WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/Jvj53zd.png"></div></div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

III

W spowitym zielenią barze, który wypełniała woń rozlanego piwa i spoconych, bawiących się ludzi, stawiła się nieco przed czasem, ledwo dopychając się do ostatnich dwóch wolnych hokerów, na jakich zamierzała przesiedzieć resztę wieczoru ze swoją przyjaciółką. Trzymając w buzi swoją mikroskopijną torebkę, poprawiła swoją opiętą, zieloną marynarkę, w której czuła się jak żuk (które zresztą przyciągała do siebie w przerażających ilościach) i wzrokiem przebiegła jeszcze po zatłoczonym pomieszczeniu, by upewnić się, że nie przeoczyła wyczekiwanej blondynki, a potem zamówiła wreszcie drinka, choć musiała odbyć przy tym wyczerpujący wywiad z podejrzanym barmanem, by mieć pewność, że nie doleje do niego żadnych procentów, jakie w tym stanie znacznie by jej zaszkodziły (czy raczej rozwijającemu się w niej dziecku). Myślała, że będzie czuć się w tym przebraniu jak kretynka, ale otaczający ją, pijani już ludzie, którzy wyglądali dużo zabawniej od niej, rozwiali bezpowrotnie te zmartwienia i teraz już wyłącznie zastanawiała się, jak bardzo Eloise zaangażowała się w swoje przebranie. Nie musiała na szczęście długo czekać, by się przekonać - już po paru minutach dostrzegła ten długi kapelusz, który też na pewno zwabiał żuki i wstała ze swojego krzesła, by pomachać dziewczynie i zawołać ją, bo jak to w barach bywało, czasem można było się w nich zagubić. Nie była wprawdzie przekonana do swojego pomysłu, który miał być swoistym buntem przeciwko zabranianiu kobietom w ciąży takich eskapad do baru, bo mogła niedługo złapać doła przez ten ban na alkohol, ale póki co bawiła się całkiem nieźle i zamierzała pozostać dla Rosenfield najlepszym kompanem, jakiego tylko mogłaby sobie wymarzyć. A kiedy ta już dopchała się do niej, Janey ryknęła śmiechem i złapała ją za ramię, by z tego rozbawienia nie upaść. - Musisz, MUUUUUSISZ tak pójść raz do szpitala. To znacznie lepszy strój od tego białego kitla - powiedziała, wciąż się głupio śmiejąc, ale naprawdę uważała, że El wyglądała wspaniale, okej? I z tym szpitalem też mówiła poważnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 9
Wydawać by się mogło, że na co dzień sztywna i zasadnicza Eloise będzie miała problem z pójściem na imprezę z okazji Dnia Świętego Patryka. Chociaż nie, pójście na imprezę nie było problematyczne. Rosenfield od czasu do czasu pozwalała sobie na wyjście do pubu nieopodal jej domu, żeby napić się czegoś mocniejszego, dzięki czemu mogłaby przez chwilę nie myśleć o narastających problemach. Tym razem, Eloise postawiła sobie za cel dobrą zabawę, dużą ilość alkoholu i poznanie tylu Irlandczyków, ilu się da. O dziwo, po raz pierwszy w życiu nie zastanawiała się nad tym, co pomyślą sobie ludzie, kiedy zobaczą ją wchodzącą do baru w wielkim zielonym cylindrze, w zielonym stroju i rudą imitacją brody. Dziś chciała być skrzatem i zamierzała machnięciem ręki zbywać wszelkie opinie ludzi. Wpadła do baru, w którym była umówiona z Janey o umówionej godzinie. Nie była do końca pewna czy to najlepszy pomysł. Tak, już po chwili zaczęła mieć wątpliwości, ale nie chodziło o nią. Tym razem martwiła się o Jane. W barze były tłumy, pełno pijanych ludzi, a Eloise nie chciała, żeby cokolwiek się jej stało. Zdecydowała, jednak, że Janey jest dorosła i może odpowiadać za siebie, a ciąża przecież nie była chorobą i mogły się dobrze zabawić, oczywiście w granicach rozsądku, prawda? Okazało się, że nie wyglądała wcale głupio, bo w barze królowała zieleń, brodacze, śmieszne czapki. Mcpherson też wyglądała zabawnie. – Myślę, że mogliby mnie uznać za niepoczytalną albo pijaną, więc mogliby mnie wywalić albo co gorsza zwolnić – i miała jeszcze dodać jakieś inne racjonalne zdania, które utwierdziłyby Janey w tym, ze jej pomysł nie był najlepszy, ale w końcu klepnęła się w czoło. – Ale mogłoby być śmiesznie – odpowiedziała, szczerząc się od ucha do ucha. Musiała tylko nastroić się pozytywnie, a żeby to zrobić, machnęła ręką w kierunku barmana, by poprosić o jakiś mocniejszy trunek. – Jak się czujesz? – zapytała, przyglądając się uważnie brunetce. Wyglądała świetnie, była uśmiechnięta, tryskała dobrą energią. Ten wieczór nie mógł być zły.

ZADANIE: przyjdź do baru ubrany w irlandzkim stroju (opisz to w poście).
Ostatnio zmieniony 2021-04-05, 15:27 przez eloise winfield, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wolała póki co nie dopuszczać do siebie tej myśli. Tej, że jest w ciąży, że w jej brzuchu właśnie w tym momencie rośnie mały człowiek, taki z włosami, oczami, ustami i wszystkimi narządami, taki z rękami i nogami, którymi mógłby jej zrobić krzywdę, gdyby tylko zachciało się mu z tego brzucha uciec i generalnie… ta świadomość by ją zabiła. Jedyne, co dopuszczała do świadomości i czego się wytrwale trzymała, to ten ban na alkohol, a na wszystko inne, cóż, jeszcze przyjdzie czas. Póki co nie było po niej nawet widać tej ciąży, a dziecko w brzuchu było tak słabo rozwinięte, że nie dało się jeszcze poznać nawet jego płci. Paniką zamierzała zająć się później, za kilka tygodni.
- To poszłabym tam z tobą, w roli… Takiej alkoholowej przyzwoitki. Wytłumaczyłabym im, że nie jesteś pijana, tylko zabawna i wspaniała, a ciebie bym pilnowała, żebyś faktycznie nic nie piła - zaoferowała, jak widać, wszystko mając już dokładnie przemyślane. Oczywiście nie była na tyle okrutna i szalona, by naprawdę zrealizować ten plan. A gdyby Eloise wypiła dzisiaj kilka drinków za dużo i naprawdę chciała pójść w tym stanie do szpitala, Janey by ją pięknie powstrzymała, troszcząc się o jej posadę. - Spokojnie, do szpitala cię nie zaciągnę, ale zdecydowanie musisz się rozerwać. Tylko nie za bardzo, żeby nie skończyć tak jak ja - zaśmiała się, na myśli mając ten swój wielce błogosławiony stan. Położyła ręce na barze, dłońmi obejmując swojego bezalkoholowego drinka, a na pytanie Eloise spojrzała na nią trochę zaskoczona. - Ja? Wspaniale! To znaczy, mam nadzieję, że nie złapią mnie mdł… Nieważne, nie rozmawiajmy dzisiaj o tym. Dzisiaj się bawimy, tak? - przypomniała wesoło, nie zamierzając zakopywać się w ciążowych tematach. O pracy El zresztą też nie zamierzała teraz rozmawiać, bo jeszcze by się zdołowały i tyle wyszłoby z tej zabawy. O tym będą mogły porozmawiać jutro. Póki co skupiła się na podenerwowanym barmanie, który niósł już w ich kierunku drinka dla Elie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie było tu mowy o zazdrości, bo kiedy Eloise patrzyła na swoją przyjaciółkę – uśmiechała się. Ale czuła, gdzieś w środku, że zanim jej mąż zniszczył jej tę ważną część życia, jaką było małżeństwo, czuła, że to ten czas, żeby mieć dziecko. Chciała tego i w pewnym sensie był to dla niej jakiś cel, którego teraz spełnić nie mogła. Nie wiedziała czy to się kiedykolwiek wydarzy, bo Marcel siedział w więzieniu, a Elie myślała o rozwodzie, ale nie to było teraz najważniejsze. Rosenfield chciała, żeby to się wydarzyło naturalnie. Chciała kogoś poznać, zakochać się, a dopiero później mieć dziecko. Nie chciała być samotną matką, bo przecież były najróżniejsze sposoby, by mogła nią zostać, jeśli bardzo by się uparła. Ale marzyła o pełnej rodzinie, której sama nie miała, a raczej, której Elie nie doceniała, bo przecież miała kochających rodziców, tyle, że adopcyjnych. Nie był to jednak moment, żeby się tym zajmować. Dziś chciała się dobrze bawić. – Myślę, że na moim oddziale wcale nie byłoby to takie pewne. No wiesz, że za dużo wypiłam. W końcu pracuję z dzieciakami. Zawsze to jakaś frajda dla nich – powiedziała i dopiero teraz do jej głowy przyszło, że to naprawdę świetny pomysł. Może nie dzisiaj, nie pod wpływem alkoholu, ale kiedyś zamierzała to zrobić. Może na Boże Narodzenie namówi Janey, żeby przebrały się za Elki albo na Halloween? Z tym brzuchem, Janey będzie świetną dynią. – Poproszę piwo – zawołała do barmana, a kiedy ją zignorował, wrzasnęła najgłośniej jak się da: - Dlaczego mnie pan ignoruje? Poprosiłam piwo – chyba była bardziej wcięta niż myślała, bo barman podszedł i pewnie chciał załatwić tę sprawę pokojowo, ale Eloise ledwie pozwoliła mu dojść do słowa, kłócąc się, że została niegrzecznie potraktowana. W barze było, jednak tak dużo ludzi, że ominięcie mogło się zdarzyć, a Eloise chyba była lekko przewrażliwiona. Otarła pot z czoła i spojrzała na Janey. – Przepraszam, poniosło mnie. Masz na coś ochotę? Możemy zjeść coś super – bo chyba w ciąży kobiety miewały różne zachcianki, prawda?

ZADANIE: wdaj się w kłótnię z barmanem.

[z.t.]

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Xtadium”