WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Potrzebowała przyjaciółki. Potrzebowała kobiety w swoim życiu i to natychmiast. Fajnie było mieć męskich przyjaciół, bujać się z Lennym, pomieszkiwać u Gabe'a, ale Stefano, Tobias, to wszystko się nagle nawarstwiło i ten cholerny układ z Hargrove. Nie chodziło o to, że chciała z Evie spędzić pół nocy plotkując o facetach czy o własnych problemach z nimi. Potrzebowała po prostu chwili relaksu, dobrego jedzenia i alkoholu, a także może jakiejś maseczki na twarz i miękkiego szlafroka. Przyjechała więc do domu Adlerów, zaznajomiona z tym miejscem bardzo dobrze i w sumie cieszyła się, że tylko Evie będzie i posiłek. Eliot czasem po prostu nie pasował, a jej inne rodzeństwo - nie była z nimi jakoś blisko. Co innego z brunetką. Zakupiła po drodze kilka drobiazgów oraz wrzuciła do torby pierdoły na wieczór, gdyby na przykład Adlerówna chciała spędzić z nią piżama party. Kto by nie chciał? W końcu chyba i ona potrzebowała Zary choć na moment albo trzy.
Zaparkowała na sporym podjeździe i rozejrzała się. Żyła w bogatej rodzinie, luksusy nie były dla niej niczym nowym, ale czasem to miejsce ją przytłaczało. Odetchnęła głębiej, zsuwając z nosa okulary i podeszła do drzwi. Nie omieszkała zadzwonić dzwonkiem i wpuszczona przez kogoś przywitała się i od razu skierowała się w stronę sypialni przyjaciółki, stukając obcasami o marmurową posadzkę.
- Aloha, bitch - zaśmiała się, wchodząc do jej pokoju bez pukania i uśmiechnęła się szerzej - tęskniłam szkrabie - od razu odłożyła torebkę na bok, wraz z papierową z pierdołami, które zgarnęła z drogerii i przytuliła Evie. - Postanowiłam zakupić nam kilka maseczek, jakieś peelingi na usta i inne takie pierdoły. Pomyślałam, że poza jedzeniem zrobimy sobie domowe spa, a ja nie zamierzam dziś wracać do siebie. No, chyba, że mnie wyrzucisz - jak się napije, to jak wróci? Niby jest uber czy inna taksa, ale bez przesady! Poza tym, dawno nie miały czasu dla siebie, powinny korzystać.
by a feeling that I've never known
-
Krótka wymiana wiadomości z Zarą i umówienie się na spotkanie było... sensownym rozwiązaniem. Przestanie myśleć o tym dupku i skupi się na sobie. Coraz bardziej docierało do niej, że do Aspen wyjechała po to, żeby przestać o nim myśleć, a tu proszę... jego przyjazd rozwalił wszystko i teraz już całkowicie zaprzątał jej myśli. Dobrze, że Eliot nie zadawał pytań, bo on chyba jako jedyny byłby w stanie wyczuć, że coś z nią nie tak. Byli bliźniętami i tak to niestety działało, choć Evie wolałaby tego uniknąć. Życie, życie, życie...
Właśnie kończyła butelkę wina siedząc przy kominku kiedy zjawiła się Zara. Przywitała się z przyjaciółką i uśmieszkiem skwitowała dobór dodatków na dzisiejszy wieczór. Kuchnia miała przygotować jedzenie, więc...pewnie zaraz przyniosą im przystawki, więcej wina i więcej jedzenia. Evie zapowiedziała, że ma w planie bawić się świetnie i zapewne będą potrzebowali całkiem sporą ilość prowiantu.
- Wiesz, że Cię nie wyrzucę... Wolałabym wywalić z domu nową laleczkę ojca. - wywróciła oczami i zaśmiała się lekko. Jej tatusiek doskonale dokonał wyboru nowej życiowej partnerki. Była irytująca i wkurzająca do granic możliwości. Nie znosiła jej i przeszkadzała jej obecność tej laluni w rezydencji. Ale nie zrzuci jej przecież ze schodów, bo nie wypada. - Co u Ciebie? - spytała sięgając po krewetkę, która leżała przygotowana na tacy z przystawkami. Jednej z wielu, różne przystawki, różne smaki, dla każdego coś się znajdzie.
-
Chwyciła szklankę z wodą, upijając z niej kilka łyków, po czym skierowała swoje zainteresowanie do przystawek. Wzięła kilka nadziewanych śliwek w szynce parmeńskiej na swój talerzyk i spróbowała po chwili. - Same old, same old, Evie - nie było w tym nic nadzwyczajnego - chociaż - jej mogła przecież ufać tak? A skoro już powiedziała Gabe'owi i Lennonowi, dlaczego miałaby ukrywać to przed dziewczyną. - Spotkałam Tobiasa, no wiesz, mojego byłego, po prawie trzech latach w durnym spożywczym, bo gdzie by indziej - wywróciła oczami, bo nie dość, że w takim sklepie bywała rzadko, nie dość, że nie gotowała za wiele odkąd się rozstali, to jeszcze... ugh. Katastrofa. - A potem, Stefano pojawił się w kancelarii, przeprowadził się do Seattle - dwa lata temu wdała się w gorący romans z Włochem, gdy była na wycieczce. Nie wiedzieli o sobie nic, poza imionami i kilkoma podstawowymi informacjami. Powiedziała mu na odchodne, że jeśli los ich kiedyś znów połączy, będą mogli to wykorzystać, ale był to tylko romans, piękny, płomienny tydzień, który gdzieś siedział jej długo w głowie. Ale to tyle. A teraz? Pojawia się w jej pracy, na dodatek będą współpracować i już sama nie wiedziała co sądzić. Evie na pewno wiedziała o tym, Sherwood nie kryła się z takimi ploteczkami przed przyjaciółką, jednak w tym momencie nabrała ta sytuacja innego kierunku. - Ale nie o mnie na razie, mów mi lepiej o co chodzi z tym szukaniem faceta na asap i płaceniem mu za udawanie - wywróciła oczami, nie żeby sama robiła coś podobnego dla Gabe'a, ale jej przynajmniej nie płacił za to, że udawali przed rodzicami.
by a feeling that I've never known
-
- Przeznaczenie? - mruknęła i pokręciła lekko głową. Same problemy. Zaraz spotka swojego ex, Stefano wprowadza się do Seattle. Czy ich życia nie mogłyby być tak po prostu łatwe. Przydałoby się bez większych wyskoków, tak szczerze mówiąc. Najwyraźniej jednak ich życie musiało być bujne i wyraźne, inaczej nie byłyby sobą. Zaraz zaczęła i ucięła, kierując temat na tory, po których Evie wolałaby się nie poruszać. To jednak nie miało teraz szans na uchronienie się. Zaczęła się zastanawiać czy powinna jej powiedzieć. Cicho westchnęła i wsadziła do ust wielki kawałek jedzenia z krewetką, nie będzie mówiła z pełnymi ustami, a przynajmniej da jej to czas na zastanowienie się. No dobra, pal licho, Zara przecież jej nie wyda.
- Sypiam z narzeczonym klientki... - wypaliła nagle i wzięła głęboki wdech. - Nigdy się nie umawiamy, nie piszemy ze sobą, nie rozmawiamy. Wpadamy na siebie przypadkiem i lądujemy w łóżku. Jest dupkiem. - dodała jeszcze i podciągnęła nogi pod brodę. - Dlatego potrzebuję kogoś, kogokolwiek, kto by chociaż poudawał, może jak jaśnie pan dupek zauważy, że mam kogoś da mi spokój. - Mruknęła. Próbowała to zwalić na Nolana, ale przecież... to była wina ich obojga.
-
- Hm.. a to nowość - spojrzała na Evie - dobry jest? - Zapytała, bo oczywiście, że musiała. Jako mniej rozsądna przyjaciółka, chciała ją tak wspierać. Nie zamierzała jej oceniać, wydać ani gadać o tym z kimkolwiek. To był jej sekret, a że ufała Zarze - no cóż. Nie chciała jej zawieść, ta relacja była dla niej zbyt ważna, by odwalać jakieś głupoty. Ale jako ta rozsądna i rzeczowa Sherwood, musiała swoje dodać. - Posłuchaj. Seks musi być super, ale na dobrą sprawę tak daleko nie zajedziesz. Nie jesteś w tym sama. On Cię do niczego nie zmusza, sama przed nim rozkładasz nogi, gdy nada się okazja. Powiedz nie, odmów mu, a jak nie potrafisz to powiedz mu po prostu, że robi świństwo swojej kobiecie. Może do niego dotrze, że albo związek, albo sypianie z każdą inną panną. Bo umówmy się, to nie jest materiał na związek - napiła się wina i przegryzła coś, zastanawiając się nad kolejnymi słowami. - A poza tym, nie potrzebujesz nikogo. Dam sobie rękę uciąć, że wcale nie chcesz by dawał Ci spokój - spojrzała podejrzliwie na Evie, ale hej, nie ona jedna była w życiu w takiej sytuacji.
by a feeling that I've never known
-
- Dobry to mało powiedziane... - mruknęła robiąc niezadowoloną minę. Czy tylko o seks w tym chodziło? Na to pytanie próbowała sobie odpowiedzieć setki razy, ale jakoś jeszcze do tej pory jej nie wyszło. Oby Zara nie wpadła na pomysł, aby ją o cokolwiek w ten deseń pytań, bo Evie wzruszy ramionami i będzie udawała, że nie wie o co jej chodzi. Prawdę mówiąc, lepiej, żeby jej darowała. Adlerówna i tak była dostatecznie zmęczona tą sytuacją.
- Problem polega na tym, że ja wcale nie mam ochoty mu odmawiać. Powinnam to pozostawiać jego sumieniu, ja jestem czysta... - nawet jeśli to totalnie niesprawiedliwe wobec tej kobiety. - Jest dorosły, decyduje sam za siebie. To jego dosięgną konsekwencje tego, jaką jest świnią, a nie mnie. - wzruszyła ramionami. Obchodziło ją to? W zasadzie nie. I tak była złem wcielonym, wszyscy uważali ją za diablicę, szatana czy innego złego ducha. Gdzie nie poszła wywoływała skandal i siała zamęt. Same z nią problemy. Wiedziała, ze to przez brak stabilizacji, ale niewiele w tej kwestii była w stanie zrobić.
- Nie wiem... - odpowiedziała po chwili i przeniosła na nią wzrok. - Nie jestem pewna czy chcę się od niego uwolnić. - dopowiedziała wzruszając ramionami ponownie. Sięgnęła po butelkę, którą po prostu z gwinta pociągnęła solidnie, kilka łyków, na ukojenie oczywiście. - Nie wiem co z nim... ze mną... jest nie tak. - mruknęła ponownie sięgając po alkohol. Upije się, to najlepsze wyjście.
-
by a feeling that I've never known
-
Dlatego zapewne w głowie zrodził się plan, który zamierzała przestrzegać. Zniknie na parę dni w Aspen i da Nolanowi do zrozumienia, że koniec z głupimi wyskokami i bez dyskusji. Nie będzie przecież wiecznie pakować się w tą idiotyczną relację. Zostało postanowione i nie mogło ulec zmianie pod żadnym pozorem. Czy była zmotywowana? Tak. Zara nie musiała jej umoralniać i prawić kazań. Dlatego Evie zastukała jedynie palcami w szkło i przekręciła głowę w jej stronę.
- Załatwię to. - mruknęła, chociaż nie brzmiało to zbyt przekonywująco. Zapewne przez ilość wlanego w siebie alkoholu. - Nie chcę o tym gadać. - dodała jeszcze, ostrzegawczo, jakby Sherwood miała wyjechać jej z kolejnym bezlitosnym kazaniem na temat moralności, której nie posiadała. Że tez przez te wszystkie lata nie zdążyła się przyzwyczaić, że z Evie było coś solidnie nie tak!
- A Ty co zamierzasz zrobić ze swoim Romeo... - spytała przekręcając głowę w bok. Lepiej pogadać o tym. Skoro już mowa o fantastycznych planach na przyszłość.
-
- Nic, moja droga, nic a nic - wzruszyła lekko ramionami, bo Stefano po tym zniknął szybciej, niż się pojawił. - Myślę, że to tylko chwilowe. Popracujemy, każde z nas ma swoje życie. Wiesz, minęły dwa lata, jakby nie patrzeć - westchnęła ciężko i przygryzła dolną wargę, bo choć Sycylijczyk był niesamowitym kąskiem, czasem trzeba było się obejść ze smakiem. - Jak na razie skupię się na tym, co robię najlepiej. Czyli praca, łapanie i wsadzanie tych złych za kratki na długie lata, a potem może znajdę jakąś randkę na tinderze, chociaż to chyba trochę za trudne obecnie - nikt nie złapał się w jej sidła na ten moment, więc powinna korzystać z życia. Podróżować, poznawać ludzi, pić dobry alkohol i pracować, bo o dziwo, to przynosiło jej zawsze wiele dobrych emocji. - Nie wszystko się kręci wokół nich! - Wycelowała w nią palcem, bo niech sobie to weźmie do serca. Albo wóz, albo przewóz. Jeśli tylko seks łączył ją z tamtym klientem to powinna pomyśleć o konsekwencjach. I łatwiej będzie to puścić w nie pamięć, bo przecież tak próbowała przekonać, że nic do niego nie czuje, ehe. Zara chętnie oglądnie ten shitshow. - Cóż, plany na Sylwestra już jakieś masz? - Zapytała, popijając w miedzyczasie alkohol i relaksując się wygodnie na kanapie. Odechciało jej się trochę jeść, ale niech się nie martwi. Gastrofaza na pewno wróci. Zawsze wracała.
by a feeling that I've never known
-
Faceci wszystko komplikowali. Zara też nie miała lekko i musiała zmierzyć się ze swoimi demonami, ale sądząc po jej podejściu… chyba nie przejmowała się tym zbyt mocno. Skupienie się na pracy w jej przypadku miało całkiem sporo sensu i było uzasadnione. Evie raczej nie mogła skupić się na pracy, bo to w ostatnim czasie głównie wiązało się z wizytami u Nolana i przyszłej pani Hamilton. O wiele lepszym rozwiązaniem było zawinięcie się i wybranie krótkiego odpoczynku, miała przecież pracowników, którzy zrobią za nią całą robotę. Najwyraźniej wyjątkowe traktowanie klientów pokroju przyszłych państwa Nolan nie było najlepszym pomysłem.
- A skąd wiesz, że to nie przeznaczenie? – spytała nieco zaczepnie. Często mawiało się, że zrządzenie losu miało nam więcej do przekazania niż cokolwiek innego. Być może zjawienie się Stefano nie było takim czystym przypadkiem? Może los miał ich połączyć? Kto wie! Adler teraz tylko filozofowała, ale to pewnie przez ilość wypitego alkoholu.
- Sylwester? Impreza u nas, jak co roku. No, może tym razem bez striptizu w wykonaniu Eliota, bo znów będę musiała zwrócić te wszystkie pyszności. – odparła z lekkim śmiechem, chociaż… to było raczej żenujące i wolała unikać tego tematu. Jej bliźniak dawał jej popalić na każdym kroku, dosłownie. – Wpadniesz, nie? – spojrzała pytająco. Miała nadzieję, że Zara przyjdzie ją wesprzeć.
-
- Każde przeznaczenie ma swoją datę przydatności - w tym przypadku datę, w której wpadasz do nieaktywnych i znikasz bez słowa z forum. I choć Sherwood w tamtym momencie myślała, że to przeznaczenie i była w stanie wiele zaryzykować, szybko przekonała się, że niestety - los chciał dla niej inaczej. Nie mogła jednak powstrzymać śmiechu. - Wiesz, że nie przegapiłabym striptizu Eliota, wciąż mam słabość do jego ciała - zaśmiała się, trochę drocząc się z Evie, ale nie jej wina, że miała przystojnego i seksownego bliźniaka, cholera! Gdyby był starszy, to może nawet by się koło niego zakręciła, a tak? Był taką niespełnioną fantazją, która też pewnie ruchała połowę Seattle, więc ostatecznie nic by z tego nie wyszło. Ale popatrzeć mogła, zwłaszcza na jego umięśniony brzuch i tors. - Tak, postaram się, oczyszczę tylko grafik - wprawdzie - wystawi ją niestety, ze względu na Nathaniela, ale jeszcze w tamtym momencie nie wiedziała o tym, że trafi na byłego prawie-narzeczonego. I że tak spontanicznie uciekną na chwilę z Seattle.
- Chodź, włączymy coś - zaproponowała, szukając jakiegoś beznadziejnego filmu romantycznego, przy którym mogłyby narzekać, że tacy faceci w tych czasach nie istnieją. Popcorn, drogie jak cholera wino musujące, piżamki i maseczki. Tego właśnie obie potrzebowały, babski wieczór pełną gębą, a nie jakieś smęty dotyczące penisów.
zt x2
do zobaczenia w nowym roku!
by a feeling that I've never known