WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

- - - Otwarta w każdy dzień tygodnia wraz ze świętami. "The Double R" była knajpą specjalizującą się w serwowaniu domowych placków i kawy. Za sprawą programu Meals on Wheels zaopatrywała w jedzenie miasteczko. Była też sponsorem Miss Twin Peaks Contest.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • -> z innego tematu zakończonego sto lat temu
- Trzeba było o tym, myśleć, kiedy po raz pierwszy wsiadłaś z nieznajomym do samochodu dobrych kilka lat temu – odbił piłeczkę, mówiąc oczywiście o tym, jak się poznali, co było tak dawno temu, że pamiętał to jak przez mgłę, a ja to już w ogóle zapomniałam jak to było. Kto by tam o tym myślał, prawda? Ale tak było. TAK SIĘ WŁAŚNIE POZNALI. Może gdyby wtedy wyznawała takie zasady, jakimi rzucała głośno teraz, to może to wszystko, co się aktualnie działo, w ogóle nie miałoby miejsca? Nieważne, bo wsiadła, wsiadł on i ruszyli. Zerknął na nią, uśmiechając się pod nosem, bo… wow, minęło pewnie całe dwie, albo może i trzy minuty, wiec chyba dawali radę? Ten plan zdecydowanie wypali, oczywiście, że byli w stanie to zrobić. Dwoje dorosłych ludzi, boże. – Więęęc… – zaczął, jakby co najmniej myślał nad początkiem tego zdania od kiedy wystartowali, czyli kilka szalenie długich minut temu. – Będziemy przyjaciółmi, tak? Możemy… rozmawiać o wszystkim, możemy spotykać się na piwo, albo zaprosić się na domówkę? – nie żeby któreś z nich takowe uskuteczniało, skoro kierowca nie lubił, a pasażerka właściwie mieszkała na kanapie. Na kanapie? – Chcesz mi coś o sobie opowiedzieć na przykład? Żeby lepiej się poznać? – nie znał zasad tej gry, ale chyba całkiem dobrze się w tym odnajdywał, obiecując sobie głęboko w serduszku, że wygra - cokolwiek to było, co właśnie robili. Masz rację zatem – idioci. – W końcu znam tylko twoje imię – dodał jeszcze, zatrzymując samochód pod knajpą, którą oboje bardzo dobrze kojarzyli. – Jadłem tutaj kiedyś ciasto, wiesz? – rzucił, kiedy oboje już z samochodu wysiedli. – Wstąpiłem tu kiedyś z kimś, jak wracaliśmy… już nie pamiętam nawet skąd. Wieki temu – machnął ręką, ruszając przed siebie. – Było późno i zostało im tylko ciasto, ale było takie dobre, jeeeezuuu. W życiu nie jedliśmy lepszego ciasta. Kupiliśmy na wynos ze sto porcji i później musieliśmy to jeść na śniadanie, obiad i kolację. Na podwieczorek też. Okropne. Stwierdziliśmy, że już nigdy więcej go nie kupimy, ale tydzień później znowu tu przyjechaliśmy – żarli i żarli, i żarli, ale na pewno nie pamiętała tego wszystkiego o czym opowiadał, skoro byli tylko i wyłącznie przyjaciółmi. – Pomyślałem, że skoro nie jesteś z Seattle, to to powinna być twoja pierwsza atrakcja turystyczna. Czy może jesteś z Seattle? – Brave zdecydowanie zajmie pierwsze miejsce w byciu jej nowym znajomym. Kiedy ona się złamie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie skomentowała na głos jego przytyków, co czyniła stosunkowo często, bowiem wszystkie pozostałe sytuacje wywoływały między nimi zgrzyty i kłótnie. PRZYSIĘGAM, ŻE TAK BYŁO, nie wiedziała dlaczego tak się działo. 66 (muszę to napisac tutaj, bo janek kazał mi zapamiętać tą liczbę, sorry). Jeśli chcieli zostać przyjaciółmi i, co ważniejsze, pragnęli, aby w jakikolwiek sposób to wypaliło... musieli się zmienić. Oboje. Nie tylko ona. I nie od jutra, pojutrze, za tydzień albo dwa - od teraz, nie było wyboru.
- Będziemy - skinęła głową, ale na jego dalsze słowa po prostu się uśmiechnęła. - Może na razie postarajmy się o to, żeby się nie pozabijać przez najbliższe... no nie wiem, dwie godziny, Brave? Później będziemy myśleć o następnych krokach - mówiąc szczerze, to wątpiła, bardzo wątpiła, tak bardzo, że była niemalże w stu procentach przekonana, że nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której będą czuć się swobodnie w swoim towarzystwie na imprezie, gdzie bawiliby się z innymi osobami. I nie wierzyła też w to, że on ufał, iż cały plan z przyjaźnią wypali. Jednak wzajemne oszukiwanie się także opanowali koncertowo.
- Jesteś nienormalny - wyciągnęła w jego kierunku dłoń i wskazującym palcem stuknęła go w skroń, wchodząc w grę w stu procentach. - Nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz, ale jeśli twierdzisz, że powinniśmy zjeść tutaj ciasto, to ufam ci, że nie kłamiesz - weszła w swoją rolę perfekcyjnie, przyglądając się mijanemu krajobrazowi z wnikliwością, jakby faktycznie była tutaj po raz pierwszy. - Czy twoja koleżanka nie znienawidziła cię za to, że karmiłeś ją wyłącznie ciastem? Nie brzmi to jak najlepszy sposób, by zaimponować dziewczynie. Jak to się skończyło? - zapytała, całkowicie ignorując jego prośbę. Nie zamierzała wymyślać niestworzonych historii na swój temat. Przynajmniej nie przez najbliższą chwilę. - Puściła cię kantem czy została twoją żoną, miły przyjacielu? - gdy zatrzymał auto, wyskoczyła ze środka i trzasnęła drzwiami. Uwielbiała to miejsce i pamiętała każdy element jego opowiedzianej przez bruneta historii. Zdawać by się mogło, że mieli wspomnienia w każdym zakątku tego regionu. - Byłam tu parę razy przejazdem. Kiedyś zatrzymałam się na dłużej, a raczej... ktoś mnie tutaj zatrzymał. Stare dzieje - machnęła od niechcenia dłonią nim przekroczyli próg sławnej knajpy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Relacja tych dwojga była zawsze na sto procent. Kiedy krzyczeli, to na całe gardło. Kiedy kochali, to każdym zmysłem. Kiedy się śmiali to w głos, a kiedy milczeli, to długo aż do bólu. W sylwestra też całował ją na sto procent, nie jak koleżankę ani nie jak ex. Przy niej nie potrafił być sobą jedynie w pięćdziesięciu procentach. Dostała go całego, on dostał całą ją, tą która potrafiła podjąć rzucone przez niego rękawice w każdym temacie. Czy teraz też będą przyjaciółmi na sto procent? Bo on, jak na razie, dawał temu szansę jedynie w dwóch procentach. Może w porywach do pięciu?
- W porządku. Dwie godziny. Jeśli choć raz podniesiesz na mnie głos, to przegrasz – wtedy zrobi to również on, a cały plan pójdzie w cholerę. Na to jak to się skończyło nie było jednoznacznej odpowiedzi i pewnie była to jedna z nielicznych kwestii, co do której oboje byli w stanie się zgodzić. – Chyba nie zaimponowałem – wzruszył ramionami, zupełnie tak, jakby właśnie rozmawiali o tym, jaki smak ciasta wybiorą za kilkanaście minut. – Trzeba przyznać, że mam trochę na sumieniu, więc całkiem możliwe, że masz rację i mnie znienawidziła. To ciasto tylko dolało oliwy do ognia i to głównie przez nie puściła mnie kantem. Następnego dnia po obżarstwie stanęła na wagę i… sama rozumiesz, nie była zbyt zadowolona – niby mógł nie dorzucać niczego więcej, niby mógł skończyć na tym, że nie był najlepszym egzemplarzem dla swojej ówczesnej dziewczyny, ale… rozmawiali, tak? Mimo więc powagi i prawdziwości pierwszych słów, musiał dołożyć kilka kolejnych, bo jak wspomniane wyżej zostało – sto procent siebie. Z drugiej strony nie wiedział jak długo będzie mógł sobie wmawiać, że jest w stanie socjalizować się z nią na chociażby przyzwoitym poziomie, bo ta cała otoczka wyluzowanego kolegi była szalenie krucha. Najcięższy trening tekłondo nie był tak ciężki, jak próba życia obok Ellie Atherton, nie zaś z nią u boku. Puścił ją przodem, a kiedy stanęli przed gablotką wypełnioną ciastami, dało się usłyszeć przemiłe: - Dawno was tutaj nie widziałam – Brejw uniósł wzrok z nad ciast, uśmiechając się do tej kobiety, którą ledwo co pamiętał. Jak to możliwe, że ona pamiętała ich? – Dla mnie Brownie, proszę – nawet nie musiał się zastanawiać. – A dla mojej koleżanki… cokolwiek sobie zażyczy, to może jej chwilę zająć – dodał, zerkając na blondynkę. – Możemy wziąć od razu kilka, bo pewnie i tak będziesz chciała dokładkę. Płacę. Tak na dobry początek… tego wszystkiego – dodał głupkowato, jakby co najmniej zamawiali właśnie łososia z kalmarami i COLESŁAWEM, a nie placka za dwa dolce.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „North Bend”