WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dzień po spotkaniu na taco…


Tottie siedziała na szpitalnym łóżku, czekając na kolejne badania, które zlecił lekarz, postanawiając zatrzymać ją na dobę, by zbadać wszystko, co dałoby jednoznaczną odpowiedź na to, co dolega Whitbread. Obracała w dłoni komórkę, rozważając za i przeciw informowania Aury, gdzie się znajduje. Nie wiedziała, jak ubrać to w słowa, a to, że miała za sobą bezsenną noc, nie pomagało skoncentrować się na wymyśleniu zgrabnego kłamstwa, które starsza bliźniaczka by łyknęła. Poza tym… czy już nie miała skończyć z tym zatajaniem prawdy?
Korzystając z tego, że przez chwilę była sama na sali, bo dwie starsze kobiety, które były jej tymczasowymi współlokatorkami zostały zabrane na badania, wybrała numer bliźniaczki. I jak nigdy nie obgryzała paznokci, tak teraz ze zdenerwowania zaczęła przygryzać palec, wsłuchując się w sygnał połączenia.
- Halo? Aura? - zapytała, gdy prawdopodobnie siostra odebrała. - Nie przeszkadzam? Masz może minutkę? - dorzuciła, zsuwając się z łóżka. Podeszła do niedomkniętych drzwi, by zamknąć je szczelnie. Nie chciała by ktoś ją słyszał, ani tym bardziej, by hałasy z korytarza od razu zdradziły, że jest w szpitalu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Aura, starając się, żeby nie upuścić siatki z zakupami, jedną dłonią zanurkowała w przepastnej torebce. Pierwotnie miała to zrobić w celu wyciągnięcia kluczy, aby otworzyć drzwi, przez którymi właśnie stała, ale w międzyczasie odezwał się jej telefon, więc to po niego chciała sięgnąć w pierwszej kolejności. Oczywiście przeszło jej przez myśl, że to albo z banku, w którym niby zaciągnęła kredyt, bo przecież pracownica obiecała, że porozmawia z przełożonymi i odezwą się do niej albo z biura notarialnego, którego właściciel rozmawiał z nią zaledwie wczoraj o tym testamencie. Choć w tym drugim przypadku nie wiedziała, czemu znów miałby się z nią kontaktować, skoro poprzedniego dnia się dogadali, ale może jednak zaszła jakaś dziwaczna pomyłka?
Kiedy jednak w końcu go wyjęła i zerknęła na wyświetlacz, okazało się, że żadne z jej przepuszczeń się nie potwierdziło. Odebrała prędko, przykładając telefon do ucha i przytrzymując go ramieniem – wolną dłonią chwyciła klucze i wsadziła je w zamek, przekręcając.
Hej, nie, nie przeszkadzasz, właśnie wchodzę do domu – powiedziała, popychając drzwi i kiedy tylko przekroczyła próg, odstawiła na podłogę siatkę, by zamknąć je za sobą oraz ściągnąć buty i wierzchnie okrycie. – Co tam? – odezwała się ponownie do telefonu, walcząc jednocześnie z zamkiem swojej kurtki, który akurat teraz postanowił się zaciąć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie, nim ponownie się odezwała, nasłuchiwała. Wyłapywanie dźwięków nie dotyczyło tylko próby zlokalizowania, gdzie może być siostra - choć to też było ważne - ale przede wszystkim miało na celu wychwycenie nastroju Aury. Wydawało się, że w głosie siostry nie słychać rezonującej na poszczególne słowa irytacji, co już było dobrym znakiem, by kontynuować rozmowę, a nie odkładać ją na później.
- Gdzie jesteś? - zapytała Tottie, by mieć punkt zaczepienia i, jeśli było to znajome miejsce, wskazać siostrze, żeby lepiej sobie usiadła, bo dzięki temu istniała szansa, że wysłucha ją do końca. - Już po pracy? W domu? - dorzuciła jeszcze, ale chyba tylko po to, by opóźnić przejście do konkretów i podania powodu, dlaczego wybrała numer siostry. Nabrała w płuca powietrza i powoli je wypuściła. Sama nie wiedziała kiedy, zaczęła przechadzać się po sali, próbując rozładować trawiący ją od środka niepokój.
- Nie uwierzysz, kogo spotkałam! Hucka! - Przypomniało jej się, że miała wspomnieć o tym siostrze. Minęła mężczyznę, gdy szła na wizytę, wtedy jeszcze nie mając pojęcia, że spędzi w szpitalu dłużej niż godzinę albo dwie. Temat Finleya był oczywiście kolejnym pretekstem, by nie rozmawiać o niej. - Masz pozdrowienia - dodała, bo może Huck wprost tego nie powiedział, ale pytał o bliźniaczkę, więc to PRAWIE to samo...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wreszcie udało jej się rozpiąć zamek, więc ściągnęła kurtkę. Całkiem odruchowo pokiwała głową, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że przecież siostra nie może tego zobaczyć, więc musi zwerbalizować swoją odpowiedź.
Tak, skoczyłam jeszcze na szybkie zakupy, żeby trochę nam uzupełnić zapasy, ale już wróciłam. A ty, kiedy będziesz? – zapytała, schylając się po siatkę i przeszła do kuchni, żeby tam zacząć rozpakowywać zakupy. Krzątała się po pomieszczeniu, część rzeczy wkładając do lodówki, inne natomiast do szafek. Jednocześnie starała się skupić na tym, co być może chciała jej powiedzieć Tottie, skoro do niej dzwoniła.
Słysząc imię byłego partnera, Aura zatrzymała się się w pół kroku i nieprzytomnie zerknęła na słoik z pomidorami suszonymi, który właśnie trzymała w dłoni.
Tak? To miło. Co u niego? – Bardzo się starała, aby jej głos brzmiał lekko, tak jakby pytała o jakiekolwiek dawnego znajomego, a nie o kogoś, kto przecież przez pewien czas znaczył dla niej dużo. Mimo że prawdopodobnie nigdy nie potrafiła tego okazać. Minęło jednak tyle czasu, że roztrząsanie takich rzeczy wydawało jej się kompletnie pozbawione sensu. Odchrząknęła, nagle marszcząc brwi. – I dzwonisz do mnie tylko po to, aby przekazać mi jego pozdrowienia? – zapytała z powątpiewaniem. Można to było zrzucić na jakąś bliźniaczą więź albo zwykłą logikę, ale wydawało jej się, że gdyby tylko to było powodem tej rozmowy, to Tottie wstrzymałaby się z nią do swojego powrotu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez myśl przeszło Tottie zapytać o to, co kupiła Aura. Mogłaby nawet naprędce stworzyć jakąś wyimaginowaną listę zakupów, której pozycje wymieniałaby wiedząc doskonale, że starsza Whitbread ich nie kupiła. Właściwie… może to nie był taki głupi pomysł? Bo jak już przejdzie do sedna, to czyż nie lepiej znaleźć siostrze jakiegoś zajęcia? Te kombinacje snute w myślach sprawiły, że na dłużej niż zamierzała zamilkła, przez co z opóźnieniem zreflektowała się, że Aura pytała o jej powrót.
- Jutro - powiedziała bez zastanowienia. Szlag. - To znaczy… nie wrócę dziś na noc - dodała, zdając sobie sprawę, że już nie ma odwrotu i pozostaje przyznać się do planowanej nieobecności. Szkoda tylko, że mówiła te słowa spięta, więc już po samym tonie głosu Tottie można było wyczuć, że nie informuje o spaniu u koleżanki, czy innych planach na wieczór, które zapowiadałyby się jako rozrywkowa odskocznia.
- Właściwie to nie wiem, minęłam go w drzwiach do szpitala. Wiesz, cześć i te sprawy. Wyglądał normalnie, więc pewnie oprócz złamanego serca, to nic mu nie dolega. - Tottie starała się roześmiać, ale kiepsko jej wyszło podtrzymanie radosnej intonacji, tym bardziej słysząc podejrzliwość bliźniaczki. - No… nie po to dzwonię - przyznała w końcu, przygryzając na chwilę wargę.
Wzięła głęboki oddech.
- Muszę ci coś powiedzieć - zrobiła krótką pauzę, by wypuścić część powietrza. - Tylko daj mi dokończyć - zastrzegła, marszcząc przy tym czoło. Była świadoma tego, że jak siostra jej przerwie, to się wycofa, wyciągnie z kapelusza jakieś kłamstewko, byle tylko uniknąć jakiejś nieprzyjemnej atmosfery. - Zatrzymali mnie w szpitalu. Muszą powtórzyć kilka badań, więc wygodniej było, żeby zrobili to za jednym zamachem. - Wzruszyła ramionami, licząc, że ten gest doda także jej wypowiedzi tonu nonszalancji. - Dobrze się czuję i w ogóle uważam, że to jakieś głupotki pewnie błąd w poprzednich wynikach, ale wiesz… muszą sprawdzić - dodała, z ciężkim westchnieniem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyznanie Tottie właściwie nie powinno zaniepokoić Aury, w końcu były już dorosłe (nawet jeśli starsza z bliźniaczek czasem zachowywała się względem siostry tak, jakby o tym zapomniała), więc nocowanie poza domem nie było niczym szczególnym. Tym razem jednak rudowłosa miała nieodparte wrażenie, że słyszy w głosie Tottie jakieś napięcie, niczym nieuzasadnione przy tak zwyczajnej informacji. Zawahała się; czy poruszenie tej kwestii będzie się liczyło jako wtrącanie się w nieswoje sprawy? Zaraz jednak poczuła irracjonalną złość na samą siebie, że zastanawia się nad czymś takim w tej chwili.
Będziesz nocować u kogoś znajomego? – dopytała, uznając to za dość bezpieczną opcję. Taką, która nie wskazywałaby na nadmierną troskę, a jedynie zasygnalizowała delikatną ciekawość – przynajmniej Aura miała nadzieję, że właśnie tak to zostanie odebrane przez siostrę.
Wolała nie kontynuować tematu Hucka, tym bardziej gdy padły słowa o złamanym sercu. Domyślała się, że miały być one formą żartu, a jednak coś ją powstrzymywało przed podniesieniem tej kwestii. Zwłaszcza, że to coś zupełnie innego zwróciło uwagę Aury w wypowiedzi siostry.
Szpitala? Byłaś w szpitalu? – Nie mogła sobie przypomnieć, by Tottie wspominała, że musi się tam wybrać, a przecież raczej nie chodziło się tam dla przyjemności. Zanim jednak mogłaby dopytać o coś więcej, siostra poprosiła ją o nieprzerywanie i choć to wcale nie było takie proste, ponieważ Aura kilka razy musiała powstrzymać się przed odezwaniem, wytrzymała, dokładnie przysłuchując się wszystkiemu, co padało z ust siostry. I nawet jeśli Tottie próbowała nadać tej wypowiedzi lekkość przekazu. Aura poczuła, że ogarnia ją niepokój.
Poczekaj, ale... co to w ogóle za badania? – zapytała w końcu, opierając się biodrem o blat; w siatce wciąż zostało kilka produktów, które powinna wyjąć, ale to wydawało się w tym momencie kompletnie nieistotne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokręciła głową w odpowiedzi na pytanie Aury i pewnie to byłoby jedyną reakcją, gdyby nie to, że przecież siostra nie widziała tego ruchu, a przedłużające się milczenie mogło nie tylko spowodować lawinę innych, pomocniczych pytań, ale też dawało okazję do wsłuchania się w otoczenie Tottie, które mimo przymkniętych drzwi nie należało do najspokojniejszych.
- Nie. Nie nocuję u nikogo znajomego. To taki... powiedzmy… - urwała, by spojrzeć na łóżka - niewygodne, śmierdzące środkami do dezynfekcji, których użyto, by przygotować tę miejscówkę na nowego pacjenta. - Coś jakby hotel - dokończyła bez przekonania, dość nerwowo. - Nieistotne. Mam dach nad głową. Nie śpię pod mostem, więc nie martw się, w razie czego nie zmoknę - dorzuciła szybko, nawet pod koniec chichocząc (dość sztucznie), ale miała nadzieję, że bliźniaczka tego nie wyczuje (tsaa… jakby nie znały się od zawsze…).
Tottie syknęła, unosząc przy tym oczy ku sufitowi. Że też akurat to słówko musiało zwrócić uwagę starszej Whitbread! A tak ładnie próbowała jej mydlić oczy (choć w tym przypadku to bardziej uszy) Huckiem.
- Właściwie to jestem. Nadal jestem. Robiłam badania do pracy. Wiesz, rutynowa coroczna kontrola, żeby w papierach wszystko grało - wyjaśniła, niewyraźnie się przy tym uśmiechając. Bo przecież miało grać, to była tylko formalność. Nic jej w końcu nie dolegało, wciąż pracowała na zwiększonych obrotach i nie wyobrażała sobie, żeby miała zwalniać, ani cokolwiek zmieniać w swoich planach.
- Muszą sprawdzić moje nerki. Podejrzewają jakiś stan zapalny, bo coś im się nie podobało w wynikach poprzednich badań - powiedziała to, co jej przekazano, kiedy miała konsultację z nefrologiem. - To prawdopodobnie nic groźnego, wypiszą mi jakieś tabsy i będę musiała zgłosić się na kontrolę za kilka miesięcy - dodała pospiesznie, by było jak najmniej chwil, w których Aura mogłaby się wtrącić. Młodsza bliźniaczka wolała mieć już to za sobą. - Wiesz Aura, starość. W końcu skończyłyśmy już te dwadzieścia pięć lat - zaczynamy się sypać. - Parsknęła śmiechem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie ulegało wątpliwości, że Aura nigdy nie była oazą spokoju. Kiedy o coś pytała, oczekiwała konkretnej odpowiedzi, a to, co uzyskała od Tottie, było temu raczej dalekie. Jeśli już wcześniej zaczęła podejrzewać, że coś tu nie gra, to w tym momencie tylko się w tym przekonaniu upewniła. Przymknęła na moment powieki i policzyła w myślach do pięciu (bo tylko do tylu jej się udało, zanim zdecydowała się znów odezwać).
Strasznie kręcisz, Tottie – wytknęła siostrze, kręcąc z niedowierzaniem głową, czego tamta oczywiście i tak nie mogła zobaczyć. Być może kogokolwiek innego mogłaby przekonać, ale przecież nie były dla siebie kimkolwiek. Aurze zawsze się wydawało, że kogo jak kogo, ale swoją siostrę zna doskonale. Chociaż czasem dopadały ją w tej kwestii wątpliwości, zwłaszcza gdy myślała o relacji bliźniaczki i Griffitha. – I chyba wiesz, że twoje tłumaczenie nie brzmi na tyle przekonująco, żebym rzeczywiście mogła się nie martwić – dorzuciła poważnie. Wbrew wszystkim zapewnieniom, że postara się przestać zachowywać, jakby była jej nadopiekuńczą matką, a nie siostrą, tego jednego – że nie będzie się martwić – obiecać przecież nie mogła, bo to akurat nigdy nie było zależne od niej. Po prostu tak już miała. Jakakolwiek myśl, że u Tottie może być coś nie w porządku, wywoływała nieprzyjemne uczucie, z którym nie umiała walczyć.
Nie wiedziała, czy bliźniaczka znów próbuje umniejszać problem, czy rzeczywiście to nic takiego, ale jej i tak było niekoniecznie do śmiechu.
Nawet tak nie żartuj, Tottie. Wstrzymajmy się jeszcze z tym sypaniem. Tak przynajmniej ze trzydzieści lat – mruknęła, próbując nadać swojemu głosowi podobną lekkość, ale nie sądziła, by jej się to udało. – Przyjechać do ciebie? I tak nie mam żadnych planów, mogę trochę z tobą posiedzieć. Może uda się jeszcze dziś pogadać z lekarzem? – Dość nieświadomie się nakręcała i właściwie, gdyby tylko było trzeba to mogłaby w tym momencie ruszyć do wyjścia, po drodze łapiąc tylko klucze do samochodu. – Albo może chciałabyś, żebym ci coś przywiozła? – dopytywała wciąż, dopiero teraz biorąc głębszy oddech i milknąc na moment, by pozwolić powiedzieć cokolwiek siostrze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Westchnęła ciężko, spodziewając się tego, co powiedziała Aura. Czasami zastanawiała się, czy to tylko siostra tak umie z niej wszystko wyczytać, czy jest równie oczywista dla wszystkich innych ludzi. To ostatnie byłoby niezwykle kłopotliwe, bo jednak nie chciała być otwartą księgą dla każdego, nie dlatego, że obawiała się, że ktoś ją zrani, wykorzysta coś przeciwko niej. Bardziej chodziło o wstyd - uczuć, słabości, upadków, które przecież zaliczała, rozpamiętując je w chwilach, kiedy ogarniało ją zwątpienie i bezsens, a podniesienie się z łóżka wymagało katorżniczego nakładu energii, którego przez te kilka dni w miesiącu Tottie nie miała.
- Za dobrze mnie znasz - stwierdziła cicho, kręcąc głową. - Ale nie chcę, żebyś się nakręcała, bo wszystko jest pod kontrolą i nie ma się czym martwić - poinformowała, starając się włożyć w tę wypowiedź całą pewność siebie, by przekonać nie tylko bliźniaczkę, ale i siebie, że to faktycznie prawda.
Zaśmiała się, bo chyba potrzebowała rozweselenia, a nie tylko spuszczenia pary poprzez przyznanie się do tego gdzie jest i jak długo zostanie w szpitalu.
- Spójrz na to z innej strony, Aura. Jesteśmy w tej superowej sytuacji, że w razie czego mamy dla siebie komplet organów zamiennych, więc nawet jakby mi się popsuły obie nerki, to chyba jedną mi oddasz, co? - zapytała hipotetycznie Tottie, nie biorąc na poważnie tej opcji. - W zamian ofiaruję ci połowę mojego serca - zażartowała, bo cały czas była przekonana, że to nic groźnego (dalej nic ją nie bolało, ani nie miała żadnych widocznych chorobowych objawów) i nie trzeba będzie dodatkowo angażować starszej Whitbread w jej zdrowienie.
- Coś ty! Nie będę cię fatygować. Korzystaj, że chata wolna, a ja nie smrodzę ci cytryną na każdym kroku - odparła, uśmiechając się do komórki. Miała nadzieję, że bliźniaczka odwzajemni jej uśmiech i pozbędzie się tych trosk, które choć może starsza rudowłosa próbowała ukryć, były słyszalne gdzieś pomiędzy jej słowami.
- Powiedz mi lepiej, jak jutro pracujesz? - zapytała przy okazji. - Bo nie będę czekać na wypis, tylko odbiorę go później. Na dziesiątą trzydzieści zaplanowali mi konsultację z lekarzem, a w południe mam zajęcia w Swing. Myślisz, że dałabyś radę się wyrwać, żeby mnie podrzucić? - dodała, próbując sobie przypomnieć, czy siostra wspominała jej o grafiku na ten tydzień. - No i pozostaje jeszcze kwestia kasy. Pożyczysz mi? Bo sporo sobie liczą za to nocowanko, a nie jestem pewna, czy moje ubezpieczenie pokryje te koszty…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Byłoby dobrze, gdyby tylko słowa nie ma się czym martwić były swego rodzaju zaklęciem, które sprawiałoby, że z marszu wszelkie zmartwienia traciłyby na znaczeniu. Niestety to tak nie wyglądało, a Aura wciąż odczuwała pewien niepokój o siostrę. Postanowiła jednak, że nie będzie oplatać bliźniaczki tą troską, a spróbuje zachować się tak, jakby jej zapewnienia całkowicie ją uspokoiły. Jednocześnie uderzyła ją pewna myśl. Skoro ona tak martwiła się o siostrę, która przecież była już dorosłą kobietą, to z jakimi uczuciami musieli borykać się rodzice, którzy wypuszczali swoje dzieci w wielki świat? To wydało jej się dość przerażające.
Z trudem skupiła całą swoją uwagę na tym, co mówiła Tottie.
Luz, w razie czego jestem ci w stanie odstąpić nawet dwie, w końcu, hej, na co komu nerki? Na pewno dałoby się jakoś przeżyć bez – zaśmiała się; mimo wszystko miała jednak nadzieję, że żadna z nich nie będzie musiała tego sprawdzać, a te badania – zgodnie ze słowami młodszej z bliźniaczek – były jedynie formalnością, a ich wyniki będą całkiem w porządku. Chociaż wypowiadając te słowa, wcale nie kłamała. Gdyby kiedykolwiek przydarzyła się taka sytuacja, poruszyłaby niebo i ziemię, by pomóc siostrze.
Kusiło ją, by zaoponować i powiedzieć, że to żaden problem i może przyjechać, ale powstrzymała się przed tym.
Jasne, nie będzie z tym żadnego problemu, i tak mam na jutro zapisanych niewielu klientów – skłamała bez zająknięcia, bo przecież było całkiem odwrotnie – jej grafik na jutro był zapełniony. Ale zaraz po rozłączeniu z Tottie planowała zadzwonić do swojej szefowej, która na szczęście była w porządku, więc Aura wiedziała, że bez problemów zgodzi się przejąć od niej kilka pierwszych osób, zanim ona dojedzie do pracy. Pracowała tam na tyle długo, by już nie raz się o tym przekonać. – Oczywiście, że tak. Niczym się nie przejmuj. Będę u ciebie koło dziesiątej – powiedziała takim tonem, że było jasne, że nawet nie zamierzała o tym dyskutować, ani zmieniać zdania w tej kwestii. – Mam ci coś wziąć z domu? Jakieś ciuchy czy cokolwiek innego? – ponowiła pytanie, choć tym razem już nie z myślą, żeby dostać się do siostry jak najszybciej. Koniec końców, chyba w takim szpitalu Tottie była przynajmniej bezpieczna i miała tam zapewnioną opiekę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Patrząc na to, jak poważna sprawa przygwoździła Aurę do szpitalnego łóżka i jak wielkie ryzyko zawisło nad jej dalszym losem, Tottie była święcie przekonana, że gdyby to jej Aura sprzedała podobne zapewnienie, nijak nie byłaby tym uspokojona. Ale to nie była ona, a jej mądrzejsza, lepsza bliźniacza połówka, która lepiej umiała stawiać czoła przeciwnościom losu, hartując się przy tym i dostosowując do tego, co ją spotykało.
- Już nie szarżuj z tą hojnością. Myślałby kto, że tak bardzo lubisz się dzielić tym, co nie jest zielone - skomentowała roześmiana, kręcąc głową na te zapewnienia Aury. Chichrała jeszcze przez chwilę, gdzieś w środku czując, jak bardzo potrzebowała nie tylko porozmawiać z Aurą, ale usłyszeć te słowa otuchy, choć może niedorzeczne, ale jakże symboliczne i tylko utwierdzające, że ma wsparcie w najbliższych, cokolwiek by się nie okazało.
Zamilkła, podejrzliwie mrużąc oczy. Nie widziała Aury, ani nie słyszała jej zawahania, ale intuicja podpowiadała jej, że bliźniaczka nie jest z nią do końca szczera.
- Nie kręcisz? Wiesz, że mam teraz dużo czasu i przetrwonię go na głupoty i może tak napiszę do Atlasa albo przypadkiem zadzwonię do twojej szefowej… - poinformowała niewinnie się przy tym uśmiechając. - A tak już serio, Aura, jeśli masz klientki, to sobie poradzę - zapewniła, kiwając przy tym głową. - Na przyszłość musimy zadbać o jakiegoś wspólnego znajomego policjanta, to pewnie szybciej przedrzemy się przez korki, niż gdybyśmy korzystały z usług, na przykład karawaniarza. - Parsknęła śmiechem. Trochę była zła na siebie, że ciąąągle zahacza myślami o Blake’a. Jednak w tym etapie życia nie miało to już takiego emocjonalnego ładunku (i znaczenia) jak parę lat wstecz, a było po prostu czymś, co - może trochę z przyzwyczajenia - wpisało się w krajobraz młodszej Whitbread.
- Tak, mogłabyś mi wziąć… - urwała, bo drzwi od sali się otworzyły i wróciła jedna z pacjentek, która zajmowała łóżko bliżej Tottie. - Najlepiej będzie, jak wyślę ci wiadomość i napiszę, gdzie to leży - dokończyła, rezygnując z dzielenia się szczegółami z publicznością, której się dorobiła, bowiem kobiecie towarzyszył prawdopodobnie mąż, podobnie zainteresowany rozmową rudowłosej, jak i jej tymczasowa współlokatorka.
- Nie miałaś dziś już żadnych wiadomości, prawda? - zapytała jeszcze Tottie, chcąc się upewnić, że w sprawie testamentu nie pojawiły się żadne nowości albo odwołania. Choć nie sprecyzowała, o co pyta, była pewna, że siostra będzie wiedziała, co miała na myśli.
Ostatnio zmieniony 2020-11-16, 05:30 przez Tottie Whitbread, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pff, no wiesz co! – Próbowała udawać oburzoną, chociaż tak naprawdę nie miała wątpliwości, że kto jak kto, ale Tottie na pewno się na to nie nabierze. – Przez chwilę próbuję być miła, a ty od razu się czepiasz – na koniec westchnęła ciężko, tak jakby usiłowanie pokazania tej swojej dobrej strony aż tak ją wyczerpało. Szybko jednak i ona zaczęła się śmiać. Może – pomimo kiepskich okoliczności, związanych z tymi badaniami Tottie i zatrzymaniem jej w szpitalu, potrzebowały takiej pogawędki, nawet jeśli nie do końca dało się ją określić mianem luźnej. Pewnie kiedy skończą rozmawiać, znów zacznie się martwić, może (na pewno) wyśle do siostry smsa (lub dwa) z pytaniem, czy na pewno wszystko okej i propozycją, że może jednak do niej wpadnie, ale w tym konkretnym momencie było jej tak jakoś lekko.
Ej, ej, ej, a od kiedy to ty jesteś takim niedowiarkiem, co? – spytała z rozbawieniem, nie chcąc dać po sobie poznać, że siostra trafiła w samo sedno. Takie drobne rzeczy sprawiały, że Aura była w stanie uwierzyć w istnienie tej mistycznej bliźniaczej więzi, o którą czasem pytały ją osoby, dowiadujące się o tym, że ma bliźniaczkę. Aurze zawsze wydawało się, że jest nie najgorsza w blefowaniu, ale to niekoniecznie działało wobec Tottie. – Skoro powiedziałam, że będę to nawet nie ma innej opcji. Ogarnę to, Tottie – obiecała, tym razem jednak przybierając swój typowy ton, przy którym było wiadomo, że i tak zdania nie zmieni. Były rzeczy ważne i ważniejsze. Zaśmiała się na uwagę siostry (nawet pomimo tego nawiązania do ich niechlubnego sąsiada). – Jak chcesz się dać zakuć w kajdanki najpierw, żeby nawiązać jakieś znajomości ze stróżami prawa do śmiało, ja chyba sobie daruję – stwierdziła z nutą złośliwości; gdyby tylko wiedziała, że w tym momencie wykrakała i całkiem niedługo będzie miała tę wątpliwą przyjemność utknąć na komisariacie! Potem skupiła się, by wysłuchać listy życzeń siostry, ale kiedy ta stwierdziła, że woli jej to napisać, Aura przytaknęła – właściwie to dla niej również było wygodniejsze, bo będzie miała wszystko pod ręką i będzie mogła sprawdzić, czy niczego ważnego nie pominęła.
Nie, nie miałam – przyznała, znów myślami wracając do tego, czego się wczoraj dowiedziały. Odetchnęła głęboko. – Ale... to chyba dobrze, jak myślisz? – spytała z dziwną dla niej niepewnością. – Szczerze mówiąc, odkąd ten facet się rozłączył, cały czas myślę, że to pewnie jakaś pomyłka albo że to wcale nie dzieje się naprawdę, że żadnego testamentu być nie może. Ale... skoro on nie dzwoni to chyba jednak nie jest żaden żart – wyrzuciła z siebie, bo przecież Tottie była jedyną osobą, przed którą mogła się przyznać do swoich uczuć i wątpliwości.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mam nadzieję, że z tym byciem miłą, to nie jest jak z zezem, że może zostać na całe życie - stwierdziła, raz po raz chichrając. - Już zupełnie nas ludzie nie rozpoznają, jak nagle będą dwie dobre siostry Whitbread - dodała, przedrzeźniając określenie, które kiedyś usłyszała od dzieciaka na podwórku, któremu Aura niechcący (?) nabiła guza, a Tottie dała plaster. W przeciągu tych dwudziestu sześciu lat życia bliźniaczek podobnych sytuacji pewnie było więcej, co mogło posłużyć za klucz dla mniej spostrzegawczych i tych pozbawionych węchu, którzy od razu nie łapali, która ruda jest która i woleli poznawać siostry po owocach - w tym przypadku niekoniecznie chodziło o truskawkę i cytrynę, a o owoce ich działań.
Tottie przytknęła dłoń do ust, by nie od razu powiedzieć to, co już miała na końcu języka. Była niemal pewna, że gdyby Aura usłyszała: od kiedy ty przyłapałaś mnie na kłamstwie, pozytywny nastrój szlag by trafił.
- Dobrze, dobrze. Dziękuję w takim razie - powiedziała ugodowo, nie chcąc robić burzy w szklance wody. Zdawała sobie sprawę, że choć Aura bywa impulsywna, to nie jest bezmyślna, a i sprytu jej nie brakuje, więc ze spokojem mogła przyjąć zapewnienie bliźniaczki, bez konieczności upewniania się sto razy: czy jest pewna? czy to nie kłopot? albo jeszcze inaczej ubierając powątpiewanie w niby-troskę.
Ponownie zachichotała po odpowiedzi starszej Whitbread.
- Od razu kajdanki ci w głowie. Jestem przekonana, że są bardziej cywilizowane sposoby na poznanie nowych osób, a nie od razu sprawdzanie ich służbowych kompetencji. To tak jakby chcieć poznać maszynistę, rzucając się pod jego pociąg. No… chyba trochę by mu się pokazało z kiepskiej strony. Chociaż niby mówi się, że liczy się wnętrze... - podsumowała, wplatając w swoje rozchichranie także szczyptę czarnego humoru.
Obróciła się tyłem do podsłuchujących, uznając, że nie będzie na nich zwracać uwagi. Ściszyła głos, by mogli usłyszeć jak najmniej, szczególnie, że nic z tego, co mówiła nie dotyczyło tematów, które mogłyby ich interesować.
- Tak. To dobrze - powiedziała łagodnie, by niepotrzebnie nie nakręcać Aury. - Też tak myślę. Jeśli oni nie odezwą się już po tym terminie otwarcia, to my zadzwonimy - stwierdziła Tottie, bo to wydawało jej się rozsądnym krokiem, który dodatkowo potwierdziłby autentyczność tej wiadomości, zanim na żywo przekonają się, czy istnienie testamentu jest prawdą. - Nie myślmy już o tym. Lepiej skupmy się na tym, co tu i teraz, ewentualnie na halloween, skoro planujemy spędzić go osobno, co już samo w sobie brzmi strasznie! - skwitowała młodsza z bliźniaczek, bo wtedy jeszcze było jej w związku z tym do śmiechu…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie umiała powstrzymać śmiechu, słysząc to porównanie z zezem.
Czyli muszę dalej brać na swoje barki miano tej wrednej, żeby ułatwić innym rozpoznanie nas – skwitowała tonem kogoś, kto jest gotów do tak ogromnego poświęcenia w imię wyższego dobra, kiedy trochę się uspokoiła i była w stanie zareagować w inny sposób niż tylko się zaśmiewając. Na przykładzie tych wszystkich znajomości, które pojawiały się w ich życiu przez lata, Aura wiedziała, że problem z określeniem która jest którą miały głównie osoby, które jeszcze nie zdążyły ich zbyt dobrze poznać i mogły mieć mylny obraz tego, że bycie identycznymi przekłada się na coś więcej niż tylko kwestie wyglądu. Prawdopodobnie wystarczyło spędzić z nimi tylko trochę czasu, by wkrótce całkiem nieźle wyłapywać te wszystkie drobne elementy, które nadawały im bardzo indywidualnych cech – małe gesty czy wyraz twarzy bardziej charakterystyczne dla jednej lub drugiej.
Cywilizowane sposoby? Nuuudaaa – powiedziała, przeciągając samogłoski w ostatnim słowie. Kiedy jednak Tottie wspomniała o maszyniście, z bólem serca musiała jej mimo wszystko przyznać rację. – Okej, okej, poddaję się, czasem nie warto robić aż tak ogromnego wrażenia na początek znajomości – stwierdziła, mimowolnie krzywiąc się na tę wizualizację – bo niestety miała całkiem nieźle rozwiniętą wyobraźnię, która podsyłała jej takie obrazy. – To nawet gorsze niż zaprzyjaźnienie się z własnym ginekologiem – dodała, chichocząc. Ta opcja zawsze leżała gdzieś wśród rzeczy, które wydawały się Aurze wyjątkowo dziwne. O czym niby miałaby rozmawiać z kolesiem, który raz na jakiś czas zaglądał jej... Potrząsnęła mimowolnie głową, by pozbyć się tych natrętnych myśli, zresztą rozmowa dość płynnie przeszła na tematy, przy których już nie było jej aż tak bardzo do śmiechu.
Dobra, tak zrobimy – zgodziła się, nabierając swojej typowej pewności. Chyba po prostu potrzebowała się przekonać, że to wszystko nie jest jakimś przyjemnym, aczkolwiek dziwnym snem, z którego ktoś zaraz brutalnie ją wybudzi. Z drugiej strony, wcale by się nie zdziwiła, gdyby sprawa z testamentem okazała się jakimś blefem – to byłoby po prostu kolejne rozczarowanie, które można byłoby dołożyć do puli innych.
A tam, co może być strasznego w Halloween? Duchy z prześcieradeł i sztuczna krew? Ewentualnie całe tłumy dzieciaków, błagające o cukierka – zaśmiała się, bo chyba z tego wszystkie to te dzieci wydawały jej się najstraszniejsze. Mimo wszystko miała nadzieję, że organizatorzy zabaw przygotują coś interesującego. I nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo. – Masz już jakiś pomysł na przebranie? – zapytała po chwili, znów krzątając się po kuchni, by ostatnie rzeczy, które jeszcze miała w siatce, odłożyć tam, gdzie powinny stać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie zawtórowała śmiechem siostrze.
- Podołasz temu poświęceniu? Czy jeszcze potrzebujesz kilku lat ćwiczeń i mam cię kryć, co jakiś czas swoje wyzłośliwianie podpisując twoim imieniem? - zażartowała, przykładając sobie rękę do brzucha, bo powoli czuła, jak od tego chichotania zaczynają ją boleć mięśnie brzucha. Ale była gotowa znieść to cierpienie, bo wraz z tymi salwami śmiechu pozbywała się napięcia, które towarzyszyło jej od wczorajszych telefonów - pierw lekarza, a później notariusza, którzy najwyraźniej sprzysięgli się, żeby jednego dnia porządnie namieszać w życiu bliźniaczek, które przecież dopiero co wylizały rany po festiwalowych uciechach.
Klepnęła się otwartą dłonią w czoło, słysząc wariant znajomości, który przedstawiła starsza Whitbread. Na samą myśl o takiej znajomości Tottie poczuła się nieswojo. Z drugiej strony to byłoby niemądre skreślać kogoś tylko dlatego, że jak mało kto poznał cię dość dogłębnie.
- Wygrałaś! Mój maszynista wymięka przy twoim ginekologu - podsumowała, a gdy zdała sobie sprawę, jak to zabrzmiało parsknęła śmiechem. - Nie, żebym miała jakiś pociąg do maszynistów… - próbowała się wytłumaczyć, ale wyskakując dodatkowo z pociągiem znów się zaśmiała. Pokręciła głową, postanawiając już nie ciągnąć tego tematu, choć niezaprzeczalnie był dobrym zapychaczem czasu i dobrze spełnił swoją rolę rozbawiacza.
Już z większą powagą przyjęła aprobatę siostry i obiecała sobie, że jak się spotkają, to ją przytuli, by dodatkowo, tak bardziej fizycznie poczuła, że są w tym razem i podobnie przeżywają tę wiadomość o niespodziance od Martina, którą będą chciały zweryfikować.
Zamyśliła się nad słowami Aury.
- Masz rację - zgodziła się z bliźniaczką, w myślach obliczając ile kilogramów cukierków musi kupić, żeby napełnić torebeczki dzieciaków z okolicy, a wcześniej też i maluchów z Domu Kultury w dzień wcześniej zorganizowanej zabawie upiornych przebierańców. - Właściwie to nic odkrywczego, mam w planie trochę poudawać starszą siostrę - Tottie zacisnęła usta, by się nie roześmiać. - Będę mieć maskę, więc może nikt mnie nie rozpozna! - dodała, nie licząc na to, że uda jej się kogokolwiek nabrać. - A ty? Chcesz pożyczyć kota od cioci i robić za wiedźmę? W piwnicy mamy taką fajną miotłę z naturalną pajęczyną - nie do podrobienia - stwierdziła i znów chciała zachichotać, ale leżąca w sali kobieta zaczęła chrząkać i pokasływać, dając jej jednoznacznie do zrozumienia, że męczy ją to trajkotanie młodszej bliźniaczki.
- Będę powoli kończyć… To jesteśmy umówione? - zapytała jeszcze, nim się rozłączyła.

/ koniec

autor

Zablokowany

Wróć do „Telefony”