WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Zanim jednak to się stało, przez moment jeszcze wykłócali się na temat tożsamości tamtej pozerki, która totalnie dostała Jobla.
– Paul McCartney nie jest kobietą – westchnął i przewrócił oczami, jakby jego płeć od razu wykluczała go z listy. W XXI wieku parytety były nieodłączną częścią życia, ale Mandy chyba wciąż żyła pod kamieniem czy innym głazem. – Zakład o skrzydełka z KFC? – rzucił jej wyzwanie, pewnie nawet nie mając pojęcia, że publicznie Oakley była totalną weganką. Nie raz zapewne widział już, jak wpieprzała przyrządzane przez Wandę gołąbki z mięsem, a później zostawiała w kiblu woń lasu świerkowego, w którym ktoś walnął kloca. Dzięki niej Shahruz przestał wierzyć w to, że dziewczyny nie robiły kupy. Bujdy na resorach.
Teraz przechodzimy jednak do kulminacyjnego momentu, a mianowicie do ich spektakularnej ucieczki z blenderem. Wskazówki Amandy były tak dokładne, jak te podawane przez typiarza z Google Maps w jakichś Lipinkach Łużyckich czy innej tego typu wiosce w Polsce, ale na szczęście Shahruz miał silną wolę przetrwania i refleks. Pochodzenie zobowiązywało. Już od małego był niezłym spryciarzem, skoro jako jedynemu udało mu się przetrwać poważne trzęsienie ziemi w tym zasranym Iranie. Gdyby był postacią w grze, totalnie miałby jakąś platynową otoczkę.
Podczas gdy Amanda pomagała Konradowi z Niani w doborze odpowiedniego ekspresu do kawy, Hale brnął przed siebie, gubiąc się między alejkami i wpadając na przypadkowych ludzi. Ktoś chyba nawet wyciągnął telefon, aby go nagrać (dwa dni później w sieci ukazało się nagranie pod tytułem ”Target: wściekła Karen goni uciekającego z blenderem imiganta”). Na szczęście umiejętności zachowawcze sprawiły, że Shahruz wywiódł to wredne babsko w pole (a bardziej dosłownie: w dział z ubrankami dla dzieci), a sam dobiegł do kasy i stanął za jakimś grubym Johnem, nerwowo oglądając się za siebie.
– Amanda! – wrzasnął, gdy zobaczył blond wyszarpaną czuprynę na horyzoncie. Warto wspomnieć, że najpierw zobaczył jej usta, a dopiero później resztę jej twarzy i ciała. – Ty masz w ogóle jakiś hajs? – zapytał, patrząc na nią uważnie, kiedy już dotarła do kasy. Jakoś tak pomyślał, że skoro pomysł zakupienia blendera wyszedł od niej, zajmie się finansami. On sam był spłukany.
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>
-
-Może kiedy indziej – mruknęła. Oakley była tak bardzo zażenowana tym, jak bardzo Shahruz pchnął ją pod autobus, że nawet nie zdołała zaznaczyć, że przecież ona takich świństw nie je, bo totalnie jest fit, wege i w ogóle i w szczególe.
No i proszę, karma totalnie tak jakby wraca- najpierw Shahruz ją zawstydził, a teraz ona miała okazję pokazać, że typ bez niej po prostu umarłby, albo musiałby podpierdzielić blender pod obszerną bluzą. Nie dzisiaj, świecie! Dzisiaj nikt nie będzie musiał uciekać z blenderem pod pachą. Kiedy chłopak zapytał, czy Amanda ma jakikolwiek hajs, blondyna wywróciła oczami w bardzo przerysowany sposób, po czym włożyła sobie rękę do dekoltu i wyciągnęła portfel.
-Nigdy nie wychodzę z domu bez hajsu, bo to totalnie wstyd i żenada – Oj tak, Amanda mogłaby ubrać kilkucentymetrowe szorty, które ledwo skrywały poczwarkę, albo top tak krótki, że równie dobrze mógłby stanowić stanik, ale nigdy w życiu nawet nie pomyślałaby o tym, by wyjść z domu bez hajsu. Wtedy czułaby się naga. Położyła na blacie trzydzieści dolarów, a minę w tym momencie zrobiła taką, jakby co najmniej właśnie zaświeciła banknotem 500 złotowym w polskim MOPSie.
-Mogę prosić siatkę? – spytała z wyraźną wyższością w głosie.
-Dwadzieścia centów – odpowiedziała kasjerka.
-Jezuski, spoko, nie, to nie Mogłaś od razu mówić – mruknęła Mandy wywracając przy tym oczami, a następnie szepnęła do Shahruza-Głupia dziwka, będą mi tu zaporozowee ceny wprowadzać, bo jakieś głupie suki w oceanie się duszą. Jezuski, a to, że ja się duszę jak Wanda robi bigos to nikogo nie obchodzi. Świat jest tak jakby obrzydliwy..
-
– Wow, the audacity – westchnął z czymś na kształt rozczarowania i pokręcił głową, nie dowierzając, że Oakley tak po chamsku odrzucała jego wyciągniętą dłoń. Pewnie miał przy tym minę jak Kim Kardasim, gdy jej siostry zamówiły truskawkowy napój zamiast pomarańczowego.
– Widzę, że Wanda sprzedała ci patent na noszenie hajsu – stwierdził z podziwem, gdy dziewczyna wyjęła portfel z biustonosza. Jeśli jeszcze raz ktoś powie mu, że cycki nie były przydatne, chyba wyjdzie z siebie. – Btw, wiedziałaś, że chowa pieniądze też w doniczkach z kwiatkami? W ziemi kurwa. – Moja babcia kiedyś tak robiła, rzetelne info. Ciekawe czy jojka też tam chowała.
Dwadzieścia centów za siatkę? Co za zdzierstwo. Poklepał Mandy po ramieniu w pocieszającym geście. Miał tylko nadzieję, że glonojad nie uzna tego za napastowanie seksualne. Shahruz nie dotknąłby jej w tym sensie nawet gdyby zaoferowali mu drugi blender za pół ceny. Chociaż gdyby zaproponowaliby mu go za darmo, może nawet by się namyślił.
– Totalnie – przytaknął, kiwając głową i odwracając się co jakiś czas, aby sprawdzić, czy nie goniło ich tamto paskudne babsko. Wyglądało jednak na to, że kobiecina pogodziła się ze swoją porażką. – Na szczęście masz tutaj silnego mężczyznę aka mnie, który bez wysiłku zaniesie naszą nową zdobycz do domu. – Błysnął uśmiechem, jeszcze nie wiedząc, że te słowa wystarczyły, aby dziewczyna, która stała tuż za nimi, wzięła go za obrzydliwego szowinistę.
– Cholerni mężczyźni, tfu – warknęła pod nosem. – Myślicie, że jesteście tacy silni i wytrzymali, a potem nie potraficie wytrzymać w łóżku nawet pięciu minut. – Shah już otwierał usta, aby coś jej powiedzieć, lecz po jej ostatniej, ociekającej rozgoryczeniem wypowiedzi stwierdził, że to byłoby jak płachta na byka. Ktoś tu miał smutne doświadczenia seksualne.
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>
-
Oakley była tak zaskoczona słowami Shahruza, zupełnie jakby blondynka myślała, że jako jedyna wpadła na taką sztuczkę z chowaniem przedmiotów w dekolcie.
-Jezuski, nie wiedziałam – przyznała po chwili, marszcząc przy tym swoje wypielęgnowane do bólu brwi-Się ostatnio na mnie wkurwiła, bo miała jakąś dziwną roślinkę i byłam pewna, że to jakaś tak jakby baba jaga. Rozjebałam, wysuszyłam, a to się okazało jakimś tak jakby tymiankiem. Co za chory pojeb ma takie rośliny w domu?
No i tak oto, wspólnie z Shahruzem i nowo zdobytym blenderem, Amanda ruszyła w stronę zachodzącego słońca. Dlaczego akurat w stronę zachodzącego słońca? Bo Google maps twierdziło, że właśnie w tamtym kierunku znajduje się ich dom.
[ztx2]
fotograf
focused on you
fremont
Bonnie nie wiedziała za bardzo jak to wyszło, ale złapali z Clintem super przyjemny i niezobowiązujący kontakt - no dobra, po szkolnym zjeździe wylądowali ze sobą w łóżku, ale generalnie było to totalnie jednorazowe i teraz, od kilku dni a to poszli na kawę, a to popieprzyli o głupotach przez telefon i dzisiaj poszli na mecz koszykówki. Ronnie wyjechał na dwa tygodnie na jakąś delegację do Europy, więc przynajmniej miała zajęcie, nie? Nie powiedziała Clintowi o Ronie, ale nie uznawała tego za coś potrzebnego. Dzisiaj jednakże, oprócz meczu miała zaplanowane spotkanie z Joe; mieli ogarnąć jakieś zakupy ubraniowe i po prostu spędzić razem czas, ale przedłużyło się jej trochę na meczu i dotarła totalnie spóźniona. Wpadła do galerii jak burza, od razu kierując się do kawiarni w której się umówili i gdy go zobaczyła, przysiadła się do stolika, łapiąc go za dłoń.
- Hej, przepraszam za spóźnienie, ale trochę się nam przeciągnęło. Zamawiać sobie jeszcze kawę czy już idziemy ogarnąć te koszule? - ścisnęła mocniej jego dłoń, lustrując go wzrokiem. Widziała że był obrażony, pewnie do tego mało się w ostatnim tygodniu odzywała, ale no... jakoś nie było kiedy.
weteran
-
-
– Hej, no trochę to chyba mało powiedziane, miałem się w sumie zbierać do domu. Widzę, że fajnie ci się olewa przyjaciela dla eks penisa, którego ruchałaś – wzruszył ramionami, bo nadal – irytowało go to okrutnie i poczuł się po prostu olany – całkiem słusznie w swoim mniemaniu.
– Straciłem ochotę i wenę na zakupy. Zadzwoń sobie po Clinta, on może z tobą wypije chętnie kawę – wzruszył ramionami, dziękując jakiejś kelnerce za rachunek. Tęsknił za Bons i czuł się chujowo że ostatnio się praktycznie nie odzywała, no. :c
fotograf
focused on you
fremont
- Po prostu mecz był sztos, dużo ekscytacji, plus Clint załatwił spotkanie z koszykarzami i jakoś tak... popłynęłam. Przepraszam, serio - zignorowała jego teksty o ignorowaniu przyjaciela dla eks penisa, bo dla niej to było słabe poza tym naprawdę nie zamierzała dać mu się sprowokować do jakiejś głupiej wymiany zdań, skoro ewidentnie lewą nogą wstał, o.
- Jezu, przestań, Joe. Spóźniłam się czterdzieści minut, czasami się zdarza. Co innego jakbym w ogóle nie przyszła albo coś, ale jestem i mamy cały wieczór dla siebie. Ogarnij się - zmierzyła go wzrokiem, zabierając dłoń i złapała kelnerkę za przedramię, zamawiając sobie duże latte - na wynos, bo czuła że z posiedzenia w kawiarni nic nie będzie. Ah.
weteran
-
-
– No to super, że mecz był sztos, bardzo mnie cieszy, że Clinton jest taki zajebisty, że załatwił spotkanie z koszykarzami i że popłynęłaś. Mogłaś sobie płynąć z nim dalej, nie zrobiłoby ci pewnie różnicy, bo ostatnio masz mnie totalnie w dupie – wzruszył ramionami, oddychając głęboko i zaciskając dłoń w pięść. Wbrew pozorom, nie wstał lewą nogą. Po prostu go wkurwiła.
– Czasami się zdarza, ale w sumie nie zdziwiłbym się, gdybyś w ogóle nie przyszła, bo ostatnio nawet na smsy z wielką łaską odpisujesz – wzruszył ramionami. – A może to ty się ogarnij? Bo widzę, że Clinton ci w dupie poprzewracał, skoro jego sama obecność sprawia, że nie możesz dać znać, że się spóźnisz, a ja kwitnę tutaj jak ostatni kretyn – wzruszył ramionami, wstając od stolika i rzucając na niego banknot. Cóż.
fotograf
focused on you
fremont
- Och, no strasznie. Nie widzieliśmy się aż tydzień, przestań. Dobrze wiesz, że Ron wyjechał dopiero kilka dni temu, ale nie będzie go przez najbliższe dziesięć dni i będziemy mogli nadrobić - wywróciła oczami, bo przecież wszystko musiało mieć swoje granice. Poza tym, w ciągu ostatniego tygodnia była też na jakiejś kawce z Nestą i w ogóle.
- Z łaską to widzę w ogóle tutaj siedzisz - stwierdziła, lustrując go lekko zirytowanym wzrokiem. Kochała go nad życie, ale takie fochy zawsze ją o bulwers przyprawiały - szczególnie w jego wykonaniu. - W dupie to się przewróciło tobie, że robisz mi w tym momencie jakąś jazdę o to, że spotkałam się ze starym znajomym, normalnie jakby to było jakieś przestępstwo. Raz musiałeś na mnie poczekać, wielkie rzeczy - sama podniosła się z krzesła. - Nie wiem co cię ugryzło w tyłek, ale przestań się tak zachowywać - dorzuciła swój banknot na stolik i kiedy kelnerka podeszła z kubkiem z kawą na wynos, przejęła go od niej patrząc na nią wyczekująco.
weteran
-
-
– No, a ile razy widziałaś się przez ten tydzień ze swoim nowym ulubionym facetem? Clinton na pewno będzie zachwycony, możesz po niego zadzwonić i jemu wybrać koszule – wzruszył ramionami, bo generalnie w chuju miał to, że zachowywał się sam jak ostatni debil. – Mhm, fajnie. Ze mną chcesz nadrabiać, czy z Clintonem zaległe lata? – spytał, wywracając oczami, bo by go nie zdziwiło, gdyby ten czas z Clintem spędzała.
– Siedzę z łaską, bo ty na głupiego smsa, czy się w ogóle zamierzasz pojawić nie odpisałaś. Już łatwiej byłoby się dodzwonić do królowej Elżbiety, a ona nie żyje – wywrocił oczami w tym momencie. – Robię jazdę, bo mnie dla tego starego znajomego olewasz, a podobno się przyjaźnimy. Gdybym ja cię olał dla eksdupy, zrobiłabyś mi tutaj dramę i jesień średniowiecza, nawet kurwa nie udawaj, że tak nie jest – odparł, patrząc na nią ze zmrużonymi oczami, by po prostu skierować się w stronę wind, gdy dostała to swoje Latte.
fotograf
focused on you
fremont
- Nie jest moim ulubionym facetem. Po prostu spotkaliśmy się parę razy - wzruszyła ramionami, bo nadal, dla niej to nie było nic nadzwyczajnego w tym momencie. Nie wpakowałaby się w relacje z kimkolwiek wiedząc, że ma zaraz brać ślub. Udawany bo udawany, ale wiadomo. - Nie mam niczego zaplanowanego z Clintem, planowałam spędzić więcej czasu z tobą, ale jak masz się tak dziko zachowywać to może po prostu posiedzę sama w domu - stwierdziła, mrużąc oczy. Naprawdę chciała posiedzieć z Joe - tęskniła za nim, strasznie się przyzwyczaiła do tego bycia razem non stop, plus uprawianie seksu też w tej tęsknocie nie pomagało, nie?
- Nie odpisałam, bo byłam w drodze. Zapierdalałam do ciebie przez pół miasta, Joey. Jestem chujowym kierowcą, naprawdę telefon w ręku byłby twoim zdaniem dobrą opcją? - nawet z rozbawieniem to teraz powiedziała, bo tak to widziała totalnie. Jeszcze by kogoś zabiła - Nigdy nie czepiałam się jak milczałeś dłuższy czas. Jak wtedy gdy byłeś z Callie chociażby - zrobiła teraz kwaśną minę, bo się wtedy wkurwiała strasznie ale słowem się nie odezwała. Nie, bo go kochała najbardziej na świecie i nigdy nie chciała taka być. Nerwowo nacisnęła na guzik w windzie. - Zachowujesz się jak jakiś zjeb, boże. - mruknęła pod nosem, kawę finalnie wpierdalając do kosza bo nie miała na nią już ochoty. W sumie na nic nie miała.
weteran
-
-
– Mhm – mruknął pod nosem, wywracając teatralnie oczami i ogólnie nie wierząc w to ani trochę. Jasne, ona mogła się nie pakować w relacje z kimkolwiek, ale jemu też mogło zależeć typowo na reboundzie, skoro się z nią przespał po Reunion i był w trakcie rozwodu, nie? – Aha, aha, jasne. Clint w domu na pewno ci chętnie dotrzyma towarzystwa. Ostatnio robi to ciągle – odparł, bo wcale jakoś nie wierzył, że za nim tęskniła, bo gdyby tęskniła, to by się odzywała, a jego męskie ego cierpiało.
– No kurwa, mogłaś na czerwonym odpisać. Albo w końcu podłączyć telefon do komputera w samochodzie – mruknął nadal niezbyt zadowolony, że tego nie zrobiła, ale fakt, kierowcą była marnym. I nie chciał, żeby sobie krzywdę zrobił. – Wiesz dobrze, że to było co innego – odetchnął głęboko. – NO I MOŻE JESTEM ZJEBEM – wyraźnie wkurwiony, gdy drzwi do windy się otworzyły i wsiadła… Callie. Z Billem i dziećmi. O kurwa.
– Calls, ja ogarnę wózek – mruknął Bill, pewnie siłując się z owym wózkiem z Willem w środku i dopiero ogarnął, kto był w windzie. – Och. Joseph – mruknął pod nosem, patrząc na niego trochę jak na ducha, ale Callie mimowolnie objął.
fotograf
focused on you
fremont
- Próbujesz mnie wkurwić czy co, bo nie rozumiem tych insynuacji? Zachowujesz się tak, jakbym się ruchała z nim non stop. Nie potrzebnie ci w ogóle powiedziałam, więcej tego błędu na pewno nie popełnię, sorry - rozłożyła bezradnie ręce. Taki miała plan - nigdy więcej nie rozmawiać z nim o takich rzeczach bo irytowała ją ta zazdrość. Nawet jeśli sądziła, że wynikała z typowo męskiej zazdrości, a nie czegoś więcej. - Jestem tylko pierdoloną blondynką, nie umiem robić dwóch rzeczy na raz - wzruszyła ramionami, czując jak się w niej wewnętrznie gotuje. - Gówno, a nie co innego. Po prostu w przeciwieństwie do ciebie nie jestem egoistyczną pizdą. Nie do ciebie. - powiedziała, wymownie brwi unosząc. - TO MOŻE PRZESTAŃ NIM BYĆ, JA PIERDOLE! - pięścią go szturchnęła w klatkę piersiową, sama głos podnosząc ale kiedy zobaczyła parę wchodzącą do windy, wyprostowała się ogarniając od razu. Calls. Zmarszczyła czoło. Blondynka trzymająca dziewczynkę za rękę, zacisnęła usta.
- Joe, wyszedłeś już - powiedziała tylko cicho, mocniej do siebie przyciągając małą Nellie, a Bons od razu kropki połączyła. Zlustrowała wzrokiem kobietę w lustrze, pierwszy raz ją w ogóle widząc. Nigdy Joe nie pokazał jej zdjęcia Callie, ale była śliczna.
- które piętro? - zapytała cicho, marszcząc czoło i nadal intensywnie w odbicie w lustrze się wpatrując. Śliczna. I podobna do niej. A może to Bons była podobna do Callie? Albo miała schizę. Pewnie tak.
- Parking - rzuciła Callie i ich spojrzenia się w odbiciu zetknęły. Bons skinęła głową, bo też tam jechali, nie?
weteran
-
-
– Nie byłaś, ale jak on się pojawił, to totalnie ocipiałaś na jego punkcie – odparłz bul wersem, ale kiedy go pięścią szturchnęła, spojrzał na nią podkurwiony, ale gdy do windy weszła Calliope i Billy razem z dzieciakami, odetchnął i pokiwał głową.
– Wyszedłem jakiś czas temu – potwierdził cicho. – Urosły – dodał, wskazując brodą na dzieciaki, chociaż Willa nigdy nie widział, ale Nellie była już naprawdę duża.
– Czas leci za kratkami, coś o tym wiem – powiedział nieco kąśliwie Billy, chociaż za kratami spędzili z Isaakiem zaledwie kilka miesięcy, nie? No i pewnie pojechali na parking, Billy zgarnął Calls za rękę, a Joe się rozejrzał.
– Gdzie zaparkowałaś? – spytał łagodniej, patrząc na nią, bo pewnie samochodu się za bardzo nie dorobił jeszcze i przyjechał komunikacją jednak.
fotograf
focused on you
fremont
- Billy, przestań - powiedziała szeptem, biorąc głęboki oddech. Pogładziła włoski dziewczynki którą nadal mocno do siebie przyciągała. - Miłego dnia - dodała podczas wychodzenia z windy i faktycznie podreptała do przodu, ale odwróciła się kilkakrotnie w ich kierunku - Callie miała go całkowicie w dupie i nawet zapomniała o jego istnieniu przez ostatnie lata, ale teraz zdecydowanie będzie miała kilka gorszych nocy po zobaczeniu go Bonnie podążyła wzrokiem za tamtą czwórką i zmarszczyła czoło słysząc słowa Joe.
- Na miejscu parkingowym - powiedziała, mierząc go wzrokiem. - Straszna pizda z niej. Tak chujowo się zachowała, a teraz życzy ci miłego dnia? - pokręciła głową, wyciągając z torebki papierosa i od razu go sobie odpaliła, rzucając w niego kluczykami. - B12. Ale jak zamierzasz być dalej takim dupkiem, to lepiej śmigaj na autobus - mruknęła pod nosem, ruszając w stronę auta.