WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

##

Nie miała za dobrego okresu. Ostatnio wiele się sypało, jeszcze więcej poddawała w wątpliwość. Najpierw cała sytuacja z Falconem, potem wyjazd z Orlando, jeszcze w międzyczasie straciła przyjaciela, na rzecz jakichś dziwnych, niewyjaśnionych spraw. Nie rozumiała co się działo, miała wrażenie, że oddalają się wszyscy od siebie, a potrzebowała zarówno Harry'ego, jak i Donnę i Shahruza, nie wspominając już o tym cholernym Ferreiro, który zaburzył cały ekosystem w ostatnim czasie, wyskakując jej również z jakimś "kocham Cię". Kto kochał i zaliczał inne panny, tego nie potrafiła zrozumieć. I na domiar złego, miała problemy ze zleceniodawcą. Nie od dziś, jej najbliższa paczka, wiedziała, że Princia to nie tylko grafik, ale też mózg i komputerowiec, no i ktoś, kto umiał połączyć kropki powiedziałby, że pewnie i nie zajmuje się tylko rysowaniem. Jednak nie chcąc nikogo martwić i w ciągać w bagno, w które się pakowała, po prostu udawała, że jest wszystko okej.
A było dalekie od okej.
Dlatego też, tego dnia, a raczej wieczora, zjawiła się pod mieszkaniem Hale'a, w jednym, konkretnym celu. I nie było to zaliczanie swojego byłego chłopaka, bo z tego to już oboje wyrośli. Potrzebowała coś, co wiedziała, że znajdzie u niego. Nie alarmując tym samym Orlando. - Shahz, wiem, że tam jesteś, otwieraj młotku - zapukała kilka razy, gdy nie odpowiadał na dzwonek. W jego przypadku nawet by się nie zdziwiła, gdyby był zepsuty. Czekała jeszcze tak może z minutę, gdy w końcu książę postanowił otworzyć. Obrzuciła go spojrzeniem, od nieogarniętej fryzury, przez wyraz na twarzy po całe ciało i weszła do środka, cmokając go w policzek. - W końcu - brawo, mogła tam tkwić latami w sumie, nie? - wiem, że masz gdzieś skitrane zioło, więc się podziel. Oddam Ci hajs. I reszta ma o tym nie wiedzieć - zmrużyła oczy, bo nie chciała, by miała Harry'ego na głowie, a już na pewno nie Falcona, którego szlag by trafił, gdyby usłyszał, że wpadła do Hale'a na spalenie skręta. Mniej problemów, zwłaszcza, że Pri nie oddawała się "takim przyjemnościom" często, prawie w ogóle. - Serio, potrzebuję dziś z Tobą pochillować, a kto jak nie Ty? - uśmiechnęła się uroczo, może tak go namówi?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#12 On też nie miał za sobą najlepszych dni. Ostatnie spotkanie z Aimee trochę wybiło go z równowagi, przez co pił i palił może nieco więcej niż zazwyczaj, ale czy to w jego wykonaniu było aż tak dziwne? Ponoć był młody, ponoć korzystał z życia, a tymczasem siedział w domu i zamartwiał się siostrą, która pieprzyła się z jakimś powalonym dilerem, typem spod ciemnej gwiazdy. I jasne, pewnie nie powinien przejmować się aż tak, w końcu Aimee była dorosła i mogła robić, co chciała. Tylko że... no właśnie, tylko że co? Jego myśli były irracjonalne jak nigdy wcześniej i pędziły z szybkością, której sam nie rozumiał. Z jednej strony zdawał sobie sprawę z tego, iż była panią swojego życia i mogła układać je sobie tak, jak tylko zapragnęła, ale z drugiej nie mógł pogodzić się z tym, że sama to sobie robiła. Że, chociaż miała tyle lepszych możliwości, zadawała się z kimś takiego pokroju. Czy z tego w ogóle mogło wyjść coś dobrego?
Usłyszał dzwonek do drzwi, ale nie od razu podniósł swoje szanowne cztery litery z łóżka. Myślał, że może to ktoś do Emmetta - Wandy akurat nie było (no, gdyby była to po mieszkaniu zdecydowanie nie roznosiłby się ten charakterystyczny zapach marihuanen), ale jego przyjaciel często zapraszał jakichś kolegów, którym nie wstydził się pokazać tej meliny. Logicznie pomyślał więc, że spodziewał się gości. Kiedy jednak pukanie nie ustąpiło, a on usłyszał jakieś krzyki zza drzwi, westchnął ciężko i wreszcie się podniósł. Jeśli ktoś tam wrzeszczał to prawdopodobnie jednak do niego.
Pri była chyba ostatnią osobą, jakiej się spodziewał. Prędzej podejrzewałby o taką wizytę Donkę czy Vi, ewentualnie mieszkającą piętro wyżej Pinkie, której akurat zabrakło cukru. Przed oczami ujrzał jednak Thompson, na widok której aż uniósł brwi ze zdziwienia. W sumie dawno się nie widzieli.
- Y, hej? - przywitał się, kiedy Princia bezceremonialnie weszła do środka i oznajmiła mu cel swojej wizyty. O tyle dobrze, że chociaż buziaka dostał w ramach rekompensaty. Nie wiedział jeszcze co prawda, czy to wystarczy, ale... No dobra, kogo chciał oszukać? Nigdy nie wyzbył się swoistej słabości do jej osoby.
- Masz szczęście, że jesteś ładna i cię lubię. - Przewrócił oczami, po czym wskazał gestem ręki, aby poszła za nim: - Chodź, akurat sobie palę. - Ostatecznie stwierdził, że jej towarzystwo mogło mu się przydać. Potrzebował czegoś, co zajęłoby jego myśli. - Co tam? Wszystko gra? - zapytał, kiedy znaleźli się już w jego pokoju i obdarował ją krótkim, uważnym spojrzeniem. Od razu zaczął grzebać po szufladzie, z której wyciągnął jakiegoś zagubionego skręta, i od razu jej go podał. W komplecie z zapalniczką.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Najwidoczniej oboje nie mieli dzisiaj kompletnie pomysłu co ze sobą zrobić. Pewnie nie tylko dziś, ale to można pominąć, by nie dołować się bardziej. Ona zamartwiała się swoimi sprawami w "pracy" i trochę pewnie sytuacją z Falconem, a on martwił się o swoją siostrę, co było całkowicie uzasadnione. Sama chyba by laske do rozumu przemówiła, bowiem na cholerę ona w ogóle wchodziła w związek, czy też seks bez zobowiązań z dilerem. Nie, żeby Princia sama przyjaźniła się z Orlando, ale ona nie miała nic pojęcia o tym, co robił chłopak po godzinach i poza tym, nie rozkładała przed nim nóg. Mogła liczyć na Blooma w każdej sytuacji, był dla niej ważny, a ona dla niego. W przeciwieństwie pewnie do Aims i tego jej fagasika, choć historii Pri nie znała. I może to i lepiej. Jeszcze by go wystalkowała i zablokowała mu wszystko w ramach małej zemsty z ramienia Shahruza.
Na całe, jego, szczęście odebrał. A raczej otworzył jej drzwi, bo pewnie Princia by je wyważyła i jeszcze w swojej melinie musiałby naprawiać coś, co nie było wcale takie tanie. - No hej, hej, wyglądasz jakbyś zobaczył ducha - zaśmiała się, wytykając język i zatrzymując czubek gdzieś między zębami, przyglądając się nieogarniętemu chłopakowi. Wiedziała, że nie będzie na nią zły. Nawet jeśli nie spotykali się tak często jak kiedyś, każde miało swoje własne życie i na dodatek pewne sentymenty mogły działać niekorzystnie na ich przyjaźń. Była zbyt urocza, by się gniewał, a ona też długo nie mogła się złościć na tego głuptasa. W końcu, to właśnie do niego przyszła w potrzebie, nie do przyjaciółki, nie do brata, nie do kogoś innego. Choć rozmawiać pewnie za wiele nie będą, to byłoby amebiczne gadanie. - Oczywiście, że mnie lubisz, spróbowałbyś nie - skrzywiła się, bo hej, jak mógłby inaczej. Niegdyś to nawet za bardzo się lubili. Wymieniali pocałunkami i uwagami na temat ciał bez ubrań, także... wątpiła, by w materii "lubienia" wiele się zmieniło. Tylko forma. - Super - klapnęła na kanapie, odbierając od Shahruza skręta i rozpalając go momentalnie. Potrzebowała się rozluźnić. - Nie bardzo, a u Ciebie? Nie wyglądasz na wyspanego - mruknęła cicho - raczej spiętego, wszystko ok? Wiesz, że jak masz problemy to wal - mogli na sobie polegać, nie ważne gdzie i kiedy, nie ważne co. Princia zawsze była dla najbliższych.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnął się blado na jej komentarz. Tak jakby trochę zobaczył ducha, bo w sumie trochę długo się nie widzieli. Oboje mieli jakieś swoje sprawy, oddzielne prace i jedyne, co ich łączyło, to przynależność do jednej grupki przyjaciół, która i tak już ledwo się trzymała. Pieprzona dorosłość.
Przewrócił oczami, słysząc jej słowa. Co za skromność.
- No, są takie gorsze momenty… – zaczął zagadkowo, jakby zaraz faktycznie miał jej wyznać, że chwilami jej nie trawił. – Na przykład jak wychodzisz na dobrą imprezkę beze mnie. – To akurat było serio słabe z jej strony, żeby tak zapominać o swoich najlepszych przyjaciołach na rzecz zabawy. Mimo to, jak już zostało ustalone, miał do niej zbyt wielką słabość, aby kontynuować tę grę.
Pewnie zanim klepnął sobie obok niej, poszedł jeszcze do kuchni i wyciągnął z lodówki jakąś colę, bo chociaż gospodarzem był przednim, jego półka z jedzeniem jak zwykle świeciła pustkami i musiał podebrać butelkę z zapasików Emmetta, aby czymkolwiek Princię uraczyć.
- Sory, nie mam nic do żarcia. Może Wanda wróci przed gastrofazą to nam coś zrobi. – Thompson pewnie miała już okazję poznać jego specyficzną współlokatorkę, bez której umiejętności kulinarnych Shahruz prawdopodobnie już dawno by zginął. – A jak nie to coś zamówię. – O tyle dobrze, że akurat jeszcze miał trochę na koncie.
Postawił na stoliku obok kanapy colę i dwie szklanki, a potem usiadł obok niej, odchylając głowę na oparcie kanapy.
No też tak trochę chujowo – przyznał, nie owijając w bawełnę. I tak nie mógłby jej oszukać, bo przecież wszyscy wiedzieli, że w normalnych okolicznościach był skończonym śmieszkiem heheszkiem, a tutaj… no, dzisiaj jakoś nie czuł się na siłach, żeby żartować. – Znaczy, to nic takiego – zaczął, bo przecież to nie tak, że miał problemy z policją czy dowiedział się o jakiejś śmiertelnej chorobie; swojej czy kogokolwiek innego. – Mam trochę problemy z Aimee. W sumie nawet nie wiem czy się pokłóciliśmy, czy nie. Ale było małe spięcie, bo umawia się z jakimś dilerem, paskudny typ. – Skrzywił się lekko. – Powiedz mi, kurwa, co laski w takich widzą? – Serio, może ona była w stanie jakoś mu to rozświetlić, bo sam zupełnie tego nie ogarniał.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie moja wina, że nie umiesz używać telefonu - prychnęła cicho - jakbyś odbierał, to wychodziłabym z Tobą na imprezki częściej, bo przynajmniej bym wiedziała skąd Cię zgarnąć - tak, to wcale nie było kłamstwo i dobrze wiedział, że miał problemy z użytkowaniem swojego telefonu. Z nim to gorzej, jak do papieża, serio. Ale druga strona medalu byla taka, że ostatnio sporo czasu spędzała z Falconem. Otworzyła serce dla kogoś, kto po raz kolejny znikał jej z życia. Miała dość tego rollercoastera, chciała się zakochać z wzajemnością, a nie zastanawiać się kiedy do niej wróci, kiedy sobie o niej przypomni, ale chyba serce nie sługa. Dlatego też postanowiła zapomnieć, chociaż raz. Przy boku przyjaciela, ze skrętem w ustach. - Następnym razem po prostu odbierz, albo nie wiem.. będę Ci słać gołębia - zaśmiała się cicho, bo takie wiadomości mogłyby bardziej do niego dotrzeć. Data, miejsce i na pewno by się spotkali.
- Spoko, mam na uber eats jakieś kupony do wykorzystania, zamówimy coś - podziękowała za colkę i upiła dwa łyki. Najwyżej odkupią Emmettowi jakąś zgrzewkę czy coś. Jeśli bardzo się będzie czepiał. - Pewnie byś bez Wandy zginął, co? - Zaśmiała się cicho - powiedz mi, łączy Was coś, czy może tylko jesteście ziomkami? - I wcale nie pytała, bo była zazdrosna, czy coś w ten deseń. Była tylko ciekawa, jak to jest mieszkać z kilkoma osobami. Sama miała współlokatora, do którego niegdyś miała słabość, ale Asher szybko zniknął z jej życia, gdy sprawy się między nimi skomplikowały. Po tym już nie zamieszkała z nikim, a już na pewno nie z kobietami. Spojrzała jednak na Shahruza, który niestety nie był w najlepszej formie. To się dobrali dzisiaj, nie ma co. - Okeej... co jest? - Nie wierzyła w zapewnienia, że to nic takiego, ale musiała usłyszeć coś więcej i gdy dowiedziała się, że chodziło o jego siostrę westchnęła ciężko. - Nie wiem, serio nie wiem, Hale - westchnęła, zapadając się w kanapie i zaciągnęła się skrętem - chcesz bym go prześwietliła? Albo nie wiem, zniszczyła życie kilkoma kliknięciami? Będzie zbyt zajęty ogarnianiem syfu, by się z nią spotykać - uśmiechnęła się wrednie, ale delikatnie, bo jednak wciąż pozostawała grzeczną dziewczynką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prychnął cicho. Przecież umiał używać telefonu! Pisał smsy i od czasu do czasu nawet odbierał, gdy ktoś do niego dzwonił. A to, że przyjaciele śmiali się z popełnianych przez niego literówek to już inna sprawa. Oni w ogóle chyba nie zdawali sobie sprawy z tego, jak bardzo takie śmieszki-heheszki mogły ranić, chlip.
- Żebyś jeszcze chociaż dzwoniła! – zarzucił jej dramatycznie, bo przecież nie byłby sobą, gdyby nie odparł tego chamskiego ataku. Jeśli już spotykali się w jakimś klubie to za pomocą przypadku, kiedy już oboje byli nieźle nawaleni i ledwo się rozpoznawali. Klasyk.
Niby Shah też przyjaźnił się z Falconem, ale w gruncie rzeczy istniało między nimi jakieś niewypowiedziane napięcie, więc nie było mu specjalnie przykro, gdy Ferreiro znów przepadł jak kamień w wodę. Hale był pewien, że gdziekolwiek teraz był, świetnie sobie radził, a sam przynajmniej nie musiał się denerwować, widząc go obok Princii. Bo chociaż nic już między nimi nie było, i tak nie podobało mu się patrzenie na kręcących się blisko niej typków.
- Kurwa, chciałbym mieć gołębia – westchnął, a potem spojrzał na nią zupełnie poważnie: - Mówiłem ci, jak kiedyś uratowałem gołębia? Miał złamane skrzydło i siedział w pokrzywach. Wyciągnąłem go tymi rękami! – Zamachał jej przed oczami swoimi dłońmi. – I nazwałem go Filip. Ale nie wiedziałem co z nim zrobić, więc oddałem go jakiejś organizacji, która pomaga ptakom – to powiedziawszy, zaśmiał się głupio, bo, hehe, nie wiadomo przecież jakie ptaki miał na myśli. A tak poważnie to historia o Filipie jest prawdziwą historią, która zdarzyła się w moim życiu. Nigdy go nie zapomnę.
- No Wandzia jest jak miód dla duszy – stwierdził poetycko i przysięgam, chyba żadna dziewczyna nie dostała od niego nigdy takiego komplementu. A mimo to, słysząc kolejne pytanie Viper, parsknął śmiechem i pokręcił głową. – Kurwa, ty kiedykolwiek ją widziałaś? Ona ma z sześćdziesiąt lat – powiedział, jakby to wszystko tłumaczyło. – No i zdecydowanie nie jest milfem – dodał po chwili z rozbawieniem. Wandzia była najważniejszą kobietą w jego życiu, ale zdecydowanie nie w takim sensie.
Nachmurzył się nieco. Nawet Thompson nie potrafiła odpowiedzieć mu na jego największą zagwozdkę życiową, a jak nie ona to kto?
- Nie, wyjebane w niego. – Wzruszył ramionami. – Doceniam chęci, ale nie babraj się w gównie. Szkoda na tego chuja czasu. – Zresztą nie chciał, żeby później Viper wpadła przez niego w jakieś kłopoty. – No, a co u ciebie? Też masz minę jak blobfish. – Mimo to była piękna, ale Shah wolał, kiedy się nie zamartwiała.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- No przecież czasem dzwonię, nie dramatyzuj! Mówiłam byś kupił inny telefon, jakiś przynajmniej co działa albo ma większe klawisze - westchnęła ciężko, bo przecież oni wszyscy chcieli dla niego jak najlepiej! A to, że nie doceniał, to już wina samego chłopaka. Co do Falcona, no niestety tak to bywało. Oczywiście, starała się ignorować to napięcie między nimi i fakt, żeby nie być taka obvious przy Ferreiro, ale czasem podczas imprezy pozwalała sobie na więcej z chłopakiem na oczach Shahruza. I niby nie powinno być jej głupio czy źle, rozstali się w normalnych warunkach, wciąż się przyjaźnili, ale sama czuła zazdrość, gdy jakaś panienka się obok niego kręciła. Po prostu chciała dla bruneta najlepiej, jednocześnie podtrzymując wszystko, co udało im się zbudować w tej relacji. I za nic w świecie nie chciała, by się kłócili. Bycie powodem sprzeczek było po prostu idiotyczne.
- Domyślam się - zaśmiała się pod nosem - ale wiesz, że one śmierdzą i wszędzie walą kupy? - Spojrzała na przyjaciela uważnie, bo chciała go jakoś odwieźć od pomysłu posiadania brzydkiego ptaka, który nasra mu jeszcze na łeb. - Hm.. to miło z Twojej strony. Nie sądziłam, że jesteś taki pro zwierzęcy i ratujesz ptaszki - uśmiechnęła się ciepło do Hale'a. Choć historia smutno się skończyła dla chłopaka, to pewnie przynajmniej gołąb był zadowolony, mogąc latać nad ludźmi i srać im do gofrów - teraz ode mnie historia prawdziwa, bo mojej psiapsi kiedyś tak się stało. Szkoda max tego gofra bo był taki bogaty, nie bieda z samym sosem karmelowym, czy coś. - I nigdy nie widziałam, skąd mam wiedzieć, gadasz tylko o niej tak, jakbyś ją wielbił i laska miała super cycki i długie nogi! - Zaśmiała się i pociągnęła mocno ze skręta, wypuszczając obłoczek kilka sekund później nad swoją głową.
- Wiesz, że to dla mnie nie problem. W gorszym gównie się babrałam, a jeśli to by pomogło i chociaż sprawiło, że ona przestanie się z nim zadawać - to luz - wzruszyła ramionami, bo co jej szkodzi, okej? - Mhhm.. blobfish mówisz - wywróciła oczami - nie wiem.. w sensie, jakoś tak - westchnęła ponownie, tym razem jednak ciężej. Sama nie wiedziała co może powiedzieć, czego nie i chyba postanowiła jeszcze trochę to przetrzymać. - Chciałabym być szczęśliwa, wiesz? Widzę jak inni znajdują sobie swoje pieprzone połóweczki i jak srają tym szczęściem na prawo i lewo i też bym tego chciała - a tymczasem, miała znów złamane serce. Dlatego spalała się tutaj, bez wiedzy kogokolwiek, mając nadzieję, że przynajmniej na moment zapomni o Falconie, życiu, swoich nieudanych wyborach i fakcie, że znów zostawała sama. Bo tak, czuła się samotna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Czy ty wiesz ile w tym kraju zarabiają barmani? – jęknął dramatycznie, chociaż prawda była taka, że gdyby nie przepierdalał hajsu na głupoty to spokojnie mógłby sobie kupić jakiś telefon przeznaczony specjalnie dla starych ludzi, taki z wielkimi klawiszami. – Czysty wyzysk, ja ci mówię. – No przecież nie byłby sobą, gdyby nie zrobił z siebie największej ofiary, przy okazji odciągając jej uwagę od problemu, jakim była jego niechęć do pisania normalnych, poprawnych słów.
No sytuacja między nimi była trochę poryta, ale chyba wychodziło im na lepsze, gdy o tym nie rozmawiali i po prostu zachowywali się jak dwójka przyjaciół, między którymi nigdy nie pojawiło się nic więcej. Co i tak nie zmieniało faktu, że ilekroć Falcon zaczynał się wokół niej kręcić, a ona nie miała nic przeciwko temu, Shahruzowi średnio się to podobało. Tłumaczył to sobie w taki sposób, że po prostu nie uważał Ferreiro za kogoś godnego jej głupiego tyłka, o.
- My też śmierdzimy i walimy kupy – zauważył logicznie. Gołębie po prostu nie były na tyle inteligentne, aby nie srać gdzie popadnie, ale… - Nauczyłbym go korzystać z kibla. - …Shah na wszystko miał rozwiązanie. – No, ratuję – pokiwał głową stuprocentowo poważnie. – Nie tylko takie ptaszki. – I roześmiał się, bo tylko czekał na to, żeby móc znaleźć w rozmowie jakiś durny podtekst. Cały on. – Cycki to ma w chuj wielkie akurat, chyba miseczka F. – Co prawda stronił od przebierania w wandzinym praniu, ale tak mówiło jego amatorskie oko.
Znowu wzruszył ramionami. Gdyby poprosił ją o taką przysługę, to jednoznacznie świadczyłoby o tym, że przejmował się tym całym Drew bardziej, niż na to zasługiwał. A przecież nie powinien. Jeżeli ktoś miał się martwić to tylko Aimee, bo to ona miała źle na tym wyjść.
- Nie sądzę – przyznał niechętnie. – Jest w niego zapatrzona jak w obrazek, więc choćbym poprosił Wandę, żeby poświadczyła o jego kolaboracji z Putinem, prawdopodobnie nic by do niej nie dotarło. – Szok, że w ogóle wiedział, kim był Putin. – O nie, Pri – jęknął na brzmienie jej słów. – Nie potrzebujesz nikogo, żeby być szczęśliwa. – Kiedy zrobił się z niego taki coach w sprawach emocji? – Fajnie jest się dzielić z kimś swoim szczęściem, fakt, ale oczekiwanie, że przyjdzie ktoś, kto cię uszczęśliwi jest jak oczekiwanie, że paczka Laysów będzie cała pełna czipsów, a nie powietrza. – Paulo Coelho, na jakiego nie zasługujemy. – Ale jak ci smutno to może zainstalujemy ci Tindera? – zaproponował, mimo że na samą wzmiankę o tym poczuł się jakoś bardziej chujowo, o ile to w ogóle było możliwe.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- A czy Ty wiesz, że gdybyś choć raz określił się co chcesz na urodziny, to kupiłabym Ci ten telefon? - Wywróciła oczami, bo Princia miała w zwyczaju obdarowywać przyjaciół prezentami na różne okazje i nie zważała kompletnie na cenę. Może to chodziło o to, że jej rodzina miała dobrze z kasą, a może to dlatego, że Thompson sama zarabiała całkiem dobrze - legalnie i nie. Ale każdy radził sobie jak może. Nawet Shahruz. - Jezus... przypomnij mi, co ja w Tobie kiedyś widziałam? - Walnęła się w czoło i jęknęła głośno. Potrzebowała chyba jakiejś rewizji swoich czynów i zachowania, bo miała wrażenie, że popełniała tylko same błędy. A tak na serio, czasem nie rozumiała, jak można być tak bezpośrednim. Okej - sama mistrzynią subtelności nie była i chyba dlatego Harry ostatnio jej tak nie lubił, choć zawsze byli razem, choć zawsze byli po swojej stronie i uwielbiali się jako rodzeństwo. Kilka słów za dużo, a ten już walił jakieś fochy, mimo iż Viper potrzebowała brata jak nigdy, zwłaszcza, gdy miała złamane serce. Ale cóż. - Nie wiem jak Ty, ja się myję i ładnie pachnę, a co do fizjologii - nie jesteśmy jak gołębie, no nie porównuj nas do tego - skrzywiła się, patrząc na niego z boku. - Siebie nie umiesz nauczyć korzystać z telefonu, a jego chcesz z toalety? Ciekaweeee - zaśmiała się i pokręciła głową z niedowierzaniem. Musiała chyba jeszcze zapalić, bo nie ogarniała tematu. Albo była zbyt zblazowana już, by domyślić się o co tutaj chodziło. - Chyba nie chce gadać o jej cyckach - zaśmiała się cicho i sięgnęła po colkę, bo chyba to jej wyciągnął, czy też inny napój, bo zaschło jej w gardle. Bynajmniej nie od myślenia o Wandzie, ok.
Obserwowała go spokojnie, może i miał rację, ale to nie znaczyło, że nie czuła się bardziej samotna niż kiedyś. Orlando miał kłopoty, ich paczka się rozpadała, Falcon zniknął z miasta łamiąc jej kolejny raz serce na małe kawałeczki - potrzebowała chyba ucieczki, potrzebowała czegoś nowego, a nie utartych schematów. - Nie czuję się najlepiej w Seattle, Shahz - położyła głowę na jego kolanach przymykając oczy. Ziółko zrobiło swoje.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prychnął i pokręcił głową. Wyglądał na półgłówka i nigdy się z tym nie krył, ale miał też swoją dumę i raczej nie przyjąłby od niej takiego prezentu. Nawet mimo tego, że wiedział, iż zarówno ona, jak i reszta jej rodzinki, dobrze radzili sobie finansowo.
- Możesz mi na kolejne urodziny kupić takiego czerwonego Samsunga z klapką, on miał fajne gry. – Rozmarzył się na wspomnienie kilku pierwszych lat swojego amerykańskiego dzieciństwa. W Iranie takich cudów nie było. – Ale nie będę z niego pisać smsów, bo numeryczna klawiatura to jakieś gówno – zaznaczył od razu.
Uśmiechnął się na widok jej reakcji. Cel osiągnięty! I tu nawet nie chodziło o jego bezpośredniość – walenie kup było sprawą fizjologiczną, a więc dotyczyło wszystkich i Shahruz naprawdę nie rozumiał, dlaczego większość ludzi traktowała to jako temat tabu.
- No nie wiem, jest dużo możliwości – stwierdził nieskromnie, po czym zaczął jej wyliczać na palcach: - Niesamowita uroda, humor wysokich lotów, godna pozazdroszczenia inteligencja, przejmująca szczerość, ogromna troskliwość. – A potem zaśmiał się, bo jej mina pewnie wyrażała głębokie powątpiewanie. Przynajmniej miał nadzieję, że chociaż trochę poprawił jej humor. – A tak serio to może lubiłaś to, że ze mną zawsze się rozwijałaś, bo moje smsy wymagały od ciebie ciągłego doskonalenia sztuki domysłu. – Wow, ale ubrał to w słowa! Jeszcze chwila a jakimś poetą zostanie czy irańskim Paulo Coelho, nie ma co.
- No, uważaj. Zaraz cię powącham i zrobimy test. – Pod pachą na przykład na pewno nie pachniała kwiatuszkami, zagiąłby ją. – Oesu, ale jesteś anty-gołębica – westchnął. Wyglądało na to, że musiał szukać sojuszników gdzieś indziej, bo Pri nie miała serca dla tych pięknych szczurów powietrznych. – To nie ma związku – stwierdził uparcie, bo tak po prostu mu pasowało. Faktycznie słabo szło mu wykonywanie nawet najbardziej podstawowych czynności i nie miał żadnego doświadczenia w dydaktyce, ale hej, może akurat trafiłby mu się super inteligentny gołąb?
Uśmiechnął się lekko, tym razem już bez rozbawienia, słysząc jej kolejne słowa. Zasiały w nim jakąś niepewność – nagle wydało mu się, że przez to zdanie chciała dać mu do zrozumienia, że rozważała zostawienie tego miasta za sobą i rozpoczęcie wszystkiego na nowo i… nie wiedział, czy czuł się okej z perspektywą jej utracenia. No bo w porządku, niby nie było już między nimi nic romantycznego, ale w pewien sposób i tak była dla niego ważna, jeśli nie ważniejsza niż jakakolwiek inna dziewczyna, o czym świadczył sam fakt, że nieświadomie porównywał je wszystkie do niej właśnie.
- Hmm… – mruknął, przeczesując jej włosy dłonią. – Chciałabyś gdzieś pojechać? Na jakąś wycieczkę? – zapytał, odchylając głowę do tyłu. – Czy… wolisz jakby… wyjechać całkiem? – z trudem wypowiedział scenariusz, którego najbardziej się bał. Miał nadzieję, że jednak zaprzeczy.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokręciła głową z niedowierzaniem. - Gry to ja Ci mogę na konsolę kupić, a nie telefon z klapką. Taki do niczego nie doprowadzi, a w końcu wolałabym byś odbierał telefony i odpisywał na wiadomości - wytknęła mu to palcem, dźgając go pewnie w ramię, by wbił sobie do głowy pewne rzeczy. Rozumiała, że jest dumny i takie tam, ale telefon to ważna rzecz. Poza tym, prezent o prezent i nie wiem, najwyżej go sprzeda, a Princia się obrazi na niego do końca życia i tyle z ich miłości. Przyjacielskiej. Bo przecież inna dawno się skończyła. Był zbyt lekkoduchem, by to mogło przetrwać, a ona szukała - sama nie wiedziała czego. Bo skoro odnalazła to wszystko w Falconie, który postanowił zniknąć z jej życia, to czy było coś więcej, czego brakowało? Poza zostaniem przy jej boku. Najwyraźniej nie umiała w facetów, żadna nowość. - Zacząłeś wymieniać moje cechy, skarbie, także coś Ci się pomyliło - stuknęła go palcem w nos tym razem i zaśmiała się - no najwyraźniej coś było, ale teraz zachowujesz się jak głupek, wiesz o tym? - Nawet nie pamięta, kiedy porozmawiali tak na serio, bez głupich tekstów, bez żartów, zachowywania się jak dwójka dzieciaków. Nie byli nimi. Byli młodymi, dorosłymi ludźmi i chyba Princia zaczęła ostatnio się starzeć, bo odczuwała to w kościach i decyzjach. A może to po prostu złamane serce? Wywróciła tylko oczami na jego słowa. Czasami naprawdę nie miała do nich wszystkich cierpliwości.
- Wąchaj. Umyłam się, pachnę balsamem, którym się wysmarowałam i perfumami - zaśmiała się - także wiesz, nie trafiłeś dzisiaj z tym - miała za sobą pełną higienę, więc wstydu nie było! Przymknęła na moment oczy, gdy zadał jej to pytanie. Nie chciała go ranić. Ale musiała też pomyśleć o sobie, o swoim szczęściu i dobru. - Byłam ostatnio na wycieczce, w Malibu - mruknęła, jakby to miało być odpowiedzią. Nie był przecież taki głupi. Umiał na pewno czytać miedzy wierszami i jej wyjazd na pewno nie tyczył się tylko samotnej wycieczki w inne rejony Stanu. Bardziej chodziło o to, by zamienić Seattle na coś innego, zacząć tam życie na nowo. Studia mogła skończyć zdalnie lub przepisać jakiś semestr na uczelnię - transfer nie był niemożliwy. - Nie wiem co mnie tu trzyma. Harry wiecznie ma na mnie focha, nie dogadujemy się jak dawniej, a reszta rodzeństwa? Istnieje gdzieś obok, jestem dla nich trochę niewidzialna. Z ojcem widziałam się ostatni raz w urodziny, bo jest zbyt zajęty - spojrzała na Shahruza - Falcon wyjechał, Orlando zgarnęła policja. A Ty.. Ty masz jakieś tam własne problemy, więc nie zawracam Ci głowy - machnęła lekko ręką i przygryzła wargę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Westchnął ciężko, bo życie z babami jednak chyba go przerastało. Zamiast docenić kunszt telefonów z klapką, Princia poświęcała uwagę poprawnym wiadomościom i odbieranym telefonom, co było strasznie, strasznie nudne. Po co pozostawać w kontakcie ze światem, jeśli się mogło zaginąć gdzieś na dwa dni i w pijackim amoku zapomnieć o istnieniu telefonów?
- Gierkami na konsolę też nie pogardzę – powiedział, bo skoro już rozmawiali o prezentach… I co z tego, że ze swojej strony Shah mógł zaoferować jej co najwyżej darmowego drinka w Little Darlings? Liczyły się intencje.
Faceci byli przereklamowani, zresztą tak samo jak dziewczyny, więc jedynym słusznym krokiem, na jaki mogli się w tamtym momencie zdobyć, to przestać myśleć o dramatycznych poszukiwaniach swojej ”drugiej połówki”, jakby w ogóle sami w sobie byli niewystarczający, i jakby tykał nad nimi jakiś niewidzialny zegar. Mieli dopiero po dwadzieścia lat i jasne, różne Jessiki w ich wieku użerały się już z dwoma bachorami i rozwodem, ale na co im to właściwie było? Czy życie nie wydawało się piękniejsze bez obowiązków, bez złamanych serc i bez gadania o uczuciach?
- Chciałabyś – prychnął, obruszając się nieco. Jakby jasne, też uważał, że była ładna i mądra, ale przyznanie tego na głos równałoby się z jakąś jego wewnętrzną porażką. Zupełnie tak, jakby powiedział: ”wiem, że w takim sensie od dawna już masz mnie w dupie, ale nigdy nie przestałem mieć nadziei”. Co przecież było idiotyczne, bo żadnej nadziei nie miał. Przynajmniej nie na trzeźwo.
- Sory. Czekaj, znajdę swoje okulary i porozmawiamy o podatkach, chcesz? – Przewrócił oczami. Może i był typowym lekkoduchem, ale jeżeli Thompson chciała mu w tamtym momencie powiedzieć, że wolałaby jakieś typowo poważne, dorosłe rozmowy to, cholera, chyba faktycznie się postarzała. O dekadę. I to zaledwie w ciągu paru miesięcy.
Parsknął cicho na jej objaśnienie jej codziennej rutyny związanej z higieną. Niezbędne info, zdecydowanie.
- Hm – mruknął cicho, bo chociaż nie powiedziała niczego jednoznacznego, chyba nie musiała tego robić. Wyczuwał, co się święciło i… nie chciał tego zaakceptować. – Wiesz, jeśli… – Przełknął ślinę. – Jeśli to jest coś, czego naprawdę chcesz to, jak to się mówi, go for it. – Uśmiechnął się gorzko. Chciał, naprawdę chciał, żeby wiedziała, że miała w nim oparcie, ale na samą myśl o straceniu kolejnej ważnej osoby w jego życiu robiło mu się jakoś zimniej. Odejście Aimee (co prawda nie fizyczne, ale jednak wciąż bardziej dotkliwe niż cokolwiek innego) było dla niego wystarczającym ciosem. – Miałem ci proponować jakąś super wycieczkę do ciepłego miejsca, ale skoro byłaś już w Malibu... – skrzywił się lekko. – Dzięki za info – mruknął i przewrócił oczami. Kochana przyjaciółka, 3/10.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Różnili się. Princia chciała uczucia, wypalającego, namiętnego, takiego o którym nie zapomni przez długie lata. Które będzie trwało i będzie szczęśliwa. Na co jej złamane serce, na co jej jednonocne przygody? By właśnie wylądować w końcu z brzuchem, jak te Jessiki? Potrzebowała czegoś więcej, była młodsza od Shahruza, ale to jej się spieszyło do tego, by mieć kogoś z kim będzie mogła stworzyć coś trwałego. I miała taką osobę, miała ją przez kilka miesięcy, a potem zniknęła z jej życia i zostawiła ją ze złamanym sercem. Wtedy Thompson poczuła się pierwszy raz tak samotna. Nie ważne ile miała znajomych, przyjaciół, ile razy mogłaby się pakować w nic nieznaczące relacje. Chciała czegoś więcej niż pustego łóżka. - Możemy pogadać, ale pewnie wymiękniesz po kilku sekundach - uśmiechnęła się do niego zadziornie po czym westchnęła, przeczesując włosy do tyłu.
- Nie wiem czego chce, Hale - mruknęła cicho - chciałam miłości, dostałam złamane serce, chciałam zmienić pracę - jakaś pinda mnie wyprzedziła - westchnęła, spoglądając na chłopaka. Widziała, że coś ukrywa, że coś mu leży na sercu, ale nie ciągnęła go za język. Nigdy przecież nie był najlepszy w wyrażaniu tego co czuł, to jedna z rzeczy, która ostatecznie ich poróżniła na stopie związkowej. Był lekkoduchem, a Pri stąpała po ziemi. - Bloom zabrał mnie na wycieczkę urodzinową - wzruszyła ramionami - wielkie mi halo - no niech nie zwala na nią, bo gdyby jechała sama pewnie zabrałaby swoją paczkę. Ale był to prezent dla Thompson i choć korzystali z domku rodzinnego na plaży to jednak nie mogła zwalać się całą ekipą na głowę, jeśli Orlando tego nie chciał. Usiadła sobie, zgarnęła jakiś koc z drugiego kąta i popchnęła go nagle, by się położył. Sama zajęła miejsce przed nim i okryła ich kocem. - Cicho, teraz będziemy leżeć, marudo - odwróciła się do niego plecami, by objąć się w pasie ramieniem bruneta i przymknęła oczy. Tak było przyjemnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No nie dało się ukryć, że Shah na pierwszym miejscu stawiał jednak siebie, a dopiero później laski czy facetów, którzy czasami przewijali się przez jego sypialnię na jedną noc, a czasem na dwa tygodnie. Jasne, miło było wiedzieć, że mogło się na kimś polegać, ale im więcej ludzi poznawał, tym bardziej się zawodził, jak jakiś stary dziad, więc w sumie cieszył się w duchu, że w żadnej osobie ze swojego otoczenia nie widział materiału na coś więcej. Chociaż, wiadomo, niektórych z nich cenił szczególnie i w innych okolicznościach może rozważyłby wplątanie się w coś poważnego.
Ale na pewno nie teraz.
Zresztą od związku bardzo blisko do ślubu, dzieci i całkowitego nieszczęścia życiowego, a Shahruz był zdecydowanie na nie.
- Ja? – prychnął, bo przecież wiedział, o co chodziło w podatkach. – No co ty, o vacie mogę napierdalać cały czas, dawaj – poratował się jedyną nazwą podatku, jaki znał i to pewnie wystarczyło, żeby Princia machnęła na niego ręką, ponieważ i tak dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że poważnej dyskusji z tego nie będzie. – Złota rada – nie dobieraj sobie takich kutasów – to powiedziawszy, wzruszył ramionami, bo chociaż Falcon był też jego kumplem, przez większość czasu działał mu na nerwy. Może to i lepiej, że nagle ulotnił się z miasta bez słowa. – Wycieczkę urodzinową? – powtórzył, marszcząc brwi. – Przecież ty, kuźwa, miałaś urodziny w sierpniu. – Co za słodziak, pamiętał! A tak serio to nie, po prostu kojarzył, że ostatni raz całą paczką spotkali się właśnie w okolicach tego miesiąca, z jego wspaniałą, dmuchaną Peppą u boku. To był chyba ostatni raz, kiedy widzieli się w pełnym składzie. Później Falcon wyjechał, a Donna zaczęła pomrukiwać coś o studiach w innym mieście.
Studia. Na co to komu było potrzebne? Miał jej trochę za złe, że w ogóle rozważała pozostawienie go samego, ale z drugiej strony… chciał dla niej jak najlepiej. A najlepiej by było, gdyby oddaliła się od Harry’ego.
Tak jak i prawdopodobnie najlepiej by było, gdyby Shah oddalił się od Princii.
Parsknął cichym śmiechem, gdy popchnęła ich na łóżko i zawinęła ich w koc. Przyjemnie było tak sobie poleżeć, z jej ręką przerzuconą w pasie, słysząc jej cichy oddech za sobą i nie słysząc żadnych głupkowatych komentarzy. Ba, było tak miło, że po jakimś czasie oboje zasnęli – pewnie nie na długo, ale kiedy się obudzili, na zewnątrz było już ciemno.

/zt x2
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”