WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

❧ 37 ❧ Świąteczne porządki i wszelka wielkanocna krzątanina nie ominęła domu bliźniaczek Whitbread, które to po dość zgodnym podziale obowiązków, gdzie Aurze przypadało sprzątanie, a Tottie oprawa jajeczno-dekoracyjna, szykowały się na świąteczny czas, który chciały spędzić w gronie znajomych, zaproszonych pod świeżo wyremontowany dach na Phinney Ridge.
Nie obyło się bez strat w jajecznych zapasach, więc Tottie podskoczyła na pobliski targ, by dokupić główny składnik pisanek, do którego dobrał się pies. Aura natomiast wyskoczyła do większego sklepu, by uzupełnić zapasy na te wolne od pracy dni i szykującą się biesiadę w większym gronie. I może dobrze, że starszej Whitbread nie było, gdy jej siostra wróciła nie tylko z tym, co planowała zakupić…
O ile wcześniej pod numerem 43 mieszkało trzech lokatorów: Aura, Tottie i Pies, o tyle ten stan po przedświątecznej wycieczce Tottie powiększył się nie o jednego, dwóch, a nawet trzech… tylko o cztery (!!!) pierzaste, żywe istoty, które chyba nie do końca rozumiały, że chwilę wcześniej Aura na błysk wyszorowała podłogę (a może właśnie doceniły to i z rozpierającej je radości, na widok tych wszechobecnych porządków, popuściły tuż przy progu? Kto tam kurę zrozumie!). Młodsza rudowłosa co prawda próbowała swoje świeżo zaadoptowane stadko zagonić do pokoju, by póki co tam się rozgościły, ale Pies bynajmniej jej w tym nie pomagał, urządzając sobie polowanie na gdaczące towarzystwo, które ledwo uszło z życiem po jego ataku. Zdążyło w tym czasie nieźle nabałaganić, zostawiając tu i ówdzie jakieś piórko, czy inną niespodziankę, których Tottie jeszcze nie zdążyła uprzątnąć, skupiajac się na uspakajaniu zestresowanych ptaszków, które nie spodziewały się takiego powitania.
- Pies! Do pokoju, do Aury, już! - skarciła czworonoga, który prawdopodobnie był równie podekscytowany co i ona, z tą różnicą, że najchętniej w tej euforii kurczaka by zadusił, a nie ratował mu kuper, jak to uczyniła Whitbread.
Ledwo udało jej się przenieść kury do siebie, usłyszała, że na podjeździe zaparkowała Aura.
- Ćśś, siedźcie cichutko. Ja pierw z nią porozmawiam, a później wy, okej? - szepnęła do ptactwa Tottie, licząc, że nie są to całkiem głupiutkie stworzonka i będą chciały współpracować, zwłaszcza jeśli życiem im miłe, bo trudno powiedzieć co się stanie, jak bliźniaczka odkryje, że powiększyła im się rodzina...
Ostatnio zmieniony 2021-05-10, 19:20 przez Tottie Whitbread, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W przeciwieństwie do Bożego Narodzenia, okres wielkanocny nie spotykał się ze szczególnym entuzjazmem Aury. Zdecydowanie bardziej wolała ubierać choinkę niż ozdabiać jajka czy szukać cukrowych królików lub baranków. Od lat jednak miały dość stały podział obowiązków – Aura zamieniała się w tym duecie w (nie)perfekcyjną panią domu, doprowadzając go niemal do lśnienia (choć prawdę mówiąc przy jej pedantyczności nie było to trudne), a także zajmując się takimi rzeczami jak świąteczne zakupy.
Cieszyła się przede wszystkim na kilka dni wolnego, nawet jeśli nie oznaczało to odpoczynku w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Ostatnie tygodnie były dość intensywne, ze względu na problemy, jakie spowodowała pogoda w Seattle. Odetchnęła dopiero, gdy remont dachu się zakończył. Czuła, że przyda jej się niebawem ten urlop. Urlop, o którym powinna jeszcze porozmawiać z Tottie, bo właściwie decyzja, z kim i gdzie (poniekąd) go spędzi już zapadła.
Na razie jednak musiała wnieść zakupy do domu. Złapała dwie z czterech (sic!) toreb, w które się zapakowała i ruszyła w nimi do domu, stając jednak na jego progu, gdy Tottie otworzyła jej drzwi.
Weź to ode mnie, dobrze? – rzuciła na powitanie. – Ja zabiorę z samochodu pozostałe dwie i zaraz przychodzę – powiedziała, przekazując bliźniaczce to, co miała w rękach i cofnęła się po resztę. Zamknęła auto i weszła do domu, kierując się w stronę kuchni, gdzie spodziewała się znaleźć bliźniaczkę. – Myślałam, że ta lista zakupów nigdy się nie skończy. A potem kolejka – skwitowała, odstawiając torby na blat. Nie zdążyła nawet dobrze wziąć się za rozpakowywanie, gdy w jej nogi wpadł dziwnie rozochocony Pies, wydając z siebie kilka szczeknięć. – A temu co odbiło? – zapytała, zerkając pytająco na siostrę, z nadzieją, że będzie znała odpowiedź na to pytanie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie wystrzeliła jak z procy, zamykając za sobą drzwi do swojego pokoju, byle tylko ugrać jeszcze te kilka minut nim Aura zacznie podejrzewać, że coś jest nie tak. Dla Tottie co prawda wszystko było jak najbardziej tak, ale zdawała sobie sprawę, że mimo wielu łączących bliźniaczki odruchów, niekoniecznie radość z bardzo niespodziewanej, na dodatek czterokrotnej niespodzianki, która jakby tego było mało gdakała i wydawała się mimo wszystko dość kłopotliwa w utrzymaniu (zwłaszcza jeśli nie miało się wcześniej przygotowanego choćby prowizorycznego kurnika i kawałka wybiegu), będzie pierwszym, co pojawi się na twarzy starszej Whitbread, kiedy już pozna nowe lokatorki.
Gdy dotarła pod drzwi, nie umknęła jej uwadze kurza kupa, która wyraźnie odcinała się na tle świeżo umytej podłogi.
- Kurczę blade! - wyrwało się Tottie, nim ugryzła się w język, zdając sobie sprawę, że mogłaby tym zdradzić winowajczynię. Dlatego więc zacisnęła usta, posyłając siostrze jedynie uśmiechy i nieme potakiwanie, biorąc od niej wszystko co tylko chciała, byle jak najszybciej udały się w miejsce, gdzie nie będzie aż tak widać pierwszych dowodów zbrodni, którą popełniła młodsza z rudowłosych.
- Napijesz się czegoś? A może chciałabyś skosztować nadzienie do babeczek? Jedno zrobiłam z alkoholem! - zaoferowała Tottie, dość nienaturalnie nadskakując koło siostry, co wcale nie wyglądało podejrzanie.
Zaśmiała się dość nerwowo, od razu porzucając pomoc przy rozpakowywaniu zakupów, by podejść do czworonoga i poklepać go po łebku.
- Pewnie się stęsknił, znaaasz go! - skwitowała Tottie, patrząc na Psa. - Co nie? Stękniłeś się za pańcią, co? Aha! Myślisz, że coś ci kupiła, łobuzie? - trajkotała, chichrając przy tym, mając nadzieję, że w ten sposób uśpi czujność siostry. Trochę się stresowała, że jak zamilknie, to dojdzie do Aury, że nie są same w domu, bowiem pierwsze ko-ko już wybrzmiało i choć próbowała tuż po tym kaszlnąć, zdążyło dodatkowo pobudzić psa, który wyrwał się z objęć młodszej Whitbread i pobiegł pod drzwi jej pokoju, niuchając przy wejściu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skupiając swoją uwagę na tych nieszczęsnych zakupach, jeszcze nie miała okazji, by zacząć rozglądać się nieco uważniej, a tym samym umknęły jej uwadze te zabrudzenia, zrobione przez ich nowe towarzystwo pod tym dachem. Pewnie prędzej by to zauważyła, gdyby znajdowały się na wysokości jej wzroku, a nie wymagały pochylania głowy.
Hm, może lepiej na razie nie. Upewnijmy się najpierw, że nie będę już musiała jechać do sklepu – stwierdziła, mając przy tym nadzieję, że nie pominęła niczego z listy, którą mozolnie układały we dwie i reszty dnia nie spędzi stojąc w kolejce. Dopiero wtedy zerknęła na Tottie, mrużąc nieco oczy. Nie była pewna, czy tylko jej się wydaje, czy w zachowaniu siostry jest coś dziwnego. Jasne, jej siostra zawsze była dość pogodna i gadatliwa, ale coś Aurze podpowiadało, że jest jakoś inaczej niż zwykle.
Potem spojrzała na Psa, jakby teraz dla odmiany to u niego szukała odpowiedzi na pytanie, co się dzieje z Tottie. Oczywiście psiak nie zamierzał jej takowej udzielić (bardziej niepokojącym byłoby, gdyby to zrobił).
No cóż, chyba nie... – urwała gwałtownie, ściągając brwi. – Słyszałaś to? – zwróciła się do siostry, bynajmniej nie mając na myśli tych jej kaszlnięć ani dźwięków wydawanych przez Psa. Nieopodal zlewu stał szklany wazon, który wcześniej musiała opłukać po tym, jak wyrzuciła z niego zwiędnięty już bukiet kwiatów. Niewiele myśląc chwyciła go i wypadła z kuchni, w ślad za Psem. Nie zastanawiając się zbyt długo otworzyła drzwi do pokoju siostry, przekonana, że może właśnie ktoś się do nich włamuje (a nie zamierzała na to pozwolić!) i stanęła jak wryta, kiedy jej wzrok padł nie na jednego niespodziewanego gościa, a na całą czwórkę. Opuściła dłoń z wazonem, którą miała uniesioną i odwróciła się powoli, pewna, że Tottie już stoi za jej plecami.
Tottie. W twoim pokoju. Są cztery. Kury – cedziła słowa, trochę jednak niepewna, czy wzrok (albo umysł) nie płata jej figli. – Kury. W twoim pokoju. W naszym domu. – Wolała już nie wspominać, że chyba któraś z nich narobiła pod siebie ze stresu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Machnęła ręką, energicznie kiwając przy tym głową.
- Och, na pewno! Na pewno wszystko jest - zapewniła gorliwie Tottie, ale żeby nie było, że tylko tak gada, kuknęła do toreb z zakupami, przesuwając kilka produktów, by ten przegląd produktów wypadł wiarygodnie. Myślami była w tym czasie gdzie indziej, wbrew pozorom daleko od pierzastego towarzystwa za ścianą, bo obawiała się, że ich bliźniacze - użyteczne na co dzień - telepatyczne zdolności, zbyt szybko przedstawią Aurze kury, które przecież Tottie chciała w końcu… kiedyś jej pokazać. Może nie od razu, nie za pięć… ani za dwadzieścia minut, ale dzisiaj!
- A drinka? Nie chcesz drinka? Bo ja się chyba napiję - zaproponowała, uznając, że to wspaniały pomysł, bo jej alkohol doda odwagi, a siostra może trochę wyluzuje… - Planujesz dziś jeszcze gdzieś wychodzić? Jak nie, to ci naleję. Wiesz, zawsze możesz zamówić taksówkę - paplała dalej, otwierając szafkę w poszukiwaniu kieliszków i trunku, który obydwie by znieczulił.
Tottie mało nie upuściła szkła, gdy Aura zaalarmowała o swojej czujności. Młodsza Whitbread przygryzła wargę i skupiając wszelkie swoje umiejętności aktorskie, spróbowała odegrać wielce zdziwioną.
- Ale co? - zapytała, mając nadzieję, że jeszcze sobie trochę pogadają o tym dźwięku, a ona zdąży uspokoić Aurę, że to pewnie wiatr, kot sąsiada albo inna piąta klepka dachówka jednak się poluzowała i wydała z siebie dziwne skrzypnięcie. Widząc jednak, jak bliźniaczka przybrała bojową postawę, ba! nawet wyposażyła się w wazon, który przecież mógł zostać użyty w obronie własnej, co raczej nie dałoby zbyt wielu szans drużynie kur, zdążyła tylko pisnąć: - Nie, Aura! Stój! Co ty robisz?! - Lecz było już za późno, bo siostra otworzyła drzwi do jej pokoju…
Była gotowa stanąć przed bliźniaczką, by własną piersią bronić te kurze, ale widząc, że Aura wyhamowała, nim zdarzyła się tragedia, cichutko odetchnęła, zdając sobie sprawę, że to dopiero początek całej zabawy.
- Mhm, tak. Właśnie chciałam ci przedstawić - przecisnęła się obok stojącej w progu bliźniaczki, w międzyczasie posyłając Psu spojrzenie delikatnie mówiąc nieprzychylne, przez co ten jakimś cudem powstrzymał się, by wleźć za nią do pokoju. - To jest Ence - wskazała na śnieżnobiałą kurę - to Pence - dłoń teraz skierowana była na kurę podobną, choć mającą w ogonie kilka czarnych piórek. - A to Abra - brązowa kura - i Kadabra - najciemniejsza, popielata przedstawicielka pierzastego grona, które gdzieś w trakcie przedstawiania trochę się rozgdakało, bo widok psa bynajmniej nie działał na nie dobrze. - Mogą zostać? Proooszę! - Tottie zrobiła niewinną minkę i popatrzyła na siostrę z nadzieją.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chyba ostatecznie pomysł z ewentualnym zamówieniem taksówki przekonał Aurę, pomimo tego, że nie do końca rozumiała, czemu bliźniaczka tak nalega na tego drinka. Z drugiej strony, pomyślała, że nie może być tak podejrzliwa, bo może zwyczajnie Tottie miała ochotę się napić, gdyż to wieńczyło te przygotowania świąteczne.
W porządku, to mnie też nalej – powiedziała wreszcie, ale to było tuż przed tym, jak jakiś hałas zwrócił jej uwagę, więc już wkrótce alkohol był ostatnią rzeczą, na której zamierzała się teraz skupiać. W końcu – jak jeszcze przed chwilę myślała – miała do przegonienia jakiegoś rzezimieszka, który najwyraźniej, pechowo dla siebie, postanowił wpaść pod ich dach. A Aura, uzbrojona w wazon, nie planowała mieć dla niego litości.
Spodziewała się jednak czegoś kompletnie innego. Nie czterech pierzastych intruzów, o których istnieniu, jak wkrótce się okazało, jej siostra doskonale zdawała sobie sprawę. Jej wzrok wędrował od kur do Tottie, aż w końcu zatrzymał się na tej ostatniej. Rozciągnęła usta w niepokojącym uśmiechu.
Świetnie. Nawet pasuje, jak im zaraz tu urządzę Avade Kedavre – skwitowała, nawiązując do śmiercionośnego zaklęcia z Harry'ego Pottera i rzucając niechętne spojrzenie na człapiące towarzystwo, żeby nie było wątpliwości, jakie ma do nich podejście. Najwyraźniej w ich domu powstały dwa przeciwległe obozy – kury na czele z Tottie i Pies, mający swojej stronie Aurę.
Rudowłosa wbiła wzrok w bliźniaczkę. Może tylko się przesłyszała? To nie było nieprawdopodobne, skoro w tym hałasie ciężko było zebrać myśli.
Żartujesz, tak? – zapytała jednak w jej głosie brzmiała wyraźna niepewność. Och, czuła, że w przypadku Tottie to wcale nie musi być żart. – Chcesz je zatrzymać? Tutaj? – Rozejrzała się po pokoju bliźniaczki, a choć wyobraźnię miała bujną, nie widziała tego pomieszczenia w roli kurnika. – Nie możemy po prostu zrobić z nich rosołu? – rzuciła niemal błagalnie, uznając, że tak przynajmniej coś by z tego wszystkiego miały – jedzenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ucieszona, że Aura przystała na jej pomysł drobnego alkoholowego znieczulenia, Tottie sięgnęła po butelkę, w której zawartość była wysokoprocentowa. Nie była co prawda pewna, czy uda im się skonsumować owego drinka bez popitki, ale zaryzykowała i już, już miała podawać go siostrze, ale wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet ona nie zdążyła łyknąć, nim jej mały, poczwórny sekret wyszedł na jaw…
- No coś ty, Aura! Wypluj te słowa! - żachnęła się Tottie, gotowa zakryć kurom uszy (choć może nie do końca wiedziała gdzie one konkretnie są zlokalizowane, ale była pewna że są i nawet kolor skorupki jajek odpowiada barwie ich małżowiny!) - Nie słuchajcie jej, ona tak tylko mówi, moje kochane kuraski. - Młodsza Whitbread przygarnęła pierwszą lepszą i czułością przycisnęła do siebie. Tuż po tym ponownie spojrzała na siostrę, zatrzymując na jej twarzy spojrzenie, które bynajmniej nie wskazywało na to, że sobie żartuje.
- Popatrz jaki mamy duży dom. Tak sobie pomyślałam, że może by je trzymać na strychu? Albo w ogródku. Zbuduję im kurnik! Już nawet wiem z czego! Ostatnio w Domu Kultury robiliśmy porządki i mamy sporo starych dekoracji do wyrzucenia. Chłopaki chcieli je spalić, ale przecież można dać im nowe życie! - przedstawiła z entuzjazmem genialny plan, który pewnie miał jakieś mankamenty, ale na ten Tottie zupełnie ich nie dostrzegała, nakręcona wizją ratowania kurzych kuprów.
Była pewna, że się przesłyszała! Nie to, żeby miała coś do rosołu, ani do jedzenia mięsa w ogóle, ale nie tego! Przecież ona te kury przygarnęła pod swoje skrzydło, jak mogłaby pozwolić, żeby ktoś je zjadł?!
- Rosołu?! W życiu! Dopiero uwolniłam je z kurzej niewoli! Jak dobrze, że poszłam po te jajka. Była tam taka kobiecina, która trzymała te maleństwa w klatce, uznając, że to już stare nioski, ostatnio mniej jajek ma od nich, więc chciała się ich pozbyć. Rozumiesz? A może one właśnie przez tę wielkanocną presję przyblokowały się i dlatego im z tymi jajkami tak nie wychodzi? Nikt tego nie wie. A nawet gdyby… to czy nie należą im się ostatnie kurze lata spędzone w ciszy i spokoju? No, Aura, pomyśl tylko! - Mówiła tak żarliwie, dramatycznie przy tym gestykulując, raz po raz wskazując na kolorową pierzastą gromadkę, to znów wbijając w siostrę zeszklone spojrzenie, które powinno stopić nawet największe lody i przebić nawet najbardziej zatwardziałe serca. - To nie był przypadek, że akurat trafiłyśmy na siebie przed Wielkanocą!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Aura nie była szczególną miłośniczką zwierząt. Właściwie przed Psem nie odczuwała potrzeby, by posiadać jakieś, choć może poniekąd było to też związane z doświadczeniem mieszkania pod jednym dachem z kotami, którymi opiekowała się ciotka. Adopcja psiaka była pomysłem jej byłego partnera i choć Aura pokochała tego krnąbrnego czworonoga to nawet nie myślała o tym, by coś jeszcze mogło zamieszkać z nimi pod tym dachem.
A tym bardziej, gdyby to miały być kury, którym rudowłosa przyglądała sobie się z nieskrywaną niechęcią.
Nie ma szans, żeby kury zostały tutaj. W środku. Nie ma mowy – powiedziała z mocą, głównie dlatego, że oczami wyobraźni widziała już, jak bardzo będą brudziły. Jasne, Pies też nie zawsze był czyściochem, ale przynajmniej – z tego, co wiedziała Aura – nie robił pod siebie przy każdej nadarzającej się okazji. – Nie mogłaś uratować jakichś innych zwierzątek? Może takich, które nie zasrają nam całej podłogi? – jęknęła, doskonale wiedząc, że nie jest w stanie odmówić tak całkiem Tottie. Może ją jedynie spróbować zniechęcić do tego pomysłu, aczkolwiek nie była pewna, czy jest jakakolwiek szansa, że jej się to uda. – Normalni ludzi mają rybki. Albo jaszczurki. Do diabła, już pająk czy wąż byłby lepszy, ale nie, my musimy mieć kury – mamrotała pod nosem, rzucając złe spojrzenia sprawcom całego tego zamierzania i nieco łagodniejsze Tottie, bo jeśli ktoś potrafił urobić Aurę, to była to jej bliźniaczka.
Westchnęła ciężko.
Czyli z rosołu nici? – wolała się upewnić, szybko jednak uniosła dłonie w obronnym geście. – Dobra, dobra, postaram się powściągnąć swoje mordercze zapędy przeciw kurakom, ale nie mają wstępu do reszty domu – zastrzegła od razu. – Chyba serio przyda mi się ten wyjazd, żeby nie zwariować – mruknęła trochę ciszej, pół żartem, pół serio.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie była wyraźnie niepocieszona słowami siostry. Popatrzyła z żalem na kurki, nie wiedząc jak im przekazać tę smutną nowinę, z którą tak trudno było jej się pogodzić. Nie chciała wszczynać przedświątecznej kłótni, ale też w tym przypadku czuła, jak trudno jest jej odpuścić i przystać na to, by jej nowi pierzaści przyjaciele mieli znów gdzieś emigrować. Westchnęła, a że akurat rudawa kura była pod ręką, zgarnęła ją i podtrzymując obiema dłońmi, podniosła i wystawiła w stronę Aury.
- No zobacz, jakie one są słodkie. Przyjrzyj się! Czy te oczy mogą kłamać? - zapytała jeszcze bardziej przybliżając kokoszkę do bliźniaczki. - Każdy zwierz brudzi. Pies też. A pamiętasz jak był mały… znaczy mniejszy i miał biegunkę? No i weź porównaj rozmiary tego bałaganu! - Młodsza Whitbread próbowała zawalczyć, ale nie czuła się pewnie w potyczkach na argumenty, mając wrażenie, że średnio jej idzie przytoczenie na tyle sensownych, by kogokolwiek przekonać do swojej racji.
- One znoszą jajka, a my jadamy jajka. Popatrz jaka korzyść! Czy gdybyśmy mieli węża, to mogłybyśmy jeść jego jajka? - bystrze zauważyła Tottie, nie spuszczając wzroku z Aury. Może nie wszystko było stracone. - To oszczędność, a poza tym wiesz co jesz, bo kontrolujesz dietę kurek - dodała, zerkając w stronę okna. Dotychczas nie zastanawiała się, co rośnie na ich trawniku, ale przyrzekła sobie w duchu, że zaraz po tej rozmowie wychodzi na zewnątrz z atlasem roślin!
Młodsza rudowłosa drgnęła, słysząc jak Aura jest w stanie iść jej na rękę. Naprawdę to się udało? Tottie nie wierzyła własnym uszom!
- Czyli… mogą? Mogą zostać? Och, nie pożałujesz tego! Zbuduję im taki kurnik, że padniesz! Sąsiadom oko zbieleje! Dziękuję, dziękuję! - Rudowłosa zapiszczała i po tym jak odstawiła kurę, doskoczyła do siostry, by ją uściskać. I niby wszystko grało, ale wydawało jej się, że coś było nie tak… Nie była pewna, czy dobrze dosłyszała to, co bliźniaczka powiedziała bardziej do siebie.
- Wyjazd? Jaki wyjazd? Gdzieś się wybierasz? - zapytała ostrożnie, bo może się przesłyszała?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy tylko Tottie uniosła jedną z kur, Aura od razu się cofnęła, by znaleźć jak najdalej od pierzastego stwora i swojej siostry, która go trzymała. Miała przy tym minę, która dość jasno wyrażała jej, nieszczególnie pozytywny, stosunek do kur i całego tego pomysłu. I choć argumenty bliźniaczki nie były pozbawione racji, do starszej z sióstr niekoniecznie chciały dotrzeć.
Jemy też mięso – wtrąciła pośpiesznie, szczerząc zęby w uśmiechu, bo skoro argument z jajkami miał świadczyć na korzyść Tottie, Aura także wysnuła swój własny, chociaż prawda była taka, że łamała się coraz bardziej. – No i węże też są przydatne. Zjadają na przykład myszy. Poza tym mogłybyśmy go wpuścić do ogródka sąsiadki lub sąsiada, który by nam podpadł, a on by załatwił całą resztę – rzuciła lekko, wzruszając przy tym ramionami, jakby wcale w tych słowach nie snuła ewentualnej wizji morderstwa nielubianej osoby z sąsiedztwa.
Jej także było ciężko uwierzyć w to, że właśnie zgadza się, aby trzymały w ogrodzie kury. Kury, które były głośne, uciążliwe (według Aury, która przecież nie miała pojęcia o takiej hodowli), a do tego była przekonana, że latem nie będzie już można przejść się boso po trawniku.
Zrób im przy okazji toaletę przy kurniku i naucz je z niej korzystać, żeby nie brudziły nam trawnika. Chyba że będziesz po nich sprzątać, tak jak sprząta się po Psie – skomentowała odrobinę złośliwie, bo nie mogła się powstrzymać, poniekąd w odpowiedzi na wcześniejsze słowa siostry o jej pupilu. Pozornie niechętnie odwzajemniła uścisk, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że właśnie poległa na całej linii i nici z jej konsekwencji. – Na pewno nie przemyślisz sprawy? Mamy trochę miejsca w zamrażalce, ja się chętnie zajmę ich... eksterminacją – dodała tak jeszcze tylko dla porządku, zanim całkiem skapitulowała i zaniechała prób zniechęcenia bliźniaczki do zatrzymania kur.
Może teraz się napijemy? – zaproponowała z drobnym napięciem w głosie i zaczęła się powoli wycofywać z pokoju siostry. – A z tym wyjazdem to uhm... tak. Za kilka dni lecę do Meksyku – powiedziała, zanim ruszyła do kuchni, licząc na to, że skoro alkohol nie pomógł przy sprawie z kurami, to teraz spełni swoją funkcję.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ale co innego jeść mięso, którego się nie widzi, w porównaniu do tego, które się właśnie przytula - zauważyła Tottie, patrząc na kokoszkę, której nie chciałaby widzieć w postaci fileta. O wiele ładniej było jej z piórami! - Nie wyobrażam sobie, że mogłybyśmy zjeść Psa, a przecież też można. Ludzie, podobno... jedzą psy... - Wzdrygnęła się, bo ta wizja wydała się jej wyjątkowo nieprzyjemna i zdecydowanie nieapetyczna.
Argument o wężu był mocny i Tottie przyznała za to siostrze punkty, kiwając przy tym głową.
- Obiecuję, że następnym razem z niewoli uwolnię węża! - By przypieczętować tę deklarację, przyłożyła rękę do serca. Gdyby nie uśmiech, który zdradliwie ukazał jej rozbawienie, ta obietnica brzmiałaby na pewno bardzo poważnie, a tak można było się domyślać, że Tottie żartuje i raczej nie ma w planach kolejnych pupilów. Chyba...?
- Nie wiem, czy one są aż tak mądre, ale zrobię co w mojej mocy, żeby wszystkim nam żyło się jak najlepiej. Girl power i do przodu! - Młodsza Whitbread wyrzuciła w górę rękę, dodając przy tym mocy hasłu, które pewnie miało na celu pokazanie ich kobiecej, międzygatunkowej siły.
Mimo uszu puściła pytanie siostry, które może trochę odsłaniało jakieś mordercze zapędy Aury, nad którymi Tottie wolała jednak nie deliberować, szczególnie, że miały uczcić kurzy sukces. I pewnie sprawnie by poszło przygotowanie drinków, by wznieść toast, gdyby nie...
- Meksyk? TEN Meksyk? - Tottie zrobiła wielkie oczy, z niedowierzaniem patrząc na bliźniaczkę. - Wkręcasz mnie, tak? Pewnie chodzi o jakąś pipidówę w... hmm, choćby Oregonie? - dodała odszukując wzrokiem komórkę, by sprawdzić czy istnieje jakiś Meksyk bliżej domu. Perspektywa, że siostra wyfrunie gdzieś dalej była... dziwna, choć ciężko było Tottie określić czym konkretnie charakteryzowała się ta dziwność. Że bez niej? Że tak daleko? Że niespodziewanie? A może wszystkiego po trochu, dodatkowo zmieszanemu z innymi pytaniami, których młodsza rudowłosa nie zdążyła jeszcze zwerbalizować? Trudno powiedzieć.
- Masz jakieś szkolenie? Jedziecie całą fryzjerską ekipą? Wow, to się wasz szef szarpnął. Ja turnieje tańca opłacam z własnej kieszeni, ech! Szczęściara - skomentowała, trochę wymuszając ten żartobliwy ton, by za nim ukryć wszelki niepokój, który mimowolnie w niej zakiełkował w związku z tym urlopem Aury.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wychowanej w takiej, a nie innej kulturze, Aurze także nie uśmiechało się jedzenie psów – swojego przede wszystkim, ani cudzych również. Z drugiej jednak strony nie była pewna, czy zdecydowałaby się kiedykolwiek na spróbowanie ślimaków, żabich udek czy byczych jąder, a w niektórych częściach świata to uchodziło za przysmaki. Chyba wolała pozostać przy swojej standardowej diecie. A ta akurat obejmowała mięso z kurczaka.
Może na razie powstrzymaj się ze ściąganiem nam dodatkowych lokatorów. Mam wrażenie, że i tak będzie tu już wystarczająco tłoczno – skwitowała, z nieznacznie uniesionymi kącikami ust, zerkając w międzyczasie na Psa, który wyglądał, jakby chciał się nieco bliżej zapoznać z kurami, a tylko obecność bliźniaczek go przed tym powstrzymywała. Czuła, że będą mieli tu (nie)wesoło całą siódemką.
Cieszyła się, że była na ten moment odwrócona plecami do siostry, a celem tego było dokończenie porzuconych w trakcie przygotowania drinków. Inaczej jej mina z pewnością by ją zdradziła, a tak przynajmniej jeszcze przez kilka przeciągających się sekund mogła uniknąć odpowiedzi.
Ale przecież to nie mogło trwać wiecznie. Bo nic nie trwa.
Zerknęła przez ramię na siostrę.
Nie i... nie – rzuciła może trochę niezrozumiale z początku. – Nie, nie chodzi o żadną pipidówę, tylko właśnie ten Meksyk – zaczęła od tej prostszej sprawy. – I nie jadę tam w związku z pracą. Matko, sama chciałabym zobaczyć, jak moja szefowa się szarpnie, by wysłać nas na takie szkolenie – parsknęła mimowolnie śmiechem, bo taka wizja wydawała jej się wyjątkowo zabawna. Niestety salon w South Parku nie przynosił chyba aż takich kokosów, by jego właścicielka chciała wysyłać swoich pracowników na w pełni opłacone szkolenia. Po chwili jednak spoważniała. – Załatwiłam sobie w pracy urlop i jadę tam prywatnie, ze znajomym. – To ostatnie nie było właściwie kłamstwem, a mimo to Aurze towarzyszyło dziwne uczucie, kiedy to mówiła. – Ile chcesz kostek? – zapytała jeszcze, schylając się do zamrażarki, by wyjąć z niej lód.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie bez większego przekonania pokiwała głową, by potwierdzić, że postara się już więcej żywych istot nie znosić pod ich dach.
- Specjalnie dla ciebie będę omijać na targu stoiska, gdzie oferują żywe stworzenia, bo jeszcze wrócę z kaczką albo królikiem i znów oznajmisz mi, że masz na nie smaka… - stwierdziła z ciężkim westchnieniem i przeniosła spojrzenie z siostry na Psa, który był wielce zaintrygowany gdaczącymi lokatorkami. - I pewnie nie byłabyś w tym sama. Nie wiem czemu ten łobuz zachowuje się tak, jakbyśmy go nie karmiły od tygodnia - dodała Tottie, przesuwając się tak, by dodatkowo utrudnić czworonogowi dostęp do pokoju, nim całkiem nie zamknęła drzwi od tego tymczasowego kurzego azylu.
Robiło się coraz ciekawiej, gdy z ust Aury wybrzmiało podwójne zaprzeczenie. Tottie wbiła wzrok w siostrę i tym spojrzeniem próbowała jakoś ją prześwietlić, by szybciej dotrzeć do ukrytych informacji i szczegółów tego planowanego urlopu, zwłaszcza, że myliła się co do formy wypoczynku i osoby, która mogłaby go zasponsorować.
- Matko, kiedy ty ostatnio byłaś na urlopie?! Nie licząc tych kilku dni w Renton… Wow, czyżbyś wreszcie postanowiła ODPOCZĄĆ? Z własnej woli? Nic sobie nie uszkadzając? Niemożliwe - stwierdziła młodsza Whitbread, kręcąc z niedowierzaniem głową. W tym jej gadaniu dało się słyszeć ton żartobliwej zaczepki i może dlatego wiadomość o znajomym nie wywołała paniki, a wpisała się w klimat, którego jeszcze nie zdążyły popsuć żadne obawy i wątpliwości (a przynajmniej dziewczyna bardzo starała się, żeby tak było!).
- Uuu, brzmi tajemniczo. Któż to jest? Jak się poznaliście? Znam gościa? Kurczę, czyżbym przegapiła jakieś twoje nowe randkowanie? - Tottie ułożyła dłonie na policzkach, by może nazbyt przesadnie pokazać szok, jaki wywołała ta wiadomość.
- Sypnij mi cztery kostki - powiedziała w kwestii lodu, bo jednak nie chciała się upić, a jedynie rozsmakować się w alkoholu, nawet jeśli miałby był w postaci mocno rozcieńczonego drinka. - I mów! Muszę wszystko wiedzieć, inaczej cię nie puszczę! - zastrzegła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trzymam za słowo – mruknęła jeszcze, chyba po prostu na zakończenie tych dywagacji. Bez większego przekonana, ale z pewną nadzieją, pomyślała jeszcze, że może Tottie się odmieni i uzna, że jednak nie ma ochoty mieć na utrzymaniu kur. Poza tym wolała w tej kwestii odpuścić, żeby nie musieć się potem mierzyć ze smutkiem bliźniaczki i własnymi wyrzutami sumienia, jaka to okropna z niej siostra.
Naprawdę, im bardziej zbliżał się ten urlop tym bardziej Aura odczuwała zmęczenie i już nie mogła się doczekać, aż znajdzie się na pokładzie samolotu, który zabierze ją daleko stąd. Chyba jeszcze dotąd nie czuła aż takiej potrzeby, by znaleźć się jak najdalej od Seattle i takiej zwykłej, powtarzalnej codzienności. Nie mogła dokładnie określić, na ile była to zasługa tego, że miała na miejscu poznać Maxa, ale wydawało jej się, że w tym momencie było to – miłym, bo miłym (jak jeszcze sądziła – ale przede wszystkim dodatkiem. Wszystko opierało się na tym, że chciała odpocząć.
A jednak. Poza tym przyganiał kocioł garnkowi... – skwitowała, rzucając znaczące spojrzenie siostrze, bo w jej pamięci także nie otwierało się zbyt wiele szufladek, gdy próbowała sobie przypomnieć te wszystkie razy, kiedy to Tottie brała wolne od pracy. A może różnica polegała na tym, że jej siostra robiła coś, co było jednocześnie jej pasją.
Wątpię, że go znasz. – Och, jakże się myliła. Na ten moment jednak taka opcja wydawała jej się wysoce nieprawdopodobna – poniekąd również dlatego, że chyba sama nie mogła – jeszcze – tak w pełni uczciwie, że zna Maxa. A raczej mężczyzny, który krył się pod tym imieniem. Nie była jednak pewna, czy rozsądnie będzie o tym wspominać. Właściwie – rodziło się w niej raczej przekonanie, że nie. Wrzuciła odpowiednią ilość kostek lodu do drinka Tottie, a następnie nieco mniejszą do własnego i podała siostrze szklance. – Nie ma za bardzo o czym mówić. Zaczęliśmy rozmawiać kilka miesięcy temu, a ostatnio doszliśmy do wniosku, że obojgu nam przydałby się jakiś wyjazd, więc czemu nie wybrać się gdzieś wspólnie? – Upiła trochę swojego drinka. – Więcej pewnie będę ci mogła powiedzieć po powrocie – dodała, licząc na to, że to będzie po prostu wyjazd, z którego przywiezie jakieś pamiątki i fajne wspomnienia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie machnęła ręką, może przy tym odrobinę nerwowo śmiejąc się z jakże słusznej uwagi Aury.
- Oj tam, oj tam! Ja mam ciągle wakacje, a gdybym do tego dołączyła te kilka turniejów międzystanowych w roku, to fiuuu! Mów mi Tottie-globtroter! - Parsknęła śmiechem, zdając sobie sprawę jak mocno naciąga wyjazdy ze Seattle, robiąc z nich to, czym tak naprawdę nie były. Zazwyczaj odtańczyła swoje, a po wszystkim trzeba było się sprawnie zbierać, szczególnie gdy podróżowało się z kimś i nie chciało się go niepotrzebnie blokować lub łapało się promocyjny bilet w transporcie zbiorowym, który również wyznaczał ramy, w jakie Whitbread mogła upchnąć chwilę na rozejrzenie się po okolicy.
Wiadomość o tajemniczym nieznajomym, chyba oprócz kolorowych, migotliwych niczym ozdoba choinkowa, światełek, gdzieś też zapaliła drobną lampeczkę pod tytułem: ale ktoś oprócz ciebie go zna, prawda? jednak jej blask nie przebijał tak mocno, by Tottie zdecydowała się zadać bliźniaczce akurat to pytanie. Było przecież jeszcze sto milionów innych, o wiele bardziej radosnych i entuzjastycznych. W końcu komu, jak komu, ale Aurze należała się wreszcie jakaś dobra przygoda, a Meksyk brzmiał co najmniej jak dobra jej zapowiedź!
- To taaakie romantyczne! - skwitowała młodsza Whitbread, wzdychając przy tym z rozmarzeniem. - Czyj to był pomysł? I właściwie... dlaczego Meksyk? - dopytała jeszcze, widząc, że siostra nie chce wdawać się w opis towarzysza, co w pełni rozumiała - nie chciała zapeszać, w końcu po kilku nieudanych związkach na pewno ostrożniej podchodziła do każdego ewentualnego. W życiu Tottie nie pomyślałaby, że przemilczenie wielu kwestii związanych z facetem, wynika z braku danych na jego temat. To przecież nie pasowało do Aury, więc nawet taka myśl nie przeszła przez umysł jej bliźniaczki. A szkoda, bo może uniknęłyby wielu rozczarowań...
- Czegoś potrzebujesz przed tym wyjazdem? Odstawiłaś tabletki? A może trzeba pomyśleć o uzupełnieniu zapasów? Skoczyć do ginekologa? Mogę po pracy wpaść po receptę, gdybyś nie mogła się rozdwoić - zasugerowała, puszczając przy tym siostrze oczko.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”