WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

/ z ulicy

- Mój mały demon na pewno Cię pokocha, nie musisz się obawiać - w sumie dlaczego miałoby być inaczej? Eme bardzo szybko skradał serce, więc jej ragdollowi również, zwłaszcza, że była to kilkumiesięczna kicia, która chciała tylko jeść, spać i się miziać, nic groźnego. Może dzięki temu przekona się do kotów? W końcu właśnie takimi gestami przybliżał się do Campbell, bardziej niż nagim torsem i miękkimi ustami. Pokazywał, że mu zależy, że o niej pamięta, pamięta o jej zwierzaku, choć ta niechęć do futrzaków na pewno nie była dla niego łatwym murem do przebrnięcia. Zdawał się być idealny, wszystkim czego potrzebowała, a jednak... gdy się uzewnętrzniała przed nim, widziała tylko smutek w jego oczach. Westchnęła cicho i odsunęła się, nie chcąc chyba na razie przeginać w żadną stronę. Może potrzebował czasu, może go zaskoczyła, a może chodziło jeszcze o coś innego, bo skąd miała wiedzieć, że tak strasznie przeszkadza mu to, że wprost się nie określiła, że nie powiedziała, że kopie Cartera w tyłek i wybiera jego. Nie siedziała w głowie Lachlana i nie wiedziała o co biega, ale nie chciała popełnić kolejnego błędu, który sprawiłby, że go straci.
Skierowali się więc do jej mieszkania, a gdy poczuła, jak łapie jej dłoń spojrzała w górę lekko zaskoczona. - Ah, okej, jestem Twoim bodyguardem - uśmiechnęła się do Browna ciepło i splotła palce ich dłoni. Wymówka-wymówką, ale było i tak cholernie miło. Kilka bloków dalej był jej budynek, więc szybko udali się na górę (zważywszy na rybę w torbie bruneta) i gdy otwierała drzwi, a był u niej w sumie pierwszy raz, usłyszeli oboje ciche człapanie i miauknięcia kota, który zdecydowanie się stęsknił. - Hej, Nyx - uśmiechnęła się do kici, biorąc ją od razu na rękę (bo halo, wcale nie wypuściła mężczyzny ani na moment) i podrapała za uchem malucha, trzymając go na razie z dala od przestraszonego Lachlana. - Nie mam głowy do imion, więc tak, nazwałam go w ten sam sposób, w który wszyscy mnie irytowali jak się spotykaliśmy - Nyx, Emerald, jeszcze brakowało rubinu. Przyzwyczaiła się po czasie, tak jak do swojego dziwnego imienia. - A więc, poznajcie się - skierowała się ze zwierzakiem w jego stronę i przygryzła wargę. Kicia od razu zaczęła się wyrywać do jego torby, bo wyczuła jakieś pyszności dla siebie. Ale dodatkowo trąciła też noskiem jego wolną dłoń.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przewrócił oczami. Nie obawiał się o siebie, bardziej o to, że sprawi przykrość jej, jeśli kot jednak nie przypadnie mu do gustu. Przychodził jednak z dobrymi intencjami - ba, nawet kupił łososia - więc oczekiwał przynajmniej, że kot n ie nasra mu na buty.
Nie chodziło o to, że nie lubił jego uzewnętrzniania się. Jasne, trochę go to wprawiało w niezręczność, ale nie miał nic przeciwko. Może to nawet lepiej, że zazwyczaj pierwsza zaczynała takie tematy, bo on pewnie by się o to nie pokusił. To, czego nie lubił, to fakt, że wciąż była dla niego nieuchwytna i niezależnie od tego, ile chryzantem by jej kupił, i tak gdzieś w głębi jego głowy jawiła się świadomość, że robił z siebie idiotę, próbując skupić na sobie jej uwagę. Bo mógł się do tego nie przyznawać, ale właśnie to starał się osiągnąć, a ona... no cóż, miała więcej możliwości. Pewnie gdyby Lachlan tylko zechciał, też otworzyłby sobie drogi do serca innych kobiet - może początkowo szłoby mu trochę opornie, ale później zrozumiałby, że w większości przypadków wystarczą czekoladki, żeby jakakolwiek niewiasta spojrzała na niego przychylniej. A więc tak, mógł wzruszyć ramionami na całą tę sytuację i spróbować szczęścia gdzieś na boku. Tyle tylko, że chyba by tak nie umiał - od razu pogubiłby się w tych wszystkich relacjach i skończyłoby się to tym, że w ogóle machnąłby na to ręką. To było zbyt skomplikowane. I przez to tym bardziej nie rozumiał, jak Emerald udawało się podzielić czas i uwagę na dwóch (albo i więcej!) typów. Chociaż z drugiej strony też nie zawracał jej głowy często, więc to było jakieś usprawiedliwienie takiego stanu rzeczy.
Pokiwał głowa, rzucając jej lekki uśmiech. Oboje wiedzieli, że próbował tylko znaleźć pretekst do tego, aby bez skrępowania potrzymać ją za rękę, ale chyba im to nie przeszkadzało. Przynajmniej nic na to nie wskazywało.
Kiedy już dotarli do jej mieszkania i Emerald otworzyła drzwi, Lachlan był szczerze zdziwiony, że kot przyszedł się przywitać. Był raczej przyzwyczajony do leniwych kocurów, które czekały gdzieś na parapecie z miną "gdzie byłeś, niewolniku? daj żreć". Nyx udało się więc zrobić dobre pierwsze wrażenie - przynajmniej tyle.
Nyx pasowało. Eme spokojnie mogłaby zrobić własną kolekcję klejnotów złożoną z siebie i z kotów, bo brzmiało to całkiem uroczo. Kiedy ostrożnie podeszła do niego z kotem, prychnął cicho, bo serio, nie musiała być aż tak ostrożna. Nie dałby się zjeść kotu, to byłby cios poniżej pasa.
- Cześć - powiedział tak, jakby kot miał mu zaraz odpowiedzieć. Zamiast wyciągnąć rękę, żeby ją pogłaskać (co pewnie by zrobił, gdyby rozchodziło się o psa), sięgnął do torby po łososia, bo coś pamiętał, że koty niekoniecznie musiały lubić takie nagłe głaskanko. No ale rybkę już na pewno lubiły, wiec Lachlan rozparcelował opakowanie, oddzielił kawałek łososia w palcach i dopiero wtedy wyciągnął do Nyx łapę. A ona, jak podejrzewam, bardzo zadowolona, spałaszowała rybkę prosto z jego ręki i miauknęła, że było jej mało. - Jest w porządku - powiedział, bo Emerald chyba czekała na jakiś komentarz. Niestety musiał przyznać, że w ciągu tych dwóch minut Nyx nie zrobiła nic, co usprawiedliwiałoby go do ucieczki z krzykiem. - Możesz ją puścić. Dać jej resztę? - zapytał, bo to ona znała się na kotach i może nie powinien dawać jej dziecku całego łososia od razu. Ja tam nie wiem.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -50px; margin-left: -95px;" src="https://www.transparentpng.com/thumb/du ... nXLeTs.png" width="400px" height="210px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #4b4438 solid 1px; padding: 2px; margin-top: 20px;" src="https://64.media.tumblr.com/62974eceffd ... 83613.gifv" width="200px" />

<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4b4438; padding-top: -40px; margin-top: -15px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>like a dull sky day, i chased the sun</center></div>
</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie wywracaj na mnie oczami - dźgnęła go w biceps palcem, ale uśmiechnęła się lekko. Rozumiała, że nie był fanem, ale dla niej dużo znaczyło to, że się starał. Że chciał poznać Nyx, że chciał coś zrobić dla kotka i dla niej, prawda? Bo przecież... właściwie robił to wszystko dla Emerald. I nawet jeśli nie chciał gadać o uczuciach i odtrącał ją (!), gdy robiło się gorąco, gadając o jakichś gejach czy uciekając od niej wzrokiem, to przynajmniej tyle, że chciał pupila poznać. Może, gdyby nie był dla niej taki zdystansowany, może gdyby po prostu powiedział o co chodziło, co mu leżało na duszy, inaczej to wszystko by się potoczyło. Ona nie mogła go o niczym zapewnić, jeśli nie wiedziała dlaczego Lachlan bał się tego kontaktu, nie mogła powiedzieć mu, że Carter to przeszłość, póki nie powiedział jej, że to mu przeszkadza. Ba, ona nawet nie wiedziała, że patrzył na nią w ten sposób, była wściekła, skonfundowana i ranna, gdy się po prostu z tym uzewnętrzniła. I dopiero kłótnia wywołała jakiś postęp. Nie mógł więc zrzucać wszystkiego na nieświadomą Eme, bo jakby nie patrzeć, gdy wrócił była wolna, po prostu uwikłała się w tą relację z Kennedym, a sam Brown pojawił się za późno.
A mimo to, nie spała z żadnym mężczyzną, mimo to, odsuwała od siebie wszystkie myśli, romanse i chciała być fair. Chciała po prostu zyskać zaufanie Lachlana, bo dlaczego mieliby nie spróbować? Tylko do tanga trzeba było dwojga i jeśli faktycznie mu zależało na dziewczynie, powinien po prostu jej to pokazać. Nie siedziała mu w głowie, nie była medium, które gada z duchem jego dziadka czy coś, dowiadując się wszystkich sekretów. Była prostą dziewczyną, która odczytywała znaki. I tak. Rozumiała zazdrość i niepewność, ona była psem ogrodnika. Wkurwiłaby się i rozsadziłaby pół miasta, gdyby zobaczyła go z inną. Liczyła jednak, że był inny od wszystkich facetów, których spotkała w swoim życiu, że była dla niego na tyle istotna, że po prostu potrafiłby się na niej skupić. Chyba dała mu choć mały powód, by trochę jej zaufał, co? Eme też się starała. I te preteksty do łapania się za ręce w ich wykonaniu były urocze, bo przecież zaczęło się wszystko od restauracji.
Zaśmiała się cicho, słysząc prychnięcie i pozwoliła sobie na muśnięcie policzka Lachlana ustami. Obserwowała jak się zachowuje z kotem, jak Nyx mu zjada z ręki łososia i pomrukuje, bo oczywiście, że chciała więcej. Brunetka kiwnęła głową, wypuszczając kota na podłogę, który otarł się o nogi mężczyzny i chyba bardzo go polubił za taki prezencik. Szybko skołowała jakiś talerz i odebrała rybę od niego, by młoda kicia mogła zająć się przysmakiem, ale zanim poszli umyć ręce, stanęła naprzeciwko niego z szerszym uśmiechem. - Myślę, że nie będzie miała z Tobą problemu, więc możesz wpadać częściej - mruknęła, zbliżając się do niego. Zarzuciła mu przedramiona na barki i przygryzła lekko dolną wargę. Wciąż nie miała dosyć. Wciąż chciała więcej i może dlatego skradła mu buziaka. Za wszystko. - Dziękuję, naprawdę - za to, że był, za to, że jej nie odtrącał, że się starał.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słysząc jej uwagę, wywrócił oczami jeszcze raz, tak dla zasady. Żeby wiedziała, jak wiele kosztowało go to zawarcie paktu z jej kotem, i że tracił część swojej godności, zniżając się do takiego kroku. Tak naprawdę Nyx była raczej grzeczna i nic nie wskazywało na to, aby w najbliższym czasie miała zrobić coś przerażającego, ale Lachlan i tak musiał zachować czujność. Nie chciał stracić życia w walce z kotem. To byłoby uwłaczające.
No i okej, gadanie o gejach nie było z jego strony najmądrzejszym posunięciem. Nawet tego dobrze nie przemyślał – samo wyszło. Nie mógł dopuścić do żadnego bardziej intymnego kontaktu fizycznego między nimi, przynajmniej nie na razie, a nie chciał przecież, żeby Emerald pomyślała, że to z nią było coś nie tak, więc padło na szybką zmianę orientacji. Szkoda, że w rzeczywistości to tak nie działało.
Nie był przyzwyczajony do mówienia o swoich uczuciach wprost. Nikt nigdy tego od niego nie wymagał, kobiety zazwyczaj starały się dawać mu przestrzeń, jakiej potrzebował, ale z czasem stawały się złe i rozgoryczone brakiem jakiegokolwiek widocznego zaangażowania i atakowały go, próbując ściągnąć na siebie jego uwagę. Z kolei on, nie wiedząc, o co właściwie się rozchodziło, kompletnie się wtedy wycofywał, co zaś przyczyniało się do zupełnego upadku takiej relacji. Błędne koło, z którego nie potrafił się wyrwać.
- Zastanowię się nad tym – powiedział przekornie, bo przecież nie chciał, żeby Emerald dowiedziała się, że w rzeczywistości Nyx też mu nie przeszkadzała. Zresztą, jak to się mówi, nie chwal dnia przed zachodem słońca. Musiał poczekać jeszcze chwilę, co by zyskać pewność, że nie rzygnie tym łososiem, marnując całe poświęcenie Lachlana.
Wystarczyło jednak, żeby Emerald się do niego przybliżyła, aby znowu przepadł. Jej dotyk na jego ramionach, intensywny zapach jej perfum, jej szept na jego ustach. Przeniósł dłoń na jej policzek i pogłaskał go delikatnie kciukiem, nie mogąc oprzeć się jej urokowi. Pojawiła się na nowo w jego życiu zupełnie niespodziewanie, a jednak niemalże z dnia na dzień stała się kimś, o kim myślał zdecydowanie za często i o kogo dbał prawdopodobnie zbyt bardzo.
- Proszę. – Co innego mógłby jej odpowiedzieć? Uśmiechnął się lekko, a potem, nie odsuwając się od niej, zapytał: - To co chciałabyś robić? Są twoje urodziny, możesz stawiać warunki. Wspominałaś coś o gokartach, ale może jesteś głodna? – Mogliby zamówić jakąś pickę czy coś.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -50px; margin-left: -95px;" src="https://www.transparentpng.com/thumb/du ... nXLeTs.png" width="400px" height="210px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #4b4438 solid 1px; padding: 2px; margin-top: 20px;" src="https://64.media.tumblr.com/62974eceffd ... 83613.gifv" width="200px" />

<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4b4438; padding-top: -40px; margin-top: -15px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>like a dull sky day, i chased the sun</center></div>
</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mm - mruknęła - to inaczej - zasugerowała zmianę więc postulatu - ja nie miałabym nic przeciwko, gdybyś wpadał częściej. Wiesz, te cztery psy to chyba jednak dla mnie za dużo - szepnęła, przygryzając delikatnie wargę - no wiesz, wszystkie się patrzyły, a tylko jedliśmy i gotowaliśmy, prawda? Co jeśli... no wiesz - Eme nie była nieśmiała, nie zamierzała też takiej udawać, ale nauczyła się, że Lachlan był strasznie płochliwy, jeśli chodziło o intymność - no jeśli będę chciała w końcu zerwać z Ciebie ciuchy i po prostu się z Tobą kochać? - Nie zaliczyć, nie uprawiać seks, dla niej z Lachlanem było to coś więcej niż puste numerki. Nie chciała jednak widowni, okej, a jednak małe mieszkanie i cztery psy były dość inwazyjne. Na dodatek tak ciekawskie, jak te Browna. Na dobrą sprawę, chciała się dla niego postarać i wiedziała to w momencie, w którym wyszedł z jej mieszkania. Chciała to wszystko naprostować, być zdecydowaną kobietą, a nie obijającą się wiecznie od ścian dziewczyną, która nie wie czego chce. Chciała jego. Zawsze tak było. Ale na początku była niedojrzała, on wyjechał, potem wplątała się w relację z Carterem, zakochała się w Maxwellu, a gdy to wszystko się rozsypało, na samym końcu pojawił się on. Był niespodziewanką z jebanej kinder niespodzianki. Czasem trafisz na badziewie, a czasem trafisz na coś, czego nie chcesz się pozbywać z życia, co przynosi Ci szczęście. Przy Lachlanie dopiero poczuła ten spokój, o którym dawno marzyła. Widocznie potrzebowali na to osiem lat, by zrozumieć pewne rzeczy. Nawet jeśli nie mieli i nie będą mieć łatwo przez jeszcze jakiś czas, bowiem sporo rzeczy muszą odkryć przed sobą, to wciąż był. I nie zostawiał jej.
Uśmiechnęła się czule, wpatrując się w piękne oczy Browna i westchnęła. Jego dotyk był jak stado elektrycznych prądów. Przechodziły przez jej całe ciało, powodując, że rumieniła się jak nastolatka przez bliskość mężczyzny. - Hm... no to możemy pójść na gokarty, a potem zjeść coś. Pizza i piwo u mnie? Obiecuję, że nie zje Twojego kawałka - zaśmiała się cicho, referując o Nyx, która jednak wolała zajmować się łososiem i swoją miską z wodą. - Poprowadzisz? Ja chyba jeszcze mam tego grzańca w organizmie - szepnęła konspiracyjnie, podając mu kluczyki, które zgarnęła z miski na blacie kuchennym. W drodze powrotnej będą mogli wskoczyć po coś na wynos i zabunkrują się jak stare małżeństwo na resztę dnia. Poza tym, skoro był to jej dzień, chciała jeszcze trochę się do niego poprzytulać, okej? A ostatnio było całkiem miło, gdy to robili pod jednym kocem.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie pozbędę się ich przecież – zauważył, krzyżując dłonie na piersi, bo co, on tu przychodził z łososiem do jej kota, a ona nie potrafiła pogodzić się z myślą o szesnastu łapach i czterech wesoło merdających ogonach, przebywających w jego domu? Gdzie tu sprawiedliwość?
Jej próba argumentacji wzbudziła w nim jakieś ukłucie strachu, ale nie dał nic po sobie poznać. Emerald przecież tylko gdybała, starając się przekonać go do częstszego wpadania do jej mieszkania. I może gdyby nie to, że wciąż ukrywał przed nią kilka rzeczy, w tamtym momencie przybliżyłby się do niej i rzucił jej wyzwanie, lecz teraz tylko zmarszczył nos i pokręcił głową, próbując nie wyglądać na spiętego.
- Kiedyś ktoś wymyślił taki niesamowity wynalazek – zaczął tonem barda – i nazwał go drzwi. Wspaniała rzecz, zaprawdę – a potem pewnie parsknął na widok jej miny, żeby po chwili spoważnieć i wzruszyć ramionami. – Na pewno coś wymyślimy i moje psy nie będą przeszkodą. – No jedyną przeszkodą był tutaj jego własny lęk, ale o tym przecież nie zamierzał jej wspominać. Wiedział, że jeśli będą pchali tę relację do przodu, w pewnym momencie przyjdzie moment, kiedy zostanie postawiony pod ścianą – kiedy będzie musiał wyjaśnić jej powód dystansu, jaki starał się zachować. W międzyczasie jednak delektował się tymi wspólnie spędzanymi chwilami, nie myśląc o tym, że być może był w oczach Emerald jakimś powojennym kaleką, wobec którego można czuć tylko litość. Chociaż jakiś wewnętrzny głosik podpowiadał mu, że to, co właśnie robił, można było zaliczyć pod zwykłe oszustwo.
Przytaknął i pokiwał głową, bo, jak już wcześniej zapowiedział, to ona rządziła dzisiejszym wieczorem.
Przejął więc od niej kluczyki i już po chwili byli w drodze na tor gokartowy, gdzie spędzili kolejną godzinę na wyścigach i różnych innych głupotach, w których oczywiście przodowała Eme. Lachlan jednak za każdym razem przyjmował swoją przegraną z godnością (no, ewentualnie raz żachnął się, że wygrała znowu tylko dlatego, iż dawał jej fory, co ona oczywiście skomentowała niedowierzającym parsknięciem), a kiedy skończył im się czas, faktycznie pojechali do jakiejś dobrej pizzerii i zamówił im na wynos pizzę z dodatkami wybranymi wyłącznie przez Campbell. Także jeśli miała taką ochotę to mogła nawet poprosić o hawajską, a on nie mógł się skrzywić, bo chodziło o jej urodziny.
Kiedy już wrócili i, uprzednio przywitani w wejściu przez Nyx, zanieśli pizzę oraz kupione w pobliskim sklepie piwo do salonu, w którym ulokowali się na resztę wieczoru. Rozmawiali trochę, wspominając jakichś dawnych znajomych czy miejsca, w jakich dawno już nie byli, podczas gdy w tle leciał jakiś randomowy film, któremu nawet nie poświęcali większej uwagi. Byli zbyt zajęci sobą.
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -50px; margin-left: -95px;" src="https://www.transparentpng.com/thumb/du ... nXLeTs.png" width="400px" height="210px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #4b4438 solid 1px; padding: 2px; margin-top: 20px;" src="https://64.media.tumblr.com/62974eceffd ... 83613.gifv" width="200px" />

<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4b4438; padding-top: -40px; margin-top: -15px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>like a dull sky day, i chased the sun</center></div>
</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie mówię o tym, głuptasie - zaśmiała się, widząc jego reakcję - chodzi mi o to, że dobrze mieć wtedy taką jedną pannę, która na dodatek jest świetnym mechanikiem i ma własne mieszkanie. Wtedy mógłbyś przyjść do niej i tam by z Ciebie zdarła ubrania - wymruczała mu do ucha, bo nie zamierzała go nigdy prosić o to, by pozbywał się psów. To były jego zwierzaki, a aż tak powalona nie była, by miał wybierać między nią a pupilami, come on. - Nie myślę zbytnio o drzwiach, gdy to robię, ale okej - no chyba powinien pamiętać, że ich seks raczej do stosunków pod kołderką i ze zgaszonym światłem nie należał. Eme radziła sobie w różnych sytuacjach i konfiguracjach, a ostatnią rzeczą o jakiej by myślała to jakieś drzwi. I sam Lachlan się raczej przekona o tym ponownie, jeśli już zejdzie z niego ten strach. Oczywiście, będzie to dla niej szok, zwłaszcza, że się przed nią bronił, przed tym co mieli, odsuwał ją od siebie lub trzymał na dystans. Nie chciała go ranić, nie chciała też patrzeć na niego z litością, ale to nie znaczy, że będzie stała bez emocji, gdy tylko się dowie. Na jakąkolwiek reakcję musiał być przygotowany. To nie była informacja, że zjadł ostatni kawałek czekolady.
Musiała przyznać, że bawiła się świetnie. Obiła trochę gokart Lachlana, czasem wpadała na niego specjalnie i po kilku kółkach na torze była mianowana zwyciężczynią. Ale czy można było się spodziewać czegoś innego? Szybkie pojazdy miała we krwi, a Brown z początku wyglądał na lekko przerażonego, hehe. Zasłużył jednak na buziaka, połowę dużej pizzy z dodatkami, które on lubił (a mała do tego całkiem niezłą pamięć) i cóż, niedługo później spędzali wieczór ponownie na kanapie u Campbell. Nyx kręciła się przy nich póki się nie zmęczyła, znajdując sobie kilka miejsc do drzemki. Na nogach bruneta, gdzieś w kącie kanapy, a potem w sypialni, w której zniknęła na dłużej. - Zostaniesz na noc? - Zapytała cicho, bawiąc się palcami jego dłoni, gdy opierała się o tors mężczyzny. Koc, film, który nie miał wielkiego znaczenia, bo perfumy Lachlana ją rozpraszały oraz pizza i piwo, które dopijali. Nie chciała by wracał. - Nie musimy nic robić, po prostu nie chcę dziś zasypiać sama - przygryzła lekko wargę.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po świecie chodzili różni wariaci, którzy nienawidzili zwierząt swojego partnera albo ogólnie jakiegoś potencjalnego, romantycznego zainteresowania, więc Lachlan musiał upewnić się co do tego, iż Emerald do takiej grupy osób nie należała. W końcu kiedy się poznali, nie miał żadnych włochatych przyjaciół. Na szczęście jednak Campbell nie brakowało piątej klepki. To dobrze.
- Ach – mruknął. Jego czoło wygładziło się, a na usta wpłynął lekki uśmiech. – Ale wtedy istnieje szansa na to, że zdemoralizujemy twoją kotkę – zauważył, co by się z nią trochę podroczyć.
Jasne, że na torze radziła sobie o wiele lepiej. Nie spodziewał się po niej niczego innego. I wcale nie był przerażony, po prostu dbał o swoje życie, okej!
Jej pytanie go zaskoczyło. Głównie dlatego, że zdał sobie sprawę z tego, iż nie miałby zupełnie nic przeciwko temu, aby spędzić obok niej noc, a później przypomniał sobie, że to wiązałoby się z niegodnościami, na jakie chyba nie był gotowy. Tuż po wypadku lekarze wyrazili się jasno – mógł chodzić w protezie tak długo, aż nie zacznie odczuwać dyskomfortu, ale na noc musiał ją ściągać. Co zresztą wydało mu się całkiem logiczne, bo sen z kawałkiem żelastwa przymocowanym do nogi raczej nie był regenerujący. Zawsze więc stosował się do tego zalecenia i, prawdę mówiąc, nawet gdy zapadał w jakąś nieplanowaną drzemkę, zauważał, że po przebudzeniu górna część nogi (ta, co się mu ostała, że tak sobie pozwolę powiedzieć) promieniowała nieprzyjemnym bólem. Niezależnie więc od tego, jak bardzo chciałby zostać przy Emerald, nie mógł pozwolić sobie na coś takiego. Raczej by tego nie zniósł i wyniósłby się od niej gdzieś w środku nocy, pozostawiając ją z mętlikiem w głowie.
- Bardzo bym chciał – powiedział miękko, przeczesując jej ciemne włosy dłonią. – Ale obawiam się, że jeśli zostanę to jutro zastanę swoje mieszkanie w opłakanym stanie. – Dobrze, że miał chociaż psy, które mogły służyć mu za wymówkę. – Muszę jeszcze wyprowadzić swoją gromadkę – zauważył, a potem, żeby nie zrobiło się jej smutno, dodał ostrożnie: - Ale mogę z tobą zostać, aż zaśniesz. – To chyba mogło pełnić funkcję pocieszenia?
<center><img style="padding: 5px; position: absolute; margin-top: -50px; margin-left: -95px;" src="https://www.transparentpng.com/thumb/du ... nXLeTs.png" width="400px" height="210px" /> <img style="border-radius: 1px; position: relative; border: #4b4438 solid 1px; padding: 2px; margin-top: 20px;" src="https://64.media.tumblr.com/62974eceffd ... 83613.gifv" width="200px" />

<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 9px; text-align: justify; color: #4b4438; padding-top: -40px; margin-top: -15px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 290px;"><center>like a dull sky day, i chased the sun</center></div>
</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Cóż, lepiej jedna kotka niż cztery psy, panie Brown! - Zawyrokowała z palcem uniesionym ku górze i zaśmiała się. Był czasem niemożliwy. Ale lubiła, gdy się przed nią otwierał. Lubiła, gdy byli po prostu sobą, nie martwiąc się o nic, a zwłaszcza o relację jaka ich łączyła. Lachlan w bardzo szybkim tempie znów stał się dla Campbell kimś wyjątkowym i ważnym i nie chciała tego stracić przez głupoty. Może jeszcze powinni się poznać, może bardziej zagłębić w te lata, które minęły i ich ukształtowały, aby potem nie było nieporozumień, ale chyba byli na dobrej drodze.
Z tym spaniem wypaliła, bo w sumie... naprawdę miała na myśli tylko spanie! Nie zrobiłaby przecież nic głupiego ani nie chciała go zmusić do seksu. Oboje byli dorośli, oboje czegoś chcieli i nie, więc wyrażanie tego jak dojrzała osoba i przyjmowanie słowa "nie" powinno być wpisane w ich system. Jasne, nie każdy to rozumie, ale Eme nie była z tych, którzy dla swoich własnych potrzeb naruszają granice. Może jeździła szybko, może miała ostatnio wypadek, ale przekraczanie intymności, gdy druga strona nie chciała? To było za dużo. Desperatka z niej żadna. Potrzebowała go jednak obok, wtulić się, zasnąć, rano zjeść śniadanie i po prostu być przy nim. Ale jego słowa były na tyle logiczne, że tylko pacnęła się w głowę. - Och, jasne, no tak... widzisz. Tak na mnie działasz, że zapomniałam! - Zaśmiała się. Wina też zwierzaka. Ona nie musiała Nyx wyprowadzać, on natomiast miał czworonogi, które tego wymagały. - To może innym razem - uśmiechnęła się delikatnie, nie odrywając się od torsu bruneta. - Niech będzie - taka opcja jej pasowała. Dlatego, gdy znużył ją film i ewidentnie ziewała, Lachlan ułożył Campbell do snu, pewnie dał buzi w czółko i ulotnił się. Nie mogła narzekać, z nim urodziny wydawały się być o wiele przyjemniejsze.

zt x2
Obrazek

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”