WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek
» l o o k «
[miesiąc od ostatniej gry]
// mini-event / Weather alert! / Początek //

Znacie to uczucie?
Kiedy czas płynie w niepoliczalny sposób. Dzisiaj się budzisz i jest niedziela, a dopiero co był poniedziałek. Sprawy się zmieniają, życie, relacje, choć nawet nie wiesz kiedy. W jednej chwili stoisz w gównie po pachy, a w kolejnej wszystkie problemy znikają i zanim się obejrzysz, wracają ze zdwojoną siłą.
Nie, między Minnie, a Asmodeusem wszystko było okej. Poniekąd, ale bywały i gorsze momenty. Na jaw wyszły kolejne fakty i nie ze wszystkimi z nich radzili sobie doskonale. W Asmodeusie siedziały pewne rzeczy, o których za bardzo mówić nie chciał, bo obiecali sobie, zostawić to już za sobą. Szczera rozmowa, po której mieli nie mieć już między sobą tajemnic oczyściła ich osobiście, ale jak wpłynie na ich związek? Triumph kompletnie pochłonął się w pracy, choć obiecał znajdować dla rodziny więcej czasu. Nie znajdował. Dodatkowo doszła sprawa z zabraniem praw rodzicielskich matce jego syna i wielkie planowanie - jak przenieść Logana do siebie, aby dzieciak na tym nie wyszedł źle? W głowie Asmodeusa jak zawsze, było wiele spraw, a w jego życiu, jak zawsze, zbyt mało czasu dla Minnie. Starał się i poświęcał jej każdą wolną chwilę, ale nawet nie wiedział, kiedy minął kolejny miesiąc.
Kolejny, zakończony wielkim sukcesem i kolejny, który przynieść miał kolejne złe wieści.
W Seattle robiło się nieciekawie. Asmodeus nie potrzebował swoich meteorologów, by wiedzieć co nadciąga i nim ogłoszono w telewizji ostrzeżenie, wiedział, co nastąpi. Zaczęły się przygotowania w firmie, jakieś logiczne rozmieszczenie samolotów i siatki połączeń, slotów - by utrzymać firmę. Przecież nie mógł pozwolić sobie na uziemienie maszyn, bo to, co nadchodziło miało kompletnie sparaliżować pobliskie lotniska.
Dlatego, wraz ze wspólnikiem zdecydowali się przebazować samoloty i zorganizować loty czarterowe na czas klęski w Seattle. Udało się ostatnim rzutem zabrać ostatni samolot z miasta, którym leciał on i jego wspólnik. Nie było go łącznie osiem dni, bo nie miał jak wrócić do Seattle, a samolot, którym leciał, musiał dostarczyć aż do Miami. Powrót z tamtąd? To była istna katastrofa. Doleciał samolotami tak daleko, jak się tylko dało, z dwiema przesiadkami, aby następnie wsiąść w dwa pociągi i w końcu dotrzeć do Seattle wynajętym samochodem. Przez cały czas kontaktował się z Minnie, dowiadując się, że nie ma w ich apartamentowcu prądu, wkurwiony, że nie ma go na miejscu, a ona musi radzić sobie z dzieckiem i z sytuacją sama.
Chociaż... czy na pewno?
Nie wrócił jednak prosto do domu. Najpierw musiał pojechać do firmy, w której sytuacja była coraz mniej stabilna. Zostawił swojej asystentce właściwie wszystko na głowie, co waliło się i paliło coraz bardziej. Triumph napisał Minnie smsa i pojechał do siedziby, do której wpadł z kapturem na głowie, z którego ściekała strużkami woda.
- DOŚĆ! - Krzyknął, ściągając z głowy kaptur i rozpiął kurtkę, rzucając spojrzenia po zdenerwowanych pracownikach. Gwar, krzyki, poddenerwowanie, cała masa pytań, które mieszały się ze sobą.
- Spokój. Trzeba zachować daleko idący spokój. To po pierwsze. Po drugie, postaramy się was wszystkich przenieść do tymczasowych baz, jeśli wyrazicie takie chęci. Sytuacja jest dynamiczna i rozwojowa. Proszę się uspokoić i wracać do domów. Wyślę dzisiaj wszystkim maile, proszę wyrazić chęć, kto się przenosi na najbliższy miesiąc, a kto zostaje w domu na płatnym urlopie. Nie słuchajcie plotek. Wszystko... jest pod kontrolą. - Po jego słowach znów ruszyła lawina pytań i krzyków, Triumph wyciągnął przed siebie otwartą dłoń.
- Koniec! Rozejść się. Na wszystko odpowiem mailowo i telefonicznie. Wracajcie do rodzin i czekajcie na rozporządzenia. - Pracownicy, którzy zostali na miejscu zaczynali nakręcać się między sobą, powstały niedorzeczne plotki i panika, że ich zwolni, jednak Asmodeus nie to miał w planach.
Oparty o stół, oddychał, próbując się uspokoić, kątem oka dostrzegając wychodzące z pomieszczenia sylwetki.
- Dzięki szefie. - Poczuł dłoń na ramieniu jednej z pracownic, której rzucił ciepłe spojrzenie.
Naprawdę próbował nad tym wszystkim zapanować, ale to działo się tak szybko....

W pomieszczeniu został on i kilka osób na krzyż, które zbierały swoje rzeczy. Triumph siedział przy stole z opartym czołem na ręku, którą opartą miał o łokieć stabilnie, pozornie. Drżał z lekka, a w głowie miał istny PIERDOLNIK. Za długo było dobrze, prawda? Miał nadzieję, że ich plan ziści się po ich myśli, a firma jakoś sobie poradzi. W sumie... skoro udało im się przebazować wszystkie samoloty i uruchomić tymczasowe połączenia czarterowe, które pokryją koszty odwołanych lotów z Seattle i może przyniosą jakieś zyski, co mogło pójść nie tak?
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk świadczący o wejściu kogoś do firmy. Asmo zerwał się na równe nogi i odwrócił w stronę Minnie, którą jak tylko zobaczył, jakby wszystko stało się prostsze.
- Minnie! - Od razu podszedł do niej, wtulając w swoje ramiona, z całą tęsknotą i zmartwieniem, jakie w sobie dusił. - Kochanie ... tak bardzo się o was martwiłem. - Szepnął jej na ucho, aby już po chwili złączyć ich usta w namiętnym i długim pocałunku. Zatracił się w nim bez pamięci i choć minęło tylko osiem dni, miał wrażenie, jakby były to długie tygodnie. Odsunął się i nachylił, aby wyjąć z wózka Nefi, która już od jakieś chwili krzyczała:
- Tata! Tata! - Chwycił ją w ramiona, wtulając w siebie mocno, nie przejmując do końca tym, że był cały mokry i wstał, całując po główce córeczkę, aby kątem oka spoglądać na Minnie.
- Szybciej nie mogłem... Próbowałem. Ludzie oszaleli, to jest jakiś... Minnie, wszystko w porządku? - Dawno się tak nie martwił. Od czasu, kiedy myślał, że Minnie miała wypadek, ale było to jeszcze w nowym jorku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

23.

Wyjazd Asmodeusa, nagły przylot Shane'a do Seattle, a pomiędzy tym wszystkim Minnie, która nie wiedziała co z tym zrobić. Jeszcze, gdyby tego było mało, na głowie miała Nefi, z którą spędzała ostatnio trochę więcej czasu, bo opiekunka złapała grypę i nie wychodziła z mieszkania. Musiała jakoś to poukładać, zwłaszcza swoje myśli, których teraz było stanowczo za dużo i nie mogła skupić się na niczym konkretnym.
Teraz? Najważniejsze było, aby Asmo powrócił do miasta, a resztą zajmie się powoli później. Zwłaszcza teraz, gdy pogoda z dnia na dzień bywała coraz gorsza, nastolatka prawie w ogóle nie wychodziła z mieszkania, a burza chwilami nawet i ją wybudzała ze snu, nie wspominając o malutkiej Nefi. Zastanawiała się, co powinna zrobić z wiadomością, że jej starszy brat mieszka znów w tym samym mieście. Może, powinna zorganizować jakieś wspólne spotkanie? W końcu mężczyźni mogliby zakopać topór wojenny, a spróbować się dogadać? Chciałaby, aby tak właśnie było, jednak gdy wspominała sobie ich ostatnie spotkanie, tego kolejnego nie widziała w jasnych barwach, nie chciała, aby kolejny raz pobili się na jej oczach, więc nadal postanowiła ukrywać tę wiadomość.
Po wiadomości, którą odczytała, zaczęła bardzo szybko zbierać się do wyjścia, wiedząc że droga zajmie jej dłuższą chwilę. Zastanowiła się przez moment, co zrobić z Nefi i pierwszą jej myśl była, aby podrzucić ją do jednej z sąsiadek, ale chyba niekoniecznie chciała to dzisiaj zrobić. Skoro blondynka, to na pewno jej córeczka również stęskniła się za tatusiem i chciałaby go zobaczyć jak najszybciej. Zrezygnowała z wcześniejszego pomysłu i wraz z dzieckiem, udała się wprost do garażu, aby zaraz wyjechać na ulice Seattle.
Deszcz, ani przez chwilę nie przestawał padać, przez co widoczność była coraz bardziej ograniczona, a wycieraczki nie nadążyły ścierać kolejnych kropli wody z przedniej szyby. Od kiedy została matką, starała się jeździć coraz ostrożniej i bardziej skupiała się na drodze, niż do tej pory, bojąc się nie o siebie, a o życie tej małej dziewczynki, która z uwagą przyglądała się kroplom deszczu, które spływały po szybach. Na miejsce, dojechała po prawie godzinie, zostawiając samochód jak najbliżej wejścia i unikając zmoknięcia, weszła do środka.
W środku prawie jak i na zewnątrz panowało niemałe zamieszanie i wszyscy, o czymś, co chwilę rozmawiali, kończyli je dopiero, wtedy gdy Minnie koło nich przechodziła, co od razu, wydało jej się troszkę niepokojące. Jeden z młodych stażystów, wskazał jej miejsce, gdzie znajdzie Asmo i wraz z Nefi, udała się w tamtą stronę.
Prawie od razu, gdy tylko zobaczyła mężczyznę na jej młodej twarzy, pojawił się szczęśliwy uśmiech i odetchnęła z ulgą, widząc go żywego i co najważniejsze w jednym kawałku. Odstawiła na moment wózek z córeczką i wpadła w jego ramiona, mocno się przytulając, a twarz na moment ukrywając w koszulce ukochanego. Nie odpowiedziała, po prostu milczała, unosząc swoją głowę do góry i odwzajemniła z tęsknotą pocałunek, a dłonie ułożyła na policzkach pilota.
- Ja o Ciebie też, nawet nie wiesz, jak bardzo... Wszystkie te informacje, które były podawane, Ty byłeś tak daleko. Tak bardzo się cieszę, że już z nami jesteś, Kochanie - odezwała się, dopiero gdy się od niego odsunęła i zdjęła z siebie kurtkę, którą przerzuciła przez oparcie krzesła. Oparła się pośladkami o stół, przyglądając się Asmo z Nefi. Ten widok, zawsze rozczulał jej serduszko i na moment, zatraciła się w myślach. Nie przeżyłabym, gdyby jemu coś się stało. Nigdy w życiu.
Wiedziała już, co to znaczy martwić się o życie Asmo i kolejny raz, nie chciała przez to przechodzić, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę z czym, wiąże się jego praca.
- Tak, tak. Wszystko w porządku - nie, nie mogła powiedzieć mu teraz, że Shane pojawił się w Seattle. Nie teraz. - Po prostu, cieszę się, że już jesteś. Te kilka dni, dłużyły się jak tygodnie, jeszcze opiekunka Nefi jest chora. Straciliśmy na pół dnia prąd w mieszkaniu przez te ulewy - podkręciła delikatnie głową i odsunęła się od stołu, podchodząc do ukochanego. - Ale już jest dobrze - objęła go jedną dłonią w pasie, a drugą, odgarnęła blond włoski z czoła Nefi, która od razu się do niej uśmiechnęła. Widać było, że jest szczęśliwa, mając dwójkę rodziców przy sobie. - Nie mogła usiedzieć w miejscu, jak dowiedziała się, że jedziemy po Ciebie - uśmiechnęła się delikatnie do Asmo i oparła główkę o jego klatkę piersiową. W końcu mogła odetchnąć, wszystkie problemy jakby na moment przestały istnieć i mieć znaczenie.
- A jak Twoja podróż? Widziałam, że macie małe zamieszanie w firmie. Coś się stało? Coś poważnego? - jej informacje mogły poczekać, najchętniej do jutra, teraz były ważniejsze sprawy. Jakby nie patrzeć, to miejsce, to też jej praca, a nastolatka liczyła, że w końcu wszystko się uspokoi i znów, będą mieć dla siebie więcej czasu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Życie niekończących się niespodzianek - to właśnie oni. Triumph pamiętał, jak Minnie mówiła o zerwaniu relacji z cała jej rodzina, która bez wyjątku była przeciwna jej związkowi z Asmodeusem. Nie winił ich, poniekąd rozumiał, do czasu. Właśnie, do tego czasu aż postanowili odciąć się od Minnie, porzucając ją jak... nie, to nie był temat na teraz. Tak, czy inaczej pilot nie spodziewał się za bardzo, że ktokolwiek z rodziny Minnie postanowi się do niej odezwać, a już na pewno nie jej brat, który nienawidził Asmo z całego serca.
Rodzinne perypetie, kto ich nie miał?
Rodzinne, zawodowe. Asmo zdążył zrobić symulator i zdobyć uprawnienia na B777, a wszystko się posypało. Przebazowanie było jego pierwszym lotem na tym samolocie, nie tak to sobie wyobrażał. Pierwszym i zarazem ostatnim na najbliższy miesiąc... a właśnie co miał wrócić do latania. Cóż. Znów musi to odłożyć. Na razie musi skupić się na rządzeniu i porządkowaniu spraw firmy, które były jak domek z kart, zburzony przez silny wiatr panujący w Seattle. Wszystko po kolei, jeszcze się doczeka... cieszył się jak dziecko, ale dzieckiem już nie był i musiał przyjmować na klatę porażki, niepowodzenia i przeciwności losu. Może to znak? Że powinien trochę zwolnić... może.
Nie oszukujmy się, nie zrobi tego.
Jedynym argumentem, przemawiającym ponad całą resztę była jedynie jego rodzina, o którą postanowił teraz dbać i skupiać głównie na niej. Wychodziło różnie, ale chęci miał dobre. Poza tym, dopiero uczył się tego wszystkiego, nie mógł przecież nagle na raz wszystkiego perfekcyjnie opanować.
Uśmiechnął się na słowa Minnie, bo miło trafiały do jego piersi. Nie wyobrażał sobie już teraz innego życia. Miał do kogo wracać, do kogoś, kto martwił się, tęsknił i kochał - witał czule po rozłące, był i wspierał. Minnie... nie mógł wymarzyć sobie lepszej partnerki. Widział w jej oczach tęsknotę i zmartwienie, oraz miłość, której nigdy tak bardzo nie rozumiał.
- Tak, mi też. - Westchnął. Ale już byli razem... - Dawałaś sobie jakoś radę? Bez tego prądu i opiekunki... Teraz póki jest jak jest, zostanę z wami w domu na dłużej, będę pracował zdalnie. - Wyznał, żeby nie musiała martwić się, że na przyklad nie wróci z nimi dzisiaj do domu, czy będzie musiał z samego rana zrywać się do pracy. Objął ramieniem drobne ciało ukochanej, poprawiając sobie córeczkę na jednym ręku. Przesunął dłonią po ramieniu Minnie, dodając jej otuchy i tym gestem przekazując nieme "jestem tu. Jestem przy tobie". Zaśmiał się krótko na słowa dziewczyny i ucałował ją w czubek głowy, napawając jej zapachem.
- Córeczki tatusia. - Było mu już lepiej, przez chwilę, więc nie mógł powstrzymać się przed tymi słowami. Ale tak szybko jak jego humor się polepszył, tak szybko i przygasł. Asmo westchnął głęboko i mocniej ją w siebie wtulił. Obydwie. Trzymał w ramionach cały swój świat i dzięki temu, było mu jakoś łatwiej.
- Musimy zamknąć firmę na jakiś czas. Ci, co mogą, będą pracować zdalnie, ja też. Pracownicy boją się, że ich zwolnię. Tych co daliśmy radę, odesłaliśmy na inne , tymczasowe bazy, ale ci co zostali zaczęli panikować. Muszę dzisiaj wieczorem do tego usiąść i zebrać ewentualnie chętnych na wyjazd do Miami, czy Londynu. Chociaż na początku nie chcieli, to teraz pewnie zmienią zdanie. To nie potrwa długo, pewnie ze dwa, trzy tygodnie jeszcze, ale dla nas to mogły być duże straty. Dobrze, że zdecydowaliśmy się odesłać samoloty i zrobić tak, jak zrobiliśmy, ale jak widzisz, nie dla wszystkich wystarczyło miejsc, czy też z początku nie chcieli lecieć. Załogi musiały, ale biuro? Muszę im obciąć trochę wypłaty, ale to tylko miesiąc, jakoś damy radę... - Brzmiało to tak, jakby próbował przekonać samego siebie. Westchnął i odsunął się od Minnie, chociaż Nefi protestowała, jak chciał ją z siebie zdjąć, więc usiadł na krześle, sadzając sobie córkę na kolanach. Dziewczynka nie chciała w ogóle przestać się do niego przytulać. Rozmiękczało go to, naprawdę. Spojrzał na nią czule, głaszcząc po blond główce.
- Na razie wstrzymujemy rekrutacje Minnie. Ruszymy, jak się to wszystko trochę uspokoi. - Poinformował ją, zerkając znad córeczki, aby złączyć spojrzenie z ukochaną. - Ale do tego czasu nie będziesz pełnić żadnych funkcji. Przepraszam. - Musiał podjąć taką decyzję i miał nadzieję, że go zrozumie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nastolatka już zauważyła, że jej życie nie może być spokojne. Fakt, niekiedy brakowało jej chwili ciszy, tej stabilizacji, ale tak naprawdę, chyba szybko by się znudziła. A tak? Przynajmniej nigdy nie jest nudno, chociaż przeszli już przez wiele ze sobą. Z boku, mogło to wyglądać, jakby wszystkie nieszczęścia, które spotkał na swojej drodze Asmodeus, były za czasu, gdy poznał Minnie. Wiele osób, zapewne by tak powiedziało... Jednak blondynka, jeszcze tak nie uważała, po prostu oboje, mieli sporo do przejścia i nie zawsze były to łatwe kłótnie, a najważniejsze, że przechodzili przez to razem.
Przytaknęła delikatnie głową na pytanie ukochanego. Tak, radziła sobie, ale nie sama, czego jeszcze teraz, nie chciała powiedzieć. Wiadomość o przyjeździe brata, nadal miała być sekretem, który wyjdzie i tak, prędzej czy później, a w przypadku Minnie, niestety szybciej, niż by tego chciała.
- Kochanie, jestem dużą dziewczynką, musiałam sobie poradzić - delikatny uśmiech pojawił się na twarzy nastolatki, zwłaszcza gdy usłyszała, że będzie pracował zdalnie. - Podoba mi się ten pomysł, że będziesz pracować zdalnie, nawet bardzo - przygryzła delikatnie wargę, bo w umyśle blondynki, pojawiły się już bardzo ciekawe obrazy. Znów, będą mieć więcej czasu dla siebie, a to bardzo miła odmiana. Zwłaszcza że będzie mogła go porozpraszać. Dotyk Asmo działał na nią bardzo kojąco i uspokajająco, nawet ta pogoda za oknem, nie była już tak przerażająca, jak do tej pory. A fakt, że nigdzie już nie wyleci, nie będzie musiał jeździć do firmy, przeczekają najgorszy okres w domu, razem.
- Tatusiu - zamruczała cichutko, a w jej oczkach na moment pojawił się ten dobrze znany błysk, który był dla niej charakterystyczny. Zachowa jeszcze pozory, będzie grzeczna, w końcu nie są w domu i mają ze sobą córkę. Przytuliła się mocniej do niego i oparła głowę, słuchając spokojnego bicia serca mężczyzny. Nawet, nie zauważyła, że coś się dzieje, za bardzo pochłonięta była faktem, że jest spokojna i szczęśliwa, że znów są razem, że wrócił do domu, do nich. Dopiero gdy zaczął mówić o pracy, uniosła delikatnie głowę i uważnie go słuchała, jedynie przytakując delikatnie głową, ale nie przerywając.
- Kochanie, widzą przecież, jaka jest sytuacja - zaczęła spokojnie, jednak i starszej z jego córeczek nie spodobało się to, że się odsunął. Została w tym samym miejscu i podążała za nim swoim wzrokiem. - Na pewno to zrozumieją, jesteście nową firmą i musicie przejść przez pierwszy kryzys, aby później było już tylko lepiej. Oczywiście, że dacie radę! Mają najlepszego szefa na świecie - uśmiechnęła się pocieszająco do ukochanego i odgarnęła kosmyk blond włosów za ucho. Przez chwilę, poczuła się troszkę dziwnie, gdy usłyszała, że tyle włożyła pracy i wysiłku, a jednak nic z jej pracy nie będzie. Zacisnęła na moment swoje usta, chcąc to wszystko przemyśleć i cichutko westchnęła. Czy była zła? Nie.
- Asmo - podeszła do niego i wtuliła się w plecy mężczyzny. - Nie masz mnie za co przepraszać. Nie jestem zła, że tak wyszło. Nadal będę na Twoim utrzymaniu, więc nie mam powodów, aby się wściekać - delikatnie masowała dłonią jego ramię i złożyła delikatny pocałunek na policzku blondyna. - To tylko praca, nie przejmuj się mną. Cieszę się, że będziemy więcej razem, a jak wszystko się znów ułoży, będziesz mógł być moim szefem. Jak na razie, cieszę się z faktu, że jestem dziewczyną prezesa - w jej głosie nie mógł usłyszeć żalu, ani złości, nic z tych rzeczy. Chyba nawet w środku odetchnęła z ulgą, że jeszcze będzie mogła chwilę poczekać, zanim wkroczy w dorosłe i poważne życie! Na razie fakt, że ma dziecko, ukochanego mężczyzny w zupełności jej wystarczał.
- A z tych bardziej pozytywnych rzeczy, będziemy mieć dla siebie więcej czasu. Zobacz jak te maleństwo się za Tobą stęskniło i ja również - wychyliła bardziej swoją głowę, aby móc na niego spojrzeć i zaraz pocałowała go w głowę, jak często robiła to Nefi. Próbowała, jakoś rozluźnić atmosferę. - Wrócimy do domu, zrobię nam jakiś obiad, weźmiemy może wieczorem prysznic i zejdzie z Ciebie całe to napięcie. Co o tym myślisz? - mówiła troszkę ciszej, wprost do jego ucha, uwodzącym głosem, a następnie delikatnie przygryzła płatek jego ucha.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Problemy pojawiają się dopiero wtedy, gdy zaczyna nam na czymś zależeć. Wcześniejsze życie Asmodeusa było beztroskie, zależało mu jedynie na czubku własnego nosa, a gdy tylko coś zaburzało jego idealne życie, pojawiał się jakiś problem, coś poważnego - uciekał. Odcinał się i nie pozwalał tym problemom wtargnąć do jego idealnego życia. W tym momencie rozumiał jednak, że nie było ono takie idealne, a uciekać całe życie się nie dało. Mierzył się z wieloma przeciwnościami, to prawda, ale był na to gotowy i wystarczająco silny, mając przy sobie kogoś, z kim mógł tymi ścieżkami stąpać. Nie widział Minnie jako przeszkody, jako powodu swoich niepowodzeń, czy przeciwności, wręcz przeciwnie. Była lekiem na całe zło, tym ostatecznym ciosem, którego używa się na bosa. W końcu miał przy boku partnerkę, dobra i zła. Śmiało mógł stwierdzić, że i partnerkę zbrodni, jakby trzeba było.
To zabawne, że dzieliło ich tyle lat, a oni dogadywali się jak z nikim innym. Może po prostu w końcu trafili na swój poziom emocjonalny?
Minnie stawała się coraz bardziej odpowiedzialna i dorosła. Triumph widział zmiany w zachowaniu nastolatki, radziła sobie bardziej z sytuacjami, których też kiedyś unikała. Sprawdzała się dobrze, jako pani domu, jako matka, Triumph nie mógł narzekać. Czasami przejawiała jeszcze głupie, nastoletnie zachowania, ale coraz rzadziej. Tak, jak teraz. Była sama z dzieckiem, podczas trudnych warunków, gdy on był daleko i nie narzekała na to, radziła sobie i teraz dumnie do tego przyznawała. Jasne, że cieszyła się na jego pozostanie w domu, ale nie dlatego, że nie dawała rady, a dlatego, że za nim tęskniła i Asmo dostrzegał różnicę.
- Niektórzy widzą, a niektórzy mają to w dupie... - Szepnął już bardziej do siebie, próbując skupić nie na problemie, a córeczce, która tak ufnie się w niego wtulała - i słowach Minnie, takich wspierających i przyjemnych dla jego ucha. Uśmiechnął się przelotnie.
- Dziękuję, że w to wierzysz i we mnie. - Rzucił miękko, jakby przez chwilę nie zastanawiał się nad tą całą sytuacją, ale prawda była zupełnie inna. Myślał i to dość intensywnie.
Poczuł przyjemne ciepło w miejscach, w których dotykała go Minnie. Lubił, gdy się tak w niego wtulała, czuł się jej wtedy cholernie potrzebny. Ręka pilota powędrowała ku dłoni blondynki i wylądowała na jej spodzie, lekko głaszcząc. Przekrzywił głowę, aby móc kątem oka widzieć swoją młodziutką piękność i słuchał jej uważnie. Znów rozpierała go duma z jej dojrzałego podejścia do sprawy. Nie była zła, zniesmaczona, ani niezadowolona. Chociaż tyle.
- Wiesz, że ostatnimi czasy bardzo dojrzałaś? - Wyrzucił w końcu z siebie tę myśl, a kąciki jego ust drgnęły nieco ku górze. - Postaram się, aby ten stan trwał jak najkrócej. Jeśli nasz plan wypali choć w połowie tak dobrze jak jego zarys, szybko powinno wszystko wrócić do normy, a ty w końcu odbędziesz swoją pierwszą rekrutację. Wiem, jak na to czekałaś i cieszy mnie, że tak cierpliwie nadal czekasz. Eh, nawet nie wiesz jak się cieszę, że podjęliśmy jakieś kroki względem tej sytuacji. Przecież inaczej by nas to zniszczyło. - Kolejne szczere wyznanie. Triumph już nie dusił w sobie pewnych myśli, postanowił dzielić się nimi z ukochaną, przecież tak powinno być.
Po kolejnych słowach blondynki lekko się rozluźnił, co mogła poczuć dotykając jego twardych mięśni, które powoli odpuszczały. Przeniósł spojrzenie na blond aniołka, który z takim spokojem wtulał się w jego ciało ze spokojem. Powieki małej Nefi opadały, a jej ojciec nie przestawał głaskania jej główki i plecków. Wiedział, że tak lubiła i wiedział, że wtedy odpływała.
- Tak, ja za nią też. Mam wrażenie, że nie tylko ja tak na nią działam, ale ona na mnie też. - Naprawdę czuł spokój. Mimo panującej dookoła sytuacji i atmosfery.
- Mmm... - Mruknął, rozluźniając się już całkowicie na jej kolejne słowa, odpływając pod jej bliskością i myślą, która pojawiła się w jego głowie. A raczej wizją. - TO brzmi jak bardzo dobry plan. - Zamruczał i przekręcił głowę w taki sposób, by dosięgnąć ust ukochanej i skradł jej krótki, ale namiętny pocałunek.
- A zrobisz mi masaż? - Próbował ugrać jak najwięcej.
Sprytnie, Panie Triumph.
- Odwdzięczę się. - Ona już wiedziała jak...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedyś, nie rozumiała jak można mieć z kimś taką relację, która będzie w stanie pokonać wszelkie trudności i przeszkody. Było to dla niej niezrozumiałe i nie tylko dlatego, że była nastolatką, ale inaczej podchodziła do życia i związków, to wszystko, było dla niej jak jedna abstrakcja. Dopiero przy Asmo, nauczyła się życia i jak, poprawnie może wyglądać ich związek. Zrozumiała też, że dla tej jednej, ukochanej osoby byłaby gotowa zrobić wszystko. I to dosłownie wszystko, razem z najbardziej drastycznymi i nielegalnymi rzeczami, gdyby chodziło o bezpieczeństwo jej ukochanego.
Tak jak właśnie w tym momencie, musiała pokazać mu, że go wspiera, nieważne co się działo. Chciała wierzyć, że to tylko chwilowy kryzys, a za niedługi czas, wszystko wróci do normalności. Przecież zaraz zbliżały się wakacje, więcej lotów, to był idealny czas, aby jego firma, zaczęła latać dużo więcej i częściej. Nie brała pod uwagi, że nagle mogliby zbankrutować, bądź ogłosić upadłość, przez pogodę, na którą żadne z nich akurat nie miało wpływu.
- Zawsze w Ciebie wierzę, Skarbie - jej głos był spokojny i ciepły, jak zawsze, gdy mówiła naturalnie, bez ironii, czy żadnej złośliwości. A to? Była akurat szczera prawda, wierzyła, że nieważne co się stanie, Asmo sobie poradzi, w końcu nie był z tym sam. Zawsze, mógł też liczyć na pracowników i co najważniejsze na Minnie.
Mocniej, wtuliła się w plecy pilota i spokojnie oddychała, patrząc raz na niego, a zaraz na Nefi, która była taka spokojna i szczęśliwa. Głaskała delikatnie jego ramię, chcąc, aby w końcu się rozluźnił i może nie przestał o tym wszystko myślał, co skupił się na przyjemniejszych rzeczach. Jednak, słysząc jego słowa, przez jej ciało, na moment przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Reakcja obronna, gdy słyszała od kogokolwiek, że dorasta, poważnieje, a Minnie, tak bardzo się tego bała. Mógł nawet poczuć, jak mocniej zaciska palce na jego ramieniu.
- Mhm... - wiedziała, że jest to nieuniknione.Była matką, dbała o Nefi, prowadziła w miarę dorosłe życie, a dalej oblewał ją strach, gdy pomyśli, że za niedługo, nie będzie już nastolatką. - Teraz, najważniejsze jest, aby sytuacja się ustabilizowała, później będziesz myślał co dalej. W końcu nie po to, tyle się uczyłam, aby nie mieć wpływu na to, jakie stewardessy, będą latać Twoimi samolotami. A ja, będę Cię wspierała we wszystkim, co postanowisz - uśmiechnęła się do niego ciepło. Najchętniej, powiedziałaby, żeby wyszli i wrócili już do domu, bo najwidoczniej to miejsce, nie pozwalało, aby Asmo, przestał, chociaż na chwilę myśleć o problemach, które znów się pojawiły w ich życiu.
Odwzajemniła krótki pocałunek, nadal wtulając się w plecy mężczyzny i zadziornie się do niego uśmiechnęła, wiedząc, że nie będzie w stanie jej odmówić.
- Hm... Nie wykorzystujesz za bardzo swojego powrotu i faktu, że się za Tobą stęskniłam? - spojrzała na niego i zmarszczyła delikatnie swój nosek, jakby nad czymś bardzo poważnie się zastanawiała. - Wygrałeś. Dzisiaj nie będę potrafiła Ci odmówić. Prysznic, pyszny obiad, masaż. Jeszcze jakieś życzenia? - mruknęła cichutko, odsuwając się powoli od niego. Wyprostowała się i przeszła kilka kroków, aby oprzeć się pośladkami o stół, będąc naprzeciw Asmo i Nefi. - Bardzo się odwdzięczysz. Nawet, pozwolę Ci dzisiaj wstawać w nocy, jeśli mały łobuz się obudzi - pokazała mu czubek języka. Chociaż, Minnie już bardzo dobrze wiedziała, jak mógłby się jej odwdzięczyć. Zwłaszcza że teraz w ich mieszkaniu, była tylko Nefi, która bardzo szybko zasypiała, a oni mogli wykorzystać różne miejsca i meble, aby zostawić tam swój ślad. Seks w mieszkaniu, nie musiał być ani trochę nudny, a na pewno nie u nich.
- Daj, położę ją do wózka, bo za bardzo się przyzwyczaja do takiego zasypiania - przejęła od ukochanego córeczkę, która słodko spała i posadziła ją w wózku. Zrobiła to dość szybko i delikatnie, aby po chwili bezwstydnie usiąść na kolanach Asmo, przodem do niego. Kompletnie, nie przejmując się, że w firmie nadal są pracownicy, którzy co chwilę kręcili się po całym biurze. - Musisz, coś jeszcze załatwić w pracy, czy możemy wrócić do domu? - położyła obie dłonie na jego karku, przesuwając po nim delikatnie opuszkami palców. Najchętniej? Zaproponowałaby, aby pojechali gdzieś wspólnie na obiad, ale w aktualnej sytuacji, było to niemożliwe.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiedział, że tak będzie, że Minnie nigdy się od niego nie odwróci.
Czy on właśnie nie wygrał w życie? Wygrał, niezaprzeczalnie.
To wszystko stało się tak nagle. Ta firma, Minnie, układanie spraw z synem, z lataniem, z powrotem do szkolenia innych. Triumph ciągle rósł w siłę i ciągle osiągał kolejne, mniejsze i większe sukcesy. Czasami zdarzały się gorsze momenty, jak i ten, ale musiał wierzyć, że i z tym problemem sobie poradzi. Z resztą, miał naprawdę duże wsparcie w postaci Minnie.
- A co to znaczy "za bardzo"? - Uśmiechnął się do niej zaczepnie, odsuwając na chwilę na bok nieprzyjemne sprawy i skupił swoje myśli na tym, co obiecywała mu nastolatka.
- Tak. - Da palec, weźmie całą rękę? Cały Asmodeus Triumph. Oszem, miał zamiar wykorzystać tęsknotę Minnie maksymalnie jak się da, ale przecież nie pozostanie jej długo dłużny... - Wino, olejek eteryczny i świece. Możesz dorzucić w gratisie jakieś owoce na deser. - Czy on nie miał za dobrze? Nie, nie znał takiego pojęcia. Lubił być rozpieszczany, szczególnie przez Minnie, ale i też sam uwielbiał przecież rozpieszczać ją. Obydwojgu przyda się trochę relaksu i ucieczka od rzeczywistości.
Podążał za nią wzrokiem, dopiero zwracając uwagę na to, jak wygląda. Przyszła w dresie, co było rzadkością. W sumie nie pamiętał już kiedy widział ją w takim wydaniu - tak, jak zapewne i ona jego.
- Zmiana warty, jasne. Przyjmuję. - Na całe szczęście Nefi budziła się już coraz rzadziej, a oni mieli noc dla siebie. Liczył, że dzisiejszej nocy będzie tak samo, ale to się jeszcze okaże. Na razie ich aniołek spał w najlepsze, a jej ojciec przekazał ją delikatnie w ręce matki, która miała nieco inne plany, niż tatuś się spodziewał. Asmo chciał się podnosić, ale wtedy na kolana wpakowała mu się starsza wersja blondynki. Uniósł brwi zaskoczony, aby po chwili przeanalizować sytuację i z rozbawieniem pokręcić głową. Nie był to odpowiedni czas ani miejsce, ale przecież oni nigdy się tym nie przejmowali. Okej, on się może teraz trochę przejmował, ale tylko trochę.
- Wiesz... - Zaczął, ale nie dane było mu skończyć, bo przerwał mu huk, z lekka przypominający odgłos pioruna, ale zamiast tego dźwięk pochodził od stosu papierów, które uderzyły o drugi kraniec stołu. Nie na tyle głośno, by kogoś to wystraszyło (i całe szczęście, bo Asmo rozszarpałby za obudzenie Nefi!), ale na tyle, by to usłyszeli. Brew Pana Triumpha powędrowała powoli ku górze, a on, bardzo powoli wyjrzał zza ramienia Minnie. Za jej plecami, po drugiej stronie stołu dostrzegł sylwetkę wysokiej, bardzo ładnej blondynki, która zajmowała się grafikami załóg.
- Oh, czyżbym Panu przeszkodziła, Panie prezesie? - Asmodeus sugestywnie odsunął od siebie Minnie, aby wstała z jego kolan i wtedy wstał i on, podchodząc do pracownicy. - Na pewno są rzeczy ważniejsze od tonącego statku, ale może porozmawiamy o tej trzydniowej dziurze w następnym tygodniu zanim się zwolnię? - Zanim dokończyła swoje zdanie Asmo otwierał usta, by upomnieć ją o język, ale nie wyszło nic spomiędzy jego ust, bo wtedy usłyszał właśnie koniec jej wypowiedzi.
- Słucham? - Asmodeus nie krył swojego zdziwienia.
- Odchodzę. A wy macie dziurę w grafiku, czy ja mówię niewyraźnie? - Jej słowa były jak najbardziej wyraźne, ale nie docierał do niego ich sens.
- Po pierwsze. - Wyprostował się jak struna, gdy w końcu przeszedł mu pierwszy szok związany z rzuceniem w niego kilkoma bombami. Jego głos nabrał surowego wybrzmienia. - Nie tym tonem. Chyba się zapominasz? Po drugie, nie przyjmuję żadnego wypowiedzenia, nie skończyłaś swojej pracy. Napraw to i wrócimy do rozmowy. - Jego ton był nieznający sprzeciwu. Zapomniał, że Minnie stoi obok. Asmo starał się mieć dobre relacje z pracownikami, ale ta sytuacja... cóż, była inna.
- Sam sobie to napraw, Asmo. Odchodzę. W tych papierach... - Jej długi, biały paznokieć w kształcie sopla wskazał stos papierów, który wcześniej rzuciła. - ... jest wszystko, co do tej pory wypracowałam. Przed tą sytuacją i w trakcie. Zostały mi źle przekazane dane tymczasowej siatki z Miami, a ja nie mam zamiaru już tego poprawiać. Ani tu dłużej pracować, to jakiś żart. Podkreśliłam ci na czerwono braki w konkretnych załogantach, nie będę taką suką... jak twoja dziewczyna.[/b] - Wyjrzała zza Asmo, machając do Minnie z przeuroczym uśmiechem.
Triumph był w szoku. Jego pracownica nigdy taka nie była, zawsze miła i pomocna...
- Słucham?! Nie! Nie odchodzisz, to ja cię zwalniam i masz ode mnie w gratisie wpis do akt. Wyjdź zanim pogorszysz swoją sytuację. - Starał się nie unosić, naprawdę się starał, ale zrobił się aż czerwony z tej złości. Blondynka nawet nic nie powiedział. Jedynie puściła mu oczko i zgrabnym krokiem wyszła z firmy.
- A wy przypadkiem nie mieliście iść do domów?! - Triumph rozejrzał się po garstce pracowników-niedopitków, którzy pospiesznie i ze strachem odwrócili się od nich, wracając do zbierania sowich rzeczy. Pięści Triumpha zacisnęły się ze sobą, a on powoli, bardzo powoli odwrócił się w stronę Minnie.
- Kurwa. - Nie miał więcej słów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Minnie w firmie Asmo, czuła się bardzo swobodnie, chwilami aż za bardzo, przez co aż za bardzo się rządziła i nieraz miała małą sprzeczkę z pracownikami, zwłaszcza gdy ktoś nagle stwierdził, że nie może gdzieś wejść, bądź co gorsza, że jej tutaj nie powinno być. Brakowało jej takich chwil, przez co chwilami czuła się jakby znów była w szkole i mogła się wywyższać nad innymi, słabszymi uczniami. A przecież od zakończenia szkoły średniej, nie miała takiej okazji, a przy ukochanym, starała się ukrywać swoją zadziorną naturę, pokazując, że naprawdę się nie zmieniła i nie jest jedną z tych mean girl. Miała tylko nadzieję, że to wszystko nie dojdzie do jej Tatusia.
Dlatego też ani trochę, nie przejmowała się, gdzie są, wręcz przeciwnie. Jakby chciała zaznaczyć swój teren i pokazać, że ten facet jest mój, a wy możecie sobie tylko na niego popatrzeć. Lubiła, kiedy inni jej zazdrościli, więc chyba, aż tak bardzo nie dorosła, jak wcześniej wspominał Asmo. Uśmiechnęła się zadziornie do ukochanego ani nie myśląc, żeby wstać, wręcz przeciwne. Jeszcze mocnej, przylgnęła swoim drobnym ciałem do niego, a jej usta, dość szybko odnalazły drogę do jego szyi, na której powoli, złożyła kilka, delikatnych pocałunków, jakby chciała pokazać, że to tylko przedsmak tego, co czeka go, jak wrócą do domu.
Huk sprowadził ją do rzeczywistości i powoli, odsunęła się od ukochanego, jednak nie odwróciła się nawet w stronę kobiety. Dopiero gdy odsunął ją od siebie, niechętnie wstała z kolan blondyna i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Jej wzrok błądził pomiędzy mężczyzną a młodą kobietą, z którą ostatnio wymieniła kilka niezbyt miłych słów. Nawet, nie pamiętała już, o co chodziło, najprędzej o jakąś małą, nieistotną rzecz, jak fakt, że nie chciała zrobić Minnie kawy, bądź nie skakała wokół niej, aby jej się przypodobać.
Zmarszczyła nosek, nie wierząc w to wszystko co słyszy. Chyba, będzie musiała porozmawiać z Asmo, aby pracownicy nie wchodzili mu na głowę, co zaraz będą mogli zrobić, skoro tak się do niego odzywają. Pokręciła przecząco głową, milcząc, aby nie powiedzieć o dwa słowa za dużo. Powstrzymywała się, aby się nie odezwać, ale nie mogła podważyć autorytetu Asmo. Uśmiechnęła się tylko złośliwie do kobiety i nic sobie z tym nie zrobiła, kiedy ponownie ich opuściła.
Widziała, że pilot był wściekły, powinna się zamknąć i nic się nie odzywać, jeśli nie chciała, aby zaraz na nią nakrzyczał, ale tutaj nie miał żadnych powodów. Poczekała, aż reszta jego pracowników opuściła pomieszczeń i ujęła dłonie mężczyzny zaciśnięte w pięści w swoje malutkie dłonie.
- Ciii, Kochanie - zaczęła, jakby mówiła do Nefi, bo na nią, przecież to idealnie działało. - Co za głupia suka, dobrze, że nie obudziła małej, tym swoim piskliwym głosem - nieważne, że nie miała takiego głosu, nastolatka mogła swoje dopowiedzieć. Puściła dłonie i patrząc z dołu, wprost w niebieskie oczy mężczyzny, zmusiła, aby pozwolił jej się do siebie przytulić.
- To chyba, nie jest Twój dzień w pracy. Poczekajmy, aż wyjdą i wróćmy do domu? Powinieneś odpocząć, powrót z Miami, ten pierdolnik co tutaj się zrobił... Potrzebujesz odpoczynku, a zobaczysz, że wszystko się wyjaśni. Na jej miejsce, znajdziesz dziesiątki innych - mówiła, cały czas nie spuszczając wzroku z twarzy Asmodeusa. Nie wiedziała, nawet co powinna zrobić w takiej sytuacji. - Nie powinieneś tylko Ty się tym przejmować. Kochanie, a co z Twoim wspólnikiem? Wiesz, że gdybym mogła Ci jakoś pomóc, to się postaram? I co najważniejsze, nie powinieneś pozwolić, aby się tak do Ciebie zwracali, jeszcze moment, a wejdą Ci na głowę, powinieneś być ich szefem, a nie znajomym, z którym mogą wyjść na piwo - rzadko, była chętna do pomocy, ale tutaj chodziło o jej ukochanego, a nie żadną obcą osobę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miał zielonego pojęcia jak Minnie panoszy się w jego firmie. Czy wtedy by jakoś zadziałał? Zapewne. Triumph dbał o czyste i dobre relacje z pracownikami. Starał się być dla nich miły, co nie znaczy, że pozwalał im wchodzić sobie na głowę, bo nie pozwalał. Bywał bardzo zdystansowany i chłodny, ale potrafił też pożartować, rozluźnić atmosferę, czy porozmawiać o czymś przyjemnym.
Równowaga.
Ciągle ją zachowywał, a Minnie? Widocznie była tym huraganem, który panował za oknem. Pierdolnie taki znienacka i narobi szkód, choć pewnie tego nie chce. Czy to wina huraganu, że masy powietrza układają się w niekorzystny sposób i pchają go w stronę takiego Seattle? Nie, no właśnie i pewnie tak samo było z Minnie. Na pewno nie chciała zaszkodzić Asmo, a jeśli tak się działo, zapewne robiła to nieświadomie.
Czy te argumenty przemówią do Asmo? Raczej nie, ale warto spróbować.
Jednak póki co, żył on w słodkiej nieświadomości, chociaż słowa jego ex-już-pracownicy zapaliły mu jakąś tam lampkę w głowie. Małą, malutką, nie czerwoną, a barwy pomarańczowej. Jednak na razie puści to mimo uszu - może jej po prostu zazdrościła? Albo powiedziała to z przekopu do Asmodeusa? W sumie nie rozumiał, dlaczego tak nagle zmieniła się w stosunku do niego. Zawsze była miła, a dzisiejsza sytuacja? Zbiła go z pantałyku.
Nic więc dziwnego, że był wściekły. Patrzył na Minnie i błagał ją w myślach, żeby się nie odzywała. Najlepiej, jakby po prostu wzięła go za rękę i stąd do chuja wyprowadziła.
Jeszcze zaczęło z lekka mrugać światło. Jak w jakimś jebanym horrorze. Brakowało tylko tego, żeby po dłoniach Triumpha spływała krew. Ma ktoś na sali pudliszki? Ale spoważniejmy na chwilę, bo atmosfera gęstniała jak kisiel w 400ml rozrobieniu zamiast 500.
Na początku ignorował słowa Minnie, jedynie czując jej kojący dotyk na skórze. A kiedy wtuliła się w niego, wziął głęboki wdech, przymykając oczy. Zostali sami, a on próbował się uspokoić, słuchając jak do niego mówi. Tak, potrzebował odpoczynku, spokoju, tego masażu, jedzenia, kąpieli, wszystkiego. Myślał teraz o tym, powoli wracając do normalnego stanu, ciesząc, że Minnie oferuje swoją pomoc. Tak. Na pewno ją do czegoś wykorzysta, chociaż czy to słowo było tu odpowiednie? W sumie jej nie zapłaci, więc pewnie tak.
Już miał prosić, żeby po prostu poszli do domu, ale...
No właśnie. Powiedziała o te dwa słowa za dużo.
- Słucham?! - Odsunął się od niej od razu, patrząc z góry na powrót wściekle. Ten zwrot stanie się chyba jego ulubionym po tym dniu. Oburzony i widocznie zirytowany, splątał ramiona na piersi, stojąc nad nią jak kat, wielki,s szeroki i wściekły, a ona? Zrobiła się jeszcze mniejsza niż normalnie.
- Czy ty właśnie próbujesz mnie pouczać?! Wydaje mi się, że czasami na zbyt dużo sobie pozwalasz Minnie. - Czy to stary Asmo wracał w ciało diabła? Jego brew drgnęła.
- Powinnaś to ty przestać się wtrącać w moje zarządzanie. Chyba wiesz, że wiem co robię, prawda? Nikt. Absolutnie nikt nie podważa mojego autorytetu w tej firmie, a moje stosunki z pracownikami są odpowiednie. Poza jedną osobą, najwyraźniej. Tobą. Jeśli uważasz, że jestem w stanie zapanować nad językiem wkurwionych ludzi, którzy mogą nie dostać wypłat, albo irytują ich dziury w systemie, to chyba jednak pomyliłem się co do twojej zmiany. - Starał się nie krzyczeć, ale jego głos był z lekka podniesiony i szorstki.
- Tak mi właśnie kurwa pomagasz. Chociaż nie, co do jednego może i masz rację. Dałem sobie wejść na głowę, ale tobie. - Dlaczego nagle zaczął wylewać gorzkie żale?
Jego męska duma ucierpiała? Fakt, że zwróciła mu uwagę go bolał? A może po prostu to, że jej słowa były nieprawdziwe, jak i jego autorytet w jej oczach. Za kogo ona go uważała?! Miał czyste sumienie, uważał, że miał prawo się wkurwić, a i tak był dla niej w miarę miły.
Przynajmniej nie krzyczał.
No prawie.
- Wychodzimy. - Zarządził oschle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie była tą osobą, która zawsze przytakiwała Asmo, że miał rację. Fakt, robiła to czasem, ale zazwyczaj wtedy, gdy wiedziała, że sama ma jakieś z tego korzyści, a najczęściej, miała własne zdanie i musiała to powiedzieć. Nie, nie potrafiła się powstrzymać i być taką szarą myszką jak jego była żona. CHyba, głównie przez to, były u nich różnego rodzaju kłótnie, sprzeczki, bo żadne z nich nie chciało odpuścić. Chociaż i tak, to nastolatka w ostatnim czasie, nauczyła się nie mówić nic więcej, pozwalając, że jej ukochany, przestawał się złościć. Zreszta, po takim czasie, miała już sprawdzone metody, aby przekonać go, że obrażanie się, nie ma najmniejszego sensu.
Nie sądziła jednak, że tak się wścieknie, na jej słowa. Powiedziała tylko to, co zobaczyła i nie ukrywała tego. Według blondynki powinien być troszkę bardziej stanowczy, bo już i tak widziała, jak o nim plotkują, zazwyczaj w pozytywnym tego słowa znaczeniu, mało kto, mówił złe słowo na Asmo, bądź że jest złym szefem, ale Minnie i tak, uważała, że nie powinien być wobec pracowników taki przyjacielski. Już niekiedy, bardziej do niej, był oschły i to nie tylko w łóżku, ale i w codziennym życiu.
Czy żałowała, że to powiedziała? Powinna, ale tak nie było. Nie była zadowolona, kiedy się od niej odsunął, jej dłonie opadły wzdłuż ciała, a ona, musiała podnieść swoją głowę, aby ich spojrzenie mogło się spotkać. Nawet jeśli teraz, patrzył na nią lodowatym wzrokiem, Minnie zachowywała spokój.
- Nie próbuję Cię pouczać, a jedynie mówię, to co widzę i to, że zaraz wejdą Ci na głowę, bo jak widać, niewiele już im do tego brakuje - odezwała się troszkę niezadowolona. Ona chciała dobrze, a Asmo co? Jeszcze chwila, a zacznie ją opierzać, że mówiła, to co zauważyła. Przy okazji, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Nie, nie będzie go przepraszała, ani bała się, że zaraz wybuchnie, była na to przygotowana.
- Tak? Nie podważają? Jesteś ich szefem do cholery, a traktują Cię jak kolegę, do którego mogą przyjść i wypić kawę, zamiast pracować. Sądziłam, że bardziej zależy Ci na tej firmie, bo najwidoczniej, do mnie potrafisz być bardziej zimny, niż do pracowników. Zaraz, nie będą się liczyć z Twoim zdaniem i będą Ci mówić, co powinieneś robić, ale najważniejsze, żeby były dobre stosunki w pracy - wywróciła teatralnie oczami. Po co ona to mówiła? Powinna się zamknąć, przecież nigdy nie pracowała, jednak skoro zaczęła, musiała skończyć. Wiedziała, że teraz, zdenerwuje go jeszcze bardziej, ale było za późno. - Jak zwykle, wiesz wszystko najlepiej. Zamiast docenić to, że chcę Ci pomóc, masz to w dupie. Pomyśl, że mogę widzieć więcej, niż Ty - okej, przy Minnie, też starali się nie mówić wszystkiego, ale niekiedy powiedzieli więcej, niż powinni, zwłaszcza te osoby, które jeszcze nie wiedziały kim jest.
Pokręciła przecząco głową, nie komentując już jego słów. Oboje, powiedzieli teraz za dużo i raczej, miłego wieczoru dzisiaj nie będą mieć, a pójdą spać odwróceni do siebie plecami. Zabrała kurtkę z oparcia krzesła, założyła ją na siebie i pochyliła się na moment nad wózkiem z Nefi, ale na szczęście spała.
- Samochód zostawiłam przed wejściem - odezwała się jeszcze, biorąc wózek z córką i udając się w stronę wyjścia. W środku, oprócz Asmo i Minnie, nie było nikogo. A mogli, tak miło spędzić czas, zamiast się kłócić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obydwoje mieli ciężkie, zadziorne i wybuchowe charaktery i to ich gubiło. Nie potrafili zamknąć się w odpowiednim momencie, aby uniknąć dalszych nieprzyjemności, nie, oni się w nie kurwa pakowali z jawną premedytacją. Tak, jak Minnie właśnie w tymże momencie.
Po co? Po co psuli sobie ten dzień, wieczór? Za mało mieli problemów? Asmodeus nie potrafił jednak zamknąć dzioba, musiał wybuchnąć, ale po ośmiu dniach spędzonych poza miastem i sześciu na powrocie do domu, zjebany drogą i sytuacją w firmie, nie miał już dłużej ochoty nawet udawać miłego, gdy coś go zdenerwowało. Jeszcze nigdy nie uniósł się w ten sposób na pracownika, uważał, że krzyk do niczego nie prowadzi, a dzisiaj? Tak, jak szowinistyczne unoszenie się na swoją dziewczynę, której teraz? Najchętniej zalepiłby usta tą taśmą klejącą z biurka, obwiązał jakaś liną, przerzucił przez ramię i mówiąc "milcz kobieto" zaniósłby ją do domu, by tam zrobić z nią, co trzeba. W sumie... mógł tak zrobić.
To byłoby bardzo w ich stylu.
Zamiast tego dał się ponieść emocjom i pozwolił na to samo Minnie. Przecież wiedział, że się nie zamknie po jego słowach, że to ją tylko sprowokuje do walki, za czym idzie i jego, efekt domina.
- Chuja widzisz. - Jego cierpliwość została wystawiona nie niezwykłą próbę, której nie przetrwała. Był zmęczony, nie, był padnięty, padał na ryj, głodny, jak wilk, że aż żołądek konsumował samego siebie - śpiący, obolały, wkurwiony i ostatnie o czym teraz myślał to kłótnia. Ale niestety, stało się. Słuchał jak dalej mówił i jego brwi wędrowały ku górze z każdym jej kolejnym słowem.
- Masz o mnie wspaniałe zdanie, Minnie. Pięknie. Kurwa pięknie. - Znacie to uczucie, kiedy macie ochotę wyjść z siebie i stanąć obok, bo ktoś mówi o tobie rzeczy przez siebie urojone? I za chuja nic nie przekona ich, że jest inaczej? A najchętniej rozwalić coś po drodze, bo tak w was nerwy buzują, że to wydaje się jedynym rozsądnym ich ujściem? To właśnie Asmodeus Triumph teraz. Chyba nawet miał halucynacje?
- Zdajesz sobie sprawę, że jesteś tu jedyną osobą, która nie liczy się z moim zdaniem? Jeszcze raz mnie kurwa obrazisz... - Wycelował w nią palcem. - I wylądujesz z powrotem w hotelu. Mam dość. Wracam zmęczony, wkurwiony, z milionem problemów na głowie, a jedyna osoba, na którą w tym momencie liczyłem, postanowiła mnie dobić. Mam nadzieję, że czujesz się z tym dobrze, Minnie. Zapomnij kurwa o nas, dopóki nie przemyślisz swojego zachowania. Mam cię dość. - W tym momencie chyba bardziej bolało go nie to, że postanowiła mówić rzeczy, które mówiła, a to, że robiła to w momencie, w którym wszystko się waliło.
A on na nią kurwa liczył. Minął ją, całkowicie ignorując wszystko i skierował się w stronę wyjścia.
- Nie obchodzi mnie to. - Nie. Nie wsiadł z nią do samochodu.
Zarzucił kaptur, zapiął kurtkę i ruszył przed siebie, znikając w ulewie.
Może właśnie tego potrzebował?

//zt

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Triumph Airlines S.A.”