WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
-
Musiała jednak przyznać, że cała ta świąteczna otoczka nie była czymś, co jej szczególnie przeszkadzało - wręcz przeciwnie. Był to całkiem przyjemny czas, wypełniony kolorowymi dekoracjami i promocjami w sklepach. Więc dawała się jej porwać, kończąc z kolejną parą bombek, nijak pasujących do reszty kolekcji.
Umówiła się z siostrą na jarmarku bożonarodzeniowym, trochę by dokupić brakujących ozdób i porozglądać się za prezentami, trochę by po prostu popatrzeć, co znajdowało się na straganach. Ubrana w ocieplaną skórzaną kurtkę, ocieplane spodnie i ocieplane glany, starała się nie narzekać, nawet w myślach, na temperaturę niższą niż to przyzwoite. Chłodne powietrze i mróz to największe wady obecnej pory roku, a sama Gabi należała do tych osób, które cieszyły się, gdy nie ma śniegu. Mogła ratować się cieplejszą odzieżą i gorącymi napojami przyjmowanymi w regularnych odstępach czasu.
- Potrzebny mi będzie jakiś ładny, świąteczny obrus. - odezwała się, trzymając w dłoniach kubek z ciepłą czekoladą do picia. - I nowy zestaw ręcznie dekorowanych bombek. I jeszcze jakieś upominki dla znajomych z pracy, co by później nie szukać dzień przed. - dodała zaraz. Tak naprawdę lista zakupów mogła się nie kończyć, jednak wolała rozłożyć to sobie w czasie, co by dłużej się nacieszyć. Lubiła wydawać pieniądze, a dzięki tym okolicznościom mogła usprawiedliwiać swoją rozrzutność. - Myślisz, że staruszkom spodobałby się jeden z tych świecących reniferów?
-
- Zadziwiająco krótka lista zakupów, jak na Ciebie - odparła ze śmiechem przeglądając się w międzyczasie uroczej figurce elfa. Pasowałaby idealnie do dekoracji w jej pokoju. - Nowy zestaw bombek? - uniosła brwi ze zdziwieniem. Była pewna, że siostra już dawno zaopatrzyła się w dekoracje do swojego drzewka. Czyżby poprzednie uległy zniszczeniu? - Gałgan stwierdził, że poprzednie posłużą jako piłki? Czy może ty je wybiłaś przy ubieraniu choinki? - posłała jej złośliwy uśmiech, a figurka elfa ostatecznie została odłożona na miejsce. Może trafi się jeszcze coś ciekawszego, a jeśli nie to zawsze mogła po nią wrócić. Ostatnimi czasy zdecydowanie rozsądniej podchodziła do kwestii wydawania pieniędzy.
- Hmm.. - spojrzała we wskazywanym przez nią kierunku. Renifer prezentował się ładnie. Jej się podobał, ale przecież nie o nią chodziło w zadanym przez Gabi pytaniu - Mama będzie zachwycona, a tato pokręci nosem, że to kolejny zbieracz kurzu - wzruszyła ramionami i upiła łyk gorącej czekolady. - Może dla znajomych kupisz te szklane ścieżynki do powieszenia na choince, czy wolisz coś większego? - zapytała wskazując na pudełeczko w którym znajdowała się choinkowa ozdoba.
-
- To nie jest cała lista, nie wszystko naraz. - poprawiła z cichym śmiechem. Jaka byłaby przyjemność z poddania się konsumpcjonizmowi, gdyby wszystkie zbędne i niezbędne przedmioty kupiła w ciągu jednego dnia? Nie chciała też męczyć sobą Maeve, ciągając ją nieskończoną ilość czasu po różnych straganach i sklepach, ponieważ sama po sobie wiedziała, że jest to męczące, chociaż jednocześnie przyjemne - przynajmniej dla Gabi, która mogła pozwolić sobie na rozrzutność.
- Gałgan trochę zbił, ale też... lubię, gdy na choince jest dużo pierdół. - pewnie niejeden dekorator (lub ktokolwiek z co najmniej przyzwoitym zmysłem estetycznym) załamałby się, widząc istny chaos na świątecznym drzewku, to Gabi miała to niezbyt obchodziło. I Gałgan też był zainteresowany kolorowym, święcącym obiektem, który pojawił się nieoczekiwanie w salonie, chociaż obszczekiwanie go było jego tradycją, praktykowaną co roku.
- Chyba wrócę później po niego. - odparła, przenosząc wzrok we wskazanym przez Maeve kierunku. Renifer nigdzie nie ucieknie, ani nie pobiegnie, więc może poczekać. - Ale śliczne. Na pewno im się spodobają. - dodała zaraz, przyglądając się z bliska ozdobom. A przynajmniej muszą się spodobać, w końcu mało kto chciał zadzierać z bezkompromisową panią logistyk.
- Masz jakieś plany na święta? - spytała, szukając w portfelu odpowiednią, wyliczoną ilość banknotów za kilka sztuk ozdóbek.
-
- Masz w planach kolejną wizytę na Jarmarku? - zapytała delektując się kolejnym łykiem gorącej czekolady. Przynajmniej w tej sposób była w stanie się ratować przed nieprzyjemnym chłodem panującym na zewnątrz - Może tym razem w towarzystwie jakiegoś uroczego Pana lub Pani? - dodała po chwili z kąśliwym uśmieszkiem na ustach i delikatnie trąciła ją ramieniem. Była świadoma tego, że Gabriella raczej nie przepada za rozmawianiem na te tematy.
- A co u Gałgana? Jezuu.. jak ja dawno nie widziałam tego sierściucha - westchnęła tęsknie za uroczym psiakiem siostry. Był po prostu cudowny! Naprawdę! Gdyby nie brak czasu, to z pewnością przygarnęłaby jakiegoś zwierzaka, ale niestety obecnie było to bezsensowne ze względu na to, że częściej bywała w szpitalu, niż w domu. - Zresztą co u Ciebie? Dawno się nie widziałyśmy - no tak.. najpierw zaciekawiła się psiakiem, a dopiero później nią. Cóż, chyba nie była, jednak najlepszą siostrą na świecie.
Uniosła kąciki ust ku górze, kiedy jej pomysł na prezent Gabi przyjęła z entuzjazmem. Przynajmniej udało jej się trochę pomóc w doborze prezentów, a nie tylko marudzić, że jest zimno i najchętniej poszłaby coś zjeść. - Może dodatkowy dyżur w szpitalu, żeby mieć wymówkę, gdyby rodzice zaprosili mnie na święta - odparła ze śmiechem w odpowiedzi na jej pytanie, aby dosadnie wyrazić przez to, że nie ma zamiaru wciąż się z nimi kontaktować - A drugiego dnia świąt mam zaproszenie na bankiet od.. - zawahała się przez chwilę nie wiedząc jakim mianem określić Jaspera o którym wcześniej siostrze nie wspominała. - ..znajomego - dokończyła obracając w dłoniach nerwowo kubek. - A ty masz jakieś plany? - zapytała po chwili
-
Na dalsze słowa siostry prawie zakrztusiła się czekoladą, której łyk właśnie brała. Samo to nawiązanie brzmiało dość absurdalnie, za bardzo ceniła sobie życie singielki bez tego typu zobowiązań, żeby w jej życiu pojawił się jakiś uroczy pan lub pani. Może kiedyś, jeśli uda spotkać jej się kogoś wyjątkowego.
- Ta, na pewno. Dwóch lub dwie od razu. - odparła. I chociaż w jej głosie doskonale wyczuwalna była ironia, całość wypowiedziała dość żartobliwym tonem. Jej życie uczuciowe traktowała nieco jak zwykły żart, z którego sama się śmiała.
- U Gałgana? Próbuję ubrać mu jeden z tych śmiesznych ubranek dla piesków, taki w stylu świętego Mikołaja, ale nie chce współpracować. Obraża się na mnie i chowa pod fotelem, gdy tylko je widzi. - nie widziała najmniejszego problemu z tym, żeby ubrać przedstawiciela jednej z ras uważanych za niebezpieczne w uroczy, świąteczny strój. Oczywiście nic na siłę, jeśli widziała, że Gałgan zaczyna się niepokoić i denerwować, to odpuszczała na ten dzień. Jednak nie należała do osób, które zbyt szybko się poddawały, dlatego uparcie każdego wieczoru próbowała przyzwyczaić do niego psa, na razie bezskutecznie. - A ja mam straszny zapierdziel w pracy, pod koniec listopada i przez cały grudzień zawsze jest dużo roboty. Dlatego odstresowuję się poprzez zakupy. - dodała, całkowicie rozumiejąc to, że Maeve najpierw spytała o Gałgana. Sama miała wręcz fioła na punkcie swoich zwierząt. Wolała nie wspominać też o tym, że oprócz zakupów sięgała coraz częściej po alkohol lub prowokowała bójki, chcąc jakoś rozładować stres, który nawarstwiał się już od jakiegoś czasu.
- Znajomego. - powtórzyła, nie mogąc powstrzymać się od lekkiego, nieco głupiego uśmiechu. Jednocześnie schowała kupione ozdoby do torby na zakupy i z powrotem chwyciła kubek z czekoladą, który wcześniej dla wygody postanowiła na straganie. - U mnie standardowo. Wigilia z rodzicami, następne dni na mieście. - dodała. Na szczęście dla niej niektóre puby i bary były przez ten czas czynne, więc zawsze mogła znaleźć sobie miejsce.
- Myślę, że rodzice chcieliby, żebyś przyjechała na święta. W końcu... no... to są święta. - urwała, powoli kierując swoje kroki dalej uliczką.
-
- Biedny Gałgan! Pewnie już knuje plan zemsty i po powrocie do domu zostaniesz porwane na strzępy ubranko - roześmiała się wyjmując z torebki portfel i mimo marudzenia Gabi (albo i nie) kupiła świąteczne ozdoby na głowę. Miała nie wydawać pieniędzy na pierdoły, ale cóż mogła poradzić na to, że były tak urocze, że musiała je kupić! - Ale muszę przyznać, że chciałabym go zobaczyć w takim stroju. Próbował przekupywać go parówkami? - uniosła brwi, bo może psiak zacząłby bardziej współpracować, gdyby coś z tego miał.
- Mam nadzieję, że ojciec nie stresuje Cię zbytnio i nie pogania - odparła lekko zmartwiona, bo doskonale wiedziała, że potrafił on stawiać bardzo wysokie wymagania, a już zwłaszcza dla swoich dzieci. - Pewnie po Świętach i Sylwestrze będzie trochę luźniej - dodała po chwili, bo przecież w firmie transportowej był to chyba najbardziej intensywny okres, choć szczerze mówiąc to nie znała się za bardzo, bo zawsze starała się trzymać z daleko od nudnych interesów ojca.
- Tak, znajomego - potwierdziła już nieco bardziej pewnie. Zresztą nawet nie wiedziała jakim innym mianem powinna określić Davenporta. - Poznałam go w klubie i później spotkałam się z nim jeszcze parę razy. Nic szczególnego - wzruszyła ramionami odrobinę zatajając prawdę, bo pod hasłem nic szczególnego kryło się to, że trochę zawrócił jej w głowie. - Uhm - mruknęła wykrzywiając usta w grymasie. Wiedziała, że powinno zjawić się, choć na chwilę w rodzinnym domu. - To są święta, a ojciec i tak będzie mi prawił morały o tym, że zachowuje się irracjonalnie - burknęła. Cóż, teraz odrobinę zachowywała się jak uparta sześciolatka.
-
- Co? - spytała, niemal odruchowo, idąc za siostrą i kierując wzrok w stronę stoiska, do którego ją prowadziła. W pierwszej chwili, widząc poroże, chciała zaprotestować, uważając to za niezwykle dziecinne i że będzie idiotycznie wyglądać. Ale w ostatnim momencie zdążyła ugryźć się w język i bez słowa sama zakładając jedną z opasek. W końcu, co jej szkodziło - a sam świąteczny klimat usprawiedliwiał niektóre zachowania.
- Brakuje ci jeszcze jednego z tych czerwonych nosów na gumce. - odparła, mimowolnie rozglądając się w poszukiwaniu jednej z tych ozdóbek. Jeśli miały już być reniferami, to czemu miałyby się ograniczać?
- A tylko by spróbował, to wynajdę najśmieszniejsze ubranko, jakie tylko istnieje i wtedy to na pewno go w nie ubiorę, nie ma zmiłuj. - Gabi była uparta, więc nie zamierzała się tak szybko i łatwo poddać. Dodając do tego dawkę bycia złośliwym, to kobieta była w stanie to zrobić Gałganowi. Oczywiście pod przykrywką walki ze stereotypem, że doberman nie musi wyglądać groźnie i być niebezpieczny, pokazując ich drugą, bardziej przystępną naturę w postaci psa w przebraniu syrenki. - Próbowałam, ale nie zaszkodzi spróbować drugi raz. Lub trzeci.
- Radzę sobie. - każdy, kto spróbował poganiać Gabi lub w podobny sposób na nią wpływać, szybko przekonywał się, że nie jest to najlepszy pomysł. Oczywiście do ojca czuła respekt, więc gdy ją zdenerwował, to ograniczała się tylko do sporadycznego strajku włoskiego. W stosunku do innych nie miała żadnych oporów, niejednokrotnie opierdalając kogoś z góry na dół lub rzucając teczką z dokumentami. Ogólnie rzecz biorąc, miała raczej stresującą pracę i naprawdę nie potrzebowała tego, żeby ktoś przychodził do niej i marudził. - Tak, przeżyć tylko ten okres i będzie względny spokój. - chociaż tak naprawdę nie znała takiego określenia jak spokój odkąd zaczęła maczać palce w tych mniej legalnych interesach.
- Taa, bo ze nieszczególnym, zwykłym znajomym chadza się na bankiety podczas świąt. - odezwała się, lekko szturchając łokciem siostrę. Nie ma mowy, żeby tak łatwo odpuściła ten temat, odrobina wścibstwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
- Nie będzie. A jeśli będzie, to go wyjaśnię. - odparła, wzruszając przy tym lekko ramionami. Na pewno nie pozwoli na to, żeby ojciec zaczął prawić morały, niszcząc tym samym rodzinną atmosferę.
-
- No tak. O co ja się martwię skoro ty raczej nikomu nie dałabyś sobie wejść na głowę - machnęła ręką ze śmiechem, bo przecież doskonale znała temperament siostry. W końcu Gabi była w stanie postawić się nawet ojcu, a Mae? Szkoda gadać, zwykle traktowała każde jego słowo jak świętość i dopiero jakiś czas temu uległo to zmianie. - Życzę więc powodzenia, a raczej powinnam życzyć powodzenia ludziom, którzy bezpośrednio Ci podlegają - uśmiechnęła się złośliwie, bo niejednokrotnie do jej uszu dobiegły opinię o nieznoszącej sprzeciwu i głupich wymówek córce prezesa. Ludzie zdawali się czasem czuć przed nią większy respekt, niż przed głową rodziny.
- Całkiem przystojnym i intrygującym znajomym - odpowiedziała jej z uroczym uśmiechem na ustach. - Postaram się zdradzić więcej szczegółów po bankiecie - dodała po chwili puszczając jej oczko.
- Niech będzie - zgodziła się nabierając powietrza do ust. Z jednej strony cieszyła się na wieczór spędzony z rodziną, a z drugiej obawiała się jego przebiegu. Niby miała po swojej stronie Gabi, która była skłonna wkroczyć do akcji, gdyby atmosfera zmieniła się na mniej przyjemną, ale zawsze było to ale - Tylko błagam weź ze sobą Gałgana. Dawno go nie widziałam i tęsknie za tą bestią - uśmiechnęła się lekko licząc na to, że jednak zobaczy go w świątecznym ubranku
-
- Wyglądam głupio. - odparła, również ubierając czerwoną kulkę na nos, oczywiście grzecznie i bez marudzenia. Była ona zdecydowanie mniej wygodna niż opaska z rogami (po której ubraniu musiała poświęcić chwilę na ułożenie włosów, mających tendencję do zasłaniania jej twarzy i wchodzenia do oczu), ale nic się przecież nie stanie, jak chwilę go ponosi. Miała też gdzieś to, czy ktoś znajomy ją tu zobaczy i co sobie o niej pomyśli. - Ale to nieważne. - dodała zaraz, uśmiechając się przy tym lekko i przeglądając w przedniej kamerce w telefonie. Dzięki temu mogła poniekąd zrozumieć, co czuł Gałgan, gdy chciała go przebrać w ubranko - nie oznacza to jednak, że ma zamiar zrezygnować z tego pomysłu.
- Nie wytrzymałabym tam wtedy zbyt długo. - gdyby pozwalała sobie wchodzić każdemu na głowę, pewnie już dawno wolałaby zrezygnować z tej pracy na rzecz mniej odpowiedzialnej i spokojniejszej. Zresztą, jej charakter po prostu na to nie pozwalał, by siedziała cicho, była na to zbyt wybuchowa i uparta. Dodając do tego to, jakie ambicje pokładał w niej ojciec, otrzymywało się mieszankę, której lepiej było nie podpadać. - Powodzenia przyda się zarówno mi, jak i im. - była świadoma tego, jakie opinie o niej krążą, w końcu sama na nie świadomie zapracowała.
- Koniecznie, będę czekać na ploteczki. - odezwała się, odwzajemniając przy tym uśmiech.
- Zobaczysz, nie będzie tak źle. - jakby ich ojciec, zamiast cieszyć się z tego, że Maeve zdecydowała się spędzać z nimi święta postanowiłby mieć do niej jakiekolwiek pretensje, będzie się czuła całkowicie usprawiedliwiona, by powiedzieć mu kilka słów. W takim przypadku nie miałaby przed tym żadnych oporów. - Wezmę, nie chciałabym go zostawiać samego w taki dzień. - traktowała Gałgana jak pełnoprawnego członka rodziny. Dodatkowo, ze względu na to, że ostatnio miała nadgodziny i krócej była w domu, to nie chciała, żeby siedział sam dłużej niż to było konieczne. Jeszcze jej zdziczeje, a tego zdecydowanie wolała uniknąć.
-
- Naprawdę podziwiam to, że wciąż tam wytrzymujesz - odparła. Sama na jej miejscu zapewne miałaby dość już po miesiącu. Znała swojego ojca i była pewna, że wymaga od Gabi trzykrotnie więcej, niż od reszty pracowników. W końcu to ona miała po nim przejąć stanowisko kierownicze i musiał być pewny, że będzie przygotowana do tej roli. - Wykaż się, chociaż jakąś wyrozumiałością przed Świętami - puściła jej oczko, bo w końcu w tym okresie roku można było wybaczać pewne niedociągnięcia i błędy. Oczywiście nie każde, ale te drobne owszem.
- Mam taką nadzieję - westchnęła z lekkim uśmiechem na ustach. Starała się myśleć pozytywnie. W końcu nie może być tak źle, jak to sobie wyobrażała na początku. Zwłaszcza, że miała po swojej stronie siostrę, która potrafiła w sprawny sposób uciszyć ojca, kiedy zaczynał gadać za dużo głupot. - Muszę mu kupić jakiś super prezent! Chodź rozejrzymy się za czymś - mówiąc to pociągnęła ją w stronę straganów, aby wybrać jakiegoś super pluszaka dla Gałgana, którego i tak prawdopodobnie podrze w ciągu dziesięciu minut. Spędziły na Jarmarku jeszcze trochę czasu, aby następnie wrócić do domów z torbami wypełnionymi przeróżnymi świątecznymi gadżetami i prezentami.
// 2x zt