WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

ciuszek

Dwie wejściówki do oceanarium Pinkie wygrała w świątecznej loterii, która była oczywiście obowiązkowym punktem na jej świątecznej liście, zwłaszcza że zebrane pieniądze poza tym, że na nagrody, to szły także na cele charytatywne. Oby na zwierzątka w schronisku! Jeśli tak było, to nic dziwnego, że coś wygrała, bo pewnie kupiła przynajmniej dziesięć losów. W każdym razie, nie zastanawiała się specjalnie długo nad tym, kogo ze sobą zabrać. Panda niemal oczywistym wyborem, bo Pinkie dobrze wiedziała, jak zajmują ją sprawy zwierząt, przyrody i ekologii. Oczywiście, oceanarium, podobnie jak zoo, miało swoje złe strony, jeśli dzikie zwierzęta były tam przetrzymywane w barbarzyńskich warunkach, albo porywane ze swojego naturalnego środowiska. Coraz częściej jednak takie instytucje zajmowały się zwierzętami rannymi i słabymi, które nie były w stanie przetrwać na wolności i choć pewnie przeczyło to prawom natury, to do Pinkie to przemawiało. Zwłaszcza, że jak wyczytała w internecie, Seattle Aquarium zaliczało się do takich instytucji, dzięki czemu ona mogła zabrać Pandą na randkę darmową wycieczkę, gdzie razem pooglądają różne zwierzątka i takie seksi foczki, jakimi były one same.
Foki miały już za sobą, podobnie jak morsy, morświny i jakieś mniejsze ryby. Dotarły do wystawy pełnej rozgwiazd i Pinkie wpadła w zachwyt.
- Och spójrz, jakie mają przepiękne kolory! - machnęła ręką w stronę wody, w razie, gdyby Panda nie zwróciła na nie wcześniej uwagi. - Chyba nigdy nie widziałam na żywo rozgwiazdy, tylko w filmach. Zawsze chciałam pojechać nad rafę koralową, ale nigdy nie nurkowałam, a tak z wierzchu to chyba nic nie widać, a nurkowanie chyba wcale nie jest takie łatwe - najwięcej, co zwiedziła pod wodą, to dno miejskiego basenu. Teraz jednak piękne widoki miała na wyciągnięcie ręki. Nie zamierzała jej oczywiście wyciągać, bo nawet nie przyszło jej do głowy, by zaburzać rozgwiazdom spokój, choć pewnie i tak były zestresowane tymi wszystkimi ludźmi, odgłosami i światłami wokół, ale na to aż nie miała takiego wpływu, może poza tym, że sama mogłaby siedzieć cicho. Na to jednak nie wpadła, a mówienie było silniejsze od niej, bo była niezwykle wygadaną istotką, a z Pandą czuła prawdziwą więź i po prostu musiała się z nią podzielić wszystkim, co jej aktualnie przyszło do głowy.
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Dancing+Script" rel="stylesheet" type="text/css"><style>.domi{width: 200px; position: relative; z-index: 2; border: #456a7a 2px solid; padding: 2px; margin-bottom: -1px; margin-top: 1px;}.sie{width: 220px; position: relative; z-index: 3; font-family: Calibri; letter-spacing: 1px; line-height: 10px; font-size: 10px; margin-right: -15px; margin-top: 5px; color: #43646f;}.impo{width: 320px; position: absolute; z-index: 1; margin-left: -150px; margin-top: -50px; filter: grayscale(50%);}.ssible1{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-left: transparent 2px solid; border-top: transparent 2px solid; margin-right: -10px; border-image: linear-gradient(to bottom right, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1; margin-top: 50px;}.ssible2{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-right: transparent 2px solid; border-bottom: transparent 2px solid; border-image: linear-gradient(to top left, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1;}.panic{font-family: Dancing Script; text-transform: lowercase; font-size: 26px; color: #6e909c; text-shadow: #43646f 1px 1px 2px;}</style><center><img src='https://www.pngkey.com/png/full/12-1282 ... parent.png' style class='impo'><div class='ssible1'><div class='ssible2'><img src='https://64.media.tumblr.com/1c2c4cedc25 ... v_250.gifv' style class='domi'></div></div><div class='sie'>And when I knock at one hundred and two and I see your pyjamas I can’t stop smiling <span class='panic'>at you</span></div></center></br></br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#12 Podczas swojego pobytu w Bostonie okropnie stęskniła się za Pinkie. To znaczy za całym Seattle też, przez jeden wieczór brakowało jej nawet Rivera, który tego roku wyłamał się z szeregu i nie stawił się na rodzinnym obiadku, ale tęsknotę za Pinkie odczuwała jakoś mocniej, być może dlatego, że była jedyną przyjaciółką, jaką udało się jej zdobyć w nowym miejscu zamieszkania. Przebywając w rodzinnym domu, z ekscytacją opowiadała rodzince ich przeróżne przygody, pośród których tą ulubioną zdecydowanie było macanie wąsa Mikołaja. Co prawda nie powiedziała im, jak to wszystko się skończyło, bo z jakiegoś powodu informację o ich buziaku wolała zachować dla siebie, ale i tak wszyscy byli pod wrażeniem jej odwagi i zgodnie przyznali, że ”ta Pinkie to jednak musiała być super”. Panda nie posiadała się z radości, słysząc tyle komplementów dla jej ulubionej osoby w Seattle.
Dlatego gdy już wróciła, starała się nie odstępować Hale na krok. Oczywiście, chodziła na uniwersytet i uczyła się, kiedy musiała, ale najwięcej czasu i tak chciała spędzać ze swoją uroczą przyjaciółką. Tym bardziej, że powoli semestr dobiegał końca i Panda nie wiedziała jeszcze, co w związku z tym zrobić. Z jednej strony miała wrażenie, że tutaj nie pasowała, a z drugiej kusiło ją przedłużenie wymiany, chociażby ze względu na Hale. Odnosiła wrażenie, że gdyby wróciła do Bostonu, ich kontakt urwałby się na zawsze i Pandora zostałaby bez jedynej, prawdziwej przyjaciółki, jaką udało się jej zdobyć w ciągu całego życia.
Wyprawa do oceanarium była miłą odmianą od zamartwiania się. Była zachwycona fokami, nie mogąc wyjść z podziwu dla ich pięknych, czarnych oczu i tłustych brzuszków. Żałowała nawet, że nie mogła ich pogłaskać, ale oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że foczki prawdopodobnie nie chciałyby czuć na sobie żadnych ciekawskich, ludzkich rąk, więc powstrzymywała się od latania po barierkach niczym dziecko. Nawet gdy dotarły do rozgwiazd, Panda wciąż myślała o pięknych oczach fok.
Są śliczne – przytaknęła, uśmiechając się bardziej z powodu reakcji Pinkie aniżeli faktycznych walorów estetycznych. – Ja raz widziałam rozgwiazdę na plaży, ale była już sucha i tak naprawdę nie miała kilku nóg – w ogóle nie wstydziła się podzielić z Hale swoimi przeżyciami. Pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że coś takiego mogłoby Pinkie straumatyzować. – Mogłybyśmy obejrzeć na YouTubie jakiś filmik z nurkowania w rafie korar… kolar… – przez dłuższy moment nie mogła się wysłowić. – Kolarowej… – Nie, to wciąż nie było to. – Koralowej! – krzyknęła w końcu zupełnie nieświadomie, trochę zirytowana swoją niemocą.
<center> <img src="https://i.imgur.com/dZCnbul.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: -80px; margin-top: -30px;" width="350px"; height="200px" /> <img src="https://s4.gifyu.com/images/ezgif-1-6fe541b281c0.gif" style="border-radius: 1px; position: relative; margin-top:30px;" width="310px" /> <br>
<div style="transform:rotate(15deg); -webkit-transform:rotate(5deg);
-moz-transform:rotate(15deg); -o-transform:rotate(15deg);
width: 400px; height: 20px; font-family: 'Courier New'; font-size: 9.5px; cursive; color:#685552; margin-top: -40px; margin-left: -20px;">the universe was made just to be seen by my eyes</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mieszkanie bez Pandy było puste i smutne i gdyby nie to, że Pinks miała możliwość zaszyć się u rodziców, któregoś z rodzeństwa bądź znajomych, to chyba by tam nie wytrzymała. Była osobą garnącą do innych ludzi, ale nowa przyjaciółka była poniekąd wyjątkowa, bo razem mieszkały i spędzały wspólnie dużo czasu. Nawet, jeśli ktoś odwiedzał Pinkie, to zapraszała do rozmowy Pandę i właściwie tylko wtedy nie były razem, kiedy Panda była na uczelni a Pinkie w pracy. No, czasem Pinks jeszcze wychodziła na imprezy, co do których Panda pewnie nie była specjalnie przekonana, ale o tej porze roku to już nie zdarzało się tak często.
Hale nic natomiast nie wiedziała o tym, z jakimi rozterkami zmaga się jej współlokatorka. Oczywiście była świadoma, że tamta przyjechała do Seattle tylko na kilka miesięcy, ale zupełnie wyleciało jej to z głowy i zdążyła się do niej za bardzo przyzwyczaić, no i nie wyobrażała sobie, że Panda mogłaby nagle wyjechać. Nie do końca jednak rozumiała powagę sytuacji i to, jak można być rozdartym pomiędzy dwoma miejscami. Sama całe życie spędziła w Seattle i w najbliższej przyszłości nie wybierała się nigdzie na dłużej, niż na krótką wycieczkę.
Oczywiście, że foki były przeurocze, choć pewnie nie robiły tych przykrych sztuczek z podrzucaniem piłki czy saltami nad woda. To jednak nawet lepiej. Pinkie uśmiechała się do nich i co rusz zwracała uwagę Pandy na jakąś inną foczkę. Mogłaby przysiąc, że niektóre odpowiadały jej uśmiechem. A pewnie w odpowiednim świetle oczy Pinkie miały taki sam kolor, jak te focze.
Teraz był jednak czas na rozgwiazdy i choć były one nieco mniej interaktywne, to zachwycały Pinkie mnogością swoich kolorów i struktur, którym mogła przyjrzeć się dokładnie, bo stworzenia te nie były wybitnie ruchliwe. Jej uwagę odwróciła jednak Panda, opowiadając jej swoją historię związaną z rozgwiazdą, która rzeczywiście dla Pinkie była szokująca.
- Jak to: nie miała nóg? – otworzyła szeroko oczy, i teraz faktycznie mogły one trochę przypominać te należące do foczek, chociaż emanowało z nich kompletne przerażenie, bo oczywiście każda śmierć była czymś strasznym. – Myślisz, że to ludzie zrobili jej krzywdę? Och widziałam czasem na plaży, jak takie paskudne, źle wychowane dzieci niszczyły rośliny i zwierzątka, które wypłynęły na brzeg, to było straszne! – w tym miejscu proszę sobie wyobrazić Pinkie opieprzającą wredne gówniaki, które w wieku dziesięciu lat były już jej wzrostu. – Ganiały i straszyły ptaki i wydry, coś okropnego – potrząsnęła głową z oburzeniem. Tak naprawdę, mogło być tez tak, że rozgwiazdę zaatakowało coś jeszcze w wodzie, albo nadziała się tam na jakieś paskudne śmieci, ale dla Pinkie i tak każda wersja wydarzeń była okropna. Panda jednak rzuciła propozycją nie odrzucenia, a słysząc jej zmagania językowe, Pinkie niemal od razu poprawił się humor. Było to takie urocze! Kiedy Pandzie w końcu udało się znaleźć odpowiednie słowo, zachichotała i przyklasnęła w dłonie. – Dokładnie tak. Och, oczywiście, że możemy obejrzeć! Byłoby super, na pewno są jakieś filmiki, może nawet z Australii, tam mają tyle fantastycznych zwierząt – no to już miały plany na wieczór, jeszcze niech tylko ogarną jakieś żarcie.
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Dancing+Script" rel="stylesheet" type="text/css"><style>.domi{width: 200px; position: relative; z-index: 2; border: #456a7a 2px solid; padding: 2px; margin-bottom: -1px; margin-top: 1px;}.sie{width: 220px; position: relative; z-index: 3; font-family: Calibri; letter-spacing: 1px; line-height: 10px; font-size: 10px; margin-right: -15px; margin-top: 5px; color: #43646f;}.impo{width: 320px; position: absolute; z-index: 1; margin-left: -150px; margin-top: -50px; filter: grayscale(50%);}.ssible1{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-left: transparent 2px solid; border-top: transparent 2px solid; margin-right: -10px; border-image: linear-gradient(to bottom right, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1; margin-top: 50px;}.ssible2{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-right: transparent 2px solid; border-bottom: transparent 2px solid; border-image: linear-gradient(to top left, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1;}.panic{font-family: Dancing Script; text-transform: lowercase; font-size: 26px; color: #6e909c; text-shadow: #43646f 1px 1px 2px;}</style><center><img src='https://www.pngkey.com/png/full/12-1282 ... parent.png' style class='impo'><div class='ssible1'><div class='ssible2'><img src='https://64.media.tumblr.com/1c2c4cedc25 ... v_250.gifv' style class='domi'></div></div><div class='sie'>And when I knock at one hundred and two and I see your pyjamas I can’t stop smiling <span class='panic'>at you</span></div></center></br></br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Panda też w istocie czuła się bez Pinkie trochę zagubiona. W ciągu tych paru miesięcy Hale stała się częścią jej codzienności – razem gotowały, przeglądały Instagrama, oglądały seriale, chodziły na zakupy. Taki rodzaj bliskiej przyjaźni był dla Pandy czymś nowym i może dlatego też nie do końca znała wszystkie zasady gry. Nie wiedziała, czy powinna powiedzieć jej o swoich rozterkach i poszukać u niej rady, czy jednak uporać się z tym w samotności. Nigdy nie była dobra w samodzielnym braniu wszystkiego na swoje barki – miała zbyt długi język no i też po prostu nie przywykła do milczenia. Jak nie dzieliła się swoimi problemami z mamą to opowiadała o nich swojemu terapeucie – nigdy jednak nie trzymała ich w sekrecie, tak było zdrowiej. Zdawała sobie więc sprawę z tego, że w końcu będzie musiała porozmawiać z Pinkie. Ba, gdyby to zależało od niej, mogłaby to zrobić już teraz, ale Hale wydawała się być taka zafascynowana rozgwiazdami i Pandora nie chciała psuć tego momentu.
No… – zaczęła niepewnie, próbując przypomnieć sobie, jak to dokładnie było z tamtą rozgwiazdą. – Była taka sucha i miała może ze dwie nogi – opowiedziała, nie wychwyciwszy przerażenia Pinkie. Dopiero kiedy ta zaczęła zadawać jej pytania, Panda zrozumiała, że musiała bardzo się przejąć losem spotkanej w Bostonie rozgwiazdy. – Wiesz, myślę, że wyrzuciły ją morskie fale, bo znalazłam ją tuż przy brzegu – powiedziała, chcąc trochę ją uspokoić. – Może po prostu była już stara i umarła, i coś w wodzie sprawiło, że się rozczłonkowała. – Urocza Pandora używająca takiego słownictwa musiała być komiczna. – Raz też znalazłam tak meduzę i nawet próbowałam ją wrzucić z powrotem do wody, ale ciągle wypływała na brzeg – dorzuciła kolejną anegdotkę, po czym skupiła się już na historii Pinkie. Zmarszczyła brwi, słysząc o wrednych dzieciach, które nie potrafiły się zachować. – To okropne – przytaknęła i aż zrobiło jej się szkoda wydr, które były przecież takie urocze. Miały oczka totalnie jak foki. – Nie wiem jak można tak traktować słabszych od siebie. Tym bardziej, że zwierzątka nie rozumieją przecież, że jakieś niewychowane dzieciaki atakują je bez powodu – zasmuciła się trochę. Los zwierzątek zawsze strasznie ją przejmował – nie raz oglądała na Instagramie jakieś wzruszające filmiki o porzuconych w lesie pieskach, przy których płakała jak dziecko. Kryła się z tym jednak przed Pinkie, nie chcąc, aby jej również zrobiło się smutno. – Tak, tak! – przytaknęła, bo wieczór spędzony na oglądaniu zwierząt był dla niej wieczorem idealnym. – Jakim byłabyś zwierzakiem, gdybyś mogła wybrać? – zapytała, przypatrując się Pinkie z ciekawością. Sama miała swoje typy, ale chciała najpierw usłyszeć jej zdanie.
<center> <img src="https://i.imgur.com/dZCnbul.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: -80px; margin-top: -30px;" width="350px"; height="200px" /> <img src="https://s4.gifyu.com/images/ezgif-1-6fe541b281c0.gif" style="border-radius: 1px; position: relative; margin-top:30px;" width="310px" /> <br>
<div style="transform:rotate(15deg); -webkit-transform:rotate(5deg);
-moz-transform:rotate(15deg); -o-transform:rotate(15deg);
width: 400px; height: 20px; font-family: 'Courier New'; font-size: 9.5px; cursive; color:#685552; margin-top: -40px; margin-left: -20px;">the universe was made just to be seen by my eyes</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może rzeczywiście omawianie przykrych spraw w trakcie takiej wycieczki nie było najlepszym pomysłem, ale Panda chyba powinna w końcu powiedzieć Pinkie, co i jak, choćby po to, by przygotować ją na rozstanie. Spędzały ze sobą dużo czasu i mogłoby się wydawać, że daje to wiele okazji na taką rozmowę, ale prawda była taka, że im dłużej się zwlekało, tym potem było trudniej w ogóle zacząć temat.
- Hmm, może tak było - odparła, wciąż nieco smutna, gdy Panda wyjaśniła jej, jak wyglądała widziana przez nią rozgwiazda. - Nie wiem właściwie, ile one żyją - pewnie gdzieś stała tabliczka z takimi informacjami, ale Hale była teraz zbyt przejęta, by się zorientować. - Ale chyba też muszą umierać, czasem, prawda? To bardzo smutne, jak ktoś umiera - potrząsnęła głową. Nie chciała nawet o tym myśleć. Jej samej zdarzyło się już mieć styczność ze śmiercią, no i gdyby porównać jej biologiczną mamę do rozgwiazdy, to ta druga chyba nie powinna mieć aż takiego znaczenie, Pinkie jej nawet na oczy nie widziała, ale jednak obchodziły ją wszystkie stworzonka i nie tak łatwo jej było przejść obok takiej przykrości. Panda kontynuowała jednak swoją historię, więc wraz z lekką zmianą tematu, Pinkie otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. - Meduzę? Nie oparzyła cię? - właściwie to nawet się trochę wystraszyła, bo pani w szkole i mama Hale zawsze ją ostrzegały, gdy była mała i zainteresowana galaretowatą mazią znajdowaną na plaży, ale ostatecznie nigdy żadnej nie dotknęła i nie spotkała jeszcze nikogo, kto dotknął, więc nie mogła mieć pewności, czy rzeczywiście tak było. Kolejne pytanie blondynki totalnie zbiło Pinkie z tropu. Pewnie zastanawiała się nad tym nie raz, ale chyba nigdy nie wymyśliła poprawnej odpowiedzi, bo za każdym razem była ona inna. Wciągnęła głęboko powietrze, na chwilę się zapowietrzając i próbując coś wymyślić, ale po chwili potrząsnęła głową. - Ojej, dziś może flamingiem? Są piękne różowe, czyli jak ja - roześmiała się i wesoło zatuptała w miejscu. - A wiesz, że tylko dzikie flamingi są różowe, bo jedzą czerwone rzeczy? No więc ja też muszę dobrze jeść, żeby być różowa i wesoła - zachichotała znowu. - Ale mają takie długie, szczupłe nogi, no więc już sama nie wiem. Mogłabym też być szczeniaczkiem, albo jakimś pięknym motylem! Motyle są przecudowne. Albo niektóre ćmy z takimi puchatymi grzywami, niczym lwy, Takie dumne i eleganckie! - Jej co prawda nieco daleko do dumy i elegancji puchatej ćmy, ale lubiła być też puchata, zakładając na przykład puchate piżamy, więc może coś w tym było. Nie pielęgnowała puchu, jakim były na przykład nieogolone nogi, wyjaśnijmy od razu ewentualne niejasności. Wolała ciepłe, puchate ciuszki, do których Pandzie na pewno byłoby miło się przytulić.
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Dancing+Script" rel="stylesheet" type="text/css"><style>.domi{width: 200px; position: relative; z-index: 2; border: #456a7a 2px solid; padding: 2px; margin-bottom: -1px; margin-top: 1px;}.sie{width: 220px; position: relative; z-index: 3; font-family: Calibri; letter-spacing: 1px; line-height: 10px; font-size: 10px; margin-right: -15px; margin-top: 5px; color: #43646f;}.impo{width: 320px; position: absolute; z-index: 1; margin-left: -150px; margin-top: -50px; filter: grayscale(50%);}.ssible1{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-left: transparent 2px solid; border-top: transparent 2px solid; margin-right: -10px; border-image: linear-gradient(to bottom right, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1; margin-top: 50px;}.ssible2{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-right: transparent 2px solid; border-bottom: transparent 2px solid; border-image: linear-gradient(to top left, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1;}.panic{font-family: Dancing Script; text-transform: lowercase; font-size: 26px; color: #6e909c; text-shadow: #43646f 1px 1px 2px;}</style><center><img src='https://www.pngkey.com/png/full/12-1282 ... parent.png' style class='impo'><div class='ssible1'><div class='ssible2'><img src='https://64.media.tumblr.com/1c2c4cedc25 ... v_250.gifv' style class='domi'></div></div><div class='sie'>And when I knock at one hundred and two and I see your pyjamas I can’t stop smiling <span class='panic'>at you</span></div></center></br></br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No na pewno musiała jej to powiedzieć – sęk tylko, że nie wiedziała, jak się do tego zabrać. I chyba też po części bała się, że przedstawi Pinkie swoje rozterki, a ona nie okaże się tym przejęta tak bardzo, jak Baker i powie jej, żeby spokojnie wracała do Bostonu, tym samym trochę łamiąc jej serduszko. Pewnie Panda zaprosiłaby ją do siebie na wakacje i pewnie rozmawiałyby dużo przez telefon, ale czy to wystarczyłoby do utrzymania znajomości? W Bostonie miała kilkoro przyjaciół, a jednak obecnie nie utrzymywała kontaktu z żadnym z nich, bo zwyczajnie nie mieli na nic czasu. Ona prowadziła swoje życie tutaj, w Seattle, a oni trzy tysiące mil dalej i pod koniec dnia nawet nie czuli się na siłach, aby napisać do niej i zapytać, jak minął jej dzień. A najgorsze było to, że w zupełności to rozumiała.
Sekundka… – Nachyliła się nad gablotką, opatrzoną drobnym tekstem, i szybko przeczytała zawarte tam informacje, żeby zaszczycić Pinkie informacją o długości życia rozgwiazd. – Żyją zazwyczaj do kilku lat – zacytowała, zadowolona ze swojej umiejętności szybkiego czytania. Ciekawe, czy rozdawali za to jakieś nagrody? – To prawda, wszyscy umierają – powiedziała rzeczowo, a widząc malujący się na twarzy Hale smutek, spróbowała uratować moment ciekawostką: – Wiedziałaś, że słonie afrykańskie żyją nawet do siedemdziesięciu lat? – zapytała, uśmiechając się delikatnie. Jej oczy rozszerzyły się w ekscytacji, jak zwykle gdy mówiła o swoich ulubionych zwierzątkach. – Najdłużej żył taki jeden słonik, który nazywał się Lin Wang. Dożył osiemdziesięciu sześciu lat – kontynuowała swobodnie. – Osiemdziesięciu sześciu! – powtórzyła, jakby Pinkie za pierwszym razem nie zdała sobie sprawy z wagi jej słów. – Nawet moja babcia żyła mniej. – Panda wcale nie wydawała się tym faktem zasmucona. Wręcz przeciwnie, brnęła w swoją słoniową ekscytację, otwierając przed Hale drzwi do świata tych niesamowitych stworzeń. – Ale słonie azjatyckie na przykład rzadko dożywają pięćdziesięciu lat – dodała, co by pokazać jej, że słoń słoniowi nierówny. Swoją drogą ciekawe, ile razy użyłam tego słowa w tym poście.
Znaczy nie dotykałam jej, przeniosłam ją patyczkiem – sprostowała. – Ale oczywiście bardzo delikatnie, nie zrobiłam jej krzywdy – zarzekła się, przykładając rękę do piersi. Raz, gdy biegła na autobus, przypadkowo nadepnęła na odpoczywającego na chodniku ślimaka i gdy usłyszała nieprzyjemne chrupnięcie i zobaczyła go pod swoim butem, aż się popłakała. A autobus odjechał.
Uśmiechnęła się, słysząc jej odpowiedź. Jak najbardziej pasowała na flaminga, więc pokiwała głową, w ten sposób wyrażając swoją aprobatę wobec jej wyboru.
Naprawdę? – zdziwiła się, bo chociaż uważała się za specjalistkę od zwierząt, nie miała pojęcia, że flamingi zawdzięczały swój kolor jedzeniu. – To niesamowite! – zachwyciła się, kodując sobie w głowie, żeby wygooglować to po powrocie do domu. – Ale ty też masz przecież szczupłe nogi – zauważyła, gdy już zmierzyła dolne kończyny Pinkie uważnym spojrzeniem. – W sumie mogłabyś byś każdym uroczym zwierzątkiem. Insektem też – przytaknęła. W przeciwieństwie do większości ludzi, ćmy nie wzbudzały w niej niechęci. – A gdybyś miała być stworzonkiem ze świata Harry’ego Pottera, na pewno byłabyś puszkiem pigmejskim – zarządziła, ciekawa tego, jak Hale odniesie się do jej słów.
Ostatnio zmieniony 2021-02-05, 00:01 przez Pandora Baker, łącznie zmieniany 1 raz.
<center> <img src="https://i.imgur.com/dZCnbul.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: -80px; margin-top: -30px;" width="350px"; height="200px" /> <img src="https://s4.gifyu.com/images/ezgif-1-6fe541b281c0.gif" style="border-radius: 1px; position: relative; margin-top:30px;" width="310px" /> <br>
<div style="transform:rotate(15deg); -webkit-transform:rotate(5deg);
-moz-transform:rotate(15deg); -o-transform:rotate(15deg);
width: 400px; height: 20px; font-family: 'Courier New'; font-size: 9.5px; cursive; color:#685552; margin-top: -40px; margin-left: -20px;">the universe was made just to be seen by my eyes</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pinkie na pewno bardzo chętnie przyjechałaby do Bostonu, zresztą nawet bez zaproszenia, choć nie była pewna, czy Panda by sobie życzyła, więc oczywiście zaproszenie było bardzo mile widziane. Sama Pandę też zapraszałaby do Seattle, no a do tego mogłyby się spotykać w wielu innych miejscach, czy to nie ekscytujące? Oczywiście, o wiele mniej, niż wspólne mieszkanie i podróżowanie, ale przez swoje krótkie życie Pinkie nauczyła się już kilku rzeczy o nim. Jedną z nich było: na pewne rzeczy zwyczajnie nie mamy wpływu. Nie mogła nic zrobić z tym, skąd pochodziła, co się stało z jej matką, i tak dalej. Mogła wybierać i decydować, ale niestety nie o wszystkim. To dotyczyło także wyjazdu Pandy. Przecież od początku wiedziała, ze Baker jest tu tylko na wymianę, ze po semestrze czy dwóch wróci do domu. I choć Pinkie bardzo ją polubiła, to jakoś nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Z drugiej strony, wolała przecież cieszyć się wspólnie spędzonym czasem i wykorzystać go jak najlepiej, niż już teraz się zamartwiać tym, co miało by się dopiero zdarzyć. To byłaby kompletna czasu strata.
- Hmm, to nie tak długo – czyli rozgwiazda totalnie mogła już dożyć sędziwego wieku i po prostu jako martwa roztrzaskać się o brzeg. – Słyszałam kiedyś o jakichś hmm, meduzach? Które są nieśmiertelne, bo mogą przyjmować dwie formy i kiedy jedna zbliża się ku śmierci, to zmieniają się w drugą i żyją sobie jakby od nowa, ale to ciągle to samo stworzenie, rozumiesz? To nie tak, jak z nami, że mamy dzieci, no bo dzieci już nie są nami, a tam właśnie są – oczywiście nie wiedziała, o czym mówiła, bo biolog to był z niej żaden, niemniej ciekawostka godna wygooglowania i dopisania do listy filmików na jutubie, które miały wspólnie obejrzeć.
Słuchała uważnie, kiwając głową. Nie miała pojęcia, ile żyła którakolwiek z jej biologicznych babć, bo żadnej nie poznała, natomiast rodzice państwa Hale są dla mnie zagadką, więc pewnie Pinkie też nie miała z nimi zbyt wiele do czynienia. Niemniej, zamiast zazdrościć w jakikolwiek sposób Pandzie, była raczej oczarowana jej wiedzą.
- Ty to jesteś specjalistką w temacie słoni – powiedziała z uznaniem. – Czy jest coś czego o nich nie wiesz? – lekko się zaśmiała. – To faktycznie długo, że tak żyją, niesamowite – potrząsnęła czupryną. No cóż, nie było trudno sprawić, by Pinkie była pod wrażeniem, a była pod jeszcze większym, gdy Panda wyjaśniła, jak ocaliła meduzę. – To wspaniale – podsumowała. – Ty jesteś wspaniała – posłała Pandzie szeroki uśmiech i na chwilę ujęła ją za rękę, by w ten sposób przekazać jej odrobinę swojej dobrej energii i wiary w te słowa, chociaż Pinkie była zdania, że dobrej energii Pandzie wcale nie brakuje.
Pinkie zaśmiała się, odruchowo spoglądając w dół, na swoje nogi, no ale oczywiście w niczym nie przypominały one nóg flaminga, no nie oszukujmy się.
- Dziękuję – zachichotała w odpowiedzi na komplement. Nie była żadnym wychudzonym wieszakiem, a i trochę cellulitu mogła znaleźć tu i ówdzie, ale w zamian za to miała super fajną pupcię, więc dopóki nic jej się nigdzie nie wylewało, to wcale nie narzekała. – Ale są króciutkie jak nóżki wróbelka, a flamingi mają baaardzo dłuuugie nogi – zaśmiała się. No temu Panda nie mogła zaprzeczyć. Pinkie była krasnalem. – Och, puszki są takie urocze! – no i bycie puchatą, mięciutką kuleczką bardzo odpowiadałoby Różowej. – A ty jakim zwierzątkiem chciałabyś być? – Panda też, oczywiście, mogłaby być każdym uroczym stworzeniem, no a do tego wszelkie długie, szczupłe nogi bardzo by do niej pasowały, bo przecież właśnie takie ma. Zdaniem Pinkie, to były bardzo ładne nogi.
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Dancing+Script" rel="stylesheet" type="text/css"><style>.domi{width: 200px; position: relative; z-index: 2; border: #456a7a 2px solid; padding: 2px; margin-bottom: -1px; margin-top: 1px;}.sie{width: 220px; position: relative; z-index: 3; font-family: Calibri; letter-spacing: 1px; line-height: 10px; font-size: 10px; margin-right: -15px; margin-top: 5px; color: #43646f;}.impo{width: 320px; position: absolute; z-index: 1; margin-left: -150px; margin-top: -50px; filter: grayscale(50%);}.ssible1{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-left: transparent 2px solid; border-top: transparent 2px solid; margin-right: -10px; border-image: linear-gradient(to bottom right, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1; margin-top: 50px;}.ssible2{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-right: transparent 2px solid; border-bottom: transparent 2px solid; border-image: linear-gradient(to top left, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1;}.panic{font-family: Dancing Script; text-transform: lowercase; font-size: 26px; color: #6e909c; text-shadow: #43646f 1px 1px 2px;}</style><center><img src='https://www.pngkey.com/png/full/12-1282 ... parent.png' style class='impo'><div class='ssible1'><div class='ssible2'><img src='https://64.media.tumblr.com/1c2c4cedc25 ... v_250.gifv' style class='domi'></div></div><div class='sie'>And when I knock at one hundred and two and I see your pyjamas I can’t stop smiling <span class='panic'>at you</span></div></center></br></br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Panda byłaby zachwycona, mogąc przybliżyć Pinkie bostońską rzeczywistość. Nie, żeby była jakaś kompletnie różna od tej seattleowskiej – tamtejsi mieszkańcy mówili przecież w tym samym języku, robili zakupy w tych samych sklepach i spędzali czas niemalże w identyczny sposób. A jednak byłoby cudownie móc oprowadzić Hale po wszystkich jej ulubionych kawiarniach, patrzeć jak próbuje polecanych przez nią ciast i zabrać ją na spacer brzegiem oceanu, obserwując zachód słońca. To wszystko byłoby wspaniałe, ale Panda tak naprawdę tego nie chciała. Nie, kiedy mogła przedłużyć swój pobyt w Seattle i cieszyć się obecnością Pinkie tutaj, na miejscu, w ich wspólnym mieszkanku, które razem urządziły tak ładnie, że każdego dnia Pandora wracała do niego z ogromną ulgą i radością. Nie chciała jeszcze tego tracić.
Coooo? – Wytrzeszczyła oczy, gdy Hale uraczyła ją ciekawostkę o meduzach, które pokonywały śmierć. – A potem, kiedy ta druga forma zbliża się do pierwszej, to mogą wrócić do tej pierwszej od nowa czy to już koniec ich życia? – zapytała, zafascynowana całą tą sprawą. Aż ją ręce świerzbiły, żeby już teraz, natychmiast, wyciągnąć telefon i zrobić kompletny research, ale spędzanie czasu z Pinkie i rozmowa z nią wydawała jej się ważniejsza. Gapienie się w telefon przy przyjaciołach nie było niczym fajnym. – To niesamowite – zachwyciła się znowu. Czasami było jej przykro, że była tylko człowiekiem. Jakże ciekawsze byłoby jej życie, gdyby istniała pod postacią na przykład takiej meduzy albo foczki, albo nawet kameleona.
Hmmm… – zastanowiła się, słysząc pytanie Hale. – Nie wiem, ile litrów moczu słonie oddają dziennie – przyznała, nieco zafrapowana. – Nigdzie nie znalazłam na ten temat informacji, nawet moi nauczyciele na uniwersytecie nie są w stanie konkretnie mi odpowiedzieć. Zawsze mówią, że około i zawsze każdy z nich podaje inną liczbę – westchnęła, nie do końca zadowolona z tego, w jaki sposób temat moczu słoni był pomijany na jej studiach. Zaraz jednak jej emocje kompletnie się zmieniły, bo Pinkie złapała jej za rękę i powiedziała, że była wspaniała, czego Pandora tak naprawdę nie słyszała zbyt często. Czasami ludzie mówili, że była wyjątkowa, ale wtedy zazwyczaj mieli na myśli jej autyzm. Teraz jednak Pinkie stała przed nią i komplementowała ją zupełnie szczerze, z głębi swojego różowego serduszka, co z kolei wywołało na policzkach Pandory dwa mocne rumieńce. – Ty też jesteś wspaniała. – Uśmiechnęła się lekko. – Nigdy nie poznałam nikogo tak radosnego jak ty – spokojnie mogła zaryzykować te słowa, bo Hale naprawdę była jedyna w swoim rodzaju i Baker czuła się szczęśliwa, że los jakoś skrzyżował ich ścieżki. Obecnie nie wyobrażała sobie bez Pinkie ani jednego dnia.
To możesz być też wróbelkiem – zaproponowała, bo jej zdaniem wróbelki były bardzo słodkie. Niespecjalnie lubiła tylko gołębie, bo robiły kupę gdzie popadnie, i wrony, bo przerażało ją ich krakanie. Z wróbelkami jednak nie miała na pieńku. – Słoniem oczywiście! – Czy Hale naprawdę spodziewała się innej odpowiedzi? – Ale jakbym nie mogła wybrać słonia to… hmm, no nie wiem. Może kapibarą? Jej futerko ma podobny kolor jak moje włosy – zamyśliła się i wzruszyła ramionami. Może Pinkie miała jakiś inny pomysł na jej zwierzęce wcielenie?
<center> <img src="https://i.imgur.com/dZCnbul.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: -80px; margin-top: -30px;" width="350px"; height="200px" /> <img src="https://s4.gifyu.com/images/ezgif-1-6fe541b281c0.gif" style="border-radius: 1px; position: relative; margin-top:30px;" width="310px" /> <br>
<div style="transform:rotate(15deg); -webkit-transform:rotate(5deg);
-moz-transform:rotate(15deg); -o-transform:rotate(15deg);
width: 400px; height: 20px; font-family: 'Courier New'; font-size: 9.5px; cursive; color:#685552; margin-top: -40px; margin-left: -20px;">the universe was made just to be seen by my eyes</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście, mogły przecież do Bostonu pojechać na krótszą wycieczkę, wspólnie, i wtedy Panda mogłaby zorganizować jakiś mocno skrócony tour po swoim rodzinnym mieście, specjalnie dla Pinkie. Byłby to zdecydowanie super kompromis, zwłaszcza, jeśli uwzględniałby zostanie Pandy w Seattle na dłużej. Może w ogóle mogłaby się tu przenieść i skończyć studia? Pinkie kompletnie nie znała się na takich rzeczach, wiedziała tylko tyle, ile usłyszała od studiującego rodzeństwa. Była jednak pewna, że mieszkanie z kimś innym w tym ich uroczym mieszkanku nie byłoby już tak urocze. Chwilowo jednak wcale nie chciała o tym myśleć. To nie miało najmniejszego sensu.
- Oczywiście, że może wrócić do pierwszej, właśnie o to chodzi, że ona może tak w kółko, przez co może wcale nie umrzeć - dla Pinkie też była to totalnie fascynująca historia, dlatego gdy tylko kiedyś o tym usłyszała, musiała przeszperać internet po więcej, ale było to dawno, więc jej pamięć złotej rybki nie pozwoliła na to, by w tej chwili pamiętała więcej szczegółów. Natomiast wspólne ich szukanie będzie równie ekscytujące, co dzielenie się taką wiedzą.
Dylemat Pandy, choć oczywiście musiał być uciążliwy i Pinkie była w stanie to zrozumieć, na samym początku sprawił, że ciemnowłosa zachichotała. Oczywiście zaraz się zreflektowała i zasłoniła usta dłońmi.
- Przepraszam! - wydusiła z siebie, patrząc błagalnie na Pandę. Nie chciała, żeby przyjaciółka się na nią gniewała, ani żeby uznała, że Pinkie lekceważy jej problemy, ale... To było naprawdę trochę śmieszne. Przynajmniej troszeczkę, Panda musiała to przyznać! - Myślę, że trochę ciężko byłoby to zmierzyć, ale słonie są takie duże, więc pewnie dużo sikają. Na pewno więcej, niż my! - pokiwała zawzięcie głową.
Za komplement podziękowała, no i pewnie mogłyby się tak nimi przerzucać w nieskończoność, bo obie były wspaniałe, dostrzegały to w sobie nawzajem i nie wstydziły się tego powiedzieć. Przeurocze! No ale miały jeszcze jedną kwestię do rozwiązania, a kiedy Pinkie usłyszała odpowiedź Pandy, znów zachichotała, ale teraz odczuła nieco mniejsze poczucie winy.
- No tak, mogłam na to wpaść. Chociaż w ogóle nie przypominasz słonika, chyba że takiego małego, ale nie wiem, czy są takie małe i szczupłe słoniki? - zmierzyła Pandę uważnym wzrokiem. - Och, kapibary też są przeurocze! Myślę, że byłabyś fantastyczną kapibarą - pokiwała głową. - Hmm, idziemy dalej? - skoro już obczaiły rozgwiazdy i przeczytały, co tam było na ich temat napisane, to przecież czekało na nie jeszcze sporo innych zwierzątek, roślinek i wystaw.
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family=Dancing+Script" rel="stylesheet" type="text/css"><style>.domi{width: 200px; position: relative; z-index: 2; border: #456a7a 2px solid; padding: 2px; margin-bottom: -1px; margin-top: 1px;}.sie{width: 220px; position: relative; z-index: 3; font-family: Calibri; letter-spacing: 1px; line-height: 10px; font-size: 10px; margin-right: -15px; margin-top: 5px; color: #43646f;}.impo{width: 320px; position: absolute; z-index: 1; margin-left: -150px; margin-top: -50px; filter: grayscale(50%);}.ssible1{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-left: transparent 2px solid; border-top: transparent 2px solid; margin-right: -10px; border-image: linear-gradient(to bottom right, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1; margin-top: 50px;}.ssible2{position: relative; z-index: 2; width: 210px; height: 160px; border-right: transparent 2px solid; border-bottom: transparent 2px solid; border-image: linear-gradient(to top left, #456a7a, transparent, transparent); border-image-slice: 1;}.panic{font-family: Dancing Script; text-transform: lowercase; font-size: 26px; color: #6e909c; text-shadow: #43646f 1px 1px 2px;}</style><center><img src='https://www.pngkey.com/png/full/12-1282 ... parent.png' style class='impo'><div class='ssible1'><div class='ssible2'><img src='https://64.media.tumblr.com/1c2c4cedc25 ... v_250.gifv' style class='domi'></div></div><div class='sie'>And when I knock at one hundred and two and I see your pyjamas I can’t stop smiling <span class='panic'>at you</span></div></center></br></br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To byłoby cudowne, Panda z radością oprowadziłaby Pinkie po wszystkich swoich ulubionych miejscach i oczywiście postarałaby się, aby dobrze zapoznała się z państwem Baker i resztą mieszkającego w Bostonie rodzeństwa. Na pewno zorganizowałaby jakiś wieczór gier planszowych. Jedliby przy tym lody o smaku tiramisu, a pan Baker na sto procent nalegałby na to, aby przygotować Hale jakiegoś dobrego drinka. Panda oczywiście grzecznie sączyłaby jakiś soczek, ale i tak wszyscy świetnie by się bawili. Och, teraz może nie, bo znowu zaczynały się zajęcia, ale Pandora musiała zaprosić Pinkie na wakacje. Będą mogły wtedy chodzić po bostońskich ulicach w krótkich spódniczkach, wygrzewać buzie na słońcu i potem narzekać na nieopalone ślady po ramiączkach od koszulek. A nawet mimo to, byłyby przeszczęśliwe. Tak przynajmniej czuła sama Panda.
Ojejulku, to niesamowite – stwierdziła, patrząc na Pinkie tak, jakby właśnie opowiedziała jej jakąś historię rodem z science-fiction. – Chociaż to sprawia, że mam tyle pytań… Bo skoro ta meduza ciągle wraca do życia to czy nie ma jej zbyt dużo w ekosystemie? – zamyśliła się głęboko. – To znaczy jasne, pewnie jakieś inne stworzonka się nią pożywiają, ale to wciąż zachwianie praw natury. – Świat flory i fauny był dla Baker niesamowity. Pewnie gdyby nie studiowała afrykanistyki, spróbowałaby swoich sił w weterynarii albo chociażby jakimś leśnictwie, o ile w USA taki kierunek w ogóle istnieje. W ogóle wyobraziłam sobie Pandorę jako leśniczego… a może leśniczą? Leśniczówkę? Nie, to ten taki śmieszny domek. To może leśniczankę? Leśniczanki mi nie podkreśla w Wordzie, toteż zostańmy przy tym. No, więc wyobraziłam ją sobie jako leśniczankę, mieszkającą w maleńkiej leśniczówce w środku lasu i nieutrzymującą kontaktów ze światem zewnętrznym. Zabawna wizja.
Śmiech Pinkie właściwie jej nie zdziwił. Przyjęła go spokojnie, wzruszając ramionami i nawet uśmiechając się lekko, gdy dziewczyna spróbowała się wytłumaczyć. Liczył się gest i fakt, iż wcale nie chciała się z niej nabijać, prawda?
Wszyscy się zawsze z tego śmieją, ale nie rozumiem dlaczego – przyznała. – To dla mnie bardzo cenna informacja – dodała, a potem pokiwała głową na jej następne słowa. – Tak, ale chciałabym poznać konkretną liczbę. – Uwielbiała konkrety, ale to Pinkie pewnie już zdążyła zauważyć.
Szczupłe słoniki to bardzo smutne słoniki. – Oglądała kiedyś filmik z wychudzonymi słoniczkami i, oczywiście, wylała nad nim mnóstwo rzewnych łez. – Och, dziękuję! – Rozpromieniła się, gdy Hale zaakceptowała jej wersję z kapibarą. Jej aprobata była dla niej bardzo ważna. – Tak, chodźmy. Chcę jeszcze zobaczyć wydry – zachwyciła się na myśl o tych śmiesznych, wodnych fretkach, po czym chwyciła Pinkie za rękę i pociągnęła ją w tamtym kierunku, zostawiając za sobą milczące rozgwiazdy.

/zt x2
<center> <img src="https://i.imgur.com/dZCnbul.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: -80px; margin-top: -30px;" width="350px"; height="200px" /> <img src="https://s4.gifyu.com/images/ezgif-1-6fe541b281c0.gif" style="border-radius: 1px; position: relative; margin-top:30px;" width="310px" /> <br>
<div style="transform:rotate(15deg); -webkit-transform:rotate(5deg);
-moz-transform:rotate(15deg); -o-transform:rotate(15deg);
width: 400px; height: 20px; font-family: 'Courier New'; font-size: 9.5px; cursive; color:#685552; margin-top: -40px; margin-left: -20px;">the universe was made just to be seen by my eyes</div></center>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Aquarium”