WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Hej - mruknął cicho, kiedy minęli się w przejściu i poczuł, że od razu zalała go jakaś fala stresu. Nie potrafił dokładnie określić skąd u niego ta obawa przed Leonardem. Znali się w zasadzie od zawsze i nawet jeśli nie mieli okazji spędzić czasu sam na sam, pogadać o życiu, lepiej się poznać, to chyba powinien był już przyzwyczaić się do tego, że znajdował się na tej samej orbicie.
Zatrzymał się na korytarzu, przez ramię obserwując jeszcze zamykające się za nim drzwi i westchnął. Nim zmuszony był wziąć wolne, to miał przecież z nim porozmawiać. Uczniowie niejednokrotnie potrafili rzucić jakąś specyficzną uwagą dotyczącą Leonarda i Melvin wierzył, że dla dobra wszystkich sprawa powinna zostać przegadana. Problem w tym, że trochę się krępował zwracać Adlerowi uwagę, a dodatkowo wciąż nie miał jeszcze przedniego zęba. Zabieg miał się odbyć za dwa dni, a do tego czasu dziura i seplenienie wciąż go prześladowały. Starał się to ukrywać i mówić jak najmniej, ale uczniowie szybko wyłapali jego ułomność i cała szkoła się z niego nabijała. Nie załamywał się, bo przynajmniej nikt mu (taką miał nadzieję) zdjęcia nie zrobił, a już niebawem miał mieć piękny, pełny zgryz. - Das radę - zapewnił sam siebie, uśmiechnął się lekko i powrócił do pokoju nauczycielskiego, gdzie Leonard siedział samotnie przy stole. Odchrząknął cicho, zwracając na siebie jego uwagę i powoli podszedł do niego, aby zając miejsce obok. - Leonard... mam do Cebie sprawę - oznajmił łagodnie, bawiąc się pod stołem palcami. Zawsze tak robił, kiedy się czymś stresował. - Cy wsystko u Cebie w poządku? - nie wierzył, że zadawał mu takie pytanie, ale no... musiał istnieć jakiś powód dla którego stał się (w oczach uczniów) bardziej surowy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

leonard & melvin
<img src="https://i.pinimg.com/564x/1e/05/a6/1e05 ... 9f6d59.jpg" width="200"><br>
lalochezia
(n.) the emotional relief gained from
using abusive or profane language
look

Melvin Brancatisano, szkolny psycholog, człowiek, z którym rzekomo chodził do tego samego liceum i to w dodatku na jednym roku. Kiedy dołączył do grona pedagogicznego, oczywiście sprawdził szkolne roczniki, choć nie po to, by znaleźć słabe punkty Melvina, a po to, by wiedzieć kim tak naprawdę jest i czy nie wygłupi się, mówiąc, że go nie kojarzy, podczas gdy mogliby mieć więcej, niż tylko jeden łączący ich punkt. Z czasem okazało się, że ten pogodnie nastawiony do życia mężczyzna jest niemalże jego zupełnym przeciwieństwem. Adler tolerował jego obecność, czasem zagadał przy ekspresie do kawy o bieżące tematy, jednak nigdy specjalnie nie zabiegał o pogłębienie znajomości.
Przywitał go skinieniem głowy, kiedy wchodził do pokoju nauczycielskiego na kwadrans błogiej przerwy przed stoczeniem kolejnej batalii z nieambitną młodzieżą. Niemalże cały weekend spędził na uczelni, walcząc o dodatkowe punkty do aplikacji dyplomowej. Zagadnienia poruszane wśród wykładowców szkoły wyższej były ambitne i zmuszały do myślenia, czego nie można było powiedzieć o zajęciach w liceum. Ze świecą było szukać uczniów, którzy pasjonowaliby się nauką w takim stopniu, jak on. Brakowało mu osób dążących do prawdy, łaknących wiedzy, poszukujących odpowiedzi, a mimo to nie rezygnował z codziennej walki o rozpalenie pasjonującej iskry w młodych umysłach.
- Słucham? - Brwi Leonarda powędrowały ku górze, kiedy Melvin zajął miejsce obok niego. Zdziwiło go nie tylko, że do niego zagadał, ale też poruszonym przez niego tematem. Wszystko w porządku - co to miało w ogóle znaczyć? Czy jego twarz nosiła oznaki zmęczenia? Miał wymiętą marynarkę, nazbyt zmierzwione włosy? Nie miał pojęcia o co mogło mu chodzić. Wyjmował właśnie notes w grubej, skórzanej oprawie i wieczne pióro opatrzone złotą sygnaturą, by uzupełnić terminarz. Wychodziło jednak na to, że planowanie musiało nieco zaczekać. - Tak, w rodzinie wszyscy zdrowi, samopoczucie dopisuje, dziękuję, a co u ciebie? - Opadł wygodnie na oparcie krzesła i odwrócił się w stronę psychologa, skupiając na nim wyczekujące spojrzenie. Może potrzebował powiernika, przyjaciela, porady? Błagam, byle nie u mnie… Musiał zgrywać miłego i choć względnie zainteresowanego, by go w żaden sposób nie urazić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnął się uprzejmie, rzecz jasna bez otwierania ust i przytaknął powoli. Leonard zdawał się brzmieć szczerze, może trochę nazbyt sztucznie, ale prawie zawsze miał przy nim wrażenie, że zachowuje się z lekka... mechanicznie? Jakby był robotem, inteligentnym androidem z własną świadomością, którego wyrwano rodem z Westworld. Nie pamiętał czy kiedykolwiek widział go niechlujnie ubranego i niesamowicie mu tym imponował. Melvin starał się jak mógł, ale raz na jakiś czas zaliczał różnego rodzaju wtopy. Od pomiętych koszul, przez przebarwienia na tyle swetra, aż po eksplodujący w ustach tusz, który zalewał go całego. Kiedy zgubił też podeszwę od buta, to było dopiero kompromitujące.
- U mnie w poządku - skinął głową, zbywając w zasadzie kwestię własnego samopoczucia. Nie był aż tak niedomyślny i wolał ból związany z pustką między jedynką a dwójką zachować dla siebie. Dwa dni, Melvin i znowu będziesz normalny! Odchrząknął, lekko się prostując i spoważniał, oznajmiając tym samym, że nadszedł czas aby przejść do interesów. - Chciałem Cię zapytac... co własciwie sądis o swoim sposobie naucania? - starał się wyglądać oraz brzmieć profesjonalnie, choć nie było to łatwe z wiadomych powodów. - Cy wydaje Ci się, ze moze są jakies... aspekty, które mogą wymagac... psemyslenia? - póki co szło dobrze i czuł, że już się zbliżają do pewnych odkryć i wniosków.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pracy Melvina nigdy nie traktował jakoś przesadnie poważnie (zresztą jak samego Melvina), snuł się po tych korytarzach, robiąc dobrą minę do złej gry, próbując przekonać do siebie wszystkich. Kim chciał zostać, przyjacielem całego świata? Może komuś rzeczywiście było to potrzebne, posiadanie możliwości odezwania się do kogoś obcego, wylania swoich gorzkich żalów, uzyskania porady, do której nigdy się nie zastosuje. Leonard uważał, że psychologia to robota dla niedoszłych barmanów, którzy nie potrafią lać piwa i tych, którzy mają silną potrzebę bycia ważnymi dla drugiej osoby. Bez sensu.
Adler starał się ignorować sepleniący ton głosu Melvina, skupiając wyłącznie na przekazywanej mu treści, co nie było wcale takie łatwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę do czego ten właściwie dążył. No właśnie, do czego? Powinien od razu postawić sprawę jasno, nie miał przecież całego dnia na ploteczki, praca czekała.
- Przemyślenia? - powtórzył zaraz za nim i poruszył się niespokojnie. - Co masz na myśli, Melvin? Czy to twój nowy projekt usprawnienia toku nauczania w liceum czy też dyrektor zażądał wyników i kazał ci sprawdzić wszystkich wykładowców? - Pomimo iż uczniowie Ballard High School odnosili wiele sukcesów na skali ogólnokrajowej, nie byli oni wolni od wrzucanych im od czasu do czasu zaleceń. Poprzeczkę stawiano coraz wyżej, czego sam Adler był zwolennikiem, ale niekoniecznie wtedy, kiedy ktoś zamierzał wtrącić się do jego toku nauczania. - Spokojnie, podpiszę gdzie trzeba. Nie marnujmy czasu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby tylko wiedział... gdyby tylko znał prawdę o tym, co Leonard o nim sądził. Owszem, może i nie oczekiwał po nim wielkiej sympatii, ale zawsze był wobec niego w porządku, a i Adler traktował go z należytym szacunkiem. Nie zorientował się, że w gruncie rzeczy matematyk czuł się od niego lepszy. Może to i lepiej, bo prawda mogłaby mu złamać serduszko. Może i było ogromne, ale za to bardzo wrażliwe na wszelaką krytykę. Dziwne, że został psychologiem i że ktoś go do tego fachu dopuścił, ale plotka głosiła, że osoby w tej branży zawsze były najbardziej niezrównoważone.
Zmrużył oczy, przysłuchując się jego błędnemu założeniu. Może jednak do niczego jeszcze nie dochodzili? Szkoda, bo liczył jednak w duchu, że nie będzie musiał być przesadnie dosłowny. Nie chciał mu sprawić przykrości, a nie wiedział jakiej reakcji się po nim spodziewać. Nigdy wcześniej nie rozmawiali bowiem na takie tematy. - Nie, nie - uśmiechnął się pokrzepiająco pod nosem, aby ten nie poczuł się głupio w związku ze swoją pomyłką. - Okej... zapytam Cię wprost, dobze? Cy... kiedykolwiek... wydawało Ci się.... ze moze jestes zbyt... hmmm, no... surowy? - czuł jak policzki go pieką ze stresu, ale grunt, że wydusił to z siebie tak szybko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie sądzę - odparł po trwającym kilka sekund namyśle. - Zgodzę się, że wiele wymagam, mobilizuję młodzież do cięższej pracy. Jest zbyt rozleniwiona i rozkojarzona, z trudem skupia się na tym, co do nich mówię, o wykonywaniu zadań nie wspominając. - Pod stołem założył jedną nogę na drugą i położył jedną z dłoni na zastawionym już potrzebnymi mu do pracy przyborami blacie stołu. - Oczywiście jest parę wyjątków. Gdybym nie wierzył w zmianę i poprawę, nie zostałbym nauczycielem.
Spływający na policzki Melvina rumieniec dawały do myślenia. Czy naprawdę rozmowa z nim była dla Brancatisano tak strasznym przeżyciem? To prawda, że często świadomie wykorzystywał swoją pozycję, by podciągnąć swojego rozmówcę pod poważniejszy klimat, manipulując nim wedle własnej woli. Nie oznaczało to jednak, że używał swoich umiejętności w każdym dowolnym momencie, chociażby teraz. To, co myślał o pracy psychologów to jedno, to kim był dla niego Melvin - drugie, a to, że traktował swoją pracę poważnie, to jeszcze inna sprawa. Czy to nie tak, że mieli wspólny cel i grali do jednej bramki? Leonard starał się ignorować zaróżowione jego zaróżowione policzki, tak jak i problemy z mową z powodu braku zęba.
- No dobrze, Melvin, powiedz o co chodzi. Co się stało? - Było jasne, że przyszedł do niego z konkretną sprawą. Nie było sensu bawić się w podchody.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słuchał go uważnie, powoli i ostrożnie przytakując. Nie chciał go utwierdzić w czymś, co byłoby błędne, ale mówił całkiem sensownie. Nijak się to jednak miało do jego usposobienia oraz zachowania wobec uczniów. Nie miał problemu z tym, że Leonard sporo od nich wymagał, bo od tego była przecież szkoła. Sam nie musiał pełnić funkcji złego nauczyciela, który fundował masę pracy domowej, ale nie zamierzał temu protestować. Tak było od lat i nieodłączną częścią edukacji było właśnie narzekanie na nadmiar pracy.
Westchnął cicho, chwilę układając sobie w głowie słowa, które następnie wyseplenił. - Nie chozi mi o to, ze wymagas. Po prostu niektózy z Twoich ucniów dali mi do zrozumienia, ze jestes dosc... oschły wobec nich i ze pses to trochę się boją Twoich zajęc - patrzył na niego uważnie, ciekaw reakcji. Nauczyciel był od tego, aby przekazywać wiedzę, ale wiadomo też, że uczniowie potrzebowali od niego jakichś ludzkich odruchów, pozorów wsparcia oraz zrozumienia.
- Myslę, ze jakbys zazucił casem jakąs anegdotą albo... no nie wiem, po prostu pochwalił, usmiechnął się, to byłoby naprawdę fajnie. Mała zecz, ale mogłaby dla nich zrobić sporą róznicę - uśmiechnął się, zapominając na moment o swoich brakach w uzębieniu i eksponując dziurę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tego mu jeszcze brakowało! Dlaczego się tego nie spodziewał? Zawsze miał wszystko zaplanowane, dopilnowane, rozrysowane w najmniejszych szczegółach. Kolejne warianty, przygotowanie na różne ewentualności, nie chciał dawać nikomu szansy do zaskoczenia, a jednak los przynosił mu najróżniejsze niespodzianki. Dziś zaskoczył go, stawiając na jego drodze szkolnego psychologa, który zdumiał go bardziej, niż przypuszczał.
- Anegdotę… - znów powtórzył za nim bezwiednie, analizując usłyszane słowa, zupełnie tak, jakby wziął je w dłonie i obracał ostrożnie, czujnie przyglądając się każdej głosce i literze, doszukując się ukrytego znaczenia. Czy wciąż nie dopuszczał do siebie informacji, że ktoś mógłby być z niego niezadowolony? Nie, przecież często tak się działo, zwłaszcza gdy w oczach innych pojawiała się zawiść, jednak w tym konkretnym przypadku naprawdę zależało mu na tym, by szkolna młodzież nie traktowała go jak wroga. - Możesz mieć rację - wydusił z siebie po chwili, kiedy zdołał odwrócić wzrok od luki w uzębieniu Melvina. - Zwykle staram się nie zwracać na to uwagi, na zbędne emocje czy inne… uniesienia. - Tak bardzo chciał oddzielić od siebie życie prywatne i pracę, że pewne elementy zwyczajnie mu umykały. Zwłaszcza w ostatnich tygodniach, kiedy tak bardzo starał się prowadzić normalny tryb życia, lecz jego myśli wciąż uciekały ku jednej z dziewczęcych sylwetek, które przemierzały tutejsze korytarze.
Leonard ściągnął brwi i odetchnął ciężko znów sprawiając, że ich spojrzenia się spotkały. Czy Brancatisano naprawdę wierzył w to, że można
- W porządku. Zróbmy test. W następnym miesiącu postaram się… bardziej zwracać uwagę na to, co i w jaki sposób mówię, a ty dasz mi znać czy pojawiły się kolejne… doniesienia. - Propozycja mogła być dość zaskakująca, zwłaszcza biorąc pod uwagę postać Adlera, który nie sprawiał wrażenia przystępnego ani wysuwającego propozycje ugody. Kto by pomyślał, że ten poważny i zdający się raczej unikać spełniania czyichś życzeń i próśb nie zareaguje obrażoną miną - a wręcz przeciwnie! Jeden z kącików jego ust uniósł się w grymasie, mającym być z założenia uśmiechem, którym chciał pójść Melvinowi na rękę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uniósł brwi, wyraźnie zdziwiony jego łagodną reakcją. - Tak? - zapytał głupio, kiedy Leonard teoretycznie przyznał mu rację. To zabawne, że tak bardzo wątpił w jego umiejętność krytycznego spojrzenia na własną osobę, a zarazem na swoje umiejętności konwersacyjne. Zaraz jednak przytaknął energicznie, przysłuchując się jego dalszym słowom. Nie oczekiwał od niego, że się otworzy, ale musiał przyznać, że dało mu to pewną satysfakcję. Niby nie powiedział wiele, ale to i tak sporo informacji dla Melvina, który w zasadzie nie wiedział o nim nic, poza domysłami i suchymi faktami, które wyłapał na przestrzeni lat. - Rozumiem i myslę, ze to barzo profesjonalne z Twojej strony, ale nie nalezy się bac odrobiny... luzkosci - posłał mu przyjazny uśmiech, tym razem pilnując tego, aby nie rozwierać ust. Ponowie był zachwycony z osiąganych tutaj rezultatów. Czyżby faktycznie miał coś zmienić i wpłynąć na to, aby Adler był bardziej świadomy tego, jak jest odbierany przez swoich uczniów?
- Wspaniały pomysł, Leo! - ucieszył się widocznie, prostując z powrotem plecy, które w trakcie rozmowy zaczęły się pochylać. Musiał coś z tym zrobić, bo jak tak dalej pójdzie, to się dorobi postury Dzwonnika z Norte Dame. - Tak więc zróbmy. Ciesę się, ze doslismy do porozumienia - uścisnął jego dłoń, na moment zapominając, że zazwyczaj dzieliła ich niewidzialna ściana. - Nie będę Ci juz zabierał więcej pserwy. Do zobacenia! - poklepał go jeszcze po ramieniu, przesadzając zdecydowanie z tymi fizycznymi gestami, ale szybko wyparował z pokoju, nim Leo zdążył się rozmyślić.
  • [ koniec ]

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard High School”