WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 18.
[...]Co dwa tygodnie. Taką informację pozyskał Clive Thornton od własnej żony, kiedy zdecydował się wyprowadzić z rodzinnej posiadłości. Co dwa tygodnie, w weekend mógł opiekować się ich synem. Co dwa tygodnie - miał możliwość przebywania w towarzystwie siedmiolatka, napawać się jego śmiechem, spoglądać na wielkie oczy żądne wiedzy - i wpajać chłopcowi cechy, które pragnął aby przejął od mężczyzny w dorosłym życiu. Nie było dnia, ani minuty - w której nie tęskniłby za swoim dzieckiem, Stevie był najważniejszym aspektem życia Thornton'a - to dla niego starał się wciąż współgrać z własną egzystencją, zaakceptować swój aktualny stan i ruszyć w przysłowiowe dalej - bez dramatów, żalu i „otchłani rozpaczy” która przylegała do lekarza w przeciągu minionych ostatnich dwóch lat. I dziś był ten weekend, gdzie mieli spędzić tylko we dwoje - Clive zaproponował szereg niespodzianek dla swej latorośli - chciał zabrać go do ZOO, może do kina - a później ewentualnie na jakieś niezdrowe jedzenie, które zwykle Callie zabraniała w domu - marzył, by chłopiec spędzić te dwie doby bawiąc się - a może nawet, aby się troszeczkę wyszalał? Albowiem chirurg widział, że aktualna sytuacja pomiędzy nim, a żoną - wpływa na siedmiolatka i z tego względu chciał uniknąć załamania swojego dziecka. W końcu różnie bywa, w tak młodym wieku - kiedy dzieci dostrzegają, że między ich rodzicami nie jest najlepiej zaczynają obwiniać siebie samych, a później zaczyna się - chodzenie do psychologa, opuszczanie w nauce, albo najgorsze ucieczka w domu. Według Thornton'a junior był cudownym dzieciaczkiem, wiele już rozumiał - dlatego bał się, że jego zachowanie wkrótce może ulec zmianie. „Lepiej dmuchać na zimne, czyż nie?”
Wielkimi krokami zbliżał się ich obiecany (przez lekarza) wyjazd na ryby - po ostatnich wydarzeniach jakie ogniskowały się w życiu neurochirurga - sam marzył o ucieczce z „Szmaragdowego miasta” - niestety, nie było mu to dane - ponieważ dzisiejszego ranka odebrał telefon, od swojego starego przyjaciela ze studiów Marka Wheeler'a, jednego z najlepszych specjalistów jakiego dane było Clive'owi poznać - również neurochirurg. Skontaktował się z nim z prośbą uczestniczenia, a jednocześnie pomocy w operacji, nawet jeżeli blondyn nie mógł już operować - to zawsze przyda się precyzyjne oko drugiego lekarza. Tylko, że Mark mieszkał w Chicago - co wynikało, że tam także pracował - Clive zafascynowany ponowną perspektywą przebywania na sali zupełnie nie przemyślał swojej zgody. Bo co ze Steven'em? Miał odebrać chłopca ze szkoły - a Callie miała nocny dyżur, o poproszeniu Palomy Pilby - nawet „nie ma co myśleć” - do wylotu zostało niecałe cztery godziny, kto więc zajmie się chłopcem? Na całe szczęście - po rozdzwonieniu się z błagalny tonem głosu po rodzinie - udało mu się uchwycić jedną osobę. Philip - czyli młodszy brat Clive'a zaproponował Darby Walmsey i choć chirurg niekoniecznie ją znał (pewnie tylko kojarzył z jakiś rodzinnych spotkań, bądź z imprez) ustał na propozycję braciszka.
Ku zaskoczeniu lekarza dzwonek do drzwi zareagował punktualnie o trzynastej czterdzieści siedem (trzynaście minut przed czasem) - zerwał się gwałtownie z dopiero co kupionej kanapy - mieszkał w Belltown niecałe trzy tygodnie, następnie otworzył „wrota piekieł” - a na twarzy mężczyzny ukazał się delikatny, lecz niezwykle kulturalny uśmiech. - Ratujesz mi skórę. - rzucił, a kiedy blondynka weszła do środka - ustał w miejscu przez kilka sekund obserwował jej sylwetkę. - Phil Ci wszystko przekazał, czy mam dać Ci wytyczne? - z uniesioną brwią oparł się ramieniem o pobliski blat.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<img src="https://i.imgur.com/YjlcVz5.png">

Absolutnie nie ma mowy skomentowała z oburzeniem prośbę swojego przyjaciela Philipa, dotyczącą opieki nad dzieckiem jego brata. Ona i dziecko? O N A i dziecko? To kompletnie nie trzymało się kupy i była przekonana, że Thornton zna ją na tyle, żeby zdawać sobie z tego sprawę, ale … zaraz, zaraz! Czy on przypadkiem się z niej nie śmiał? Czy nie chciał wcisnąć bratu, którego uważał za snoba, najgorszej opiekunki świata? Miało to sens. Pokręcona logika, ale zawsze … jakaś tam. Trzymając telefon w ręku, Darby skrzywiła się, by ostatecznie zadziwić przyjaciela słowami: Albo wiesz co? Chętnie. Nie miała najmniejszego pojęcia o dzieciach, nie znała Clive’a i niekoniecznie chciała zawracać sobie tym głowy, aczkolwiek powody pojawiły się dwa – po pierwsze, jeśli Phil ją podpuszczał i uznał, że się do tego nie nadaje, musiała mu pokazać, że jest inaczej (nawet jeśli nie było), a po drugie, już dawno skończyła jej się większość oszczędności i żyła na oparach, nie mając nawet środków na opłacenie rachunku za telefon. Zresztą, co w tym mogło być trudnego? Nie chodziło przecież o niemowlaka, którego płacz można różnorako interpretować (a umiejętności zmieniania pieluch nie zdążyła jeszcze nabyć). Chłopak był starszy, (prawdopodobnie/miała nadzieję) dawał jasne komunikaty i … była w stanie sobie jakoś z tym poradzić, prawda? Na pewno tak. Obudziła się w niej dziwna (i podejrzana) pewność siebie i śpiewając w głowie o tym, jaką jest perfekcyjną matką, nie posiadając dzieci (sooooo maternal), ruszyła pod wskazany adres. Znała Philipa już wystarczająco długo, by kojarzyć jego brata z widzenia, nawet jeśli nigdy wcześniej nie miała okazji z nim rozmawiać. Gdy otworzył jej drzwi, weszła po środka, po czym skierowała w jego stronę miły uśmiech. – Cieszę się, że mogę pomóc, ale Philip nic mi nie przekazał – powiedziała, bo na dobrą sprawę, zdążyła się rozłączyć, zanim cokolwiek dodał – nie chciała przecież słuchać, jak jej poucza, skoro była podirytowana jego podejściem. (Niestety) słusznym. W drodze tutaj posłuchała jednak audiobooka poradnika dla rodzica, więc była przekonana, że jest gotowa podjąć się tego wyzwania! Wolała jednak nie chwalić się Clive'owi tym, że nigdy w życiu nie została z żadnym dzieckiem sam-na-sam na dłużej niż pięć minut.
Ostatnio zmieniony 2021-02-28, 14:51 przez darby walmsley, łącznie zmieniany 1 raz.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Broniąc Clive, można tylko uwzględnić dany fakt, iż mężczyzna całkowicie nie był świadomy o braku kompetencji, ani tym bardziej odpowiedzialności panienki Walmsey - nie sądził, żeby za propozycją młodszego brata kryła się złowieszcza nauczka, albowiem uważał, że Philip jest na tyle dojrzały, by przynajmniej w takim przypadku „odłożyć na bok” nastoletnie przepychanki i szczerze zaproponować osobę, która ma możliwość (i czas) zająć się przez weekend jego synem. Chyba nie narażałby własnego bratanka, dla korzyści - bądź wyśmiania lekarza. Oboje już dawno dorośli - takie pogrywki nie mieściłyby się blondynowi w głowie. Bezgranicznie ufał żeglarzowi, dlatego wpuszczając Darby do swojego apartamentu nawet nie przypuszczał, że zgodziła się zająć siedmiolatkiem - by udowodnić coś swojemu przyjacielowi. Prawdę powiedziawszy niekoniecznie ją znał - być może kilkakrotnie przebrnęła przez jego egzystencję przy boku Phila, lecz nie wydawało się mu, aby choć kiedykolwiek zamienili ze sobą jedno (dłuższe!) zdanie - w końcu przywitanie się raczej się do tego nie zaliczało, nieprawdaż? - Och. - mruknął ewidentnie zaskoczoną miną, by automatycznie odwrócić się przodem w stronę tymczasowej opiekunki. - Poproszono mnie, abym pomógł przy... jednej sprawie. - to nie tak, że nie chciał wyznać blondynce prawdy o nagłym wyjeździe, zwyczajnie uznał, iż prawdopodobnie zanudzi ją dłuższą opowieścią; począwszy od zdiagnozowaniu u niego choroby, przerwania pracy (którą wciąż bezustannie kochał); separacji z żoną, decyzji o wyprowadzce, oraz przerzucaniu sobie Steven'a z rąk do rąk. - Dlatego muszę wylecieć już dzisiaj do Chicago, a znalezienie opiekunki o tej porze, która zajmie się młodym przez całym weekend to istny koszmar. - odpowiedział z wyczuwalną niechęcią w tonie głosu. - Dlatego zadzwoniłem do Philipa... - w końcu znał o wiele więcej kobiet, wolnych kobiet mogących poświęcić swój cenny czas. - ...a on zaproponował Ciebie. - dodał, opierając się tyłkiem o krzesło. - Lot mam za 3 godziny, za maksimum pół godziny muszę wyjechać, więc jeżeli masz jakieś pytania to poprosiłby, abyś zadała je teraz. - kwestia pieniężna (choć zapewne jest w stanie zapłacić każdą cenę), posiłki - o której chodzi spać, cokolwiek - na co można odpowiedzieć wciągu dwudziestu minut. - Steven jest w swoim pokoju, ostatnie drzwi po lewej. - wtrącił błękitnymi ślepiami wodząc po buzi młodej dziewczyny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Darby absolutnie nie miała złych intencji – nie rozumiała jedynie, z czym wiąże się opieka nad siedmioletnim (albo w zasadzie jakimkolwiek) dzieckiem. Nie zdawała sobie sprawy, jaka to jest odpowiedzialność i cóż, nie była świadoma, ile jej brak obeznania i wiedzy w tym temacie może narobić zamieszania. Nieco się przeliczyła uznając, że nic złego nie może się stać; a jej naiwność była w tym momencie na wyjątkowo wysokim (nawet jak na nią) poziomie. Nie dostała jednak żadnych wskazówek, rad, ani konkretnego polecenia i nie miała pojęcia, w jaki sposób powinna podejść do sprawy. Najrozsądniejszą opcją byłaby prawdopodobnie ucieczka, aczkolwiek tego akurat nie brała pod uwagę; wolała powoli, spokojnie rozejrzeć się po mieszkaniu, by ostatecznie zawiesić spojrzenie na Thorntonie i posłać mu uśmiech, który w założeniu miał przysłonić odczuwany przez nią niepokój. – To musi być szalenie ważna sprawa, skoro wymaga nagłej wycieczki do Chicago – rzuciła, chcąc brzmieć w miarę inteligentnie (a przynajmniej na tyle, na ile pozwalał jej niezbyt dojrzały mózg). – I bardzo miło ze strony Philipa, że o mnie pomyślał. Akurat jestem w trakcie poszukiwania pracy, więc miałam trochę wolnego czasuakurat od pół roku szukała pracy i nie posiadała żadnych, sensownych obowiązków. Przy okazji nie była również perfekcyjną kandydatką do opieki nad dzieckiem, aczkolwiek tę informację pomięła. Zwłaszcza, że wysłała wcześniej smsa do Hazel z prośbą o podrzucenie instrukcji opieki nad dzieckiem! – Może w takim razie powiesz mi coś więcej o tym, jak funkcjonuje? – skrzywiła się na dźwięk ostatniego słowa uznając, że brzmi ono bardzo bezosobowo i raczej nie świadczy o tym, że jakkolwiek zna się na dzieciach. Owszem, miała w głowie kilka konkretniejszych pytań, aczkolwiek było ich … chyba po prostu za dużo. Plus nie wiedziała, od czego zacząć. Plus nie chciała wyjść na idiotkę (którą w zasadzie bywała). – Jest jakieś jedzenie, którego absolutnie powinnam mu odmówić? Czy bajka, której nie powinien oglądać? A lubi poznawać nowych ludzi, czy raczej nie stanie się moim najlepszym kumplem? – wyrzuciła, decydując się ostatecznie na opcję raz kozie śmierć. Czy wypadało prosić, żeby Clive zawołał syna, czy może powinna sama pójść się z nim przywitać? Teraz, czy później? Już sam początek prezentował się zbyt skomplikowanie!
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Widocznie oboje się zgadzali - nie byli zbytnio zadowoleni z aktualnego obiegu sprawy, choć żadne z nich nie przyznałoby tego głośno, cóż wobec obcych osób należy zachowywać się z szacunkiem, czyż nie? Dla Clive to również nie była sytuacja zachwycająca - wolałby zostać ze swoim synem, pobawić się z nim - nieco ponaginać zasady (jak to typowi ojcowie) niżeli pozostawić go z zupełnie nieznajomą dziewczyną. W porządku - posiadała dość wygórowane rekomendacje od jego młodszego brata, ale niestety nie była osobą z którą Steven złapał kontakt - nie znali się, nic-a nic i ta sprawa mężczyznę martwiła. Inaczej byłoby gdyby zostawił małego na kilka godzin pozostając w Seattle - gdzie w każdej chwili mógłby wrócić. W tym przypadku będzie ich dzielić paręset kilometrów - nie byłby w stanie pojawić się w ciągu czterdziestu minut gdyby coś poszło nie tak, a wezwanie Callie liczyłoby się z jego porażką. W tej chwili ryzykował, ale czy Darby była na to gotowa? - Jest bardziej szalona, niżeli możesz sobie wyobrazić. - naprawdę nie chciał wdawać się w szczegóły, nawet mówienie komuś bliższym niż Walmsley o chorobie i całkowitym zakazu operowania było dla mężczyzny problemem - ona nie musiała znać prawdy, szczególnie iż zdaniem lekarza było to ich prawdopodobnie ostatnie spotkanie - a przynajmniej sam na sam. - Fakt, miło z jego strony. - przyznał wzruszając przy tym obojętnie ramionami - ponieważ z jednej strony przyznawał kobiecie rację, za to z drugiej był trochę zawiedziony zachowaniem Philipa - w końcu zamiast proponować blondynkę mógł choć jeden weekend zająć się swoim bratankiem, prawda? - Po prostu udawaj, że traktujesz go jak dorosłego, bardzo to lubi. - cóż, Steve jak na swój wiek był bardzo inteligentnym dzieckiem, zwykle nie sprawiał kłopotów. - Lecz z drugiej strony pamiętaj, że ma tylko siedem lat nie pozwól aby wszedł Ci na głowę i najważniejsze nie dawaj mu słodyczy przed snem. - mruknął pewniej spoglądając na towarzyszkę. - Zdecydowanie słodycze i nie oglądani telewizji po 22. - dodał.
Porozmawiali jeszcze dziesięć minut, Clive pojechał na lotnisko a Darby została z małym brzdącem.


koniec.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”