WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czary - tylko tak można było wyjaśnić złudzenie optyczne, którego Ida była świadkiem. Albo Kiara jednak była jej siostrą bliźniaczką i ich rodzice odwalili przekręt stulecia, jak Cersei i Jamie Lannister. Tak, Ida była zwolenniczką takich teorii spiskowych. W każdym razie mogła stwierdzić, że miała dobry towar, a z tego faraona to niezły kozak.
- Gdybym była Mario, ta obok byłaby Luigim - rzuciła, skinąwszy głową w stronę Kiary, która była jej dzisiejszym plus jeden. Jednocześnie wywróciła oczami, bo jak oni mogli pomyśleć, że to Mario. A kiedy rudowłosa pojawiła się w ich super grupie przebrana za wampirzycę, Ida aż się zapowietrzyła. - Patrzcie, mamy krwawą parę - zachichotała, zadowolona ze swojej obserwacji. No i dodatkowo podekscytowana obecnością celebrytki w grupie, ale próbowała zachować fason.
- Nie przeżywaj Kia. Kilka razy podałam twoje imię jak mnie spisywali, więc zobaczymy kto tu będzie kogo wyciągał -zarechotała, zadowolona ze swojego sprytu i przebiegłości. Nikt tego nie przewidział, ale z drugiej strony nie brzmiało to jak coś, czego by nie zrobiła. Widać Kennedy była naprawdę rozbawiona, bo znowu się zaśmiała, kiedy jej kuzynkę jednak trochę strach obleciał. Zaśmiała się pod nosem. - Słuchaj maleńka, ze mną nie zginiesz - rzuciła, po czym zręcznie wywinęła swoim młotkiem w powietrzu. No i niczym cielę ruszyła żwawym krokiem za faraonem, który chyba został liderem ich grupy. - Stand by mee - zanuciła, zakładając, że to właśnie rozpoczął śpiewnie jej wampirzy druh od skręta. Zakładam, że ten w końcu do niej wrócił. Liczyła, że jak się zjara to chociaż coś poczuje.
- A co to za szlaczki? - rzuciła, kiedy doszli do drzwi z dziwnym oznaczeniem. - No dobra, chodź Kia, ty świecisz, bo ja mam ręce zajęte i może coś znajdziemy - no co? W jednej młotek w drugiej skręt. Jak znajdą jakiegoś psychola albo szczura ktoś musi ich bronić. Trochę na przypale, ale ona to nie wiedziała co to tam znaczy, a coś robić musiała. Dlatego ruszyła stronę jakichś drzwi i kiedy klamka puściła pod naciskiem to weszła do środka. Zaczęła podnosić poprzewracane wiaderka, zaglądać w jakieś ciemne kąty i do środka podstarzałych szafek. A może coś znajdzie.

[dice]d10 = 1673987281 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Tak, to ja — przytaknęła na pytanie kobiety i dopiero teraz zdała sobie sprawy, że to nie przypadkowa towarzyszka imprezy, a jej własna sąsiadka. Dokładnie ta sama, której obraz wykreowała sobie w jeden sposób: kapryśna paniusia, która jest wiecznie niezadowolona z wszystkiego co ją spotyka, a na domiar złego nie zdawała sobie sprawy, że najwięcej lubi sobie ją obgadywać z jej mężem, bo ten nie raczył wyprowadzić jej z błędu. Wszystko to jednak pozostawiła dla siebie uśmiechając się lekko jakby nigdy nic. — Jak chcesz. Jeśli zmienisz zdanie to może będziesz wiedział gdzie mnie szukać… — rzuciła do wampirka; przynajmniej liczyła na to, że jednak w miarę będą się “trzymać” razem na ile to możliwe i znać swoje położenie. Raczej wolałaby nie być pozostawiona sama sobie. W danej chwili zdawała się na innych i chyba musiała oswoić się z tym otoczeniem, które z jednej strony było tylko zwykłą ruiną, a z drugiej napawało ją lekkim niepokojem, który próbowała wyciszyć wmawiając sobie, że jest bardziej przeczulona niż inni po swoim niefortunnym Halloween z poprzedniego roku.
Padło na zachodnie skrzydło, więc nawet nie próbując dyskutować powędrowała za resztą wytężając swój wzrok. Czuła jak stąpa po nierównym gruncie, stopa raz wbijała się w miękki piach, by za chwilę wdepnąć w nierówny twardy gruz w rezultacie czego potknęła się chyba dwukrotnie. Dopiero po chwili, gdy jej wzrok przyzwyczaił się do panujących ciemności poczuła się pewniej uniosła spojrzenie wyżej dostrzegając, że idąc korytarzem dalej mijają tylko wiele drzwi wyglądających podobnie… prócz dwóch znajdujących się na końcu korytarza. Chyba zamkniętych. Tak, zamkniętych - musiała sprawdzić. — Pewnie tak, tylko co nam po alfabecie? — gdyby tworzyło to jakieś krótkie komunikaty to może by się przydało. Chyba, że miało służyć jako legenda z tym, że kto się na tym nie znał niewiele tu zdziała. Mogła wiedzieć co to jest, ale nie znała każdych oznaczeń, bo nigdy jej to do szczęścia nie było potrzebne. Zdając sobie sprawę z tego, że tutaj niewiele już znajdzie cofnęła się o kilka kroków potrącając coś przy okazji nogą. Kucnęła dłońmi poszukując niezidentyfikowanego obiektu, trochę licząc, że będzie to owa latarka. Owszem miała telefon, ale po co wykańczać sobie baterię już na starcie? Kwestia zagadki nieco wciągnęła ją w rezultacie czego zamiast potęgować strach skupiła się na działaniu. Uchyliła jedne z drzwi, a ciarki przeszły całe jej ciało - skrzypienie wierciło dziurę w jej głowie. To jeden z tych znienawidzonych dźwięków zaraz po zabawie styropianem. Teraz zastanawiała się trochę, czy to odpowiednie, by każdy z nich szedł do osobnego pomieszczenia? Może powinni działać wspólnie? Nieważne… ona już i tak przekroczyła próg za każdym razem w pierwszej kolejności skupiając się na wytężeniu wzroku i skrupulatnym badaniu wnętrza jedynie spojrzeniem. Wcale nie garnęła się do dotykania wszystkiego na zasadzie: kto pierwszy ten lepszy. Chciała znaleźć odpowiedzi.


[dice]d10 = 665303618 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Spokojnie Shahruz, z moim szczęściem Bloody Face najpierw dopadnie mnie. Chyba, że oślepią go błyskotki faraona – mruknęła z zawadiackim uśmiechem. Gdyby tylko Ariel uświadomiła ją o negatywnych uczuciach, które do niej żywi, szybko wyprowadziłaby ją z błędu, bo przecież nie miała sobie nic do zarzucenia! Owszem, często kłócili się z Emirem i czasem być może rzeczywiście śpiewała zbyt głośno, ale niedługo Darling już niczym nie będzie musiała się martwić. Emir bowiem stwierdził, że wraca do Stambułu i zamówiwszy latający dywan swojego ojca, zniknął z życia piosenkarki.
Wędrowali ciemnym korytarzem przyprawiającym ją dreszcze. Całe szczęście Isaac był niesamowicie odważny (a przy tym męski), dzięki czemu przewodniczył grupie. W tym samym czasie Shah zajmował się krótkofalówką, która co jakiś czas wydawała z siebie bliżej niezidentyfikowane dźwięki. W kupie raźniej, prawda? Przynajmniej Fernsby dzięki temu poczuła się trochę pewniej.
Przystanęła tuż obok Idy i wyjęła telefon z małej, czarnej torebki. Włączyła latarkę i skierowała światło na wysprejowane znaki. – To alfabet morsa – powiedziała głośno i może niezbyt odkrywczo. – Umiem go dekodować, ale chyba najpierw musimy znaleźć wiadomość – czy wspominałam kiedyś, że ojciec Kiary uczył jej wielu pozornie niepotrzebnych rzeczy? Słabą sytuację finansową wynagradzał córce częstymi wycieczkami poza miasto, gdzie uczył jej przetrwania. Odwróciła się od kuzynki i wzrokiem powiodła po innych drzwiach. Tymczasowo schowała smartfon i zaczęła podnosić wszystkie wiadra, plastiki czy… Stare kitle? Obrzydlistwo. Zawsze dziwiło ją, że po zamknięciu podobnych ośrodków nikt ich nie sprząta. – Zobaczę też tutaj – weszła do niewielkiego pomieszczenia, które kiedyś ewidentnie było schowkiem. Nie zauważyła jednak pod nogami stosu starych szmat, o które zahaczyła stopą i prawie wywróciła się na twarz. W ostatniej chwili chwyciła się metalowej konstrukcji, niegdyś służącej za półki. – Kurwa – syknęła. – Macie coś? – rzuciła w eter.

[dice]d10 = 412412724 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z opóźnieniem zarejestrował to, że szła z nimi pogodynka. Nie, żeby oglądał kiedykolwiek telewizję i miał szansę ją rozpoznać, ale pozostali mówili tak dużo, że zaczął to przez siebie przesiewać. Towarzystwo wydawało się pogodne, więc nie powinien narzekać, ale nadmiar ludzi zwykle go przytłaczał. Nadmiar zaczynał się po trzech. Może to dołożyło się do listy powodów, dla których tak dziarsko ruszył do przodu, gotów sprostać zagadkom logicznym, jakie ten ewidentny escape room miał im do zaoferowania, bo nie potrafił samemu za wiele do konwersacji dołożyć. Wampiry, Mario, Luigi, Morfeusz z Matrixa. Nie zdziwiłby się, gdyby to nie była żadna atrakcja na halloween, tylko czysta interwencja ze strony ich znajomych, a zarazem sugestia, że do takiego miejsca właśnie dobrze pasują.
Jemu nie żal było baterii w telefonie, a na pewno preferował ją od gangreny, której ryzyko stwarzało grzebanie w tych stertach śmieci. Wyciągnął więc jedyną rzecz, którą ze sobą wziął - z braku obecności kieszeni poza jedną. Odpalił latarkę i poświecił dookoła, zastanawiając się, jaki escape room dopuszczony został do działania przy tak oczywistych, złamanych zasadach BHP.
- Syfiasto tu - skomentował, wykazując się przy tym szaloną elokwencją. Uniósł przy tym kciuk w górę na słowa Morfeusza, ruszając do przodu. Swoją drogą, część osób tutaj się znała, ale chyba przegapił moment przedstawiania się. Może za późno przyszedł. Trudno, Morfeusz zostanie Morfeuszem. Do tego dochodziły dwa wampiry - jeden ładny, drugi ślepy. No i Mario z młotkiem, którego bardzo jej zazdrościł, bo jemu też by się taki przydał, choćby do odgarniania stert gruzu. Niestety jego kostium nie posiadał żadnej magicznej różdżki ani berła.
W kropkach i liniach rozpoznał alfabet morsa, ale nigdy wcześniej nie spotkał się z sytuacją, w której pożałowałby, że go nie zna - aż do teraz. Pozostało mu więc opierać się na Morfeuszu, bo kobieta w tej kwestii ich wyprzedzała. Może i on się świecił, szczególnie odbijając światła latarek, ale zbyt jasny w tych sprawach nie był.
- To jest ten moment w horrorach, w którym ktoś ginie - skomentował, widząc, jak wszyscy zaczynają się rozchodzić do innych pomieszczeń, w poszukiwaniach wiadomości, albo czegoś innego. Sam też westchnął, rozglądając się dookoła i wybrał sobie przejście, ostrożnie uchylając drzwi. Wszedł do pomieszczenia i rozpoczął poszukiwania czegokolwiek, co zwróciłoby jego uwagę lub nie pasowało do tego miejsca.

[dice]d10 = 1845358626 = Fixed[/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skoro wszyscy się rozchodzili, to Delka również zajęła się przeczesywaniem jednego z pomieszczeń w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek.
- Uważaj bracie, żeby ci wiadro na łeb nie spadło. - zaśmiała się pod nosem. Cóż w takich okolicznościach doceniała każdą rzecz, nawet najmniejszą, która sprawiała, że chociaż na chwile przestawało być tak strasznie.
Kiedy jeden z nich odnalazł na ścianie namalowany alfabet Morse'a zmarszczyła brwi. Czemu jeszcze nie nauczyła się tej umiejętności ? Znała podstawy języka migowego, ale nie doszła jeszcze do tego etapu w swoim życiu, by nauczyć się co mogłoby oznaczać te kropki i kreski na ścianie.
- W takim razie liczymy na ciebie. - zwróciła się do Kiary, kiedy oznajmiła, że potrafi go dekodować. Najwidoczniej nie są do końca zgubieni w tym chorym miejscu.
- Mam nadzieje, że to nie będę ja. - mruknęła, po czym oddaliła się nieco od grupy, nawet nie zwróciła na to uwagi, że była nieco dalej od reszty, po prostu jej wzrok przykuł drzwi, które był nieco inne niż pozostałe, a może po prostu jej się tak wydawało, bo ciężko było cokolwiek dostrzec w tych ciemnościach bez wytężania wzroku. Otworzyła drzwi do pomieszczenia i przekroczyła próg. Pomieszczenie było wąskie i długie, wyglądało raczej jak przedsionek do kolejnego pomieszczenia, jednak nie potrafiła w tych ciemnościach dostrzec żadnych drzwi. Zaczęła przeczesywać regał€, na których widziała masa papierów.
- U mnie nic. - krzyknęła wyraźnie niezadowolona. Jak długo będą się obijać o zakurzone regał€ w ciemnościach nim coś znajdą ?

[dice]d10 = 2119721145 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Asylum
<div class="ds-tem4">ingerencja mg</div></div><div class="tem-in">
Wasze poszukiwania przebiegły… mniej lub bardziej sprawnie. Z krótkofalówki od czasu do czasu dobiegały krótkie komunikaty – raz były to strzępki historii na temat Bloody Face’a, innym razem subtelne pytania, które w razie potrzeby nakierować miały Was na odnalezienie kolejnej poszlaki.<br>
„Eureka!” – mogłaby krzyknąć Ida. Wyrzucając najwyższy wynik, to właśnie twoja dłoń przebiegła po górnej ściance jednej z przetrząsanych szuflad. Coś zaszeleściło pod palcami – paznokieć zahaczył o zlepek trzymających kartkę taśm, a wkrótce także i Twoje spojrzenie utkwiło na zarysowanej kodem stronie.<br><br> Obrazek<br><br>
Czy to piętro niżej, czy strop nad Wami? Coś zaskrzypiało w pobliżu, informując o czyjejś… bliskiej obecności.<br>
Choć miejsce, w rzeczy samej, wydaje się zaniedbane i opuszczone, czy nawet niemal… martwe – tak każde skrzypienie rozlegające się u sufitu, tuż ponad waszymi głowami – i każde trzaśnięcie drzwi w oddali – każda zachodząca w nim zmiana sprawia, że czaiło się na mniej odporne charaktery, by pożreć je żywcem. <br>
Czy wiecie, co dzieje się w horrorach, kiedy ich główni bohaterowie zmierzają w głąb nawiedzonych sfer? – W głosie mężczyzny niemal słychać było niepowstrzymany uśmiech spiskowca. – … rozdzielają się.

</div>





</div></div></div></table>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnął się szeroko, gdy ich rozmowa o Mario weszła na wyższy poziom. I to właśnie było towarzystwo, z którym mógłby tutaj zginąć!
- To ja chcę być księżniczką Daisy. - Skoro i tak już wszyscy pozmieniali swoje tożsamości... - A ty, stary, możesz być jakimś bosem na końcu egipskiego poziomu - to mówiąc, zwrócił się do Isaaca. Boże, dlaczego jeszcze Steve Jobs nie odnalazł jego talentu? Każda firma potrzebowała niesamowitego umysłu, jaki chował pod swoją czaszką.
- W faraonie nasza nadzieja - podsumował patetycznym tonem, patrząc na Kirę z błąkającym się na ustach uśmiechem, a potem wrócił do aktywnego przeszukiwania terenu. Niestety wyglądało na to, że jego przebranie wampira było średnim pomysłem, bo kiedy schylał się, żeby podnieść jakieś potłuczone lusterko (z nadzieją, że to będzie magiczne lusterko w typie tego z Harry'ego Pottera, i że po drugiej stronie zobaczy Zgredka), jego długa peleryna zaczepiła się o jakąś wystającą deskę i poleciał do tyłu, lądując na swoich biednych pośladkach.
- Wykrakałaś, Delilah! - krzyknął, żeby każdy wiedział, że właśnie doznał wielkiego uszczerbku na zdrowiu (nie, nie był jednym z tych, którzy po zaliczeniu upadku szybko podnosili się i rozglądali dookoła, aby zobaczyć, czy nikt ich nie widział). Kiedy wstał, zauważył, że naskórek na wewnętrznej części jego dłoni trochę się zdarł i od razu poczuł paskudne pieczenie. - Ja pierdole, jak się tutaj przypadkiem nabawię HIVa to dopiero będzie straszne. - W sumie kto wie, co się tu działo?
Wyszedł z feralnego pocieszenia z raczej nietęgą miną, ale przynajmniej okazało się, że Ida coś znalazła. Podszedłszy do niej, spojrzał na kartkę i skrzywił się z niesmakiem.
- Jezu, jakie brzydkie szlaczki. - Bo oczywiście na początku nie ogarnął, że chodziło o kod zapisany na drzwiach. Olśniło go dopiero po chwili. - Ej, a to nie jest ten... ten kod? Kod foki? - Mors czy foka, co za różnica?
Gdy krótkofalówka zatrzeszczała, Shah tylko przewrócił oczami.
- No już, zrobiłeś atmosferkę - mruknął do swojego ponurego rozmówcy, a potem przeniósł wzrok na nowych kolegów: - Nie rozdzielamy się. Nie będziemy jak ci debile z horrorów. Zresztą nawet nie ma tu żadnego czarnego. Bo wiecie, w horrorach zawsze to oni giną pierwsi... - A potem nagle zdał sobie z czegoś sprawę. - O kurwa, ktoś jeszcze nie jest stąd? - Rozejrzał się po nich z przestrachem, ale wszyscy wyglądali raczej amerykańsko. - Myślicie, że pierwszy umrze wampir z Iranu czy faraon? - zapytał, patrząc w stronę Isaaca. Musiał obliczyć swoje szanse.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Niech ci będzie - chyba na tym musieli poprzestać Mariopodobne dyskusje.
Za to Ida - szczerze - podjarała się na widok Ariel. Nie było to ironiczne, nic w tym stylu. Kennedy miała kilka swoich dziwactw, jednym z nich było oglądanie telewizji, a konkretnie prognoz pogody i robienie rankingu najlepszych pogodynek, no i Darling wydawała się być rzeczowa, ale przy tym naprawdę uprzejma. - Cześć, jestem Ida, wielka fanka - przedstawiła się, uśmiechając się do blondynki. Make love not war, co nie? Pewnie gdyby dowiedziała się o tej niechęci, która się narodziła między Kiarą i Ariel byłaby naprawdę niepocieszona. Przecież to byłaby jakaś tragedia. Na szczęście, póki co, nie miała o niczym pojęcia i mogła skupić się na szukaniu poszlak. I cóż tu można powiedzieć, gdyby była postacią z horroru to miałaby największe szanse na przeżycie. Albo sama byłaby widmem/psycholem, który ich prześladuje.
W każdym razie w czasie przeszukiwania to właśnie ona wpadła na kolejny ślad. Szeleszczenie pod palcami i jej palce trafiły na coś. Zerwała kartkę, na której było zapisane coś tym dziwnym kodem, który Kia nazwała alfabetem walenia, czy innego morskiego stworzonka. - HA, MAM! - wykrzyknęła w przypływie niezrozumiałej adrenaliny i euforii. No co? Nigdy nic nie wygrywała, a teraz nagle los się uśmiecha i to ona znajduje wskazówkę. - No, ohydne, ktokolwiek to narysował chyba zawalił przedszkole - stwierdziła krytycznie, a potem podała kartkę Kiarze, I znowu straciła trochę zainteresowanie bo pochłonęły ją rozważania wampira. Zadumała się nad tym. - Dobra, moim zdaniem pierwszy poleci faraon bo za odważny jest i się wychyla. Potem, podążając rasistowskim schematem horroru, leci pan wampir, później rudzi, wybacz wampirzyco. No i zostają trzy blondie. Tu już ruletka - tak, może to nie podniesie morali, ale Ida naprawdę bawiła się świetnie i kiedy wzięła kolejnego bucha, wręczyła skręta Shahruzowi. No co? Skoro i tak mieli zginąć, na niby.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Darling przez większość swojego życia stroniła od oceniania po okładce czy zdawania się na pierwsze wrażenie, bo często pozory bywają mylące. Tutaj mając gorszy dzień wpadła w spiralę podsycaną żarcikami Emira i nawet nie była pewna, kiedy wyrobiła sobie zdanie takie, że nie przepada za swoją sąsiadką, która być może była całkiem spoko kobietą, ale skąd mogła wiedzieć? Nigdy nie miała okazji jej poznać, a bieganie po psychiatryku w którym straszy jest słabą okazją do zacieśniania więzi, dlatego też Ariel niespecjalnie starała się wybrnąć ze swojego przekonania, jednocześnie nie dając jej odczuć, że cokolwiek może być na rzeczy. — O, czyli musimy cię dobrze strzec, bo trochę słabo gdyby ktoś ukradł nam mózg operacji — zażartowała, że będzie mieć na nią oko spoglądając na Kiarę znacząco, w końcu podobno znała się na dekodowaniu. Prawda była jednak taka, że mieli dość jasną legendę, więc nie powinno być to nic trudnego dla któregokolwiek z nich. Chyba.
Tracąc z oczu dosłownie wszystkich skupiła się na pomieszczeniu, do którego wtargnęła. Było ciemno, wilgotno i pusto… wykrzywiona półka i jakieś stare pudła. Może coś w nich jest? Naprawdę zamierzała do nich zerknąć i jej ręka już nurkowała w jednym z nich, gdy nagle w oddali usłyszała: HA, MAM! i prawdę mówiąc odetchnęła z ulgą wycofując się z pomieszczenia jak najszybciej. Podłoga zaskrzypiała, ale co najdziwniejsze - nie pod nią, a nad nią. Niekontrolowany dreszcz przeszył jej ciało, więc gdy tylko ponownie znalazła się na korytarzu podeszła do Idy, która w ręce trzymała świstek papieru. — Moim zdaniem powinniśmy zaprzeczyć wszystkim znanym horrorom i za wszelką cenę się nie rozdzielać — skomentowała słowa jakie wszyscy usłyszeli i ponad ramieniem dziewczyny zerkała to na kartkę, to na rozwidlenie w którym znajdowała się legenda. Z jednej strony analizowała kolejne znaki, próbując odczytać zagadkę, a z drugiej postanowiła zabawić się w zgadywanki z resztą. — Znając moje szczęście zginę ostatnia, przyglądając się jak umieracie lub znikacie w tajemniczy sposób; skazana na psychiczne wykończenie do tego stopnia, że w akcie desperacji sama sobie coś zrobię — cóż za optymistyczny scenariusz. — L — wskazała na pierwszą literę pospiesznie wyszukując kolejnej — I, S — nie szło jej to zawrotnie szybko, a w oczach mieniły się jej kropki i kreski. Może pozostałym pójdzie lepiej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Mamy wzór alfabetu, każdy da sobie z tym radę – nie przechwała się wcześniej, naprawdę! Po prostu nie spodziewała się, że każdy jest zaznajomiony z kodem, ale skoro tak, to ich szanse na sprawne rozwiązanie zagadki tylko się zwiększały.
Rozdzielanie się nigdy nie było dobrym pomysłem. Czy mężczyzna z krótkofalówki nie oglądał horrorów? To głupie pytanie, pewnie znał je wszystkie na wylot i właśnie dlatego proponował im takie, a nie inne rozwiązanie. Kiara nie chciała zostawiać reszty grupy, a jej najgorszym koszmarem byłoby znalezienie się gdzieś pomiędzy korytarzami zupełnie samej. Dlatego, gdy tylko usłyszała krzyk Idy, sprawnym krokiem wyszła ze schowka. Na szczęście potknięcie nie zafundowało jej żadnej rany, więc nie musiała się martwić o HIV tak, jak Shah.
– Pokaż to – złapała dłoń chłopaka i przyjrzała się otarciu. – Do wesela się zagoi – pewnie troch go piekło, ale nadal nie wyglądało na nic strasznego.
Na powrót skupiła się na kartce, którą znalazła Kennedy.
– Czy możemy przestać rozmawiać o tym, że ktoś tu zginie? – rzuciła, nie odrywając spojrzenia od znalezionej wskazówki. – L, I, S – powtórzyła za Ariel i skierowawszy latarkę w telefonie na drzwi, odczytała kolejne litery. – T, O – kolejna litera była zapisana na tyle niewyraźnie (a może starość dawała się blondynce we znaki i nadszedł moment, w którym powinna kupić odpowiednie okulary), że odsunęła się od skrawka papieru i pozwoliła wykazać się komuś innemu. – Listo… – schowawszy dłonie do kieszeni czarnej sutanny, oparła się o ścianę. – Czy wy też to słyszeliście? – kroki. Była pewna, że jest z nimi ktoś jeszcze. Nie w tym korytarzu, ale niewątpliwie bardzo blisko.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Asylum”