Pinkie w ogóle była chyba najbardziej kreatywną osobą z tej rodziny, czego Shahruz absolutnie jej zazdrościł. Sam też pewnie mógłby nauczyć się obsługiwać lampę do hybrydek i tak dalej, ale jednak brakowało mu precyzji, z jaką jego młodsza siostra nakładała wszystkie te lakiery i malowała wzorki. Musiał zadowolić się swoim zmysłem dobrego smaku i umiejętnością tworzenia imponujących drinków, co też było całkiem przydatne. No, przynajmniej na imprezkach zawsze go doceniali.
Zmartwił się trochę. Myślał, że kto jak kto, ale Pinks będzie miała coś na jego fryz. Szybko jednak jego nastawienie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, bo wtem jego kochana siostra zaproponowała, że wynajdzie mu odpowiednie kosmetyki. Rozczulony, po części z powodu jej zachowania, a po części przez skręta, nachylił się i wytarmosił ją za policzki, jakby był jakąś irytującą ciocią. W kolejnej grze pewnie zacznie smażyć jej placuszki.
–
Kochana jesteś, dziękuję. – Pewnie sam też mógłby coś pogooglować, lecz kompletnie nie znał się na tych wszystkich stronach. Nie wiedziałby, gdzie zasięgnąć rzetelnych opinii i w ogóle nie zrozumiałby pewnie połowy terminologii. Wolał polegać na kimś, o kim wiedział, że ma specjalistyczną wiedzę w tym temacie. –
Wezmę wszystko, co mi zaproponujesz. –
Tylko oby nie kosztowało miliony monet, pomyślał, ale nie powiedział tego na głos. Wolał ufać, że siostra zdawała sobie sprawę z jego potencjalnego możliwego budżetu.
Podekscytowany, usiadł na łóżku, grzecznie poddając się zmysłowi artystycznemu Pinkie.
Powieki miał mniej więcej spoko, więc Pinkie chyba nie powinna się martwić. Z kolei niemruganie, owszem, było trochę trudne, więc gdy po chwili siostra kazała mu po prostu zamknąć oczy, zrobił to z radością, tylko od czasu do czasu, kiedy zaczynał czuć, iż zaczynała za bardzo go łaskotać, prosząc ją, żeby przestała. Wtedy chichotał przez chwilę (bardziej chyba dzięki ziołu, aniżeli przez ruchy jej pędzelka), a potem pozwalał jej pracować znowu. Gdy w końcu oznajmiła mu, że skończyła, natychmiast zażądał lusterka.
–
Wow. – Był pod wrażeniem, niezależnie od tego, czy dłoń Pinkie omsknęła się raz, czy dwa. On nie byłby w stanie zrobić sobie takiej ładnej kreski nawet po miesiącu na wytrzeźwiałce. –
Totalnie mógłbym poderwać na ten look wszystkich heteryków, gdybym przebrał się w jakieś kobiece łaszki – stwierdził, a potem znowu odpalił skręta, wziął jeszcze jednego bucha i podał blanta siostrze. –
Ciekawe, czy ojciec dałby ci się pomalować. – Na samą myśl o tym parsknął śmiechem, bo nie potrafiłby wyobrazić sobie Leonarda z taką seksi kocią kreską, jaką on aktualnie prezentował. To byłby jego gwóźdź do trumny.