WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

#4
faszjonistka XD
Piątek wieczór, Lava wyczekująca weekendu wróciła po pracy i treningu jogi, by zacząć krzątać się w mieszkaniu, nieco popracować i przygotować kolację. Taki miała rytuał, lubiła go, pomagało jej to uporządkować życie i minimalizować stres, kiedy doskonale wiedziała, jakie zadania danego dnia ma do wykonania. A że mieszkały z Sam we dwie, to niektórymi obowiązkami się dzieliły, więc było im łatwiej utrzymać porządek. Chociaż mieszkanie było całkiem sporych rozmiarów, dając im sporą kuchnię, przestronny salon i duże sypialnie z osobnymi łazienkami, to całkiem dobrze radziły sobie z jego ogarnianiem.
Umówiła się ze swoją współlokatorką, że spędzą razem wieczór. To nic, że razem mieszkały i spędzały sporo czasu razem, ale takie mijanie się w salonie, to nie do końca było to. A w końcu mieszkając razem, dobrze było mieć dobry kontakt i przyjemną relację. Także wspólna kolacja, jakiś film, ewentualnie maseczki i babskie sprawy wydawały się być dobrym pomysłem na spędzenie przyjemnego, luźnego wieczoru i zrelaksowanie się po całym tygodniu pracy. W celu wyluzowania się miała oczywiście w lodówce czekające na nie wino. A że lubiła gotować, to zadanie przygotowania potrawy na wieczór wzięła na siebie, szykując dla nich świetne wegańskie burgery! Była z nich dumna, bo oprócz tego, że były szybkie i mega pożywne, to jeszcze w jej domowej wersji nie były totalnym śmieciowym jedzeniem, a dobrej jakości potrawą, do której zawsze przygotowywała sałatkę!
- Oh, super, że jesteś, bo właśnie miałam do ciebie pisać, czy mam zaczynać grzać patelnię. – uśmiechnęła się na widok współlokatorki, która weszła do mieszkania. Bo oczywiście składniki czekały, ale nie chciała ich odgrzewać, więc czekała na Sam. Sięgnęła po swój kieliszek z winem, upiła z niego łyk i sięgnęła po drugi kieliszek, by czekał już na koleżankę.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cały tydzień był dla niej mega stresujący, dużo pracy, mało czasu, a jeszcze na dodatek spotkała łaskę, która wyglądała jak ona i nic z tego nie rozumiała. Nie podzieliła się tym jeszcze z nikim, ale ciągle siedziało jej to w głowie, więc może w końcu dzisiaj nadejdzie ten dzień, gdy zrzuci z siebie ciężar tajemnicy…nawet nie wiedziała jakiej tajemnicy, bo nie widziała żadnej logiki w tym wszystkim. Jeszcze na domiar złego miała mega spadek nastroju, pomimo psychoterapii, która ogólnie dawała efekty czasami.miewala gorsze okresy. Dlatego cieszyła się na piątek, nie tylko ze względu wolnego weekendu, ale też dlatego, że razem z Lavą zaplanowały babski wieczór. Po drodze do domu kupiła wino, bo przecież nie była pewna, czy mają butelkę w domu, kupiła jakieś koreańskie płatki pod oczy, bo miała wrażenie, że te wielkie wory aż wołają o jakieś dopieszczenie i pojechała do domu. Szczęśliwa, że to już, wysiadła z auta i pognała do domu, marząc o tym by ściągnąć z siebie te sztywne ubrania, szpilki, których w tej chwili nienawidziła i wskoczyć w wygodny dres, który czekał na nią na górnej półce w szafie.
- Wiesz, że cię kocham? Zastanawiałam się nad jakimś gotowym daniem, dobrze, że wyleciało mi to z głowy w drodze do domu. - uśmiechnęła się stawiając zakupy na blacie wyspy kuchennej. - Pójdę się przebrać, zaraz wracam. - powiadomiła, a jej uwadze nie uszedł ten kieliszek, który na nią czekał. Czyli nie tylko ona pomyślała o winie. Oczywiście nic się nie zmarnuje, nawet jak nie wypija dzisiaj to przecież mogą jutro.
W sypialni zdjęła buty z obolałych stóp i w sumie stwierdziła, że szybko weźmie prysznic (a potrafiła to robić naprawdę ekspresowo!), po czym ubrała ten wymarzony dres, który nie był jednak tak szykowny jak ten Lavy. Nie był zniszczony, co to to nie, ale zwykły, szary, Pumy bodajże.
- Jak ty to robisz, że zawsze wyglądasz tak dobrze, Lava? - zaśmiala sie siadając na hokerze i sięgając po swój kieliszek. - Pomoc ci z czymś? - zapytał.po upiciu łyka swojego wina, odzywając nieco.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

O tym wszystkim Sam mogła powiedzieć Lavie, chociaż pewnie potrzebowała nieco czasu, by przetrawić pewne rzeczy. A Hale, zauważając spadek nastroju współlokatorki nie drążyła i nie dopytywała, bo doskonale wiedziała jakie to potrafi być irytujące. Sama miała za sobą kilka spotkać z psychiatrą i jedną terapię, bowiem dzieciństwo po tym wszystkim co przeszła, było dla niej trudnym okresem, a będąc dorosłą postanowiła, że musi jeszcze nieco przepracować, chociaż nie wszyscy oczywiście o tym wiedzieli. Nie lubiła o tym rozmawiać, chociaż niektórzy mogli się domyślić, że skoro została adoptowana mając kilka lat, to jakąś historię ma za sobą.
- Oh, czuję tę miłość. – zaśmiała się wyciągając z torby wino i maseczki.
– Dobrze, że zapomniałaś, chociaż z drugiej strony miałybyśmy już coś na jutro. – stwierdziła. Nawet jeśli lubiła gotować, to czasami taki wolny dzień o kuchennych spraw tez był świetny.
Pokiwała głową w odpowiedzi, kiedy Sam zniknęła na kilka minut, by się przebrać. W między czasie postanowiła wsadzić wino i maseczki do lodówki, bo gdzieś wyczytała, że takie zimne też są dobre na twarz i włączyła patelnię, żeby zacząć szykować jedzenie, skoro jej współlokatorka już wróciła. Była bardzo głodna i zapachy unoszące się w kuchni tylko wzmocniły to uczucie.
- Żartujesz, prawda? Mam na sobie dres, tak jak ty! – odpowiedziała rozbawiona. Ale chyba sprawa wyglądała tak, że Lava nie malując się na co dzień i nosząc się w dość luźny sposób, po prostu nawet w dresie nie była żadną nowością. – Nie, kochana. Już wszystko gotowe. Będziesz mogła pozmywać. Aha, no i mam nadzieję, że jesteś głodna, bo jakoś tak… wyszło to dość duże. – posłała jej szeroki uśmiech i po jakiś dwóch minutach podsunęła jej talerz z burgerem i sałatką pod nos. - Zajadaj. – poleciła i sama sięgnęła po widelec, by najpierw skosztować jak wyszła zielenina.
- Jak było w pracy? – spytała z zainteresowaniem, oczywiście tak luźno, bo w sumie jadły dość zajmujące danie, także grzecznie czekała, aż Sam przeżuje swój kęs.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

A Sam też nigdy nie dopytywała Lavy o jej przeszłość. Jeśli się z nią czymś dzieliła to ja słuchała, nie oceniała, bo przecież sama doskonale wiedziała jak denerwujące może być natrętne wymuszanie rozmowy. Przecież to nie było łatwo, a czasami słowa po prostu nie chciały przejść przez gardło; osobiście Samantha miała problem z głośnym nazwaniem rzeczy po imieniu. Zresztą wróć - nie potrafiła tego przyznać nawet w myślach. Na terapii używała okrężnych określeń, owijała wszystko w bawełnę, a jej psychoterapeuta nie naciskał.
- Jutro ja coś ugotuje. Umiem zrobić dobry pad thai z tofu. - co prawda Sam nie była weganką, ale próbowała ograniczać mięso, zwłaszcza odkąd poznała smak diety bez produktów zwierzęcego pochodzenia. Przedtem myślała, że to tylko jedzenie sałaty i kiełków, ale teraz wie, że z tego wszystkiego można zrobić pyszne jedzenie, jak na przykład burgery. Uwielbiała je, a nawet polubiła tofu - stąd ta propozycja. Może niedługo zacznie też ćwiczyć jogę, bo kto wie, pomoże jej to w oczyszczeniu umysłu?
- No coś ty. Jesteś jedną z niewielu osób jakie znam, które umieją w dresy. - zaśmiala sie, kiedy wróciła już do kuchni. Faktycznie - zapachy w kuchni były nieziemskie, aż jej zaburzało w brzuchu. I to mega głośno. Gdyby nie znała Lavy tak jak znała, to może zrobiło by się jej głupio. - Umieram z głodu. Na lunch zjadłam jakąś biedną sałatkę, która kupiłam w kafeterii. - sałatka nie była zbyt smaczna, a raczej dressing zapakowany w foliowe opakowanie. Do tego te twarde grzanki…bleh, na przyszłość wie, żeby jej nie zamawiać. Burger Hale za to był - no niebo w gębie. Aż sobie zamruczała, jakby próbowała najlepszego żarcia na ziemi i jakby w ogóle jadła je po raz pierwszy w życiu.
- Dużo pracy, papierków, umawiania spotkań. - jej pracą nie była jakaś bardzo interesująca, nie była też do końca zgodna z jej wykształceniem, ale to nie tak, że jej nie lubiła. Poza tym dzięki Amazonowi wyjechała z Bostonu, na który nie mogła patrzeć nawet na mapach. - Spotkałaś kiedyś kogoś kto wyglądał identycznie jak ty? spytala nagle, odkładając jedzenie na talerz, ale tylko na chwilę, w sumie głównie po to by się napić wina, bo zaraz kontynuowała jedzeniezac na nią, jakby próbowała wyczytać odpowiedź z jej oczu, jeszcze zanim zabierze głos.
Może nie ona jedyna miała klona?

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

- Fantastycznie, uwielbiam pad thai! – odpowiedziała z uśmiechem. Akurat przy nim było wiele więcej pracy, więc nie robiła go często, ale jeśli Sam miała taki plan, to była skłonna jej to zostawić i skosztować dania w jej wykonaniu. I choć sama długo przyzwyczajała się do tofu, a kiedy zaczynała swoją przygodę z wegetarianizmem to tofu było jednym z niewielu takich „zamienników”, to po jakimś czasie przyzwyczaiła się do niego, a dobrze przyrządzone nawet lubiła. A co do jogi, to Lava na pewno ją namawiała, ale nie naciskała, co jakiś czas proponując wspólny trening.
- Miło o słyszeć. – zrobiło się jej miło słysząc ten komplement. Miała to do siebie, że nosiła tak, jak było jej wygodnie, to chociaż dobrze, że wyglądała w tym dobrze. Chociaż Sam też wyglądała świetnie! – Biedne sałatki nie są dobre. Dziś będzie bogata sałatka. – zaśmiała się. Domyślała się jednak co Sam miała na lunch i cieszyła się, że sama nie musiała tego jeść. Miała też nadzieję, że burger nadrobi tego dnia punkty dla dobrego jedzenia.
- Czyli nic nowego? – bardziej stwierdziła, niż pytała. Wiedziała jakie zadania współlokatorka ma w pracy, ale czasami liczyła na jakieś bardziej ekscytujące opowieści o tym, jak musiała pomagać ratować firmę na ostatnią chwilę. W końcu jako asystentka musiała dużo wiedzieć, a jej telefon mógł zdziałać cuda. Dziewczyny, które pracowały jako asystentki w radiu, nie raz ratowały tyłek szefowi albo innym pracownikom. No ale pewnie Sam była na tyle skromna, by o tym nie mówić.
- Ale że tak dosłownie identycznie? Nie bardzo. – spojrzała na nią pytająco i pokręciła głową. Również odłożyła burgera na talerz i oblizała palec, by zaraz potem sięgnąć po serwetkę i napić się wina.
– Musisz rozwinąć myśl, bo nie bardzo wiem o co chodzi. Że bliźniaka, klona, kogoś mega podobnego? Wiesz, celebryci często mają swoich dublerów, ale domyślam się, że nie o to ci chodzi. – kontynuowała swój wywód, bo skoro Sam potrzebowała chwili, by przegryźć kolejny kęs burgera.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No to postanowione, jutro będzie pad thai. Samantha uwielbiała kuchnię azjatycka, nie tylko tę z dalekiego wschodu, bo kuchnie indyjską też lubiła. W ogóle chyba nie miała swojej ulubionej, bo szczerze to jadła wszystko co jej smakowało.
W każdym razie burger Lavy był nieziemsko dobry, a porównując to do sałatki z Amazonu, no to jest to niebo i ziemia. Zresztą ona nigdy nie ufała jedzeniu z tych wszystkich kafeterii, nawet w szpitalach. Wolała coś domowego, ewentualnie z dobrej restauracji, rzecz jasna.
- Obawiam się, że w Amazonie nie czeka mnie nic ekscytującego. - zaśmiala sie , chociaż jak tak na to spojrzeć obiektywnie, to trochę smutne. Z drugiej strony też pewnie przesadzała, bo przecież w pracy się nie nudziła, miała kule obowiązków, a z tym ratowaniem tyłka dyrektorowi miała rację - nie raz i dwa musiała pomoc, co prawda nie było to jakieś wow-uratowanie-firmy-przed-bankructwem, ale jasno było widać, że była tam potrzebna.
- Nie bliźniak…w sumie nie wiem. Ale słuchaj. - zaczęła po czym urwała, bo wiedziała, że zabrzmi jak jakaś wariatka i przez chwilę myślała, że może faktycznie zwariowała, a tamto wydarzenie w sklepie nie miało miejsca. Ale co tam. - Ostatnio robiłam zakupy i w sklepie spotkałam kobietę, która wyglądała identycznie jak ja. Była dziwna i w ogóle, ale chyba była w równym szoku jak ja. - jak tak pomyśleć to ona też się zachowała dziwnie. Uszczypnela ją w ramię, powiedziała, że jest jej klonem i w ogóle.
- Nie wiem co o tym myśleć, bo ona naprawdę była praktycznie identyczna, ale mama nigdy nie wspominała mi, żebym miała siostrę bliźniaczkę. - jak się okaże wielu rzeczy jej nie mówiła, jak chociażby tego, że nie była jej matka i ja porwała, o czym Sam naturalnie jeszcze nie wie. - Myślisz, że to możliwe, że ludzie mogą wyglądać tak samo nawet jak nie są spokrewnieni?

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

- Tak myślisz? Ja bym się w takiej pracy zanudziła. – pokręciła z niedowierzaniem głową. Nigdy nie trzymała się jednej pracy, nie chciała spędzić życia w jednej firmie i zawodzie, a kiedy zaczynało się jej nudzić, to dokonywała zmian, żeby się nie wypalić. Ale to samo miała z miejscem zamieszkania. Chociaż jeśli Sam lubiła swoją pracę, miała obowiązki, które jej odpowiadały, to nie było powodów, dla których miałaby rozważać zmianę pracy. A Lava nawet nie chciała jej teraz tego podpowiadać, a zauważyła, że dość często doradzała ludziom podejmowanie pochopnych decyzji, z którymi chyba tylko ona czuła się dobrze.
Zmarszczyła brwi i odłożyła burgera, po czym wytarła dłonie w serwetkę. Nie mogła się skupić na jedzeniu, kiedy Sam miała taką rozkminę, nad którą i Lava musiała się poważnie zastanowić. Sięgnęła jednak po wino, ono było w końcu pomocą w rozwiązywaniu różnych spraw.
- Słucham. – przytaknęła. Oparła brodę o dłonie i ułożyła łokcie na stole.
– Ookej, dziwne. – wymamrotała próbując połączyć wszystko w logiczną całość, chociaż łatwe to nie było. Sama chyba nigdy nie widziała kogoś, kto byłby do niej łudząco podobny. – Czyli świat jest jednak mały… - westchnęła. Potarła policzek, zastanawiając się nad odpowiedzią na pytanie Sam. Jej mina jednak musiała mówić sama za siebie. Lava była zaskoczona. Historia Sam byłą niczym z filmu, a spotkanie w sklepie kogoś, kto wyglądałby identycznie, wydawało się być absurdalnym zbiegiem okoliczności.
- Nie wiem, Sam. Cholera. Jest to mega dziwne. No skoro nie masz siostry bliźniaczki, o której wiesz, to raczej wydaje się to niemożliwe, żeby jakaś się raptem pojawiła. Dlaczego twoja mama miałaby to ukrywać? Może po prostu ta kobieta była tak bardzo podobna. – odezwała się w końcu, nie wnosząc do rozmowy zbyt wiele, ale miała nadzieję, że jeśli powiedzą wszystko na głos, to wpadną na jakiś pomysł.
– A rozmawiałaś z nią? Zapytałaś się kim jest? – spytała. Bo laska mogła być dziwna, mogła być w szoku, ale mogły chociaż zamienić dwa zdania, żeby się upewnić, że obie nie wiedzą kim są.
– Wygooglujmy to! – zaproponowała i wstała, by sięgnąć po telefon, który leżał na wyspie kuchennej. Od razu otworzyła wujka googla i wpisała hasło, które jako pierwsze wpadło jej do głowy.
- Ej, tu jest napisane, że to jest możliwe. Wyniki obliczeń wykazały, że prawdopodobieństwo, że gdzieś na Ziemi mieszka co najmniej jedna para ludzi, u których wszystkie osiem parametrów się pokrywają, wynosi 1:135. Jednak ich szansa na spotkanie jest jedna na trylion. – zacytowała treść artykułu i spojrzała na Sam. – Jest nawet apka. – dodała i pokazała jej telefon, żeby sama się przekonała.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może i jej pracą faktycznie była nudna, ale byla…stabilna? I to właśnie dzięki niej mogła zacząć na nowo żyć, z dala od swojego dawnego życia i toksycznych ludzi. Co prawda czasem miała.ochote rzucić wszystko w cholerę i przejechać cały świat, ale brakowało jej odwagi. Podziwiała ludzi, którzy byli na maksa spontaniczni i brali od życia garściami. Jej zdecydowanie tego brakowało - tej umiejętności - przez co czasem z tego powodu się frustrowała.
- No właśnie, bardzo dziwne. - przytaknela próbując sobie przypomnieć każdy szczegół ze spotkania w sklepie - Najpierw myslalam, że mi się przewidziało, a później… - urwała i westchnęła - …myślałam, że to może mój były mąż próbuje coś ugrać. - przyznała jednak, co po wypowiedzeniu tego na głos pozwoliło jej spojrzeć na to z innej perspektywy i zdała sobie sprawę, że brzmiało to głupio. Po co miałby to robić? Przecież rozwiedli się jakiś czas temu, miałby szukać teraz zemsty?
- Nie wiem, czy można nazwać to rozmowa, ale powiedzmy, że zamieniliśmy kilka słów. Była tak samo zaskoczona jak ja. I myślała, że jestem jej psychofanką. Może jest jakaś celebrytka? - w sumie mogła być, bo wyglądała nieco dziwnie, jakby ją na czymś złapano, więc kto wie? Sam nie oglądała telewizji, więc możliwe, że jej coś umknęło. Nie miała też konta na żadnym social media, a może kobieta była królową tik toka czy Instagrama? Wtedy przynajmniej by wiedziała, dlaczego ta myślą o niej jak o fance.
- Apka? Jaka apka? - pochyliła się w jej stronę zainteresowana, marszach przy tym brwi. Wygląda na to, że ona i ta druga były jakimś wyjątkowym przypadkiem, skoro szansa na spotkanie swojego sobowtóra to jedna na trylion.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

To prawda, była stabilna. Dla niektórych osób ta stabilność była cholernie ważna. Pozwalała też czuć się bezpiecznie i żyć normalnie, bez obaw o brak kasy na czynsz, czy ewentualną opiekę medyczną. Podejścia Lavy do życia i tak przyziemnych rzeczy jak praca, było zupełnie inne, jednak po powrocie do Seattle, starała się bardzo być odpowiedzialną wersją siebie. I udało się jej! Też miała umowę o pracę i kasę na czynsz. Chociaż akurat zawsze radziła sobie całkiem nieźle jeśli o finanse. Niemniej jednak była przekonana, że jeden impuls, a już byłaby w drodze do innego miasta.
- Ale… jak myślisz w jakim celu wynajmowałby twojego sobowtóra? – zmarszczyła czoło, doszukując się w jej pomyśle jakiejś logiki. Nie znała jej byłego męża, więc nie wiedziała co mu mogło strzelić do głowy, ale skoro Sam o tym wspomniała, to należało wziąć pod uwagę fakt, że jednak cos mogło.
- Psychofanką? I że co, że próbujesz się do niej upodobnić? – zamyśliła się. – Nie wiem, nie znam wielu celebrytów, a nie oglądam telewizji, by jej… twoją twarz kojarzyć skądś indziej niż stąd. – wskazała na nią palcem, bo w jeśli ta kobieta byłaby znana, to pewnie Lava już dawno ogarnęłaby, że kojarzy twarz Sam jako twarz kogoś innego. Z jednej strony nie interesowała się też za bardzo sławnymi osobami, jednak niektórzy byli tak znani, że nie dało rady ich nie kojarzyć. Co w tym przypadku zawężało krąg podejrzanych, bo skoro jej nie znały, to znaczy, ze musiała być znana w wąskich kręgach, nie? Masło maślane, tak.
- No taka apka. Find your doppelganger. przeczytała nazwę i dała jej telefon do ręki, żeby sama zobaczyła. - Weź ją sciągnij! - ponagliła ją, bo chciała się dowiedzieć, czy uda im się kogoś dzięki tej aplikacji znaleźć.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To prawda - dla niej stabilność była wazna. Po prostu dawało jej to poczucie kontroli nad własnym życiem, kiedy swego czasu ja utraciła. Była przecież ofiara przemocy domowej, czuła się wtedy taka słaba, malutka i bez możliwości decydowania o sobie i swoim życiu. A teraz to wszystko miała. Wstawała powoli na nogi, zaczynała być sobą, uczyła się żyć na nowo. Jeszcze nie do końca potrafiła się z tego cieszyć, jeszcze nie do końca odetchnęła z ulgą, ale postanowią sobie, że kiedy w końcu poczuje się w pełni bezpieczna i wolna od demonów przeszłości to pierwsze co zrobi to podróż dookoła świata. Może zrobi to akurat z Lavą? Wiedziała przecież, że Hale ma za sobą kawek świata, wydawała się jej po prostu idealna kandydatka na jej towarzyszkę.
- Nie wiem. Bym pomyślała, że wariuje? - wzruszyła ramieniem, bo naprawdę sama juz nie wiedziała co myśleć na ten temat. Miała paranoję? Może. Był to po prostu dowód na to, że czeka ją jeszcze sporo pracy.
- To…absurdalne, prawda? - uniosła brwi rozbawiona, bo zarzut jej sobowtóra nadal wydawał się śmieszny. Albo kobieta miała o sobie wysokie mniemanie, albo już sama nie wiedziała. Jednego była pewna - chciała dotrzeć do sedna sprawy. Przecież nie spotyka się ot tak swojego klona. Dziwne, bo nagle poczuła niepokój, jakby wiedziała, że za całą sprawą kryje się coś okropnego.
- Dobra, dobra. - odpowiedziała wyciągając telefon i od razu wchodząc w appstore, skąd mogła ściągnąć wspomniana appke. Nie wiedziała co prawda jak to działa, ale miała nadzieję, że wpadnie chociaż na trop. Samantha przecież nawet nie wiedziała jak ta się nazywa, a sama dala jej swoją wizytówkę. Na domiar złego jej telefon nadal milczał i czasami się zastanawiała, czy jej mózg nie spłatał jej jakiegoś figla. - Już. Mam nadzieję, że coś znajdę bo jak nie to…nie wiem. Dałam jej swoją wizytówkę, ale ta nadal się nie odzywa. - wzruszyła ramieniem, czytając wskazówek na ekranie i robiąc to co zaleca producent aplikacji.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Gdyby tylko Sam wyraziła chęć odbycia wspólnej podróży, Lava z pewnością przyjęłaby ją z otwartymi ramionami. Dogadywały się naprawdę dobrze, a z tygodnia na tydzień ich relacja była nie tylko czysto współlokatorka, ale też przyjacielska, także nie miałaby problemu, by spędzić z nią kilka tygodni poza domem, gdzieś w podróży, skoro teraz mieszkając razem doskonale się dogadywały. Uważała, że jedne podróże należało odbyć samemu, inne natomiast same aż prosiły się o towarzysza.
- To miałoby sens. – stwierdziła kiwając powoli głową, bowiem ten pomysł w sumie brzmiał dość logicznie. Miała jednak nadzieję, że ex Sam jednak był rozsądnym człowiekiem i nie pakowałby jej w tak przedziwną sytuację.
- Prawda. – zgodziła się. Może to ktoś inny miał jakąś paranoję? Z trudem próbowała połączyć elementy tej dziwnej układanki i pewnie po jej minie było wyraźnie widać, że nie idzie jej to najlepiej. Może powinna zgłosić to na policję? Albo napisać post na Facebooku, bo w sumie w obecnych czasach to ludzie dzięki tej aplikacji potrafili zdziałać cuda. Łapali bandytów, odnajdywali swoje rodziny. Musiała jej o tym wspomnieć, jeśli nie pomoże im aplikacja.
Przyglądała się chwilę współlokatorce, marszcząc brwi i zerkając na ekran jej telefonu, by być na bieżąco z kolejnymi wykonywanymi przez nią krokami.
- To jest to jeszcze dziwniejsze. Skoro ma twoją wizytówkę, to się powinna po prostu odezwać, nie? Mogłybyście się spotkać, porozmawiać, wspólnie ustalić o co chodzi, jeśli wydaje się wam, ze nie ma opcji, że tak po prostu jesteście do siebie podobne – stwierdziła, bo to się wydawało najrozsądniejszym rozwiązaniem tej sprawy. Najwidoczniej bliźniaczka Sam sama nie ogarniała sytuacji, może też się zestresowała i nie wiedziała co robić?
Ostatnio zmieniony 2020-12-02, 18:39 przez Lava Hale, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez to co przeszła z byłym mężem, po ucieczce z Bostonu, Facebook nie wchodził w grę. Kiedyś była aktywna na social media - to znaczy aktywna tyle ile normalny człowiek, ale posiadała na nich konta. Po rozwodzie, a może już nawet w trakcie pozbyła się wszystkiego, żeby ex wiedział o niej jak najmniej informacji. Pozrywała nawet kontakty ze wszystkimi znajomymi, którzy zamiast wykreślić oprawce, postanowili zaatakować ofiarę - ją - obwiniając ją o wszystko: sama się prosiła, zmyśla, niszczynjego reputację. Nikt nie myślał o niej, nawet jej przyjaciółka, która wpakowała ja w większe gówno. Dlatego tak nerwowo zareagowała na Vanessę. I czytając kolejne wskazówki od producenta, pokręciło przecząco głową. Nie ma mowy, że będzie się tam rejestrować o wrzucać.swoje zdjęcie.
- Ta aplikacja to nie jest dobry pomysł. Zresztą nie wiadomo, czy ona w ogóle na niej jest. - może wcale się nie przejęła tym, że zobaczyła swojego klona? A może podjęła już jakieś inne kroki? W każdym razie nie, aplikacja wypadała z gry. Usunęła ją nie wpadła na inny pomysł. Poszła więc do swojego pokoju, z którego wzięła laptopa. Wyszukaj na google images za pomocą swojego zdjęcia. Nie musi się nigdzie rejestrować, sprawa zalatwiona.
- Mam inny pomysł. - powiedziała kiedy czekała aż urządzenie się włączy. Dokładka też obiad zrobiony przez Lavę, bo szkoda marnować, a kiedy wszystko się załadowało.weszla na google, przesunęła pierwsze lepsze zdjęcie i…niewiele. Musiała przejść na kolejną stronę zanim straciła na zdjęcie z jakiegoś magazynu typu "chwila dla ciebie". Dziennikarka, Vanessa Hirsch. Tyle wiedziała. Zaczęła więc poszukiwac wszelkich informacji na jej temat ale nie było tego wiele.
- Pracujesz w radio. - zauważyła nagle z nutką entuzjazmu w głosie. - Popytasz o nią? Może ktoś ją zna. - miała tylko nadzieję, że nie zamienia się w jakąś stalkerke, ale cholera, chciała wiedzieć z kim miała do czynienia. Na szczęście Lava się zgodzila na jej prośbę, a resztę wieczoru spędziły na gadaniu o pierdolach.

/zt×2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „119”