WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://ittnweb-443b.kxcdn.com/wp-conte ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#5


Ethan wprost uwielbiał to całe świąteczne zamieszanie, uwielbiał chodzić po sklepach i przeciskać się pomiędzy ludźmi, którzy często wariowali bardziej niż Antek... a nie sądził, że to jest w ogóle możliwe. Spędzili już tyle czasu w sklepach, że model nawet przestał odliczać kolejne minuty i godziny. Wiedział, że tak to wszystko będzie wyglądało, że Tosiek to mu nie da spokoju, a zakupy ledwo będą mieściły się do dwóch koszyków. Od rana ciągał go dzisiaj po sklepach, a kiedy w końcu wrócili do domu i Ethan chciał nie robić już zupełnie nic okazało się, że jednak brakuje im jeszcze kilku rzeczy, a model był pewny, że tym co już mają obdzieliliby przynajmniej kilka rodzin i ozdobili pół Seattle. No ale co miał zrobić? Wiedział, że czas świąteczny był dla Antka ważny, że uwielbiał te wszystkie ozdoby, łażenie po sklepach, męczenie Ethana o wszystko i ekscytowanie się każdym najmniejszym szczegółem. Poza tym nie mieli jeszcze choinki, więc Eth był pewny, że spokój nie potrwa długo. Zanim się obejrzał byli już znów w samochodzie i jechali na jarmark. Ale co się wynarzekał zanim znów wyszedł z domu, to tylko Antek wiedział. Przynajmniej pięć razy powtórzył, że nigdzie już nie jedzie, że mają już wszystko i niczego więcej nie potrzebują, a pół dnia przeleciało im nie wiadomo kiedy.
-Masz dziesięć minut i wracamy do domu.- poinformował parkując w okolicach jarmarku, przy okazji wkurzając się jeszcze, kiedy nie mógł znaleźć miejsca. Ludzie wariowali w tym czasie, był pewny, że to nie jest normalne. -Już pięć, bo pięć minut szukaliśmy miejsca.- przewrócił oczami i wysiadł z samochodu. Lepiej niech Antek szybko pokaże mu co takiego świetnego jest w świętach, bo granice ethanowej cierpliwości lada moment zostaną przekroczone. Mimo wszystko nie mógł zaprzeczyć, że na jarmarku wszystko było pięknie przystrojone. Co się nawkurza to się nawkurza ale i tak splótł razem ich palce i pociągnął Tośka na ten jarmark. Na pewno za moment poczuje magię świąt! -Więc co jeszcze jest nam niezbędne do życia?- oprócz choinki, o której Ethan pamiętał, bo nie pojedzie po nią kolejny raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#5? + OUTFIT


"ŚWIĘTA!" - to słowo mniej więcej kilka razy dziennie wypływało z ust Antka z takim samym entuzjazmem. To jaki był szczęśliwy w tych dniach było nie do opisania. Od małego cieszył się świętami. Przygotowywanie potraw świątecznych, ubieranie choinki, pakowanie prezentów i rozdawanie miłości było dla niego tak fascynujące, że niejednokrotnie aż przesadzał. Między innymi na zakupach z Ethanem. To ile rzeczy kupił, a w samochodzie stwierdził, że jednak by się bez tego obeszło to tylko Antek wiedział. Jakby doszło to do modela to prawdopodobnie byłyby to ostatnie święta, które spędzał stąpając po ziemi. Po spędzeniu połowy dnia na zakupach, rozpakowaniu wszystkiego i przemyśleniu kilku kwestii Antek doszedł do wniosku, że zapomniał jeszcze paru rzeczy. Poinformował o tym Ethana wiedząc, że wyciągnięcie go teraz z domu będzie nie lada wyczynem. Prosił go i prosił, wymieniał po kolei niezbędne rzeczy dodając jak są istotne. Kolorowe światełka na choinkę, której przecież jeszcze nie mają! Świąteczne jedzenie dla psów, które nie mogły przecież jeść w święta tego, co na co dzień. Nie spróbowali przecież jeszcze grzanego wina, które na jarmarku smakowało najlepiej. Miał też w tym wszystkim inny cel. On jak on, skakał z radości przy każdym świecidełku i zachwycał się każdym wiszącym na gałązce reniferem, ale Ethan nie. Wyciągnęcie modela na jarmark docelowo było powiązane z tym, aby mu pokazać jakie święta mogą być wspaniałe, jak bardzo nie trzeba się dziwić Antkowi, że tak je uwielbia.
-Od kiedy żyjesz na czas, marudo? - zaśmiał się i sam wyszedł z samochodu kierując się wgłąb jarmarku trzymając Ethana za dłoń. Sam musiał przyznać, że tegoroczny jarmark był jednym z piękniejszych jakie dotąd w życiu widział, a miał okazję zobaczyć kilka z różnych części USA, jak i świata! Uroku na pewno dodawało to, że był obok niego model. -Światełka, rzeczy dla psów, choinka, a do tego grzane wino. Odhaczmy je jako pierwsze to tak za godzinkę będziesz mógł wsiąść za kółko - starał się logistycznie do wszystkiego podejść, choć po takim winie to na pewno nic by się nikomu nie stało. Zaciągnął go więc na stoisko z grzanym winem, zamówił im po jednym, a kiedy już je dostali to mogli iść dalej. -Święta! - powtórzył już chyba po raz ósmy dzisiaj rozweselony po całości. Upił pierwszy łyk grzańca, po czym zatrzymał się chwilę kierując twarz na przeciwko niego. -Choinkę zostawimy na koniec, pójdziemy teraz po światełka, później po rzeczy dla psów - zakomunikował mrużąc oczy, bo drobinki padającego śniegu wlatywały mu co jakiś czas do oczu, tak sobie niefortunnie stanął. -A teraz zachęcam do całusa - uśmiechnął się ruchem głowy wskazując na jemiołę, pod którą właśnie stali!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lepiej będzie jeśli Ethan nie dowie się o tym, że większość rzeczy, które Antek kupił była im zupełnie niepotrzebna. Chociaż model właśnie takie zdanie miał na ten temat, uważał, że gdyby kupili połowę z tego wszystkiego, to w zupełności by wystarczyło... a nawet to byłoby za dużo. Dobrze, że Tosiek to oszczędzał jednak i nie wybierał się na święta do rodziców, za to co nakupił to miałby bilet w obie strony i tego to model akurat był całkowicie pewny, obleciałby całą Europę i jeszcze zostałoby mu na prezenty dla chomików. Model słyszał już tyle razy o tym, że są święta, że może w końcu sam zacznie traktować ten czas jakoś wyjątkowo? Oby tylko nie kojarzył mu się jedynie z świątecznym szaleństwem i ciąganiem po sklepach przez Tośka.
Światełka na choinkę wcale nie były im aż tak potrzebne, bo choinki jeszcze nie mieli, nowe jedzenie dla psów tym bardziej nie było im potrzebne bo przecież nie potrzebowali rewolucji na same święta, więc bezpieczniej by było gdyby jadły to, co przez resztę roku. Ethan nie zachwycał się tym wszystkim, nie widział w tym sensu i święta nigdy nie były dla niego jakimś szczególnym czasem w roku. Jednak jeśli ktokolwiek miał go przekonać do tego wszystkiego, to tylko Antek. -No właściwie to od teraz.- marudził, nie dało się tego ukryć. Ten jarmark nie był pierwszym, na który dał się Tośkowi wyciągnąć ale z pewnością był pierwszym, który model być może uzna za wyjątkowy. Było tutaj pięknie, wszystko było cudownie oświetlone, a od ludzi biła świąteczna atmosfera. To wszystko jednak nie było wystarczające, Ethan wciąż marudził i wciąż uważał to wszystko za wymysły Antka, nie wiedział w jakim celu ludzie wariują na święta, które zaraz i tak się skończą. Model nie widział w tym czasie nic wyjątkowego, grudniowy dzień, jak zwykły dzień, nic szczególnego. -Za godzinkę?- popatrzył na niego marszcząc brwi, tego nie było w planach, planował spędzić tutaj te dziesięć minut i wrócić do domu, nie więcej! Rozglądał się dookoła, kiedy zaciekawiły go jakieś ozdoby albo jakieś stoisko, a to już było coś. Zgodził się na grzane wino, ale zanim upił łyk minęła chwila, bo to faktycznie oznaczało, że będą musieli spędzić tutaj trochę czasu, więc trzeba było to dobrze przemyśleć. Ostatecznie mógł się na to zgodzić, skoro jechali już taki kawał to nie było sensu od razu wracać. Dał się już wyciągnąć z domu, marudził po drodze, więc mógłby trochę odpuścić. Wiedział, że spędzanie z nim świąt może być ciężkie, nie cieszył się z ubierania choinki, przystrajania całego domu, robienia świątecznych potraw i panującej atmosfery... Chociaż grzane wino i jemioła były w punkt, tym święta mogły sobie u niego zapunktować. A przede wszystkim miał Antka, który na pewno nie odpuści mu w tym czasie. -Święta.- westchnął pod nosem, nadal nie widząc w tym nic fascynującego. -Choinkę zdecydowanie zostawiamy na koniec.- nie będzie jej ze sobą nosił po całym jarmarku, a wiedział, że cały jarmark z pewnością przejdą, bo jego chłopak nie ominie ani jednego stoiska. -Ale co ty chcesz tutaj kupić dla chomików?- zapytał, bo tak na pierwszy rzut oka nie miał pojęcia co można kupić dla psów na takim jarmarku. Zresztą skąd miał wiedzieć jak nigdy zbytnio nie przykładał uwagi do tego, co było na takich targach. Upił łyk grzańca i musiał przyznać, że był wart spróbowania, punkt dla Antka, zawsze wiedział jak Ethana podejść. Spojrzał do góry na jemiołę pod którą się znaleźli, dlaczego wcześniej jej nie zauważył? Pokręcił głową -Taki jesteś przebiegły?- uśmiechnął się (w końcu!) i przysunął się do niego zostawiając na jego ustach czuły pocałunek. Drugi punkt dla Antka. Nie mógł mu odmówić skoro magicznie znaleźli się pod jemiołą... która Tosiek na pewno zauważył chwilę wcześniej i specjalnie tam właśnie ich skierował.
-Zobacz jakie piękne świąteczne legowiska dla psów!- eee, Ethan? No, w każdym razie pociągnął Antka w tamtym kierunku ale orientując się, że zareagował zbyt entuzjastycznie zwolnił i odchrząknął. -To znaczy, możemy kupić chomikom pod choinkę nowe legowiska, niekoniecznie świąteczne, bo to trochę kiczowate.- szybko się poprawił upijając kolejny łyk grzanego wina, absolutnie nie będzie świątecznych legowisk ani żandego świątecznego przebierania piesków, jeszcze nie zwariował.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niech jeszcze chwilę poczeka to będą mu się kojarzyć z uśmiechem, ładnym świątecznym sweterkiem, świątecznymi sweterkami dla psów, dobrym świątecznym jedzeniem i kolorowymi światełkami! Antek już miał wizję na udekorowanie domu tak, aby wszędzie było przytulnie, biło od tego dużo ciepła, a do tego żeby nawet takie osobistości jak jego chłopak mogły powiedzieć ze szczerego serca, że faktycznie czas świąt jest wyjątkowy w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Niech tylko wszystko będzie gotowe, niech tylko będą mogli zająć się sprawami w domu, a będzie idealnie. Przygotowania same w sobie też nie należały do ulubionych części świąt dla Antka. Nie przeszkadzały mu co prawda, ale wolał już ogarniać wszystko w domu. W ciepłym domu pomiędzy choinką, bombkami, a światełkami i jedzeniem, którego też zamierzał ugotować jak dla wojska, choć jeszcze o tym nie wiedział.
-Tak, za godzinkę, nie marudź, jesteś gorszy niż ja - zażartował ściskając mocniej jego dłoń. To na pewno nie będzie wspomniane przez modela pięć minut. To dopiero początek tego, co tak naprawdę Antek miał w rękawie jeśli chodzi o święta. -Więcej entuzjazmu! - szturchnął go z uśmiechem. Żałował, że nie wziął czapki świętego Mikołaja. Kilka osób już w takowych tutaj minęli, a Rowley idealnie wpasowywał się w takie osoby. Nie widział przeciwwskazań do tego, aby świętować po całości! Co prawda cały ubrany jak Mikołaj by nie wyszedł, ale taka urocza czapka była jak najbardziej w punkt. Pokiwał wesoło głową uśmiechając się od ucha do ucha. Genialny pomysł z tą jemiołą, duh! Dobrze, że rozglądał się wszędzie gdzie tylko mógł, aby nie pominąć żadnego szczegółu to i taką jemiołę udało mu się wyhaczyć. Z takim samym szerokim uśmiechem przyjął pocałunek, po czym rzucił się za modelem, któremu powoli chyba świąteczny nastrój wchodził do głowy! -Myślisz, że dwa legowiska będą im potrzebne? - zastanowił się. Jakby tak je zmusić do spania na jednym to oszczędności trochę złapią. I pomyślał o tym Antoś, który w trakcie tego dnia wydał więcej niż powinien, co jak słusznie zauważył w rozmyślaniach Ethan, wystarczyłoby na podróż w obie strony do Rumunii. -Chyba, że weźmiemy im jedno legowisko i tamto tipi - wskazał na trójkątną chatkę stojącą gdzieś za legowiskami. -Jak się je ozdobi to nawet można zrobić je świąteczne - zaproponował, bo dzięki temu może i się pozbędę kilku rzeczy, które kupił pod wpływememocji i tak naprawdę nie miał na nie żadnego pomysłu. Upił kolejny łyk wina przyglądając się innym będącym na stoisku kocom, szalikom, a co najważniejsze bucikom dla piesków, które były tak piękne, że Antek wziął parę na otwartą dłoń, odwrócił się do modela twarzą i szczerząc zęby czekał aż ten zgodzi się na ich kupno. Sushi na pewno by w takich chodziła. Ona była stricte opanowaną damulką, która znosiła wszystko na spokojnie, będąc czasami nieco podstrzeloną. Afera za to miała idealnie dopasowane do siebie imię, a i Ethana super sobie dobrała, co było wiadomo już od początku pojawienia się chomików. Tak samo charakterna, a przy tym obrażalska i często była w centrum zainteresowania. -Odpuszczę światełka - oznajmił wykorzystując chyba największy ze swoich argumentów, aby przekonać Ethana do kupna kolejnej pierdoły.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Musi minąć jeszcze trochę czasu, żeby Ethan przyznał, że czas świąt jest wyjątkowy. Na ten moment było to wszystko dla niego po prostu męczące, w końcu ile oni godzin chodzili po sklepach... W tym nigdy nie zobaczy magii świąt. Teraz już sprawa miała się trochę lepiej, bo jednak jarmark miał swój klimat, tutaj szybciej przekona się do tego, że to wyjątkowy czas, a przede wszystkim może go cudownie spędzić razem z rodziną. -To nie jest możliwe, jesteś mistrzem w marudzeniu.- na pewno miał na to jakieś dowody. Ethan marudził tylko czasami, jak go Tosiek ciągnął za sobą po sklepach albo zbyt wcześnie wyciągał z łóżka... no i w innych sytuacjach ale to dlatego że po prostu był leniwy i uparty, a Antek był nadpobudliwy i nie usiedział chwili w jednym miejscu.
Westchnął na słowa o entuzjazmie, na to potrzebował jeszcze chwili. Istnieje szansa, że w tym roku polubi święta odrobinę bardziej, a za kilka lat będzie kupował więcej ozdób niż Antek, ale to naprawdę dopiero za jakiś czas. Musi przekonać się o tym, że święta są wyjątkowe, musi spędzić je z kimś kogo kocha, a wtedy na pewno będzie to miało jakiś sens. Skoro wcześniej nawet ich nie obchodził, to ciężko żeby je lubił. -A ty chciałbyś dostać jeden prezent i dzielić się nim z siostrą?- zaśmiał się, jak to jedno legowisko, psy były dwa, każde powinno dostać swój własny prezent. Co innego, że pewnie i tak będą spały na jednym albo wciąż na łóżku, z którego Eth nieskutecznie próbował je wyganiać. -Koniecznie musimy wziąć dwa legowiska, albo tylko tipi.- warto było się też zastanowić nad tym, czy będą mieli gdzie to wszystko położyć. Milion ozdób, choinka, legowiska, tipi... niedługo braknie im podłogi w domu. Zgodził się z tym, żeby ewentualnie ozdobić tipi, bo zawsze po świętach będzie można ściągnąć ozdoby, a chatkę zostawić.
Ethan od razu pokręcił przecząco głową, nawet nad tym nie myśląc, kiedy zobaczył, że Antek bierze do rąk psie buciki. -Będą wyglądać jak pajace.- skrzywił się. -Ja wiem, że ludzie robią z pomeranianów psich idiotów ale my nie musimy... Poza tym to na pewno nie będzie wygodne.- szukał na szybko argumentów. Chomiki pewnie miałyby to gdzieś, mogłyby chodzić dziwnie przez sekundę ale przyzwyczaiłyby się i do bucików. -Odpuścisz światełka?- zmarszczył brwi. -Więc odpuścimy też choinkę, bo nie będziemy mieli ją czym przystroić.- wiedział, że to nie jest możliwe, bo nawet on, nie obchodząc wcześniej świąt, nie wyobrażał sobie ich bez choinki. Zdecydowanie szybciej święta mogły odbyć się bez psich bucików, które już były wymysłem, tak samo jak te legowiska. -A może to?- wskazał na świąteczne obroże, które mogły być kartą przetargową.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ethan ma problem z przyznaniem tego wielu sprawom. Dobrze, że chociaż powoli odczuwał to w towarzystwie rodziny. Sam nawet zaczął nazywać Antka i chomiki rodziną, co jeszcze kilka lat temu mogło być dla niego nie do wypowiedzenia. Za te słowa tak w ogóle to Ethan dostał sójkę w bok! Antek wcale nie był mistrzem w marudzeniu. Czasami tylko narzekał na niektóre sprawy, ale tu się w sumie uzupełniali. Ethan marudził, że Antek jest nadpobudliwy, a Antek narzekał, że Ethan to leniwy typ kanapowca, który oprócz wyjścia czasem na siłownie to palcem nie kiwnie i gdyby nie Rowley to przyrósłby do kanapy i tyle by było z jego modelingu.
-No nie, nie chciałbym tak, masz rację, skoro są dwie to trzeba kupić dwa, ale odpuśćmy tipi, po co im - zastanowił się i to znowu była jedna z tych zachcianek, które fajnie byłoby mieć, ale niekoniecznie była ona potrzebna. Oczywiście Antek byłby wniebowzięty widząc jak dziewczyny leżakują w tipi, ale jak już jemu do głowy wpadło, że to przesada to musiało coś znaczyć. Nie żeby cztery śnieżne kule były komukolwiek potrzebne w domu tak samo jak świeczki, które dzięki swoim knotom imitują dźwięk palącego się kominka... -Bierzemy dwa legowiska - zwrócił się do sprzedawcy pozwalając sobie wybrać jedno, w którym rzekomo powinna spać Sushi, a to dla Afery zostawił wedle uznania Ethanowi. Byli od samego początku podzieleni na chomiki, także nic dziwnego, że taki Antek bardziej dbał o rudą. No, ale mruknął trochę niezadowolony. Oprócz legowisk nic więcej? Czuł jak jego wewnętrzne ojcostwo jest niespełnione. Nie miał za wiele innych pomysłów, choć Ethan coś zauważył! -Hmm - zastanowił się podchodząc bliżej niego. Objął go jedną ręką w pasie przybliżajac się do smyczy. Model doskonale wiedział, że to będzie strzał w dziesiątkę, nie wierzę, że nie. -Będą idealne - przyznał, po czym pozwolił sobie wybrać smycz dla Sushi, taka, która mu się podobała najbardziej i dołożył ją do dwóch wybranych już legowisk. Wyglądało na to, że pieski były już załatwione! Mieli dla nich wszystko, więc zostało dopić grzańca, którego Antek dopił i iść dalej! Czas na światełka i choinkę. Przy okazji jedno opakowanie bombek, które Antoś wyżulił wbrew temu jakie model miał zdanie na temat kolejnego pudełka ze szklanymi bańkami w domu. -Obiecuję, że to koniec moich zachcianek - spojrzał na niego przymilając się i wtulając w jego ramię. Co prawda były tęczowe i nie będą pewnie nigdzie pasowały, ale były piękne! I wcale niedrogie, więc nie chodziło tu w żaden sposób o pieniądze! -Swoją drogą nie mogę się doczekać aż odpakujesz prezent, który się pod nią znajdzie - zagaił, bo prezent miał już akurat od dobrych kilku dni schowany pod łóżkiem, bo doskonale wiedział, że Ethan tam nie zaglądnie. Zatrzymał się przy stoisku ze światełkami, ale nie przekminił wielkości choinki wcześniej. Przyjrzał się chłopakowi, po czym wydął usta w dzióbek. -Czy my chcemy dużą choinkę i mniejszą? - zpaytał, choć odpowiedź była jedna - dużą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dla Ethana przez bardzo długi czas nie było nic gorszego jak przyznanie się do własnych uczuć, przyznanie że kogoś polubił trochę bardziej, nie mówiąc już o tym ile zbierał się zanim wyznał Antkowi uczucia. Od tamtego czasu bardzo się zmienił, może wciąż nie latał za Rowleyem i nie wyznawał mu codziennie miłości ale co jakiś czas mówił mu o tym, że go kocha i pokazywał mu to na różne sposoby. Tych słów nie trzeba było wyciągać już z niego na siłę, a kiedyś nie był w stanie tego przyznać. Nie wierzył w miłość i w to, że kiedykolwiek się zakocha, to było dla niego totalną abstrakcją... A jak jeszcze ktoś by mu powiedział, że kupi dom pod lasem, w Seattle, opuści Boston, NY czy LA. Przestanie imprezować i szukać przygód na jedną noc, to popukałby takiej osobie w głowę. Nawet początkowo, kiedy poznał Antka nie sądził, że to potrwa dłużej niż miesiąc. Przecież Tosiek to był taki wkurzający! Przytulał się do niego, kazał się nosić na rękach i nie chciał uprawiać z nim seksu... No totalnie beznadziejnie. Aktualnie spędzali razem święta, do których podchodził jeszcze tak, jak początkowo do okazywania uczuć. Teraz trzymał Antka za rękę i całował go bez powodu, więc dla świąt też była jakaś nadzieja. - Zgadzam się. - przyznał ale i tak popatrzył na niego podejrzliwie, skoro już Antek stwierdził, że tipi nie jest potrzebne chomikom to naprawdę było coś dziwnego. Tak z własnej woli odpuścił kupno kolejnej niepotrzebnej rzeczy? Naprawdę musieli mieć już tego za dużo. Model chyba nie do końca wiedział, że świąteczne smycze będą strzałem w dziesiątkę, po prostu jak najszybciej chciał odwrócić jego uwagę od tych bucików. Tego by nie zniósł. Smycze przynajmniej im się przydadzą, a chomiki w bucikach wyglądałyby idiotycznie, dlatego był zadowolony, że Antek jednak odpuścił sobie ten pomysł. Wybrał ładne legowisko dla Afery i bardzo podobną wzorem smycz. Miał trochę łatwiej, do czarnego pasowały wszystkie kolory.
Z Antkiem to czasami jak z dzieckiem, zanim się obejrzał ten trzymał już w rękach kolejne opakowanie baniek i jak widać nawet nie miał zamiaru dyskutować z Ethanem, który z kolei już otwierał usta aby powiedzieć, że tego nie potrzebują. Odpuścił jednak widząc entuzjazm Antka. Nie miał pojęcia gdzie powieszą te wszystkie bombki ale gdzieś na pewno znajdzie się miejsce. - Oczywiście. - zaśmiał się i objął go ręką przytulając do siebie. Nie wierzył w to, że to będzie koniec wymysłów... Zaraz pójdą na jakieś inne stoisko i był pewny, że Antkowi znowu coś wpadnie w ręce, co okaże się być im niezbędne do życia.
- Mniejszą. - powiedział od razu ale widząc na pewno nieciekawą minę Antka przewrócił oczami. - Średnią? - zmarszczył brwi ale to pewnie też nie było dla niego satysfakcjonujące. - No dobra, taką żeby zmieściła się do samochodu. - i to była już ostateczna odpowiedź Ethana, nie będzie niósł choinki do domu na plecach. Teraz kolejna część, wybór światełek. W między czasie model skończył pić także swojego grzańca. - Prezent? Co mi kupiłeś?- popatrzył na niego pytająco, ale w sumie nie żeby się nie spodziewał prezentu, sam wciąż myślał nad idealnym dla Antka i jeszcze go nie kupił... Ale miał przecież jeszcze chwilę. Nie spodziewał się też tego, że dowie się już teraz co znajdzie pod choinką. Na pewno mu Tosiek nie powie, ale warto było spróbować.
- Weźmiemy co najwyżej dwa komplety światełek. Więcej nie potrzebujemy. - powiedział niemal od razu, chociaż sam nie miał pojęcia ile faktycznie potrzebują tych światełek, zostawił Antkowi decyzję jeśli chodziło o kolor lampek, bo modelowi jeszcze na ten moment było to obojętne. Czy białe, kolorowe, żółte czy niebieskie... Przeczesał palcami jego włosy, przy okazji strzepując trochę śniegu. Starsza Pani siedzącą przy straganie ze światełkami popatrzyła na nich dziwnie ale uśmiechnęła się zaraz, kiedy złapała kontakt wzrokowy z Ethanem, który przez jakiś czas patrzył tylko na Antka. - Urocze. - skomentowała i złożyła razem ręce. Wstała z miejsca, po czym zaczęła wyciągać milion światełek, podsuwając je po kolei Antkowi. Ethan nie wiedział co było w tym uroczego! Znowu był obladowany zakupami i sam chyba nie dostrzegał sposobu w jaki patrzył na Antka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Aktualnego Ethana Antek nie wymieniłby na nikogo innego. To, ile musiał się nastarać i ile musiał czekać, aby ten tutaj był w końcu przekonany do tego związku to wie tylko on sam. Trochę przekichane, że przy okazji poznał Rowleya niemalże na wylot i nawet w tej sytuacji z tipi model był już podejrzliwy co do zachowania Antka, ale oczywiście ten nie miał zamiaru pokazywać, że coś jest na rzeczy. Po prostu się rozmyślił, to się zdarza, tak?
-Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie, narzeczonym kiedyś też może będziesz - ho, ho, dawno nie było już tego tematu! Wszystko przez to, że ostatnimi czasy Antek sam zaczął rozkminiać, że to może Ethan czeka na pierścionek i może to on powinien uklęknąć i poprosić go o rękę? Gdyby miał nieco więcej argumentów za tym, że Wild chciałby się zaręczyć to zapewne nie miałby oporów przed tym, aby kupić pierścionek, zrobić nastrój i klękać. No, ale aktualnie nie miał, a klękać mógł tylko do jednego, wiadomo. Z drugiej strony też wolał się wstrzymać do ruchu Ethana z uwagi na jego awersję do zakładania rodziny, z czym poniekąd poważnie wiązały się zaręczyny... Dla Antka. -Dobrze, więc taka żeby zmieściła się do auta, więc duża nie może być, średnią jak weźmiemy to będzie jeszcze miejsce także można chyba jedną z większych wziąć - zaczął kminić na głos. Typowo, jak tylko usłyszał jaką ma przestrzeń do zapełnienia to będzie ją zapełniał po same brzegi. To nie tak, że jak ma się zmieścić do auta to Tosiek wybierze jedną z mniejszych, nie. W takim przypadku to właśnie Antek zastanawiał się będzie nad wymiarami auta od środka i przyrównywał choinki do swojej wyobraźni. Z nim to albo konkretnie, albo wcale, bo później za dużo sobie wyobraża jak ma duże pole do popisu.
-Chyba zwariowałeś jeśli myślisz, że Ci powiem. Na pewno mogę Ci podpowiedzieć, że potrzebowałeś tego już od jakiegoś czasu - tyle postanowił powiedzieć, choć miał ochotę dodać dla złośliwości, że chodzi o tabletki na potencję, ale nie wiedział jak jeszcze do chodzenia po jarmarku ma się model, więc wolał nie ryzykować szybkiej rundy po choinkę i jazdy do domu. Nie widział jeszcze kilku atrakcji związanych z całym tym jarmarkiem! Na przykład zaraz za ich plecami była karuzela z konikami, na której jeździły roześmiane dzieci! A po ich prawej świeciła się altana, która podobno spełniała życzenie każdego kto się w niej pojawił! Alejka św. Mikołaja, szopka bożonarodzeniowa oraz diabelski młyn to tylko kilka rzeczy, do których podejść chciał Antek, aby zobaczyć je z bliska. -Dobra, jak uważasz, to ja wybiorę coś co będzie nam pasowało do wszystkiego - oznajmił przyglądając się chłopakowi kiedy ten przeczesał jego włosy. Spojrzał mu głęboko w oczy nie potrafiąc oderwać od nich wzroku przez dłuższą chwilę. Był taki szczęśliwy! Jakiś Tosiek z innego wymiaru to teraz skacze po ścianach i sufitach ze szczęścia, że taki Ethan mu towarzyszy i darzy go takim prawdziwym uczuciem, a też świata poza nim nie widzi! Kiedy Rowley wybierał lampki do modela podbiegł jakiś szczeniak, który zaczął go obwąchiwać. Tosiek odwrócił się, aby jednak poradzić się trochę modela w sprawie światełek i przykuł uwagę do zwierzaka skaczącego Ethanowi po nogawce. -Czy Ty przez tą chwilę kupiłeś psa? - zmarszczył brwi rzucając spojrzeniem po ludziach dookoła, ale ani widu, ani słychu właściciela. Cholera wie skąd się ten kundel wziął! -Chciałem iść jeszcze na diabelski młyn, z psem nas nie wpuszczą - w dalszym ciągu trzymał trzy rodzaje lampek w rękach. Przypomniał sobie o nich, po czym wskazał na nie unosząc ręce. -Czerwone i niebieskie będą w porządku? - zapytał nie pamiętając w sumie które to które, bo był co chwila rozpraszał go piesek, którego tak bardzo chciałby wziąć do domu... Ale dobrze wiedział jakie model miałby zdanie w temacie... Poza tym wydawąło się, że jakaś dziewczynka biegnie w ich stronę. Czyżby to był jej piesek?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Hmm... No nie, Antkowi się nie zdarza, że tak po prostu rozmyśli się z pomysłu kupienia jakiejś nowej, zbędnej rzeczy. On to cierpi na typowe zbieractwo i niedługo Eth pod jego nieobecność będzie musiał robić w domu porządki i wyrzucać takie niepotrzebne rzeczy... a Tosiek nawet by nie zauważył! Bo dawno zapomniałby o tym, że coś takiego w ogóle miał, więc przynajmniej nie zarzuci nic Ethanowi.
-Może?- miał nadzieję, że to jednak nie jest wstęp do oświadczyn! -Bo jeśli będę to wiadomo, że najlepszym.- a to wcale nie była zgoda. Tak naprawdę Ethan nie miał pojęcia czego obawia się w temacie zaręczyn i stety niestety, nie traktowałby tego jako wstęp do zakładania rodziny. To, że chciał spędzić z Antkiem resztę życia wcale nie oznaczało, że chciał spędzić je także z gromadką dzieci. Ten temat nie był w ogóle łatwy. Był pewny co do ich wspólnego życia, tylko wciąż mieli na to nieco inne spojrzenie. Model uważał, że takie zaręczyny totalnie niczego nie zmieniają, wciąż będą razem, wciąż będzie go kochał, tylko ludzie będą im gratulować kolejnego etapu związku, który niewiele będzie różnił się od tego teraz. Eth niezbyt często o tym myślał, dopóki Antek nie zaczął jakiś czas temu po raz pierwszy tego tematu. Od tamtej pory wie, że to jest dla niego ważne i może faktycznie pora nad tym pomyśleć... dla modela było też jakoś oczywiste to, że to on powinien kupić pierścionek... A jak wszyscy wiemy, jeszcze do niedawna miał problem z wyznawaniem miłości, co dopiero z klękaniem.
-Okej, nieważne, wybierz jaką chcesz.- zaśmiał się, kiedy Antek zaczął dostosowywać wnętrze auta do rozmiarów choinki. -Ale weź pod uwagę jeszcze miejsce, którego potrzebujemy na twoje zakupy.- a jeszcze chwila i będą musieli kupić jednak małą choinkę. Tym bardziej, że była przewidziana dopiero na samym końcu.
Nie miał pojęcia czego potrzebował już od jakiegoś czasu, kompletnie nic nie przychodziło mu do głowy, jakaś beznadziejna ta podpowiedź była. Coś mu się zepsuło w ostatnim czasie? Nie przypominał sobie, nie sądził też żeby potrzebował leków na potencje i lepiej, że Tosiek nie powiedział o tym głośno! Już sobie grabił nieświadomie flirtując w pracy. Co to będzie jak się Ethan dowie... póki chodził grzecznie po jarmarku i od kilku minut nawet nie narzekał, to psucie tego byłoby zbrodnią. No i tutaj własnie zbliżamy się do tematu dzieci. Biegały wokół tej karuzeli, krzyczały i nie wiadomo było o co im właściwie chodzi. Zdecydowanie ciekawszym miejscem była altanka, w której Ethan mógłby pomyśleć życzenie o tym, aby te święta już minęły. Chociaż z każdą chwilą był bliżej przyznania się do tego, że było tutaj nawet przyjemnie. -Każde będą nam pasowały, bo mamy już wszystko, we wszystkich możliwych kolorach. - uśmiechnął się i na pewno miał całkowitą rację, jakie światełka by Tosiek nie wybrał, to na pewno znajdą coś, co będzie do nich idealnie pasować. Widząc jego entuzjazm model naprawdę starał się go nie psuć. Widział ile radości sprawia mu kupowanie tych wszystkich pierdół, kiedy on sam przeszedłby cały jarmark w dziesięć minut, kupując jedynie choinkę i światełka.
Odwrócił wzrok od Antka wybierającego światełka dopiero, kiedy zorientował się, że coś chodzi mu koło nogi. Rozejrzał się dookoła, ale wtedy jeszcze nie zauważył nigdzie właściciela psa. -Zapewniam Cię, że dwa nam wystarczą.- zastrzegł od razu, w razie każdego przyszłego pomysłu. Wyciągnął rękę do szczeniaka, który oparł się przednimi łapami o jego nogę, na co zaczął się jeszcze bardziej cieszyć. Ostatnimi czasy Eth trochę ześwirował na punkcie zwierzaków, więc niemal od razu zaczął gadać do psa, zaczynając od wychwalania jaki to był słodki, a kończąc na pytaniu czy się zgubił. -Co?- zapytał, kiedy głos Antka odciągnął jego uwagę od szczeniaka, nie miał pojęcia o co Antek go pyta ale widział światełka w jego dłoni, to pewnie o to. -Weź te.- wskazał na pierwsze lepsze, nie do końca odpowiadając na zadane mu pytanie. Przykucnął przyglądając się psiakowi ale... o nie, nikt go w to nie wkręci. Odsunął się od szczeniaka bo na pewno nie on będzie tym, który będzie tutaj rozmawiał z dzieckiem. Nieświadomie nawet zrobił krok do tyłu. Bo o czym rozmawia się z dziećmi? Nie powinno się wtedy uciekać w drugą stronę? -Wygląda na to, że już wiemy czyj to pies.- proszę bardzo Antek, możesz wykazać się podejściem do dzieci i oddać małej psa, bo model miał już na końcu języka wykład o tym, że psa powinno się pilnować i mogła mu się stać jakaś krzywda.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z tymi zaręczynami u nich to w ogóle temat rzeka, a już na pewno Antek poruszy ten temat na święta. Lubił do niego wracać od czasu do czasu tak, aby właśnie Ethan nie zapomniał o tym, że chodzenie ze sobą w ich wieku to miła sprawa, ale są etapy, które do czegoś zobowiązują. Jak na przykład etap trzydziestu lat, gdzie Antek nigdy nie widział siebie będącego z kimś w związku jak licealista. Jego wyobrażenia kontra życie jakie go spotkało bardzo mijały się. Uporczywie dążył do realizacji swojego świata wykreowanego w głowie, ale jak widać nie wszystko jest w stanie przeskoczyć. Model miał swoje patrzenie na świat, nie pokrywało się ono z patrzeniem Antka i Rowley musiał w końcu dorosnąć, by zrozumieć, że taka jest kolej rzeczy. Nie zostawiłby Wilda za żadne skarby świata. Zostało mu więc zrozumieć.
-Zobaczymy, trzymajmy kciuki, że jednak jakiś wstęp do ślubu ogarniemy przed emeryturą - zaśmiał się, bo już nie mógł się powstrzymać, by niczego nie powiedzieć, ale resztę już zachowa dla siebie... I dla Ethana w trakcie świąt. Byleby się tylko nie pokłócili o to, bo wiadomo jak bojowy jest pod tym względem Antek. -I nic się nie martw, nie zapełnię nawet połowy auta - dopowiedział z uśmiechem ponownie wtulając się w jego ramię. Nie wszystko było tak oczywiste jak większość działań Tośka. Jak jechali na zakupy to wiadomo, że będzie pełno siatek. Jak zaczynał słodzić Ethanowi to wiadomo, że potrzebował ogromu atencji i czułości. Za to jak mówił, że ma dla niego prezent to mogło być wszystko, nigdy nie był pod tym kątem przewidywalny.
Dobrze, że Tosiek by tego nie usłyszał! Pierwsze wspólne święta, we wspólnym domu, ze wspólnymi chomikami, które traktowali jak córki (przynajmniej Antek) i Ethan by chciał żeby już minęły? Przecież tu by się wywiązał taki płacz, że aż. Przykro byłoby mu chyba do następnych świąt... Ale aktualnie miał za dużo frajdy i nie siedział w ethanowych myślach. Jeszcze więcej miałby gdyby pies, który kręcił się wokół modela należał do nich, ale doskonale wiedział jakie zdanie na temat większej ilości zwierząt na model. Musiałoby mu odbić żeby w ich domu pojawił się kolejny pies... Albo kot, papuga, jaszczurka, jeleń... Cokolwiek. -Jakbyś od razu myślał, że będę go chciał zabierać do domu - oburzył się, ale bezpodstawnie. Ethan miał rację, gdyby tego nie powiedział to Tosiek od razu pakowałby go do auta. Miał rozterkę pomiędzy światełkami, a psem, bo bardzo chciał i jedno i drugie obok siebie, ale nie miał na tyle rąk, więc czym prędzej kupił lampki, a następnie podszedł do modela rozmawiającego z pieskiem. -Nie wiem co jest słodsze ten piesek czy Twoja osoba w towarzystwie zwierząt - zwrócił uwagę śmiejąc się, bo musiał to zauważyć, wręcz musiał! Przypominało mu to dlaczego tak go kocha. -Czy to Twój piesek? - zagaił do dziewczynki, która do nich podbiegła, ale trochę bała się podejść. Kiedy pokiwała głową na wznak, że tak Antek planował wręczyć jej pieska, ale przecież jest duża szansa, że pies znowu jej ucieknie... -Co się cofasz? Jakby to był przystojny typ naszego wieku to pewnie tak byś się nie cofał - wywrócił oczami, bo to przecież było dziecko, jakieś na oko osiem lat... Taki sam człowiek jak i oni, a model to od razu, cyk, krok w tył i najlepiej rozglądać się dookoła, że niby nic nie widzi. Albo przypilić i podrzeć się na dziecko, to też typowo. Z dwojga złego to w sumie dobrze, że olał temat. -O, Twoja mama chyba tam idzie - uśmiechnął się machając do kobiety, która zmierzała w ich kierunku wołając dziewczęce imię. Piesek latał od nogi do nogi, ale nie chciał dać się złapać, więc Tosiek podstępem wykorzystał nogę Ethana, złapał psa, a potem... Zapiął mu smycz, którą kupił dla Sushi. Przy okazji spojrzał wymownie na Ethana, co by się nie odzywał. Kupi drugą. Dobrze, że obrożę ten pies miał to chociaż zaoszczędzą na obroży. -Wesołych Świąt - wręczył dziewczynce smycz, po czym dowiedział się od niej, że jeszcze nie zdążyli mu kupić smyczy. Na co Antoś rozłożył ręce uśmiechając się od ucha do ucha. -Pierwszą już ma, mam nadzieję, że będzie służyć - dodał podnosząc się z klęczek. Pogadał jeszcze chwilę z mamą dziewczynki, pożyczył wesołych świąt i zarzekał się, że nie ma problemu, że to tylko prezent i nie przyjmie odmowy. Matka z córką się pożegnały, a Antek zwrócił twarzą do modela. -Jesteś zły? - zapytał mrużąc oczy. W żaden sposób póki co tak nie myślał. Wyczuwał możliwość wiszącą w powietrzu, ale nie myślał, by jego chłopak był o coś zły. Być świadkiem takiego gestu to chyba nic, co mogłoby zezłościć?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Do trzydziestki jeszcze trochę im zostało, więc Ethan ma jeszcze czas i na razie może się jeszcze wstrzymać z oświadczynami, chociaż na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że Antek teraz będzie często poruszał ten temat. Tyle, że Ethan działał trochę odwrotnie, może nie byli zaręczeni ale nie mieszkali już przynajmniej w ciasnym wynajmowanym mieszkaniu. Mieli pieski i tworzyli rodzinę. Już teraz nie było szans, żeby model zamienił to na coś innego, dlatego też, skoro Antkowi tak bardzo zależy na zaręczynach to na pewno w końcu ulegnie, bo przecież chciał z nim być i wyrósł już z czasów bycia beznadziejnym chłopakiem. -Już jesteśmy na etapie ślubu?- popatrzył na niego pytająco, jeszcze nie było zaręczyn, które dla Antka były oczywistym wstępem do ślubu, a dla Ethana... no cóż, były po prostu zaręczynami. Ale to nie było tak jak w przypadku dzieci, że totalnie nie brał tego pod uwagę.
Co roku chciał żeby święta jak najszybciej się skończyły, bo po prostu nie były dla niego niczym wyjątkowym. Aktualnie bardziej byłoby to pod tym kątem, że Tosiek przestałby znosić do domu zakupy i ciągać go po sklepach całymi dniami. Z tego, że spędzał te święta z nim, w ich nowym domu naprawdę się cieszył, tylko nie czuł jeszcze magii świąt w takim stopniu jak jego chłopak. Wszystko przed nim.
-Tak by było, każdego psa chcesz od razu przygarnąć.- już go trochę znał i wiedział, że niedługo mogą mieć cały dom zwierząt.. co do których Ethan nie miał żadnego ale. Uwielbiał psy, koty i wszystkie inne, a to że zrobił aferę o chomiki wcale nie oznaczało że ich nie chciał, chciał, ale nie był gotowy, a Antek postawił go przed faktem dokonanym i nie było odwrotu, wtedy się wkurzył. Zwierzaki jednak uwielbiał, od zawsze, a odkąd mieli chomiki, to przekonał się o tym jeszcze bardziej. Starał się dobrze je wychowywać, nie pozwalać im na wiele ale jak trzeba było to robił też z siebie głupka bawiąc się z nimi na podłodze. Gadał też jak widać do obcych psów. -Nie jestem słodki.- przewrócił oczami, ale nie było czasu dalej ciągnąć tego tematu, bo zjawił się dzieciak. Wild był pewny, że Antek poradzi sobie z tym idealnie. -Wtedy na pewno bym się nie cofał, chciałbym zabrać go do domu.- uśmiechnął się, wciąż pozostając na swoim miejscu, czyli dwa kroki z tyłu. Oczywiście tylko sobie głupio żartował... Dobrze, że Antek miał chwilowo inne zajęcie bo już widział oczami wyobraźni jego mordercze spojrzenie. Obserwował dziewczynkę rozmawiającą z jego chłopakiem i zawsze zastanawiał się skąd ludzie wiedzą, co powiedzieć do takich małych dzieci. On to nie wiedział, zawsze chciał znaleźć się jak najdalej od nich. Pomógł oczywiście złapać psa, bo jak widać oni we dwójkę mieli już do niego lepsze podejście niż jego właściciele. Jakoś przełknął pomysł Tośka, żeby oddać im smycz ale myślał, że go szlak jasny trafi, kiedy usłyszał, że jeszcze nawet smyczy mu nie kupili i zabrali psa o tak o, luzem na jarmark. -I uchroni go przed śmiercią pod kołami samochodu, Wesołych Świąt.- mruknął, dodając swoje pięć groszy do słów Antka, na co otrzymał dziwne spojrzenie od kobiety... która musiała wiedzieć że miał racje. Odprowadził ich niemiłym spojrzeniem. Nie wiedział jak znalazł problem w tej sytuacji, ale go znalazł i niezwykle się zirytował. -Na Ciebie? Nie, przecież dokupimy smycz.- zapewnił go od razu bo bez żadnego problemu mogą kupić drugą smycz w drodze powrotnej, nie kosztowała majątek i mogli sobie na to pozwolić. -I masz już swój dobry uczynek na święta.- skradł mu szybkiego buziaka, bo tak, miał wspaniałego chłopaka, który gdyby tylko był w stanie to pomógłby wszystkim na tym świecie. -Jestem zły na ludzi, którzy nie mają pojęcia o opiece nad szczeniakiem, kupują psy dzieciom i mają gdzieś ich bezpieczeństwo. Jak można zabrać szczeniaka na jarmark, bez smyczy.- obruszył się, no wkurzało go to i tyle. Póki jeszcze myślał, że pies się wyrwał dziewczynce, to byłby w stanie to zrozumieć bo mogła nie mieć szans go utrzymać ale skoro nawet nie był na smyczy to całkowicie zmieniało postać rzeczy. To tak, jakby mieli tutaj chomiki latające dookoła wszystkich ludzi. Wziął dwa oddechy i stwierdził, że najlepiej będzie nie zawracać sobie tym głowy. -Możemy iść dalej?- przypomniał sobie też o światełkach, bo głównie po to tutaj przyjechali ale zaraz zobaczył, że Antek ma je w ręce, więc ruszył dalej. Zatrzymał się najpierw przy regionalnych alkoholach i kupił wino, kilka różnych butelek piwa i jakąś nalewkę, bo akurat alkohol z różnych regionów świata zawsze lubił zwozić do domu. Tego z Seattle jeszcze nie mieli, mimo że tutaj mieszkali. Jarmark był idealnym miejscem żeby takowy zakupić. -Z tym wszystkim na diabelski młyn tym bardziej nie pójdziemy.- zaśmiał się, pamiętał o tym, że Antek chciał tam pójść. -Ale jeśli to wszystko to mogę to zanieść do samochodu.- zaproponował i chyba nawet zapomniał o tym, że minęło już te dziesięć minut. Legowiska nie były małe, alkohol też trochę miejsca zajmował, bańki, światełka. Niby niedużo ale niewygodnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Zaraz będziemy wybierać zakład pogrzebowy, uwierz mi - powiedział śmiejąc się. Do tego też im zostało jeszcze wiele, wiele lat, ale mimo wszystko zdawał sobie sprawę jak szybko biegnie czas. Ten tu obok niego towarzyszył mu już pięć lat, a przynajmniej od dwóch nie odstępuje go na krok i zabiłby za niego także emerytura? Śmiało można powiedzieć, że zaraz.
No tak, z tymi psami to tak właśnie było. Dziękować całemu wszechświatowi, że Ethan był tą rozważną częścia związku, która nie świrowała przyzwyczajona do tego, że może spełniać każdą swoją zachciankę. Żyli nad stan, to na pewno, ale Ethan nie korzystał z tego tak, jak robił to Antek, bo uwaga (to może zabawnie zabrzmieć jeśli ktoś znał modela w przeszłości) był odpowiedzialny. No i przede wszystkim słodki! Nie mógł tego zobaczyć, więc nie wiedział o czym mówi Antek. Taki typowo męsko wyglądający prawie-trzydziestolatek rozmawiający z psem potrafił zwrócić uwagę oczu jak i roztopić serduszko. Na pewno antosiowe, inne nie miały znaczenia, to chyba logiczne. Zupełnie inaczej sytuacja się miała kiedy Antek nie pomyślał i się podstawił, a Ethan to wykorzystał. Jak w chwili, gdzie wspomniał o zabieraniu jakiegoś, tfu, pedała do chałupy. Połowa tego domu była jego, więc nie było opcji na jakąś inną wywłokę tam. Ta z Rumunii zdecydowanie musiała wystarczyć modelowi i jakby tylko mógł to naprawdę zgromiłby go wzrokiem, a jakby mógł nim zabijać to na pewno Ethan walczyłby o życie za ten tekst.
-Ej, masz rację! Zrobiłem dobry uczynek, odhaczone! - ucieszył się, po czym wyciągnął telefon i odznaczył w Excelu, że to już ma za sobą. Nie, nie komentujmy tego, niektóre rzeczy po prostu Antek musiał mieć zapisane. Na przykład w takim własnie Excelu. -Nie znasz całej historii, dlaczego do razu się irytujesz, że są tacy głupi? - stanął w ich obronie, bo o ile jego chłopak mówił z sensem to nie zgadzał się z osądem tych ludzi tak od razu. -Mogli tego pieska dopiero co wziąć, dopiero co kupić, a przyszli tu właśnie po smycz i obrożę. Mógł się zerwać ze smyczy, a ta została z ojcem, który gdzieś tam jest - zaczął wymieniać możliwe scenariusze kierując się za modelem, który ruszył wzdłuż kolejnych straganów. Antek splątał palce ich dłoni póki jeszcze mógł to zrobić. Podejrzewał, że za kilka chwil będą mieli tyle rzeczy, że nie będzie nawet jak iść obok siebie. Miał wrażenie, że spędza właśnie najlepsze zakupy ever. W powietrzu unosił się zapach cynamonu, świątecznych wypieków oraz pięknych perfum przechodzących obok ludzi. Wszyscy mieli na sobie jakiś świątezny element, zdawali się być szczęsliwi co wnioskował po ich uśmiechach, a oświetlenie i ułożenie tegorocznego jarmarku musiało być przemyślane przez jakiegoś perfekcjonistę! Antkowi więcej nie było potrzebne do tego, aby osiągnąć maksimum swojego szczęścia. Niosąc tak wszystkie te rzeczy zaczął zastanawiać się nad tym diabelskim młynem. Czy na pewno chciał tam wchodzić? -Może odpuścimy sobie ten diabelski młyn? Moje wszelkie siły, choć to brzmi nierealnie, zaczynają ode mnie uciekać i, choć to też zabrzmi niewiarygodnie, robię się zmęczony - zaśmiał się, bo to, że on tracił jakiekolwiek siły było mega dziwne! Mogli więc pójść do choinkę i zawijać się do domu. -Chodźmy po choinkę i wracajmy. Chyba, że poza zakupami chciałbyś ponieść jeszcze mnie - uśmiechnął się od ucha do ucha szczerząc do niego zęby. Wiedział, że nic z tego, także skierowali swoje kroki najpierw odnieść rzeczy, które przy wyborze choinki były im zbędne, bo trzeba będzie jednak jakoś tą choinkę zabrać, a nastęnie po choinkę, gdzie Antek to już w ogóle się zgubił. Tyle drzew to on nie widział nigdzie od ostatniego czasu. Stał ściskając ethanową dłoń, bo znów mógł to swobodnie robić i skakał wzrokiem z drzewa na drzewo. -Nie wiem - uniósł głowę spoglądając na modela. Westchnął głośno mając najtrudniejszy wybór przed sobą! -Im więcej gałęzi tym lepiej, musi być wyższa niż on - zwrócił się do pana, który stał obok nich. Na początku patrzył na nich trochę spode byka, pewnie za sprawą ich złączony dłoni, ale zaraz zluzował. Nikogo zabić tu nie chcieli, tak? -...i super by było, gdyby była już w jakiejś donicy - zastanowił się. Halo, przecież nie mieli takiego auta, by dwa metry choinki się zmieściło. -Macie dowóz pod dom? - zapytał z nadzieją, że jednak, ale pan pokręcił głową w znak, że nie. Zerknął znowu na Ethana, ale teraz się nie odezwał. Patrzył tylko. Nie wiedział jak to było we Francji, ale Tosiek to zawsze miał ogromną choinkę jak z bajki w domu i mógł ją ubierać wszystkim co tylko było dostępne; od cukierków, bombek i światełek po anielskie włosy, łańcuchy i brokat.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lata mijały, to fakt, ale Ethan nie myślał jeszcze o zakładach pogrzebowych, nie miał okazji jeszcze wybrać momentu oświadczyn, więc nie wybiegajmy tak w przyszłość. Chociaż gdyby Antek w przeszłości tak od niego nie uciekał, to miałby go przy swoim boku znacznie dłużej... O dziwo to nie Ethan był sprawcą ich przerw w związku.
Oczywiście, że był odpowiedzialny, w przeszłości jeszcze o tym nie wiedział! A teraz proszę bardzo, prawdziwy mężczyzna, dom wybudo... znaczy się kupił, drzewo na pewno niedługo jakieś zasadzi, ale zima była to wiadomo, trzeba z tym poczekać, a syna nie spłodzi, ale Antek mówi że mają córeczki, więc prawie wszystko się zgadza. Ze świecą takiego modela szukać. Był wkurzający, leniwy i pyskował do obcych ludzi ale poza tym to ideał, słodki i przystojny. O przeszłości możemy już zapomnieć, nie wiadomo co wymyśli w przyszłości. A skoro już mowa o pedałach i wywłokach... Niech sobie Antoś uważa, bo model tutaj tylko wykorzystał sytuację i sobie głupio żartował. Nikogo do domu nie zabierał w przeciwieństwie do tego, że Antka ktoś z tego domu wywoził. Ethan może nie wygląda, ale w zęby potrafi dać jak trzeba (absolutnie nie Tośkowi!)
Zaśmiał się, kiedy odhaczał dobry uczynek w Excelu, Wilda to już w ogóle nie dziwiło, ale innych mogło. -Bo się irytuje.- o i już, nie wierzył w wersje z zerwaną smyczą, skoro dziewczynka powiedziała, że jeszcze jej nie kupili. Może i dzieci nie lubił ale zazwyczaj mówiły prawdę. - A potem jest płacz jak stanie się coś złego.- na szczęście nic takiego się nie stało, a oni raczej chomików pilnowali. Chociaż wiadomo, że na niektóre rzeczy nie mogli mieć wpływu. Ale wróćmy na jarmark.
Wild w sumie się ucieszył, kiedy usłyszał, że Antek jest zmęczony, sam powoli tracił juz wszystkie siły przez te całodzienne zakupy. W końcu ile można chodzić po sklepach, po jarmarku to trochę inaczej ale i tak byli tutaj dłużej niż model zakładał i chyba miał mały lęk wysokości, to ten diabelski młyn tak niekoniecznie. Ważne to jakoś się wykręcić i nie mówić o swoich obawach. -To naprawdę niewiarygodne.- udał zaskoczonego, chociaż wcale nie był. Antoś często miał energii za dwóch, entuzjazmu za trzech, a potem nagle kazał się nosić na rękach i okazywało się, że jednak już mu się nie chce czegoś robić. Dzisiaj trwało to cały dzień ale w końcu model doczekał się słów wracajmy i w środku aż odetchnął z ulgą, że to będzie koniec zakupów. W drodze powrotnej nie zapomniał też o tym, aby dokupić brakującą smycz, o której Antek najwidoczniej zapomniał i dojechaliby do domu, po czym musieliby się znowu wracać na jarmark. Odłożyli zakupy do samochodu i czekał ich ostatni trudny wybór.
Model nie przejmował się nigdy tym, czy ktoś krzywo na niego patrzy, miał zamiar trzymać Antka za rękę i nikt nie miał prawa mu tego zabronić, a jeśli pan miał z tym chwilowo problem to musiał sobie z nim jakoś poradzić. Stanęli przed choinkami i nie ma się co dziwić, że nie wiedzieli którą wziąć, było ich naprawdę dużo. -O, właśnie, wysadzimy ją później do ogrodu.- ucieszył się, sadzenie drzewa odhaczone! Rozejrzał się po choinkach. -Może zamknij oczy i wybierz którąkolwiek? Wcale nie musi być wyższa ode mnie.- zapytał z nadzieją, chociaż wiedział, że nie było to możliwe. Choinka musiała być idealna i może jeśli zaangażuje się chociaż trochę w jej wybór to pójdzie szybciej. Ostatecznie zgodził się na większą niż godzić się planował i ledwo zmieścili ją do auta, przez co wystawała trochę poza bagażnik. Nie było innego wyjścia, jakoś będą musieli dojechać do domu, tym bardziej że dostrzegli ją praktycznie w tym samym momencie zgodnie twierdząc, że będzie idealna. Trochę ten świąteczny nastrój udzielił się Ethanowi, wciąż nie mógł powiedzieć, że uwielbia święta ale nie mógł też mówić, że ich nie lubi. Najgorszą część z zakupami mieli już za sobą, więc teraz będzie już tylko przyjemniej.

/ztx2

autor

Zablokowany

Wróć do „Jarmark Bożonarodzeniowy”