WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Thompson po raz kolejny postanowiła zaprosić do siebie przyjaciół, a to wszystko dlatego, że czuła się trochę słabiej i musiała odpuścić sobie trening. Oczywiście nie podała tego jako powód, a po prostu wysłała im wiadomość z informacją, że mają się u niej zjawić za pół godziny i ani trochę nie interesowała się tym co mają do zrobienia. W sumie mało kiedy interesowała się takimi rzeczami, kiedy to w głowie pojawiał jej się pomysł aby zaprosić tą dwójkę. Nawet postanowiła przygotować się na spotkanie i wstawiła do gotowania wodę, wyskoczyła szybko do sklepu po jakieś ciasto, a następnie wróciła do swojego pokoju. Na jej szczęście w domu nie było nikogo oprócz niej, więc przyjaciele mogli sobie od tak wejść do posiadłości i nie przejmować się niepotrzebnymi rozmowami. Sama Nille za to ubrała się w luźną sukienkę, aby to nie dało się zauważyć tego, że troszkę schudła, bo doskonale wiedziała, że jednak będą do tego nawiązywać, więc wolała tego uniknąć. Zresztą czekając na tę dwójkę rozsiadła się na swoim dwumetrowym łóżku i zaczęła przeglądać instagrama, co w sumie nie powinno nikogo dziwić, bo jednak Pernille była osobą uzależnioną tak samo od tańca, jak i od portali społecznościowych, ale to prawdopodobnie po prostu ten wiek.
-
Odkąd do Atlasa wprowadził się Jeff wszystko wydawało się wywrócić do góry nogami. Fajnie było przy nim zasypiać, miło było jeść wspólnie śniadanie czy kolację, a nawet cisza panująca w pokoju, gdy Atlas czytał komiks, a Jeffrey zajmował się pracą, nie przeszkadzała mu i nie czuł się niekomfortowo. Pierwszy dzień był ciężki, wydawałoby się, że nawet nie do przeskoczenia, ale od następnego poranka jak ręką odjął. Życie Caldwella opierało się ostatnio tylko na pracy i Jeffie, więc mógł się wydawać monotematyczny. Kiedyś było inaczej, bo w przeciągu tygodnia potrafił być na trzech czy czterech randkach z Tindera. Teraz trochę go Crawford zamknął w klatce, ale czy to mu przeszkadzało? Póki co nie.
Do Nille przyszedł kulejąc na lewą nogę i z przetartymi na kolanie spodniami. Na jego nieszczęście kiedy jechał na desce to wbiło się w niego trzech chłopaków, którzy albo nie mieli dobrych haulców w BMX'ach, albo nie mieli poukładane w głowach, albo to i to. Przywitał się z przyjaciółką buziakiem w policzek, ściągnął buty, deskę odłożył w bezpieczne miejsce i pozwolił przejść sobie do jej pokoju, gdzie usiadł na łóżko. -Chuj by jasny strzelił to wszystko co się w tym mieście odpierdala, jakbym mógł to bym wstąpił do ISIS, w takich chwilach rozumiem typów, nic tylko rozpierdolić towarzystwo - mruczał pod nosem oglądając ranę, która była jedynie zadrapaniem. Bardziej się potłukł i bolały go stłuczone miejsca niż sama rana. -Masz Skarbie wodę utlenioną? - zwrócił się do Nille nie odrywając wzroku do swojego kolana. Nigdzie nie widział Lii, więc podejrzewał, że przybył tu przed nią. -Co miałaś na obiad? - nie byłby sobą gdyby nie zapytał. Zgłodniał? Może trochę, choć na pewno zmieni zdanie co do obiadu jak już zobaczy, że na stole leży pyszne, kaloryczne, słodkie i czekające na niego ciasto. Nie całe, bo się podzieli, tak? Mimo wszystko był mężczyzną, jedynym w tym gronie, musiał jeść więcej!
-
- Nie wiem, ale mama pół dnia spędziła w kuchni więc możesz iść zobaczyć i sobie wziąć. - w końcu przypuszczam, że jej rodzicielka to po prostu nie wyobrażała sobie dnia bez obiadu, co naprawdę odpowiadało Pernille, bo przynajmniej mogła dzięki temu udawać, że je. W końcu zabierała talerz pełen żarcia, a przynosiła pusty i to było cudowne. Znaczy nie powiedziałby tego na głos, a już na pewno nie przyjacielowi, ale co miała zrobić? Taka już była i to się raczej nie zmieni. - Co u Jeffrey'a? - była ciekawa, a przecież na pewno wiedziała co takiego działo się w jego życiu i zapytanie o tego faceta wydawało jej się dosłownie oczywiste.
-
-Pamiętasz jak kiedyś jeden zjeb potknął się jadąc na desce, upadł, a Ty dostałaś deską w przednie koło i też się wykoleiłaś? - przypomniał sposób w jaki się poznali, bo mniej więcej tak to wyglądało. Leżąc twarzą do ziemi Caldwell nie widział dokładnie upadku Nille, ale z opowieści wiedział, że był na swój sposób spektakularny. -Dzisiaj ktoś mi wjechał w deskę i spierdolił - rozłożył ramiona na boki jakby był bezradny, bo był, a następnie przejął gazę oraz wodę utlenioną oczyszczając zadrapanie. Nawet nie było co pastrem zaklejać, nic wielkiego. Spodni tylko było mu szkoda... -Nie wiesz? Czyli nie jadłaś jeszcze? To może zjemy razem? - uśmiechnął się od ucha do ucha jakby wymownie, po czym kazał jej zaczekać unosząc palec wskazujący. Zniknął za drzwiami, a po dłuższej chwili wrócił z większym talerzem, na którym miał multum frytek, kawałek steku i jeszcze odrobinę jakiejś zieleniny. -Twoja mama jest nieziemska, ale nie mogę tyle żreć - mruknął jak tylko wrócił. Usiadł sobie przy stoliku, by nie nabrudzić gdzieś po całym pokoju. -Częstuj się - poruszał brwiami i sam zaczął zajadać się frytkami. Słysząc pytanie o Jeffrey'a wzruszył ramionami. Między nimi to nic wielkiego jeszcze nie było, choć mogło się wydawać inaczej patrząc na nich z perspektywy osoby trzeciej. -Meh, zwyczajnie. Jest u mnie. Nie przeszkadza mi. Szuka mieszkasznia. Nie wiem co jeszcze, teraz jest w pracy na przykład, a ja wziąłem urlop na żądanie, bo jest ładna pogoda - tak, niektóre wybory i uzasadnienia Atlasa wołały o pomstę do nieba, a już na pewno o ksztę dojrzałości, ale co się dziwić? Zadawał się z młodszymi od siebie, więc mógł być nieodpowiedzialny jeszcze chwilę, tak? -A Ty jak tam? Szanujesz się na mieście? Masz kogoś? Ładny jest? - seria pytań wystrzelona, więc mógł zabrać się za jedzenie kolejnych smakołyków z talerza wsłuchując się przy okazji w to, co dziewczyna ma do powiedzenia.
-
- Więc skoro z nim zwyczajnie, to może jest ktoś inny na oku? - lubiła wiedzieć co działo się u przyjaciół. Lubiła wiedzieć dosłownie wszystko, więc Atlas musiał jej się tutaj spowiadać, chociaż trzeba przyznać, że jego kolejne pytania dość szybko wybiły ją z rytmu, na co Nille delikatnie się zaczerwieniła. - Mam. Znaczy mam to zbyt dużo powiedziane. - spuściła momentalnie wzrok na swoje dłonie i zaczęła bawić się palcami. - Co jeśli ktoś z kim tak jakby jestem ma żonę i dwadzieścia jeden lat więcej? - nie patrzyła na niego. Bała się reakcji mężczyzny, bo przecież to raczej nie była informacja, której można było się spodziewać.
-
-Tak, na pewno bym Cię wymienił, gówniaro - odpowiedział przez śmiech. To było swego rodzaju zabawne, a i urocze, że oboje znaleźli wspólny język pomimo różnicy wieku, która jakby nie było wynosiła sześć lat. Nille mało wiedziała jeszcze o życiu według Atlasa, choć on sam też za wiele nie mógł się wypowiedzieć w ty temacie. Caldwell też miał przebłyski dziecinności, jego niektóre pomysły i ruchy potrafiły być lekkomyślne... Mieli podobne postrzeganie świata i to ich poniekąd na pewno zbliżyło. -Nie, nikogo na oku nie mam - odbił od tematu nawiązując do Jeffrey'a. -Mam w sumie jednego klienta, który obrzydliwie ślini się na mój widok i to jest aż do porzygu, nie lubię takiego narzucania się i zaproszeń na kawki, piwka i inne bzdety - aż się skrzywił na myśl o Bearze, który od jakiegoś czasu do niego ewidentnie zarywał pomimo, że Caldwell ze swojej strony wysyłał znaki braku zainteresowania. -Ale muszę być miły, często przychodzi, jest stałym klientem, a będę podnosił ceny, za aktualne powoli będę wpierdalał gruz - wywrócił oczami. Niby mieszkał z rodziną i za wiele nie płacił za mieszkanie, bo z uwagi na bycie najmłodszym to miał małe fory od rodzeństwa w kwestii rachunków, które aż tak bardzo nie dotykały starszych.
Wsłuchał się w jej słowa przeżuwając frytkę za frytką, ale z każdym jej ruchem, z każdym słowem, robił to wolniej i wolniej, jakby czuł, że w momencie, w którym Nille skończy swoją wypowiedź to Atlasa wyniosą z tego pokoju nogami do przodu. -Dwadzieścia jeden kurwa lat więcej? - zapytał zaskoczony, bo w jego uszach brzmiało to jakby jej obiekt westchnień chciał pobić rekord na najstarszego, żyjącego człowieka tej planety. - Od kogo przepraszam? Od Morpheusa? - zapytał lekko podniesionym tonem nawiązując do trzyletniego syna swojego kuzyna, który bardzo często towarzyszył Atlasowi, gdy jego kuzyn nie miał kiedy się nim zająć. Rozłożył ręce i uniósł brew wpatrując się w nią. O ile potrafił zrozumieć związki, gdzie jest różnica wieku, bo to nie wiek określał człowieka w jego mniemaniu (mimo że wciąż było to zaskakujące), tak tej żony to nijak nie kumał. Jak widać nawet przez gardło nie chciało mu przejść nawiązanie do niej i odniósł się tylko do wieku.
-
-
-Spierdalaj? Wykurwiaj? Zadupcaj ode mnie w podskokach? - wymieniał, ale nic w jego stylu, choć grzeczniejszego nie przychodziło mu do głowy. Machnął jednak na to ręką. Nie było co drążyć tematu skoro oboje wiedzieli, że Atlas i tak z tego póki co nie zrezygnuje, bo miał z tego odpowiednie korzyści. Poczeka. Może jak sytuacja będzie podbramkowa to wtedy przyleci spanikowany do Nille i poprosi o udawanie jego dziewczyny. Caldwell potrafił mieć pomysły tego kalibru, by raz, a dosadnie coś komuś udowodnić. Tak samo powinno być w przypadku sytuacji przyjaciółki... Chyba... Mógł ją przekonywać do swojej racji, do tego, że jej nowy obiekt westchnień powinien iść w zapomnienie, a najlepiej jakby znalazła sobie kochanka wśród rówieśników i nie niszczyła czyjegoś, uwaga, małżeństwa. -Nie zmieniaj tematu. Doskonale wiesz, że słodyczy nie odmawiam - uniósł wskazujący palec jakby chciał jej pogrozić. Mieli ważniejsze sprawy niż jakieś tam ciasto. -Żeby było jasne, nie jestem osobą, która będzie oceniać, ale przejdźmy do genezy tego romansu - gestem dłoni zaprosił ją do opowiedzenia mu o szczegółach. Sam następnie rozsiadł się wygodnie, założył mogę na nogę, złączone palce rąk opadły na brzuch, a wzrok wbił w dziewczynę od czasu do czasu przenosząc go na talerz z jedzeniem, aby nabić je na widelec.
-
-
-Bebe, powoli, bo to trzeba od początku - odchrząknął, po czym złapał wspomniane wcześniej ciasto, dwa widelczyki, które zapewne były już przygotowane, a następnie przylazł do niej na łóżko. -Od dawna tak się widujecie? Zna kogoś z Twojego otoczenia? - zapytał wbijając widelczyk w ciasto, by zgarnąć dla siebie kęsa. -Pamiętaj, że nikt nie zrozumie Cię tak, jak pedał. Też mam ciężko z Jeffrey'em, bo nas ludzie oceniają, ale ze względu na to nie zamierzam go wyjebać z chaty, nie? - do czegoś konkretnie pił? Chyba do ciężkich relacji, których otoczenie może nie rozumieć. Może nie był z Crawfordem w związku, ale ich relacja się pogłębiała z dnia na dzień, to samo będzie z relację Pernille.
-
-
-Jestem pierwszy? Zajebiście - uśmiechnął się dumnie, choć wiedział, że jako przyjaciel miał pierwszeństwo we wszystkim, tak? -Zawsze chcę dla Ciebie jak najlepiej, Rybka, więc jeśli Twoje upośledzone, duże serduszko woła jego imię to rozumiem, ale zdajesz sobie z przejebanych konsekwencji ewentualnego wyboru? Chuj wie czy jego żona to nie psychopatka, wiesz o czym mówię - uniósł brew, bo wszyscy obecni w pokoju, czyli cała ich dwójka, znali z filmów i seriali jak zawistne mogą być kobiety, a już tym bardziej te zdradzone oraz mężate... Atlas był fanem dokumentów typu "Kobiety niosące śmierć", więc jego przekonania w tym temacie były jasno określone.
Wzruszył ramionami na powrót do tematu Jeffa. Skoro Pernille się odważyła wyjawić mu taką prawdę to i on powinien powiedzieć cokolwiek więcej? -Mieliśmy jedną rozmowę, która potoczyła się nie tak, jak tego chciałem patrząc przez pryzmat czasu, cała romantyczna atmosfera trochę mi przyćmiła łeb i powiedziałem mu, że mógłbym go pokochać - wrócił myślami do tamtej chwili i cóż... No fakap. -Boję się, że teraz będzie sobie za dużo wyobrażał - wpakował do ust kolejny kawałek ciasta co by już więcej nie mówić.
-