WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby mu się chciało, to pewnie ruszyłby z pomocą szybciej, ale był trochę sceptycznie nastawiony do tego (tsss, już nie będzie), czy podczas zabawy halloweenowej rzeczywiście ktoś może potrzebować pomocy, a nie jest to wiarygodnym odgrywaniem swojej roli i dodawaniem do całości szczypty grozy. Poza tym, nie ukrywając, za każdym razem, kiedy próbował komuś pomóc w podobnej sytuacji, obrywał rykoszetem, więc wcale nie uśmiechała mu się rola super-hero i zbawcy narodu.
- I po co one tak lecą? Ja pierdolę, to nawet nie żaden wyścig - rzucił pod nosem, ale na tyle głośno, aby jego słowa usłyszał Harry. Rozsądniej - ze względu na to, że byli grupą - rzeczywiście było trzymać się razem, a finalnie Hazel razem z Whitbread pognały do przodu. Wciąż nie wiedział, czy razem z nimi w grupie była Aura, czy Tottie, ale skoro nie doczekał się żadnego zgryźliwego komentarza, na który bez zawahania mógłby odparować swoim, wydawało mu się, że jednak pojawiła się nieco młodsza z bliźniaczek.
- Gdzie Aviaa... - urwał, sekundę wcześniej (wciąż podczas tego, jak szedł przed siebie) patrząc przez ramię, aby wzrokiem wyłapać ciemnowłosą. Planował zawołać ją, nie chcąc zostawiać samej za plecami, a finalnie wpadł w dół, mocno stawiając na zdradliwym podłożu lewą stopę. Na początku nie czuł żadnego dyskomfortu, więc korzystając, że miał te ponad sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, uznał, że jak dobrze się wybije, to chyba wyskoczy, co nie?
A no właśnie nie. Wilgotna ziemia potoczyła się po jego odsłoniętej skórze, a dodatkowo pewnie jeszcze rozmazał ją na policzku przedramieniem. Zajebista charakteryzacja na ten dzień, nie ma co.
- Kurwa mać - warknął, kiedy po pierwszej, a potem drugiej próbie wygrzebania się, poczuł nieprzyjemnie rozchodzące się po stopie pulsowanie połączone z równie irytującym bólem. - Nie, dam radę. Zobacz co z dziewczynami, bo jeśli też zaliczyły taką... atrakcję... - Pokręcił głową z rezygnacją. Mogło nie być wesoło, bo jednak panie były niższe, zatem i wykopana dziura była dla nich zdecydowanie bardziej niebezpieczna.
Gdzieś w międzyczasie dostrzegł przebiegającą Avianę, a, że był głęboko w dupie dole, uznał, że ostrzeże innych, a samemu ponownie spróbuje się wydostać, albo chociaż zrobi jakieś znaki dymne, skoro już ma ze sobą te fajki... Z drugiej strony nie oczekiwał niczyjej pomocy, a chyba najgorszym, co mogło go spotkać, to właśnie tego typu bezsilność.
- Heeej, dziewczyny - krzyknął głośno - uważajcie pod nogi! - Kolejny skok, ponownie osuwająca się ziemia, a ból w kostce nie zamierzał ustąpić. Wiedział, że nic magicznie się nie poprawi, a wręcz przeciwnie - może być gorzej. Cóż. A podobno złego diabli nie biorą.

ok, raz jeszcze

[dice]d5 = 1265244615 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dzika wróżka… no mogło coś w tym być, prawda? Jednak złe przeczucie Hazel nie opuszczało. Głos, który dochodził zza jednego z namiotów brzmiał dość… autentycznie? Albo ktoś tu był naprawdę dobrym aktorem, albo wcale nie udawał. Wiedziała, że to tylko gra terenowa - a przynajmniej to miała być tylko gra terenowa, ale naprawdę nie mogła pozbyć się tego okropnego wrażenia, że coś jest nie tak. Obejrzała się tylko przez ramię, żeby skontrolować, co dzieje się z Harrym, nie chciała stracić go z zasięgu wzroku, ale jednocześnie naprawdę chciała sprawdzić, czy ten ktoś nie potrzebuje pomocy.
I potrzebowała. Gdy spojrzała w pierwszej chwili z wrażenia aż zrobiła krok w tył, dłonią zagłuszając krzyk. Gra plenerowa, gra plenerowa… to tylko głupie Halloween, Hazel. Tu nic nie dzieje się na poważnie. Powtórzyła sobie w myślach, ale dziewczyna leżąca na ziemi wyglądała na całkowicie poważna. Jeśli to był tylko głupi żarto to ktoś powinien tutaj przemyśleć kandydaturę do Oscara. Do tego, czy jej się wydawało, czy zrobiło się jeszcze zimniej? Ciemniej? Bardziej ponuro? Prawie dostała zawału, gdy wpadła na nią Aviana - Jak z nożem… japierdolę. Chyba nie zdążyłam wam jeszcze powiedzieć, że nie znoszę Halloween. - mruknęła, rozglądając się, przenosząc wzrok z Aviany na Tottie, no i ostatecznie na dziewczynę leżącą na ziemi - Ona potrzebuje pomocy - rzuciła do towarzystwa, opadając na kolana tuż obok niej i zabrała się za uciskanie rany. Z tego wszystkiego już sama nie wiedziała, czy ona wygląda na prawdziwą, czy nie… wszystko traciło jakikolwiek sens. Zaczęła wpadać w panikę. To, co powinno być sztuczną krwią wydawało się być bardzo realistyczne i właśnie miała całe dłonie tym usmarowane. Spojrzała na Harry’ego, jednocześnie odetchnęła z ulgą, że tu był, że ciągle miała go w zasięgu wzroku - To ani trochę nie jest śmieszne… - dodała, a w tym samym momencie Tottie upadła na ziemię - Japierdolę. - czy dało się to inaczej skomentować? - Harry, zobaczysz co sięstało? - zwróciła siędo Thompsona, sama ciągle próbując walczyć z krwawieniem u dziewczyny, która leżała tu wcześniej, która coś mamrotała pod nosem i tak jakby… odpływała? - Ej to chyba nie jest żart! Ona naprawdę jest ranna. Kurwa,kurwa,kurwa… - zaczęła w panice jeszcze mocniej uciskać jej ranę, walcząc z krawawieniem i tym, że dziewczyna zwyczajnie jej odpływała. Sama czuła jak ciśnienie jej podskoczyło, na brak adrenaliny narzekać na pewno nie mogli. Brawo dla organizatorów.


Wybrana opcja:
2. Orientujesz się, że dziewczyna naprawdę jest ranna i to bardzo poważnie, po czym informujesz innych, jednocześnie w pośpiechu starając się zatamować krwawienie.

Kostka:
[dice]d5 = 386947458 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeszcze przez chwilę słyszała głosy mężczyzn, którzy wydawali się być tuż za nimi. Może ta świadomość sprawiła, że przyspieszyła kroku, szczególnie w momencie, gdy dostrzegła, że przy namiocie ktoś leży i bynajmniej nie przypomina kukły, którą ktoś bardzo dobrze ucharakteryzował. I choć bardzo starała się skupić na tym, co jest tu i teraz nie mogła powstrzymać flashbacków, które mignęły jej przed oczami przypominając sylwetkę konającej narzeczonej Griffitha, a następnie Aury, którą znalazła nieprzytomną na polu letniego festiwalu. Nie trwało to długo, bo głos kobiety skutecznie ją otrzeźwił, działając jak lodowaty podmuch, który przeszedł całe ciało Whitbread. W międzyczasie dołączyła do nich Aviana.
- Kto? Kto tu jest? Gdzie? - zapytała leżącej na ziemi dziewczyny, próbując czegoś więcej dowiedzieć się od harcerki. Nie do końca rozumiała o co jej chodzi i co w ogóle mówi? Co poszło nie tak? To był element gry? I co to za zapach? - Gdzie Harry i Blake? - zapytała Hazel, nerwowo rozglądając się dookoła. Zgubiły ich? Kiedy? - Widziałaś chłopaków? - zwróciła się także do Aviany, bo może ona minęła ich po drodze? Mieli się przecież nie rozdzielać!
Dotknęła lekko kamizelki dziewczyny, by tuż po tym po tym jak roztarła tę ciecz między palcami, przekonać się, że to krew. Od razu sięgnęła po plaster. Co prawda nie widziała jeszcze rany, ale gdziekolwiek by nie była, trzeba ją było opatrzyć...
- Ona krwawi, trzeba sprawdzić… - nie dokończyła, bo nagle, zupełnie niespodziewanie pociemniało jej w oczach. Tottie znała to uczucie, bo raz czy dwa zamroczyło ją podczas intensywnego treningu przed turniejem tańca, szczególnie wtedy, gdy mało piła i organizm był odwodniony, więc musiał ściąć ją z nóg, by o siebie zadbała. Teraz jednak było inaczej; to był moment, w którym ktoś nagle odciął jej zasilanie. Głowa pulsowała, była wyjątkowo ciężka i rudowłosa miała wrażenie, że nie może się ruszyć. Jak to się stało? Co się w ogóle stało? Czy ktoś zgasił i tak już przyciemnione światło? Gdzieś obok siebie słyszała głosy pozostałych uczestników, więc chciała ich uspokoić powtarzając w kółko: nic mi nie jest, nic mi nie jest. Nie była jednak pewna, czy którekolwiek słowo wydostało się z jej ust i ktokolwiek ją usłyszy...

(Chyba nie muszę rzucać kostką, ale jaram się, że jest, więc sobie rzucę! :D )

[dice]d5 = 681075212 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szczerze? Aviana kompletnie nie ogarniała co się działo, bo działo się zbyt dużo, w zbyt krótkim czasie, w zbyt wąskiej grupie osób. Biegnąc w stronę dziewczyn nie zwróciła uwagi na chłopaków, bo adrenalina wywołana strachem kazała jej po prostu przetrwać. - Nie, nie mijałam ich - była tego niemalże pewna, odpowiadając na pytanie zadane przez Tottie. - Co ty nie powiesz? Przysięgam, że kiedy stąd wyjdziemy nigdy więcej nie wezmę udziału w żadnej takiej imprezie - wciąż tliła się w niej nadzieja, mimo strachu, że to wszystko jest inscenizacją. Coraz większe wątpliwości pojawiały się, gdy wrócił Harry, rzucając jakąś zdawkową informacją, której nie zarejestrowała, bo przyglądała się poczynaniom klęczącej na ziemi Butler. Rejestrowała wzrastającą panikę i odczuwała ją proporcjonalnie w sobie. - Jezu Harry, przestań! - krzyknęła w stronę chłopaka, aby zapanował, jak się domyślała, nad emocjami. - Pomóż jej - wskazała ruchem głowy na Tottie, która jakimś cudem osunęła się na ziemię, a sama pochyliła się przy roztrzęsionej Hazel, zdając sobie sprawę równie mocno co ona, że leżąca na ziemi dziewczyna nie jest umorusana keczupem, dżemem, ani żadną farbą. Zapach krwi dotarł do jej nozdrzy i chociaż zdrowy rozsądek kazał jej złapać za rękę brunetki i pociągnąć ją w stronę drogi, którą tutaj przyszli, to sama zaczęła uciskać wciąż sączącą ranę. - Kurwa, nienawidzę krwi - zadrżała jej broda, bo jeśli było coś co wywoływało w niej irracjonalny strach, to zdecydowanie był to widok krwi. Poza tym, litości, ledwie wróciła do żywych po traumatycznym związku, a znowu została rzucona w jakiś horror. - Masz coś, żeby to zatamować? - zapytała Hazel, starając się nad sobą zapanować. Brała głębokie oddechy i ignorowała łzy, które spływały jej po policzkach. Jedynym co przychodziło jej go głowy, to ściągnięcie z siebie kurtki, co też uczyniła, a później bluzy, którą miała pod spodem. Przycisnęła ją do brzucha dziewczyny, nerwowo rozglądając się dookoła. - Hazel ona umrze - szepnęła cicho. Dziewczyna odpłynęła, nie mieli telefonu, żeby zadzwonić po pomoc. Nie mieli jak zatamować krwotoku. Nie mieli nawet elementarnej wiedzy jak działać w takich sytuacjach. I nie mieli obok siebie Blake'a. - Gdzie on jest? - powiedziała bardziej do siebie, niż do innych. - Blake? - krzyknęła głośno. - BLAKE!!! - powtórzyła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pomóż jej dźwięczało mu w głowie jeszcze długo po tym, gdy do jego nozdrzy dotarł ten okropny, tak znajomy zapach krwi. Nie, to nie mogła być krew. Do końca starał się wmówić sobie, że organizatorom naprawdę mistrzowsko poszło stworzenie tej popierdolonej gry, w której udziału naprawdę zaczynał żałować. Bo nawet jeśli nie wierzył, że ktoś jest ranny i z każdą kolejną sekundą słabnie mu puls, stan Whitbread z całą pewnością nie był częścią zabawy. Jakiej kurwa zabawy, Thompson? Oszalałeś? To nie była już zabawa. Gorzki śmiech, na który jeszcze przed chwilą sobie pozwolił wreszcie ucichł, kiedy zorientował się, że naprawdę musi pomóc Tottie. A może Aurze? Wiedział, że w tej chwili to nie ma ani trochę znaczenia, więc niewiele myśląc, bo im dłużej to robił tym coraz większy mętlik miał w głowie, doskoczył do jednej z bliźniaczek, klękając na zimnej i wilgotnej trawie. – Hej, spójrz na mnie – starał się brzmieć spokojnie i opanowanie, żeby nie wywoływać dodatkowej paniki kiedy Tottie zrozumie co się stało, ale za cholerę nie był w stanie jednocześnie myśleć jeszcze o tym, żeby żadne jego słowo nie wyrażało poddenerwowania. – Halo, Whitbread, widzisz mnie? Słyszysz? Jeśli tak, spróbuj pokiwać głową – musiała przecież słyszeć, była przytomna, prawda? Ale co jej się stało? Dlaczego upadła? Dlaczego nic nie mówiła, a jej wzrok spod przymrużonych oczu zdawał się go nie dostrzegać?
Harry nie miał pojęcia. Delikatnie złapał jej twarz w dłonie, by zaraz przenieść je na tył głowy i spróbować pomóc dziewczynie wstać, ale to właśnie wtedy to poczuł. Lepką, ciepłą maź, która... – Ja pierdolę, krew – tu nie miał wątpliwości. A nawet gdyby chciał je mieć - nie mógł. Nie mógł wmawiać sobie teraz, że Whitbread została zwerbowana przez organizatorów i grała w ich grę, udając obrażenia, używając czerwonego, przypominającego krew barwnika. Zresztą to naprawdę była krew. Taka sama jak u tej dziewczyny. – Hej, hej, spokojnie, jestem tu – otworzyła szerzej oczy, prawda? Czy tylko mu się wydawało? – Chodź, pomogę Ci usiąść. Boli Cię coś? – bo to, że boli ją głowa, powinno być chyba jasne, nie? A jednak Harry wiedział, że w obliczu tak silnych emocji może nic nie czuć.
A rana na głowie nie być tą jedyną.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słyszał głosy.
Na szczęście nie było w tym nic dziwnego, ponieważ rozmowy osób z jego grupy odbywały się gdzieś w tle, dalej, więc nie potrafił dokładnie rozszyfrować wszystkiego, a pojedyncze, wyrwane z całości fragmenty. Dłońmi próbował wyczuć i odszukać czegoś stabilnego, aby móc się tego złapać i ewentualnie podciągnąć. Dzięki temu bez przesadnego obciążania stopy planował wydostanie się z dołu. Udało się po jakiejś (bliżej nieokreślonej) chwili; wypukłe coś zdawało się solidnie tkwić w gruncie, zatem chwycił się tego jedną dłonią, a drugą podparł o powierzchnię (równie niestabilną, obok dziury) i podciągnął do góry. I... prawie się udało, gdyby nie to, że ów coś , na czym się wspierał, przez stawiany opór, wyrwało się z gleby i potoczyło na dół, jak na złość upadając na obolałą nogę. Zaklął pod nosem, uznając, że teraz już musi zapalić. Na szczęście w pace nie musiał rozmyśleć o ostatnim posiłku, tak teraz ostatni papieros nie brzmiał tak źle... ani optymistycznie. Pomimo tego, zdając sobie sprawę z absurdu sytuacji (i nie wiedząc z czym zmaga się reszta grupy), prychnął kpiąco pod nosem.
- Zajebista atrakcja - rzucił cicho, po chwili odpalając fajkę. - Kuuurwa - powiedział przeciągle, wydychając przy tym smugę dymu, kiedy to ostatni blask promienia z zapalniczki ukazał mu rzecz, której moment wcześniej się trzymał, a potem spadła na jego buty. Wyglądała jak...
Jak czaszka.
A dokładniej fragment czaszki, z częściowo przytwierdzonym do niej czymś podobnym do odcinka szyjnego. Skrzywił się lekko, uniósł wzrok do góry i zaciągnął papierosem.
- To tylko rekwizyt. Nic innego - powiedział, obojętnie wzruszając ramionami. Kolejny pstryk zapalniczki, delikatny strumień światła i wzrok opadający na dziurę, po - jak się okazało - czaszce. Przekrzywił swoją głowę, lustrując wystające z ziemi białe, cienkie i podłużne szpony.
- Bardzo wiarygodny rekwizyt -
poprawił się, odwracając głowę w bok, JEDYNIE PO TO, żeby wypuścić dym i nie zaczadzić się tam na własne życzenie. Po paru kolejnych wdechach i wydechach, które nasycone były rozluźniającymi i jeszcze bardziej trującymi substancjami, usłyszał znajomy głos krzyczący jego imię.
- Jestem. Tutaj, nie uciekłem - krzyknął, unosząc rękę z prawie dopalonym papierosem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dookoła działo się tyle różnych rzeczy, panował chaos i to jeszcze bardziej podnosiło jej ciśnienie oraz adrenalinę. Z jednej strony to dobrze, adrenalina w sytuacjach kluczowych się przydawała. Tylko nie była pewna, czy to pomaga jej w działaniu. Naprawdę starała się pomóc dziewczynie leżącej na ziemi. Gdy Aviana stwierdziła, że ona umrze… aż przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. Kolejny tego wieczoru. Przejęła bluzę od brunetki, jeszcze mocniej dociskając ją do rany dziewczyny, do której zaczęła też mówić. Po pierwsze nie chciała, żeby odpływała, ale po drugie - chciała się dowiedzieć czegoś więcej, czegoś co już prawie z siebie wcześniej wyrzuciła. Co poszło nie tak? Kto tu jest? Kto jej to zrobił? Nie dało się ukryć, że to nie wyglądało na wypadek, dziewczyna została przez kogoś zaatakowana i albo przedstawienie nie wyszło, albo w tym pieprzonym lesie naprawdę jest jakiś morderca. Bo właśnie… morderca. Czuła jak dziewczyna odpływa, jak jej tętno zwalnia. I w pewnym momencie… sięgnęła do jej tętnicy szyjnej, ale nie wyczuła pulsu. Ona naprawdę umarła. Umarła. A ona była umazana po łokcie we krwi obcej dziewczyny, której na dodatek nie udało jej się uratować. Pieprzone Halloween. Pociągnęła nosem i przez chwilę siedziała nad jej ciałem, zastanawiając się właściwie, co tu się odpierdoliło i jak mogli się z tego wydostać. Ktoś próbował im zrobić marny dowcip? Ktoś to nagrywał i zrobi z tego później film? - Harry? - zwróciła się do Thompsona i dziewczyny, której pomagał - Wszystko dobrze? - bo nic nie było dobrze, ale może chociaż nie było dramatycznie? Dźwignęła się z kolan i podeszła do Harrego i Tottie - Tamta dziewczyna nie żyje. Powinniśmy się stąd jak najszybciej wynosić. Dasz radę wstać? - zwróciła się do rudowłosej dziewczyny, której imienia jeszcze nie znała - Aviana i Blake… gdzie oni są? - mgła robiła się coraz gęstsza i naprawdę ciężko było coś zauważyć w tych ciemnościach - Mówiła, że widziała kogoś z nożem… chodźmy stąd. - nie chciała brać w tym udziału ani minuty dłużej - Trzeba zawiadomić policję. - a żeby móc to zrobić trzeba było się stąd wydostać. Tylko, żeby to było takie łatwe.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie umiała oszacować ile leżała i właściwie dlaczego znajduje się w takiej pozycji? Wcale nie chciała kłaść się na ziemi, bo to nie była pora, by patrzeć w gwiazdy, które zresztą przysłoniły ciężkie obłoki, dodatkowo dodając upiorności temu miejscu. Głos, który słyszała gdzieś w oddali, teraz zdawał się brzmieć tuż obok, a przyjemne ciepło przez chwilę pojawiło się na policzku. Gdyby tylko głowa tak bardzo jej nie bolała… Tottie miała jednak wrażenie, że ten ból już nie jest tak promieniujący, a skumulował się w jednym, pulsującym miejscu. Jakoś mimowolnie wcześniej zaciskała powieki, więc kiedy już je otworzyła i dostrzegła nachylającą się nad sobą postać, nie od razu poznała, że to Harry. Mając w pamięci, że Aviana mówiła coś o nożu, a harcerka, że coś poszło nie tak, obleciał ją strach.
- Aaa! Zostaw mnie! Odejdź! - warknęła, wymachując rękami by odgonić intruza. - Puść mnie! Nie dotykaj! - Próbując się wyrwać i odsunąć od Harrego, ponownie poczuła jak lekko wiruje jej w głowie. Odruchowo wsparła się na ramieniu Thompsona, dopiero teraz rozpoznając, że to nie zagrożenie. - Harry? - zapytała zszokowana, bo była pewna, że chwilę wcześniej miała do czynienia zupełnie z kimś innym. Czy ona się czegoś nawdychała? Może ta mgła, które spowijała pole namiotowe była dodatkowo czymś doprawiona? - Gdzie jest Pies?! - zapytała z wyraźnym wzburzeniem patrząc przy tym w oczy byłego faceta Aury. Czy na pewno miała na myśli psa? A może chodziło jej o Griffitha, ale pierwsze skojarzenie z Harrym przywiodło na myśl czworonoga, który często był pod opieką bliźniaczek. - Poszukajcie go! - dodała, próbując coś wypatrzeć za ramieniem mężczyzny, który udzielał jej pomocy.
Przyłożyła dłoń do głowy, bo wzmianka o krwi nie napawała optymizmem. Ale o czyją krew chodziło? Odszukała wzrokiem Hazel i dostrzegając, że dziewczyna kuca, a nie udziela pomocy rannej, chociaż tamta była w opłakanym stanie, poczuła, że coś jest bardzo nie tak.
- Co się dzieje? Co z harcerką? - rzuciła w stronę Butler, nie przyjmując do wiadomości, że ktoś właśnie stracił życie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Horror Camp
<div class="ds-tem4">Wanna play?</div></div><div class="tem-in"> Obrazek<br><br>
Ledwo widoczną ścieżką idą w waszą stronę dwie młode dziewczyny, obie w stroju podobnym do ubioru zmarłej dziewczyny. Jedna ma krótkie, rude włosy i masę piegów, druga długie, proste różowe włosy, związane w kucyk na czubku głowy. Opowiadają sobie coś wyjątkowo zabawnego, śmiejąc się, wyraźnie nie mając pojęcia o wydarzeniach mających miejsce na polu namiotowym. Podchodzą bliżej z uśmiechem.<br>
Jesteśmy Emily i Stacy, mamy zadanie oprowadzić was po obozie i opowiedzieć tutejsze mrożące krew w żyłach legendy — zaczęła różowowłosa, unosząc dłonie i machając palcami, jakby chciała nastraszyć kilkoro trzylatków. W tym czasie ruda zauważyła leżącą na ziemi koleżankę.<br>
Wstawaj Molly, nie wygłupiaj się. Jeszcze nie czas na akt trzeci — powiedziała do niej, wyglądając na rozbawioną żartem koleżanki. Szturchnęła martwą nastolatkę czubkiem buta, po czym spoważniała i zbladła. Po chwili ciszy rozległ się głośny wrzask, wydobywający się z jej gardła. W pewnym momencie byliście pewni, że już się nie skończy i będzie wam dźwięczał w uszach do końca, być może krótkiego, życia. <br>
Druga z dziewczyn, która przeraziła się dopiero po krzyku koleżanki, zauważyła w oddali postać, którą jako pierwsza dostrzegła Aviana. Mężczyzna z dużym nożem myśliwskim. <br>
Co się dzieje? To nie Frank — powiedziała jedna z dziewczyn niepewnie. W pewnym momencie mężczyzna zrobił w ich stronę kilka kroków, zamachnął się i rzucił w nich nożem.<br><br>

<b>Aviana</b></br>
Mimo, że jesteś silną kobietą i wiele przeszłaś, sytuacja w której się znalazłaś odrobinę zaczęła cię przerastać. Zaczynasz mieć problemy z oddychaniem. Wygląda na to, że zbliża się atak paniki.<br><br>

<b>Harry</b><br>
Nóż, którym rzucił morderca świnął ze sporą szybkością obok ciebie, raniąc cię w łydkę. Rana nie jest głęboka, możliwe że zauważysz ją dopiero po dłuższej chwili. Widzisz za to dokładnie gdzie upadł nóż. Zabierzesz go ze sobą?<br> <br>

Blake<br>
Dzięki twoim próbom wydostania się, zamokłe warstwy ziemi osuwają się, co daje ci możliwość wyjścia z dołu o własnych siłach. Czujesz, że z twoją kostką jest coś nie tak i powinieneś na nią uważać, mimo to jesteś w stanie stawać na uszkodzonej stopie. <br><br>

Hazel<br>
Mimo stresującej sytuacji jesteś w stanie nad sobą panować i trzymasz się lepiej, niż byś przypuszczała. <br><br>

Tottie<br>
W końcu dociera do ciebie, że ranna dziewczyna zmarła, mimo to próbujesz skupić się na sobie. Czaszka pulsuje tępym bólem i wyczuwasz potężnego guza, który formułuje się z tyłu głowy. Nie krwawisz, ale czujesz się słabo. <br><br>

Biegiem! Pospieszcie się! W szopie powinny być krótkofalówki, trzeba wezwać pomoc! — krzyknęła ruda i pognała przed siebie. Dziewczyna z różowymi włosami również zerwała się do biegu, ponaglając was, podobnie jak jej koleżanka. Ruszacie za dziewczynami, wiedzący że to jedyna rozsądna dla was opcja. W pewnym momencie dziewczyny, które mają poprowadzić was do szopy rozdzielają się.
Emily, nie w tę stronę! — krzyczy różowowłosa do rudej. <br>
Tędy! — odkrzykuje jej pewny siebie rudzielec.
Blake i Aviana, odbijając w bok razem z rudą, w pierwszym momencie nie orientujecie się, że właśnie rozdzielacie się z resztą grupy. Wszystko dzieje się zbyt szybko.
Harry, Hazel i Tottie, biegniecie dalej prosto, razem z różowowłosą. <br><br>

Blake i Aviana - przechodzicie do tematu kąpielisko z krwi i kości i tam, odnosząc się do kolejnego postu MG, piszecie następnego posta.<br><br>

Harry, Hazel i Tottie - przechodzicie do tematu sala zabaw i tortur i tam, odnosząc się do kolejnego postu MG, piszecie następnego posta.
</div> </div> </div></div></table>

autor

Zablokowany

Wróć do „Horror Camp live”