WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 6 — ..........Podróż z Nowego Jorku, w którym mieszkają, do Seattle, z którego oboje pochodzą, zdecydowanie byłaby mordęgą, gdyby postanowili dojechać tam samochodem. Nic dziwnego, że wybrali samolot, bo nie dość, że wyjdzie taniej, to przede wszystkim szybciej, a nawet i wygodniej. Poniekąd też i bezpieczniej, bo gdyby mieli spędzić ponad czterdzieści godzin bez przerwy w swoim towarzystwie, kto wie, czy na końcu tej podróży nie podpisaliby papierów rozwodowych. No dobrze, może nie skończyłoby się to aż tak drastycznie, bo przecież wciąż się kochają, ale wcale nie zmienia to faktu, że ostatnio zdarza im się coraz częściej sprzeczać. Bo chociaż obrączki na ich palcach pobłyskują już od dobrych ośmiu lat, wcale nie są małżeństwem idealnym. Ale czy którekolwiek jest? Ma wrażenie, że nawet te, które na pierwszy rzut oka się takie wydają, tak naprawdę mają swoje mroczne sekrety i wcale nie jest tak kolorowo, jak mówią, że jest. W końcu związki wymagają dużej ilości cierpliwości i pracy, a także i wyrzeczeń — o czym doskonale wiedziała, gdy mówiła to najważniejsze tak.
..........Za sześć godzin powinniśmy być u twoich rodziców, co daje nam około godziny na ogarnięcie się po podróży — mówi, zerkając na zegarek, gdy nareszcie znajdują się na pokładzie samolotu i próbują dostać się do swoich miejsc. — Jutro zaś mamy czas tylko na szybkie śniadanie, bo o dziesiątej mamy samolot do Londynu — dodaje po chwili, a kiedy wreszcie docierają do swoich siedzeń, wciska się na miejsce przy oknie razem ze swoją torebką, którą woli mieć przy sobie, niż chować ją do schowka nad głową. Dopiero wtedy oddycha cicho z ulgą, mogąc wreszcie się zrelaksować. Nie znosi tej całej odprawy i irracjonalnego strachu, że można nie zdążyć na samolot, choć przecież specjalnie wyjechali z domu odpowiednio wcześniej, aby nic takiego się nie wydarzyło. — Moi rodzice znowu marudzili, że nie będzie nas na kolacji wigilijnej. Co drugi rok jest to samo! Po raz kolejny musiałam im tłumaczyć, że za rok to przecież do nich przyjedziemy w pierwszej kolejności — kontynuuje swój monolog, tym razem z lekkim poirytowaniem. Byłoby łatwiej, gdyby organizowali święta w Seattle, a nie w Londynie, ale cóż, taka tradycja Athertonów. Muszą więc się pogodzić z tym, że pierwszy dzień świąt na zmianę spędzają to u nich, to u rodziców Clive’a, aby było sprawiedliwie.
..........Ach! Mam tylko nadzieję, że te wszystkie śpioszki, które kupiłam dla synka Miriam będą pasowały. Szkoda, gdyby się zmarnowały! Są takie urocze, nie sądzisz? — Uśmiecha się z rozmarzeniem, zerkając na swojego męża. Gdy brali ślub, nie w głowie były jej jeszcze dzieci. Bardziej zależało jej na karierze, ale teraz, po tych ośmiu latach razem, w końcu zaczęła o nich myśleć i doszła do wniosku, że może warto wreszcie zacząć się o nie starać. Wciąż jednak o swoich przemyśleniach nie powiedziała mężowi, a jako, że w zasadzie od bardzo dawno na ten temat nie rozmawiali, nie ma pojęcia, co o tym wszystkim myśli Clive.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 25.
Clive Mozart Thornton.
Lekarz.
Ordynator neurochirurgii.
Duma Nowego Jorku.
Ukochany mąż. Ukochany syn. Wspinający się powolnie po szczebelkach kariery politycznej na stanowisko kongresmena. Czy istniało coś, czego mógłby jeszcze zapragnąć? Wątpliwe. Poślubienie Kelsey Atherton i zamienienie ją w Thornton było najlepszym z możliwych wyborów mężczyzny, bezgranicznie zakochany, oddany - nawet przez ułamek sekundy nie pomyślał kiedykolwiek by złamać przysięgę małżeńską wypowiadaną z uczuciem przed ołtarzem prosto w oczy lubej. Był szczęśliwy, czuł że cały świat leży u jego stóp i kiedy tylko zechcę może nim zawładnąć. Osobowość blondyna również uległa zmianie - dokładnie w chwili gdy ukochana wypowiedziała sakramentalne „tak.” Niestety, lecz Clive w odróżnieniu od małżonki nie dostrzegał tych wszystkich „znaków ostrzegawczych” - które ciągnęły zakochanych w złą stronę - pochłonięty swoimi planami na lepszą przyszłość, aby jednocześnie zdobywać większy dobytek - jakim mogliby preparować przez resztę swojego życia - nie widział prawdziwych potrzeb ukochanej - a dokładniej pragnienia posiadania dziecka. Sam go nie chciał - z jednej strony poprzez brak odpowiedniej ilości czasu, by je wychować - a z drugiej uważał, że nie jest dobrym materiałem na ojca. Zawsze chciał więcej - otóż gdy dochodził do wyznaczonego poprzez siebie celu typowy kolejny - jakby przez całą swoją dotychczasową egzystencję nie potrafił być dostatecznie usatysfakcjonowany - potrzeba „blasku” - władzy była o wiele silniejsza i do tej pory sądził, że Kelsey nauczyła się akceptować tą wadę/zaletę(?) Być może był w błędzie, albo być może nie byli tacy szczęśliwi jak się mu wydawało. - Czasem Cię nie rozumiem... - spokojnym krokiem kierował się za szatynką - w końcu to ona ustawiła wszystkie loty tak aby „zmieścili się w czasie.” - ...wielokrotnie Ci powtarzałem, żebyśmy w tym roku zostali w Nowym Jorku. - wywracając teatralnie oczyma ostatecznie udało mu się przedrzeć przez tłum by usiąść obok kobiety. - Spędzilibyśmy Wigilię z Smithami, Brandon namawiał mnie przez cały tydzień. - czyli jego najlepszy przyjaciel - czterdziestoletni wykwalikowany transplantolog. - Anna... - żona Brandona. -...miała upiec kaczkę, a Ty wolisz tłuc się sześć godzin samolotem do Seattle, gdzie nawet nie zostaniemy tam całą dobę. - głośne, ostentacyjne westchnięcie - sugerując w ten sposób swoje wycieńczenie. - A jeszcze ta Anglia... - odchylając głowę do tyłu wciągnął gwałtownie powietrze do ust. - Dobrze wiesz, o co znowu będą wypytywać. - potomstwo, dzieci - wnuki. Clive miał już serdecznie dość tych insynuacji - był przecież przekonany, że Kelsey jest tego samego zdania - mieli jeszcze czas - jej zawód również nie należał do wyjątkowo łatwych - niejednokrotnie widział jak godzinami przesiadywała przed papierami i jak niektóre sprawy jakimi się zajmowała wprowadzały kobietę w stan depresyjny. Czy takich rodziców potrzebuję dziecko? Zanurzonych we własnych karierach? Nie byli gotowi - właściwie to Thornton sądził, że prawdopodobnie nigdy nie będą - a czy we dwójkę było im źle? Dla niego doskonale - wspierali się, dopełniali - i to było zdecydowanie wystarczające. - Według mnie masz doskonały gust. - nieco zszedł z tonu dostrzegając rozmarzoną minę żony, następnie się przysunął, aby złożyć delikatne muśnięcie na jej ramieniu. - Przypomnisz mi jak go nazwali? - choć to nie tak, że go koniecznie to interesowało - jednakże świadomy, że owe pytanie uszczęśliwi kobietę - a jej szeroki, cudowny uśmiech był wart tej męczarni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”