WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Przysięgam, że knuje coś niedobrego. To Ivy mogła mówić do swojego odbicia w lustrze praktycznie każdego ranka. Jej życie już takie było nie do końca dobre, a ona swoim zachowaniem wcale sobie go jeszcze nie ułatwiała, wręcz przeciwnie. Nie należała do osób, które bezinteresownie ratowałyby świat i chyba zła karma wraca, bo świat nie miał też zamiaru ratować jej. O'Malley nie widziała dla siebie ani grama pozytywnej przyszłości. Raczej uważała, że nadchodzące wydarzenia mają bardzo szarą barwę. Jej dorosłe życie tak naprawdę ledwo co się rozpoczęło, a ona już czuła się tak jakby nic nie miało się w nich zmienić, jakby skazana była na funkcjonowanie w wyznaczonych wcześniej ramach.
To wiązało się z tym, że każdy jej dzień zaczynał się i kończył podobnie. Wieczory spędzały jej na popijaniu różnych, zazwyczaj dość tanich, trunków przy których zmieniało się tylko towarzystwo. Dzisiaj na przykład odwiedzić ją w pracy przyszła jej dawna koleżanka. - Cześć - powiedziała gdy zobaczyła znajomą twarz przy barze. - To czego się dzisiaj gwiazdeczka napije? - zapytała i wzięła jedną ze szklanek, którą zaczęła energicznie wycierać. Jak już miała znajomej polewać to tylko w czystym szkle. - Jak któraś z lasek będzie sie o Ciebie ocierać cyckami to się nie przejmuj - ostrzegła dziewczynę, bo jednak pełno tancerek się tutaj przewijało, a dla nich nie było różnicy czy robią lap dance facetowi czy kobiecie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2 outfit + buty


A Lorna… no Lorka była realistką, wiedziała że jaką karmę się wysyła w świat, taka karma potem do człowieka wraca. Ale trudno też od razu ocenić, czy to co człowiek robi jest dobre, czy jednak trochę złe, więc nie była aż tak hop do przodu z osądzaniem czegokolwiek i kogokolwiek tak naprawdę. Sama też nie chciałaby być przecież przez nikogo tak od razu osądzona. Nie była tanim winem czy tam tanim alko, które z góry wiadomo że jest niedobre. No i w sumie to jednak wolała się napić mniej, ale czegoś lepszego. Inna sprawa, że droższe trunki zwykle mocniej i szybciej kopały, więc cóż. A dzisiaj właśnie chciała sobie wyjść na miasto, napić się czegoś dobrego, więc przystroiła się w cycki i kolorowe buty, no i wylądowała tutaj! Usiadła przy barze i zmierzyła Ivy uważnym spojrzeniem - cześć. zaskocz mnie jakimś super drinkiem - zaproponowała, trochę zbyt gwałtownie rzucając torbę na blat, bo wypadły z niej jej nowe noże i kombinerki - dzisiaj jak widać jestem na to otwarta - wskazała na swoją koszulkę, a potem pozbierała to co jej wypadło, razem z tamponami, które gdzieś tam się odturlały. - Potrzebuję torby z zamkiem - mruknęła cicho, sama do siebie, a potem jednak wyjęła te noże znów - ale totalnie polecam ten zestaw, był w promocji, a to japońska stal. A oni się naprawdę znają na nożach, widziałaś kiedyś samurajski miecz? - zapytała, nie nie rozumiejąc czemu facet siedzący obok tak szybko się ewakuował po tej prezentacji! No dziwna sprawa, nigdy nie słyszał o dziwnych zawartościach kobiecej torebki? No i jednak mogła jej stamtąd wypaść siekiera albo jakąś inna piła, więc mogło być gorzej!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- No outficik masz generalnie dopasowany do miejsca idealnie- stwierdziła uśmiechając się do koleżanki wesoło. Prawda była taka, że najlepiej by było gdyby tu wparowała skąpo ubrana, ale że się raczej o pracę tutaj nie ubiegała to Ivy mogła jej wybaczyć. Ruda też w sumie początkowo nie miała zamiaru polecać alkoholu akurat w takim miejscu, ale zarobki i napiwki bardzo szybko przekonały ją do tego, że jest to praca dla niej. Lubiła dobrze zarabiać, a to gdzie kasę dostawala to już było drugorzędne póki nie musiała robić czegoś z czym czułaby się źle.
- Hmmm, okeeej, wszystko spoko... miecze samurajskie spoko... ale mogę Cię zapytać o to po co nosisz może w torebce? - zapytała polewając alkoholu do szejkera bo miała w planach zrobić Lornie najlepszy drink jaki kiedykolwiek piła! - Coś się stało, że się tak zabezpieczasz? - zapytała przyglądając się koleżance , lekko zmarszczonym czołem. Noszenie takich rzeczy było niebezpieczne! Co jak kros będzie chciał uczyć tych narzędzi przeciwko niej?
- Masz spróbuj - mruknela po chwili gdy nalewala już magicznej mikstury do dużej szklanki i podała ja przyjaciółce wtykając tam jeszcze rurkę. - Powiem Ci, że mało kiedy mam szansę robić drinki, częściej jednak przychodzą tu faceci, a oni wolą tylko czysta albo piwo- westchnęła chociaż lepiej dla niej, mniej pracy i w ogóle. Dzięki temu nie musiała się zastanawiac nad wymyślaniem coraz to nowych drineczków.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnęła się z rozbawieniem lekkim, bo bardzo lubiła tą koszulkę. I wiedziała jak wiele kontrowersji wzbudzała w niektórych miejscach ale czy się tym przejmowała? No generalnie to nie. Ludzie już dawno powinni się oswoić z cyckami, a #freethenipple powinno być motto każdego człowieka. Nagie ciało nie powinno być aż tak seksualizowane, bo bez przesady, nagość to nagość. Żadna laska nie ma mokro w gaciach na widok tysiąca facetów, którzy latem przechadzali się bez koszulki po okolicy. A było ich jednak dużo, w różnych rozmiarach i… e, stylach, więc no. Trzeba się też oswajać z kobiecym ciałem. Poza tym ludzie jak chcieli, to czepiali się wszystkiego, długości spódniczki, głębokości dekoltu, obcisłości spodni, więc lepiej jest mieć po prostu wywalone na opinię wszystkich i będzie spokój.
A jeśli chodziło o robotę, to Lorna nie zwracała aż takiej uwagi na prestiż, a bardziej na atmosferę w miejscu pracy i generalnie, no satysfakcję z niej. A Ivy wydawała się równie zadowolona z barmanowania, co ona z ratowania zwierzaczków.
- No… możesz - pokiwała lekko głową - ale mam tam dziwniejsze rzeczy - dodała, z rozbawieniem lekkim. Nie wiedziała do końca jakie, ale znała siebie i czasem znajdowała takie skarby. - No kupiłam je niedawno i zapomniałam wyjąć. Ale spokojnie, zapłacę za drinka, nie będę ćwiczyć na Tobie rzucania do celu - zapewniła ją, ale posłała jej taki trochę kripi uśmiech, żeby na sto procent pewna nie była.
- Z rureczką? - zapytała rozbawiona i przemieszała drinka, zanim nie spróbowała - niezłe. Co to za posmak? Nie mogę wyłapać - przyznała, delikatnie marszcząc brwi i pijąc znów, tym razem uprzednio wyciągając słomkę i pijąc po prostu z krawędzi.
- Przynajmniej się nie przemęczasz. Potrafisz nalewać po ściance, nie jak te niektóre barmanki, które próbują tą pianę jakoś… wybierać. Nie jest to piękny widok - przyznała szczerze. A to wcale takie trudne przecież nie było.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Yhym.. no to chyba boję się zapytać - mruknęła mrużąc nieco oczy, bo to z kobietami jednak nigdy nic nie wiadomo i akurat Ivy o tym wiedziała, bo w końcu była jedną z nich nie!? No tak. Mogły sobie razem machnąć duet karaoke z piosenkę Jestem Kobietą, wodą, ogniem, burzą i perłą na dnie. - Ciekawość ze mną wygrała, to co jeszcze tam chowasz? Szczeniaczka? Wąglika? Te takie małe suszone główki? - Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, całe szczęście Ivy wierząca nie była to nie musiała się tym przejmować. Z drugiej strony, zrobiła już tyle nie do końca dobrych uczynków łamiąc bardzo wiele przykazań po drodze, że chyba akurat ciekawość byłaby jej najmniejszym przewinieniem.
- To dobrze, bo tyłek masz spoko, ale nie jestem pewna jak z rzucaniem do celu, trochę nie ufam Twojemu sokolemu oku - nie było co tutaj koleżanki okłamywać. Ivy wolała być z ludźmi szczera! - A co? Próbuję zrobić z Ciebie damę, ale jak widać nie wychodzi mi to najlepiej - rzuciła rozbawiona kręcąc lekko głową gdy blondynka sobie sama z tą rurką poradziła. - To marakuja - i tajemniczy składnik duuuużo miłości! Tak naprawdę to nie, tylko marakuja.,
- No to zdecydowanie! Całe szczęście częściej chcą coś od tych panienek niż ode mnie - chyba powinna się cieszyć z tego, bo i mniej pracy i mniej namolnych typów, którzy próbują ugrać jakieś małe siedem minut w niebie. Nie z Ivy te numery! - Co u Ciebie? - zapytała szczerze zainteresowana przyglądając się kobiecie lekko opierając się miednicą o szafkę pod barem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zaśmiała się wesoło na jej słowa - no coś ty, ty się czegoś boisz? Myślałam, że takiej twardzielki, jak ty to nic nie speszy ani nie zawstydzi - zauważyła, a potem wypięła swoją bluzkę… czy raczej biust pod biustową bluzka, w ramach… no właściwie nie wiedziała czego, ale to chyba pod bezwstydność trochę jednak podchodziło. Nieważne.
- Nie, nie mam tutaj nic żywego. Raczej - zmrużyła lekko oczy, a potem otworzyła torbę szerzej - jak chcesz to możesz trochę pogrzebać. Nie znajdziesz tam wibratora, to trochę niehigieniczne trzymać go przy kluczach, czy gdzieś, no i nie wiem gdzie by mi się przydał na mieście - przyznała, marszcząc lekko brwi. Przed randką mogła zawsze spakować, dla urozmaicenia, nie? No, właśnie. - Ale znajdzie się chyba jakiś klucz, może jakieś kombinerki… gdzieś ostatnio zapodziałam też swój płyn do płukania tkanin, więc kto wie, może tam też jest - przyznała, chociaż była to zgrywka, akurat przez niego by czuła, że torebka jest cholernie ciężka. Więc wątpiła. Inna sprawa, że narzędzia, jakieś skarpetki, zimowe rękawiczki, książki, filmy, czy nawet jakieś majtki, które się z praniem zaplątały i wpadły, to nic zaskakującego akurat w jej torebce.
- O swój się bardziej powinnaś martwić, bo cel mam całkiem niezły. Jak byłam mała, bardzo lubiłam strzelać z procy. Z dzieciakami z sąsiedztwa robiliśmy też własne łuki i strzały - pochwaliła się, tak trochę nostalgicznie, bo jednak były to cudowne, beztroskie czasy, do których zawsze miło się wraca myślami. Życie wtedy było o wiele prostsze! Ale z drugiej strony, nie było seksu, więc może nie warto jednak tak wracać i lepiej pobawić sie w dorosłość.
- Jakie właściwie masz kwalifikacje do damorobienia? - zapytała, zaintrygowana bardzo, co takiego wpisałaby w swoje CV, starając się o taką pracę. A potem pokiwała głową, bo faktycznie smaczne jej to wyszło! - Dużo witaminy C, to dobrze, od razu zmniejszy kaca - pochwaliła, bo była to bardzo sprytna mieszanka.
- U mnie świetnie - przyznała, bo właściwie nie do końca miała na co narzekać. - Byłam ostatnio na jakichś zajęciach fitnessopodobnych i prawie wybiłam sobie staw biodrowy, tak intensywnie ćwiczyłam - dodała, rozbawiona bardzo. To były bardzo dziwne zajęcia!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

4.

Szalenie uwielbiała te piątkowe wieczory, kiedy to bar tętnił życiem dwa razy bardziej niż w jakikolwiek inny dzień. Zewsząd docierały do niej szmery rozmów, nieskrępowane wybuchy śmiechu czy też rytmiczne dźwięki jakiejś hiszpańskiej nuty, która aktualnie znajdowała się w topce największych przebojów. Ktoś by mógł pomyśleć, że po dowiedzeniu się, iż jej dni zostały już policzone, będzie ją drażnić wszystko, co do tej pory kochała, ale zadziałało to na nią zupełnie inaczej, bowiem Lettie zaczęła jeszcze bardziej lgnąć do rzeczy, które sprawiały jej przyjemność. Krążyła więc bez skrępowania między stolikami, podając gościom ich zamówione drinki i wdając się z nimi w te typowe, głupiutkie rozmowy o niczym. I właśnie w trakcie bajerowania przypadkowego gościa, by naciągnąć go na jeszcze jedną butelkę alkoholu z najwyższej półki, do głowy wpadła jej dość wariacka myśl. Skoro i tak wszystko trafi szlag, skoro i tak zostało mi niewiele czasu, może powinnam...? Nie, to idiotyczne. Bardzo, bardzo nieodpowiedzialne. I zapewne finał byłby opłakany w skutkach. Na wszelkie sposoby próbowała się przekonać, że odwalenie jakiejś akcji w miejscu pracy to zły pomysł, ale właśnie - z Lettie sprawy miały się tak, iż jeśli coś stanowiło zakazany owoc, to pociągało ją dwa razy mocniej. I nic nie mogła na to poradzić, okej!
Ale trzeba przyznać, że realizację tego świetnego planu zaczęła dość niewinnie, bo od ulatniania się co jakiś czas na zaplecze, by dyskretnie obalić butelkę wina, którą upchała do swojej szafki, tak, do szafki, bo przecież nie chciała, żeby ktoś na nią nieładnie doniósł, że alkoholizuje się w robocie, prawda? A jako że sobie nie żałowała - bo i dlaczego by miała? - to z każdym razem na salę wracała z jeszcze szerszym uśmiechem i lepszym nastrojem. I właśnie będąc już lekko podchmieloną, wpadła na kolejny iście inteligentny pomysł, a mianowicie - zadecydowała, że kogoś poderwie. Nie, nie chodziło o zdobycie pamiątkowego numeru telefonu w kontaktach, nie chodziło również o miłość na zabój, bo to już byłoby potwornie bezduszne z jej strony, gdyby przywiązała kogoś do siebie, by następnie go łaskawie powiadomić po kilku miesiącach, że robi niedługo żegnaj, świecie, więc muszą się rozstać. Nie. Lettie pragnęła jedynie niezobowiązującej przygody, a w barze wypełnionej facetami znalezienie odpowiedniego kandydata nie powinno stanowić problemu, no nie?
Otóż nie do końca. Choć Atherton nie była przesadnie wymagająca w tej chwili, to jednak nie chciała też zabawić się z jakimś pierwszym lepszym gościem, który będzie próbował wkraść się w jej łaski poprzez barwne opowieści o swojej idealnej rodzince, przy tym niepokojąco dużo czasu antenowego poświęcając starszej siostrze. Aż się wzdrygnęła na samo wspomnienie, gdy przebierała się ze swojego roboczego ubioru w kieckę, w której przyszła do baru. Trzasnąwszy drzwiami szafki z westchnięciem, zgarnęła butelkę z winem i pofatygowała się z powrotem na salę, teraz opustoszałą, nie licząc Shaha, kręcącego się za barem. A gdyby tak...? Nie, to dopiero było GŁUPIE. Aż prychnęła z ironią pod nosem, że w ogóle taka myśl - by podrywać kumpla z pracy - przyszła jej do głowy. Mimo to nie ruszyła do wyjścia, jak to zwykła robić najczęściej o tej porze, a pod wpływem dziwnego impulsu skierowała się do baru i zasiadła na jednym ze stołków. - Było dzisiaj duużo ludzi, nie? - zagaiła, na blat stawiając przytarganą ze sobą butelkę i opierając się o nią dla wygody. - To znaczy... Jak zwykle w piątek - dodała z lekkim roztarganiem, brwi śmiesznie ściągając i obserwując, jak współpracownik się krząta po drugiej stronie. Wyjątkowo ciężko było jej zebrać myśli, co bankowo było skutkiem wypitego wina i tego CHOREGO pomysłu, by zbajerować Shaha, którego jakoś nie umiała wyrzucić z głowy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#13 W przeciwieństwie do Lettie, wcale nie uważał piątkowych wieczorów za coś godnego uwielbienia. To znaczy owszem, może w sytuacjach, kiedy to on znajdował się po tej zabawnej stronie baru, ale gdy już musiał wejść w rolę barmana, cała radość się z niego ulatniała. I nie chodziło o to, że tego nie lubił, bo na ogół czerpał jakąś tam radość z tego przygotowywania drinków i szotów, serio. Widok kolorowych napoi go tak, jakby był łasym na jakiekolwiek bodźce wzrokowe dzieckiem. Jedyny problem w tych tłocznych, piątkowych wieczorach był taki, że nie miał ani chwili na oddech, a prawdopodobieństwo pomieszania zamówień czy pominięcia jakiegoś klienta było wyższe niż zazwyczaj, co lekko stresowało nawet takiego lekkoducha, jak on. Szczęście w nieszczęściu było takie, że w Little Darlings zbierała się zazwyczaj młoda klientela, która miała w sobie dużo cierpliwości i rozumiała, że barmani dysponowali tylko dwoma rękami. Mimo to, Shahruz zakończył zmianę nieźle wymordowany, prawdopodobnie dlatego, że w całym tym chaosie nie miał nawet czasu na odebranie swojej przerwy. Kiedy więc z klubu wyszedł ostatni klient, a warto dodać, że stało się to dopiero około godziny piątej nad ranem, był głodny, senny i w dodatku miał ochotę na jointa. Najgorzej.
Nie spodziewał się, że Atherton zagada do niego jako pierwsza. Zazwyczaj to on był tym, który próbował wciągnąć ją w rozmowę i na ogół nie wychodziło mu najlepiej. Czego, swoją drogą, kompletnie nie rozumiał, bo wszystkie laski, jakie znał, komentowały jego durne teksty na podryw przynajmniej uprzejmym śmiechem. A tutaj? Nic, zero, null. W pewnym momencie zwyczajnie się poddał, pokornie stwierdzając, że skoro Lettie nie wykazywała żadnego zainteresowania jego osobą, będzie musiał pogodzić się z tym, że niczego nie wskóra.
I właśnie teraz, po zaakceptowaniu tak ważnej rzeczy, ona podbijała do niego z pustą (!) butelką wina i próbowała go zagadać. Świat był jednak posrany.
- No, całkiem sporo – przytaknął, bardziej zaabsorbowany jej stanem niż komentowaniem dzisiejszego ruchu w Little Darlings. – Czy ty to wypiłaś w czasie zmiany? – zapytał, marszcząc brwi. Daleko mu było do wzoru moralności, ale sam chyba nie zaryzykowałby piciem w robocie. Chociaż może w jego przypadku chodziło o to, że wywalono go już ze zbyt dużej ilości miejsc pracy. – Dobrze się czujesz? – zapytał nie przez sam wzgląd na to, że sama zagaiła rozmowę, lecz również z uwagi na tę wyżłopaną butelkę wina. – Jak chcesz to zamówię ci ubera, żebyś nie musiała sama wracać do domu – zaproponował, bo chociaż uparcie odrzucała jego końskie zaloty, szkoda byłoby ją stracić. W takie ruchliwe, piątkowe wieczory kelnerki były przydatne jak nigdy. – Weź daj tę butelkę w ogóle, wywalę ją z innymi pustymi. – Jeszcze tego by brakowało, żeby się zachwiała i przywaliła w nią głową. Potem pewnie on musiałby łazić po komisariatach i tłumaczyć, że to był wypadek, a oni i tak by mu nie uwierzyli i skazali go na dwa lata za przemoc wobec kobiet. Był zbyt młody, żeby gnić w więzieniu.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawdopodobnie Lettie zachowywałaby się jak zwykle, gdyby nie to, że kilka tygodni temu jej życie wywróciło się do góry nogami i jeszcze nie do końca odnalazła się w nowej rzeczywistości, by nie powiedzieć, iż była zwyczajnie, po ludzku zagubiona. Oczywiście - jak na dumną, upartą osobę przystało, nawet przed samą sobą nie potrafiła się do tego przyznać, więc na co dzień robiła dobrą minę do złej gry, dzielnie starając się zachowywać pozory. Czy to poprzez rzucanie typowych dla siebie ciętych uwag, gdy coś jej się szczególnie nie podobało, czy przez przewracanie ostentacyjnie oczami na cudze złote rady. No, to akurat nie było wybitnie trudne, bo przychodziło jej to niemalże tak naturalnie, jak samo oddychanie! Niemniej jednak, Atherton coraz mocniej zaczynała tracić poczucie sensu tego wszystkiego; w sumie też dlatego praktycznie zaraz po otrzymaniu wyników podjęła decyzję, że studia są jej do szczęścia niepotrzebne. W końcu gdy szanse na dożycie ich skończenia graniczyły z niemożliwością, to po co w ogóle się przejmować?
Ale hej - nie było AŻ tak źle. W pewnym sensie świadomość, że już nie musi się starać, była cholernie wyzwalająca. Bo o ile już wcześniej rzadko hamowało ją cokolwiek, to teraz tym bardziej czuła się, jakby ktoś z jej rąk zrzucił kajdany. Zupełnie nic nie stało na przeszkodzie, by przekraczała granice, do których nigdy się nawet nie zbliżała. I zdecydowanie jedną z nich było picie na zmianie - to było nieodpowiedzialne, głupie i bankowo mogłoby się skończyć oddaniem fartucha, gdyby ktoś ją na tym nakrył. Ale (na jej szczęście) tak się nie stało, a ona - nie licząc stłuczenia kilku szklanek przy odnoszeniu ich do kuchni - jakimś cudem nie zdradziła się ze swoim małym wyskokiem. Być może z tego też powodu zmęczenie nie dokuczało jej tak strasznie jak Shahowi - adrenalina jeszcze nie opadła, a ona pobudzona wcześniejszym sukcesem, zapragnęła posunąć się jeszcze dalej, jakby chcąc zobaczyć, gdzie ją to wszystko zaprowadzi.
- Skąd ten pomysł, stary? - zdziwiła się przeogromnie, przywdziewając niewinny wyraz twarzy, jakby co najmniej ją oskarżył o jakąś zbrodnię największą, a ona, istne wcielenie niewinności, nigdy o niczym złym by nawet nie pomyślała. Swoją drogą, nigdy nie zwracała się do niego stary; raczej preferowała jego nazwisko. - Ja i picie w trakcie zmiany? To się nie dodaje - zaprzeczyła raz jeszcze, włosy odrzucając w wystudiowanym ruchu do tyłu i wargi przy tym mimochodem unosząc w krzywym uśmieszku, no ewidentnie świadczącym, że rzeczywiście coś tam na sumieniu mieć mogła. - Świetnie - odparła krótko, nawet nieco poruszona tym jego zainteresowaniem, co zresztą dało się poznać po cieniu zaskoczenia, który przemknął w tym samym momencie przez jej twarz. Aż na chwilę umilkła, pozwalając sobie na (zbyt) otwarte wodzenie spojrzeniem po jego sylwetce. Niewiarygodne, że musiała obalić butelkę wina, by dojść do wniosku, że był przystojny. Zupełnie jakby wcześniej te wszystkie teksty na podryw nie pozwalały jej na dostrzeżenie tego szczegółu. - Już mnie wyganiasz? No weź Shah, noc jeszcze młoda, a ja nie chcę wracać do domu - zaprotestowała od razu, popierając to dodatkowo proszącym wzrokiem. - Tam będzie nudno, tu bawię się dużo lepiej - dodała, głowę na bok przekrzywiając i racząc go kolejnym zaczepnym uśmiechem, trochę w ten sposób pozwalając, by sam załapał, dlaczego w barze podobało jej się bardziej. Generalnie Lettie tak trochę zapomniała, że wymaganie, by Hale się zorientował, że właśnie na swój sposób go skomplementowała, było trochę... wyzwaniem, skoro zazwyczaj ograniczała się do wymownego facepalma na jego zaloty. Ale hej, jeśli jej zaraz nie przepędzi z miotłą, to będzie miała jeszcze sporo czasu, by go bardziej uświadomić, no nie? - Z przyjemnością Ci ją oddam, ale jak wyciągniesz spod lady jakąś inną, co? Zrobisz to dla mnie, Shah? - poprosiła uroczo, nawet już tę pustą butelkę w jego stronę powoli przesuwając i nie spuszczając z niego wzroku ani na sekundę, z wciąż tym łobuzerskim uśmiechem przylepionym do ust.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie znali się długo, ale już był w stanie przypisać ją do grupy osób, które niby nic do niego nie miały, ale w sumie to go nie lubiły, co w gruncie rzeczy było całkiem powszechnym zjawiskiem. Jego humor, tak samo jak ten lekkoduszny, typowy dla niego styl bycia, nie wszystkim przypadały do gustu. Były osoby, które go za to uwielbiały i były osoby, które wręcz nie mogły znieść jego podejścia do życia. Shah doskonale zdawał sobie z tego sprawę i, na jego nieszczęście, Lettie sprawiała wrażenie niekoniecznie mu przychylnej. Czego oczywiście strasznie żałował, bo była taka ładna i on już miał w głowie co najmniej dziesięć pomysłów na zajebiste spędzenie wspólnego wieczoru. No ale nie to nie, nie zamierzał przecież chodzić za nią jak jakiś creep. Przyjął swoją porażkę z pokorą, chociaż od czasu do czasu i tak nie potrafił zamknąć gęby przed wypowiedzeniem jakiegoś kiepskiego żarciku. Taki już był, co poradzić.
W każdym razie, nic dziwnego, że teraz, kiedy siedziała tutaj, na parę metrów przed nim, rozmawiając z nim jak gdyby nigdy nic i sprawiając wrażenie zupełnie zrelaksowanej, w jego głowie pojawiło się tysiąc sprzecznych myśli. Czy to możliwe, żeby ktoś zapłacił jej za prowadzenie z nim tej rozmowy? A może po prostu się naćpała? A może to nie była Lettie tylko jakaś jej siostra bliźniaczka, z której istnienia dotychczas nawet nie zdawał sobie sprawy? Może umówiły się, że na jeden dzień zamienią się pracami i rzekoma siostra po prostu nie wiedziała, że prawdziwa Atherton nie uznawała Hale’a za godnego towarzysza rozmowy? Tyle teorii.
- Stary? – powtórzył, po czym parsknął lekko. No ewidentnie była nawalona. – No nie wiem, może stąd, że trzymasz w dłoni zupełnie pustą butelkę po winie – stwierdził z uśmiechem, bo jednak te jej próby utrzymania pozorów były cholernie zabawne. Nawet jeśli daremne. – Świetnie, co? – Ostatecznie doszedł do wniosku, że dopóki była w stanie utrzymać równowagę, nie musiał martwić się aż tak. Mógł trochę z nią zażartować. Bo podkablowywać jej przecież nie miał zamiaru. Śmierć konfidentom i te sprawy. – Właściwie to prawie już ranek – zaznaczył, znowu unosząc kąciki ust w uśmiechu. – No właśnie widzę, że przednio się bawisz – przytaknął, zupełnie nie wyłapując jej rzekomego podrywu. Mogła być pijana, ale w życiu nie posądziłby jej o coś podobnego. Za dużo razy już go spławiła. – Swoją drogą, wyrazy podziwu. Czasami też walnę sobie kielicha na boku, ale najebać to się jeszcze w pracy nie najebałem – powiedział z rozbawieniem, wracając do przecierania baru jakąś szmatą. Wrócił spojrzeniem do Lettie dopiero w momencie, kiedy poprosiła go o wyjęcie kolejnej butelki. Wyglądało na to, że oszalała, co w gruncie rzeczy było miłą odmianą i, szczerze mówiąc, Shah był bardzo bliski wyrażenia zgody na jej warunek. Nie od razu oczywiście. – A wypijesz wcześniej szklankę wody? – zapytał, unosząc lekko brwi w oczekiwaniu na jej odpowiedź. – Wiesz jak to jest. Kac morderca nie ma serca. Mogę ci zrobić jakiegoś fajnego drinka, jak wcześniej się nawodnisz. – Mimo wszystko całkiem ją lubił i nie chciał, żeby kolejnego dnia zdychała w męczarniach. – Ale tylko jednego. A potem zamówię ci ubera i do domu. – Podejrzewał, że oboje byli zmęczeni. Może on o niebo bardziej, bo nie miał okazji doprawić się butelką wina, ale w normalnych okolicznościach Lettie też padałaby o tej porze z nóg. Alkohol był tylko przykrywką.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

// wybacz, że dopiero teraz <3

Na nikogo innego - naprawdę na nikogo - nie prychała tak często pod nosem, jak właśnie na Shaha. Zupełnie nie pojmowała jego nastawienia do świata, ludzi i generalnie do życia, a co gorsza, niektóre zasłyszane od niego mądrości sprawiały, że w głowie Lettie pojawiał się error 505. Bóg jeden wiedział, ile razy próbowała je przetrawić, nadać im jakiś większy sens, nawet podejść do nich od strony naukowej i ile razy ponosiła sromotną porażkę. Frustrowało ją to do tego stopnia, że po pewnym czasie doszła do wniosku, iż najlepiej będzie od Hale'a trzymać się z daleka - rzecz jasna na tyle, na ile było to możliwe, dzieląc wspólną zmianę - ot, dla własnego komfortu psychicznego! Czy to oznaczało, że za nim nie przepadała? Cóż, niewątpliwie w prywatnym, hejterskim rankingu Atherton zajmował on miejsce gdzieś pośrodku, tak między znienawidzonymi handlarzami futer, a tymi wszystkimi łajdakami, co bezczelnie zaśmiecają miejscową plażę pustymi puszkami po piwie. Nie dało się ukryć, że było to swego rodzaju hipokryzją z jej strony, ponieważ Shaha tak naprawdę nie znała, a swój ostry osąd wydała na podstawie pierwszego spotkania, po którym to automatycznie zaklasyfikowała go do kategorii dziwnego typa, głoszącego jeszcze dziwniejsze rzeczy. Kiedy więc jej koleżanki - kelnerki zaśmiewały się do łez z żarcików barmana, Lettie przewracała jedynie oczami i bez słowa opuszczała towarzystwo, niespecjalnie się przejmując, czy sprawia tym komuś przykrość, czy też nie. No, nie dało się ukryć, że była jedną z tych osób, co zyskują po bliższym poznaniu, bo tak normalnie to nie sprawiała wrażenia zbyt otwartej i chętnej na zacieśnianie więzi.
Jednakże sprawy się miały zgoła inaczej, gdy sięgała po alkohol, wtedy stawała się książkowym przykładem alkusa, co jest najlepszym przyjacielem wszystkich, co każdego ściska i serwuje głębokie, pijackie wyznania. Całe szczęście, że teraz była jedynie lekko wstawiona, bo jakby niespodziewanie zaczęła mówić, jaki to Shah nie jest cudowny, piękny, zajebisty, to już bankowo miałby on podstawy, by wezwać odpowiednie służby, hehe. - To jeszcze o niczym nie świadczy, wysoki sądzie, zgłaszam sprzeciw - oznajmiła z udawaną powagą, która naprawdę wiele ją kosztowała, gdyż kąciki ust niezmiennie jej drżały od powstrzymywania uśmiechu cisnącego się wargi. - Mogłam ją znaleźć. Przy sprzątaniu. Pod stołem - przedstawiła swoją jakże genialną linię obrony, po każdym argumencie pauzując, co by zebrać myśli, które zdawały się być aktualnie rozbiegnięte na cztery strony świata. - No spójrz na mnie, mogłabym zawodowo reklamować świetne samopoczucie - rzuciła żartobliwie, puszczając na moment butelkę, by dłonie sobie na biodrach położyć, chcąc zaprezentować w pełnej krasie, że miała się doskonale. - Skoooro już ranek, to chyba nie opłaca się iść spać, prawda? - zauważyła całkiem przytomnie, znów łokciami o blat baru się opierając i spoglądając na Hale'a z tym niegasnącym, szerokim uśmiechem, tak odmiennym w porównaniu do krzywego grymasu, który na ogół gościł na jej twarzy. - Bawiłabym się jeszcze lepiej, gdyby udało mi się kogoś wyrwać - mruknęła bardziej do siebie niż do niego, więc mógł tego nawet nie usłyszeć, ciężko przy tym wzdychając, bo niewątpliwie na tym jednym polu poniosła dzisiaj klęskę. Wielką klęskę. - I nikt się nie zorientował, a ja zgarnęłam dwa razy więcej napiwków niż zwykle - pochwaliła się i roześmiała się cicho, bo to rzeczywiście było nieco niewiarygodne, że w wydaniu nie-do-końca-trzeźwa odniosła większy sukces niż normalnie. Ucichła na moment, gdy Shah powrócił do czyszczenia baru, znów zawieszając na barmanie zamyślony wzrok, raz jeszcze rozważając myśl, która wcześniej wpadła jej do głowy. Niby głupie, ale tak właściwie czemu nie? - Tak, wypiję szklankę wody - potwierdziła, krzyżując z nim spojrzenie i dwa palce do góry unosząc, że słowo harcerza, że nie wyleje tej wody za siebie. Albo na siebie. - Dobrze, już dobrze, panie specjalisto, jedna szklanka wody, jeden drink, ale musisz go wypić ze mną, okej? Bo podobno to bardzo, bardzo źle pić samemu - również przytoczyła powiedzonko powtarzane tysiąckrotnie w barach przy próbach namówienia znajomych do wspólnego zalewania się w trupa. I kiedy on się zajął tymi barmańskimi czarami, to Atherton całkiem zwinnie - jak na swój stan - zsunęła się z krzesła, by ściągnąć z nóg szpilki i rzucić je gdzieś na bok. I już, już miała z powrotem usiąść na miejscu, gdy wpadła na kolejny świetny pomysł, a mianowicie przy użyciu krzesła wdrapała się na bar, na którym zaraz się wygodnie rozsiadła, przodem zwrócona do Shaha. - Od razu lepiej - skwitowała z nutą rozbawienia, nogi w kostkach krzyżując i materiał ciemnej sukienki nieco naciągając, co by aż tak ostentacyjnie się przed barmanem nie wykładać. - Ej, Shah. Muszę Ci coś wyznać, ale w sekrecie. Dasz radę dochować tajemnicy? - przeszła na konspiracyjny ton, nawet bardziej się w jego stronę nachylając i wbijając w niego niby to poważne spojrzenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

/ Teraz to ja przepraszam za obsuwę!

Och, no bo on w sumie był takim typem, na którego się prychało pod nosem. Z tymi swoimi głupimi żarcikami, niezbyt błyskotliwymi komentarzami czy ciekawostkami w stylu ”ej, wiedzieliście, że istnieje teoria, że pierdzące krowy w Argentynie produkują więcej gazów niż samochody?” (poważnie jest taka teoria). Jeśli ktoś bardzo szanował swój czas albo swoją inteligencję, mógł czuć się osobą Hale’a: a) zażenowany; b) zirytowany; c) oba. Patrząc na Lettie, prawdopodobnie optowała za opcją c. Chociaż nie, żeby Shahruz się tym przejmował, no bo wiadomo – Atherton podobała mu się z wyglądu, a tak na dobrą sprawę wcale jej nie znał, więc nie czuł się zraniony, gdy opuszczała towarzystwo na brzmienie kolejnej durnej uwagi, padającej z jego ust. Życie takie już było – niektórzy potrafili docenić jego zajebistość, a pozostali byli nudziarzami i Hale po prostu zakwalifikował ją do tej drugiej grupki, chociaż oczywiście z żalem, bo szkoda mu było takiej ładnej buzi.
Dzisiejszego wieczoru jednak Lettie najwyraźniej postanowiła mu pokazać, że się pomylił, i że wcale nie była taka nudziarą, za jaką ją uważał. Szok. Chociaż w sumie on zrobił to samo, martwiąc się o jej nawodnienie czy chociażby powrót do domu. Podwójny szok.
- Tak? – mruknął, patrząc na nią z powątpiewaniem. – To chuchnij – zażądał i przybliżył się do niej, nachylając się nad barem. Jak rodzic, witający nieletnie dziecko po powrocie z imprezy. No ale skoro tak bardzo brnęła w tę swoją teorię, nie powinien nic poczuć. – Nie mogłaś, bo nie serwujemy tu tego wina. – Ha, jednak nie był takim debilem, na jakiego wyglądał. Kolejny punkt dla niego. – Ale dobrze, że próbujesz się bronić. Nie myślałaś o jakichś studiach prawniczych? – Marnowała się tutaj dziewczyna! On to inna historia – w szkole nigdy mu nie szło i generalnie średnio się do życia nadawał. Ale ona? Nowy, seattle’owski Artur Łata jak nic.
Pokręcił głową. Faktycznie mogłaby reklamować świetne samopoczucie w jakimś filmiku z MONARu, obrazującym krótkotrwałe skutki przesadzania z alkoholem.
- No co ty, ja wracam do domu i lecę w kimkę. Ty też polecisz jak ci faza zejdzie – powiedział z przekonaniem. Nocne zmiany bywały wykańczające, ale, jak widać, niektórzy świetnie się bawili. – Laski to jednak mają dobrze. Jakbym ja obsługiwał najebany za barem to ewentualnie dostałbym w mordę, a nie napiwek. – Na szczęście nic takiego jeszcze mu się nie zdarzyło.
Kiedy zgodziła się na jego prawdziwie dorosłą propozycję, wyjął spod baru kubek, otworzył jakąś butelkę z wodą i, napełniwszy naczynie, przesunął je po blacie w jej stronę.
- No to do dna. – Uśmiechnął się lekko, a potem wyjął jeszcze jakieś dwie fancy szklanki do drinków, żeby wywiązać się ze swojej części umowy. Może nie powinien był dawać jej więcej alkoholu, ale nie miał serca zabierać jej zabawy. Tym bardziej teraz, kiedy wydawała się taka fajna.
- Zepsułaś moje dwanaście godzin bez alkoholu – powiedział bez żalu, gdy był już w trakcie przygotowywania drinków. Tak naprawdę nawet nie oponował – seksu i procentów nigdy nie odmawiał. (Czyli był to jej szczęśliwy dzień, hihi.)
Tak się skupił na swojej robocie, że nawet nie zauważył tych wszystkich czary-mary, jakie odprawiała po drugiej stronie baru. Ocknął się dopiero po chwili, gdy usłyszał jakiś głuchy odgłos (zapewne uderzającego o blat baru dupska, przepraszam). Podniósłszy na nią wzrok, uniósł brwi.
- Nie no, rozgość się – parsknął cicho, patrząc jak naciągała sukienkę w taki sposób, aby dobrze zakryła to i owo. Zaraz jednak spoważniał, słysząc jej przyciszony głos. – No dawaj – zachęcił ją do mówienia, a w międzyczasie wlał już wszystkie składniki do shakera i zajął się faktycznym przygotowywaniem ich drinków.
Shake, shake, shake, shake, shake it.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chcę wspomnieć tylko tak przelotem, że masz czaderski av i co najmniej pięć minut poświęciłam na wpatrywanie się w tę błyskawicę. SERIO. Sztos. Ale to tylko tak na marginesie, hehe. I tak - nie dało się raczej nie zauważyć, która z tych opcji była bliższa sercu Lettie. Chociaż warto zaznaczyć, że ona ogólnie przejawiała taki lekceważąco-pobłażliwy stosunek do ludzi, który trochę z automatu czynił ją w oczach innych osobą pozbawioną poczucia humoru, co nie było tak do końca prawdą. Szkopuł w tym, że jak na kogoś, kto radził sobie bezbłędnie w sprawach ochrony środowiska czy praw zwierząt, to miała zaskakujące marne umiejętności w relacjach międzyludzkich. Jeśli coś jej się nie podobało, to nie potrafiła tego ukryć za fałszywym uśmiechem w stylu You are doing amazing sweetie, ponieważ błyskawicznie się zdradzała ze swoimi prawdziwymi myślami. Dorzucić można było do tego zero taktu, niewyparzony język i krzywe spojrzenie, a to po wymieszaniu dawało osobowość nie do zniesienia, czego Lettie była świadoma. Ale też nie robiła nic, co mogłoby jakoś jej reputację poprawić, wychodząc z założenia, iż nie było jej to za bardzo do szczęścia potrzebne. Miała jakichś tam bliskich przyjaciół, którym ufała, za których byłaby się w stanie dać pokroić i przy których stawała się zupełnie innym człowiekiem. Po prostu czas był tutaj kluczowy; potrzebowała czasu, by się przed kimś otworzyć, pokazać prawdziwe oblicze, które na co dzień ukrywała pod tym całym negatywnym nastawieniem. W pewnym sensie to może nawet w duchu zazdrościła Shahowi, iż w taki bezceremonialny sposób potrafił być sobą, bo ona to potrzebowała do tego albo alkoholu, albo innego znieczulenia. Zapewne gdyby ktoś ją zapytał o powód, to nie umiałaby udzielić sensownej odpowiedzi - po prostu tak było. Od zawsze.
- Tak - potwierdziła z pełnym przekonaniem, podbródek przy tym nieznacznie do przodu wysuwając, jakby nie było nawet cienia szansy, że nabijała go aktualnie w butelkę. No ale trochę ta wielka pewność się skurczyła, gdy nakazał jej chuchnąć i jeszcze dodatkowo się nachylił, co trochę ograniczyło możliwość ponownego skłamania. Cofnąwszy się nieco - żeby od razu nie poczuł, iż waliło od niej winem - przez ułamek sekundy patrzyła na niego bez słowa, rozważając swoje opcje aż wreszcie... - A mówił Ci ktoś kiedyś, że masz bardzo ładne oczy? Takie... ciemne - tak, naprawdę zagrała tą kartą, trochę naiwnie licząc, że go w ten sposób zbije z tropu! Można to też śmiało wpisać do rankingu najmilszych rzeczy, jakie kiedykolwiek powiedziała komukolwiek, bo prawdopodobnie następny raz coś takiego wydarzy się przy końcu świata. Albo przy wyjściu Polski z Ciemnogrodu. - Naprawdę - dodała na wszelki wypadek, krzyżując z nim spojrzenie, jakby zamierzał podważyć jej aktualny stan psychiczny, zresztą całkiem słusznie. - A może ktoś z klientów okazał się być sknerą roku i przyszedł z własnym alkoholem...? - podsunęła, jeszcze próbując się jakoś bronić, ale już znacznie słabiej niż przedtem, bo czuła po prostu, że to koniec. - Prawo studiuje moja siostra bliźniaczka, więc myślę, że jedna Atherton im tam wystarczy - stwierdziła z nutą rozbawienia, ponieważ doskonale wiedziała, iż Sookie również nie dawała sobie w kaszę dmuchać i bankowo dziewięćdziesiąt procent wykładowców miało jej dość, co napawało Lettie typową, siostrzaną dumą. - Poza tym to dla mnie za nudne - uzupełniła, wzruszając przy tym ramionami. Jak nic usnęłaby w trakcie wkuwania tych wszystkich przepisów i na następny dzień modliłaby się, żeby ta głupia teoria z dzieciństwa, jakoby spanie na książce magicznie napełniało głowę wiedzą, była prawdziwa. Spojrzała na niego z lekkim rozczarowaniem wypisanym na twarzy. - Zawsze po zmianach chodzisz spać? - spytała takim tonem, jakby co najmniej zakładała, że po męce za barem ktokolwiek mógłby mieć jeszcze chęci, by robić coś szalonego, a nie po prostu padać nieprzytomnienie na łóżko. Przecież sama świetnie orientowała się w tym temacie, nie pracowała tu przecież od wczoraj, no ale wino robiło swoje, okej? - Chciałabym to zobaczyć... To znaczy, nie jak ktoś Cię bije, ale jak próbujesz najebany stać za barem, ode mnie dostałbyś za to napiwek - obiecała, mimochodem śmiejąc się cicho pod nosem, bo jednak wizja to była niezła i na pewno ona świetnie by się bawiła, oglądając poczynania Shaha, on... niekoniecznie.
Grzecznie i bez protestów wypiła wodę z kubka, którą jej barman nalał. Nic nie rozlała, więc nie było z nią jeszcze aż tak źle! Jednakże dużo większy entuzjazm wykazała na widok szklanek na drinki, bo to oznaczało, że jej nie oszukał, no aż usta rozciągnęła w pełnym samozadowolenia uśmiechu i oparła się raz jeszcze łokciami o blat, jak już odstawiła puste naczynie po wodzie. - Błagam Cię, Hale, może nie znam Cię dobrze, ale nie wkręcisz mi, że jesteś z tego powodu załamany, chyba że przeżyłeś w trakcie tej zmiany jakąś głęboką przemianę wewnętrzną, wtedy zwracam honor i możesz domagać się jednej przysługi w ramach zadośćuczynienia - zaoferowała jakże wspaniałomyślnie, nie mogąc się jednak powstrzymać od wymownego przewrócenia oczami, bo wiadomo, bujać to my, a nie nas.
Siedząc już sobie na tym barze (ps: parsknęłam na to dupsko, przysięgam) i beztrosko machając nogami w powietrzu, uśmiechnęła się do niego zaczepnie. - Właśnie to zrobiłam - no dumna była z siebie potwornie, co dało się poznać po tej totalnej czilerze i utopii, przejawiających się w każdym jej ruchu. - Mam taką listę. Listę zajebistych rzeczy, które chciałabym zrobić, nadążasz? - tu jedną z brwi do góry uniosła, jakby z ich dwójki to on był tutaj wstawiony, a nie na odwrót. - Jedną z nich było picie w trakcie zmiany, ale jest coś jeszcze, coś bardziej złożonego - urwała, chcąc wybadać najpierw jego reakcję, nim przejdzie do szczegółów. Dolną wargę zagryzła i wbiła w niego dość niepewny - jak na siebie - wzrok, bo zawsze mógł nie być zainteresowany dalszą częścią, nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ojejku, dziękuję!!! Tak naprawdę ten av to nie moja zasługa, znalazłam jakąś stronkę na necie z głupimi efektami na Halloween i wśród wielu grażynowych (za pomocą jednego przerobiłam na przykład samą siebie na Bellę ze Zmierzchu ze stojącym za mną Edwardem) znalazłam taką fajną błyskawicę. Historia mojego życia.
W sumie to w jakiś sposób było w niej fajne – że nie kryła się z tym, co myślała. Shahruz lubił szczerych ludzi i dlatego też, mimo że czasami żal mu zwieracze ściskał, że ktoś taki jak Lettie niekoniecznie za nim przepadał, mimo wszystko ją szanował. Zresztą też nie był jakimś toksycznym facetem, który nie był w stanie przełknąć faktu, iż jakaś dziewczyna nie podzielała jego zainteresowania, bez przesady. Odrzucił w swoim życiu parę osób (bo nie był wybredny), a sam został odrzucony mnóstwo razy i wyznawał zasadę, którą podpierdzielił rybce Dory: mówi się trudno i płynie się dalej. Zresztą to też nie tak, że widział w Atherton materiał na swoją przyszłą żonę – po prostu w pewnym momencie swojego życia chciał poznać ją bliżej i może zaprosić do siebie, hehe. A skoro nie wyszło to nie wyszło. Cytując klasyka, kto umrze ten umrze, a kto nie zarucha ten nie zarucha. I tyle.
- No to ciekawe – stwierdził z rozbawieniem, gdy szybko się od niego odsunęła. Niczego co prawda nie wyczuł, ale to zapewne dlatego, że nie miał jeszcze dzieci i jego węch nie dotarł do fazy ”węchu rodzica”, który był w stanie wyczuć papierochy, alkohol czy jakiekolwiek inne używki za jednym niuchnięciem. Może chodziło też o to, że zapachy roztaczające się dookoła nich były zwyczajnie barowe, więc winiaczowy oddech jakoś wśród nich niknął. – Awww, – udał, że się rozczula, ale nie mógł długo zachować takiego wyrazu twarzy. Roześmiał się i pokręcił głową. – Podrywasz mnie czy próbujesz zmienić temat? – Oboje wiedzieli, o co chodziło, a jednak musiał jej to wytknąć. – Bo jeśli to drugie to wiesz, to bardzo niemiłe. – Zrobi mu nadzieję, a potem porzuci z kolejną butelką wina do wyrzucenia, naprawdę potworne. – No może – przytaknął, wzruszywszy ramionami na jej teorie o rzekomym sknerze roku. – O, serio? To super, w takim razie nie dziwię się, że tak sobie tu chlejesz. Jakby cię wyjebali to pewnie siorka by przyszła i pozamiatała. – Swoją drogą beka, bo Sookie jest byłą Shahruza, ale uznajmy, że był idiotą i nie znał nazwiska swojej koleżanki z pracy, więc nie skojarzył, że rozchodziło się o tych Athertonów. – U mnie nikt nie studiuje prawa, tylko brat psychologię. Ale w ogóle mi się nie przydaje. Zawsze jak chcę, żeby mi zrobił terapię to mówi, że mam zbyt głupie problemy, żeby mi pomagał. – Westchnął z udawanym bólem. Żartował przecież – wiedział, że psychologowie nie powinni prowadzić terapii ze swoimi przyjaciółmi ani rodziną. Ale fakt faktem – nie raz zwracał się do Kenaia o rady. – Nie, tańczę czaczę – powiedział i parsknął na jej minę. – No po robocie śpię. A ty nie? – Uniósł brwi, patrząc na nią wyczekująco, jakby zaraz miała mu opowiedzieć jakąś super historię żywcem wyjętą z filmu.
Pokręcił głową, gdy przyznała, że chciałaby zobaczyć go nawalonego za barem. Nienormalna.
- No, szef też na pewno by mi dał napiwek. – Niezła była, skoro potrafiła tak po prostu się niczym nie przejmować, ale on tak nie mógł. Gdyby wrócił do rodzinnego domu ze słowami ”tato, dej piniondze” to oznaczałoby klęskę jego dorosłego życia.
I jasne, że jej nie oszukał. Był prawdomównym człowiekiem i zazwyczaj dopełniał wszystkich obietnic, chyba że o nich zapominał.
Parsknął krótkim śmiechem na jej słowa. Fakt, nie znali się dobrze, a mimo to nieźle sobie radziła z jego odczytywaniem. Jak to robiła – nie miał pojęcia.
- No dobra. – Uniósł dłoń do góry w obronnym geście. – Alkoholu nigdy nie odmawiam – przyznał, tym razem zupełnie szczerze. W tym samym momencie skończył przygotowywanie drinków, więc przelał je do tych fancy szklaneczek, dodał jakąś limonkę czy inne ozdóbki i trochę kruszonego lodu. – Voila – powiedział, zadowolony z tego, jak umiejętnie posługiwał się francuskim. Ciekawe, czy mógłby już go wpisać do CV?
Gdy przeszła do zaznajamiania go ze swoim ściśle tajnym planem, zamienił się w słuch, patrząc na nią intensywnie.
- No nadążam – przytaknął z rozbawieniem. Jego usta rozszerzyły się w jeszcze szerszym uśmiechu, kiedy przyznała, że picie w trakcie zmiany było jedną z pozycji na tej wspomnianej przez nią liście. A więc jednak się nachlała, już nie mogła zmienić zdania. – No? – zniecierpliwił się, gdy nie od razu wyznała mu, o co chodziło. – Zamach na Trumpa? Jak coś to ja się piszę – powiedział zupełnie poważnie. Nie miał nic do stracenia.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Little Darlings”