WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7

Bryce się wkurzyła. Była głupia, że pozwalała żeby Joseph zakradł jej całe święta. W końcu halo, święta to tylko święta. Nawet jeśli jej zmarły mąż zawsze biegał i wszystko stroił, nalegał na niektóre tradycje, to co z tego? To nie sprawiało, że przez całe święta ma siedzieć o nim myśleć, zastanawiając się co by powiedział na to, czy spodobałoby mu się to… i kilka innych głupich myśli i teorii, które w ogóle nie powinny się pojawiać w jej głowie. I co z tego, że to były pierwsze święta bez niego. Ostatnie dwa lata były koszmarne, marzyła o rozwodzie zanim dowiedziała się o jego chorobie. Miała prawo do swojego życia i do tego żeby... no cieszyć się świętami. Dlatego jak tylko usłyszała o jarmarku, wiedziała że musi się na niego wybrać. I kogo lepiej zabrać na taką misję, jak nie właśnie Florence, która też miała z tym świętem trudną relację? Kto wie, może w końcu powie jej prawdę o swoim małżeństwie, jak się odpowiednio upije? Zobaczymy! Póki co wpadła do pubu zgrzana, zziajana i od razu usiadła obok niej - cześć! Boże, nawet nie wiesz ilu zakochanych zostawia kupowanie prezentów i kwiatów dla swoich kobiet, i ich matek na ostatnią chwilę. Jeden z nich gonił mnie aż na parking, żebym sprzedała mu jakąś głupią wiązankę - wyjaśniła, wywracając zaraz potem oczami. I spojrzała na bar - świąteczne drinki? Ryzykujemy? - zapytała, marszcząc brwi i podając Flo jakieś świąteczne menu, przygotowane specjalne na tą okazję. Kto wie, będzie dobre, czy jednak… obleśne?

autor

I'm takin' a picture of this in the back of my mind 'Cause every time I go I'm scared it's gonna be the last time
Awatar użytkownika
38
174

kardiochirurg

Swedish Hospital

fremont

Post

Flo z kolei już dawno przestała złościć się na święta i swojego męża, bo niezależnie od wszystkiego - jego zachowania, tego z kim jedzą wigilijną kolację i jaki nieudany prezent tym razem dostanie, zawsze było dokładnie tak samo. Przez kilka dni stwarzali pozory szczęśliwych i tak idealnie dobranych, aby mieć święty spokój, aż do kolejnej uroczystości rodzinnej. Całe szczęście, że Crane'owie również nie przepadali za takimi spotkaniami, więc nie było ich wiele. Gorzej było z rodziną Florence - oni uwielbiali zapraszać do siebie Ricka, wypytywać go o prace, chwalić każdy sukces, a ją tylko potępić za to, że nadal nie dała mu dziecka, a przecież wszyscy czekają! Szkoda, że nikt nigdy nie brał pod uwagę tego, że to nie Florence unikała tematu założenia rodziny, tylko jej mąż. Niemiej jednak, po tylu latach zdążyła się przyzwyczaić i nauczyć unikać odpowiadania na pytania związane z tym drażliwym tematem.
Jedynym wyjściem z ich świątecznych problemów był zdecydowanie alkohol, więc w sumie jarmark nie wydawał się AŻ TAK zły. Nie licząc wszechobecnych świątecznych dekoracji i mniej lub bardziej udanych podobieństw Mikołaja.
Parsknęła śmiechem, słysząc słowa Bryce na powitanie. - Dobrze, że moi klienci nie mówią za wiele, ani nie narzekają za dużo - jeśli żartowała nawet z własnej pracy, to znaczy, że była w całkiem przyzwoitym humorze. - Mogą być, tylko jeśli będą smakować piernikami, wychodzimy - nie znosiła tej manii na piernikowe kawy, alkohole, i całą masę innych produktów. Dobrze, że zdarzało się to tylko raz na rok. Po chwili stały przed nimi dwa fikuśne drinki ze świątecznymi nazwami i kolorowymi słomkami. Flo upiła większy łyk i doszła do wniosku, że właśnie tego potrzebowała w życiu. - Czyli w pracy średnio, a jak z całą resztą? - uniosła brwi do góry, zerkając na przyjaciółkę.

autor

ala

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To było na pewno przyjemne, po prostu… odpuścić. Odsunąć się od tych wszystkich nieprzyjemnych emocji i uczuć, zamknąć je gdzieś i się od nich zdystansować. Bryce tego nie umiała. Gdzieś tam w jej głowie wciąż to wszystko się kotłowało, wciąż była zła na niego, zła na siebie… a to przecież nie są ani trochę zdrowe sprawy! I na pewno nie są dobre dla niej, no co najwyżej nabawi się jakichś wrzodów, albo będą jej wypadać włosy… albo posiwieje. Co prawda dość często się farbuje, więc nawet tego nie zauważy, ale chodzi o zasady okej. Zmarnowała wiele swoich bardzo dobrych lat na małżeństwo, które… no nie było dla niej dobre. Było jednym, wielkim błędem.
I o matko, no mogła spokojnie liczyć na zero takich chamskich tekstów od Bryce o prokreacji. Prawdę mówiąc ona nigdy nie mogła zrozumieć, jak ludzie mogą być tak bezczelni i nietaktowni, żeby od wstępu komentować w ten sposób! Kwestia dzieci to tak samo jak kwestia wagi, powinno się zamknąć i nie rzucać takich tekstów, bo nigdy nie wiadomo, czy to nie ma związku ze zdrowiem albo z jakimiś poważniejszymi problemami u tej osoby. To był ten rodzaj rodziny, od której najlepiej trzymać się z daleka. Po co komu toksyczni krewni, psujący święta przecież?
Btw wyobraziłam sobie Flo pożyczającą od kogoś dziecko na święta i mówiącą przy stole, że no kazali jej dać Rickowi dziecko, więc znalazła jakieś na placu zabaw i mu dała. To byłoby zabawne.
Zaśmiała się też ze słów przyjaciółki - tak, gdyby zaczęli gadać na stole to byłaby interesująca operacja - mruknęła, unosząc brwi, a potem przechyliła głowę. - A temu kolesiowi dałam wiązankę, którą ktoś zamówił dzisiaj na pogrzeb, ale nigdy nie odebrał. Po prostu zerwałam czarną wstążkę… - dodała, w ramach ciekawostki, bo kto powiedział, że była idealną kwiaciarką? Wciąż się uczyła robić wiązanki, więc robienie nowej by jej zbyt długo zajęło, a ta i tak by się zmarnowała… - Mam nadzieję, że nie było tam żadnej karteczki o ostatnim pożegnaniu… - dodała ciszej, bo cóż, wydawało jej sie, że takich małych bukietów się nie podpisuje… ale no ups, i tak nie mogła z tym już nic zrobić, facet płacił gotówką. Najwyżej będą mieć co wspominać w kolejne święta!
- No dobra, to sprawdzimy czy mają jakiś ajerkoniak - skinęła lekko głową i odnalazła kelnerkę, żeby zrobić zamówienie. A potem cóż, zmarszczyła lekko brwi. - Szczerze mówiąc nie wiem czy się do tej pracy nadaje - przyznała, a potem przechyliła lekko głowę - ale do życia chyba jeszcze mniej. Ale, chyba za moment zacznę się rozglądać za czymś więcej, niż tylko kanapą do spania - przyznała, unosząc brwi - chciałabym dodać jakiś żart o dorastaniu po trzydziestce, ale jako wdowie chyba mi nie wypada - dodała, a potem zmrużyła lekko brwi. - Boże ale mam przykre życie… dobra, odwróć moją uwagę, mów co Ciebie -zdecydowała po chwili, patrząc błagalnie na Flo.

autor

Zablokowany

Wróć do „Jarmark Bożonarodzeniowy”