WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.cravath.com/files/Uploads/I ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeśli miałby wybierać czego nienawidzi najbardziej, prawdopodobnie zdecydowałby się na stagnację. Ostatnimi czasy Seattle było naprawdę cichym i spokojnym miejscem, co doprowadzało go do szewskiej pasji. Łapał co się da, byleby móc wykazać się na sali sądowej i powkurwiać prokuratora generalnego. Co prawda miał na karku parę starszych spraw, które z powodu materiału dowodowego ciągnęły się latami i wracały jak bumerang, ale to nie to samo - chciał świeżości, dusił się. W jego związku nie działo się najlepiej co świadczyło o przyszłym rozwodzie, nie miał zamiaru znosić rudej jędzy do końca życia, którego nie zostało za wiele. Desmond jako ponad pięćdziesięcioletni prawnik wiele nie potrzebował, ale liczył na jakiekolwiek pobudzenie. Nie chciał zdziadzieć jak część jego znajomych z pracy, którzy teraz zamiast kupować nowe, eleganckie garnitury zajmowali się rozwiązywaniem papierowych sudoku. Degradacja do pozycji "pana starszego" napawała go lękiem, którego nigdy wcześniej nie czuł. Najgorsze we wszystkim było to, że widział w pracy co nowsze twarze, młodsze i pełne zapału do pracy. Nawet papierkowa robota nie robiła na nich wrażenia, co za dzieciaki.
- Psia krew... - warknął pod nosem. W zamyśleniu rozlał świeżą kawę i ubrudził tym samym spodnie od czarnego garnituru, który ledwo co wyjął z szafy po dwóch tygodniach od zakupu. Piękny, drogi, z materiału tak miękkiego jak arabska pościel. Nie, to nie początki Parkinsona, broń boże! Adwokaci mieli to do siebie, że żyli z ciągłym natłokiem myśli napędzanych stresem, poszukiwaniem najrozsądniejszej drogi do wygranej i takie tam...a może to tylko piętno grzesznika? Wszak zazwyczaj babrał białe rękawiczki w gwałtach, morderstwach czy napadach po złej stronie mocy, niestety. Niejednokrotnie odradzano mu tę praktykę, ale nie słuchał. Tak jak dziś, nie dało się przemówić do rozsądku i zabrał się za wypisywanie papierów rozwodowych. Kiedyś trzeba powiedzieć dość.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 4 — ..........Obiecywała, że nie będzie się przepracowywać. Obiecywała, że nie będzie ślęczeć nad papierami do późna i do domu będzie wracać o przyzwoitych godzinach.
..........Cóż, przez długi czas naprawdę się do tego stosowała. Przez rok nie została w pracy ani minutę dłużej, a po wszystkim albo szła na spacer, albo leciała na zajęcia z jogi. Nie zabierała nawet do domu papierów, aby nie kusiło ją do nich zajrzeć. I chociaż wciąż na siebie uważa, łyka te wszystkie witaminy i chodzi do lekarza na okresowe badania, tak ostatnio coraz częściej zaczęła znowu zostawać w pracy po godzinach. Nie zawsze i nie za długo, ale czasem można ją zauważyć, jak wymyka się z firmy, gdy większość jest już w swoich domach.
..........Nie inaczej jest dzisiaj. Kiedy więc większość powoli wychodzi, by wrócić do siebie, do swoich rodzin, partnerów czy pupili, ona siedzi w swoim gabinecie, pochylając się nad papierami jednego ze swoich klientów. Gdzieś obok niej stoi pusty kubek po kawie, a pod biurkiem walają się szpilki, które zdjęła, aby jej stopy mogły nieco odpocząć. Nie przewiduje bowiem zbierać się stąd w najbliższym czasie, a przynajmniej nie w przeciągu następnej godziny. Czuje jednak, że powoli zaczyna nad tymi papierami zasypiać, więc w końcu podnosi wzrok znad kartek, by najpierw się przeciągnąć, a potem wstać zza biurka, chwycić pusty kubek i ruszyć do pokoju socjalnego w poszukiwaniu świeżej kawy.
..........Ale czego ona w ogóle wymaga? Świeża kawa o tej porze? Taką mogłaby dostać jedynie w jakiejś kawiarni, a na pewno nie uśmiecha jej się teraz lecieć do jakiejkolwiek. Będzie więc musiała albo zadowolić się zimną kawą, albo zrobić nową, a to oznacza wyrzucenie fusów z poprzedniej, umycie dzbanka i uzupełnienia wody. No cóż, mówi się trudno!
..........Cholera jasna — wzdycha ciężko, gdy w ekspresie do kawy widzi pusty dzbanek. Pusty, ale przynajmniej czysty! A przynajmniej tak jej się wydaje. Wsadza więc do ekspresu filtr do kawy, potem wsypuje zmielone ziarna, a do odpowiedniego pojemnika wlewa wodę, by już po chwili włączyć urządzenie. Teraz tylko musi chwilę poczekać.
..........Na bosaka, bo nie chciało jej się zakładać szpilek na zmęczone stopy, podchodzi do jednego z okien, by wyjrzeć na zewnątrz — na rozświetlone nocą Seattle, które widać stąd naprawdę dobrze. Ot, plus pracowania w firmie, która znajduje się na jednym z najwyższych pięter naprawdę wysokiego budynku. W oddali widzi nawet ciemne, pogrążone w ciemności wody zatoki. Odrywa jednak od niej spojrzenie, gdy w odbiciu okna zauważa znajomą twarz, która pojawia się w drzwiach pokoju socjalnego.
..........Też jeszcze pracujesz? — pyta, odwracając się w kierunku Brando, któremu posyła delikatny uśmiech. Ma nadzieję, że nie będzie jej prawił morałów, bo wystarczy, że zrobią to jej przyjaciele spoza pracy, którzy od czasu jej pobytu w szpitalu pilnują jej, aby się nie przepracowywała. Nie jest już jednak dzieckiem, nie trzeba jej pilnować i doskonale wie, kiedy powiedzieć dość.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="tel0"> <div class="tel1"><div class="cname">- 2 -</div></div> </div> </div></table>

Pracoholizm był u niego cechą genetyczną. Sięgając pamięcią do czasów beztroskiego dzieciństwa pamiętał jedynie późne powroty rodziców do domu i wiecznie dzwoniący telefon, który był w zasadzie już przyklejony do ojca. Sam był cholernie ambitny i poświęcił życie prywatne tylko po to by znaleźć się w tym miejscu ale za wszelką cenę starał się nie popełniać błędów ojca, budując wokół siebie mur i rzucając się w wir pracy. Wierzył, że dostatecznie starał się zachowywać równowagę między czynnościami służbowymi, a rozrywką w wolnym czasie, jednak nie zawsze mu się to udawało.
Dwa ostatnie wieczory poświęcił papierologii w która zakopywał się przez własne roztrzepanie. Obiecywał sobie, że zacznie pilnować dokumentów na bieżąco i nie będzie siedział do późna we własnym biurze ale najwidoczniej nie był osobą, która potrafiłaby uczyć się na własnych błędach. Na zegarze służbowego MacBooka, w prawym górnym rogu wybiła godzina dwudziesta. Chwycił po kubek z kawą z którego upił ostatnie łyki zimnej kawy i zdecydował się na przerwę w celu rozprostowania kości. Przechadzając się po kancelarii dostrzegł zapalone światło w pokoju Kelsey, więc z czystej ciekawości zapukał i wcisnął głową między drzwi. Nikogo nie zastał w środku, więc skierował się prosto do sociala w którym udało mu się znaleźć dziewczynę.
<br>— Mógłbym zapytać o to samo — roześmiał się i podszedł bliżej, zerkając przez ramie brunetki na zaparzacz do kawy. Sam nie wiedział czy to odpowiednia godzina na kolejną dawkę kofeiny i czy w ogóle była w stanie na niego zadziałać. W ostatnich tygodniach zdarzył się już chyba uodpornić na jej działanie - tak przynajmniej mu się zdawało. — Znowu zakopałem się w dokumentach i muszę zostawać po godzinach by jakoś ogarnąć ten bajzel — westchnął i oparł się tyłem o kuchenny blat, wciskając dłonie do kieszeni spodni. — A Ty? Nie miałaś przypadkiem się oszczędzać? — zapytał, przyglądając się jej z boku. Jej zdrowie miała na uwadze cała kancelaria, dlatego wraz z resztą ekipy starali się odciążać koleżankę i pilnować by nie spędzała całego dnia przy dokumentach i komputerze. Sam po sobie doskonale wiedział, że po kilku godzinach pracy (i litrach kawy), człowiek przestawał odczuwać zmęczenie, co prowadziło niekiedy do tego, że wychodził z biura nad ranem. I oczywiście wracał po szybkim odświeżeniu i zaledwie półgodzinnej drzemce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Sama nie wie, w którym momencie stała się taką pracoholiczką. W szkole średniej przecież wolała się bawić, niż zakuwać nocami do sprawdzianów. Zdecydowanie nie była kujonką, choć o oceny dbała zawsze, aby rodzice byli z niej dumny. Od małego liczy się bowiem z ich zdaniem, ale na szczęście nie są typem rodziców, którzy lubią planować dla swoich dzieci całą przyszłość. Dopóki więc była w miarę grzeczna i dobrze się uczyła, rodzice do jej życia i planów na przyszłość się nie wtrącali. Widziała jednak, że są zadowoleni, gdy wszem i wobec ogłosiła, że idzie na studia prawnicze. Zadowoleni byli też, gdy była jedną z najlepszych studentek na roku, a potem kiedy dostała pracę w jednej z najlepszych firm prawniczych w Seattle. Ale chociaż ich duma mile łechtała jej ego, to nie dla nich tyle pracowała — zawsze w większej mierze robiła to dla siebie. Lubiła tę pracę, spełniała się w niej i czuła się dobrze, gdy coś jej wychodziło — i to chyba od tego uczucia uzależniła się najbardziej. Nie wiedziała, kiedy przestać; nie wiedziała, że jej działania prędzej czy później będą miały swój marny skutek.
..........Teraz naprawdę uważa. Pomimo tego, że od jakiegoś czasu czasami znowu zostaje po godzinach, nie zabiera pracy do domu, nie siedzi po nocach nad papierami, a wieczorem zawsze znajdzie chwilę na krótką sesję jogi. We własnych oczach jest więc usprawiedliwiona i ma nadzieję, że nikt nie będzie się czepiał i zaraz wyganiał ją do domu. Z drugiej strony, w firmie zostało naprawdę niewiele osób, a każdy jest zapewne zbyt zajęty własną robotą, niż przejmować się kimś innym.
..........Przyłapana — śmieje się, wzruszając niewinnie ramionami. Z drugiej strony — przecież robi sobie przerwę! I to którąś z kolei, bo naprawdę pilnuje, aby przynajmniej co godzinę wstać od papierów, przespacerować się po firmie, napić się kawy, herbaty albo wody i, ewentualnie, coś na szybko przegryźć. I nie żadnego batona, a pełnowartościową sałatkę lub kanapkę. Tak o siebie dba!
..........Podobnie. Papiery piętrzą mi się na biurku odkąd wróciłam do pracy i w końcu postanowiłam je ogarnąć — mówi, odwracając się w kierunku ekspresu, gdy w dzbanku jest już odpowiednia ilość kawy. Wyjmuje więc dwa kubki, do których nalewa czarnego jak smoła napoju, po czym jeden z nich przesuwa w kierunku Brando. — Spokojnie, tym razem na siebie uważam. Słowo harcerki! — zapewnia mężczyznę. Co prawda kawa o tej porze to może nie jest najlepszy pomysł, ale jeśli choć trochę poprawi to sytuację, to jest to dopiero trzecia kawa dzisiejszego dnia. Rok temu byłby to zapewne już dziesiąty z kolei kubek. — Ale nie mów nic nikomu, okej? — szepcze cicho, pochylając się odrobinę w jego stronę, jakby mówiła mu jakiś super tajny sekret. Zaraz potem mruga do niego wesoło, upijając z kubka łyk gorącej, czarnej i gorzkiej kawy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niestety mężczyzna nie mógł powiedzieć tego samego o swojej rodzinie, która starała się nakreślić przyszłość chłopaka jeszcze zanim ten nauczył się liczyć i pisać. Mógł jednak szczerze powiedzieć, że szedł własną ścieżką, która w pełni odpowiadała jego rodzicom i dzięki temu nie był skazany na wieczne potępienie z ich strony i morały. Ojciec pewnie byłby bardziej usatysfakcjonowany, gdyby Brando zdecydował się wspomóc go w rodzinnym biznesie i przekrętach od których ten umywał ręce. Nie popierał jego nielegalnej działalności i miał mu za złe, że ten wciągnął w to przedsięwzięcie jego siostrę, która zakorzeniła się w tym równie głęboko. Jako prawnik zobowiązany był zgłosić to na policję, jednak jako syn przymykał na to oko i nie chciał mieć ze sprawą nic wspólnego. Zależało mu na swojej karierze i nie chciałby rodzinne koligacje spieprzyły mu wszystko na co ciężko pracował.
Lubił swoją pracę, choć nie uważał by zostawanie po godzinach było czymś rozsądnym. Nie miał rodziny i obowiązków, które zmuszały by go do szybkiego powrotu do domu ale szanował swój wolny czas i nie chciał zamykać się jedynie na sprawy kancelarii. Zresztą nikt mu za to nie płacił!
.— Zastanawiam się jak to możliwe, że reszta wyrabia się za wszystkim na czas i nie musi zostawać po godzinach. Przecież to niewykonalne .— jęknął i pokręcił głową, czując, że może robił coś nie tak. Oczywiście folgował sobie niekiedy aż nad to i stąd wynikały zaległości w uporządkowaniu dokumentów ale przecież niemożliwym było zakopanie się w nich aż do takiego stopnia. Cóż, bez wątpienia miał talent. .— Albo to ze mną jest coś nie halo. Ciebie nie było tu przez jakiś czas, więc masz stosowną wymówkę ale ja jestem tu codziennie i codziennie wychodzę później bo dochodzą kolejne sprawy i papirologia .— dodał i zerknął na kubek, który wręczyła mu dziewczyna, odwdzięczając się ciepłym uśmiechem.
.— A jadłaś coś? Ja zdążyłem już trochę zgłodnieć bo od rana jestem tylko na tostach francuskich, dwóch redbullach i kawie .— zapytał, przytulając do siebie następną dawkę kofeiny. Powinien zmienić swoje przyzwyczajenia żywieniowe i zainwestować choćby w dietę pudełkową. Przydałoby się też ograniczyć słodkie energetyki i kawę, bo w końcu nabawi się problemów z pikawą. .— Możemy zamówić chińczyka, sushi albo może jakąś pizzę? Na pewno jest coś jeszcze otwarte .— zaproponował, czując nieprzyjemne poburkiwanie w żołądku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........U Athertonów każdy idzie własną ścieżką i rodzice, nawet jeśli z pewnych wyborów swoich dzieci zadowoleni nie są, nie odzywają się na ten temat ani słowem. No dobrze, może czasem coś skomentują, ale poza złotymi radami, nie za wiele w związku z tym robią. Nie grożą, nie wydziedziczają, nie obrażają się — bo jednak, mimo wszystko, kochają swoje dzieci i chcą, żeby były szczęśliwe. A przynajmniej tak to Kelsey odbiera. Nic więc dziwnego, że po wyjściu ze szpitala, jej matka zażądała, aby przyjechała do Londynu na krótkie wakacje — i musi przyznać, że pomysł ten okazał się całkiem dobry. Odpoczęła, zrelaksowała się, pojeździła konno, na co od kilku lat w ogóle nie miała czasu. W końcu jednak musiała wrócić i zrobiła to z radością, bo może i na początku było miło, ale z czasem taka duża ilość wolnego czasu sprawiła, że z desperacją szukała coraz to nowszych zajęć, aby mieć się czym zająć, bo kto jak kto, ale Kelsey nie znosi siedzieć bezczynnie na tyłku.
..........Założę się, że reszta robi to wszystko na odpierdol. A my, wiesz — my jesteśmy perfekcjonistami! — śmieje się, wzruszając lekko ramionami. Ale może jest w tym odrobina prawdy? Może faktycznie reszta nie przykłada się do papierkowej roboty, a oni muszą zrobić wszystko idealnie? No, prawie — biurko Kelsey bowiem wciąż wygląda, jak po przejściu huraganu, ale dopóki zawsze wszystko znajduje i potrafi się w tym bałaganie odnaleźć, jest dobrze. Gdyby jednak od porządku na biurku zależała jej efektywność w pracy, niewątpliwie już dawno posprzątałaby go na błysk. — Coś w tym jest. Z drugiej strony, pamiętasz Westfielda? W zeszłym roku pojechał na miesięczny urlop, a kiedy wrócił, miał biurko pełne papierów. I co? Trzy dni i puf! Koniec — papierów nie ma! A wcale nie siedział nad nimi do nocy. Mówię ci, nikt się do tego nie przykłada. Nikt oprócz nas! — wzdycha ciężko, choć wciąż z odrobiną humoru. A może faktycznie to z nimi jest coś nie tak, że aż tak przykładają się do tych nieszczęsnych papierów, skoro najwidoczniej wcale nie muszą?
..........Z kubkiem w dłoni podchodzi do ustawionego na środku pokoju stołu, aby usiąść na jednym ze stojących przy nim krzeseł. Stopy bowiem wciąż ją pobolewają i jutro jak nic założy jakieś trampki albo inne buty na płaskiej podeszwie, zamiast wybierać te nieszczęsne szpilki. Ale skoro założyła dzisiaj sukienkę, buty na obcasie wydawały się być odpowiednim wyborem.
..........No to powiem ci, kolego, że zdecydowanie trzeba to poprawić. Chyba nie chcesz skończyć, jak ja, co? — Unosi brwi do góry, bo zanim trafiła do szpitala, jej dni czasem wyglądały podobnie. Szybkie śniadanie, potem kawa, jakieś jabłko, redbull i tyle. No i jak to się skończyło? Oj, nie za dobrze. — Jestem za sushi. Niby jadłam niedawno, ale tylko sałatkę, więc zanim nasze zamówienie przyjedzie, pewnie zdążę zgłodnieć — mówi, sięgając do kieszeni swojego kardiganu po telefon. Nie jest typem kobiety, która gotuje, zawsze wszystko zamawia, więc nic dziwnego, że już na pierwszym ekranie ma aplikację do zamawiania jedzenia. — Jakaś konkretna knajpa czy zdasz się na mnie? — pyta, zerkając na niego z uśmiechem znad ekranu telefonu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nigdy nie uważał się za profesjonalistę, chociaż traktował swoją pracę bardzo poważnie. No dobra, może nie w ostatnim czasie, kiedy to butelka whisky zdawała się być ważniejsza od tego by pojawić się w kancelarii w trzeźwym stanie ale tak, potrafił być odpowiedzialny i w stu procentach skupiony na zadaniu. Profesjonalizmem też na pewni nie mógł nazwać swojej relacji z Kelsey, bo przecież seks na biurku i na blacie w socjalnym - po godzinach - to raczej słaba argumentacja tego, że poświęcał się pracy w kancelarii w zupełności.
Uwierzę dopiero kiedy zobaczę pokaźną sumkę na koncie — odpowiedział, bo niestety, pracodawca mógł należycie docenić swojego pracownika tylko poprzez premie. Słowa uznania nie działały na niego aż tak efektownie, więc dopóki takowej podwyżki nie dostanie - nie poczuje się należycie wynagrodzony. Nie wierzył też w to, że reszta robiła coś niestarannie, bo znał resztę ekipy i wiedział, że przykładali się do swojej pracy równie solidnie, więc może to on brał na siebie zbyt wiele spraw? — Założę się, że gdybyśmy my przestali się do tego przykładać to następnego dnia, Desmond wzywałby nas na rozmowę. Muszę się pilnować, bo w ostatnich miesiącach się nie popisałem i mało brakowało, a straciłbym tą pracę — westchnął, wspominając jego ostatnią rozmowę z Chaplinem, dotyczącą jego problemów z alkoholem. Miał gorszy okres w życiu i niestety wybrał najgłupszą, możliwą drogę by uporać się z tym całym bajzlem w swojej głowie. Być może lepszym wyjściem byłby taki miesięczny urlop i regeneracja? Wyjechałby gdzieś daleko i choć na moment zapomniał o kłopotach, które w Seattle czepiały się go jak rzep psiego ogona. — Nie chce i dlatego właśnie składam Ci tę propozycje. Poza tym minęło trochę czasu odkąd jedliśmy razem obiad lub kolacjęalbo też śniadanie; zauważył, zahaczając delikatnie o ich relacje sprzed kilku miesięcy, kiedy to utrzymywali nieco bliższe relacje aniżeli w praktyce powinni. Lubił jej towarzystwo i cieszył się, że wróciła do pracy w kancelarii ale nie wiedział jak będzie wyglądała ich relacja po jej powrocie. Nie szukał kolejnych komplikacji w swoim życiu, a tym bardziej w pracy ale niczego nie chciał z góry zakładać no bo po co? Rzadko kiedy potrafił trzymać się własnych postanowień! — Momiji, Migoto czy Kudasai? — zapytał przeglądając w aplikacji listę otwartych restauracji z sushi, które dowoziły jedzenie do klienta. Lubił próbować tutejszą kuchnie, choć sprawdzony miał już niemalże każdy lokal w pobliżu kancelarii, przez wgląd na to, że lubił odbierać zamówienia w drodze powrotnej do domu bądź wyskoczyć ze znajomymi na kolacje do lokalu, który miał praktycznie pod nosem. Uśmiechnął się, widząc, że równie szybko chwyciła za telefon w celu złożenia zamówienia. Skoro jednak wyszedł z taką propozycją, postanowił dokończyć jego realizacje — Te trzy są otwarte i sprawdzone ale jeśli znasz coś innego, wartego polecenia to śmiało — nie chciał się spierać i tracić czasu, więc pozwolił jej wybrać restauracje i zamówić posiłek, chowając swój smartfon do kieszeni spodni.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........O nie, profesjonalistami nie są, ona również tak uważa. Gdyby tak było, na pewno nie dopuściliby się wspomnianego romansu albo przynajmniej wynieśliby się z nim poza mury firmy, w której pracują. Tymczasem większość ich schadzek miała miejsce właśnie tutaj — czy to w socjalnym, czy w biurze któregoś z nich, czasem też w archiwum lub innym miejscu, które akurat było wolne i dawało wystarczająco dużo prywatności. Nie zmienia to jednak faktu, że oboje w swoim fachu są perfekcjonistami (albo przynajmniej próbują być) i naprawdę się starają. Tak, jak wszyscy w firmie — co do tego nie ma wątpliwości. Bo jeśli miałaby mówić całkiem serio, na pewno nie powiedziałaby, że ktokolwiek robi coś na szybko i niestarannie. Ot, po prostu w nieco żartobliwy sposób próbuje usprawiedliwić to, że kiedy inni w papierach są na bieżąco, oni są w nich zakopani po uszy. I to ich wina, zdecydowanie. Jeszcze jakiś czas temu mogli zrzucić to na to, że zamiast zajmować się nimi, zajmowali się sobą, ale przecież od jakiegoś czasu wrócili do bazowej relacji, czyli (dobrych) znajomych z pracy.
..........Taak, na to pewnie jeszcze trochę poczekasz, jeśli sam się nie upomnisz. Ale hej, i tak nie mamy tak źle! W niektórych firmach wykorzystują ludzi za marne grosze — zauważa, bo co jak co, ale pracują jednak w jednej z lepszych firm w Seattle i zdecydowanie nie mogą narzekać na płacę. A to, że postanawiają zostać w pracy po godzinach, to już ich indywidualna decyzja, bo nikt ich do tego nie zmusza. Chociaż musi przyznać, ona również poczułaby się doceniona, gdyby któregoś miesiąca na koncie zobaczyła większą kwotę. Cóż, może kiedyś to nastanie. — Oho, co takiego nabroiłeś? — pyta z ciekawością, bo nic wcześniej o tym nie słyszała. Nie zauważyła też, aby miał jakiekolwiek problemy z alkoholem, ale nic dziwnego, skoro ostatnio skupiła się na sobie, przez co ich relacje odrobinę się rozluźniły. W innym wypadku może i by coś dostrzegła — tylko czy byłaby wtedy w stanie cokolwiek zmienić? Może i ze sobą sypiali, ale to jeszcze nie znaczyło, że mogła dzięki temu wchodzić z butami w jego życie i mówić co powinien, a czego nie powinien robić.
..........To prawda. I muszę przyznać, że trochę mi tego brakowało. Koniec końców dobrze się razem bawiliśmy, prawda? — rzuca z rozbawieniem, posyłając mu odrobinę figlarny uśmiech. To, że ich relacja wróciła do punktu wyjścia, czyli zwykłych znajomych z pracy, wcale nie oznacza, że ten stan nie może się po raz kolejny zmienić, bo tak, jak i on, tak i ona niczego nie wyklucza. W końcu to nie tak, że oboje zgodnie stwierdzili, że dla dobra relacji, pracy czy czegokolwiek innego, powinni powrócić do bycia stricte znajomymi, bo gdyby nie jej stan zdrowia i wizyta w szpitalu, być może ich romans trwałby nadal, kto wie. — W takim razie może Migoto? Chyba jeszcze tam nie jadłam, a słyszałam dobre opinie — mówi, myślami powracając do zamówienia jedzenia, bo im dłużej o nim myśli, tym bardziej robi się głodna. Zaraz potem wybiera jakiś podstawowy zestaw dla dwójki osób w wybranej restauracji, po czym składa zamówienie. — Za niecałą godzinę powinno być — dodaje, gdy na ekranie pojawia się podziękowanie za złożenie zamówienia. Wyłącza więc telefon i wrzuca go z powrotem do kieszeni kardiganu, wracając przy okazji do swojej kawy.
..........A teraz powiedz, co u ciebie słychać. Ale wiesz, tak poza pracą. — Spogląda na niego z ciekawością. Na szczerą, dłuższą rozmowę też nie mieli ostatnio czasu, bo zazwyczaj ktoś się obok nich kręcił. Teraz jednak są sami, więc mogą nadrobić ostatnie miesiące słabego kontaktu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Człowiek nie po to idzie na prawo i marnuje cenne lata swojego życia na studiach i aplikacjach by zarabiać grosze — pokręcił głową, nie pocieszając się jej słowami. Był ambitny i nastawiony na samo rozwój ale cenił swoje zaangażowanie i nie zgodziłby się pracować za niższą pensje. Kurczowo trzymał się planu, który zdecydował się realizować w momencie, gdy złożył papiery na studia i doskonale wiedział ile powinien zarabiać dobry prawnik. Był wybitnie doinformowany i zwracał uwagę na szczegóły umowy, wszelkie kruczki i wszelkie obietnice pracodawcy. Nie da sobie wcisnąć żadnej ściemy.
Miałem.. problemy — urwał, nie wiedząc czy powinien zdradzać jej powody swojej niesubordynacji. Nie było to coś czym chciałby się komukolwiek chwalić; zwłaszcza jej. Problemy z alkoholem były jedynie powodem do wstydu ale wierzył, że był na dobrej drodze do wyjścia z tego dołka, więc nie zamierzał obarczać jej swoimi problemami. Dzielenie się z nią tą informacją naraziłoby go na kłopotliwe pytania na które także nie chciał odpowiadać. — To nie jest coś z czego jestem dumny dlatego zostawmy ten temat. Nic takiego się nie stało, więc nie musisz się martwić — machnął ręką, starając się zamieść wszystko pod dywan. Tak miał w zwyczaju robić, gdy pytania okazywały się być zbyt trudne bądź niewygodne.
No pewnie — zaśmiał się i pokiwał głową, wracając wspomnieniami do momentów, które dzielił z brunetką. Mieli dość specyficzną relację bo jak się okazało nie łączyły ich tylko relacje służbowe czy seks po godzinach ale także przyjaźń. Nie czuł dyskomfortu, kiedy spędzał z nią czas w swoim mieszkaniu bądź gdy wychodził do ludzi. Byli parą dorosłych ludzi, którzy naprawdę dobrze czuli się w swoim towarzystwie i na swój sposób radzili sobie z samotnością. — Wciąż dziwie się, że udało nam się to utrzymać w tajemnicy przez tak długi czas. Wszyscy widzieli przecież, że się przyjaźnimy ale nikomu nie przyszło do głowy, że moglibyśmy ze sobą sypiać — ponownie parsknął śmiechem i upił łyka gorącej, czarnej kawy. Wbrew pozorom to wcale nie było takie łatwe, bo przecież ktoś mógł ich przyłapać pojawiając się w biurze z jakiegoś powodu. Albo mógł też widzieć ich razem opuszczających kancelarie. Okazji do zdemaskowania ich było naprawdę wiele, lecz mimo to wciąż udawało im się wyjść z sytuacji obronną ręką, nie wzbudzając żadnych podejrzeń.
Jedzenie było zamówione, kawa zaparzona. Oboje w zasadzie mogli wrócić do swoich zadań, jednak zamiast tego urządzili sobie pogawędkę w socjalu.
Uwierzysz jak powiem, że nic się nie zmieniło? Wciąż jestem wolnym strzelcem, nie szukającym komplikacji. Moje życie jest nudne jak flaki z olejem — odparł, nie czując by w jego życiu wydarzyło się coś, czym mógłby się z dziewczyną podzielić. Żył pracą i rodzinnym bajzlem. — A Ty? Jak spędziłaś swój urlop? Nie wierzę, że leżałaś plackiem przed telewizorem i regenerowałaś siły — przez taką ilość dni wolnych na pewno musiała robić coś ciekawego. Albo przynajmniej ciekawszego niż marnowanie czasu na kanapie przed netflixem.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Emerald City Law Group Inc.”