WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">001.
<div class="ds-tem4">Teddy & Weston</div></div>
</div></div></div></table>

Nie od dziś wiedziała, że życiem – o wiele częściej niżbyśmy tego chcieli – rządzi przypadek. Niektórzy nazywają to przeznaczeniem, ale Teddy uparcie wierzyła, że nie istnieje żaden z góry ułożony scenariusz, którym jawnie niesprawiedliwa siła sprawcza obdarowuje nas przy narodzinach. Przeznaczenie to stan, w którym jakieś wydarzenia w przyszłości są dokładnie zaplanowane i nie można ich zmienić. Zaś przypadek? Przypadkiem można kierować, prawda? <br>
To właśnie zamierzała dzisiaj zrobić – zaplanować jeden z wielu przypadków w swoim życiu. Dlatego podczas przerwy na lunch, którą udało się wygospodarować między opisywaniem zdjęć rentgenowskich, a wykonywaniem niezliczonej liczby szczepień z uwagi na sezon grypowy, zamiast skupić się na zjedzeniu jakiegokolwiek posiłku, poprosiła kolegę o niewielką przysługę. W związku z tym, że kompletnie nie znała się na samochodach, nie miała pojęcia jak doprowadzić do niewielkiej usterki. Na szczęście wśród stażystów byli również zagorzali fani motoryzacji i jeden z nich uznał, że najlepiej będzie doprowadzić do „kontrolowanego” zwarcia przewodów elektrycznych. Teddy, absolutnie nie wiedząc, na co się zgadza, pozwoliła na majstrowanie w kablach. I wtedy zaczęła się orkiestra! Ford – który wcale nie należał do najnowszych samochodów – zaczął mrugać wszystkimi możliwymi światłami, a przy tym wydawał z siebie serenadę dźwięków alarmu. Blondynka z żałością spojrzała na kolegę, który w odpowiedzi wzruszył jedynie ramionami, dodając coś na temat tego, że o wiele lepiej zna się na anatomii ludzkiej niż samochodowej i odszedł, zostawiając ją samą z bałaganem, który stworzyła na własne życzenie. Przesadziła? Z pewnością. Potrzebowała drobnego pretekstu, by zjawić się w warsztacie należącym do Bowsley’a, a zamiast tego zmieniła swój leciwy samochód w mrugającą (i w dodatku hałaśliwą) choinkę. Planowała rozegrać to w inny sposób, ale w takim wypadku zmuszona była improwizować. Zwolniła się z pozostałej części dyżuru, co w przypadku stażystów nigdy nie było dobrze widziane w oczach przełożonych. Wzięła również szybki prysznic, by zmyć z siebie zapach szpitala i ruszyła na parking. Wynajęcie lawety absolutnie nie wchodziło w grę (po pierwsze odległość dzieląca ją od warsztatu nie była aż tak duża, a po drugie nie zamierzała wydawać na tę hecę oszczędności). Dlatego odpaliła samochód i nie zważając na to, że ludzie obserwują ją ze zdziwieniem wymalowanym na twarzach, ruszyła w najdziwniejszą przejażdżkę w swoim życiu. <br>
Na miejsce dotarła po prawie godzinie, bo kilometr przed celem zatrzymał ją policjant, twierdząc, że Teddy ukradła samochód, a alarm jest spowodowany nieprofesjonalnym włamaniem. Gdy w końcu zaparkowała pod warsztatem, wyszła z forda, głośno trzaskając drzwiami. Była cholernie sfrustrowana. Na szczęście Weston, prawdopodobnie zaniepokojony alarmem, wyszedł przed budynek. <br>
— Zrób coś z tym, błagam — wymamrotała, widocznie zmęczona niekończącym się wyciem, które świdrowało jej głowę. Nigdy więcej żadnych przypadków.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 007.
Odkąd mężczyzna znów mógł wrócić do swojej pracy w warsztacie tak naprawdę niewiele się wokół niego działo. Po wyprowadzce Hazel zdecydował się zdystansować, nieco zwolnić tempo i skupić się przede wszystkim na nadrobieniu zaległości w dokumentach oraz na znalezieniu nowych, potencjalnych klientów, których dość sporo utracił podczas swojej rocznej nieobecności. Początki jak zawsze nie należały do najłatwiejszych i ciężko było wyjść na prostą, jednak nie chciał tracić straconego czasu i spędzał w warsztacie niemalże całe dnie. Zdarzało mu się wracać w środku nocy do domu tylko po to by jak najszybciej uwinąć się z naprawą auta dla klienta. Skoro zniknął na tak długi czas to czuł, że powinien poświęcić się temu teraz nieco bardziej. Poza tym czy miał coś lepszego do roboty? Myślenie o Butler jedynie przysparzało mu problemów od których tak bardzo ostatnimi czasy uciekał.
Mijała kolejna godzina w warsztacie - zdążył już wydać jeden, sprawny samochód staremu kllientowi i zabierał się za naprawę starej Impali, której dopieszczenie miało sprawić mu największą radość. Interesował się nie tylko grzebaniem pod maską ale także samymi autami, jak stereotypowy mężczyzna. Stara bryka z takim silnikiem to marzenie dla każdego fana motoryzacji. Nie zdążył nawet zlokalizować problemu, gdyż jego uwagę zwrócił Ford, którego z całą pewnością usłyszeć można było z drugiego końca Seattle. Początkowo ignorował hałas, jednak gdy samochód znalazł się pod jego warsztatem, postanowił zostawić Impale na później i zająć się nieco głośniejszym problemem, który stawał się coraz to bardziej irytujący. Ku jego zdziwieniu dostrzegł wysiadającą Paddington, której na pewno nie spodziewał się tu zobaczyć.
- Teddy? - roześmiał się i ułożył na biodrach dłonie, muśnięte smarem - Powinienem pytać? - dodał z uśmiechem i zbliżył się do auta, którego wymagało jego natychmiastowej uwagi. Nie czekał aż dziewczyna opowie mu całą historię związaną z tym jak w ogóle do tego doprowadziła i wsiadł do auta. Wyciągnął z kieszeni starej bluzy mały śrubokręt i rozkręcił deskę pod kierownicą w której zaczął grzebać w kabelkach. Podejrzewał, że wóz zwariował przez jakieś przepięcie bądź źle podłączone kable, nie miał jedyna pojęcia jak w ogóle mogło do tego dojść. - Kto Ci tak załatwił brykę? Przecież to robota jakiegoś amatora bez grama podstawowej wiedzy - rzucił, pochylając się i rzucając, krótkie, pytające spojrzenie blondynce. Odpiął wszystkie kabelki i po chwili auto przestało wydawać jakiekolwiek dźwięki - To sprawka mechanika? Jak mógł w ogóle wypuścić takie auto z warsztatu? Wszystko było źle podłączone, trzeba to zrobić na nowo. To zajmie kilka minut - oznajmił jej i westchnął z zażenowaniem, nie pojmując jak można tak spartolić robotę. Całe szczęście zgłosiła się z tym problemem do niego i nie będzie musiała martwić się o to, że po wyjeździe z warsztatu jej pojazd zamieni się w pozytywkę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Postąpiła podobnie; najwidoczniej możliwość skupienia myśli wokół pracy pozwalała zapomnieć o miłosnych niepowodzeniach, których oboje doświadczyli. Wprawdzie Teddy nie znała szczegółów dotyczących prywatnego życia bruneta, lecz z pobieżnych opowieści zdążyła wywnioskować, że między nim a jego partnerką nie układało się najlepiej. Oczywiście nie drążyła tematu, gdyż sama również nie miała ochoty na zwierzenia. Obiecała sobie skończyć z wypłakiwaniem oczu, zapomnieć o przykrych doświadczeniach i żyć bez wspominania przeszłości, która skutecznie odbierała dobre samopoczucie. Stosy papierkowej roboty, całodobowe dyżury i specjaliści, którzy niestrudzenie wysługiwali się stażystami, ułatwiali jej to zadanie.
— Nie, zdecydowanie nie powinieneś pytać — odparła, uśmiechając się krzywo, co zdecydowanie bardziej przypominało niezgrabny grymas, którym próbowała zatuszować podstęp, który przywiódł ją do warsztatu Bowsley’a. Nie zamierzała wyjawiać mu prawdy, by nie wyjść w jego oczach na desperatkę, usilnie próbującą przykuć jego uwagę.
Założyła jasne włosy za ucho, przyglądając się poczynaniom Westona, który niczym prawdziwy bohater przyszedł jej z odsieczą. Jedyną siecią przewodów, na jakiej się znała, była plątania żył oraz tętnic, które umożliwiały przepływ krwi w ludzkim organizmie. Kable stanowiły dla niej najczarniejszą magię. Nawet nie próbowała zapamiętać tego, co robił z przewodami. Gdyby raz jeszcze zapragnęła pobawić się z przewodami, po prostu znowu pojawi się w tym miejscu.
Naciągnęła rękawy swetra na palce, nie spuszczając wzroku z pracującego mężczyzny. — Ratujesz mi życie, wiesz? Jadąc tutaj, zatrzymał mnie policyjny patrol. Wyobrażasz sobie, że funkcjonariusz ubzdurał sobie, że ukradłam ten samochód?! — poskarżyła się. Przecież nie wyglądała na złodziejkę samochodów, prawda? Ledwie radziła sobie z otwieraniem swojej szafki w szpitalnej szatni (bo naprawdę był to nie lada wyczyn ze względu na ich archaiczny model), a co dopiero gdyby miała próbować włamać się do cudzego auta. Bzdury! — Nie, to nie wina mechanika. Miałam problem z wewnętrznym światłem. Przestało się uruchamiać przy otwieraniu drzwi, co trochę mnie drażniło. Rozmawiałam o tym z kolegą z pracy, on uznał, że to drobnostka i naprawi to w wolnej chwili. Nigdy więcej mu nie zaufam — mówiła, mając nadzieję, że Weston nie wyczuje w tonie jej głosu niewinnego kłamstewka, którym zgrabnie się posłużyła. — Gdybym wiedziała, że powstanie z tego taki bałagan, olałabym to nieszczęsne światełko — dodała, wymownie przewracając oczami, co miało uwiarygodnić frustrację, która powinna ją sięgnąć.
Normalna osoba prawdopodobnie nie potrzebowałaby odgrywania tego całego teatrzyku i zwyczajnie zaproponowała przyjacielskie wyjście na kawę lub piwo. Ale w takich wypadkach Teddy nie potrafiła postępować racjonalnie. Wiedziała, że mechanik jest w związku. Resztki przyzwoitości – o ile w ogóle można tutaj mówić o jakiejkolwiek przyzwoitości – nakazywały jej uciec się do niewielkiego podstępu, by zatuszować ewentualne wyrzuty sumienia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Poznali się podczas jego pobytu w szpitalu i mieli okazje tak naprawdę pogadać zaledwie kilka razy przy automacie do kawy, wciąż byli dla siebie obcy i nic dziwnego, że nie wypłakiwała mu się w rękaw. Oczywiście udało im się utrzymać ten kontakt i rozmawiali ze sobą już nieco częściej ale wciąż była między nimi pewna bariera, której żadne z nich nie było gotowe przekroczyć. Zdążył zarejestrować jedynie informacje o jej rozstaniu z partnerem, kiedy to właśnie on zdecydował się podjąć próbę ratowania swojego związku ale nigdy nie wdawał się w szczegóły, nie chcąc w żaden sposób na nią naciskać. To wcale nie tak, że go go to nie interesowało bo łapał się przecież na tym, że lubił jej telefony i sam wyczekiwał kolejnych spotkań, do których ostatnimi czasy było coraz więcej okazji. Oczywiście sam także wspomniał o tym, że Hazel się od niego wyniosła i ich związek wisi na włosku ale nie wdawał się w ckliwe szczegóły. Nigdy nie afiszował się z tym co faktycznie go osłabiało.
- Okej, tak zrobię - nie krył swojego rozbawienia ale nie zamierzał zadawać więcej pytań, które mogłyby wprowadzić ją w zakłopotanie bądź nawet zawstydzić. Skoro pojawiła się w jego warsztacie to znaczy, że mu ufała. Zamierzał zachować profesjonalizm i zająć się problemem niezależnie od tego jak banalny i głupi by nie był. Nie wymagał też od niej by potrafiła sama się się z nim rozprawić bo przecież grzebanie pod maską i łączenie kabelków to dość złożona filozofia dla kobiet, które po prostu się tym nie interesowały.
- Kurcze, no nie wiem. Może faktycznie podstawiłaś mi tu kradziony wóz i planujesz wciągnąć mnie w to przestępstwo - posłał ją świdrujące spojrzenie i z trudem powstrzymał uśmiech, który cisnął mu się na usta. Oczywiście nie uważał jej za żadną przestępczynie, która byłaby zdolna do jakiegokolwiek wykroczenia. Być może było to mylne stwierdzenie ale cholera, łapał się na tą jej niewinną buźkę i nieporadność.
- I więcej tego błędu nie popełniaj, jedynie wszystko pokręcił. Gdybyś od razu zajrzała do mnie pewnie zajęło by mi to pięć minut, teraz muszę zrobić wszystko od nowa dlatego mam nadzieje, że nie spieszysz się nigdzie? - zapytał, licząc na to, że zostanie i trochę mu towarzystwa dotrzyma. Samotność ostatnio mocno mu doskwierała przez brak Hazel w domu i oczywiście przez pojedyncze stanowisko pracy. Może powinien pomyśleć o jakiejś pomocy, tu w warsztacie? Dodatkowa para rąk się przyda, a także jakaś żywa dusza z którą mógłby zamienić słowo bądź dwa. Mogła też wrócić do swoich zajęć i odebrać auto w późniejszym czasie ale cała naprawa nie wymagała aż tyle czasu, więc bardziej opłacało jej się po prostu zostać i cierpliwie zaczekać aż skończy.
- To nie Twoja wina, następnym razie będziesz wiedziała co robić - machnął ręką i pokręcił głową, dając jej do zrozumienia, że nie stało się nic wielkiego. Nie były to żadne koszta na które nie byłoby ją stać, a poza tym przecież nie weźmie od niej pieniędzy za taką błahostkę! - Więc, co słychać? Sprawy z Twoim byłym, no wiesz, ułożyły się jakoś? - zapytał z zainteresowaniem, próbując ją ponownie zagaić i wyciągnąć z niej jakieś informacje. Nigdy nie wtykał nosa w nie swoje sprawy ale skoro jakiś czas temu podzieliła się taką informacją to nie omieszkał ponownie zapytać. Oczywiście wszystko było w trosce o nią.. no i trochę we własnym interesie!
Ostatnio zmieniony 2020-11-04, 07:56 przez Weston Bowsley, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podczas zajęć dotyczących etyki pracy wielokrotnie słyszała, że lekarz nie powinien przywiązywać się do pacjentów. Powody były różne, ale w większości przypadków dotyczyły emocjonalnego zaangażowania, które zaburza zdroworozsądkowy osąd tak bardzo potrzebny do właściwego planowania leczenia. Z drugiej strony żaden pacjent nie chciał, by opiekę nad nim sprawowała bezduszna maszyna. Najkorzystniej dla obu stron było odnaleźć złoty środek między postawą empatyczną a naukową rzetelnością. Teddy, jako początkujący lekarz, dopiero uczyła się tej trudnej sztuki. Doglądając Westona, traktowała go bardziej jako przyjaciela niżeli pacjenta. Gdy pierwszy raz trafiła do sali, w której leżał będąc jeszcze pogrążonym we śnie, odnalazła przy nim spokój, którego bardzo długo szukała. Mogła wyrzucić z siebie frustrujące myśli, nie musząc się obawiać, że wyjdą poza ściany pomieszczenia. Przyzwyczaiła się do jego obecności bardziej, niż mogła się tego spodziewać. Nic więc dziwnego, że próbowała zrobić wszystko (łącznie z popsuciem własnego samochodu), by ich znajomość nie skończyła się wraz z wypisem ze szpitala.
— Jeśli zaplanuję w najbliższym czasie kradzież jakiegoś samochodu, to będzie to coś znacznie lepszego niż mój leciwy ford — zażartowała. — Wtedy na pewno zgłoszę się do ciebie po pomoc. Załatwisz mi nowe numery rejestracyjne, przemalujesz karoserię i nikt się nie domyśli, że urocza blondyneczka, w dodatku szanowana pani doktor, ukradła furę wartą setki tysięcy dolarów. Dobry plan? — spytała, wciąż pozostając w żartobliwym tonie. W dzieciństwie na pewno zdarzyło się jej ukraść lizaka, którego mama nie chciała jej kupić ze względu na próchnicę niszczącą zęby. Pewnie nawet dostała za to srogo ukarana! Ale na szczęście w dorosłym życiu podejmowała już lepsze decyzje, niż mając pięć lat i odczuwając gorącą miłość do lizaków.
— Nie, nie spieszę się — powiedziała. Okrążyła auto i zajęła miejsce po stronie pasażera. — Mogę ci jakoś pomóc? — spytała. Zmarszczyła czoło, próbując odgadnąć, co też robił z tymi kolorowymi przewodami, ale ostatecznie odpuściła sobie, pozwalając mu zająć się tą łamigłówką. Właściwie poza towarzystwem niewiele mogła mu zaoferować w tej sytuacji.
Teddy również odczuwała brak partnera, na szczęścia miała wokół siebie dużo ludzi – w mieszkaniu zawsze kręciła się któraś ze współlokatorek, czasami jacyś goście, którzy wpadali na piwo i pizzę, a po szpitalnych korytarzach zawsze biegało tyle osób, że niełatwo było znaleźć dla siebie trochę przestrzeni. Oczywiście nie dało się tego porównać do obecności osoby bliskiej sercu. Paddington starała się o tym nie myśleć. Choć wciąż nie zaleczyła złamanego serca, to coraz rzadziej myślała o chłopaku, który ją opuścił. Miał powód. Jego wyjazd pokierowany był rozsądkiem. Czy ona postąpiłaby inaczej, gdyby zaproponowano jej staż w innym, bardziej prestiżowym szpitalu? Prawdopodobnie nie.
— Trudno to nazwać „ułożeniem” — zaczęła, starając się odpowiednio dobierać słowa. — Od kiedy wyjechał, nie mamy ze sobą kontaktu. Uznał, że najłatwiej będzie całkowicie odciąć się od siebie. Może ma rację. Przynajmniej żadne z nas nie robi sobie złudnej nadziei, nie? — odparła. I choć mówiła prawdę, sama nie wiedziała, czy wypływające z niej słowa miały jedynie ładnie zabrzmieć, czy rzeczywiście tak właśnie myślała.
— Może chociaż tobie ułożyło się lepiej, co? — spytała, zerkając na niego. Był widocznie skupiony na pracy (za co oczywiście była mu bardzo wdzięczna), ale przez to niezwykle ciężko było odczytać cokolwiek z wyrazu jego twarzy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To faktycznie była złota zasada w przypadku jej zawodu ale hej, ostatecznie jego śpiączka nie była w stanie zaburzyć jej lekarskiego osądu. On sam nawet nie był świadom tego, że blondynka przychodziła go odwiedzać, więc tym bardziej nie musiała martwić się o pretensje z jego strony - wręcz przeciwnie. To miłe, że miał tak profesjonalną opiekę i nie traktowano go jak worek ziemniaków, który jedynie zajmował szpitalną przestrzeń. Dodatkowo liczył się fakt, że jako obca osoba wykazywała chęć wsparcia go w trudnych początkach, zaraz po przebudzeniu. Nie było na to stać jego narzeczonej, więc nie przypuszczałby, że obca mu osoba by się na to zdobyła. Nie wiedział z jakich powodów tak naprawdę przychodziła ale nie oponował, lubił jej towarzystwo.
- Mam przynajmniej nadzieje, że jeśli będzie to jakiś fajny wóz to dasz mi szanse się nim przejechać? Albo chociaż podzielisz się kasą jak go sprzedasz gdzieś na boku - mówił pół serio, pół żartem. Oczywiście gdyby pojawiła się w jego warsztacie z kradzionym autem najpewniej po prostu by ją przegonił, może nawet zmusiłby ją do porzucenia go ale nie ukrywał, że sam chętnie przetestowałby taki samochód. Był tylko facetem, którego nie było nigdy stać na drogi pojazd. Mógł jedynie nacieszyć się ich widokiem kiedy klienci podstawiali je pod jego warsztat. Ale w zasadzie.. nie pokusiłby się o taką przygodę życia z blondynką u boku? Najpewniej uciekaliby przez pół kraju ale taka adrenalina i spontaniczność to coś czego obecnie w jego życiu brakowało.
- Może lepiej ja to zrobię? Pozwól - parsknął śmiechem i przedramieniem odgarnął luźno opadające kosmyki włosów. Pewnie gdyby rozumiała coś z tego co robił, nie musiałaby się fatygować i rozwiązałaby problem sama. To zdecydowanie nie był czas na tłumaczenie jej tego co robił, poza tym nie był pewien czy cokolwiek by z tego zrozumiała!
- Kiepsko - rzucił, wyginając usta w podkówkę - Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Spójrz na to z innej strony, jeśli z taką łatwością przyszło mu wyjechać i zostawić Ciebie samą to co z niego za facet? Nie przejmuj się, to nie ma sensu - zmarszczył nos i pokręcił głową. Sam przecież borykał się z problemami we własnym związku, który kulał w zasadzie odkąd wybudził się ze śpiączki. Starał się zyskać atencje osoby, która była w stanie wybrać przyjaciela zamiast jego. Przed wypadkiem mieli wyznaczoną datę ślubu, więc tym bardziej nie mieściło mu się to wszystko w głowie ale mimo wszystko z każdym dniem odczuwał ulgę - nie walczył dłużej o coś co ostatecznie przyniosło mu tylko ból i zawód. - Nie, nie ułożyło się. Hazel, moja dziewczyna.. nie jest w stanie zrezygnować z przyjaźni z chłopakiem, który lata za nią z wyciągniętym jęzorem. Zamiast tego z łatwością przychodzi jej rezygnacja ze mnie, więc zdecydowałem, że nie będę jej tego utrudniać, bo po co? - spojrzał na nią, prostując się na moment na fotelu kierowcy, wypuszczając z dłoni kolorowe kabelki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W niektórych przypadkach niełatwo było osądzić, czy doszło do przekroczenia granic, czy jednak wszelkie zasady zostały zachowane. Blondynka nie zamierzała robić niczego niestosownego, przeciwnie, uważała, że na swój sposób pomaga młodemu mężczyźnie. Wielu lekarzy powtarza (choć nie jest to poparte rzetelnymi, naukowymi badaniami), że przebywanie w towarzystwie osób w śpiączce, a przede wszystkim rozmawianie z nimi, przyczynia się do wzrostu prawdopodobieństwa przebudzenia się takiej osoby. Teddy lubiła myśleć, że dołożyła cegiełkę do polepszenia się stanu Westona. Ostatecznie przecież była lekarzem. Po pierwsze nie szkodzić, prawda?
— Pewnie, ale będziesz musiał jechać bardzo, bardzo szybko, żeby policja nas nie dogoniła — zaśmiała się. Choć oboje tylko żartowali, miło było poczuć, że mogłaby liczyć na niego nawet w tak zwariowanej sytuacji. Wprawdzie nigdy nie zdołałaby ukraść samochodu, bo nie potrafiła posługiwać się ani łomem, ani wytrychem, to jednak wizja takiej przygody wcale nie była najgorsza. Może dlatego, że żadne z nich nie zakładało opcji, w której zostaną schwytani i postawieni przed sądem. Wtedy zrobiłoby się zdecydowanie mniej przyjemnie.
— Proszę się ze mnie nie śmiać, bo jak jeszcze kiedyś postanowisz zapaść w długi, zimowy sen, to wcale nie będę taka skora do pomocy — rzuciła, oczywiście w formie kolejnego żartu, który był odpowiedzią, na jego śmiech. Ford wymagał ręki profesjonalisty i nie podlegało to dyskusji. Jeśli Paddington nauczyłaby się samodzielnie tych wszystkich sztuczek, które znał Weston, nie miałaby powodów do odwiedzania go w warsztacie. Dlatego usadowiła się wygodniej w fotelu, który cicho zaskrzypiał pod jej ciężarem i pozwoliła mistrzowi pracować.
— To nie takie proste. Kiedy poświęcasz komuś czas, starasz się zbudować z nim poważną relację i nagle, pod byle pretekstem, ta osoba cię opuszcza, niełatwo wstać, otrzepać się i iść dalej — odparła, z krzywym uśmiechem, który miał zobrazować bezradność, którą odczuwała. Bo nic nie była w stanie zrobić. Chłopak samodzielnie podjął decyzję, a to pokazało jej, jak w rzeczywistości niewiele dla niego znaczyła. — Ale spokojnie, nie zamierzam przejmować się tym do końca życia. Terapia składająca się z wina, lodów i pizzy pomaga — dorzuciła, by nieco przełamać melancholijną atmosferę.
Słuchając jego wypowiedzi, zaczęła głucho stukać palcami w miękki materiał, którym obity był fotel, gdyż nagle poczuła potrzebę zajęcia dłoni czymkolwiek.
— Przykro mi — powiedziała, posyłając mu lekki uśmiech, którym chciała dodać mu otuchy. — Od uczucia opuszczenia gorsze jest chyba tylko uczucie zdrady — dodała. Zdjęła spojrzenie z mężczyzny i wbiła wzrok przed siebie, spoglądając pusto gdzieś w przestrzeń. Miała wrażenie, że ich rozmowa schodzi na bardzo grząski grunt. Zbliżali się do siebie jako przyjaciele, a Teddy nie była pewna, czy jest to droga, którą chciała podążać. — Wiesz co, widziałam kawiarnię kilka kroków stąd. Ty zajmuj się tymi wszystkimi kabelkami, a ja skoczę nam po kawę — oznajmiła i zanim Weston zdążył jakkolwiek zareagować, wyszła z samochodu i zamknęła za sobą drzwi.
Spacer zajął jej kilka minut, kolejne dziesięć czekała na przygotowanie kawy. Kiedy dostała dwa kubeczki, wróciła pod warsztat.
— Jak ci idzie? Ford nie będzie już pozytywką na kółkach? — spytała, podchodząc i podając mu papierowy kubek z gorącym płynem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Więcej nie planuje, wyspałem się za wsze czasy - odpowiedział, marszcząc nos. Oczywiście nie wiedział co go może jeszcze w życiu spotkać, bo przecież fakt, że wypadek skończył się roczną śpiączką to najlepszy scenariusz ze wszystkich, które rozgrywały się na ulicach każdego dnia. Nie chciałby jednak tego powtarzać; bał się, że mógłby nie mieć więcej szczęścia bo przecież kimże był by tak igrać ze śmiercią? Postanowił jednak skończyć z podśmiewaniem się z blondynki i zajął się robotą, by móc oddać jej sprawne auto jak najszybciej.
- Kto powiedział, że to proste? Wcale tak nie jest ale walczyłem z tym tak długo, że teraz jest po prostu łatwiej. Poza tym nie mam zbyt wiele czasu by się nad tym wszystkim zastanawiać, każda wolną chwilę staram się spędzać tutaj - wyjaśnił, bo to wcale nie było tak, że był gruboskórny i w żaden sposób nie odczuł zachowania Butler. Był facetem, nie afiszował się ze swoimi uczuciami i nie płakał w poduszkę za kimś, kto nie płakał po nim. Gdy leżał w śpiączce, Hazel poradziła sobie dość szybko z jego stratą dlatego nie myślał, że teraz mogło by być inaczej.
- Może i działa ale za moment będziesz przypominała ludzika Michelin i co wtedy? - zapytał z uśmiechem, nie chcąc by tak zgrabna dziewczyna straciła swoją figurę i tym samym pewność siebie, która po rozstaniu z partnerem była kluczowa. Nie zamierzał jednak jej umoralniać i rozmawiać o jej wadze, której obecnie nie można było nic zarzucić. - Ja sam wciąż jednak praktykuje leczenie ran kilkoma drinkami na lepszy sen, więc nie jestem upoważniony do tego by dzielić się radami - nie był osobą, która świeciła przykładem dlatego nie chciał jej oceniać, każdy radził sobie na swój własny sposób i jeśli czuła się z tym dobrze to nie powinna zwracać na nikogo uwagi.
Szybko jednak zakończyli temat wagi, bo blondynka zniknęła na kilka chwil. Wróciła w końcu z dwoma kubkami kawy, na której widok od razu odetchnął z ulgą. Nie potrafił funkcjonować bez kofeiny, napędzała go do działania i rozgrzewała go od środka w tym wychłodzonym warsztacie. - Dzięki, tego mi było trzeba - rzucił w podzięce i wyciągnął dłoń po kubek z którego upił kilka łyków. Odstawił papierowy kubek na dachu Forda i wrócił do skręcania deski - Teraz wszystko działa jak należy - wrzucił śrubokręt do kieszeni bluzy i ponownie sięgnął po kawę - Następnym razem dzwoń i nie proś o pomoc innych bo to zwykle kończy się źle. Poza tym policja w końcu przestanie Ci wierzyć i uznają, że faktycznie kradniesz auta i odpalasz je na kable - rzucił z uśmiechem i oparł się o auto na które kolejny raz rzucił okiem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawdą było, że Weston miał cholernie dużo szczęścia. Wiele osób, których parametry życiowe można było porównać z wynikami Bowsleya, nie wybudzało się ze śpiączki spowodowanej urazem. Walczył. Przez cały czas jego organizm musiał bardzo mocno walczyć, by mógł wreszcie otworzyć oczy. Teddy doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Pacjenci, którzy nie wybudzają się w ciągu pierwszego miesiąca, mają statystycznie kilkuprocentową szansę na powrót do normalnego życia, a najczęściej ocknięcie nie nadchodzi w ogóle. Przypadek Westona był małym, medycznym cudem, a takie zawsze napawają lekarzy nadzieją i wiarą w to, że nawet beznadziejne przypadki mogą okazać się zwycięzcami.
— Bez przerwy słyszę teraz, że będzie lepiej, bo czas leczy rany — mruknęła, wywracając oczami. Najbardziej oklepane teksty na pocieszenie – ale może jednocześnie najmniej mijające się z prawdą. Trudno jednoznacznie określić, szczególnie że każdy inaczej radził sobie ze złamanym sercem. Nie było (niestety) jednego, sprawdzonego przepisy na jego uleczenie. — Mnie też najłatwiej jest odciąć się od tego bałaganu i skupić na pracy. Mam szansę na wzięcie udziału w operacji usunięcia guza mózgu i jeśli rzeczywiście dopuszczą mnie w pobliże stołu, to przez tydzień nie będę myślała o niczym innym — dodała pół żartem, pół serio. Bardzo liczyła na możliwość wzięcia udziału w tej operacji, ale jednocześnie była realistką i rozumiała, że brak doświadczenia i zaledwie kilka miesięcy stażu nie pomagają jej w wyścigu z rezydentami, którzy w teorii mieli pierwszeństwo. Teddy dokonała trafnej diagnozy, ale to było być niewystarczającym argumentem.
— Ej, przecież ten bałwanek jest bardzo uroczy! Nie ma problemu, mogę się do niego upodobnić, może mnie wtedy też będą brać w całym komplecie plus zapas — zażartowała. Po rozstaniu rzeczywiście łatwo dać się ponieść, stracić czujność i zajadać nieprzyjemne emocje. Przyłożyła rękę do brzucha, jakby chciała ocenić stan swojej figury. — Chyba pojawia się pierwsza oponka — oznajmiła bardzo poważnym tonem, choć zaraz na jej twarzy wykwitł uśmiech. Waga była teraz jednym z mniej ważnych problemów w jej życiu.
Krótki spacer przydał się dziewczynie; był też dobrą wymówką do zakończenia nieco niezręcznych tematów. Właściwie nie miała nic przeciwko szczerym rozmowom, ale miała wrażenie, że czasami nawet jednokrotnie przekroczenie bariery przyjaźni może sprawić, że nie da się już z niej wydostać. A przecież zdarzało się, że Teddy częściej spoglądała na usta bruneta niż w jego oczy.
— Nie ma za co, mnie też się przyda — powiedziała i od razu zrobiła kilka drobnych łyków.
Odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała, że praca dobiegła końca, a jej samochód przestanie wydawać z siebie dzikie wrzaski.
— Dzięki. Ratujesz mi życie, bo pewnie w każdym innym warsztacie musiałabym czekać kilka dni, by ktoś się tym zajął — powiedziała, posyłając mu ciepły uśmiech. — Wystawisz mi fakturę na formę taty? Odliczy to sobie od kosztów— spytała, zerkając na niego znad kubka z kawą.
— Dobrze, w razie czego będę dzwonić, ale mam nadzieję, że taka potrzeba nie zajdzie, bo w końcu okaże się, że bardziej będzie mi się opłacało kupić nowy samochód niż utrzymywać tego złomka — zaśmiała się, ale zaraz czule pogłaskała leciwy samochód, który mimo wszystko naprawdę dobrze jej służył. Ostatecznie przecież dzisiejsza awaria wcale nie była winą forda, a jego podstępnej właścicielki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jego zdaniem właśnie tak powinna postąpić, nigdy nie był typem pracoholika, który spędzał całe dnie w warsztacie ale lubił swoją pracę i znajdował w niej spokój, który właśnie teraz był mu najbardziej potrzebny. Skupiał się jedynie na samochodach i nie zajmował głowy niepotrzebnymi troskami, jego związek był skazany na straty niezależnie od tego jakie stanowisko przyjmie.
- Przeraża mnie ekscytacja w Twoich oczach gdy mówisz o tych wszystkich guzach i chorobach - wzdrygnął się na samą myśl o rozcinaniu pacjenta i grzebaniu w jego wnętrznościach. To zdecydowanie nie była jego bajka, więc nigdy nie wdawał się w szczegóły niespecjalnie chcąc słuchać o tych wszystkich przykrych dolegliwościach. No cóż, każdy miał jakąś role na tym świecie i był zdania, że lekarze zawsze będą potrzebni. Szanował blondynkę za tą odwagę i chęć ratowania innych ale sam wolał pozostać przy grzebaniu pod maską.
- A co ma do zaoferowania cały komplet? Chciałem zdecydować się na wymianę opon, możemy się dogadać - zażartował, nie wiedząc czy wciąż mówili o wulkanizacji. Opony Hazel nie były złe ale co nowe to nowe, nie? - Przestań, tylko żartowałem. Tobie to z całą pewnością nie grozi - machnął ręką i ponownie zlustrował ją wzrokiem. Nie miała w sobie choćby groma tłuszczu, prezentowała się jak milion dolarów. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że kobiety lubiły sobie dodawać zbędne kilogramy, więc może niepotrzebnie poruszał temat ludzika Michellin i opon. Jeszcze uzna, że faktycznie miał się do czego przyczepić!
- Tutaj też zwykle klienci czekają kilka dni ale to drobnostka, nie miałem serca pozbawiać Cię auta na kilka dni z powodu kilku kabelków - wyjaśnił, uzasadniając przywilej, którym ją obdarował. Oczywiście była też druga strona medalu o której głośno nie wspominał, bo przecież nie musiała wcale wiedzieć, że był w stosunku do niej zbyt uległy. Lubił wyświadczać znajomym przysługi, robił to z wielką chęcią ale w tymże przypadku dział bardziej jej urok osobisty. Starał się jednak nie okazywać większego zainteresowania, bo przecież wciąż był zajęty, nie? W zasadzie sam zdążył się już w tym wszystkim pogubić.
- To nic takiego, kawa w zupełności wystarczy - naprawa nie wymagała żadnych dodatkowych części ani większej robocizny, więc nie zamierzał obciążać dziewczyny kosztami z powodu takiej błahostki. Jak wspominałam wcześniej - przyjacielska przysługa. Jeśli jednak pragnęła się odwdzięczyć, w jego głowie była cała masa pomysłów.
- Samochód nie wydaje się być skarbonką na kółkach, wciąż dobrze chodzi. Nic nie stuka, nic na puka. Zawieszenie okej. Możesz za jakiś czas wymienić olej, nic więcej - zerknął jeszcze na auto, które zdążył na szybko prześwietlić gdy wyskoczyła po kawę i ocenił, nie szukając żadnych usterek na siłę. Niestety większość mechaników czyhała jedynie na wypchany portfel i doszukiwała się problemów, które tak naprawdę nie istniały. Zwłaszcza kiedy w warsztacie pojawiały się kobiety, nie posiadające zbyt dużej wiedzy na temat motoryzacji.
- Wracając do poprzedniego tematu.. - urwał na moment i zwilżył językiem wargi - Nie potrzebujesz może kompana po przejściach na tej swojej terapii? Możemy wyskoczyć na lody, pizze bądź na kieliszek wina, którego tak bardzo nie trawię - zaproponował w końcu, nie mając pewności czy aby na pewno to przemyślał. W końcu nie zapraszał jej na randkę (chyba) bo było to zwykłe wyjście z przyjacielem, więc nie powinien czuć się z tego powodu źle. Hazel też miała przyjaciela z którym spędzała każdą wolną chwilę. W kinie, na plaży i w jej nowym mieszkaniu. Przypominając sobie o istnieniu Harrego, szybko pozbył się wszelkich wyrzutów sumienia i posłał jej jeszcze to cieplejszy uśmiech. Przyda mu się wyjście z domu. Kiedy ostatnio miał okazje się gdzieś wyszykować i ruszyć do centrum?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spojrzała na niego z rozbawieniem, kiedy wyraził swoje zdanie. — Rozumiem, że nie dla każdego to równie ekscytujące. Ale to naprawdę niesamowite, kiedy dłużej się nad tym zastanowić. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moimi założeniami, to mężczyzna, który od pięciu lat jeździ na wózku inwalidzkim, będzie mógł stanąć na własnych nogach. Wystarczy usunąć maleńki guz i będzie po krzyku — wyjaśniła pokrótce. Mogłaby rozprawiać na ten temat godzinami, ale podejrzewała, że Weston wcale nie cieszył się na wspomnienie o szpitalu, w którym zmuszony był spędzić tak wiele czasu. Jednak w jej przypadku ekscytacja była wskazana! Oznaczała, że Teddy wybrała słusznie, kiedy zdecydowała się iść na studia medyczne. Zmierzenie się z rzeczywistością, w której dopiero podczas stażu wyszłoby na jaw, że medycyna nie jest jej pasją, byłoby okrutnie bolesne – tyle zmarnowanych na naukę lat, tyle pieniędzy zainwestowanych w studia! A wszystko na nic? O nie, nie chciała sobie tego wyobrażać, ani zawodu w oczach rodziców.
— Chyba nie wystarczy nam dzisiaj czasu, żebym mogła przedstawić ci listę zalet i wad, jakie posiada cały komplet — kontynuowała tę dziwną metaforę, choć sama również nie była pewna, co tak naprawdę kryło się pod pojęciem opon. Czy ona przypadkiem nie zaczęła pleść bzdur przy Bowsley’u? Może najlepiej będzie, jeśli po prostu ugryzie się w język.
— W takim razie wiszę ci przysługę — oznajmiła, chcąc w ten sposób pokazać, że nie zostawi go bez żadnego podziękowania za pomoc z samochodową awarią. Oczywiście jednocześnie krył się za tym całkiem dobry pretekst do kolejnego spotkania – bez względu na to, czy wciąż był w związku, czy też nie. Bo mimo wszystko nie robili niczego złego. Teddy nieco podkoloryzowała dzisiejszy „przypadek”, ale nie był to powód do posądzenia jej o złe zamiary, prawda?
Wprawna ocena stanu „zdrowia” forda ucieszyła dziewczynę. Była przekonana, że przez najbliższa lata nie będzie jej stać na wymianę samochodu, a jednak docieranie do pracy własnym pojazdem było po stokroć wygodniejsze od korzystania z przeludnionej komunikacji miejskiej. — Wymienić olej, zapamiętam — powtórzyła po nim, ale w tej samej chwili mogła założyć się, że zapomni o tym w przeciągu tygodnia. Cóż poradzić, miała ważniejsze sprawy na głowie!
Gdy Weston wystąpił z propozycją dołączenia do niej, odruchowo przeniosła na niego swoje spojrzenie, jednocześnie stukając czubkami paznokci w papierowy kubeczek z kawą. — Jasne, pewnie — odparła pośpiesznie, prawdopodobnie nazbyt pośpiesznie. Zaraz jednak odchrząknęła cicho, by spróbować to zatuszować. — Ale nie toleruję płakania. Możesz się trochę poużalać, akceptuję też pojedyncze wtrącenia i złośliwości — dodała, próbując przekuć to wszystko w żart. Nie była pewna, które z nich było w lepszej sytuacji. Wprawdzie Paddington wiedziała, na czym stoi, ale jednocześnie milczenie ze strony byłego chłopaka i zupełna nieświadomość tego, co się obecnie z nim działo, frustrowały ją. Weston za to najwidoczniej wiedział aż za dużo.
— Daj znać, kiedy będziesz miał wolny wieczór, może uda to się jakoś zgrać z moimi dyżurami — zaproponowała, po czym wyrzuciła posty kubek po kawie do kubła na śmieci. — Trzymaj się West. A, i jeszcze raz dziękuję za ratunek — powiedziała, po czym w końcu schowała się w samochodzie i przekręciła kluczyk w stacyjce. Nie była zaskoczona, kiedy nie zobaczyła żadnych migających żarówek, ani nie usłyszała przeraźliwego alarmu, które to towarzyszyły jej w drodze do warsztatu.

/zt

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Andy's Auto Repair”