WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie była miękka. Nie była miękka. Ale słowo honoru, że gdy stanęła twarzą w twarz z panią Hirsch to poczuła się przynajmniej parę centymetrów niższa. Mimo szpilek. Nie lubiła też, gdy ktoś w tak bezczelny sposób mówił jej, co powinna robić. Ślub i dzieci z Hirschem. To były bardzo daleko idące plany… tak bardzo, że ją zatkało i nie była w stanie nawet zaprotestować i oburzyć się, że oni tylko razem pracują. Nic więcej. Absolutnie nic. Ale straciła rezon, na parę chwil zapomniała język w gębie i to wystarczyło, żeby kobieta odeszła, a ona została z tacą z przekąskami.
Pokręciła lekko głową i ruszyła w kierunku salonu prawie wpadając na Jacoba. Pokręciła lekko głową dając mu do zrozumienia, że nic takiego i nie musiał przepraszać – Co mi powiedziała… że mam ci przekazać, że rabin powiedział, że rok żałoby wystarczy. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, wpatrując się w Jacoba i wręczyła mu tacę w z przekąskami, żeby się wykazał jak na gentelmana przystało. A ona przynajmniej będzie miała wolną rękę, żeby złapać kieliszek z winem, gdy tylko wrócą do salonu. Zanim jednak to, zdążyła jeszcze wykorzystać okazję, że byli sami i dokończyła myśl – I że powinnam za ciebie wyjść i urodzić ci dzieci. – dodała, dalej się śmiejąc pod nosem – Nawet nie zdążyłam zaprzeczyć i uświadomić ją, że naprawdę jesteśmy tylko kolegami z pracy. – wzruszyła lekko ramionami – A teraz chodź, zanim pomyśli, że od razu przeszedłeś do realizacji planu swojej matki. – dodała jeszcze w ramach żartu, rozładowania atmosfery (i chyba głównie własnego napięcia) i przepchnęła go w kierunku towarzystwa. Gdzie bardzo szybko starała się odnaleźć swój kieliszek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jacob przymyka nieco oczy, które następnie wznosi do nieba i w kilku słowach po hebrajsku prosi ulubioną, wyimaginowaną postać swojej matki o odrobinę wsparcia. Odrobinę. Zanim kurwa zamknie kobietę w pralni na resztę wieczoru i tym samym każdy będzie miał okazję spędzić go z przyjemnością.
Ona nosi żałobę nad swoimi dziećmi już od dwudziestu lat. Judah się rozwiódł. Joachim się rozwodzi, a ja mam czterdzieści lat i nie mam dzieci. Sama powinna wiedzieć, że rok to jest zaledwie… – Jacob wychodzi z korytarza za Posy, chce dokończyć swój żart, jakże zapewne znakomity, ale kątem oka dostrzega znajomego blondyna. Co… Co on tutaj robi? Kolejne słowa grzęzną Hirschowi w gardle i czuje, że jeśli się nie napije, jeśli natychmiast nie przepłucze gardła procentami, to nie będzie w stanie dotrwać do końca tego wieczora. Odstawia tacę z jedzeniem na stół, mimo niezadowolenia matki, która zapewne oczekiwałaby, że będzie tu odstawiał rolę kelnera i szuka wzrokiem ojca. Patrzy na niego z paniką, a kiedy tylko senior rodu kiwa głową, przechodzi przez cały wielki salon, otwiera barek obok biblioteczki i wyciąga z niego butelkę whisky. Wraca z nią bliżej gości, nalewa sobie nazbyt dużo i wzrokiem szuka jeszcze Posy. Nie jest już jednak w stanie dokończyć tego zdania. Nie pamięta nawet, co mówił. Albo co chciał powiedzieć. Jest mu gorąco, musi więc poluzować zapięcie koszuli pod szyją. Jeden guzik. Może wystarczy.
To… gdzie jest Joachim? – zadaje pytanie Judahowi i Estherim wcześniej zaczniemy tym szybciej będzie po tym koszmarze. Nasza matka właśnie oznajmiła Josephine, że powinna zacząć rodzić dzieci. Naprawdę, naprawdę zaczynam się bać, co zapakowała w te wszystkie paczki pod palmą. I dziwię się, że nie odwiedził nas jeszcze rabin. Albo kogokolwiek mogła zawezwać do WALKI ze swoimi niewdzięcznymi dziećmi – jest zdenerwowany, posyła Posy krótkie spojrzenie i trochę za szybko opróżnia zawartość swojej szklanki. Chwilę później krzyżuje swoje spojrzenie z Cosmo. Szlag by to.

autor

my bedroom smells like rotten food and i guess so do i
Awatar użytkownika
19
172

nie mówimy o tym głośno

ale w obcych łóżkach śpi się najlepiej

south park

Post

Palma była niezłą alternatywą dla choinki. Kiedy pytał Laury, ile osób będzie na jej rodzinnej kolacji, nie dostał żadnej precyzyjnej odpowiedzi, więc postanowił zapakować w małe torebeczki (przytaszczone w jednej dużej) nadwyżkę prezentów.
Korzystając z tej chwili, kiedy inni jeszcze się schodzili, przeprosił więc Laurę, Taylora i Mamę Hirsch, żeby urządzić sobie szybką rundkę wzdłuż stołu z odpalonym w telefonie notatnikiem. Te wizytówki były całkiem niegłupie i przydatne w oznaczeniu odpowiednimi imionami tych uniwersalnych prezentów, które czekały na nowych właścicieli.
Josephine. Była śliczna, fizycznie bliska ideałowi, miała ładny uśmiech i duże oczy, a Pani Babcia Laury uśmiechała się do niej zaczepnie. Jacob natomiast sprawiał wrażenie spiętego - bardzo nawet i bardzo nieporadnie zresztą starał się to ukryć. Czy zauważył go wreszcie?
Tak. Spojrzenia zetknęły się na krótkie ułamki sekund, podczas których Cosmo zdał sobie sprawę z tego, że tęsknił, choć nie powinien. I wbrew jakiemukolwiek rozsądkowi i potrzebie przyjęcia teatralnej oschłości, to właśnie najdonośniej rozbrzmiewało w tym spojrzeniu. Tęskniłem.
Mimo tego, on pierwszy przerwał kontakt wzrokowy, przesuwając spojrzenie na Posy, do której uśmiechnął się ciepło, choć wymuszenie. A potem z trudem odciągnął wzrok od tej pary, bo musiał teraz wrócić do swoich rozmówców, których porzucił chwilę wcześniej na rzecz oznaczenia prezentów.
- Niezła ta twoja rodzina. Palma jest świetna - mruknął przyjaciółce nad uchem, trochę tylko nieprzekonanym głosem. Musiał się postarać, tak? Ładny uśmiech, miły ton. Przecież robił to dla niej, nie dla niego.
Obrazek

autor

kaja

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

look

Wielki spóźniony, Joachim Hirsch, właśnie przy dźwiękach Franka Sinatry, parkował przed rodzinnym domem. Nie bardzo wiedział czy cieszy się na tę uroczystość, to w końcu pierwsza jego Chanuka jako singla z odzysku. Po raz pierwszy od wielu lat przyjeżdżał tu sam, bez perspektyw i z pogrzebanymi marzeniami o pięknej rodzinie - tak, nie tylko mamy Hirsch zakopał ponad pół roku temu. Niemniej... Biedak nie spodziewał się kompletnie tego, co mamusia mu przygotowała. Może i lepiej, bo jeszcze olałby tę uroczystość.
Znalazł się w środku wesołego gwaru. Chyba wszyscy już byli, ups. Czym prędzej blondyn przemknął więc wprost w ramiona stęsknionej matki, bo przecież odwiedzał ją rzadko z wiadomych względów – miał dość słuchania o powrocie do Vanessy. –Wybacz spóźnienie, mamo. Miałem dyżur. Tak, musiałem go mieć. Tak, musiałem operować. Taka praca. Ale już tu jestem, możemy się cieszyć i zaczynać – powiedział do pani Hirsch, bo przecież był przekonany, że wszyscy już są. W końcu jest ojciec, z którym uścisnął dłoń, Judah z kimś, Jacob z… Rezydentką? Esther z Nico, a to ciekawe. Dzieciaki, nawet Liz. I jakiś nieznany chłopak. Nawet jest ich więcej niż potrzeba, nie? Niemniej, nie czekał na zarządzenie siadania do stołu, podszedł tylko do rodzeństwa i mruknął do Esther, Judaha i Jacoba: -Ominęło mnie coś ciekawego? Taylor zalicza wszystkie katastrofy jak leci? – spytał jeszcze, patrząc na Judaha, bo cóż… Jak nie zmajstruje dziecka, to gips sobie załatwi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<img src="https://i.imgur.com/hRXcDPD.png">
outfit

W przeciwieństwie do innych osób towarzyszących, które niekoniecznie cieszyły się, że spędzają święta w takich okolicznościach, Darby była podekscytowana. Nie pamiętała nawet, kiedy ostatnio siedziała przy wigilijnym stole, łamała się opłatkiem i śpiewała kolędy – jej rodzina nie należała do tych podtrzymujących jakiekolwiek tradycje; mieli raczej dość luźne podejście, a Darby nie widziała ich, od kiedy postanowiła opuścić rodzinne miasto. Co z tego, że nie miała jakiegokolwiek pojęcia, jak wygląda Chanuka? Liczyła, że trzymając się blisko Judah, nie zrobi żadnej większej wtopy. Znała co prawda większość znajdujących się tam osób, aczkolwiek tak czy inaczej, czuła się nieco zagubiona przy kolejnych przywitaniach, więc stała sobie z boku, z kieliszkiem w ręku obserwując rozwój sytuacji i od czasu do czasu zerkając w stronę swojego damskiego krasza w postaci Esther. – Spokojnie – szepnęła do Judah, zaciskając dłoń na jego ramieniu, gdy klasycznie naskoczył na syna. Nawet jeśli niespecjalnie mu się dziwiła, bo od praktycznie początkach ich znajomości, słyszała już różne historie na temat jego kolejnych wpadek (wliczając tą dosłowną, o której J. opowiedział jej przy ostatnim spotkaniu. – Alkohol przed kolacją, czuję się prawie jak w domu – rzuciła, unosząc kieliszek i upijając z niego solidny łyk. Miała nadzieję, że jak najszybciej zasiądą przy stole, bo dla Darby, która zazwyczaj objadała się zimnymi kebabami, było to naprawdę wielskie wydarzenie.
Ostatnio zmieniony 2021-02-28, 14:51 przez darby walmsley, łącznie zmieniany 3 razy.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skoro Cosmo czekał już na wszystkich pod domem starszych Hirschów, Judah oczywiście przywitał się z nim na wejściu, pozwalając sobie nawet na mały komplement, że elegancko dziś wygląda. Bo biorąc pod uwagę strój z imprezy Laury - naprawdę było elegancko.
Ale że to działo się dużo wcześniej, teraz skupiony był już na swoim drugim synu, któremu posłał równie mordercze spojrzenie jak to, jakim podsumowała jego słowa Liz. – Milcz – rzucił tylko, spinając wszystkie mięśnie pod dłonią Darby zaciskającą się na jego ramieniu. Gdyby nie Rachel, która z udawanym przejęciem postanowiła się w tą rozmowę wtrącić, zapewne dodałby coś jeszcze, a tak spojrzał jedynie w stronę matki i wykrzywił usta w podobnym, sztucznym uśmiechu. – Dla niego? Nigdy nie miałem go więcej – a może i miał, ale zanim postanowił zmienić nazwisko? Wszystko jednak podsumował machnięciem dłonią, z zaciekawieniem odprowadzając wzrokiem matkę i Posy, znikające za kuchennymi drzwiami. – Na twoim miejscu bym za nimi poszedł – tyle zdążył powiedzieć do Jacoba, zanim ten faktycznie w tamtą stronę poleciał. A Judah w tym czasie co robił? Pił. Razem z Darby, uśmiechając się do niej szeroko i stukając tymi kieliszkami, które dosyć szybko opróżnili. – W tym domu nie dałoby się inaczej – krótko podsumował jej komentarz, wzrokiem wiodąc za Jacobem dobierającym się do whisky. I w ten właśnie sposób, wcześniej zabierając z dłoni Darby pusty kieliszek, szkło wymienił na solidne szklanki ze znacznie mocniejszą zawartością. – Ominęła Cię gadka matki o wnukach, nic szczególnego. A tobie Jacob mówiłem idź za nimi – chciałby chociaż udawać, że to co matka powiedziała Posy jakkolwiek go zdziwiło, ale po niej spodziewał się już wszystkiego. Nawet czegoś podobnego względem Darby. – Jeśli tobie zacznie mówić coś podobnego, możesz powiedzieć, że już się o to postaraliśmy i niedługo zostanie znowu babcią. Chciałbym zobaczyć jej minę – a że jak na zawołanie akurat wtedy Rachel spojrzała w jego stronę, uniósł do góry szklankę i napił się za jej zdrowie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Wasza matka nieco mnie przeraża – powiedziała, w pewnym momencie, w kierunku stojących w pobliżu Jacoba oraz Judah – nie dało się przecież nie zauważyć, że Rachel była dość apodyktyczna; a zwłaszcza wtedy, kiedy pociągnęła Posy w kierunku kuchni. W tamtej chwili Darby odetchnęła z ulgą, ciesząc się, że nie padło na nią. Zwłaszcza, że odgryzanie się nigdy nie przychodziło jej z łatwością – jakikolwiek atak prawdopodobnie przyjęłaby chwilą milczenia i konsternacji. Cieszyła się więc, że mieli chociaż alkohol; zresztą, nadal była podekscytowana tą kolacją! Mimo wszelkich przeciwności, o których Judah najpewniej ostrzegł ją wcześniej kilkakrotnie – aczkolwiek Darby miała tendencje do ignorowania części wypowiedzi innych ludzi; z reguły tych, które niekoniecznie jej odpowiadały. – Daj spokój, nie zrobię tego – pokręciła głową i przez chwilę wyglądało to tak, jakby pomysł absolutnie nie podobał jej się ten pomysł. Ale wbrew pozorom podobał, tylko …- Wkręcanie twojej matki brzmi bardzo kusząco, aczkolwiek nie odbiorę sobie przywileju picia alkoholu, oszalałeś? Wyobrażasz sobie, co by powiedziała, gdyby zobaczyła mnie wtedy z kieliszkiem? – och, aż się bała! Rachel raczej nie wyglądała na osobę, dla której nawet odrobinka była odpowiednia dla kobiety w ciąży, a ona miała zamiar wypić zdecydowanie więcej, niż odrobinkę. Zdecydowanie. – Najwyżej wspomnę, że szalenie się staramy, a w mojej rodzinie bardzo często pojawiały się ciąże mnogie – powiedziała, konspiracyjnym szeptem.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zostawmy już dyskusję Taylora ze starymi prykami, szczególności własnym ojcem. Nie było co strzępić ryja na takiego buca i tyle. Tym bardziej, że dookoła zebrał się mały tłumek młodzieży, z jego osobistą siostrą na czele. Pojawił się nawet kolejny wuj [to ten pedofil - dop. autor] i choć Mays słyszał uwagę, że to on zalicza katastrofy to nic nie powiedział. Pochylił się tylko bardziej nad stołem, skinął w stronę rodzeństwa oraz Cosmo i jeszcze bardziej się pochylił. Pełna konspiracja.
- Tak naprawdę to miałem wypadek na motorze - powiedział, ale od razu kazał im się uciszyć - I to nie byle jaki. Jakaś dupa wskoczyła mi na motor, bo gonili ją jacyś bandyci. Zaczęli strzelać. Spieprzałem gdzie pieprz rośnie - tutaj dał im chwilę na zrobienie poważnych min, czekał na jakąś reakcję, podziw, wiadomo - Strzelali do mnie, czaicie to! Jak w Matrixie lawirowałem między samochodami, wpadłem na jakąś furę, potem skryliśmy się na budowie. Kurwa, myślicie, że nadałbym się na Jamesa Bonda? - to był pierwszy raz, kiedy Taylor podzielił się tym doświadczeniem... z kimkolwiek. I tak długo trzymał to w sobie. Babcia Rachel usłyszała jednak pierwsze spieprzam, wytężyła słuch i usłyszała kurwę. Rozpoczęła poważny monolog.
- Przepraszam babciu, to z rozpędu. Ale to wina ojca, on cały czas pryz mnie przeklina! - w ogóle nie miał wyrzutów że wylewa pomyje na swojego starego. On robi przecież tak samo cały czas!

autor

my bedroom smells like rotten food and i guess so do i
Awatar użytkownika
19
172

nie mówimy o tym głośno

ale w obcych łóżkach śpi się najlepiej

south park

Post

Od przytłaczającego natłoku myśli skutecznie odciągnęła go osoba Taylora, który nie przejmując się starymi prykami, dzielił się bohatersko swoją opowieścią. Z każdym kolejnym jego słowem brwi Cosmo marszczyły się coraz mocniej, a mina zdradzała, że plasował tę historię gdzieś na liście z rzeczy, które nigdy się nie zdarzyły - to nie zdarzyło się najbardziej, ale powstrzymał się od sceptycyzmu. Biorąc pod uwagę swoje własne przygody z gangsterską częścią Las Vegas, nie mógł chyba negować zbyt wiele.
- Aha, nie wiem, musiałbym to zobaczyć na własne oczy, Taylor, takie czcze gadanie to wiesz. Równie dobrze mogłeś się poślizgnąć na skórce od banana i... - urwał, bo zauważył, że zbiera się na nieszczęście. Posłał mu tylko ostrzegawcze spojrzenie, gdy dostrzegł, że Pani Babcia przygląda mu się i wsłuchuje w jego słowa zbyt uważnie, ale nie zdało to niestety egzaminu i Mays musiał wysłuchać tyrady o używaniu brzydkich słów.
- Święta prawda, pani Hirsch, powtarzam mu to wszystko za każdym razem. Slicha, ale czy będziemy odmawiać modlitwę Ha-nerot halalu i odśpiewywać hymn Maoz cur? Pytam, bo jest parę wersów, co do których znaczenia nie jestem pewien... - zagadnął nestorkę rodu, żeby popisać się swoją wiedzą o żydowskich zwyczajach. Niech ktoś doceni, bo naprawdę.
Obrazek

autor

kaja

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

- Moje urodziny przy tym, co się tu może zdarzyć, to naprawdę pikuś. – roześmiała się w odpowiedzi do Cosmo. To, że Taylor nie przytargał ze sobą wielkiej choinki, stada kolędników albo jakieś zgarniętego z ulicy świętego Mikołaja było aż dziwne!
- Co?! – niemal pisnęła słysząc słowa Taylora, ale nie chcąc wywoływać kolejnej niepotrzebnej dyskusji, zakryła usta dłonią. Skoro Tay szeptał i tu konspiracyjne akcje uskuteczniał, to nie zamierzała angażować w to Judah, który by tam pewnie wszystko rozniósł. No i Liz też by się wkurzyła.
- Czy ty na głowę upadłeś, Taylor?! – syknęła marszcząc brwi. Nawet dłoń na jego czole położyła, żeby sprawdzić, czy jakiejś gorączki nie ma i nie majaczy przez to tych głupot. A potem pokiwała głową, zgadzając się nieco z Cosmo. Jakoś trudno jej było uwierzyć w ucieczkę ze strzelaniną. Może zabalował w akademiku i mu się śniło? Zaraz jednak przeniosła wzrok na Babcię i pokiwała głową, przygryzając wargę, by się nie roześmiać, zgodziła się z nią, że takich słów używać nie można.
- Nie wiem, Cosmo, chyba z tym poczekamy, aż wszyscy się zbiorą przy stole. – wtrąciła się, bo Babcia jak podłapie temat, to zaraz ich wszystkich ustawi i będą się faktycznie musieli modlić albo śpiewać, a nawet nie chciała myśleć, jak zaraz wszyscy zaczną marudzić.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nessa miała wychodzić z pracy, kiedy spanikowana koleżanka oznajmiła jej, że chyba przypadkiem usunęła cały, caluśki materiał przygotowawczy na kolejny odcinek. Ciśnienie jej skoczyło, ale chcąc nie chcąc, musiała zostać i pomóc roztrzęsionej kobiecie ogarnąć temat, skontaktować się z IT, pokrzyczeć na nich - "jak to nie widzicie żadnych plików w 'odzyskanych', to co z was za specjaliści?!" - tylko po to, żeby na końcu okazało się, że ta idiotka wcale go nie usunęła, tylko zapisała w innym folderze niż zwykle.
Nie zamierzała jednak przywozić na tę imprezę całej swojej negatywnej energii, dlatego w drodze, ściskając kurczowo kierownicę, skupiała się raczej na uspokajaniu głowy, żeby ostatecznie na miejsce dotrzeć trochę za bardzo niż modnie spóźniona, za to z szerokim uśmiechem na twarzy.
Co prawda nie podobało jej się to całe łączenie Chanuki ze świętem, które nie powinno ich w ogóle obchodzić, ale nawet Nessa nie była wystarczająco odważna, żeby pyskować jeszcze (?) teściowej.
- Aby światło świec chanukowych rozświetliło Wasze dni, aby rozgrzało Wasze serca, a duch Machabeuszy dał Wam siłę do małych i dużych zwycięstw. - przywitała się jednak typowo Chanukowymi życzeniami, ledwie dostała się przez próg, a potem zaczęła wzrokiem szukać stosu prezentów, do któego mogłaby dorzucić swoje.
Zwróciła się przy okazji do Laury.
- Mam nadzieję, że przestrzegłaś, że tym razem nie chcesz żywych prezentów?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nawet jeśli nie znała Jacoba na wylot. Nawet jeśli nie znali się od wieków, a ona nie była w stanie czytać z niego jak z otwartej księgi. Nie dało się nie zauważyć jego nagłej zmiany w zachowaniu. Tego specyficznego napięcia, które nie pojawiło się nawet wtedy, gdy przekazała mu słowa jego własnej matki. Nie wiedziała jednak, co to spowodowało. Nawet, gdy omiotła spojrzeniem pomieszczenie i trafiła wzrokiem na uśmiechającego się Cosmo – nie wpadła, że to on może być powodem nagłego spięcia na obwodach Jacoba. Oh, my sweet summer child… Oczywiście odwzajemniła uśmiech chłopaka, ale dość szybko wróciła spojrzeniem do swojej dzisiejszej randki. Nic jednak nie powiedziała.
Przeniosła wzrok na Judaha i Darby. Uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła lekko głową – Raczej nie była zainteresowana poznaniem mojego zdania na ten temat. To było stwierdzenie. Nie pytanie. Więc myślę, ze historia o staraniu się też może jej nie przekonać. O ile uda się ją gdzieś wepchnąć. – zauważyła, a raczej podzieliła się swoimi spostrzeżeniami po krótkim, ale bardzo intensywnym spotkaniu z panią Hirsch. Znów też z konspiracyjnym szeptem pochyliła się w kierunku DarbyJest odrobinę przerażająca. – zakończyła, upijając spory łyk alkoholu ze szklanki, która chwilę wcześniej wylądowała w jej dłoniach. Była wdzięczna za nią wdzięczna Jacobowi, bo coś jej mówiło, że to nie będzie łatwy wieczór. Że na trzeźwo nie da się tego wytrzymać.
- Wszystko w porządku? – zwraca się bezpośrednio do Kuby ściszając głos, właściwie szepcząc do mężczyzny i skupiając na nim całą swoją uwagę, jednocześnie zaciskając szczupłe palce na jego przedramieniu i wpatrując się w niego intensywnie. Zdenerwował się. Coś go zdenerwowało. Ktoś? Przez chwilę nawet głupio pomyślała, że może to ona coś źle zrobiła? Coś złego powiedziała? Co jak co, ale nie chciała narobić mu wstydu przed rodziną.

autor

my bedroom smells like rotten food and i guess so do i
Awatar użytkownika
19
172

nie mówimy o tym głośno

ale w obcych łóżkach śpi się najlepiej

south park

Post

Przecież o to chodziło, żeby Pani Babcia Laury podłapała temat, dlatego też zamarszczył brwi, kiedy przyjaciółka wtrąciła się w tę inteligentną wymianę zmian, ale nie miał czasu na pociągnięcie wątku, bo oto na horyzoncie pojawiła się Pani Vanessa, niosąc na ustach powitanie, które rozgrzało mu serce. Wreszcie coś, o czym naprawdę pisali w tych głupich książkach, o które żebrał odwykową bibliotekę!
- Chag Chanuka Sameach! - przywitał się więc z nią, totalnie dumny z siebie i zachwycony, że mógł zabłysnąć swoim świeżo nabytym skillem przed kimś innym niż Rachel Hirsch. Słysząc słowa kobiety skierowane do Laury, uśmiechnął się szeroko. - Ja jestem jej żywym prezentem - oznajmił bez pomyślunku, wierząc naiwnie, że ten smalltalk odciągnie go w końcu od nerwowego zerkania co chwilę w stronę Josephine i Jacoba, jakby próbując wyłapać wszystkie te małe, ale tak znaczące teraz dowody na to, że stopień zażyłości tej relacji jest na tyle intensywny, że najmoralniejszą opcją byłoby chyba zniknąć - nie tylko z widoku, ale najlepiej w ogóle z powierzchni ziemi.
- Myślisz, że babcia wyniucha fajki? - mruknął do Laury, czując jak mięśnie spinają się gwałtownie, kiedy palce towarzyszki Jacoba zacisnęły się na ramieniu mężczyzny. Nie powinno ją zdziwić to pytanie - niby absencja od wszelkich używek, ale przecież pierwszym, co zrobił po wyjściu z ośrodka, było odpalenie papierosa. Nawet Devon nic na to nie powiedział. Resztki wyrozumiałości.
Obrazek

autor

kaja

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie pozostało mu już nic innego, niż na komentarz Darby wzruszyć jedynie ramionami. Jego też przerażała, ale do tego chyba nie mógł się teraz przyznać, nie?
Aha, tak, racja – od razu pokiwał też głową, poniekąd się przyznając, że o tym, w tym całym misternym planie wkręcania Rachel Hirsch nie pomyślał. I może gdyby zależało mu, żeby wywołać u matki zawał podczas świątecznej kolacji, zabrałby z dłoni Darby ten kieliszek, udając, że zawartość wylewa, a potem już tylko serwuje jej jakieś soczki. Ale nie tym razem. Nawet gotów był stwierdzić, że na ten jeden wieczór wystarczyło mu zmartwień w postaci Taylora, który znowu coś odwalił. – Najdroższa, choć ta propozycja brzmi kusząco, boję się, że albo skończy się zawałem albo i tak nie odciągnie uwagi Rachel od wnuków, których mógłby dać jej Jacob – a o to w tym wszystkim chodziło, prawda? Może po części też o zrobienie jej na złość, skoro tak często wtrącała się w życie swoich dzieci, nie dając im spokoju, gdy ich decyzje odbiegały od tego jak ona widziała ich życie, ale przede wszystkim o Jacoba. I Posy, do której uśmiechnął się pokrzepiająco. – Uwierz mi, to dopiero początek tego wieczoru. Okazja, żeby coś takiego wtrącić nadarzy się jeszcze nie raz – jeśli chciał ją jakoś pocieszyć to ani trochę mu się to nie udało. Ale no właśnie - chciał? Czy wolał jedynie przygotować ją na dalsze rozmowy o dzieciach?
Chodź, usiądziemy już – zwrócił się jeszcze do Darby, przyglądając się wreszcie tym wizytówkom rozstawionym kolejno obok każdego talerza. – Laura, Laurence, do stołu! Ty też Cosmo – a do Taylora wyjątkowo się nie odezwał, skoro ten i tak (chyba) stał już przy swoim miejscu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

geez, ile mnie już ominęło! jak coś przekręcę, to poprawcie mnie :oops:
gajer


Stresował się jak cholera! Od ostatniego spotkania z Esther, mężczyzna sam nie wiedział jak miał się zachowywać w stosunku do swojej najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa. Od ich majestatycznej kłótni minęło dość sporo czasu i jakoś tak na tą chwile ciężko mu złapać wspólny język z Hirsch. Choć ma nadzieję, że to się zmieni! No i w sumie miał okazję, bo dziewczyna zaprosiła go na świąteczną kolację do jej rodziny. Ciekawe czy któryś z Hirschów rozpozna tą roztrzepaną czuprynę!
Jak na razie zapowiada się całkiem dobrze! Przywitał się z rodzicami Esther, zlustrował spojrzeniem resztę Hirschów, a na słowa Jacoba nieśmiało się uśmiechnął! Pokręcił się trochę na dole, poprzyglądał się fotografiom, a nawet próbował nawet do kogoś zagadać. W między czasie Esther gdzieś powędrowała do swoich braci, natomiast Nico pozwolił sobie zająć miejsce przy stole.
Próbował jakoś zagaić z kimś rozmowę, ale jakoś średnio mu to wychodziło. Czekał tylko, aż Esther tu przyjdzie i uratuje go z tej niezręcznej samotności. Ogólnie był zestresowany całą tą sytuacją. Większość Hirschów znał z widzenia, choć w przeszłości nie zawierał z nimi jakiś bliższych relacji. Poza tym, średnio ogarniał kulturę Żydowską i obawiał się, że zaliczy jakąś gafę. Ma tylko nadzieję, że Esther mu w tym pomoże.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”