WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Stażystka wręcz przeciwnie, ona uwielbiała zimową aurę świąt, może dlatego że zawsze one się jej pozytywnie kojarzyły? No może oprócz tych ostatnich, miała wrażenie że święta u Hirschów były co najmniej dziwne. Mimo tego, że minął od tych świąt co najmniej tydzień lub dwa to Belle wciąż pamiętała ten chórek fałszujących chłopców, bójkę między młodzieżą podczas uroczystej kolacji i dosyć specyficzne prezenty od pani babci. Sama z mamą miała małą choinkę w domu, nadal ustrojoną, więc takie świąteczne tradycje utrzymywała. Choć i tak najlepsze święta były wtedy, gdy jej rodzice byli jeszcze razem. Akurat Chateux uwielbiała słodki smak i zapach, więc ten zapach suszonej skórki pomarańcza, cynamonu, goździków, grzanego wina czy gorącej czekolady były istnym miodem zarówno na jej serce jak i dla jej nosa. A grzane wino nie dość że rozgrzewał jej trzewia i poprawiał koloryt skóry, przyprawiając ją o rumieniec, w dodatku niesamowicie smakował. Warto było czekać cały rok, by na święta skosztować takiego grzańca.
- Naprawdę przepraszam, nie chciałam. - początkowo Flynn nie wydawał się zadowolony, w końcu nic dziwnego, kto byłby zadowolony mając plamę po grzanym winie na kurtce? Dobrze że to była zima i nosiło się kurtki, nie wybaczyłaby sobie gdyby poparzyła skórę tego przystojnego chirurga.
- Nie lubi pan słodkich zapachów? - zapytała poniekąd zaskoczona, bo święta kojarzyły jej się głównie ze słodyczą, poza tym słodkie znaczy smaczne i dobre, więc jak można nie lubić słodyczy? Szkoda zatem że użyła rano kwiatowych perfum i truskawkowego szamponu, przez co ona również owiewała słodyczą. Miała jednak cichą nadzieję na to, że wiatr już rozwiał jej naturalny zapach, a teraz pachniała zapewne jarmarkiem i świętami.
- Cieszę się, że nie jest pan na mnie zły. Mogę zapytać co pan robi na tutejszym jarmarku? I jak minęły święta? - ona spędzała je u Hirschów, ale nie była pewna czy Cassady nie był wpisany właśnie na dyżur w święta. Czy dzieci często ulegają wypadkom podczas świątecznych kolacji? Wydawałoby się jej że nie, ale mogła się zawsze mylić. W końcu marzyła o tym, by zostać kardio- lub neurochirurgiem. Posłała mu niewinny uśmiech widząc, że nie obdarzył jej mężczyzna złością, chociaż po nim akurat by się jej nie spodziewała. W końcu Flynn był tym chirurgiem, który nie dość że był przystojny to jeszcze miły w obyciu z innymi. Łatwo zatem można było darzyć go sympatią, zwłaszcza gdy asystowała mu podczas składania nogi dziecku, które miało wypadek na lodowisku.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mimo, że nigdy nie angażował się nawet w najmniejszym stopniu w świąteczne przygotowania, to odczuwał swoistego rodzaju ulgę, gdy czerwony przestawał być dominującym kolorem na ulicach, domy przestawały być naznaczone oknami, w których lśniły świąteczne drzewka oplecione lampkami, a z lad szpitalnych recepcji znikały małe sztuczne choinki i inne kiczowate dekoracje. I chociaż, że pracował na oddziale dziecięcym, uporczywie odmawiał nawet okazjonalnego założenia czapki świętego Mikołaja, więc od kilku lat nie próbowano go już przekonać. Święta zlewały się we wspomnieniach w klejącą, niezbyt przyjemną maź, mało ekscytująca szczególnie, gdy był dzieckiem, a potem już przywykł do tego poczucia zobojętnienia. Te kilka pierwszych lat po odejściu matki (nie sprawdziła się w tej roli zupełnie, porzucając go w ten upalny dzień, a jednak wciąż tak ją nazywał), gdy ojciec próbował zrobić wszystko, żeby zatrzeć ten bolesny brak. Dwoił się i troił, żeby Flynn czuł magię tych kilku grudniowych dni, zamiast czuć tą dojmującą pustkę, którą zawsze niósł w sobie od tego sierpniowego dnia. I choć wysiłek opłacił się, bo Flynn czuł do ojca więź, która przeobraziła się w dojrzałą troskę, to święta nie były dla niego niczym wyjątkowym. Jeśli akurat wypadał mu dyżur, nie rozdzierał szat i zostawał w Seattle, zamiast lecieć na drugi koniec kraju.
— Naprawdę, mam magiczną pralnię pod domem, nie będzie śladu. — zapewnił ją, grzecznościowo, bo on był gotów już o tym incydencie zapomnieć, chociaż słodko-korzenny zapach dalej nieco gryzł go w nos. — Przyszedłem po prezent dla znajomej, ma podobne kubki smakowe do pani. — Flynn dostrzegał to zakłopotanie u młodej dziewczyny, chcącej być nad wyraz miłą i jednocześnie uciekającą spojrzeniem przed bezpośrednim kontaktem wzrokowym., był tym jednocześnie rozbawiony i skrępowany. Bezpośrednia interakcja poza szpitalnymi korytarzami, gdzie relacje były jasno określone konkretną hierarchią, rozmowy dotyczyły przypadków medycznych albo schodziły na rozwodnione dyskusje na temat pogody, kiepskiej kawy i jadłospisu kantyny, wymagała od Flynna ciągłego treningu.
— Akurat bez dyżuru w tym roku, odwiedziłem ojca. A pani? — zapytał, Belle jednocześnie zastanawiając się, kiedy ten diaboliczny jarmark światełek, labiryntu pomarańczy i przeskalowanych lizaków zniknie z powierzchni, aż do grudnia.. — Rozumiem, że korzysta pani z ostatków świątecznego nastroju? To może oznaczać dwuznacznie, albo święta były nieudane, albo wręcz przeciwnie.
Jak widać, próbował; w pracy często nie było przestrzeni, żeby porozmawiać, wszystko działo się albo w pędzie, albo po długim dyżurze lub po niepożądanym finale w sali operacyjnej. To wszystko wysysało energię, której resztki zazwyczaj poświęcał na prysznic i sprawne dotarcie do domu, rzadko dołączał na spontaniczne, grupowe wyjścia do pobliskiego baru. Być może dlatego, mimo płynącego spokoju ducha i mimowolnego uśmiechu, otaczał się nieprzeniknionym dystansem, który mógł odstraszać.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Belle bardzo ciężko odstraszyć, pewnie dlatego że ona lubi nawet specyficznych ludzi, tych do których trzeba jakoś dotrzeć. Może to też sprawiało, że Chateux podobali się właśnie tacy mężczyźni? Ona pd tym względem była zupełnie inna, uwielbiała święta i gdy w świąteczny dyżur pomagała na oddziale dziecięcym to zawsze ubierała jakiś czerwony sweterek z reniferem, pod swój standardowy kitel oraz na głowę nakładała czapkę mikołajową, chcąc dać tym dzieciakom chociaż namiastkę świąt i odciągnąć je od choroby. Najbardziej to było potrzebne na oddziale onkologii dziecięcej. Także ona zgłaszała się na wszelkie szpitalne przedświąteczne wolontariaty, dając dzieciom radość. Lecz nie każdy lubił święta, historia Flynna jest zrozumiała pod tym względem, jednak wiadomo że Chateux jej nie znała i mogła snuć różne domysły na temat tego, dlaczego właściwie mężczyzna nie pielęgnuje w sobie ducha świąt.
- W takim wypadku mogę pomóc coś znaleźć. Czego dokładnie pan szuka? - i choć wciąż była nieco zakłopotana tą sytuacją, a rumieniec wcale nie schodził z jej twarzy to uznała że skupi swoje myśli na poszukiwaniu czegoś dla znajomej mężczyzny, aniżeli nad tym, co on ma pod kurtką i czy jego klatka piersiowa byłaby tak samo wyrzeźbiona jak w jej śnie. Chociaż słowo znajoma też mogło być tutaj ważne, bo może on jest zainteresowany już jakąś kobietą? Ale pewnie by nie mówił o niej zwyczajnie znajoma, prawda? Ech, nie powinna się nad tym zastanawiać.
- Ja również spędziłam święta z rodziną. Znaczy się z większą częścią rodziny i muszę przyznać że były one dość specyficzne. - odpowiedziała na jego pytanie i choć zwykle spędzała skromne święta z mamą to tym razem spędziła je z Hirschami i to sprawiło że czasem Chateux czuła się tam lekko mówiąc przytłoczona. Tak wiele się zadziało na tamtej kolacji, niektórych sytuacji nawet nie dawało się wyjaśnić, jak bójki jej kuzyna z chyba chłopakiem Laury.
- Przyznam szczerze że korzystam z ostatków tych zwyczajnych, skromnych świąt, które miałam wcześniej. A jak wyglądały święta w... Portland, dobrze pamiętam? Spadł tam śnieg? - skąd mogła wiedzieć, skąd pochodził mężczyzna? Bo pewnie usłyszała jak zwracano się do niego o jakiś dzień, a on odpowiedział że wtedy będzie w Portland u ojca. Takie szczegóły się zapamiętywało. Poza tym pielęgniarki plotkowały, że Cassady nie jest z Seattle tylko z drugiego końca kraju. Nadal nie była przy nim blondynka w pełni sobą, trochę się krępowała, ale jak już rozmawiali to było lepiej, bo mogła się skupić na czymś innym aniżeli gorące wspomnienie jej erotycznego snu z mężczyzną w roli głównej.

autor

dreamy seattle

Zablokowany

Wróć do „Jarmark Bożonarodzeniowy”