WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#5

To był dla niego ciężki czas, mimo tego, że ogarnął sposób na spłatę długów to czuł, że coraz bardziej traci grunt pod nogami. Nie wszystko było takie proste jak mogło się wydawać. Narkotyki niestety nie powodowały zaników pamięci, co prawda, na krótką chwilę po nich odpływał, ale to było zdecydowanie za mało, bo potem otwierał oczy i znów było tak samo. Mało tego, wyglądem bardziej przypominał bezdomnego, niż dilera, a o jego mieszkaniu nawet nie wspomnę.
Normalny człowiek przychodził tutaj, żeby zjeść dobrą szamę, pogadać ze znajomymi albo po prostu się napić. W pierwszej chwili nawet taki był jego zamysł, poprawić sobie humor hamburgerem wielkości jego głowy, albo nawalić się z typami, których w ogóle nie znał. Niestety jego dołek emocjonalny, był na tyle głęboki, że narkotykowy głód z minuty na minutę robił się coraz większy i zaczął przeważać nad zdrowym rozsądkiem. Nie wiedział nawet kiedy, stał się więźniem własnego umysłu i stracił nad tym panowanie. Jeszcze niedawno kontrolował każdy swój ruch, przeliczał dawki, kiedy i gdzie, a ślady na rękach nie były aż tak widocznie. Teraz bił się w pierś, ale chyba nie dojrzał do nazywania się ćpunem.
O tej godzinie nie było tu wielu ludzi, dlatego była to jedna z lepszych miejscówek, gdzie można było wziąć. Poszedł więc za bar, chciał sobie ulżyć, może podświadomie wiedział, że dziś przesadzi, może to nawet planował. Ciężko było rozgryźć jego oczekiwania, w końcu to był Samuel, facet który radził sobie w życiu ze wszystkim, obojętnie czy w taki, czy w inny sposób. Nie szukał dróg na łatwiznę, stawiał czoła własnym demonom, aż do teraz.
Z tylnej kieszeni spodni wyciągnął swój zestaw małego chemika, przystawka na dzisiaj - heroina.
Gdy tylko złoty środek znalazł się w jego żyłach, kolanami lekko osunął się na ziemię. Poczuł się tak błogo, wokół świat się zatrzymał. Było to lepsze, niż seks z ukochaną kobietą, to był lek na całe zło. Po minucie stracił już totalną świadomość, nie wiedział gdzie jest, wiedział tylko, że jest mu dobrze. Jego oddech zwalniał, a głowa coraz to bardziej przechylała się w bok, nie widział jeszcze światełka w tunelu, może dlatego, że był zbyt bardzo odurzony narkotykiem. Jeżeli tak wyglądałaby śmierć, to on mógłby umierać codziennie. Nie wiadomo, co miał w głowie, biorąc taką dawkę jak dziś. Może po prostu myślał, że podoła ale rzucił się na granicę życia i śmierci, albo po prostu taki był plan - opuścić ten cyrk z przytupem.
Czy tak się kończy jego historia? Z tyłu, pod ścianą, za miejscem z hamburgerami? To upokarzające miejsce na śmierć. Koniec końców, lepsza byłaby jego melina, tam już nikt nie mógłby go uratować.
Ciało Samuela uderzyło o ziemię, z wiotkiej dłoni wysunęła się strzykawka. Obok jakiś pijaczek grzebał w śmietniku a on żegnał się z tym światem. Może też by chciał, poczuć złoty strzał, ale strach uniemożliwiał mu podjęcie decyzji? Nie wiadomo, najważniejsze, że Samuel jedną nogą znajdywał się już w innym świecie. Szkoda tylko, że nie będą o nim pisać, jak o Kurcie Cobainie albo Amy Winehouse i jutro już zapomną, kto im dostarczał towar. Pieprzeni niewdzięcznicy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 6 — ..........Ciężki czas — ona ma taki już zdecydowanie za sobą. Wciąż nie jest dobrze, wciąż nie jest idealnie, ale na pewno jest lepiej. Cztery lata temu była w kompletnej rozsypce i nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Wiele ludzi w takich chwilach ucieka w najgorsze — alkohol, narkotyki, hazard. Ona zaś uciekła w pracę, co też nie jest wcale takie mało spotykane, ale zdecydowanie mniej inwazyjne. Nie uzależniła się od niej, w zasadzie dość szybko zorientowała się, że i takie rozwiązanie nie jest zdrowe. Co innego, że nawet uświadomienie sobie tego nie sprawiło, że przestała. Musiały minąć kolejne dwa lata, aby wreszcie zaczęła wracać do normalnego życia. Przestała przesiadywać całymi dniami w szpitalu, kupiła sobie pianino, zaadoptowała psa. Nawet zaczęła wychodzić ze znajomymi do kawiarni czy restauracji, czasem nawet baru na jakiegoś drinka. Nie jest łatwo, ale z dnia na dzień przełamuje się coraz bardziej — i już nie czuje się winna za to, że tego chce, chce wrócić do swojego dawnego życia.
..........Ale czy na pewno jest to dawne życie? Chyba nie do końca. Śmierć Hope i rozstanie z Reecem zdecydowanie coś w jej życiu zmieniło i nie potrafi udawać, że nic takiego nie miało miejsca. Nie zmienia to jednak faktu, że już dłużej nie chce żyć w skorupie, w której żyła dotychczas. Ale nawet teraz, gdy powoli zaczyna wracać do normalnego życia, praca nadal jest dla niej ważna — i wciąż bierze czasem nadgodziny w szpitalu, wciąż chodzi z wizytami do osób starszych. Dla niej to nie tylko praca, ale też coś, co lubi robić. Lubi pomagać ludziom i stara się to robić nawet i poza pracą. Ostatnie jednak czego się spodziewa to fakt, że dzisiejszego dnia prawdopodobnie uratuje komuś życie.
..........Dzisiejszy dzień jest spokojny. Nawet pogoda nie dołuje tak, jak zwykle i zamiast deszczu, wreszcie świeci słońce. No, a przynajmniej świeciło, bo kiedy wychodzi z domu jednej ze swoich pacjentek, na dworze zdążyło się już ściemnić. Nawet się nie zorientowała kiedy zrobiło się tak późno. Wiedząc zaś, że nie ma w domu nic, co mogłaby zjeść na szybko, postanawia na szybko podejść do najbliższej knajpy, w której będzie mogła zamówić coś na wynos i zjeść w miezkaniu.
..........Nigdy jeszcze nie miała okazji jeść w Dick’s, głównie dlatego, że nie są to okolice, w których zazwyczaj się kręci. Nic dziwnego, że odrobinę się tu gubi i zamiast podejść do knajpy od frontu, nagle ląduje na jej tyłach. I pewnie czym prędzej by się stąd ulotniła, gdyby nie cień sylwetki leżącej na ziemi w niezbyt dobrze oświetlonym zaułku. Każda normalna kobieta zapewne by to zignorowała, bo kto wie czy to nie żaden bezdomny, ale jej instynkt każe jej zrobić te kilka kroków w bok.
..........Halo? Wszystko w porządku? — pyta niepewnie podniesionym głosem, po czym rozgląda się dookoła. Nie widząc nikogo, kto mógłby jej w razie co pomóc, wzdycha cicho, ale i tak robi kilka kolejnych kroków. Nie waha się jednak, gdy na ziemi znajduje nieprzytomnego, młodego mężczyznę, na dodatek naćpanego — przynajmniej z takiego założenia wychodzi, gdy widzi obok niego strzykawkę. Kurwa.
..........Zupełnie ignoruje jakiegoś pijanego, starszego faceta grzebiącego w śmietniku nieopodal — tak samo, jak on ignoruje ją. On ma się dobrze, chyba aż za dobrze zważywszy na to, że sobie nuci coś pod nosem i śmieje się sam do siebie, ale mężczyzna leżący na ziemi już nie ma takiego szczęścia. Podchodzi więc do niego czym prędzej i, uważając na walające się dookoła śmieci, kuca obok niego.
..........Słyszy mnie pan? — pyta, dłonią dotykając jego bladej twarzy. Sprawdza też tętno, a potem podnosi jego powieki, aby spojrzeć na jego oczy. Wystarczy jej chwila, aby dodać dwa do dwóch i zorientować się, że w strzykawce najprawdopodobniej znajdowała się heroina — ta sama, która teraz płynie w krwi nieznajomego. Nie ma pojęcia jaką dawkę wziął, nie ma pojęcia skąd w ogóle to miał, więc trudno jej powiedzieć czy za jakiś czas mężczyzna dojdzie do siebie, czy za kilka chwil jej tutaj zejdzie.
Ostatnio zmieniony 2020-10-12, 16:38 przez Lana Ortega, łącznie zmieniany 1 raz.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On chyba sam nie wiedział, jaką ilość heroiny zażył, biorąc pod uwagę to, że tak szybko próbowało zmieść go z planszy. Życie było nieprzewidywalne, aż ciężko uwierzyć w fakt, że Lana znalazła się w odpowiednim miejscu, o odpowiedniej porze. Wyzionięcie ducha na tyłach Dick's nie było planowane, tym bardziej pod okiem bezdomnego, który tak starannie rzucał jakieś zaklęcia pod nosem. Stanowili więc dość dramatyczny obraz, łącznie z kobietą, która właśnie klękała przy wątłym ciele Samuela. Jedno trzeba było przyznać - wykazała się niemałą odwagą próbując mu pomóc. Ostatnimi czasy ludzie byli coraz bardziej nieczuli, nawet w momentach gdy ktoś leżał pod ich nogami i błagał o pomóc, oni potrafili przejść obojętnie. Tym razem było inaczej. Szkoda tylko, że to Espinosa był tym, który teraz potrzebował pomocy, a kobieta musiała się postarać, żeby przypadkiem nie odszedł jej na rękach - i nie chodziło tu tylko o niego, ale również o fakt, że ciężko byłoby żyć z myślą, że nie udało jej się uratować tego człowieka. Tak działała psychika ludzka, a ją niestety trzeba pielęgnować; bo potem dzieją się rzeczy, takie jak teraz - człowiek odpływa w dragi(i nie tylko), żeby czuć się lepiej...A Samuel nie dał rady okiełznać swoich demonów na trzeźwo, przynajmniej tak to wyglądało.
Jego mózg momentami nawet przyswajał słowa, które do niego kierowała - ale nie rozumiał ich w pełni. Do czego to można porównać? Trochę do jazdy we mgle, widzisz coś, ale niewyraźnie, cały czas masz się na baczności, żeby tylko bezpiecznie dojechać do celu. Nie był w pełni świadomy, tego co się wokół niego dzieje. Chyba nawet zapomniał, w jakim stanie się znajduje, co wziął i dlaczego. Głowa cały czas zwisała w dół, chwilami kobieta mogła usłyszeć jego majaczenie. On czuł tylko dotyk jej dłoni, przynajmniej tyle mógł wywnioskować, po delikatnym aksamitnym ruchu który spoczął na jego policzku...Albo to były tylko urojenia, umarł, a oni właśnie chowają jego ciało w kostnicy, on zaś szczęśliwy tańczy tango w królestwie niebieskim, otoczony pięknymi kobietami. To nie może być sen. Wszystko co dobre, się kiedyś kończy, tutaj niestety nie było inaczej - gdyby Lana wiedziała wcześniej, że facetowi zbierze się zaraz na wymioty, może by tutaj nie przychodziła. Mleko się rozlało, a właściwie..Najpierw wydobył się potężny chlust z gardła Samuela, następne były już mniejsze. Rzygowiny nie były przyjemne, choć dam sobie rękę uciąć, że Espinosa zaśmiałby się, będąc na jej miejscu. Aktualnie to on był tym, prawie nieprzytomnym, nie mającym władzy we własnym ciele, typkiem, który właśnie zaczął wymiotować. To był dość częsty skutek po przedawkowaniu, niech się lepiej cieszy, że nie dostał zapaści.
-Gdzi..e ja jestem? - wydukał niezrozumiale, z dwojga złego lepiej, że zapytał gdzie jest, niż kim jest. Utrata tożsamości byłaby gorszym problemem, chociaż może naprawiłaby jego burzliwe życie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Nie jest lekarzem, więc nie zawsze wie, co powinna w niektórych sytuacjach zrobić. Wie jedynie co zrobić, aby pacjent miał większe szanse na przeżycie dopóki nie przyjedzie wezwana karetka, która zawiezie go do szpitala, aby tam zajął się nim ktoś bardziej kompetentny. Trzeba jednak zaznaczyć, że Lana, jak na pielęgniarkę, wie naprawdę sporo. Głównie dlatego, że ostatnie trzy lata szpital był jej domem i czasem obserwowała z boku interwencję lekarzy. Niekiedy nawet czytała książki i artykuły, chcąc zająć czymś swoje myśli, a dzięki temu zaopatrzyła się w odrobinę szerszą wiedzę, niż przeciętne pielęgniarki pracujące w szpitalach. Więcej wiedzą zapewne tylko naprawdę doświadczone pracownice, które mają za sobą co najmniej dwadzieścia lat stażu. Nie, żeby uważała się za lepszą od innych, po prostu wie, że poświęciła dużo więcej czasu na naukę, niż niektóre jej koleżanki. Te, które miały mężów, dzieci, własne życie; które robiły coś więcej, niż praca.
..........Ona też miała szansę zostać jedną z nich — ale życie szybko zweryfikowało ten scenariusz. Bo to właśnie utrata dziecka pchnęła ją do tego, aby siedzieć dłużej w pracy, aby czytać, uczyć się i dokształcać. Nie raz pomogło jej to uratować komuś życie, ale faktycznie, kiedy jej się to nie udało, a niestety bywały takie przypadki, odrobinę podupadała na duchu. Obwiniała się, mówiła sobie i innym, że mogła zrobić więcej, ale to właśnie to pchało ją do tego, aby wiedzieć i umieć więcej. Poniekąd dla własnej satysfakcji, ale po części też dlatego, by rodziny owych pacjentów nie czuli tego, co czuła ona po śmierci Hope.
..........W tym przypadku doskonale wie, co powinna zrobić. Nie jest to nic skomplikowanego, nie raz bowiem do ich szpitala przywożono osoby, które przedawkowały, między innymi heroinę. Widziała już te objawy; widziała wiele podobnych bladych i spoconych twarzy oraz trzęsących się ciał. Zanim jednak udaje jej się sięgnąć po swoją torbę, w której ma wiele leków, igieł i strzykawek, mężczyzna zaczyna wymiotować. Całe szczęście, że w ostatniej chwili udaje jej się odrobinę przesunąć w bok, więc unika zarzyganych butów czy spodni.
..........W spokoju pozwala mu zwrócić całą zawartość swojego żołądka, bo akurat tego nie da rady powstrzymać. Aby jednak poczuł się lepiej i, przede wszystkim, jej tutaj nie umarł, sięga wreszcie do swojej torby. Po chwili wyjmuje z niej fiolkę z naloksonem oraz strzykawkę z igłą, przygotowując zastrzyk, który niewątpliwie mu pomoże.
..........W niezbyt przyjemnym miejscu, niestety — odpowiada szczerze, bo jakiś ciemny zaułek za knajpą, to zdecydowanie nie jest miejsce, w którym normalna osoba chciałaby się znaleźć, a co dopiero leżeć na ziemi. — Spokojnie, zaraz panu pomogę — mówi, nabierając lek w strzykawkę. Zaraz potem chwyta jego rękę i sięga do zgięcia łokcia, by w jedną z lepiej widocznych żył wbić igłę i wstrzyknąć mu środek, który powinien nieco mu ulżyć. Na ten moment tyle może, bo nawet gdyby chciała go podnieść i zaprowadzić w nieco przyjemniejsze miejsce, zapewne nie miałaby na to tyle siły. Musi więc poczekać, aż mężczyzna nieco dojdzie do siebie.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Świat działał strasznie dziwnie. Dobrzy ludzie umierali, a tacy jak on byli właśnie ratowani przez przypadkową kobietę. Nie wiadomo czy nazwać to szczęściem, czy może głupim zrządzeniem losu. Ona straciła dziecko, które nie było niczemu winne, a jego miejsce zajmował obojętny na wszystko narkoman. Życie nie było sprawiedliwe, a co dopiero mówić o karmie i innych takich. Przeszłość kształtowała przyszłość, ludzie zmieniali się z biegiem czasu, szli do przodu, a on stał wciąż w tym samym miejscu. Gdyby poznał historię Lany, na pewno uchyliłby czoła. Była pielęgniarką, nie oceniała innych, ratowała życie nie bacząc na to jakim kto był człowiekiem. On z pewnością należał do tych złych i nawet już nie czuł się krzywdzony, gdy mówiono to na głos. Może jakby był trzeźwy, wzbraniałby się przed pomocą z jej strony. W końcu heroina sama się nie wstrzyknęła. Z drugiej strony, fajnie jest mieć chociaż odrobinę świadomości, jak się umiera.
Wychodzi na to, że Samuel znalazł się w odpowiednich rękach. To trochę jak wygrana w totka. Większość kobiet, które spotykał na swojej drodze, nosiło w torebkach szminki, tusze do rzęs albo jakieś inne pierdoły. Nie żeby zaglądał im tam nosem, ale był facetem i wiedział, że kobieta czasami musi przypudrować nosek. Za to ta, zamiast wyciągnąć telefon komórkowy i wykręcić numer pogotowia, wolała zachować zimną krew i sprawić, żeby taki baran jak on, nie odpłynął w tym czasie na inny świat. Gdy poczuł lekkie ukłucie, świat przestał już tak bardzo wirować, chociaż wciąż z jego ust wypływały wymiociny. Nie była to rzecz najprzyjemniejsza, tym bardziej, że świadomość bytu zaczynała wracać. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się, tak bardzo odłączyć się od zmysłów i tym samym, nie miał okazji być przyparty do szpitalnego łóżka. Ostatnie czego mu brakowało to policji na karku i wieloletniej odsiadki, za posiadanie narkotyków i handel nimi.
-Jezus. – wypowiedział, lekko unosząc głowę. Czuł się źle. Nie mógł nic więcej powiedzieć, jakby przez to wszystko zapomniał słów. Zaraz chyba zaczną rozmawiać na migi. Na szczęście lek który mu podała, miał bardzo szybki tryb działania, co też nie znaczyło, że nagle wstanie i zacznie tańczyć. Lepiej dla niego, jakby sam się zgłosił do lekarza, albo chociaż na e-poradnię, z tekstem Dzień dobry, przedawkowałem narkotyki, jak mogę rzucić? Może ta cudowna postawa nieznanej mu kobiety, da mu motywację na zmianę swoich nawyków. -Długo tu jestem? – jego głos drżał, było mu zimno. Lana musiałaby chyba przyłożyć ucho do jego ust, żeby dokładnie usłyszeć jego marny szept. W pierwszej sekundzie pomyślał, że jest z karetki, albo federalną, która za wszelką cenę musi go uratować, żeby potem wsadzić do kicia. Nie było tu jednak nikogo więcej, nie miała też żadnej broni, ani złego wyrazu twarzy. Wyglądała dość delikatnie, mądrze, a jej twarz miała wyraz zmartwienia, co nieczęsto spotykał. -Tylko mnie uprzedź, jeśli jedzie tu policja, bo w takim wypadku śmierć byłaby lepsza. – wzrokiem zbitego psa powędrował na wymiociny, pływające obok kobiecych butów. Nie do końca potrafił opisać co się stało, wiedział tylko, że przesadził. A rekonwalescencja może potrwać dłużej, niż się wydaje.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Tu nie ma reguły — umierają zarówno ludzie dobrzy, jak i ci źli. To samo tyczy się osób ratowanych, czasem są to osoby zupełnie niewinne, innym razem takie, które na nic nie zasługują. Ot, rosyjska ruletka — na kogo padnie, na tego bęc. Ona zaś obiecywała, że będzie ratować ludzkie życia, bez względu na wszystko. Nieważne czy to staruszka, czy Azjata, dziecko, a może zbieg z więzienia, wszystkich w swojej pracy powinna traktować równo i zdecydowanie nie powinna nikomu odmawiać pomocy. I robi to, ale nie tylko dlatego, że przysięgała to robić, ale głównie dlatego, że tak nakazuje jej sumienie. Z tego powodu nie potrafiła przejść obok niego obojętnie, nawet jeśli byłby dwadzieścia lat starszy, był zarośnięty i wyglądał jak bezdomny. Widzi osobę w potrzebie, więc pomaga. Zdaje sobie sprawę z ryzyka; zdaje sobie sprawę z tego, że kiedyś ktoś może to wykorzystać przeciwko niej, ale słaba byłaby z niej pielęgniarka, gdyby przestała wykonywać swój zawód tylko z tego powodu. Doskonale znała to ryzyko, jak i inne, gdy dopiero zaczynała się uczyć. Nie powstrzymało ją to wtedy, teraz tym bardziej jej nie powstrzyma.
..........Całe szczęście, że akurat dzisiaj postanowiła wziąć ze sobą torbę, zamiast wrócić do szpitala i tam ją zostawić. Brak torby oznaczałby brak leku, a to zaś oznacza, że mężczyzna musiałby pocierpieć nieco dłużej, prawdopodobnie do przyjazdu karetki, którą niewątpliwie by wezwała. W swojej torebce bowiem nie ma nic, co mogłoby go uratować, bo w tej, jak w torebce każdej innej kobiety, znajdują się, nie licząc telefonu i portfela, głównie duperele, jak notes z długopisem, jakieś kosmetyki, chusteczki, okulary przeciwsłoneczne i milion innych równie niepotrzebnych rzeczy. Nie będzie przecież codziennie latać z apteczką pierwszej pomocy, tak?
..........To jednak zupełnie ją teraz nie obchodzi, bo głównie skupia się na wciąż leżącym na ziemi mężczyźnie. Jezus? No cóż, nie wydaje jej się, aby faktycznie tak miał na imię, ale na ten moment tego nie kwestionuje, bardziej przejęta jego zdrowiem, niż danymi osobowymi.
..........Nie mam pojęcia. Znalazłam cię jakieś pięć minut temu, jak już leżałeś na ziemi. Nie wiem, ile spędziłeś tu czasu, zanim się pojawiłam — odpowiada szczerze, wygrzebując ze swojej torebki butelkę niegazowanej wody, z której upiła zaledwie kilka łyków. — Masz, napij się — dodaje, podając mężczyźnie butelkę. Jemu teraz przyda się ona zdecydowanie bardziej, niż jej. Po chwili wyjmuje też paczkę chusteczek higienicznych, które wyciąga w jego stronę, bo a nuż i one mu się przydadzą do tego, aby doprowadzić się do względnego porządku. Do bycia w porządku jest mu bowiem bardzo daleko, co widać na pierwszy rzut oka. Na pewno jednak jest lepiej, niż jeszcze parę minut temu.
..........Żadna policja tu nie jedzie, nie zdążyłam jeszcze po nikogo zadzwonić. Niemniej poinformowałabym pogotowie, przyda ci się jeszcze kilka dawek leku, który ci podałam i może jakaś kroplówka — stwierdza, przyglądając się mężczyźnie, który wygląda, jak śmierć. Blady, spocony, z cieniami pod oczami, no obraz nędzy i rozpaczy. Zdecydowanie nie może go tak zostawić.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Samuel nigdy nie miał nic wspólnego z odpowiedzialnością, więc na wzmiankę o pogotowiu tylko pokręcił przecząco głową. Może i by pomogli, ale miałby więcej kłopotów niż pożytku. Wystarczyło, że owa pielęgniarka która spadła mu z nieba, zajęła się nim, tak jak powinna. Oczywiście, nadal nie wyglądał jak nowo narodzony, leżąc pośród swoich wymiocin, ale to wcale nie było najgorsze. Jedyne czego się wstydził, to chwila słabości, która podkusiła go do wzięcia więcej, niż mógł. To strasznie przykre, bo robił z siebie człowieka ze stali, osobę, której nic nie mogło ruszyć. W rzeczywistości był strasznie słaby i zagubiony, więc jeżeli w najbliższej przyszłości się nie ogarnie, może skończyć w trumnie, albo co gorsza, za kratami. Koniec końców był jej bardzo wdzięczny, tak bardzo, że w jego głowie, momentalnie zaczęły rodzić się pomysły, jak spłacić dług. Zapewne Lana tego nie wymagała, ona była kobietą, ale faceci działali trochę inaczej, tym bardziej tacy, którzy znali te śmieszne prawa ulicy. Fakt, że podała mu wodę, chusteczki i zajęła jak swoim, utwierdził go w tym, że to z pewnością nie będzie ich ostatnie spotkanie. Nie mógł zaoferować jej pieniędzy, a dobre słowo to było za mało, więc pozostała tylko głupia nadzieja, że kobieta sama coś zaproponuje. Upił łyk wody, a drugą ręką próbował oczyścić strefę w której się znajdował. Wyglądało to dość żałośnie, ale fajnie, że chociaż nie wyzionął ducha. -Jakbym wiedział, że każda pielęgniarka jest taka fajna i miła, to nawet bym się nie zastanawiał. - nawet by się rzucił na telefon, żeby wykręcić numer pogotowia, ale niestety nikt nie dawał mu gwarancji, że nie natrafi na jakąś wredną pigułę. -Nieważne, złego diabli nie biorą. Jeszcze chwile rzygałbym pod siebie i wszystko by wróciło do normy. - rzucił obojętnie, bo po prostu ciężko było mierzyć się z prawdą. Czasami wygodniejsze są kłamstwa, wtedy ludzki mózg lepiej działa. -...Ale dziękuję, fajne uczucie, jak ktoś chce bezinteresownie pomóc. Zaprosiłbym cię na burgera, ale chyba na razie wolę siedzieć. - no cóż, miał brudne śmierdzące ciuchy i wciąż wyglądał, najmniej przystojnie w ciągu ostatnich swoich dni. Zresztą, cały czas czuł, że ciało odmawia mu posłuszeństwa. Bezpieczniej było siedzieć na dupie i podziwiać kobiece walory, przynajmniej tak powie, jak ktoś będzie się pytał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Na swojej drodze spotkała wiele zagubionych ludzi, Samuel nie jest pierwszy i, niestety, nie ostatni. Ludzie to, wbrew pozorom, słabe i wrażliwe stworzenia, a okrutny świat często wieje im wiatrem w oczy. Lana też nie należy przecież do tych silnych osób, których nic nie ruszy, bo choć wygrzebała się po części z dołka, do którego wpadła, a na dodatek codziennie pomaga ludziom chorym i pokrzywdzonym, sama jest wrażliwa i łatwo ją złamać. Może po prostu lepiej udaje, a może ma odrobinę silniejszą wolę, niż co poniektórzy. W końcu ludzie są różni — bo świat byłby nudny, gdyby wszyscy byli tacy sami.
..........Samuel ma jednak rację, Lana wcale nie oczekuje od niego spłaty długu, bo ona jako dług tego nie widzi. Ot, to były w jej obowiązku udzielić mu pomocy i oprócz zwykłego dziękuję i obietnicy, że więcej się to nie powtórzy, nic więcej nie miała zamiaru od niego wymagać. Zrobiła po prostu to, co podpowiadało jej sumienie.
..........Widzisz, miałeś szczęście — odpowiada z lekkim rozbawieniem, ale i ulgą, gdy widzi, że jest mu coraz lepiej. Jeszcze chwila i zapewne będzie w stanie stanąć o własnych siłach — i bardzo dobrze, bo gdyby Lana miałaby go stąd zabrać, prawdopodobnie szybko by poległa. Z jej posturą i wzrostem? Ledwo zgrzewkę wody potrafi wnieść na swoje piętro, a co dopiero dociągnąć rosłego mężczyznę w jakieś lepsze miejsce, niż zaułek za knajpą.
..........Szczerze? Jakoś nie jestem przekonana — mówi, marszcząc nieznacznie brwi. Wcale nie jest pewna, czy wszystko byłoby w porządku, nawet gdyby zwymiotował. Nie chce jednak się nad tym zastanawiać, najważniejsze, że wszystko jest z nim w porządku i szpitalnej kostnicy nie pojawi się nowe ciało. — Ale nie ma za co — dodaje zaraz i uśmiecha się lekko. Teoretycznie mogłaby już pójść, wszakże życie mu uratowała i wygląda na to, że mężczyzna ma się względnie w porządku, ale jakoś nie potrafi zostawić go tu samego.
..........Całkowicie to rozumiem. Poza tym, nie wiem czy wpuściliby cię do knajpy — wzdycha cicho, raz jeszcze lustrując go wzrokiem. No nie wygląda najlepiej, ale nie ma co się dziwić. — Mieszkasz gdzieś niedaleko? Mogę cię podprowadzić. Przynajmniej upewnię się, że bezpiecznie wróciłeś do domu — odzywa się po chwili, krzyżując ramiona na piersi, bo chłodny wiatr sprawił, że przeszedł ją lekki dreszcz.
..........Obrazek
.............in the madness and soil of that sad earthly scene
.............only then I am human, only then I am clean

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spojrzała na Ellie, jakby ta mówiła od rzeczy, chociaż dziewczyna od dłuższego czasu wcale się nie odzywała. — Co jest? — spytała, jakby z lekkim wyrzutem. W zasadzie miała ostatnio wrażenie, że przyjaciółka nie mówi jej wszystkiego, ani nawet nie mówi jej dużo. Jakby zamknęła się w sobie, odcięła i zapomniała. Sookie pomachała jej frytką przed nosem, jakby chciała sprowadzić ją smrodem frytownicy na ziemię. Westchnęła ciężko znad swoich krążków cebulowych i panierowanej mozzarelli. Wyglądało na to, że dziewczyny robiły sobie popołudnie na bogato. Niestety bywały momenty, że blondyna nie mogła oprzeć się tego typu przysmakom. Sięgnęła po swój napój i wypiła kilka łyków, nie spuszczając wzroku z towarzyszki. Nie często zdarzało się, żeby nie miała zielonego pojęcia co chodzi po głowie Ellie. Zazwyczaj była otwarta, a nawet wręcz wygadana. Czemu ostatnio tak zmarkotniała?
Odgarnęła jasny kosmyk włosów za ucho, ignorując telefon, który zaburczał ponuro, informując ją o przychodzącej wiadomości.
Miała nadzieję, że po trudnościach będących następstwem nawałnicy i ulewnych deszczów, które przeszły przez Seattle, teraz w końcu wyjdzie słońce i pojawi się tęcza - nie kolejne przeszkody. Odgryzła kawałek smażonego ziemniaka i przeżuła go powoli. Oblizała usta, wyczekując wyczerpującej odpowiedzi. Przynajmniej miała nadzieję, że będzie wyczerpująca, a nie krótka i zdawkowa, jak ostatnio. Tym razem nie będzie jednak tak łatwo. Plan był taki, że Sook wyciągnie z przyjaciółki wszystko, za wszelką cenę. Jeżeli szybko się nie podda, to będzie naciskać do tego stopnia, że być może Ellie złamie się chociażby dlatego, że będzie mieć jej dosyć. Ostatnia kłótnia z Lettie nauczyła ją, że mimo wszystko lepiej rozmawiać, niż milczeć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mama zawsze powtarzała, że nic nie poprawia humoru, jak jedzenie. Dlatego też każdy stres i każdy, nawet najmniejszy bodziec nerwowy, Ellie miała w zwyczaju zajadać. Tak jak i wtedy, kiedy umówiła się z chłopcem z internetu. Mama przyuważyła, że zeżarła prawie całe opakowanie czekoladowych ciasteczek i gdyby nie uczucie wstydu, które objawiało się czerwonymi wykwitami na policzkach oraz pępkiem, który lada moment miał wyskoczyć na wzdętym brzuchu, tak sama miałaby problem, aby to przed sobą przyznać.
- Nie no, jest okej.
Nie było. Po raz kolejny wpakowała się w kłopoty i nie była pewna jak z tego wybrnąć.
Wygrzebała frytkę ze swojego talerza, a następnie umoczyła ją w majonezie i wepchnęła sobie do buzi.
- Powiedz mi, co byś zrobiła, gdyby, osz cholerka – kawałek białawego sosu znalazł się na bordowej koszuli w kratkę, którą miała na sobie. Skrzywiła się momentalnie, próbując wetrzeć paskudztwo w głębiny materiału. Zezując na przyjaciółkę, Ellie zastanawiała się, czy była na tyle odważna, aby przyznać się do licznych kłamstw, którymi parała się w ciągu ostatnich dni.
Ciężko było patrzeć w lustro, a co dopiero przyglądać się, jak na twarzy kogoś bliskiego pojawia się coś w postaci grymasu. Nie chciała zawieść Sookie, bo była jedyną z tych online. Była obecna w jej prawdziwym życiu i co więcej, wielokrotnie pomagała jej uporać się z trudami szpitalnego życia.
- Eh, no patrz. Pierdoła ze mnie – dodała, przerywając czynność, by poszukać papierowej serwetki i rozmazać majonezowe dzieło jeszcze bardziej. Przez myśl przeszło jej, że następnym razem poprosi o śliniaczek.
Co by było, gdyby była teraz na randce (której nigdy nie będzie)? Chyba najadłaby się wstydu, a nie soczystego burgera.
- Trochę nakłamałam o sobie w internetach. – wreszcie wyrzuciła to z siebie, co dręczyło ją od dłuższego czasu.
- Mam na myśli… no wiesz, że jestem zdrowa i takie tam – że nie rozdwajają jej się włosy, a pryszczy nie uświadczyła na swojej twarzy od okresu nastolatki.
- Iiii – widelec wbił się w resztki kotleta znajdującego się na talerzu i zaszurał po zużytej porcelanie. - No ogólnie wykradło się to poza internety i nie bardzo wiem co zrobić – dlaczego właściwie się przejęła? Czy zaangażowała się w tę relację bardziej, niż chciała przyznać?
Nie.
Nie mogła. Nie miała prawa czuć tego wszystkiego, co czuli inni ludzie. Przywiązania, podrygów serca, sentymentów. Niczego, co mogłoby kogoś zranić, kiedy odejdzie.
Someone asked me to describe home and l started talking
about your hair color. the sound of your voice,
the taste of your lips and how your skin feels like
until I realized
they had expected to hear a place.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Genesee”