WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.etsystatic.com/11598164/r/il/ ... /div></div>
Ostatnio zmieniony 2020-10-23, 16:43 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Horror Camp
<div class="ds-tem4">Wanna play?</div></div><div class="tem-in"> Obrazek<br><br>
„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?”<br><br>
Czy ktokolwiek z was pomyślał, że znajdzie się w Halloweenową noc, pozornie, po środku niczego? Nicość ma swoje zalety i wady, ale na ogół ludzie dążą do czegoś, obawiając się niczego. Słyszycie korony drzew poruszane wiatrem, trzask gałązek pod czyimiś butami. Czujecie oddech na plecach? Czy ktoś nie wychylił się właśnie zza jednego z drzew, aby lepiej się wam przyjrzeć? A może to tylko umysł płata wam figle w tę noc, w której to umarli mają coś do powiedzenia. <br>
Stajecie nad polem, które obecnie niczym nie przypomina tętniącego niegdyś życiem pola namiotowego, znajdującego się przy obozie harcerskim. Skrawki materiału trzepoczą przy mocniejszym powiewie wiatru, przybite do ziemi pozostałością po konstrukcji. Zdawać by się mogło, że to miejsce dawno opustoszało, w pośpiechu, w chaosie, w szale. <br>
W pewnym momencie słyszycie wołanie o pomoc. Kobiecy, delikatny głos woła was rozpaczliwe i zdaje się, że dochodzi zza przewróconego namiotu na drugim końcu pola. Musicie jak najszybciej zdecydować się co robić. Być może ktoś naprawdę potrzebuje pomocy albo po prostu robi wam psikusa.<br><br>

Macie kilka opcji dzialań do wyboru. Jedne są bardziej ryzykowne, inne mniej. Wybieracie jedną z nich i zawieracie w swoim poście. Następnie rzucacie kostką na powodzenie swojej akcji. Kod kostki należy wkleić pod tekstem posta, nie w oddzielnej wiadomości.<br><br>

OPCJE DZIAŁAŃ<br>
1. Pospiesznie udajesz się, aby sprawdzić kto woła pomocy i starasz się jej udzielić.<br>
2. Pospiesznie udajesz się, aby sprawdzić kto woła pomocy, ale mimo wszystko trzymasz się na dystans.<br>
3. Zostajesz na swoim miejscu i czekasz aż ktoś inny odwali za ciebie czarną robotę.<br>
4. Uciekasz.<br><br>

RZUTY KOŚCIĄ<br>
Każdy po napisaniu posta, w którym zawarł wybraną opcje, rzuca kością. Macie do wyboru dwa sposoby. <br><br>

1. Rzucacie kością d2 na powodzenie swojej akcji. Jeśli wypadnie 1, konsekwencje waszych działań zawarte w następnym poście MG bedą neutralne lub pozytywne, jeżeli wypadnie 2, negatywne lub katastrofalne. <br><br>

2. Rzucacie kostką d5 na powodzenie. Im większa liczba wam wypadnie, tym straszniejsze będą konsekwencje waszych działań! <br><br>

W pierwszym poście należy również opisać ekwipunek postaci. Każdy może mieć maksymalnie trzy rzeczy przy sobie. Jednym z wymogów wzięcia udziału w zabawie było oddanie telefonów komórkowych w punkcie zbiórki, zanim trafiliście na pole, więc ich nie posiadacie
<br><br>

Następny post MG pojawi się 25.10, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</div> </div> </div></div></table>
  • Kod rzutów kością d2
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d2[/dice]
<br>
  • Kod rzutów kością d5
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]
Ostatnio zmieniony 2020-10-31, 09:42 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 12 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

hasło

Szczerze? Aviana nie miała bladego pojęcia co strzeliło jej do głowy, kiedy usłyszała o halloweenowej imprezie w środku lasu, gdzieś za miastem, na polu namiotowym. Informację posiadała od swojej koleżanki - wspomniała, że kilka lat wcześniej była tutaj i świetnie się bawiła. Niesiona chwilą utraty rozumu brunetka postanowiła, że sama wyśle zgłoszenie i jeśli odpowiedzą - zaszaleje. Ostatnimi czasy jej życie było pasmem niewielkich wzlotów, odgradzała się od przeszłości grubą, czerwoną linią, a nawet murowanym płotem, więc może zabawa na świeżym powietrzu z grupą nieznajomych osób mogła być próbą przełamania kolejnych lodów.
Wedle otrzymanego zaproszenia trafiła na namiotowe pole, kiedy na zewnątrz panował już mrok. Ubrana w ciepłą kurtkę, dresowe spodnie i bluzę oraz najwygodniejsze buty jakie miała - stawiła się w jego centrum. Nie było tutaj zbyt wielu ludzi, ale liczyła, że niedługo się pojawią, bo bycie jedyną uczestniczką rozmijało się z celem. Po kilku minutach w oddali zauważyła majaczące sylwetki obcych osób i odetchnęła z ulgą. Bycie w takim miejscu skutecznie wpływało na psychikę, która zaczynała pracować na wyższych obrotach. Słyszała dźwięki dużo głośniej, a smagający po policzkach wiatr był niczym dotknięcie opuszkami palców niewidzialnego bytu. Potrząsnąwszy głową, wyrzuciła z niej czarne scenariusze i przywitała uśmiechem docierających na miejsce współtowarzyszy.

W ekwipunku ma:
- latarkę
- zapałki
- sznurek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 012
Nie pamiętał już czy pomysł żeby wziąć w tym udział wyszedł od niego czy od Hazel. Czy w ogóle od kogokolwiek z nich a nie przez przypadkowe kliknięcie w pierwszy link od góry, jaki wyświetlił im się gdy szukali rozrywki na Halloween i jedyna sensowna strona przekierowała ich na tą imprezę. Kiedy jeszcze nic nie było aż tak skomplikowane jak teraz, Harry nie żył w niepewności i nie musiał zastanawiać się czy jeśli podjedzie po Butler o umówionej godzinie to ona będzie na niego czekać. Bo przecież mogła zmienić zdanie.
Ale to nie było już istotne. Byli tu razem, idąc na miejsce zbiórki... trzymając się za ręce. W pewnym momencie Harry po prostu złapał dłoń Haz, splatając ich palce ze sobą tak jakby chciał powiedzieć, że jest przy niej. Nie tylko teraz, kiedy przemierzali puste pole namiotowe i miał nieodparte wrażenie, że może potrzebować czegoś w rodzaju otuchy. Cały czas. Niezmiennie od lat, tak jak kiedyś, gdy jeszcze o niczym nie wiedziała i wszystko wydawało się łatwiejsze, nawet jeśli naiwnie wtedy wierzył, że łatwiej będzie tylko gdy wyzna jej już prawdę. Och jak bardzo się mylił.
A mimo wszystko po prostu był. Trzymał jej dłoń cały czas, w międzyczasie zagadując o przeróżne, nawet błahe i z pozoru nieznaczące rzeczy, żeby póki jeszcze mógł próbować odwrócić jej uwagę od mroku panującego dookoła. Ubrał się ciepło, może nawet trochę za, tym razem stawiając na wygodę i na miejscu pojawiając się w dresach. Zresztą nie jako jedyny. – Cześć. Jestem Harry – rzucił do brunetki, dłoń Hazel wreszcie puszczając wolno, żeby móc wyciągnąć swoją w stronę nieznajomej. – Okej, jeszcze ktoś przyjdzie chyba, nie? – zagaił, ustawiając się gdzieś z boku, skąd pomimo panującej już ciemności miał widok na parking, z którego tutaj przyszli. I z którego mógł wyczekiwać kolejnych osób. – Gotowe?
A że póki z nikim nowym nie musiał się witać i znowu miał wolną dłoń, ledwie zauważalnie wyciągnął ją w kierunku Hazel, tym razem jej dając zadecydować czy chce go złapać. Bo jeśli nie, to nie miał zamiaru naciskać.

Ekwipunek:
kompas, kieszonkowy nóż, bandaż

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

hasło

Zaparkował motocykl na przeznaczonym do tego miejscu parkingowym i odpalił papierosa, wzrokiem starając się odnaleźć trasę, którą powinien następnie przemierzyć, czy też ludzi, w kierunku których skierować swoje kroki. Kilka chaotycznie rozsypanych czynników (niczym puzzle, które później zebrał i ułożył, samemu nie wiedząc, czy słusznie robi) zadecydowało, że pojawił się na evencie w klimatach Halloween. Przypadek. Impreza, o której opowiadał mu kumpel; brat znajomego z więzienia, ale i wobec Griffitha wykazał dobre nastawienie, bez poddawania w wątpliwość jego niewinności i plucia jadem. Niemalże w ostatniej chwili wypadło mu coś ważnego, a szkoda było zmarnować wolnego miejsca, a do tego... jak mógłby nie podjąć wyzwania...? Je bardziej lubił niż większość ludzi, a dostając rękawicę, nie mógł jej po prostu odłożyć na miejsce.
Ludzie się, kurwa, zesrają, jak tam się pojawisz, Griffith. Pomyślą, że trzy trupy to dla ciebie za mało, szukasz kolejnych ofiar. Nie możesz tego przepuścić.

Nie mógł. Bynajmniej nie dlatego, że faktycznie rozważał krwawą jatkę, by sobie podbić licznik (halo, uparcie twierdził, że jest niewinny i takie stanowisko było oficjalnym), a trochę zabawić i rozluźnić, bo jak wiadomo, praca w zakładzie pogrzebowym, nie należała do rozrywkowych fuch, a do tego klienci zazwyczaj byli sztywni...
Dogasił fajkę, schował prawie całą paczkę z papierosami i zapalniczką do kieszeni czarnej bluzy z kapturem, a następnie ruszył przed siebie, gdzieś w tle dostrzegając małą, lecz powiększającą się grupkę ludzi. Nie szykował się specjalnie na te wydarzenie, nie zabierał rzeczy, których z reguły nie nosił (pewnie nawet za bardzo nie znał zasad, bo mu kumpel zapomniał wytłumaczyć), idąc na żywioł. Gdy znalazł się bliżej, od razu rozpoznał Hazel, którą miał okazję już poznać i zapewne od tego czasu rozmawiali kilkukrotnie, mniej, lub bardziej przypadkowo, więc posłał jej krótki uśmiech (oparty na dwusekundowym uniesieniu kącika ust, co już znaczyło w jego mimice dużo), a do jej towarzysza (Harrego) skinął głową, rzucając im krótkie: cześć. Nie podchodził przesadnie blisko, ponieważ ludzie rzadko chcieli, aby się z nimi socjalizował i wchodził w interakcję, a on nie lubił się narzucać. I prawdopodobnie ruszyłby dalej, zastanawiając się, co w zasadzie powinien zrobić, ale była jeszcze jedna znajoma twarz, Aviana, aczkolwiek... jej nie widział ładnych parę lat, zatem na jej twarzy oparł spojrzenie nieco dłużej, by się upewnić, że to ona.
- Hej - powtórzył raz jeszcze przywitanie, tym razem kierując słowa do Herschel. - Kiedyś słyszałem, że modelki piją krew innych, młodszych, by zachować swoją młodość i dobry wygląd - rzucił luźno, taksując kobietę wzrokiem. - Do tej pory myślałem, że to ściema, ale... - urwał myśl, po czym rozłożył ręce na boki i pokręcił głową.
- Hazel, już wiesz, na kogo uważać - poinformował pół żartem, pół serio sąsiadkę, a w następstwie wyciągnął rękę do Harrego. - Blake - przedstawił się, poniekąd z wahaniem, bo nie wiedział, czy chłopak znał sprawę, wiedział, kim jest (i jeśli tak, to jak się w związku z tym zachowa), czy będzie miał u niego czystą kartę.

Miał ze sobą:
→ papierosy;
→ zapalniczkę;
→ sportowy zegarek, z kilkoma pożytecznymi gadżetami (ale bez funkcji dzwonienia, czy pisania wiadomości)

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściwie to nawet nie lubiła Halloween.
Ale długo nigdzie nie wychodziło, jakoś zwolniła. Od wyprowadzki od Westona, od tego gdy wszystko się skomplikowało - jakoś tak nieszczególnie była w imprezowym nastroju. Ale są takie dni w roku, gdy po prostu wypada wyjść, gdy nie chcesz uchodzić za dziwaka większego niż ci, którzy chodzili po ulicach domagając się słodyczy. Dlatego ostatecznie nie zmieniała żadnych planów i po kilku dłuższych momentach maszerowała przez opustoszałe pole namiotowe trzymając dłoń Thompsona.
Upiorne miejsce, więc doceniała jego chęć odwrócenia jej uwagi, chociaż miała wrażenie, że… tam wszystko dookoła chciało zwrócić jej uwagę. Raz za razem odwracała się przez ramię, bo wydawało jej się, że coś jej mignęło, ale nie. Gdy zerkała w tamtym kierunku, nic nie była w stanie zobaczyć. Aż ją ciarki przeszły.
- Nie jestem pewna, czy na to można być gotowym. Mam jakieś… złe przeczucia. - rzuciła to do Thompsona, to do Aviany, z którą też się przywitała lekkim skinieniem, uśmiechem i krótkim „Hazel”, bo skoro mieli tworzyć grupę to chyba powinni się poznać, chociaż odrobinę. Śmiesznie drgnęła, gdy na miejscu pojawiła się kolejna znana jej twarz. Nawet jeśli już nie mieszkali w tym samym sąsiedztwie - bo Hazel bardzo brzydko i bez żadnego ostrzeżenia po prostu się wyniosła. Spojrzała to na niego, to na Thorntonkę (!!!) I uśmiechnęła się pod nosem - Sugerujesz, że każdy tutaj będzie podejrzany i na każdego powinniśmy uważać? - uniosła brew, spoglądając na niego pytająco i nie przestając się uśmiechać. Przypadkowy dobór słów, czy może wręcz przeciwnie? Znów się zaśmiała, jej wyraz twarzy szybko się zmienił, a ona znów się rozejrzała, bo tak jakby coś… - Słyszeliście? - czy to tylko wiatr?

Zupełnie przypadkiem ma ze sobą:
- fiolkę silnych leków przeciwbólowych
- butelkę wody mineralnej
- wsuwki do włosów

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sporo z serwowanych na halloween atrakcji odbywało się w zamkniętych pomieszczeniach: maratony horrorów, prywatki z dynią w roli głównej, czy inne upiorne bale w odpowiednio udekorowanych lokalach. Kiedy więc Tottie wyczaiła możliwość zabawy na świeżym powietrzu, do tego jakaś znajoma polecała podobną atrakcję, w której brała udział w ubiegłym roku, Whitbread właściwie się nie wahała. Z tego co wiedziała Aura miała już inne plany, więc to również było jej na rękę i nie sprawiało, że czuła wyrzuty sumienia szykując się na zabawę w pojedynkę. Co innego, gdyby przedkładała swoją rozrywkę nad spędzenie czasu z marudzącą siostrą, która nie miałaby co robić w ten wieczór i jej jedyną atrakcją byłoby dokarmianie okolicznych dzieciaków, które by się dobijały z groźbami psikusa, jeśli nie nafaszeruje się ich cukierkami.
Miała świadomość, że dołącza do grupy obcych (tsa...) ludzi, co dodatkowo ją ekscytowało, bo ostatnio miała wrażenie, że obraca się ciągle w tym samym gronie, szczególnie jeśli chodzi o towarzystwo starszych - niż grupy przedszkolne i wczesnoszkolne - osób. Mimo to, by nie zostać od razu rozpoznaną (na co szanse były dwa razy większe mając identyczną siostrę bliźniaczkę) i chcąc dodatkowo podtrzymać tradycję przebierania się na halloween, założyła czarną maskę, ciasno związała włosy (to też kwestia praktyczna, żeby nie zaplątać się o wystające gałęzie i inne krzaczory) i była gotowa nie być sobą tego wieczoru, bo skoro się bawić - to na całego. Nie była jednak świadoma, że to może okazać się większym wyzwaniem, niż przypuszczała…
Gdy dotarła na miejsce, niemal od razu zobaczyła grupkę, która wydawała się składać właśnie z tych osób, które miały jej towarzyszyć tego wieczoru. Nie od razu rozpoznała sylwetki znajomych panów, ale kiedy podeszła bliżej była już (prawie) pewna, że to Harry - były Aury i, cholera, Blake. Chociaż może tak naprawdę nic nie jest tym, czym się wydaje?
Otwierała usta, by się przywitać, czy jakkolwiek wtrącić w rozmowę, ale ten dźwięk, ta prośba o pomoc, sparaliżowała ją na tyle, że jedyne co zdołała z siebie wykrztusić, to było potwierdzenie…
- Tak - odparła, przenosząc wzrok w stronę namiotu. - To chyba stamtąd? - Ręką wskazała kierunek, skąd wydawało jej się, że słyszy ten błagalny jęk.

Tottie ma przy sobie:
- klucze do domu z doczepionym breloczkiem-scyzorykiem (zawiera m.in. ostrze, pilnik, nożyczki oraz pęsetę) (o taki)
- plaster opatrunkowy do cięcia (1m x 8cm)

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odetchnęła z nieskrywaną ulgą, kiedy wokół zebrało się kilka osób. Nie kojarzyła twarzy chłopaka, ani dziewczyny, ale byli uśmiechnięci, więc wrodzona naiwność Aviany kazała jej wierzyć, że nie mogą mieć złych zamiarów. Zresztą po tym jak rozglądali się wokół - zwłaszcza brunetka, której imienia jeszcze nie poznała - wywnioskowała, że i oni nie mają zielonego pojęcia na co się zdecydowali. - Aviana - odpowiedziała, posyłając ku tej dwójce, która zdawała się być parą, a przynajmniej żyć w bliskiej zażyłości, uśmiech. Takie sztywne powitania nigdy nie były jej mocną stroną, to znaczy... raczej ciężko uznać ją za człowieka, który nie przepada za towarzystwem, ale dopiero po chwili w pełni się rozluźnia. Jeśli zaś zważać na okoliczności, w których przyszło im to zapoznanie, to mieli prawo wyglądać na nieco nieprzystępnych. Wszyscy - co do jednego. - Tak mi się wydaje - zwróciła się do Harrego, a później mimowolnie uczyniła krok w kierunku Hazel, jak gdyby wrodzona ostrożność kazała trzymać jej się dziewczyny. Girl power i inne bzdury. Jedynym, na którym zdawało się nie robić to wrażenia był Blake rozluźniający atmosferę. - Jesteś pewien, że nie mylisz modelek z wampirami? - zapytała wywracając oczami. - Rozumiem, że twoja rola, to bycie karkiem, który będzie dzisiaj podtrzymywał głowy? - jak doskonale pamiętała Griffith słynął z tego, że zawsze był opanowany. Patrząc na pozostałych uczestników - o nich nie dało się tego powiedzieć. Tak, o Avianie również. Prawdopodobnie wtrąciłaby coś jeszcze, ale w momencie, gdy jakiś dźwięk - zdecydowanie nie wiatr - przeszył pustą polanę, podeszła od nich też kolejna dziewczyna, której imienia nie znała. Przytaknęła zarówno Tottie[/i], jak i Hazel, nerwowo rozglądając się dookoła. - Zabawa się zaczyna? Nie wiem czy chcę sprawdzać co to było. Jestem w tej chwili w stanie wmówić sobie, że to sarna, dzik albo inna leśna wróżka - bądźmy szczerzy - nie zamierzała się wyrywać, uważała, że to zadanie dla mężczyzn, jeśli postanowią dokądkolwiek ruszyć. One co najwyżej mogły iść za nimi. Dlatego też decyzja, choć wywołująca lekkie wyrzuty sumienia, była łatwa - Aviana postanowiła czekać, aż ktoś coś zrobi (opcja 3).

[dice]d2 = 1967977442 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z góry wyszedł z założenia, że warto tych ludzi poznać. Dowiedzieć się jak mają na imię, wdać się w jakiś small talk, a później już tylko decydować czy będzie z nimi współpracować czy woli działać na własną rękę. Nie sądził jednak, że spośród ich piątki dwie osoby będzie tak dobrze znać, a jedynie pozostałe dwie będą tymi, na które z początku postanowi uważać i w miarę możliwości kontrolować każdy ruch. Okej, prawie każdy, bo jednak czekały ich zadania. Zadania do których podchodził z ogromnym dystansem, nie nastawiając się na nic, nie oczekując zbyt wiele. Oprócz tego, że jeszcze dzisiaj, za godzinę czy dwie, wróci bezpiecznie do domu.
Mimo to - a może lepiej powiedzieć, że właśnie dlatego - przedstawił się, uścisnął dłonie kolejno Aviany i Blake'a, którego absolutnie nie kojarzył, a nawet rzucił coś, co pozornie miało na celu tylko rozładować tą napiętą i nieciekawą atmosferę. Zdawał się też zignorować komentarz o modelkach pijących cudzą krew, ale w głowie zanotował już, że Herschel musi mieć coś z tym zawodem wspólnego. I - nie oszukujmy się - dało się to po niej poznać.
Ale kiedy ciszę przerwało rozpaczliwe wołanie o pomoc, przestało go interesować jakie relacje łączą tę dwójkę, skąd Hazel zna tego gościa i czy do ich grupy ma dołączyć ktoś jeszcze. Spojrzenie przeniósł w stronę namiotu, na który wskazała Tottie, i pośpiesznie, ale nie do końca dokładnie, omiótł wzokiem każdego z nich. – To powodzenia – rzucił do Aviany, wiedząc doskonale, że sam nie potrafiłby wmówić sobie, że to dźwięk jaki wydało jakieś zwierzę. – Trzeba to sprawdzić – czy może raczej - mam zamiar to sprawdzić? Zrobił nawet pierwszy krok do przodu, wychodząc przed swoją grupę, ale resztki zdrowego rozsądku kazały mu podejść do tego z dystansem (opcja 2). Nie wierzyć we wszystko co tutaj usłyszy, zachować spokój i zimną krew, bo to tylko zabawa. Halloweenowa zabawa.
Dlatego mimo, że chciał pomóc i sprawdzić do kogo należy ten głos, kolejne kroki stawiał powoli i spokojnie, poniekąd czekając na decyzję pozostałych.

[dice]d2 = 850421444 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Griffith od wyjścia z więzienia, nieszczególnie był fanem pojawiania się w miejscach publicznych, gdzie było grono osób, których nie znał, lub też znajomych, z pewnych powodów mających do niego awersję. Pójście na festiwal muzyczny tylko go w tym upewniło - że on i tłum ludzi, z mieszanką różnych charakterów i osobowości, to niekoniecznie dobre połączenie, bo zwykle znalazł się ktoś, kto startował do niego z pięściami. Z drugiej strony nie zamierzał biernie siedzieć w domu, a czas w dalszym ciągu przeciekał mu przez palce. Od zawsze był raczej osobą, która preferowała aktywne spędzanie czasu i zdobywanie nowych doświadczeń, a to bez wątpienia było jednym z nich.
- Jedno nie wyklucza drugiego - mruknął z cieniem uśmiechu, odpowiadając Herschel. Nie to, by wierzył w wampiry, duchy albo zjawy - choć to stanowiło clou wszelkich zabaw z okazji Halloween. - Później ci powiem, w jakiej produkcji wysnuto takie wnioski - dodał jeszcze, mając na myśli ten dziwny horror, Neon Demon, który leciał parę nocy wcześniej i skupił uwagę Griffitha, kiedy ten ponownie nie mógł spać. Finalnie nawet nie wiedział jak się film skończył, bo było niezaprzeczalnie sukcesem, skoro udało mu się zasnąć... choć pewnie reżyser ani scenarzysta by się z nim w tej kwestii nie zgodził.
- Rozsądniej będzie chyba nie ufać niczemu za bardzo - powiedział, pocierając dłonią kark i spoglądając na (byłą w takim razie :/) sąsiadkę. - A my... powinniśmy współpracować? Czy raczej i w grupach liczy się rywalizacja? - zapytał, spoglądając na każdego po kolei, włączając w to rudowłosą kobietę, która do nich dołączyła.
Aura? Tottie?
Na pierwszy rzut oka ciężko mu było ją rozpoznać i zdecydować, z którą z bliźniaczek będzie miał do czynienia, więc ostrożnie skinął go niej głową w ramach przywitania. Pewnie i tak prędzej niż później zda sobie sprawę z tego, którą Whitbread jest.
- Obawiam się, że podtrzymywać głowy będą prędzej dyby - rzucił w eter, gdzieś między wrzaskami w tle. - A może już to robią - dodał po chwili, nie panikując, bo jednak... byli na imprezie w klimacie halloween, tak? To nie mogło być nic naprawdę.
Wybrał opcję numer 2, równając się krokiem z Harrym, choć nie wydawało mu się, by faktycznie pomoc była komuś niezbędna.
...ale zawsze mógł się mylić.

[dice]d5 = 942635451 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Od początku miała złe przeczucie, które z każdą kolejną sekundą - zamiast ustępować - przybierało na mocy. Atmosfera panowała tu wszędzie dziwna, ciągle odnosiła wrażenie, że ktoś (lub coś) ich obserwuje i już sama nie wiedziała, czy tak faktycznie było, czy to tylko sama się tak nakręcała - wczuwając się w atmosferę halloween.
Teoretycznie też mogli po prostu postać pośrodku lasy w tych upiornych okolicznościach, porozmawiać o życiu, pasjach i o tym, że Seattle jest jednak wyjątkowo małe skoro na pięć osób większość była ze sobą w jakiś sposób powiązana, ale nie było im dane. Myślała, że się może przesłyszała, ale gdy jej współtowarzysze potwierdzili, że to nie tyle jej omamy słuchowe - aż przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz.
Krzyk. Prośba o pomoc? Inaczej nie można było tego zinterpretować.
Nie była typem supebohaterki, chociaż większość czasu z kimś takim właśnie spędzała i gdzieś tam w głębi duszy też tego pragnęła. Gdy Harry ruszył się z miejsca, stwierdzając, że „trzeba to sprawdzić” - nie pozostało jej nic innego jak ruszyć z nim. Dość szybko zrównała się z nim krokiem, a gdy krzyk stawał się coraz wyraźniejszy i już było wiadomo z którego kierunku dochodził - ruszyła przodem, gotowa udzielić niezbędnej pomocy. Nie miała odwagi zrobić kursów, zostać prawdziwym ratownikiem, ale odrobina zacięcia albo chociaż takiej wewnętrznej potrzeby udzielenia pomocy wciąż się w niej tliła. Ruszyła przodem, zupełnie nie wiedząc, czego się może spodziewać.

Wybrana opcja:
1. Pospiesznie udajesz się, aby sprawdzić kto woła pomocy i starasz się jej udzielić.

[dice]d5 = 905301165 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak bardzo skoncentrowała się na tych, którzy byli już na miejscu, że dopiero kiedy przystanęła nieopodal grupki, mogła rozejrzeć się po otoczeniu i poczuć klimat tego miejsca. Bywała na obozach (przeważnie sportowych) za czasów, gdy mieszkała w Renton, a jej rodzina była w komplecie. Nie bała się więc ciemności ani innych atrakcji, które mogły się przytrafić podczas takiego biwakowania oddalonego od cywilizacji, ale tu było inaczej… Widać, że organizatorzy zadbali o to, by czuć się nieswojo już na wstępie. Z drugiej strony były tu osoby, które znała, a do tego dziewczyny, które wyglądały sympatycznie, więc czy nie powinno być bardziej komfortowo?
I kiedy już oswajała się z tą myślą, Griffith wypalił z tym, żeby nie ufać niczemu za bardzo. Na chwilę zawiesiła na nim spojrzenie, uśmiechając się półgębkiem nieco złośliwie. W jego wykonaniu to brzmiało jak groźba! Odbiła spojrzeniem na Harrego, który najwyraźniej zamierzał ruszyć w tamtą stronę… przynajmniej przez chwilę.
- Chyba nie powinniśmy się rozdzielać - zasugerowała, chociaż nie była przekonana, czy dobrym pomysłem jest przemieszczanie się w grupie. Z drugiej strony podczas letniego festiwalu poleciała sama w płomienie i miało to opłakane (dosłownie) skutki, więc czy to nie była okazja, by zmienić swoje zachowanie? - Chodźmy razem to sprawdzić! - zaproponowała nie chcąc wybierać opcji olania sprawy, bo nie wybaczyłaby sobie gdyby kolejny raz komuś nie pomogła (wcale w tym nie pomagała obecność Blake’a!). Popatrzyła to na Avianę, to znów na Harrego. - Z tej odległości niewiele widać… - dodała, żałując, że nie wzięła ze sobą latarki, bo pewnie poświeciłaby w tamtym kierunku.
Widząc, że Hazel wysunęła się naprzód, Tottie także przyspieszyła, zachęcona reakcją kobiety. Pospiesznie udała się, aby sprawdzić kto woła pomocy i postarać się mu jej udzielić (opcja 1).
- Sprawdźmy z jaką dziką wróżką mamy do czynienia - rzuciła starając się, by brzmiało to lekko i beztrosko, jeszcze raz oglądając się przez ramię, by nawiązując (i odrobinkę modyfikując) słowa Aviany, posłać w jej stronę zachęcający uśmiech i gest ręką, by i ona dołączyła do tej ekipy porywającej się z motyką na słońce - choć w przypadku Whitbread, to raczej z kluczami na namiot...

[dice]d5 = 82030138 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Horror Camp
<div class="ds-tem4">Wanna play?</div></div><div class="tem-in"> Obrazek<br><br>
Z sekundy na sekundę robi się jakby ciemniej i chłodniej. Od strony jeziora nadciąga gęsta mgła, sunąc po ziemi niczym pozaziemska istota, sięgająca oślizgłymi mackami na oślep przed siebie. Z jakiegoś powodu każdy czuje mniej, lub więcej, niepokoju. Jakby niewytłumaczalne ukłucie zdenerwowania, nieprzyjemne napięcie.<br><br>

<b>Aviana</b></br>
Decydujesz się pozostać na swoim miejscu i poczekać na rozwój wydarzeń, utrzymując pozornie bezpieczny dystans. Zważając na to, że wszyscy ruszyli w stronę, z której dochodziło wołanie o pomoc, zostałaś zupełnie sama wśród ciemności i coraz głośniejszych odgłosów natury, która otaczała cię ze wszystkich stron. Jeżeli jeszcze nigdy nie wydawało ci się, że ktoś obserwuje cię z ciemności, to zawsze musi być ten pierwszy raz. Jeśli jednak znasz to uczucie - to rozpoznajesz je od razu. Na pewno mówisz sobie, że to irracjonalne. Pewnie uważasz, że to może jakieś zwierzę lub umysł płata ci figle. A jeżeli masz całkowitą rację, a twoje przeczucie jest prawdziwe?
W pewnym momencie odwracasz się i zauważasz wysoką i dobrze zbudowaną postać w białej masce, stojącą około dziesięć metrów przed tobą, częsciowo schowaną zza jednym z drzew. Prawdopodobnie postać trzyma coś w dłoń. Coś, co przez ułamek sekundy błysnęło, gdy skierowałaś w tamtą stronę światło swojej latarki.<br><br>

<b>Twoje opcje</b><br>
1. Sparaliżowana ze strachu stoisz dalej i nie możesz wydobyć z siebie żadnego dźwięku.<br>
2. Zbliżasz się do zamaskowanej postaci i zagadujesz ją, myśląc że to aktor lub inny uczestnik.<br>
3. Pospiesznie udajesz się do reszty grupy i informujesz ich co zobaczyłaś.<br>
4. Uciekasz w las, bezwiednie w stronę jeziora z krwi i kości. - w razie wybrania tej opcji przysługuje ci rzut jedynie kostką d2, której wynik zadecyduje o tym, czy w następnej kolejce trafisz do tematu z jeziorem, czy nie. <br><br>

<b>Blake i Harry</b><br>
Zbliżacie się swoim tempem w stronę osoby, która woła pomocy. nie spieszycie się i nie podchodzicie tak blisko, jak Hazel i Tottie. jak widać kobiety mają być może więcej empatii lub doświadczenia w takich sprawach.<br> <br>
Blake - w pewnym momencie zapadasz się po ziemię. Wygląda na to, że wpadłeś w pułapkę. Dół był wyjątkowo dobrze zakamuflowany i mimo, że niezbyt głęboki, to podczas upadku skręcasz sobie kostkę. Nie jesteś całkowicie unieruchomiony, ale wiesz, że ból będzie sprawiał dyskomfort przy chodzeniu.Nie jesteś w stanie sam się wydostać, więc czekasz na pomoc.<br><br>
Harry - w pewnym momencie widzisz jak Blake znika pod powierzchnią ziemi. Co robisz?<br><br>

<b>Twoje opcje</b><br>
1. Od razu ruszasz koledze na pomoc i starasz się go wyciągnąć na własną rękę.<br>
2. Ruszasz koledze na pomoc, jednocześnie wołając innych, aby również pomogli go wyciągnąć. <br>
3. Zwracasz uwagę na pozostałych, narazie nie decydując się na udzielenie pomocy koledze. - w tym przypadku musisz wyraźnie napisać na kogo z pozostałych zwracasz uwagę i w jaki sposób.<br><br>

Hazel i Tottie<br>
Ruszacie żwawo na pomoc i docieracie do, jak się okazuje, leżącej na ziemi młodej kobiety, ubranej w strój harcerski. Dziewczyna leży w nienaturalnej pozycji, a może tylko wam się tak wydaje? Wygląda na to, że jest poważnie ranna, bo jej kamizelka jest przesiąknięta krwią. Pewnie uważacie, że wygląda to wyjątkowo realistycznie i organizatorzy naprawdę się postarali? Tylko skąd ten słodkawy, odrobinę mdły zapach? Wyczułyście go w ogóle?
Pomóżcie mi, proszę — mówi dziewczyna, otwierając szeroko oczy, niczym śmiertelnie wystraszone zwierzę w potrzasku. — Coś poszło nie tak, to nie miało tak być. On tu jest… ja… proszę — mówiła szybko i niewyraźnie, jednocześnie zaczynając płakać <br><br>
Hazel - docierasz do dziewczyny jako pierwsza i wczuwając się w grę, starasz się w miarę spokojnie udzielić jej pomocy, jakby ona wcale nie udawała. W pewnym momencie masz jednak wrażenie, że coś tutaj nie gra. Czy kiedykolwiek widziałaś aranżacje, której w żaden sposób nie potrafiłbyś odróżnić od prawdziwego zdarzenia? Dziewczyna, która przed Tobą leży ma w końcu coraz słabszy puls. <br><br>
Twoje opcje<br>
1. Nie zauważasz, że ranna dziewczyna wcale nie udaje i zachowujesz się, jakby brała udział w grze.<br>
2. Orientujesz się, że dziewczyna naprawdę jest ranna i to bardzo poważnie, po czym informujesz innych, jednocześnie w pośpiechu starając się zatamować krwawienie.<br>
3. Strach cię paraliżuje, więc wycofujesz się, nie wiedząc co robić dalej.<br>
4. Zwracasz uwagę na pozostałych, narazie nie decydując się na udzielenie pomocy dziewczynie. - w tym przypadku musisz wyraźnie napisać na kogo z pozostałych zwracasz uwagę i w jaki sposób.<br><br>


Tottie - jesteś tuż za Hazel, również widzisz zakrwawioną dziewczynę i słyszysz jej słowa. Chcesz pomóc, ale w momencie, w którym pochylasz się nad ranną słyszysz świst, a potem Twoja czaszka wypełnia się silnym bólem, a Ty padasz na ziemię zamroczona. Wygląda na to, że w ciemności czai się ktoś, kto z olbrzymią siłą rzucił w ciebie kamieniem. Czekasz na pomoc. <br><br>


RZUTY KOŚCIĄ<br>
Każdy po napisaniu posta, w którym zawarł wybraną opcje, rzuca kością. Macie do wyboru dwa sposoby. <br><br>

1. Rzucacie kością d2 na powodzenie swojej akcji. Jeśli wypadnie 1, konsekwencje waszych działań zawarte w następnym poście MG bedą neutralne lub pozytywne, jeżeli wypadnie 2, negatywne lub katastrofalne. <br><br>

2. Rzucacie kostką d5 na powodzenie. Im większa liczba wam wypadnie, tym straszniejsze będą konsekwencje waszych działań! <br><br>

Następny post MG pojawi się 27.10 około godziny 21:00, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</div> </div> </div></div></table>
  • Kod rzutów kością d2
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d2[/dice]
<br>
  • Kod rzutów kością d5
<br>

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]
Ostatnio zmieniony 2020-10-31, 09:43 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Aviana nie podzielała ich optymizmu, spoglądała na zbierającą się grupę, która decydowała się na krok na przód. Ona nie zamierzała stąd pójść, to jak świadome pakowanie się w kłopoty - cokolwiek się tam działo, musiało stanowić część inscenizacji albo miało po prostu ich wystraszyć. I to skutecznie, przynajmniej w jej przypadku, bo już teraz pożałowała, że w ogóle zdecydowała się brać udział w jakiejś halloweenowej imprezie. W jej wieku preferowane chyba były nudne andrzejkowe zabawy, które ograniczały się do bezpiecznych czterech ścian, kiedy przez dziurkę od klucza przelewało się wosk z wypalonej świecy. - Naprawdę? - rzuciła w eter, bo chyba do żadnego z nich nie dotarły ich słowa. Nawet Blake i Harry byli mniej wyrywni i ostrożni w środkach, niż dziewczyny. Bohaterstwo nie oznaczało pójścia w żywy ogień, a racjonalnego przemyślenia wszelkich rozwiązań. Co prawda kiedy została tutaj sama - wciąż miała ich w zasięgu wzroku, nie odrywała oczu od majaczących w oddali sylwetek na wypadek, gdyby miała do nich dołączyć. Szczerze? Liczyła, że zaraz oni się tutaj pojawią na powrót, bo odgłosy natury w środku nocy były przerażające. Wszystko co się tutaj działo, a - o ironio - wcale nie działo się tak wiele, działało na wyobraźnię. Raz po raz zerkała to w prawo, to w lewo i w pewnym momencie dostrzegła kątem oka sylwetkę kogoś przebranego w białą maskę, skutecznie zakrywającą twarz. Najpierw uśmiechnęła się pod nosem, uznając to za idiotyczny dobór stroju, ale gdy jej oczom ukazał się połyskujący w blasku księżyca srebrny nóż, spięła się. Miała wrażenie, że im dłużej ona przygląda się postaci, tym ta zbliża się do niej, choć wcale nie ruszała się z miejsca. Nie kalkulowała, nie prowokowała, nie sprawdzała - pośpiesznie pobiegła w stronę, w którą oddaliła się grupa (opcja numer 3), by po chwili do nich dołączyć. Rozpędzona wpadła na plecy Hazel, nerwowo zerkając za swoje własne: - Tam za drzewami stoi jakiś świr z nożem w ręce - poinformowała wciąż patrząc w ciemny las za sobą. - To chore - o tyle, o ile przed piętnastoma minutami rozważała, że mogą się tutaj dobrze bawić, tak teraz już szczerze w to wątpiła. - Jezus, co do cholery? - w tym momencie dostrzegła też leżącą na ziemi dziewczynę nim dziewczyny zaczęły udzielać jej pomocy. Brak było też chłopaków, przynajmniej w odległości ramię-ramię.

[dice]d5 = 1556072515 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie wiedział czemu z początku w ogóle nie zwrócił uwagi na... no właśnie, na kogo? Aurę czy Tottie? Bo to, że rude, tak charakterystyczne włosy należały do jednej z nich było wręcz oczywiste - nawet jeśli twarz, którą kiedyś widywał tak często, na dodatek czasem podwójnie, zakrywała czarna maska. Przez dłuższą chwilę nie spuszczał z niej wzroku, próbując rozpoznać z jaką z bliźniaczek dzisiaj ma do czynienia, w międzyczasie zgadzając się kiwnięciem głowy na jej propozycję. Tak. Nie powinni się rozdzielać.
A jednak już zaraz, dosłownie chwilę później, właśnie to zrobili. Z ulgą odetchnął kiedy Hazel dorównała mu kroku, nie wyrywając się do przodu, i już miał coś powiedzieć gdy... – Haz! – trochę jakby krzyknął, trochę jakby warknął, wyciągając w jej stronę rękę by - co było przecież tak przewidywalne - wstrzymać ją przed pochopnym działaniem. Niestety nieskutecznie, za wolno, w momencie gdy ona była już daleko z przodu, przed nimi, biegnąc w stronę głosu wołającego o pomoc. Czemu więc za nią nie pobiegł? Czemu tym powolnym, zdystansowanym krokiem został w tyle z Griffithem?
Może właśnie po to, by widzieć jak ten wpada do dołu?
Soczyste kurwa wyrwało się z jego ust i w pierwszej chwili nawet zdecydował się podejść, zobaczyć, sprawdzić i mu pomóc, jeśli tej pomocy by potrzebował. Ale nie mógł. Nie mógł pozwolić sobie na to, że sam zaraz znajdzie się obok albo w drugiej, takiej samej dziurze, zostawiając Hazel samą. Wycofał się więc, robiąc dla pewności krok do tyłu a nie przodu, nie kusząc losu, i dopiero z bezpiecznej w jego przekonaniu odległości krzyknął do Blake'a: – Coś Ci jest? – nie miał w końcu pojęcia czy dół jest głęboki, czy Griffith jak tylko wstanie sam da radę z niego wyjść. Żeby to sprawdzić dopiero po chwili zrobił kilka powolnych i wyważonych kroków w jego stronę, zatrzymując się w miejscu z którego zdołał dostrzec jak bardzo ktoś się postarał, żeby któreś z nich tam wpadło. I że nie, nie ma opcji, by Blake sam stamtąd wyszedł. – Kurwa. Dobra stary, słuchaj, ja zaraz wrócę – dorzucił jeszcze, dokładnie w tym samym momencie w którym tuż obok przebiegła Aviana.
I właśnie wtedy poczuł, że coś tu jest nie tak.
Ale no właśnie - Hazel. Gdzie ona do cholery była? Wzrokiem podążył za oddalającą się sylwetką brunetki i idąc w jej ślady, już nie zwracając uwagi na to czy po drodze nie ma kolejnych takich pułapek, podbiegł do dziewczyn, od razu stając u boku Butler (opcja 3). – Haz, on tam wpadł. Ktoś tu kurwa wykopał wielki dół i Blake tam wpadł – wymamrotał, spojrzeniem omiatając twarz Hazel, ciągle patrzącej na... – Co jest? – w świetle latarki dostrzegł wreszcie leżącą na ziemi dziewczynę, a zaraz potem krew, tak realistyczną, że prawie sam dał się na to nabrać. – Nie, to już nie jest nawet śmieszne – i, co najlepsze, kończąc to zdanie sam się głośno zaśmiał, wypełniając tym gorzkim śmiechem ciszę jaka nagle między nimi zapadła.

[dice]d5 = 1538243109 [/dice]

autor

Zablokowany

Wróć do „Horror Camp live”