WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-11-27, 21:03 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- trzydziesta siódma - W życiu Marianne ostatnio sporo się działo, dlatego też miała mniej czasu na zwykłe, towarzyskie spotkania z przyjaciółmi. Jak nie gonitwa świąteczna, to wyjazd w góry i ostatecznie całe to zamieszania z Jonathanem sprawiło, że czas przeciekał jej przez palce nie wiedzieć kiedy. Na pewno dzwoniła do Edy z życzeniami w Boże Narodzenie, ale spotkać nie było się kiedy, aż w pewnym momencie nie zrobiło jej się wstyd, że tak dawno nie widziała się z przyjaciółką. Skoro więc jej życie póki co wydawało się być stabilne, pozwoliła sobie na skontaktowanie się z blondynką, sugerując, że muszą wyjść na drinka. Seattle w końcu barami stało, a dla takiej Marysi, które widziała tylko Asotin, zwiedzenie podobnych miejsc wydawało się niezwykle fascynujące. Może dlatego też wybrała lokal, który nie powalał swoim wystrojem, ale duży napis na drzwiach głosił o jakiejś promocji na drinki, także tak... wygrała chęć zaoszczędzenia pieniędzy, których rudowłosa miała teraz nieco więcej, niż zwykle, ale nadal bez szału. Póki co jednak nie myślała o tym, że na dniach będzie musiała wysłać rodzicom część wypłaty, tylko skupiła się na pozytywach tego spotkania.
- Dobra, to może tutaj - wskazała jakiś wolny stolik i zaraz zaczęła z siebie ściągać puchową kurtkę, a następnie przetarła zaparowane okulary, robiąc to niezwykle delikatnie, bo te nadal były sklejone na nosku, chociaż już nie taśmą, a klejem, więc nie rzucało się to w oczy. - Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam potrzebę napicia się czegoś mocniejszego tak, jak teraz - przyznała, mając nadzieję, że tym samym nie skompromituje się jakoś w oczach Edy, ani nie wyjdzie na pijaka ze wsi. Lubiła wino, ale czasem trzeba było urozmaicić nieco menu alkoholi, a skoro jej życie właśnie przechodziło zawirowania stulecia, uznała, że czas na więcej procentów właśnie nadszedł. Nie przyszła tu jednak po to, aby zarzucać Edę swoimi sprawami, bardziej ciekawa była tego, jak i u niej się układa, dlatego po zajęciu miejsca wlepiła w nią swoje spojrzenie.
- No dobrze, to opowiadaj - zachęciła, a jeśli blondynka nie skojarzyła o co dokładnie jej chodzi, Mari spieszyła z wyjaśnieniem. - Jak sytuacja z twoim małżeństwem? Coś się zmieniło? Coś zaszło? - dokooptowała od razu o kolejne pytania, chociaż nieco się też zreflektowała, łapiąc za menu. W końcu nie chciała Edy osaczać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- 5 -

Czuła, że kiedyś będzie smażyć się w piekle. Ba, była tego pewna. Jeśli istniał jakiś damski odpowiednik Piotrusia Pana, to była nim właśnie Sinclair, chociaż w zasadzie wiekiem niewiele od niego odstawała. Z pozoru wydawałoby się, że to ułożona, młoda uczennica, co w kieszeni zbiera same dobre oceny, zakuwając po nocach i tracąc każdy wolny weekend. Szkopuł w tym, że jej tęgi umysł pomagał jej robić rzeczy nieodpowiedzialne i najdziksze, jakie mogłoby się wyśnić. To nigdy nie było dobre, ani nawet poprawne i choć o tym wiedziała, zbyt mocno kusiło żeby z tego zrezygnować. Każdy ma jakieś słabości. Najgorsze natomiast było przyjrzenie się dramatycznym skutkom, które niekiedy rozmiarami dorównywały huraganom, tym co na kartach historii się zapisywały albo innym tego typu klęskom żywiołowym. Jednym z nich było jawne ignorowanie konsekwencji swoich wieczorowych wyjść, który odbiły się nadzwyczaj dotkliwie na jej relacjach ze znajomymi. Przysięgłaby przed samym Bogiem (gdyby w niego wierzyła), że każdego dnia zbierała się do ckliwego telefonu z prośbą o wybaczenie. Ale bywały inne rzeczy warte większej uwagi. Albo po prostu tchórzem była i niechętnie mierzyła się ze swoimi winami. Minął więc miesiąc, rok, kilka lat, a jej status kiepskiej koleżanki wspiął się na wyżyny, gdzieś obok beznadziejnej córki, co wieczór skrupulatnie czyszczącej kartę ojca.
Wzięła głęboki oddech zanim weszła do środka na umówione spotkanie. Aż dziwne, że w ogóle do niego doszło po tym jak ucichła na kawałek wieczności. Rozejrzała się po pomieszczeniu aż odnalazła znajomą twarz. Twarz ubrała w sztuczny uśmiech, co na celu miał odwrócić uwagę od mrużących się co rusz z niechęci oczu.
- Hej...- rzuciła na przywitanie, nie za bardzo wiedząc co jeszcze może powiedzieć. i czy w ogóle cokolwiek powinna- Napijemy się może czegoś mocniejszego?- niby nie powinna proponować takich rzeczy, ale co jeszcze mogła z siebie wypluć?

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Machine House Brewery”