WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.thebespokeblackbook.com/wp- ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

/rozgrywka przed stanem klęski żywiołowej

Samantha mimo wszystko nie mogła doczekać się spotkania z Vanessą. Od ich pierwszego minęło już przecież sporo czasu i chociaz Sam nie myślała o tym tak intensywnie jak na początku, tak przecież chciała rozwiązać zagadkę tak samo jak ona. Nie pomyślała jednak o zatrudnieniu detektywa - a przynajmniej nie do tej pory, bo od rozmowy przez telefon zaczęła się nad tym zastanawiać.
Nicholson przyjechała na miejsce pierwsza. Nie przepadała co prawda za kuchnią grecką (a właściwie głównie za oliwkami i fetą) tak jednak nie marudziła, bo sama dała jej wolną rękę. Zamówiła sobie szklankę wody, zdejmując płaszcz, kładąc go obok siebie na skórzanej kanapie. W międzyczasie wyjrzała przez okno, obserwując ciemne burzowe chmury. I w sumie tak jej minął czas zanim Vanessa się pojawiła w lokalu. Dziwnie było jej na nią patrzeć - prawie jak odbicie w lustrze - i nadal czuła się jakby nagle przeniosła się do innej rzeczywistości. Może w tamtej ma siostrę bliźniaczkę, z która się znają, a tutaj powinna istnieć tylko jedna z nich? Nie, miała ochotę popukać się w głowę, by przywrócić swoje myśli tutaj i teraz, przyglądając się drugiej brunetce jak zmierza do stolika.
Żadna z nich się nie uśmiechała, a wyraz twarzy Vanessy stawiał, ze Samantha - chociaz jej nie znała - już jej nie lubiła. Wredny babsztyl, pomyślała nie wstając z miejsca, a zamiar tego poprawiając - zupełnie niepotrzebnie, rękaw sukienki. Kelner w tym czasie przyniósł wodę, która zamówiła Nicholson, pytając od razu Nessy, czy chce się czegoś napić.
- Przejdź od razu do sedna sprawy, jeśli możesz. - powiedziała od razu po odejściu kelnera od ich stolika, tym samym nie dając jej dojścia do głosu. - Mam wrażenie, ze coś wiesz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#13, ale przed akcją pogodową

Jak dla Nessy to wcale nie było żadnego spotkania, było wpadnięcie na siebie w supermarkecie, bomba zrzucona pomiędzy mrożonkami, a sekcją owoców, zapraszająca do tego, by pobyć nieco beztroskim człowiekiem i dodać do zakupów kubełek lodów. Albo dwa od razu najlepiej.
Samantha nadal rozsiewała wokół siebie wrogą aurę, więc Nessa wcale nie miała ochoty podchodzić do stolika, w którym była, mając kaprys na zboczenie w stronę toalety, czy cokolwiek. Zawsze mogła odebrać smsa i uznać, że coś jej wypadło. Powstrzymała się jednak. Przed obiema tymi akcjami i w końcu usiadła naprzeciwko swojego klona, wpatrując się w nią uporczywie.
Szukając różnic. W końcu żyły osobno, miały za sobą zupełnie inne doświadczenia, które musiały odbijać się na ich twarzach. Lekkie zmarszczki w innym miejscu, zależnie od tego, która z nich częściej uśmiechała się, a która raczej wolała marszczyć czoło. Delikatnie zawiesiła swoją torebkę na krześle i sięgnęła powolnym ruchem po menu, następnie skupiając na nim swoją uwagę.
Podniosła spojrzenie na Nicholson, dopiero kiedy ta rzuciła o tym przechodzeniu do sedna.
- To ty, z nas dwóch, zostawiłaś mi swoją wizytówkę - zauważyła - Żałujesz tego, czy co?
Bo takie zadanie, zamiast przywitania, świadczyło tylko o jednym - o pośpiechu powodowanym przez niechęć. Wzruszyła ramionami odchylając się nieco na krześle, tak żeby jej plecy swobodnie spoczęły na jego oparciu.
- Tak, wiem. Nie mogłam sobie nie pozwolić na sprawdzenie Cię, skoro moja twarz pojawia się regularnie w telewizji. - uniosła lekko brwi - Nie lubisz kryminalnych historii?
No bo, jak inaczej by mogła przegapić ten fakt przez ostatnich kilka lat?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie żałowała, ze dała jej wizytówkę, chociaż skłamałabym, gdyby nie przeszła jej przez głowę myśl, co by było, gdyby postąpiła inaczej. Podejście Vanessy ją odpychało i tylko dlatego chciała od razu przejść do sprawy właściwej.
No, może jeszcze fakt, ze była zwyczajnie ciekawa co takiego znalazła.
- Nie, ale to ty masz muchy w nosie. - stwierdziła po chwili, mrużąc przy tym oczy. Nie rozumiała jej podejścia, przecież dla niej tez to nie było łatwe. Nie była w tym sama, nie ona jedna przeżyła szok; całe życie obie myślały, ze są jedynaczka, nie mając pojęcia o istnieniu tej drugiej.
- Nie lubię telewizji. - odparła siadając w podobny sposób do Vanessy. Żałowała w tej chwili, ze nie zobaczyła jej twarzy wcześniej, ze nie wiedziała o niej kiedy jej mama wciąż żyła, bo była pewna, ze uzyskałaby odpowiedzi na swoje pytania. Nie wiedziała przecież, ze to jej mama jest porywaczką, w tej chwili snuła teorie, ze to rodzice Vanessy podjęli się zbrodni, a nie na odwrót. - Dlaczego taka jesteś, Vanessa? Dlaczego masz wokół siebie niewidzialny mur i wyglądasz jakbyś wolała, żebym nie istniała? Przecież to nie moja wina, ze- - urwała chcąc machnąć ręka, ale w ostateczności się powstrzymała i tylko napiła wody. - Dla mnie tez nie jest to łatwe, wiesz? - oznajmiła łagodniejszym tonem głosu niż do tej pory i głośno westchnęła. Nie przyszła przecież na wojnę, chciała tylko odpowiedzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nessa była wystraszona. Ni mniej, nie więcej. Miała ważniejsze sprawy do ogarnięcia niż ta kobieta, ale równocześnie spadła ona na nią w najmniej odpowiednim momencie i nie pozwalała o sobie zapomnieć, nawet jeśli Hirsch starała się odłożyć sprawę na później.
Nie. To nie Sam nie pozwalała o sobie zapomnieć. To sama Nessa nie mogła przejść nad tym do porządku dziennego.
- Nie lubisz, czy byłaś do niej zniechęcana od dziecka? - teza, która nagle pojawiła jej się w głowie, błyskawicznie zamieniła się w słowa i szybkie pytanie, zadane, wtrącone niemalże przed tym, jak zaśmiała się z niedowierzaniem.
Mur? Czego Sam od niej oczekiwała, że się ucieszy i padnie jej w ramiona? Zadzwoniła. Spotkały się. Nie zrobiła niczego, co można by było jakoś specjalnie negatywnie odczytać, chyba że oznaką wrogości miała być najzwyczajniej w świecie ostrożność.
- Tak jak powiedziałam. Pojawiam się w telewizji. Muszę wiedzieć kim jesteś i o co chodzi, zanim inni się dowiedzą. - wzruszyła ramionami .
Tylko w ten sposób, będzie w stanie się obronić, może nawet przekuć sprawę na własną korzyść. Jeśli nie byłaby przygotowana, a mimo to pozwoliła Sam pojawić się w jej życiu, pewnie by tego pożałowała.
Już widziała te nagłówki, o prowadzącej program śledczy dziennikarce, której samej umknęło to, że ma siostrę.
Czy coś.
W zasadzie to mogłaby sama o tym przygotować reportaż.
To była straszna myśl.
- Dlaczego pojawiłaś się w Seattle?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uniosła brew nie do końca rozumiejąc słów Vanessy. To znaczy słyszała je, wiedziała co oznaczają, ale nie wiedziała skąd ten wniosek, przecież nie powiedziała nic, co mogłoby- chwila, Vanessa coś wiedziała. Nie wiedziała skąd ta myśl, ale poczuła nieprzyjemny ucisk żołądka, jakby miało stać się coś niedobrego. Czuła, ze to co jej rozmówczyni miała jej do przekazania, nie spodoba jej się samej.
- Po prostu nie lubię telewizji. - odpowiedziała, wracając wspomnieniami do dzieciństwa. Miała w domu telewizor, miały tez kablówkę, mogła oglądać bajki, filmy, ale prawda była taka, ze mama faktycznie zawsze narzekała na dziennikarzy, CNN i inne programy informacyjne.
„To banda debili, Sammy. Przedstawiają swoją rzeczywistość, mówią tylko o złych rzeczach, żeby ludzie się bali, a ci jak się boją, to łatwiej nimi kontrolować. Nie bądź owieczką, bądź wilkiem.”
A mimo wszystko była owieczką. Albo inaczej, spłoszonym wilkiem, który spotkał na swojej drodze groźniejszego drapieżnika, o czym przypomniało jej pytanie o powód pobytu w Seattle. Długo nic nie mówiła, wpatrując się w dobrze znana jej twarz, która jednak nie należała do niej, i nie rozumiała dlaczego nagle poczuła się tak złe, słabo i nawet nie miała ochoty dowiadywać się prawdy na temat swój i dziennikarki. Miała ochotę wstać, wyjść i zamknąć się w domu.
Ale zamiast tego, zanim odpowiedziała jej na pytanie, napiła się wody i wzruszyła ramieniem.
- Dostałam tutaj pracę. - przecież nie było to niczym dziwnym czy nadzwyczajnym; przeciętny Amerykanin przeprowadza się jedenaście razy - pomiędzy stanami - w ciągu całego swojego życia. Przecież nie była jedyną, która przeprowadziła się na drugi koniec kraju. Nie musi wiec mówić o swojej bolesnej przeszłości, kobiecie, której nawet nie znała. - Gdybym wiedziała, ze to taki problem dla Vanessy Hirsch, wysłaliby najpierw podanie o pozwolenie na wjazd do Seattle. Wybacz, ze nie wiedziałam o twoim istnieniu. - była poddenerwowany, a dodatkową irytację i złość wywołała u niej zwykła ciekawość drugiej brunetki. Albo inaczej - wspomnienia, powód dla którego wyjechała z Bostonu, pośpiech z tym związany i wszystko to sprawiało, ze była zła na siebie. Na swoją naiwność, głupotę i słabość, a teraz przelewała te emocje na Bogu ducha winną Vanessę, dla której tez nie było łatwo - była hipokrytką, bo sama przed chwilą wytknęła jej, ze ją też to dotknęło, ale nie zamierzała jej się z niczego tłumaczyć.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Belltown”