WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-01-25, 21:23 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#13

Kolejny pracowity wieczór w mieście "Tysiąca i Jednego Dilera". Była ledwie północ, a Orlando Ramsey zdążył już obskoczyć jedną domówkę, imprezę jakiegoś bractwa i dwa kluby, a teraz atakował trzeci - tym razem ze striptizem, gdzie wieczór kawalerski organizował jeden z jego klientów. I jeżeli była jedna rzecz, którą bardzo sobie w tej robocie cenił, to fakt, że obojętnie jakby się nie ubrał, to i tak wszędzie wchodził bez problemów, no i przede wszystkim bez kolejki. Czasami całkiem zabawnie wyglądał w bluzie z kapturem, między galowo odstrojonymi w kiecki i gajery imprezowymi bestiami (pozdro doktor Posy), ale ogólnie rzecz biorąc - to bardzo łechtało jego ego i chętnie posyłał triumfalne spojrzenia, czekającym na swoją kolej przed klubem laskom, wymijając je prosto w objęcia ochroniarzy. Poza tym - co korzyścią było wcale nie mniejszą - baza klientów cały czas pozwalała mu na nawiązywanie nowych znajomości; tych biznesowich i tych mniej, które czasami kończyły się pustym seksem na tylnym siedzeniu niezbyt zachęcającej toyoty corolli, z której zrobił swój wóz służbowy. Posiadanie narkotyków w mieście i nocą to waluta znacznie silniejsza od pieniędzy, ładnych uśmiechów i luksusowych aut, a grube kreski czasami o wiele szybciej rozplątują zmyślnie pozapinane kiecki, niż wyuczone na pamięć linijki na podryw albo setki godzin przegadanych na tinderze.
Kiedy więc z wyświetlacza swojego telefonu odczytał, że kolejnym przystankiem będzie Little Darlings - uśmiechnął się pod nosem. Nie, żeby akurat tam chciał skończyć wieczór, ale przynajmniej była okazja nacieszyć się walorami estetycznymi, zanim wróci do wciskania tanich piguł nowoprzybyłym do Seattle studentkom, jeszcze nieobytym w świecie miejskiej mody. Standardowo - na wejściu przybił piątkę ze znajomym ochroniarzem (grał z nim w futbol w collegu, stąd ta zuchwałość), a potem wszedł na salę. W pierwszej chwili miał nawet ochotę zamówić sobie drinka, ale trochę zapatrzył się na jakąś małolatę, kręcącą się po scenie i w końcu umknęło mu nawet skinięcie głową od faceta, który ewidentnie na niego czekał. - Buggs, Buggs, kurwa, tutaj! Ziomuś, ona cały czas tu będzie - dotarł wreszcie do niego podniesiony głos jednego z imprezowiczów, którym po dokładniejszym obczajeniu okazał się jego klient, dlatego minął - jak się za chwilę okaże - Fritza i ruszył kierunku znajomego, żeby dokonać z nim transakcji. Miał rację, ona cały czas będzie na tej scenie, a on - bogatszy o te parę stów - może będzie mógł się wyróżnić. Żenujący jesteś, Buggs - pomyślał jeszcze, stawiając kolejne kroki i roześmiał się - z siebie i ze śliniących się pod sceną frustratów. Kto normalny może za to płacić? Zniknął za drzwiami do łazienki. Męskiej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

##

W sumie, nie miała nic do klubu ze striptizem, choć pewnie nie była to jej ulubiona miejscówka. Chciała jednak wieczór spędzić przy drinku z kumplem, porozmawiać, nawet jeśli był w pracy i na trochę zająć swoje myśli. Ostatnio było całkiem fajnie, wydawało się, że wchodzą na te tory, które kiedyś gdzieś się rozproszyły w zamieszaniu. Donna, Harry, Falcon - nie wiedziała za bardzo co się stało z ich paczką, ale tęskniła za nimi wszystkimi. W szczególności za swoim bratem, który wysłał jej tuż przed wyjściem dziwnego smsa. Odpisała, ale nie wiedziała o co chodzi i chyba za bardzo nie chciała się na razie tym przejmować. I tak już była spóźniona, bo w ostatniej chwili zadzwonił do niej klient i poprosił o szybką wycenę pewnych rzeczy. Musiała się tym zająć, zwłaszcza, że cholernie chciała zmienić pracę. Potrzebowała czegoś nowego, świeżego, bo miała wrażenie, że odrobinę się w agencji zastała, a swój freelancerski dochód nie mogła uznać za legalny - tak do końca. Ale nie ważne! Przez to też spóźniła się na darmowego drinka i najwyraźniej również i na samego Shahruza, który zniknął z baru. Zapytała kelnerki więc gdzie może go znaleźć, a że kojarzyła Princię nie miała problemu jej powiedzieć, że poszedł z jakąś panną w stronę toalet. No tak. Wywróciła oczami, wzdychając ciężko i skierowała się w tamtą stronę trochę go cockblokować, bo halo, przyjaciółka przychodzi, a on się bawi? Gdyby tylko wiedziała...
- No chyba sobie jaja robisz - mruknęła na tyle, by ją usłyszał. Nie no, na pewno podniosła głos, gdy zobaczyła, jak odrywa się od... Donny. - A więc to teraz jest w pakiecie "darmowy drink" - pokazała palcami cudzysłów w powietrzu i wywróciła oczami. Nie wiedziała czemu się tak zirytowała widząc ich we dwoje. Zazdrość? No nie, przecież między nimi dawno było skończone, a ona pewnie nawet by im kibicowała, ale robili to po kryjomu. No ups, hipokryzja? Ona w sumie też z Falconem się ukrywała. Tragedia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#19 Od Halloween minęło już dużo czasu. Noga zdążyła całkowicie się zagoić, a i humor z dnia na dzień coraz bardziej wracał mu do normalności, więc po tygodniu rekonwalescencji wrócił do pracy – do przygotowywania drinków, nalewania piwa, gawędzenia z klientami i reszty swoich starych nawyków. Kiedy pewnego sobotniego wieczoru Donka wysłała mu smsa z zapytaniem, czy może wpaść do Little Darlings podczas jego zmiany, naturalnie odpisał jej, że jasne. Ich znajomość już dawno wyrwała się spoza ram normalnej przyjaźni, co wcale nie sprawiło, że kiedy byli trzeźwi, sytuacja między nimi wydawała się napięta. Wręcz przeciwnie – paradoksalnie zbliżył ich fakt, iż odnajdywali się ze sobą w gorszych chwilach. Jak gdyby rzeczywiście nie mogli liczyć na nikogo innego.
Zanim Madonna pojawiła się na horyzoncie, Hale dostał drugiego smsa, tym razem od Princii, i jej oczywiście też odpisał, żeby wpadała, jeśli chciała się czegoś napić. Myślał, że pogadają sobie we trójkę jak normalni przyjaciele, między którymi nie było nic skomplikowanego, może trochę się upiją. Nie spodziewał się jednak, że Donna wpadnie do Little Darlings w podłym humorze, czego nie udało się mu wychwycić przez smsa. Podobno spotkała się z Harrym, który jasno dał jej do zrozumienia, że nie odwzajemniał tego, co czuła do niego przez ostatnie miesiące. Nawet jej ostre ”mam to w dupie” nie zwiodło Shahruza, który zdążył się już nauczyć, że jej opuchnięte oczy wcale nie wynikały z niewyspania.
Postawił jej więc drinka, potem drugiego, potem kilka szotów i to jej wystarczyło. Patrząc na niego nieprzytomnie, wymamrotała, że w sumie żałowała, że zakochała się w Harrym, a nie w nim i kurczę, Hale serio poczuł te słowa. Też czasami zdarzało mu się myśleć w ten sposób.
Przedwcześnie odebrał więc swoją przerwę i, biorąc Donnę za rękę, skierował się w stronę toalet, co może i było mało romantyczne, ale raczej jej nie przeszkadzało. Przysunęła się do niego jako pierwsza i to właściwie mu wystarczyło. Na moment zapomniał nawet o tym, że ktoś miał jeszcze do nich dołączyć. Przez krótką chwilę skupiał się wyłącznie na niej – na jej smaku, zapachu, przyjemnym dotyku.
Aż nagle usłyszał czyjś znajomy głos i odskoczył od niej jak oparzony, odwracając się natychmiastowo. Na widok Princii poczuł, jak wszystkie kolory z jego twarzy odpływają, a nogi uginają się dziwnie, jakby właśnie został przyłapany na robieniu czegoś złego.
- Kurwa – mruknęła Donna, ale chyba była zbyt oszołomiona alkoholem, aby bardziej przejąć się całą sytuacją. Shah musiał radzić sobie sam.
- Hej! – przywitał się tak, jak gdyby nigdy nic, a potem odchrząknął, odsunął się na krok i podrapał się po głowie. – Hej – powtórzył jeszcze raz, tym razem spokojniej. – Szliśmy właśnie do kibla, bo Donna wypiła za dużo drinów i jakoś niedobrze jej się zrobiło, nie? – Spojrzał na Turner, która pokiwała szybko głową. Chociaż tyle. – I musiałem ją podtrzymać – kontynuował, patrząc na Pri jakoś... dziwnie. Jakby się bał, że zaraz dostanie jakąś zjebkę, mimo że przecież już dawno nie byli razem. – C-co tam? Zaraz pójdziemy do baru i ten... drinka. Przygotuję ci drinka. – Plątał się jak dzieciak, mimo że sam nie rozumiał dlaczego.
Ostatnio zmieniony 2020-11-30, 22:55 przez Shahruz Hale, łącznie zmieniany 2 razy.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Hej - mruknęła patrząc na nich uważnie. Wsunęła dłonie do kieszeń i westchnęła, wywracając oczami na to jego tłumaczenie się. Idiotyczne zresztą. - Faktycznie, widać, jak mocno źle się czuje - przekrzywiła głową, patrząc to na Donnę to na Shahruza - najwidoczniej tak źle, że musiałeś zbadać jej migdałki. Nie wiedziałam, że interesuje Cię medycyna. Ba, że lubisz bawić się z dziewczynami w ten sposób. Halloween chyba się skończyło, by zgrywać doktorka i pacjentkę, zwłaszcza w barze ze stripclubem - była zła, a każde jej słowo było przesiąknięte jadem. Tyle, że nie krzyczała, nie robiła sceny. Wiedziała, że on ją zrozumie, każde jej zdanie, spojrzenie, niechęć wymalowaną na twarzy. Donna była w kiepskim stanie, bo za dużo wypiła, ale to wcale nie oznaczało, że nie miała siły się na niego rzucić w korytarzu. Cóż. - Może lepiej zaprowadź ją do taksówki, kolejny drink niezbyt dobrze na nią podziała. Ja poczekam przy barze. Tony mnie obsłuży - uśmiechnęła się do niego złośliwie, wiedząc, że Hale zrozumie, iż Princia była w tym momencie w kompletnym moodzie zemsty. Była w stanie flirtować z innym barmanem na jego oczach, byle tylko zrobić mu na złość. - Cześć Donna, take care - i zostawiła ich w korytarzu, kierując się do baru. Zamówiła podwójne whisky sour i od razu dwa shoty tequili u Tony'ego. Zapytał co jest grane, a ona na to, że Shahruz przyssał się do twarzy jej przyjaciółki, więc na razie ją olał. Wypiła tequilę szybko, przegryzła limonką i westchnęła. Sama nie wiedziała czemu jeszcze tu została, ale skoro już zamówiła i zapłaciła za swoje zamówienie to chociaż będzie sączyć tego cholernego drina.
Nie wiedziała ile go nie było, ale w pierwszej chwil olała jego słowa, wywracając oczami, ale gdy nie dawał jej spokoju odwróciła się do bruneta. - Słuchaj. Nie moja sprawa kogo ssiesz twarz, że pewnie rano będzie miała opuchliznę - hehe, no żmija i tyle - ale mogłeś chociaż powiedzieć, że się spotykacie, czy nie wiem, pieprzycie po kątach! Poza tym, wiedziałeś, że przyjdę. Nie mogłeś trzymać w swoich spodniach? - Po angielsku brzmi to lepiej, wiadomo, a że strzelała w niego jak z karabinu, to cóż, Był jak ten piesek, który dostaje burę od właściciela za zeżarcie ulubionych kapci.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słysząc spokojny ton Princii, uspokoił się nieco, bo odniósł wrażenie, że nie była tak zirytowana, jak mógłby się tego spodziewać. Nawet przez myśl mu nie przeszło, iż była to zwykła cisza przed burzą z rodzaju takich, przed którymi zamykasz się w domku na cztery spusty i chowasz się pod kocem, co by mieć pewność, że będziesz bezpieczny. Jasne, wiedział, że Thompson była temperamentna, ale w tamtym momencie wcale nie sprawiała wrażenia złej. Może tylko trochę złośliwej.
- No… yyy… – wymamrotał, nie wiedząc, jak wygrzebać się spod jej oskarżeń. W tamtym momencie jednak Donna, która dotychczas stała obok nich, patrząc przed siebie nieprzytomnie, wykonała gwałtowny ruch, jakby zaraz miała się przewrócić, więc Shahruz doskoczył do niej i objął ją mocno, żeby przypadkiem nie walnęła głową o posadzkę. – Tak, lepiej się nią zajmę – przytaknął, kompletnie ignorując jej komentarze i klepiąc Madonnę po ramieniu, jakby ten gest miał jakoś ją otrzeźwić.
Kiedy znajdowali się już w połowie korytarza, głowa Turner wylądowała na jego ramieniu, a ona sama wymamrotała mu w szyję:
- Sha-aaa… Widziała nas?
Na co on tylko zacisnął szczęki i odmruknął:
- Nie, Donka, nic się nie martw. – Bo o ile wiedział, jak odpowiednio zająć się kimś pijanym, tak nie miał głowy do tych pijanych i rozhisteryzowanych. A Turner na pewno nie pozostałaby spokojna, gdyby Shahruz powiedział jej prawdę.
Wsadził ją do taksówki, zapłacił kierowcy z góry i nawet dopłacił mu za to, żeby odprowadził Madonnę aż po same drzwi, bo nie chciał przecież, aby zabłądziła gdzieś w drodze do mieszkania.
Wrócił do Little Darlings z kompletną pustką w głowie, która nie zniknęła nawet w momencie, gdy w końcu ujrzał Princię przy barze. Szczerze mówiąc, nie czuł się winny. Donna zdążyła uświadomić go w tym, jak Pri dobrze bawiła się z Falconem, ba – ostatnio nawet Thompson nie miała oporów przed tym, żeby zwierzać się mu ze swoich porażek miłosnych na tej płaszczyźnie. Rozumiał jednak, że Thompson mogła poczuć się trochę urażona. No, przynajmniej on nie chciałby zobaczyć jej obściskującej się z Falconem na własne oczy.
Dobiwszy do baru, spróbował zwrócić na siebie jej uwagę, ale jego daremne wysiłki spełzły na niczym. Westchnąwszy, usiadł na stołku obok niej i wpatrywał się w nią tak długo, aż w końcu łaskawie zwróciła na niego swoje oczy.
- Tak jak ty powiedziałaś nam wszystkim, że pieprzysz się po kątach z Falconem? – zapytał, patrząc na nią spod uniesionych brwi. Nie zamierzał być jej dłużny w tych chamskich komentarzach. Skoro już mieli się kłócić, lepiej wygarnąć sobie wszystko. – Nie przesadzaj, przecież się nie ruchaliśmy. – Przewrócił oczami. – Czemu w ogóle aż tak cię to obchodzi? Tyle razy musiałem gapić się na twoje podchody z tym frajerem i nie powiedziałem ani słowa. – Zacisnął mocno usta. Czuł się paskudnie, bo ostatnie, czego pragnął, to kolejnej kłótni z kimś, na kim mu zależało. Z drugiej strony jednak nie miał zamiaru przyjmować jej atak z pokorą.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sama nie wiedziała, dlaczego była tak cholernie zła. Widziała przecież, że Shahruz spotykał się z dziewczynami i może nie tylko z nimi. Nie było to nic nowego. Ale Madonna? Była jej przyjaciółką i nie pisnęła ani słowa, ale rozdawała za to sekrety Princii na lewo i prawo najwidoczniej. Wkurzyła się nie na żarty. I może trochę poczuła się zazdrosna. Może jeszcze raz chciała, by to właśnie Hale ją całował, a nie inną? Nie jej przyjaciółkę. - Co.. - spojrzała na niego, kompletnie nie wiedząc co powiedzieć i jak zareagować - skąd Ty wiesz - syknęła przez zęby - Donna... no zajebiście, zajebie ją, jak tylko wytrzeźwieje - warknęła, dopijając w dwóch łykach swojego drinka. Była wściekła, zamówiła kolejnego, machając na jego kumpla barmana, ale w tym momencie wzrokiem skierowana była do bruneta. - I co z tego, że się z nim pieprzyłam i spotykałam po kątach, hm? Co z tego? Kochałam go, kurwa, pewnie nadal go kocham, a jak widzisz, guzik z tego mam! A Ty? Bawisz się w najlepsze, wiedząc, że przyjdę. Tak trudno trzymać w spodniach? - Warknęła, jak na zazdrosną byłą przystało, ale byli siebie warci. Może on nic nie mówił, ale był tak samo wściekły jak ona, za każdym razem. - Świetnie, może teraz nie, bo Was przyłapałam - mruknęła - najwidoczniej miłość do Harrego jej się znudziła, że przerzuciła się na mojego byłego. Zbierająca resztki menda - najpierw jej brat, co w sumie supportowała, okej? A teraz Hale... no była to przeginka.
- A po co miałbyś mówić? Nagle przeszkadzało Ci z kim się spotykam? Z kim to robię? Sam od naszego zerwania pieprzyłeś pewnie pół miasta. Nie masz wstydu i jakoś Ci to nie wypominałam - wzruszyła ramionami, dziękując za kolejną porcję alkoholu. Ścisnęła w dłoni szklankę, ale po chwili wstała z nią. - Nie wiem po co przyszłam, chyba tylko na to nędzne przedstawienie - rzuciła na bar banknoty i skierowała się do wyjścia. Miała dość, naprawdę miała dość. Zbierało jej się na płacz, histerię i te wszystkie emocje, które tak długo w sobie skrywała chciały wybuchnąć. Ucieczka Falcona, Donna, która podrywała Hale'a, Hale, który miał pretensje o jej seks z Falconem i wiecznie tylko wydawał się niezadowolony. Odsuwała się od nich, tak samo, jak oni od niej. A wisienką na torcie była pogarszająca się sytuacja z bratem. Nawet już jej nie odpisywał. - Na razie, Hale - mruknęła spokojniej, zaciskając usta w wąską linię.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy pewnego wieczoru Donna zdradziła mu, że wiedziała o Princii i Falconie, przysiągł jej, iż nie piśnie o tym nikomu ani słowa, ale w sumie… nawet gdyby mu nie powiedziała, miałby swoje podejrzenia. Ich maślanych oczu nie dało się zignorować, po prostu.
- Kochałaś go, a on cię wyruchał. – Nie myślał już nad tym, co mówił i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że za coś takiego miała prawo dać mu w mordę. Złość i rozczarowanie wzięły górę. – W przenośni – dodał, uświadomiwszy sobie, iż prawdopodobnie trochę przegiął pałę. Chociaż dosłownie też i to pewnie nie raz.Kurwa, napisałaś do mnie ze dwie godziny temu. Nie przyszłaś to pomyślałem, że już nie wpadniesz – próbował się wytłumaczyć, chociaż wiedział, że to na nic.
Jego nastawienie zmieniło się znowu, gdy Thompson pozwoliła sobie na zgryźliwy komentarz odnośnie Donny. Na samo jego brzmienie coś w nim drgnęło. Chyba dlatego, że, jakby nie patrzeć, ona i on znajdowali się w równie beznadziejnej sytuacji.
- Zajebista ta miłość, gdy ktoś wiecznie traktuje cię jako opcję zapasową. – Nie miał zamiaru atakować tutaj jej rodziny, zresztą Allah mu świadkiem, że lubił Harry’ego i uważał go za swojego dobrego kumpla, ale, kurwa, jego ciągłe wodzenie za nos kogoś tak dobrego jak Donna już dawno zaczęło go irytować. Nie był jej wart. – I zajebiście wiedzieć, że jestem dla ciebie jakąś chujową resztką – celowo użył jej słów przeciwko niej. Czuł się paskudnie, chociaż nawet nie przez wzgląd na samego siebie, a na Madonnę, która tkwiła w tym samym bagnie, co on. Gdyby tylko Princia wiedziała, że, szukając ukojenia w sobie nawzajem, próbowali przestać myśleć o rodzeństwie Thompson, którego żadne z nich nie mogło mieć. – Nie pomyśleliście nigdy, ty i Harry, że… – zaczął, ale w ostatnim momencie ugryzł się w język. Nie chciał robić z siebie żyjącego przeszłością idioty na jej oczach. Po co? Żeby miała świadomość zwycięstwa? – Bo jebałaś się na boku z moim przyjacielem. Taka sama sytuacja, nie? – Założył ręce na piersi, jakby to mogło jakoś ochronić go przed jej ciosami. – Mówisz tak, jakbyś była lepsza. – Oskarżał ją? Nagle emocje wzięły górę i już nie myślał nad tym, co mówił.
Nie spodziewał się, że tak nagle zapłaci za alkohol i po prostu postanowi wyjść. Może w głębi duszy miał nadzieję na jakąś poważną konfrontację – na to, że coś ruszy, ale… Najwyraźniej się przeliczył.
No tak, najlepiej wyjść. – Nie wiedział w sumie, czego od niej oczekiwał, ale na pewno nie tego – że ucieknie stamtąd tak, jakby ta rozmowa była niczym, a on sam poczuje się przez to jak największe gówno. Najpierw stracił Aimee, a teraz tracił ją, chociaż z zupełnie różnych powodów.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dosłownie też, zazdrościsz? - Syknęła, zupełnie jakby czytała mu w myślach, ale niestety, komentarz był tak dwojaki, że właściwie od razu pomyślała o tym, że chodziło mu o seks. A nie o to, że ją zaliczył i uciekł. - Nic nie rozumiesz! - Uwierzyła Falconowi, że ją kochał, uwierzyła w to co mówił, chciała go, chciała by to wypaliło, ale została bez żadnego słowa. I to ją bolało, więc gdy Hale wypominał jej to, jak została potraktowana ostatecznie, czuła jak coś mocno ściska ją w brzuchu. - Musiałam dokończyć pracę! Przecież zawsze się pojawiam, skoro już mówiłam. Poza tym, co to za idiotyczna wymówka?! Jakbym nie przyszła to poszlibyście na całego, ale jak się pojawiłam to nagle jesteś aniołem? Czy Ty się słyszysz? Mi wypominasz Falcona, ale sam? Sam chciałeś pieprzyć przyjaciółkę, moją, Twoją, dziewczynę, która kocha się w Harrym! Wszyscy to wiedzieliśmy, jest kiepska w ukrywaniu tego - wywróciła oczami, choć Pri sama była kompletną nogą, skoro Shahruz dostrzegł wszystko wcześniej.
- Nie moja wina, że ulokowała tak uczucia. Myślałam, że Harry się opamięta i przestanie dawać jej nadziei albo, że coś z tego wyjdzie - westchnęła ciężko - nie mogłam jej jednak uchronić przed złamanym sercem. On i ta... Hazel - wywróciła oczami - laska miała faceta, a on dalej za nią ganiał. Najwidoczniej wszyscy jesteśmy siebie warci - skwitowała na koniec, bo był to jakiś wzorzec. Byli młodzi, zagubieni i zranieni i popełniali wiele błędów, nie ucząc się na nich w ogóle. A dlaczego tak sądziła? Dlaczego nic się nie zmieniało? Bo gdy poczuła zazdrość wobec Hale'a wiedziała, że to koniec, że znów wejdzie w ten wir. - Nie to mam na myśli, ale whatever - prychnęła, bo niech sobie przekręca jej słowa na korzyść. Skoro dobrze mu się wtedy zrobi.
Nie patrzyła na niego już. Właściwie skupiała wzrok na dłoniach, szklance, lodzie w jej, byle nie spoglądać mu w oczy. On zobaczyłby w jej ból, a tego chciała uniknąć. - Że co? - Zapytała, gdy urwał, bo jeśli myślał, że mu odpuści i nie zwróci uwagi, że chciał coś powiedzieć - był w błędzie. Znał Princię, wiedział, że jest upartą żmiją. - Mówisz tak, jakbyś był zazdrosny - uniosła brew do góry, a na jej ustach pojawił się zadziorny uśmiech. - Jesteś, tak? - Przesunęła językiem po wargach. - I chciałeś mi dopiec, wiedząc, że się tu pojawię... no to gratulację pomysłu - klasnęła w dłonie ironizując. Postanowiła wyjść, bo kłótnie z nim były zbyt męczące. Nie chciała tego, nie chciała kontynuować krzyków, by doszło do czegoś, czego oboje będą żałować. - A co mam zrobić? Zastąpić Ci ją? - Zerknęła na jego krocze wymownie i wywróciła oczami, upijając co miała w szklance. Zapłaciła, zanim wyjdzie chciała się nawalić do reszty. Tak przynajmniej padnie w domu do łóżka i zaśnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prychnął na jej pytanie. Była złośliwą żmiją, to prawda, ale on też miał swoje za uszami i potrafił być równie wredny, jeśli tylko chciał. A w tamtym momencie miał na to wielką ochotę.
- Komu? Tobie czy jemu? Bo ciebie też ruchałem – stwierdził, jakby tymi słowami miał dać jej do zrozumienia, że nie miał czego mu zazdrościć. – Ale jego niekoniecznie, nie mój typ – bo oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie dał jej do zrozumienia, że tak naprawdę mógłby, jak ona to ładnie ujęła, puścić się z kimkolwiek tylko chciał.
Uniósł brwi na jej kolejny wybuch złości. No jasne, nic nie rozumiał. Tylko ona kochała ludzi i tylko ona cierpiała.
- No, pewnie byśmy poszli – przytaknął w końcu. – I co z tego? – Skoro ona nie miała żadnych oporów przed opowiadaniem mu o swoich przygodach z Falconem, dlaczego miałby się powstrzymywać? – Mówisz o tym tak, jakbym ją do tego zmuszał. Jasne, wszyscy wiedzieliśmy, że kochała się w Harrym i to właśnie był problem. – Może ona lubiła romantyzować chujowe uczucia, ale on nie. – Właśnie dlatego przyszła do mnie. Szukała kogoś, przy kim chociaż na chwilę poczułaby się ważna, bo twój brat tylko się nią bawił, a ty najwyraźniej używałaś jej tylko do zwierzania się ze swoich problemów. – Pewnie się mylił, pewnie wcale tak nie było, ale nie potrafił już ugryźć się w język tak, jak zrobił to jeszcze przed chwilą. Nie mógł przemilczeć oskarżeń, jakimi w niego rzucała. – Nic – syknął tylko, a potem znowu przeszedł do ataku: – Zazdrosny? – powtórzył, prychając pod nosem. – Bardziej zirytowany twoją hipokryzją. – Szok, że w ogóle znał takie słowa. – Ty się o coś uderzyłaś czy nawaliłaś? – Okej, to prawda, momentami bywał zazdrosny o nią i Falcona, ale ta sytuacja z Donką nie była jego planem. Tak po prostu wyszło. – Nie wszystko się kręci wokół ciebie, wiesz? – To już zahaczało o jakieś przekonanie, że Princia grała główną bohaterkę w życiu absolutnie każdego. – Jeśli szukałem… szukam czegoś u Donny to nie ma to żadnego związku z tobą. – Kłamał, prawdopodobnie kopiąc sobie samemu dołek. – A jak masz chcicę to zadzwoń do Falcona, może odbierze. – Poziom przedszkola, hehe, ale w tamtym momencie zależało mu tylko na tym, żeby jej dopiec. I żeby przestała tak głupio się uśmiechać, jakby w rzeczywistości cała ta sytuacja ją bawiła. Jakby on ją bawił.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- No i najwidoczniej za tym tęsknisz, skoro masz taki problem ze mną i Falconem! - Prychnęła. - Jest w każdego typie, więc nawet bym się nie zdziwiła - wywróciła oczami, bo tutaj to mógł sobie mówić co chciał. Pri wiedziała swoje i może trochę nie patrzyła teraz na gusta Shahruza, ale ogólnie na Ferreiro, który był niesamowicie seksownym facetem. Poza przyjaźnią, po prostu ją kręcił. A to, że najpierw zbudowali relację na czymś więcej niż seks - tylko ją upewniło, że naprawdę się zakochała. Szkoda tylko, że złamał jej serce w tak brutalny sposób. Dwa razy.
- Gówno wiesz jak wyglądała nasza przyjaźń! Gówno wiesz kim była dla mnie i jak się wobec niej zachowywałam. Także proszę Cię, przestań pieprzyć, bo robisz to tylko po to, by mi dopiec. A gówno z tego prawda. Nawaliłeś dzisiaj i dobrze o tym wiesz, więc nie zapominaj, że skupiamy się na Twoich błędach, a nie na mojej przyjaźni z Donną. Najwyraźniej znikomej, skoro rozdaje moje sekrety na prawo i lewo - to był definitywny koniec. Ich, przyjaźni, całej paczki. Rozpadali się po kawałeczku, popełniali błędy i nic nie było w stanie ich powstrzymać. To nie miało już prawa bytu. Poczerwieniała ze złości i pierwszy raz od dłuższego czasu zaszkliły jej się oczy publicznie. Taki miał być koniec? Kłócenie się z Hale'em w barze ze striptizem o seks z Donną? Tragedia. - Najwyraźniej nie, ale wokół Twoich spodni już owszem! - Nie znosiła, gdy ktoś ją w ten sposób traktował. Nie znosiła, gdy ktoś myślał, że była księżniczką z kijem w dupie. Martwiła się, troszczyła, miała problemy z okazywaniem tego, ale do tej pory nikt nie narzekał. Jak mogła być bohaterką w życiu każdego, jak nie była w żadnym życiu?
- Może odbierze - odstawiła szklankę na bok - a może nie - jakby ją to już obchodziło. Przynajmniej starała się taką zgrywać. - Powiedz mi, naprawdę chcesz z nią cokolwiek? Nie uważasz, że zrobisz jej nadzieję? Nie uważasz, że tym bardziej ją zranisz? Może nawet gorzej niż Harry? W końcu... ona Ci ufa, więc robiąc to wszystko, narażasz ją, że się zakocha, że Ci powierzy sekrety, będzie mogła coś zbudować. A przecież Ty nie nadajesz się do życia z kimś dłużej - z każdym krokiem mówiła to coraz ciszej, a gdy była blisko szeptała mu wręcz do ucha. - Pamiętasz nas? To wychodziło, bo dobrze się bawiliśmy ze sobą - mruknęła, chwytając za materiał jego koszulki i wsuwając pod niego palce - ale Donna nie jest nami, jest wrażliwsza i obecnie cierpi. One night stand z Hale'em to ostatnie czego potrzebuje - spojrzała mu w oczy, przygryzając delikatnie wargę. - Lepsza ode mnie też nie będzie - kącik uniosła w zadziornym uśmiechu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jakbym patrzył chujem to też każdy byłby w moim typie. – Przewrócił oczami. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Falcon był przystojny i może gdyby nie to, że ruchał jego byłą dziewczynę, nawet szkoda by mu było utraty kumpla. Ale w tamtym momencie tak naprawdę cieszył się, że znowu słuch o nim zaginął, i że nie musiał patrzeć na jego mordę ze świadomością, co działo się między nim a Princią. Gdyby doszło do jakiejś konfrontacji, raczej by sobie nie ufał.
Uśmiechnął się lekko, gdy udało mu się wywołać jej irytację. A więc jednak, bingo.
- Gówno wiem? – powtórzył, patrząc na nią z góry. – Po tych wszystkich razem spędzonych nocach wiem całkiem sporo. – Donna zdecydowanie nie była tym typem, który sprzedawał sekrety przyjaciół. Raz, kiedy była pijana, a on bardzo smutny, po prostu wymsknął się jej jakiś komentarz na temat relacji między Pri a Falconem i już, stało się. – I w niczym nie nawaliłem, bo nie mam żadnych zobowiązań – dodał bez cienia żalu. Nie zrobiły na nim wrażenia nawet jej zaszklone oczy.
- Na pewno – prychnął z ironią. – I może zgodzi się wrócić, i jeszcze wyzna ci miłość. Jakby wiesz, już dwa razy pokazał, że ma cię kompletnie w dupie, ale może za trzecim razem zostanie. – Nabijanie się z jej złamanego serca było z jego strony nie fair, tak samo jak jej udawanie, że doskonale wiedziała, czego chciała Donna. – Nie, Viper – specjalnie nazwał ją w ten sposób. – To prosty układ. Nikt nikogo nie rani, bo nikt nie bawi się niczyimi uczuciami, nikt nie daje innym fałszywych nadziei i, przede wszystkim, nikt żadnych nadziei nie ma. – Chyba właśnie dlatego tak bardzo lubił spędzać czas z Donną – bo wiedział po prostu, że miał w niej oparcie i vice versa, ale bez zbędnego komplikowania spraw. Coś, czego nikt inny nie był w stanie mu dać.
Słuchał jej z ironicznym uśmieszkiem, który bledł z każdym jej kolejnym słowem. Nie chodziło już o Madonnę, nie. Raczej o przekonanie Pri, że jedyne, co Shahruz mógł jej zaoferować, to podwójnie złamane serce, bo, cytując, nie nadawał się do życia z kimś dłużej.
Skąd mogła to wiedzieć? Wytrwali razem jedynie parę miesięcy, bo zgodnie stwierdzili, że w tamtym momencie po prostu im nie wychodziło, a jednak mocne było to jej przeświadczenie, iż nadawał się wyłącznie do zaliczania lasek czy gości na jedną noc. Jakby faktycznie był jakąś maszyną do ruchania, i jakby pod tą kopułą nie było nic o prawdziwie ludzkich uczuciach.
I to było cholernie niesprawiedliwe.
- Istotnie, świetnie się ze sobą bawiliśmy – przytaknął cicho, przymykając oczy i przybliżając się do niej na tyle, że ich policzki otarły się o siebie delikatnie. – Falcon też dostarczał ci takiej rozrywki?. – Przesunął palcem po linii jej żuchwy, patrząc jej w oczy. – Na przykład kiedy zostawił cię dwukrotnie, pokazując, jak mało dla niego znaczysz? – zapytał, po czym odsunął się na duży krok, patrząc na nią bez emocji. Czasami wydawało mu się, że wciąż się z niej nie wyleczył, a potem powracała świadomość tego, jak głębokie ślady zostawiały jej ostre pazury i to wystarczało, aby przeszły mu jakiekolwiek złudzenia. – Ona nie jest dzieckiem, Princia – powiedział jeszcze w odniesieniu do Donny. – I nikt nie lubi, gdy się go traktuje jak opcję B. – Nie spodziewał się, że zrozumie, iż, wypowiadając te słowa, miał na myśli też samego siebie. Skąd miałaby wiedzieć?
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mhm. Kpij dalej. Jak kiedyś pokochasz i złamie Ci on serce, też napluję Ci w twarz - mruknęła, powstrzymując łzy. Zerknęła gdzieś w bok, jakby szukała wyjścia z tej sytuacji. Ale przymknęła oczy, pozwoliła, by jakaś kropla spadła na ziemię, ale nie zamierzała, by popłynęły po jej policzkach. Nie mogła płakać ani przez niego, ani przez Falcona. - Skoro tak uważasz. Nasz też z początku był całkiem czysty. Seks, nic więcej, a potem spróbowaliśmy, byliśmy w związku i stworzyły się z tego same problemy do dziś! - Bo przecież nie jej wina, że tak to się wszystko skończyło, że był dalej zazdrosny o Falcona, wściekły na to, że się spiknęli. Ona niczego nie planowała, tak samo jak nie planowała mieć uczuć do nich obu. I niestety takie rzeczy się wydarzają, więc wiedząc do czego mogłoby to wszystko doprowadzić - czuła, że Donna nie będzie tylko "niezobowiązującą" relacją.
- Fakt, nie jest. Róbcie co chcecie, gówno mnie to obchodzi. Merry Christmas - mruknęła na odchodne, chociaż do świąt był jeszcze gruby miesiąc. To, co jednak mówił jej o Falconie, o tym wszystkim, po prostu łamało jej serce. Ona referowała to bezsensownych schadzek z Donną, a on? Ignorował fakt, że Princia kochała blondyna, że cierpiała, nie jeden raz, a dwa, że jedyne czego chciała to zapomnienia. A on szpilka po szpilce przypominał jej, jak Ferreiro ją potraktował. - Mam nadzieję, że jesteś z siebie dumny - wzruszyła ramionami i skierowała się do wyjścia. Zaraz za drzwiami przeszła kilka kroków i usiadła w ciemnej alejce, przymykając oczy. Wydawało jej się, że została sama. I bolało. Bolało wszystko, jego słowa, sytuacja, to, że chciał próbować z Donną, zazdrość działała w dwie strony, bo oboje się nie wyleczyli, ale jednocześnie - nie mogli się więcej ranić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie, nie był z siebie dumny. Zniżył się do jej poziomu ze strachu – bo nie chciał, żeby śmiała mu się w twarz, kiedy uświadamiała go w tym, jak ważny był dla niej ten cholerny Falcon, i jak dużo Shahruzowi brakowało, aby kiedykolwiek mu dorównać. Był dla niej ramieniem służącym za oparcie, dłonią wyciągającą jointa na pocieszenie, śmieszkiem, który zaproponuje ci piwo i poopowiada głupoty o swojej rosyjskiej współlokatorce, gdy masz gorszy dzień. Nigdy natomiast nie był na serio, nigdy też nie zostawił jej jak ten dupek i cóż, może właśnie dlatego nie był też dla niej aż tak ważny. Może aby Princia faktycznie zaczęła określać kogoś w ten sposób, ta osoba faktycznie musiała złamać jej serce. Może to jakaś chora zależność.
Gówno mnie to obchodzi. I tyle, już nikt nie miał nic więcej do powiedzenia. Przez moment stali jeszcze naprzeciwko siebie, oboje niezrozumieni i oboje zranieni, chociaż z dwóch zupełnie innych powodów. Ona – bo wydawało jej się, że w jednym momencie straciła dwóch przyjaciół. On – bo tylko to właśnie w nim widziała. Przyjaciela, którego wygodnie mieć na wyciągnięcie ręki. I okej, może przez jakiś czas taki układ mu pasował i godził się na to bez słowa niezadowolenia, ale w momencie, gdy zaczęła stawiać mu granice, musiał zaprotestować.
Kiedy nagle się odwróciła i skierowała swoje kroki w stronę wyjścia, stał tak jeszcze przez moment, patrząc na miejsce, w którym widział ją jeszcze chwilę temu. Dotychczas uważał ją za ostatnią osobę, która mu została, a teraz… No cóż, wyglądało na to, że nie miał nawet tego.
I wszystko to przez tę cholerną zazdrość, która truła go od środka przez ostatnie miesiące.
- Hale, twoja przerwa się kończy – Tony, który do tej pory prawdopodobnie tylko przysłuchiwał się tej wymianie zdań jednym uchem, spojrzał na niego niepewnie, chyba nie wiedząc, czego się po nim spodziewać.
On też nie wiedział. Bo było mu paskudnie z tym, jak ją potraktował i z tym, jak potoczyły się sprawy między nimi i, tkwiąc w samym środku takiego bagna, nagle okazało się, że nie ma nikogo, u kogo mógłby spróbować poszukać wsparcia. Emmett, który na pewno dałby radę pocieszyć go swoim beznadziejnym gadaniem o musicalach, teraz pisał sporadyczne smsy, najwyraźniej zbyt przejęty splendorem Nowego Jorku, aby pamiętać o swoim dotychczasowym życiu w Seattle. Donna, znajdująca się w tak samo beznadziejnej sytuacji jak on. I Aimee, zapatrzona w swojego chłopaka-dilera narkotykowego, u której Shahruz zapewne próbowałby szukać pocieszenia, gdyby nie to, że nie potrafił pogodzić się z jej utratą.
- Hale…
- Idę – warknął zanim w końcu wrócił za bar i zajął się tym, do czego najwyraźniej został stworzony – pucowaniem szklanek i nalewaniem klientom piwa.
Living a dream.

/zt x2
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Little Darlings”