WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.pinimg.com/564x/73/a2/4f/73a2 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

# policzękiedyś

Minęło trochę czasu, od kiedy po raz ostatni widziała się z Hazel, jednak … no dobra, nie można powiedzieć, że Darby była zarobiona, bo nie była. Inna sprawa, że po drodze zdarzyło się kilka dziwacznych rzeczy, takich jak wypadek na skórce od banana, koszmarne halloween, karaoke z Chandlerem, na którym pozwoliła mu zostać swoim osobistym yodą … można wymieniać i wymieniać. Druga rzecz jest taka, ze Walmsley była roztrzepana; należała najprawdopodobniej do najbardziej niezorganizowanych ludzi na świecie. I całkiem poważnie, chociaż nie miała pracy, nadal nie posiadała zbyt wielu znajomych i sporo czasu spędzała pod kebabem, czy w domu, nie potrafiła napisać prostego smsa i umówić się na spotkanie. Aż do dzisiaj!
Była to raczej spontaniczna decyzja. Siedziała w domu, gapiąc się przez okno na spadający śnieg, kiedy przypomniało jej się, że kiedyś, w przeszłości, przechodziła z Hazel obok sklepu z wyposażeniem sportowym, a że istniały również sporty zimowe, to połączyła jedno z drugim i ucieszyła się, gdy jej zaproszenie zostało rozpatrzone pozytywnie. Ucieszyła się jeszcze bardziej, gdy wchodząc na teren świątecznego jarmarku, przyuważyła gorącą czekoladę (chociaż umówmy się, że wolała wino, aczkolwiek była zbyt długa kolejka). – … no i strasznie mnie wkurza, wiesz? Tak najbardziej na świecie. Ostatnio poniekąd mi pomógł w czymś, bo … miałam wypadek. Ale potem nic. Totalnie nic dobrego mi nie powiedział. Ani razu. Hazel, czy znasz kogoś, kto szuka współlokatora i nie wymaga płacenia czynszu? – zapytała, gdy mijały kolejne, świąteczne atrakcje. Oczywiście, że każde spotkanie Darby musiało zaczął się od tyrady na temat króla kebabów. – O, usiądziemy tutaj – zarządziła, gdy mijały uroczo ozdobioną ławeczkę. Ubraną w rękawiczkę dłonią strzepała z niej trochę śniegu, ciesząc się, że ma na sobie długi, puchowy płaszcz. – Co u ciebie, Hazel? Mam wrażenie, że nie widziałyśmy się wieki – i to, niestety, nie było tylko wrażenie.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jedno trzeba przyznać. Wydarzyło się dużo, może nawet za dużo jak na jednego prostego człowieka jakim była Hazel Butler. Nic dziwnego, że tym samym nie należała do najbardziej towarzyskich osób w całym Seattle. Nie dopominała się więc uwagi, nie dopominała się towarzystwa i nie zabiegała o zainteresowanie. Ale z drugiej strony… gdy dostała propozycję – postanowiła z niej skorzystać. Nie mogła się przecież odcinać też od przyjaciółek, prawda? To już byłoby głupie! A jeśli w grę wchodził jeszcze świąteczny jarmark, ten magiczny klimat i gorąca czekolada? To mogło zrobić jej po prostu tak zwyczajnie, normalnie i po ludzku – dobrze.
Uśmiechała się pod nosem, gdy Darby (miałam ogromny problem, żeby napisać jej imię poprawnie) opowiadała o swoich przygodach z Chandlerem, bo na swój sposób… to było urocze. Naprawdę! – Chłopak, narzeczony albo mąż… mieszkając z Westonem nie płaciłam czynszu. – przyznała, wzruszając lekko ramionami i uśmiechnęła się pod nosem. Żartowała, okej? To nie tak, że od razu kazała szukać Darby jakiegoś sponsora – bo tak to trochę mogło zabrzmieć – ale jej układ z Chandlerem był specyficzny i tak… ponownie – uroczy. A to jak dziewczyna się na niego denerwowała – tym bardziej – Ale obawiam się, że musisz zagryźć zęby i znieść to, że nie mówi ci miłych rzeczy. Pozwala ci u siebie mieszkać, nie musisz się dorzucać i zobacz jak on wygląda. Wybacz, Skarbie, ale wygrałaś na pieprzonej loterii. – zaśmiała się, kręcąc lekko głową i upiła łyk czekolady, parząc sobie przy tym język – I jaki to był wypadek? – zainteresowała się, bo sposób w jaki o tym powiedziała… to podpowiadało Butler, że to ciekawy temat do rozwinięcia.
Skinęła i usiadła na wskazanej przez Darby ławce. Wyciągnęła przed siebie nogi, splotła je w kostkach i westchnęła, gdy zadała pytanie, które było ciężkieBo nie widziałyśmy się wieki, ale long story short to… oddałam pierścionek Westonowi, już tak oficjalnie, prawie zginęłam na Halloween, prawie zgubiłam się w lesie na Halloween i przez tą najgorszą w życiu imprezę zaczęłam się żreć z Thompsonem. I to do tego stopnia, że wyjechał z miasta. Więc tak jakby, no… – rozłożyła bezradnie ręce i wzruszyła ramionami. Nawet nie miał kto jej wkurzać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może, ale tylko może, było to urocze. I może jej zarzuty ze strony Walmsley były wręcz idiotyczne, a dziecięce przepychanki nie świadczyły o braku sympatii, a o tym, że … całkiem się lubili. MOŻE. Aczkolwiek Darby nigdy, przenigdy nie przyszłoby to do głowy. W zamiast zaczęła poważnie zastanawiać się nad słowami przyjaciółki, która cóż, może nie pchała jej od razu w szukanie sponsora, ani nic z tych rzeczy, aczkolwiek brzmiała całkiem sensownie. – Nie widzę niestety chętnych na horyzoncie. Byłam ostatnio na kilku randkach, ale to nie to, zdecydowanie … a tak naprawdę to zepsułam. Totalnie, wszystko zepsułam. Nie jest to temat na gorącą czekoladę – bo jej historie były dość żenujące i potrzebowała czegoś więcej, by zacząć o nich rozmawiać. ZRESZTĄ wcale nie była osobą, która desperacko poszukiwała miłości. Owszem, lubiła spotykać się z kolejnymi facetami, poznawać nowych ludzi i tak dalej, ale nie zależało jej na tym, by jak najszybciej zmienić swój status. Nawet jeśli zgodziła się na głupią pomoc ze strony Jonesa. – W zasadzie to nie pozwala mi nie płacić czynszu … po prostu ja o tym zapominam, on o tym zapomina, a kiedy już zdarzy mu się napomknąć, że być może powinnam się dołożyć, to udaję, że jestem zajęta i nie słyszałam. Wie, że nie mam na to środków, bo nadal nie znalazłam pracy i kradnę mu kebaby z lodówki. A co do jego wyglądu … naprawdę uważasz, że jest przystojny? – i było to poważne pytanie, ponieważ Darby nigdy nie patrzyła na niego w takich kategoriach. NO DOBRA, moooże na samiutkim początku, aczkolwiek mieli razem mieszkać, więc to skreślało go już na starcie, a potem? Jego charakter sprawił, że przestał być … przyjemny w odbiorze. – Pass. To kolejna żenująca historia. Najprawdopodobniej najbardziej żenująca, ze wszystkich żenujących historii, jakie kiedykolwiek ode mnie usłyszałaś – albo od kogokolwiek innego? Nie, może nie. Musiały zdarzać się przecież gorsze rzeczy, niż niewielkie poślizgnięcia na skórce od banana, prawda? – Okej, więc przede wszystkim, jest to zdecydowanie zbyt ogólne streszczenie, poproszę szczegóły. Więc zacznijmy od Westona. Jak to się skończyło? Co dokładnie się stało? – zapytała, ponieważ od razu założyła, że sprawa z Harrym oraz to halloween to zdecydowanie cięższe i dłuższe tematy - nawet jeśli z Westonem byli narzeczeństwem.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No niestety od kilku randek do wspólnego mieszkania i braku konieczności dokładania się do czynszu, bo facet staje na wysokości zadania i decyduje się cię utrzymywać – daleka droga! Bardzo daleka. Dlatego Hazel naprawdę uważała, że powinna się trzymać Jonesa, bo z tego co opowiadała… naprawdę nie był taki zły. Wręcz przeciwnie! Zapominał o czynszu i pozwalał wyjadać sobie zawartość lodówki? To brzmi jak najlepszy współlokator w tym mieście. I zdecydowanie jak materiał na męża! A czy był przystojny? Hazel spojrzała na Darby BARDZO wymownie, bo czy ona sobie z niej właśnie żartowała? – Zdecydowanie. W skali do dziesięciu dostaje dziesięć. W porywach jedenaście. Gdyby nie to, że go zaklepałaś może sama bym się z nim umówiła. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo nawet jeśli przyjaciółka w rzeczywistości mówiła, że nikogo nie zaklepała… to ona swoje wiedziała. Zresztą to było widać! Nie trzeba było być nawet jakoś szczególnie bystrym – I wiesz, że kocham żenujące historie. Najbardziej na świecie! Zwłaszcza jak nie jestem ich główną bohaterką. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, ale mówiła całkiem poważnie – dobrze było od czasu do czasu pośmiać się z kogoś innego. A że uważała swoje życie w ostatnim czasie za pasmo porażek i niepowodzeń to… mogła zapewnić mnóstwo rozrywki bacznym obserwatorom. Czuła się jak największy przegrany w tym mieście. Skończona idiotka. Największa frajerka. Taak – zdecydowanie nie miała o sobie najlepszego zdania. Żenująca historia Darby mogła trochę osłodzić jej życie. Zwłaszcza, że temat dość szybko zszedł na Westona – Od czasu, gdy spróbowaliśmy ponownie… – bo przecież rozstali się po jego wypadku, a właściwie to Hazel nie wytrzymała presji i odeszła od niego, gdy był w śpiączce – Nie układało się tak jak powinno. Wiesz, ja próbowałam wynagrodzić mu to, że dałam ciała. Zaczęłam przez to odnosić wrażenie, że tylko ja się staram i że czego nie zrobię to i tak jest źle. Zaczęliśmy się kłócić. Do tego był wiecznie zazdrosny o Thompsona. Zarzucał mi, że jestem ślepa i nie widzę, że Harry jest zakochany. No i faktycznie był. To wszystko eskalowało i po prostu to zakończyliśmy. W najbardziej cywilizowany sposób w jaki mogliśmy. A ja zostałam sama. – wyjaśniła i upiła spory łyk swojej czekolady – Tu zdecydowanie przydałby się alkohol.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zrobiła zaskoczoną minę. Naprawdę bardzo, bardzo zaskoczoną minę. Jej szczęka dotknęła wręcz oszronionego betonu, gdy Hazel zaczęła wychwalać wygląd Chandlera. – Jedenaście na dziesięć? JEDENAŚCIE? A nie na przykład jedenaście, ale na sto? Daj spokój Hazel, nie może wyglądać aż tak dobrze … Chyba, że masz kłopoty ze wzrokiem albo dawno nie spotkałaś żadnego przystojnego faceta? – zapytała, zaniepokojonym tonem. Czy powinna jej jakoś pomóc? Może przy kolejnym spotkaniu najlepiej byłoby pójść do baru, poznać kogoś, zobaczyć świat poza mieszkaniem albo … - Mogę was umówić, poznać, cokolwiek. Nie zaklepałam go! – oburzyła się bardziej, niż powinna, aczkolwiek zarzucanie jej, że mogłaby cokolwiek z Chandlerem … powodowało wręcz dziecięce odruchy. Najchętniej tupnęłaby kilkakrotnie, wystawiła język i uciekła w drugą stronę – tak bardzo nie potrafiła sobie wyobrazić jakiejkolwiek bliższej interakcji z Jonesem, Do tego stopnia miała zakodowane w głowie, że ten człowiek jest najbardziej irytującą istotą na ziemi. – No dobra – westchnęła. – Wszystko zaczęło się, gdy pewnego dnia wychodziłam z domu. Jakiś okrutny człowiek zostawił na środku chodnika skórkę po bananie, wiesz? A na tym naprawdę można się poślizgnąć i zrobić sobie krzywdę, uważaj. W każdym razie nie mogłam się podnieść, zadzwoniłam po Chandlera, on nie chciał się pojawić – normalka – a potem jednak przyszedł i próbował mnie podnieść. I wiesz co zrobił? Przewrócił się. Na tej samej skórce, Hazel. Przysięgam, że wyglądało to jak scena z głupiej kreskówki. Zwłaszcza, że ostatecznie policja wlepiła nam mandat – opowiedziała, bardzo szybko, niemalże jednym tchem. Pominęła fragmenty o tym, że Chandler najpierw nie zgodził się tam pojawić, ona chciała zrobić mu na złość, a ostatecznie ogromnie zadziwił ją przeprosinami (co, chcąc nie chcąc, czyni go bardziej LUDZKIM) – akurat to postanowiła zostawić dla siebie; głównie po to, żeby niepotrzebnie nie przedłużać. – Mhm – mruknęła, nie bardzo wiedząc, co mogłaby jej powiedzieć. – Czujesz się lepiej po waszym rozstaniu? Po tym co mówisz zakładam, że tak – stwierdziła, od razu uznając, że jeśli Hazel czuje się lepiej, to raczej nie ma czego żałować. Sama właściwie nie miała zbyt dużego pojęcia o związkach; nigdy z nikim nie była na poważnie, a wszystkie jej relacje kończyły się po zaledwie kilku randkach. Marny więc z niej DORADCA. – A Harry? – zapytała, bo właściwie jako przedstawicielka grona przygłupawych, znając ich oboje, pewnie nie widziała nawet, że coś jest na rzeczy. – Później – dodała jeszcze, w kwestii alkoholu.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Patrzyła na przyjaciółkę wymownie, gdy ta próbowała podważyć jej opinię na temat swojego współlokatora. Nie. Jedenaście na dziesięć. Gdyby miała mieć współlokatora to chciałaby właśnie, żeby wyglądał tak. No i zaśmiała się, musiała. Nie udało jej się dłużej utrzymać powagi z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że reakcja Darby była po prostu bezbłędna. Po drugie, że no… była oczywista. Dla każdego kto stał z boku, kto się temu przyglądał… była oczywista. No i chyba to jednak nie Hazel miała w tym wszystkim problemy ze wzrokiem.
Upiła spory łyk swojej czekolady i przyglądała się przyjaciółce, ciekawa jej historii, bo żenujące historie? To najlepsze, co może być. Zwłaszcza, że z każdym kolejnym słowem dziewczyny kącik ust Butler drżał coraz mocniej i mocniej, aż w końcu się zaśmiała. Parsknęła i pokręciła głową – dobrze, że ostatecznie wstaliście. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – Chociaż byłaby to bardzo romantyczna śmierć… umrzeć od jednej skórki od banana? Swoją drogą żałuję, że nikt tego nie nagrał. Chociaż może? Upewniłaś się, że to nie był żaden głupi program z wkręcaniem ludzi? – nie mogła jej odpuścić więc dalej sobie z tego w najlepsze żartowała.
Bo lepsze były żarty z Darby niż temat Westona albo Harry’ego. Westchnęła teatralnie i przewróciła ślipiami – Potwierdził, że Weston miał rację… miał prawo być zazdrosny, bo Thompson od lat był jak ten zakochany szczeniak i słowem na ten temat nie wspomniał. – prychnęła – Ale teraz nie ma to już najmniejszego znaczenia, bo skończyłam z nimi. Jestem sama i zamierzam być szczęśliwa. – oświadczyła i wstała z ławki – Chodź, gdzieś podobno jest tu jakaś loteria świąteczna. Kto wie? Może los nam dzisiaj sprzyja i coś wygramy. – pogoniła Darby i faktycznie ruszyły dalej podziwiać ten cały świąteczny jarmark, pewnie ostatecznie zahaczając o stoisko z grzanym winem i biorąc udział w loterii. I miały szczęście! A przynajmniej Hazel go miała.



/zt x2 <3

autor

Zablokowany

Wróć do „Jarmark Bożonarodzeniowy”