WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/3yINoin.jpg"></div></div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">24
<div class="ds-tem4"></div></div></div></div></div></table>

Umawiam się z naprawdę dobrym znajomym z czasów studiów na wspólne wyjście w dzień świętego Patryka, chociaż nie doszedłem do siebie jeszcze po tych wszystkich wydarzeniach i chyba najbardziej nie mogę wciąż uwierzyć, że..., będę ojcem — gdyby nie fakt, że to też jego imieniny nie ruszyłbym się z domu czekając na Sophię i zastanawiając się jak powiedzieć jej to, co od kilku dni leżało mi na sercu i sprawiało, że miałem poczucie i byłem przekonany znów, że nie mam prawa jej dotknąć, chociaż doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie mam powodów, żeby tak właśnie się czuć i mieć te wyrzuty sumienia, które teraz — jadąc do centrum metrem — starałem się odsunąć od siebie jak najdalej, w czym wrzawa w barze i spotkanie z przyjacielem mam nadzieję, że mi pomoże. <br>
Wysyłam mojej żonie wiadomość, żeby się nie martwiła a przede wszystkim, żeby dołączyła do nas jeśli tylko będzie miała ochotę a przede wszystkim siły — zna Patricka, z którym studiowałem architekturę i który czasami przepytywał ją w moim zastępstwie z medycyny, chociaż najzabawniej było, kiedy odpytywaliśmy obaj na zmianę a on udawał indyjski akcent, który złapał od swojej dziewczyny z tym dźwięczącym jak dzwonek starego telefonu „r”. Uśmiecham się do tych wszystkich wspomnień i wchodzę do Box House, gdzie już jest tłum ludzi i z trudem udaje mi się znaleźć stolik, przy którym siadam i rozglądam się uważnie po pubie. <br>
Nie wiem ile czekam, kiedy dostaję pierwszą wiadomość z krótkim „spóźnię się. Zamów dwa piwa” i kręcąc głową, wzdycham. Niechętnie ruszam do baru, żeby zamówić dwa piwa Guinness, w oczekiwaniu na które zastanawiam się jak wrócę do stolika, o ile nikt nie zajmie go mimo plakietki „zajęte”. Dziękuję barmanowi za piwo i odwracam się w momencie, kiedy za moim plecami przechodzi jakaś kobieta, ale jest taki ścisk, że wpada na mnie popchnięta przez gości i większość jednego z piw wylewa się nie tylko na nią, ale i na mój zielony, gruby sweter. <br>
Schlag! – Klnę mając nadzieję, że nie zacznie się zaraz awantura, bo przecież to nie moja wina. – Nic ci nie jest? Ponoć jak oblejesz się piwem to będziesz mieć szczęście – dodaję starając się rozładować coraz bardziej napiętą atmosferę. – Postawię ci piwo, okej? Najlepiej zielone... – Unoszę brew wskazując jednocześnie głową w stronę baru, od którego nie odszedłem za wiele.
Spoiler
<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">zadanie
<div class="ds-tem4">wylej piwo na obcą osobę</div></div></div></div></div></table>
Ostatnio zmieniony 2021-03-27, 19:22 przez David Christensen, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • #23
Cholera, co ją podkusiło, by zamiast siedzieć w domu, w ciepełku i z książką w dłoni, szlajać się wieczorami po mieście? I to w Święto za którym niekoniecznie przepadała, okurzone kolorem, który nijak jej nie pasował i nasączone alkoholem, którego… no dobra, akceptowała, ale dlaczego nie mogliby szaleć na punkcie wina na przykład? Gdyby nie to, że co roku ubierała ten głupi zielony golf, bo ta odwieczna tradycja, którą zapoczątkowały jeszcze na studiach, to najprawdopodobniej by sobie odpuściła. I powinna to zrobić, bo najpewniej wtedy nie zostałaby na lodzie, bo znajoma akurat dziś, akurat, kurwa, dziś, przesadziła z alkoholem i mimo, że noc dopiero się zaczynała, tamta ledwo co stała na nogach, choć Kaylee dopiero do niej dołączyła? Jak to, jezu, możliwe? Oddelegowawszy koleżankę w ręce jej męża, który jakimś cudem znalazł je w środku, nim Butler zdążyła ją wyprowadzić, sama skierowała swe kroki do wyjścia i BUM. Dostała dość solidnego kuksańca w bok, zaś drugiego w ramię. Czy wy, kurwa, nie możecie patrzeć dookoła?. Przysięgam, że zaczęłaby awanturę, gdyby nie to, że trzymając się za bok, zaraz jeszcze poczuła nieprzyjemne zimno rozlewające się po jej ciele. Czy mogło być jeszcze gorzej? Czy coś jeszcze mogło pójść nie tak? Boże, była pewna, że gdyby w tym momencie wyszła sama z baru, najpewniej szyld wiszący ponad drzwiami, spadłby na ten jej, jak ostatnimi czasy zwykła o sobie myśleć, kretyński łeb. Box House. Super impreza. Zła, sfrustrowana i i śmierdząca piwskiem zacisnęła dłonie w piąstki, szczękę też zacisnęła, a ta okropna, pulsująca żyłka zapewne pojawiła się na boku jej czoła. Wdech i wydech. Nie wymyśliłaby lepszej sytuacji na zrujnowanie tego i tak już zrujnowanego wieczoru, więc tak, w tej chwili nienawidziła tego człowieka najbardziej na świecie, heh. Miała ochotę pokręcić głową, miała ochotą go minąć i wyjść, nie robić już zbytnio afery o mokre ubrania, ale… w sumie to dlaczego? Niania była opłacona, czemu więc miałaby z tego nie skorzystać, skoro tak mocno, jezu, tak strasznie mocno potrzebowała resetu?
- Ale ma być zielone – burknęła w końcu, a kiedy tylko zniknął z pola widzenia, zerknęła na swój golf, zaraz go z siebie ściągnąć i pozostać jedynie w czarnej bokserce. Jak dobrze, że było tu wystarczająco gorąco. Kiedy tylko wrócił, zgarnęła od razu kufel w swoje łapki i uniosła go w górę. – Na koniec tęczy i jeszcze dalej – rzuciła, po czym jednak zmarszczyła brwi. – Chyba tak się mówi? Nie mam w sobie nic z Irlandczyka, nie mam pojęcia – wzruszyła ramionami, bo nie wiedziała. Chyba jedynie próbowała faktycznie pomóc mu ostudzić tę atmosferę zapoczątkowaną feralnym wpadnięciem na siebie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spodziewając się tak naprawdę każdej reakcji z prawym bądź lewym sierpowym lądującym lada moment na mojej twarzy jej odpowiedź, mimo że może nie należy do najmilszych uważam za najlepsze, co mogło wydarzyć się po tym jak połowa obu Guinnessów skończyła w większości na jej, ale częściowo także na moim swetrze za co zaczynam przeklinać Patricka w myślach. Wracam do baru i domawiam obiecane jej zielone piwo, żeby ostatecznie niosąc trzy pełne kufle przedostać się w stronę stolika, przy którym zdążyło podsiąść mnie nieźle podpite towarzystwo. Przechodzimy dalej i wciskamy się pod ścianę do omijanego przez większość miejsca, gdzie zahaczam głową o łukowate sklepienie, ale przynajmniej jest tutaj spokojniej. <br>
Spoglądam na nią i uśmiecham się, kiedy wznosi irlandzki toast. – Powinienem powiedzieć, że za garniec ze złotem rozbiorę się do naga, ale nie wiem czy jestem wystarczająco pijany – żartuję stukając się z nią kuflami i..., przyłapuję się, że zupełnie nieświadomie od chwili toastu włączył mi się ten typowy zaśpiew z kliknięciami na końcu niektórych słów, który musiałem odziedziczyć po rodzinie ze strony matki — imigrantach z Irlandii. I kiedy przyznaje, że nie ma w sobie nic z Irlandki, uśmiecham się i nachylając w jej stronę, żeby nie musieć przekrzykiwać muzyki, przyznaję: <br.
Jestem w połowie. Dziadkowie przypłynęli tutaj z Europy – dodaję i pociągam solidny łyk piwa spoglądając na nią, żeby po chwili wyciągnąć w jej stronę rękę i przedstawić się kobiecie. – David, a ty? Jak masz na imię i jesteś sama czy czekasz na kogoś? – Pytam mając nadzieję, że nie weźmie mnie za jakiegoś oszołoma albo gorzej jeszcze. Zanim udaje się jej odpowiedzieć przy stoliku obok, którego wpadliśmy na siebie kilku mężczyzn zaczyna się przepychać a do akcji wkracza ochroniarz. Spoglądam w ich stronę i mówię chyba bardziej do siebie, niż do niej: <br>
Niektórzy nie potrafią się bawić..., niestety. Dobrze, że zdążyliśmy stamtąd odejść, nie? – Zwracam się już do niej bezpośrednio i jestem ciekaw czy odpowie na moje pytania.
Spoiler
<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">zadanie
<div class="ds-tem4">wznieś toast, krzycząc <br> "Za garniec złota rozbiorę się do naga!"</div></div></div></div></div></table>
Ostatnio zmieniony 2021-03-31, 00:30 przez David Christensen, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z uniesioną jedną brwią spojrzała wpierw na trzy wypełnione na fula kufle, a zaś później na swojego nowego towarzysza na dzisiejszy wieczór. A przynajmniej na kilka najbliższych minut, no bo piwko i do domu, tak? Tak, tak byłoby najrozsądniej, aczkolwiek doskonale zdawała sobie sprawę, że z tymi rozsądnymi decyzjami i logicznym myśleniem było ostatnimi czasy dość kiepsko. Złapawszy za zielone piwo, podążyła za mężczyzną. Jej usta wykrzywił luźny uśmiech, może to sfrustrowanie uchodziło gdzieś bokiem?
- Czuję, że powinnam teraz powiedzieć challenge accepted i naprawdę, zrobiłabym to, przysięgam, ale dobre kilkanaście lat temu. Może na studiach? – pozwoliła sobie na lekki śmiech, po tym małym żarcie, bo nie oszukujmy się – podobne ekscesy to jedynie w telewizji widziała w psujących logiczne myślenie filmach, na które pozwalała sobie raz na czas. Aczkolwiek inna rzeczy była teraz ważniejsze. – Czekasz na kogoś? – zerknęła na to trzecie piwo. – Zrobiło ci się głupio, więc postanowiłeś odkupić swoje winy szybkim piwem, ale tak naprawdę nie masz nawet na to czasu? – teraz po prostu sobie dogadywała, będąc ciekawą jego reakcji. Dlaczego? O tym jednak zaraz, bo teraz musiała dokończyć. – Czy jesteś tak bardzo spragniony, że chcesz walnąć od razu dwa? Bo jeśli miało być dla mnie, to umówiliśmy się, zielone piwo, nie zwykłe – mimo, że tak naprawdę ugoda stanowiła jedynie o jednym zielonym kuflu. Tak, zdecydowanie była ciekawa, jak odpowie na to dokręcanie przez nią śrubki. Miły jednak był, a ona po prostu trochę złośliwa z natury, ale rękę podała mu z uśmiechem. – Kaylee. Umówiłam się ze znajomą. Widzimy się właściwie tylko w ten jeden dzień w roku – wyjaśniła, zaraz wzruszając ramionami. – Ledwo stała na nogach, kiedy tu dotarłam – dodała, by jakoś usprawiedliwić swoją samotną obecność. Uśmiechnęła się na jego słowa, bo kurcze, była pewna, była wręcz przekonana, że inaczej zaciąga niektóre słowa. Że też nie skojarzyła tego z dzisiejszym świętem, aczkolwiek umówmy się – zapewne jedna trzecia bawiących się dziś Amerykanów stara się mówić podobnym akcentem. – Tak naprawdę pół Irlandczyk, czy tak jak połowa świętujących tutaj ludzi? Potrafisz grać na dudach? – kto to wiedział, dlaczego jej się ubzdurało, że akurat to powinno cechować irlandzką osobowość? A może po prostu próbowała podtrzymać rozmowę? – Czy my już kiedyś się nie spotkaliśmy? – musiała zapytać, bo korciło ją to od kiedy usłyszała inaczej wymawiane końcówki co poniektórych słów i bliżej przyjrzała się tej twarzy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chcę odpowiedzieć już, że sam pewnie nie podjąłbym się, kiedy dociera do mnie co jeszcze dopowiedziała. Uśmiecham się i przyznaję zupełnie szczerze: <br>
Chyba nawet na studiach nie zdecydowałbym się ostatecznie. – Nie byłem nigdy szczególnie imprezowym typem i większość czasu spędzałem w studenckim mieszkaniu i jeśli wychodziłem to chyba tylko do kina a od kiedy zaczęliśmy z Sophią być parą — siedzieliśmy przede wszystkim razem i pomagałem jej uczyć się do tych wszystkich egzaminów, których ja jestem pewien, że nie ogarnąłbym w połowie nawet..., i dziwię się jak wiele zapamiętałem. Spoglądam na kobietę i chwilę bawię się wysoką szklanką, żeby odpowiedzieć od razu, kiedy tylko zapytała czy czekam na kogoś. <br>
Teoretycznie..., na przyjaciela, ale spóźnia się już z czterdzieści minut. Uprzedził co prawda, że może być z poślizgiem, ale pewnie znając jego utknął w innym barze. Ma dzisiaj imieniny – dodaję unosząc brew i pociągam łyk i dodaję: <br>
I gdybym nie miał czasu, przeprosiłbym tylko i co najwyżej zaoferował kasę za sweter. Swoją drogą całkiem ładny – przerywam i wpatruję się w nią, kiedy zaczyna dogadywać. Przekrzywiam głowę i uśmiechając się kręcę lekko głową, jakbym chciał zaprzeczyć jej słowom. – Może zamówię trzecie też zielone i wypijemy je na wyścigi, co? – Rzucam bez zastanowienia właściwie i upijam trochę więcej z pierwszego nie chcąc, żeby następne całkiem się wybąblowało. Ściskam lekko jej dłoń i słucham uważnie, co odpowiada — a więc nie tylko mnie wystawiono do wiatru, myślę uśmiechając się i potakując skinieniami głowy. – Nie zdziwię się jak mój kumpel też już ledwie daje radę iść. Świętuje ponoć od południa – zauważam i nachylam się ostrożnie nad stolikiem, żeby nie przewrócić trzeciej szklanki z piwem i nie oblać bardziej jeszcze Kaylee. Słysząc o dudach zaczynam się śmiać i przyznaję: <br>
Czemu na dudach? Na nich chyba raczej grają Szkoci..., chociaż faktycznie dudy Uillean – przypominam sam sobie i pacam się lekko otwartą dłonią w czoło, żeby przyznać, że nie umiem grać na dudach – ..., ale później, jeśli będziesz chciała, mogę pokazać ci kilka kroków i kto wie czy nie uda się nam zatańczyć jednego z tradycyjnych tańców? – Proponuję, kiedy niespodziewanie pada to niekoniecznie lubiane przeze mnie pytanie. Przymykam oczy na moment, w którym unoszę brwi i wzdychając odpowiadam zupełnie szczerze z nadzieją, że jednocześnie utnę ten temat zanim mógłby rozkręcić się i zająć większą część rozmowy, która do tej pory mimo naszego dogadywania sobie, była naprawdę miła: <br>
Nie wiem, chociaż... Jeśli jesteś fanką złośliwych artykułów w lokalnych gazetach, to pewnie moja gęba w najdziwniejszych ujęciach pojawiała się tam kilka razy. – Staram się obrócić to wszystko w żart i mam nadzieję, że mi się jakoś uda a kiedy mija nas wydekoltowana kelnerka przebrana ze skrzatkę, zaraz zamawiam trzecie, zielone piwo, żeby odwrócić uwagę Kaylee od brukowców w stronę zakładu, kto wypije je szybciej.
Spoiler
<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">zadanie
<div class="ds-tem4">załóż się z partnerem o to,<br>kto szybciej wypije swoje piwo</div></div></div></div></div></table>
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Wtedy byłam troszkę głupsza niż teraz, no wiesz… kiedy dopiero co wyrwałam się z domu – studia to był fantastyczny okres. W końcu mogła wyprowadzić się z domu. Okres nauki samodzielności nie był trudny – już w dzieciństwie mogły liczyć z siostrami jedynie na siebie, pozostawione przez rodziców samym sobie, w końcu więc mogła żyć tak jak chciała. Pewnie David miał rację, pewnie nie byłaby w stanie tańczyć nago na barze, ani gdziekolwiek indziej w pubie, ale kto teraz o tym myślał? Poza tym – nie znał jej, więc miała wrażenie, że może powiedzieć cokolwiek i… nic, trudno. – Wszystkiego najlepszego dla spóźnialskiego przyjaciela – uśmiechnęła się więc, kiedy się rozgadał i gadał i gadał. Uniosła kufel w górę i upiła dość duży łyk tego fantastycznie barwionego napoju, zastanawiając się co tez oni tam wlewają? Boże, naprawdę właśnie przeszło jej to przez myśl? Zerknęła na golf przerzucony teraz jedynie rękawami przez szyję, bo przecież ściągnęła by nie czuć na sobie za bardzo tego alkoholowego „zapachu” i skinęła głową. – Oj, tego mogę się podjąć, ale nie masz pojęcia z kim rywalizujesz – roześmiała się, ale hej, nie była jakimś zawodowym pijaczem piwa; ani zielonego, ani zwykłego. Pijała raczej wino, ale… no czemu nie? Czemu miałaby nie zrobić czegoś po prostu dla zabawy? Mogła, prawda? Zdecydowanie mogła.
- Nie mam zielonego pojęcia, co ty właśnie powiedziałeś – przyznała szczerze, ale z uśmiechem, nie wiedząc w ogóle co to było za słowo, którego użył. – Nie ma mowy, David. Nie tańczymy. Nie tutaj, nie przy tych ludziach, nie po alkoholu, nie. Przecież jest tutaj taki tłok, że skończylibyśmy z podbitym okiem, a mi naprawdę wystarczy, że najpewniej będę mieć poobijany bok – to nie był żaden wyrzut, umówmy się. Po prostu dawała znać, że n i e i nie była pewna, czy mogłaby wypić tyle alkoholu, by uskuteczniać jakieś irlandzkie podskoki. No bo jak? Była całkiem niezła w normalnym wywijaniu na parkiecie, ale kroki zielonych skrzatów? Naaaah. Nachyliła się nieznacznie w jego stronę, by lepiej słyszeć – ten hałas panujący wokoło był OKROPNY. Usłyszała ten zlepek słów, odsunęła się na moment, by raz jeszcze zerknąć na jego twarz i już sobie przypomniała, już wiedziała. Przecież z początku kariery w tym szalonym wyścigu szczurów po jakiekolwiek artykuły w gazecie łapała się czegokolwiek. Złapała się i jego. – Ups, a czym się zajmujesz teraz? – odsunęła się, ale skoro on nie pamiętał… jezu, niepotrzebnie zadała to pytanie, które mówiło, że pamięta. - Może lepiej faktycznie, zajmijmy się tym piwem – tak, trzeba było jak najszybciej zmienić temat.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Box House”