WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/hVCO4xt.jpg"></div></div></div>
Ostatnio zmieniony 2020-08-25, 21:24 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Są takie osoby, które można nazwać "imprezowymi bestiami". Wiecznie jadą na promilach we krwi, a mimo to trzymają się na nogach lepiej od niejednej zakonnicy. Odwiedzają klub za klubem, bawiąc się z minuty na minutę jeszcze lepiej. Conor należał do wesołej gromadki totalnie upalonych, wypitych ludzi i z ową grupą postanowił zdobyć miasto jak co piątek. Zaczęli spokojnie, od baru na przedmieściach, który fundował craftowe piwo. Później zmienili lokal na dziksze rejony - klub ze striptizem, gdzie wydali prawdopodobnie połowę pensji swojej i swoich rodziców, którzy niestety utrzymywali te pasożyty i ich zbyt drogie mieszkania. Na koniec ich celem okazał się zwyczajny, choć jak zawsze głośny klub taneczny. Świat wesoło wirował wokół Hughesa, a duchota spowodowana ocierającymi się o siebie ciałami kazała mu poszukać lepszego dostępu do tlenu. Zdecydowanym krokiem wyszedł na zewnątrz i czym prędzej udał do baru na świeżym powietrzu. Zadowolony usiadł, uprzednio prawie spadając ze stołka, a następnie zamówił Sex on the beach. W oczekiwaniu na przygotowanie drinka przez uprzejmego barmana, odwrócił się w stronę chłopaka siedzącego mniej więcej dwa krzesła dalej. Z gracją rozjechanej ropuchy ominął przeszkody, dosiadając się zaraz obok.
- Hej, mama pewnie jest dumna z tak pięknego syna, co? - zaczął jednym z najbardziej żenujących tekstów jaki przyszedł mu do głowy i podparł brodę na ręce, wpatrując się w nieznajomego maślanymi oczami.
- Na imię mam Conor, a to jest twoja szczęśliwa chwila, bo możesz je krzyczeć jeszcze dziś w nocy - dodał po chwili, uśmiechając się szeroko. Och, ten błogi stan, w którym wszystko wydaje się wręcz idealnie znieczulone. Uwielbiał, gdy rzeczywistość robiła się taka miękka i przychylna wszelkim głupim pomysłom. Zazwyczaj uchodził z życiem, nawet jeśli w powietrzu wisiała groźba pobicia za niewybredne teksty do osobników tej samej płci. Ech, świat byłby piękniejszy, gdyby tak każdy z każdym...Conor nie musiałby się zastanawiać czy delikwent nie obrazi się za negowanie uwielbienia do kobiecych piersi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mimo iż tamtego pięknego wieczoru Aimee go wystawiła, on wcale nie zamierzał się z tego powodu załamywać. Jasne, szkoda mu było tego straconego spotkania z siostrą, tym bardziej, że zawsze wydawała się na wszystko zbyt zajęta, ale oprócz niej w Seattle mieszkało prawie siedemset pięćdziesiąt tysięcy ludzi i Shah był pewien, że znalazłby wśród nich chociaż jednego delikwenta, który miałby ochotę spędzić z nim tamten wieczór. A ponieważ zawsze jednak wolał mieć opcję wybrzydzania, ubrał się w swoją najbardziej szpanerską koszulkę, nawet specjalnie ułożył sobie włosy i wybył do Kremwerk, bo chociaż całym serduszkiem uwielbiał Little Darling to imprezowanie w barze, gdzie na co dzień pracował, raczej go nie cieszyło. Kremwerk było więc dobrą opcją, tym bardziej że mieli spory wybór szotów, na które Shahruz rzucił się jak nastolatek, którego noga po raz pierwszy w życiu stanęła w jakimkolwiek barze. Rodzice chyba by zbledli, gdyby zobaczyli go w takim wydaniu. Chociaż w sumie lepsze to niż leżenie na kanapie w domu jakiegoś nieznajomego, oglądając kreskówki i mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem, pod którym również prezentował się niestarannie rozmazany, biały proszek. To akurat zdarzyło mu się w zeszłym tygodniu i Shah wciąż nie znał imienia koleżki, do którego trafił tamtego wieczoru wraz z paroma innymi znajomymi. Dobre było jednak to, że na brzuchu nie miał żadnych pooperacyjnych śladów, więc raczej wciąż mógł cieszyć się dwoma nerkami. A dwie nerki umożliwiały mu imprezowanie do białego rana, co miał zamiar zrobić tamtego lekkiego, piątkowego wieczoru.
Stacjonując przy barze, który znajdował się na otwartym powietrzu, znalazł sobie dwie nowe, roześmiane koleżanki, którym postawił szoty, i które spróbował zainteresować rozmową. Niestety dziewczyny najprawdopodobniej widziały w nim tylko frajera do stawiania darmowego alkoholu, bo po kilku minutach zmyły się, dając sobie jakieś niewerbalne, typowo dziewczyńskie znaki. Klasyk.
Westchnąwszy, podparł głowę na zaciśniętej pięści i spojrzał w innym kierunku. Niedaleko niego siedziała jakaś rozgadana parka i smutny brodacz, który w ogóle nie wyglądał jak synonim dobrej zabawy. Wyglądało na to, że dobra impreza jednak toczyła się wewnątrz budynku.
Namiętnie przeglądając kartę z szotami, nawet nie dostrzegł przybycia nowego ciekawego osobnika. Był zbyt zajęty pielęgnacją swojego gorącego uczucia do alkoholu. Dopiero kiedy stołek obok niego zatrząsnął się pod wpływem nacisku czyjegoś niekoniecznie grubego, lecz zdecydowanie pijanego dupska, Shah odwrócił się w kierunku zagadującego do niego kolesia.
Który, nawiasem mówiąc, miał przepiękne, niebieskie oczy. Prawie że w kolorze Blue Curacao.
- No hej – przywitał się i dopiero w tamtym momencie poczuł, że ostatnie szoty dały mu się we znaki. – Pewnie by była, ale nie żyje – stwierdził szczerze, w ogóle nieprzejęty. Jego matka umarła prawie dwadzieścia lat temu i chociaż jako dzieciak strasznie przeżywał jej śmierć, nie miał zamiaru do końca życia robić z siebie ofiary. – Ale moja adopcyjna matka powinna być dumna. W sumie ej, dzięki za komplement – dodał radośnie. Z lekkim opóźnieniem zrozumiał, że facet ewidentnie do niego zarywał, ale już się reflektował – nawet wyprostował się na swoim krzesełku, chcąc zrobić lepsze wrażenie.
A więc Conor. Shah uśmiechnął się, patrząc na niego z niedowierzaniem. Trochę głupie miał te teksty, ale to właśnie było w nich najlepsze. Hale uwielbiał durne podrywy.
Shah – przedstawił się, kiwając głową. – Szybko przechodzisz do rzeczy – zauważył z rozbawieniem. – I masz oczy w kolorze Blue Curacao, mówił ci to ktoś? – W kwestii komplementów nie mógł pozostać mu dłużny.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez chwilę zaczynał trzeźwieć i myśleć, że ma przed sobą kolejnego opóźnionego w reakcjach na podryw dzieciaka. Ostatnio zainteresował się kasjerem w kinie, który totalnie zlewał jego gadkę, jak robot odpowiadając na najbardziej głupie pytania, dlatego wątpliwości pojawiały się po sekundzie rozmowy z pierwszym lepszym przystojnym gościem. Na szczęście chłopak przed nim ogarnął, że chodzi o zwykły komplement, a nie chęć usłyszenia historii jego dotychczasowego życia, na co Conor odetchnął z ulgą i upił łyk zamówionego drinka.
- Nigdy nie lubiłem zabawy w podchody. To nudne i mało seksowne - przyznał, wzruszając ramionami. Zabawne zaczepki to jedno, ale jeśli ktoś dziesięć godzin przymierza się do zaproszenia na randkę albo od razu do domu...please. Jeśli nie jesteś pewien samego siebie, nie próbuj póki nie osiągniesz pewności. Hughes nie był człowiekiem idealnym i jemu również zdarzało się usłyszeć odmowę, ale zauważył jeden ważny element relacji międzyludzkich - nawet jeśli mówisz największe gówno, mów tak żeby podobało się drugiej stronie, wtedy uwierzy nawet w podróże międzygwiezdne. Kiedy speszony zagadywał do przypadkowo spotkanej osoby, dostawał kosza. Za to po polubieniu siebie, zaakceptowaniu zalet i wad oraz nauczeniu się przełamywania barier w głowie, poznał co to udane życie wśród pociągających, chętnych do interakcji osóbek.
- Zwykle tylko mówią, że mam przestać się gapić. Ale powiem ci, że Blue Curacao to nic, bo cały uderzam do głowy lepiej od Belugi - zaśmiał się. Było mu bardzo miło, że ktoś zebrał się na komplementowanie koloru oczu. Musiał przyznać, że właśnie te jasne ślepia lubił w sobie najbardziej i wykorzystywał ich nietypowość.
Po chwili dopił "na raz" swojego drinka, czując że mogliby spędzić na pochwałach kolejne pół nocy, ale libido goniło.
- Już tak totalnie bez pierdolenia, idziemy do mnie czy do ciebie? Mam ochotę wypróbować działanie truskawkowych gumek, które kupiłem po dawce magicznego proszku na aliexpress - znudzony spędzaniem czasu ze znajomymi postanowił znaleźć nowego kolegę i zakończyć dzień czymś bardziej szałowym od zgonowania w przydrożnym rowie po tym jak totalnie nawaleni postanowią udać się na wędrówkę ku nieznanemu. Już raz bolały go plecy od niewygodnego betonu, zatem zdecydował się na miłą alternatywę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oj no, nie był przyzwyczajony do bycia podrywanym. Zazwyczaj to on był tym, który starał się kogoś wyrwać, nie na odwrót. Nic więc dziwnego, że ten fakt w połączeniu z alkoholem nieco opóźnił jego reakcję. Trochę wyrozumiałości!
- Zdążyłem ogarnąć, że w subtelność to ty nie obfitujesz – parsknął cicho, paradoksalnie zafascynowany tym dziwakiem. Podobała mu się ta bezpośredniość, bo była inna od wszystkiego, do czego Shahruz był przyzwyczajony. Kiedy ostatnim razem próbował poderwać faceta w saunie, musiał uciekać się do najbardziej skomplikowanych, gejowskich metafor, a ostatecznie ten i tak zdawał się niczego nie ogarniać. No dramat.
To akurat prawda, że pewność siebie była kluczem. Ludzie raczej nie lubili smutnych edgy boiów, chyba że rozchodziło się o nastolatków, no ale nastolatkowie byli okropnie dziwni i wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. No i wiadomo, też nie każdy miał takie gadane, żeby od razu zaszczepić w drugim człowieku jakieś zainteresowanie swoją osobą, ale wystarczyło wyprosić z głowy myśli w stylu ”jestem okropnym ziemniakiem i nikt mnie nie lubi”, aby odnieść sukces. Potwierdzone info.
- Och, ja tam nie mam nic przeciwko – powiedział, zdobywając się na lekki uśmiech, bo Conor był całkiem zabawny. I ładny, a to już niezłe combo. – Serio? Kurwa, to się dziś najebię. – Oby tylko Hughes nie miał tych samych właściwości co nadmiar Belugi w kwestii erekcji, bo to dopiero byłby przypał. Nici z miłego wieczoru.
- Do ciebie – zdecydował bez mrugnięcia, zachwycony jego szczerością. Gdyby wszyscy tacy byli, świat funkcjonowałby lepiej, zdecydowanie. – Mieszkam z konserwatywną Rosjanką, która nie toleruje sprowadzania randek do domu. – Przewrócił oczami na wspomnienie Wandy. Tej dopiero przydałby się taki Conor, co by ją trochę rozruszać. – O stary, gumki z Aliexpress mogą oznaczać wszystko. – Też zależało, czy szły do niego z Chin, czy jednak ze Stanów. Ale ponoć bez ryzyka nie ma zabawy. – Mimo wszystko, truskawka mnie przekonuje – dodał, żeby nie było, że wybrzydzał. Dzieci i tak z tego nie będzie.
Wypili jeszcze pewnie po jednym szocie, po czym ulotnili się z baru, aby przypieczętować zawarcie nowej znajomości za pomocą truskawkowych kondomów.

/zt x2
Ostatnio zmieniony 2020-11-08, 19:30 przez Shahruz Hale, łącznie zmieniany 1 raz.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

04.

Miała zbyt ciężki tydzień aby zaszyć się w domu pod ciepłym kocem, popijając trzeci kubek gorącej herbaty.
Znacznie bardziej pociągała ją wizja spędzenia wieczoru przy zimnym drinku, który dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego barmana mogła przyrządzić osobiście. Mało tego! Mężczyzna pozwolił jej nawet przez najbliższą godzinę pobawić się w barmankę, sam nie koniecznie radząc sobie z tłumem przy barze, z który z minuty na minutę zdawał się przejmować kontrolę nad sytuacją. Z ograniczoną wiedzą na temat przyrządzania drinków, jednak z ogromnym zapałem do pracy i chęcią dobrej zabawy, Lily przyjęła propozycję barmana a na znak aprobaty zasalutowała w jego stronę. - Dobra! To co dla Ciebie? - zaczepiła pierwszego z brzegu mężczyznę, mając w nosie całą resztę rozwrzeszczanych, pijanych towarzyszy. Odwracając się bokiem do mężczyzny, ruchem dłoni wskazała na wypisane za barem drinki, połowy z nich nie potrafiąc nawet przeczytać. Widocznie niezadowolona z takiego obrotu spraw, zmarszczyła nos w geście niezadowolenia i zanim mężczyzna zdążył podać jej swoją propozycję, ta ponownie przejęła inicjatywę. - Słuchaj, a może po prostu wódka? Widać, że jesteś zapracowanym człowiekiem, może lekarzem? Albo prawnikiem? Miałeś ciężki tydzień, klienci nie raz wyprowadzili Cię z równowagi. Wódka będzie najlepszym wyjściem! - zdecydowała za mężczyznę, po czym nie czekając na jego reakcję sięgnęła za stojącą nieopodal butelkę czystej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jason dopiero kilka godzin wcześniej wrócił do Seattle ze swojej - mającej przysłużyć się jego psychice - podróży. Dlaczego postanowił jedynie zostawić rzeczy w mieszkaniu i pójść do baru? Głównie dlatego, że nie miał w domu żadnego alkoholu, a niekoniecznie miał ochotę włóczyć się po sklepach i robić jakiegokolwiek zakupy, nawet wyłącznie alkoholowe. Wygodniej było mu po prostu wziąć prysznic, przebrać się i pójść do baru, a że do tego miał nieprzesadnie daleko, to tym bardziej długo się nie wahał. Wcisnął portfel do kieszeni, do drugiej włożył telefon i chwilę później był już na miejscu. Rozejrzał się, mimowolnie zastanawiając się, czy któreś z jego znajomych przypadkiem aktualnie nie imprezuje w tym samym lokalu, po czym ruszył w stronę baru. Niedługo później został zaczepiony przez jedną z barmanek - czy raczej dziewczynę, która za barem stała i która jak na kogoś, kto kompletnie nie znał się na barmanowaniu, radziła sobie całkiem nieźle. Nie kojarzył jej jednak, więc - jeśli nie została zatrudniona w ciągu ostatnich tygodni, podczas nieobecności Jasona, to raczej tutaj nie pracowała. Ale mniejsza o to - jeśli chciała mu lać wódkę, to niech leje, niezależnie od czego czy faktycznie pracowała w Kremwerk czy nie.
- Niech będzie - odpowiedział jej po chwili, siadając na stołku barowym i wspierając się na przedramieniu pochylił się lekko w stronę dziewczyny, uśmiechając się w jej stronę. - Skąd wniosek, że miałem ciężki tydzień? Akurat ostatnio nie było mnie w pracy, dopiero wracam po kilkutygodniowej nieobecności w mieście, ale... no, w sumie trochę stresów też miałem wcześniej, więc można powiedzieć, że trafiłaś - parsknął krótko śmiechem i zastukał palcami blat. - A ty co, psycholożka bawiąca się w barmankę czy może odwrotnie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słysząc jego aprobatę, przyklasnęła radośnie w dłonie dziękując mu przy tym delikatnym uśmiechem. Dopiero po chwili sięgnęła po stojący nieopodal kieliszek, który już po chwili został napełniony przezroczystą, ognistą cieczą. Postawiła naczynie przed mężczyzną, nie odkładając jednak butelki z alkoholem na bok - miała nadzieję naciągnąć go na jeszcze kilka kolejek, z premedytacją wykorzystując jego niezbyt dobry stan psychiczny. - To skoro nie praca to problemy prywatne. Na pewno leży Ci coś na sercu, jednak nie musisz zwierzać się pierwszej-lepszej osobie. Może to i zdrowiej. - puściła do niego oczko, po czym odwróciła się na chwilę w stronę innego mężczyzny, upominającego się o kolejną kolejkę wódki. Jak widać najlepszą rzeczą, która wychodziła jej w tej tymczasowej pracy było bezmyślne rozlewanie alkoholu, pozostawiając robienie bardziej skomplikowanych drinków swojemu bardziej doświadczonemu koledze.
Nie pytając, dolała ponownie nieznajomemu alkohol do szkła, zachęcając go do wypicia szybkim ruchem głowy. - Najwyżej urwie Ci się film, ale będzie lżej. - wzruszyła ramionami po czym ruszyła w przeciwnym kierunku aby także i sobie przyrządzić jakiś alkohol. Bez namysłu wlewając do szklanki przeróżne alkohole i soki, odwróciła głowę w stronę swojego dzisiejszego towarzysza, postanawiając w końcu odpowiedzieć na jego pytanie. - Nie trafiłeś. Nie jestem ani barmanką - na Twoje szczęście, ani psychologiem. Przyszłam tu, tak jak ty, trochę się rozerwać. Ty jednak masz to szczęście, że nie znasz barmana i nie mógł zaciągnąć Cię do charytatywnej pracy. - wytłumaczyła krótko aby już po chwili wrócić na swoje poprzednie miejsce, naprzeciwko Jasona. Uniosła swoją szklankę z ciemnozielonym drinkiem ku górze, jakby chcąc wznieść toast. - To wypijmy za błędy! - powiedziała nieco głośniej niż powinna, przez co do jej toastu włączyła się połowa zgromadzonej wokół nich społeczności, dokładając od siebie co raz to barwniejsze opcje toastu. Niektóre z nich były całkiem zabawne, a na pewno na tyle aby na twarzy Chapman pojawił się szeroki, szczery uśmiech. - Lily. - przedstawiła się w końcu, wracając po chwili wzrokiem na twarz mężczyzny. Warto było się przedstawić komuś, z kim miało zamiar wypić hektolitry alkoholu dzisiejszego wieczoru.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Kremwerk”