawy, ze ktoś na nie patrzy. Błąd. To ukradkowe spojrzenia kątem oka je zdradzały. - Na przykład oni. Tacy się z tym nie kryją i są zorientowani na cel. Ale są też inni, na przykład ona - tu ruchem brody wychyliła się w stronę znudzonej życiem kobiety, na oko po czterdziestce. - Zgaduję, że ona na przykład szuka świętego spokoju, a gdzie lepiej go znaleźć jak w ostatnim miejscu, w którym ktoś będzie jej szukać? - wysunęła krótką hipotezę, a potem spojrzenie przesunęła z powrotem na niego.
- Więc? - spojrzała na niego wyczekująco, wzrokiem niecierpliwym, jakby gdzieś jej się spieszyło, ale wcale tak nie było i na znak wsparła się o ladę jednym łokciem.
- Nie wiem, zgaduję. Obrączki u Ciebie nie widzę, a i nikogo kto by mi pasował na Twojego towarzysza - wyjaśniła, rozchylając usta w uśmiechu, co obnażył dwójkę ukruszoną chyba podczas otwierania piwa zębami, a powtarzali przecież żeby tego nie robić. - Widzisz, i tutaj nasze potrzeby się zazębiają, bo i moje powody są podobne. No i może spokoju, odskoczni, wiesz? Od codzienności, od tego całego syfu na zewnątrz. A i teraz już nie samotnie - dodała, przez dłuższą chwilę łącząc z nim spojrzenie, a potem spoglądając do środka prawie opróżnionej szklanki, jakby tam znajdowała się odpowiedź. - Tak, gin, skąd wiedziałeś? - przyjrzała się mu znowu uważniej, jakby na podstawie małych wskazówek była w stanie odgadnąć kim jest.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „3's & 7's”