WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Potem będzie ozdobnik, ale zobaczcie tego Floriana w garniturze

Sytuacja malowała się następująco: wysoki sufit, dużo krzeseł, jakiś żyrandol wielki, zbyt dużo perfum wokół, te rozmowy o cholernym biznesie czy jakichś tam stockach na giełdzie, na pierdzie, no naprawdę. A w tym wszystkim sylwetka Floriana w błękitnym garniturze, w który ubrała go stylistka firmy (miała na imię Andrea i Flo trochę się jej bał, bo kazała mu zawsze zdejmować ten pasek od Gucciego). Najpierw chyba poważny był, podnosił głowę wysoki, odpowiadał składnie i ładnie na pytania, którymi w niego rzucali. Taki młody, a taki zdolny - ktoś jęknął - zachwycające, doprawdy! Wiec uśmiechał się promiennie i sięgał po kolejny kieliszek szampana, który biedna kelnerka taszczyła na tej srebrnej tacy. Smakował pieniędzmi, ale śmierdział jak Igristoje z Wallmarta, nieważne. Wchodziło, no nie? Super było. Im więcej tych kieliszków wypił, tym chętniej mówił, ale mówił też chyba coraz gorzej, bo ta laska od PRu, którą matka zatrudniła rok temu chodziła za nim jak cień i machała jakoś panicznie tą ręką, niemo wymawiała STARCZY JUŻ. A on tylko ROZMAWIAŁ ze znajomymi z branży przecież (chociaż pewny być nie mógł, bo twarze się rozmazywały). Beckett, jak miło się widzieć, jak tam rozwód? Co? No co tam gadasz, co się pieklisz, jasne, ze mogę! To normalny temat przecież, poza tym nie będzie płakał chyba, to on żonę zostawił dla jakiejś licealis...CHRYSTE, LANA - kobieta od PRu miała na imię Lina, ale nieważne, bo teraz i tak go nienawidziła - Jesteś świetną...osobą od pisania postów na instagramie, ale czy mozesz....no mi pozwolić rozmawiać z KOLEGĄ moim? - w sumie to nawet nie wiedział jak ten facet miał na imię i czy to na pewno ten Beckett od zostawionej żony był, ale kogo to obchodziło tak naprawdę? No nikogo, na pewno nie jego, bo zaraz wbił się w kolejną grupę ludzi, która powitała go zbyt entuzjastycznie. FLORIAN SAINT VERNE! - krzyknęła ta kobieta w obrzydliwej kiecce od Diora i Flo aż wyzerować musiał kolejny kieliszek szampana i skrzywić się zbyt znacząco. Co to? Tylko nie Maria Grazia Chiuri! Ja pierdolę, podobno stylistką gwiazd jesteś i nosisz te - ręką zaczął machać jakoś próbując objąć gestem jej kreację wątpliwą - przyniosę ci następnym razem kartę prezentową do h&m po prostu, O SZAMPAN! I wiedział, że kobieta patrzyła na niego z oburzeniem, ale poza tymi kilkoma parami zdziwionych, zszokowanych wręcz oczu było też kilka roześmianych buź. Bo wszyscy wiedzieli, ze kiecki od Diora aktualnie są chyba najgorsze w biznesie, a poza tym baba była wykurzająca, niczego nie żałował. No regrets jak to mówi młodzież, ha ha. Dobra, Lina Lana gdzieś za nim chodziła i coś gadała MUSI PAN DO DOMU IŚĆ, WIZERUNEK FIRMY, ZA DUŻO PAN MÓWI, TO SIĘ ODBIJE, PANA MATKA SRATA TATA DOBRA MORDE ZAMKNIJ. Oczywiście nie powiedział jej tak, bo szanował ją, no nie, mądra była, zdolna, więc zamiast tego ten kieliszek co złapał, to jej w rękę wcisnął. Mruknęła, że nie może, w pracy jest, wiec on rzucił, ze daje jej urlop, znowu zaczęła się buntować, ale to nic, bo Florian już był w trakcie opowiadania jej, że sie zaręczył i ze się zakochał, i że w ogóle to nie będzie wpuszczał na swój ślub ani ludzi, którzy żony zostawiają dla licealistek, ani ludzi w sukienkach z nowej kolekcji Diora. LANA ZAPISUJESZ?! NOTATKI RÓB. Jęknęła, chyba się poddała już. Nieważne, jeszcze komuś musiał opowiedzieć. Wiec dopadł tego fotografa sławnego i tę jego modelkę MUZĘ wyższą od niego o głowę. Słuchajcie, wychodzę za mąż, przyjdź z nim albo bez niego - dziewczyna roześmiała się radośnie, facet chyba też prychnął, podał mu kieliszek jeszcze. No to wypił, bo co, czemu nie? Za kogo wychodzi za mąż Pan Florian Saint Verne? - dopytywał z nutą ironii w głosie ten mały człowiek, którego największym osiągnieciem było oglądanie gołej dupy Brada Pitta przynajmniej dziesięć razy w życiu. Wiec Florian opowiedział, że z aniołem, najpiękniejszym na świecie chyba, że nikogo w życiu tak nie kochał, że będzie jego dzieci wychowywał, nie wie jeszcze jak, ale będzie, ze mu dom kupi albo dziesięć i że na każdym tym głupim bankiecie będzie z nim już, bo teraz nie chciał jeszcze, ale następnym razem będzie i jak już będzie, to Flo im go przedstawi, ale nie wiem czy was nie oślepi, bo no boże jak on go kochał? Nienormalne to było? A potem ręka czyjaś go pociągnęła w kąt - Liny Lany Leny ręka go pociągnęła w kąt, wiec się do niej uśmiechnął. Do Leny, nie do ręki. Musi pan iść do domu, kierowca czeka. Och, kochana jesteś, dziękuję.
Nic już nie wiedział. Wiedział tylko, ze w domu był Cosmo i że nie wiedzieli się od kilku godzin i on tak tęsknił okropnie, ze aż mu się płakać zachciało w tym samochodzie i opowiadał kierowcy przez tę długą cholernie podróż, która trwałą piętnaście minut jakieś, że on go musi zobaczyć, bo oszaleje chyba, to niehumanitarne było. To wszystko przez Lanę, ona mi kazała iść tam, ja chciałem z nim zostać.
Nie wiedział nawet jak doszedł do wejścia. W podskokach chyba, a może słaniając się, może biegiem, w tańcu może. Kierowca pytał czy go odprowadzić, ale on odmówił i rzucił mu kilka banknotów na siedzenie pasażera. Nie jestem taksówkarzem - ale to nic, kurwa, nieważne. Portier go powitał i się zaśmiał chyba, bo Florian jeszcze powiedział coś o...o grawitacji chyba? O chuj chodzi? Windą jechał chyba osiem godzin, ale korytarzem szedł za to radośnie tak, że płynął wręcz. I drzwi były otwarte - to dobrze, bo by kluczem nie trafił do zamka. A mieszkanie ciepłe takie, takie przyjemne i pachniało pięknie, bo Cosmo w nim był, tak? Tak.
Jakieś tysiąc kroków do tej sypialni przeklętej, ale dotarł w końcu. Mdłe światło i Cosmo pod kocem w tej piżamie cholernej, pił colę light przez słomkę szklaną z puszki tej takiej srebrnej, a na telewizorze jakieś kreskówki leciały, jakieś bajki, aż zamrugać musiał. Dobra, cicho, ojciec wrócił. Więc oparł się tak pięknie łokciami o framugę drzwi - na pewno był atrakcyjny bardzo teraz, na pewno - i uśmiechnął się najpiękniej jak potrafił do tej swojej miłości na łóżku siedzącej.
- Boże, jaki on jest PIĘKNY. Myślłm, że mn się pomyliło, ale wcle nie - krzyknął radośnie i odepchnął się od tej ściany, zeby go kroki chwiejne poprowadziły do łóżka. I uwalił się tak bezczelnie obok niego, nawet butów pewnie nie zdjął, burżuj jebany. Głowę mu położył na kolanach i palce wplótł we włosy na sekundę. Takie miłe w dotyku były teraz, ale dłużej rak w górze trzymać nie mógł. I jeszcze przyjrzał mu się tak dokładnie, wskazujący palec wbił w wizerunek zygzaka na piersi, bo on wiedział, który to zygzak, a który złomek, ok. Franklin oglądał z Felą dużo jak mali byli. - I am speed - wydukał w końcu, na chwilę głowę podnosząc, a potem znów ciężko opuszczając ją na jego nogi. - Schaj, mały, tęskniłem za tobąą...Oni tam...opowiadali o jakichś nawiązaniach do seksu w sztuce współczesnej, a ja o tobie myślałem tylko?? I że bym cię zjadł teraz, nie wiem...nawet w tej piżamie, a może nawet właśnie szczególnie w niej - i zaśmiał się jeszcze perliście, głowę lekko przesunął, pocałował odkryty kawałek nogi. Jakaś bajka się darła na niego za plecami po chińsku, ale chuj, nieważne.

autor

my bedroom smells like rotten food and i guess so do i
Awatar użytkownika
19
172

nie mówimy o tym głośno

ale w obcych łóżkach śpi się najlepiej

south park

Post

No więc w tym czasie, kiedy pan St. Verne balował sobie na bankietach przeróżnych, w zupełnie szarej i przeciętnej dzielni na Seattle, zwanej także Belltown, w zupełnie niżowym mieszkaniu z całkiem beznadziejnym widokiem, Cosmo siłował się przez kilka godzin ze skręceniem blanta jedną ręką, z papierosem tlącym się między ustami. W tle najpierw leciał Pitbull, ale kiedy z piętra niżej ktoś zaczął w końcu napierdalać w sufit kijem od miotły, Cosmo postanowił przełączyć na temat Mozzart czy ki chuj - nie wiedząc, czego innego w sumie ci burżuje słuchają. Tak więc siedział na podłodze przy stoliku w salonie, z językiem wyciągniętym na podbródek jak dziecko, w piżamie ze Złomkiem odkąd w sumie Florian odpierdolił się jak szczur na otwarcie kanału i wyszedł, a przy tym wszystkim co jakiś czas siarczyste przekleństwo wydobywało się spomiędzy warg, bo nie szło - do chuja pana - absolutnie się nie dało zrobić tego jedną ręką tylko. Tak więc w pewnym momencie wpadł na wspaniały plan i ten papieros przełożywszy zaraz z buzi między palce tej sprawnej ręki, podniósł się i jakoś bezpardonowo całkiem ruszył do wyjściowych drzwi. Nawet nie przebierał bamboszków na poważne obuwie, bo przecież tylko na moment schodził, z płóciennym woreczkiem, w którym upchnął części składowe na swojego skuna, który mu się marzył od rana. Chwila człapania do windy - tyle dosłownie - i zaraz szarpnięcie, jakaś syrena, kurwa, znowu zapomniał. No nic, przynajmniej Stevie szybko przybiegnie go ratować. Z oschłym zobojętnieniem, w akompaniamencie przeciwpożarowej syreny, wyszedł więc Cosmo z tego pojazdu niebywałego, twarzą w twarz stając ze swoim ulubionym portierem.
- Panie Fletcher, mówiłem panu już...
- Dobra tam, Stevie, chodź, bo mam romans do ciebie.
Choć Stevie chyba naprawdę liczył na romans, bo jakoś zbyt blisko przysunął się do niego, kiedy zamknęli za sobą drzwi portierni, to kiedy Cosmo rzucił na biurko woreczek z marihuaną, nie wydawał się jakiś bardzo zawiedziony. Prosty układ, choć chwilę jakoś się jeszcze opierał niby, że w pracy jestem, nie wolno, no tak, skręcę panu, ale nieee, muszę buszka odmówić, ale w końcu spalili przecież na pół, a w międzyczasie Stevie odwołał tę straż pożarną, która wyjeżdżała już właśnie, żeby ugasić fletcherowego papierosa. A potem z powrotem człaptańsko na górę, bez fajki już i bez skuna, za to w wybornym nastroju. Drugą windą pojechał, bo tamta jakąś kontrolę przez alarm przechodziła, no nieważne. Chwila moment i wracał zwycięsko, zamykał za sobą drzwi, dreptał z powrotem na kanapę.
Niby wszystko fajnie, ale jednak nudno przeraźliwie. Jednak wzrok zakradający się co chwilę do tarczy zegara. Jedna godzina, druga, trzecia. Postanowił, że zbullyinguje trochę Ushera na instagramie, więc założył sobie fejkowe konto i zaczął pisać mu pod zdjęciami różne rzeczy, np. Ashtony jedzo guwno. A potem ze swojego konta te komentarze lajkował, a potem znowu patrzył na godzinę. Tyle czasu jeszcze, a wydawało się, jakby Florian wyszedł całe wieki temu! Aż przez chwilę żałował nawet, że nie wybrał się jednak z nim na ten burżujski bankiet, ale ostatni sezon Naruto miał mieć premierę o północy na serwisie streamingowym, co go Flo miał wykupionego z jakichś podejrzanych powodów, więc oczywiście Cosmo zaraz ustawił przypominajkę w sypialni i nagrywanie przy okazji (bo go mężczyzna jego życia takich rzeczy trudnych uczył), żeby go w razie zaśnięcia ten japoński (nie chiński!!!) okrzyk Naruto Uzumaki obudził. Oczywiście oficjalnym powodem był fakt, że głupio tak się afiszować, ale ćśś. Tak naprawdę, chodziło tylko o Naruto.
Tak więc wieczór upłynął całkiem monotonnie i o dziesiątej Cosmo już chrapał najlepsze, rozwalony jak książę w sypialni na łożu, którym tym razem nie musiał się z nikim dzielić, i tak jak przewidział, jego ulubiony ninja jak zwykle go nie zawiódł, sprawiając, że zaspany zerwał się zaraz do pionu, żeby nucić razem z nim słowa intro. Wszystko bajerancko, odcinek za odcinkiem, a on siedział owinięty szczelnie tym kocem, popijając przez słomkę colę zero i co jakiś czas nadal sprawdzając nerwowo godzinę na wyświetlaczu. I przy okazji czy Flo nic nie pisał - pisał, jak się okazało. Pisał na przykład: asdcfv ijxwsx, a potem jeszcze qowsikdfvj asoxkicj asxc derfgb, ale nawet Cosmo, który był mistrzem rozszyfrowywania podobnym kodów enigmatycznych, nie był w stanie złamać tego tajemniczego szyfru. Dwa razy dodzwonić się próbował - bezskutecznie i kiedy już w jakimś dziwnie troskliwym odruchu miał zamiar ominąć półfinałowy odcinek Naruto (!), żeby upewnić się, że jego słońce nie leży pijane gdzieś pod drzwiami, zamek zgrzytnął.
Kilka chwil i pojawił się on - świeży niczym kwiat lotosu, pachnący jak najlepsze połączenie ambrozji i nektaru, słaniający się na nogach i palcujący ściany. Florian St. Verne, na którego widok Cosmo najpierw poczuł przejmującą ulgę, a zaraz potem niepokój, bo jakiś taki... NIEWYRAŹNY ten jego wybranek, poważny influencer, dyrektor kreatywny (XD!). Nie zdążył nawet coli zero odstawić, a już mu się ten burżuj z jakimś okrzykiem niewyraźnym uwalił na kolana i głaszcz, aż Cosmo zbaraniał na moment czy to na pewno jego mężczyzna, czy może raczej Bajzel się ujebać przyszedł. A potem jeszcze AJ EM SPID, więc Fletcher prawie się tą colą popluł, zanim butelka została wreszcie odłożona na stolik przy łóżku.
- Wciągałeś speed? - Tak wyglądał trochę, choć może tak działa to drogie prosecco. I nie zdążył wiele więcej zrobić, bo zaraz go Florian zaczął raczyć tą opowieścią wielce nieprawdopodobną, na którą Cosmo musiał się uśmiechnąć łagodnie, zaglądając w te szklane od alkoholu oczy. I nawet już nie był taki zły, że mu ten padalec zaś przeszkadza w oglądaniu Naruto. - Szczególnie? - powtórzył ostrożnie, podpierając się w końcu łokciami o materac, żeby wbić w niego rozbawione spojrzenie. - To jakiś nowy kink? Auta? - spytał jeszcze, zanim wzrok nie spełznął zaraz na te...
- FLO. RIAN - głos podniesiony nagle, wzrok surowo przesunął się od twarzy mężczyzny do tego obiektu, który go teraz tak strasznie zbulwersował. - Obuwie zewnętrzne w domu?! - Ja pierdolę, ależ on był cholernie biały, to jest niemożliwe aż. - Postawiłem ci laczki przy wejściu, czemu nie przebrałeś? Ściągaj to, no już! - Bo czasem przy tej swojej landrynce miodowej musiał się zmieniać trochę w kołczera majka, a trochę w twoją starą. Niecierpliwie zaraz zgiął się wpół, a potem zsunął jego głowę ze swoich kolan, żeby przejść na czworaka wzdłuż materaca i tej dłuuuuugiej łydy do buta, i jakoś niecierpliwie począć próbować zdjąć najpierw jednego, a potem drugiego. - Skaranie boskie - wymamrotał tylko, wzrokiem już poszukując pilota, bo może jednak dało się zapauzować? - O czym burżuje rozmawiają na tych najebach, co? Tylko o ruchaniu i krokiecie? - spytać musiał, siłując się nadal z tymi sidłami diabelskimi, które nie chciały w ogóle florianowej nogi puścić, a on nie mógł przecież się poddać tak łatwo w tej nierównej walce.

autor

kaja

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby Florian był trzeźwy, pewnie zachwycałby się nad tym, jak cudownie jest wrócić w nocy do domu do kogoś. Wiedzieć, że ktoś czeka, że przytuli, że sam nie jest, że może z kimś spać i mówić rano, ze głowa boli. Ale był pijany, wiec w sumie jedyne, o czym myślał, to więcej alkoholu, jedzenie i seks. Wiec...no. Ale kochał tego dziada, na którym leżał teraz i w sumie to każda z tych myśli i tak kręciła się wokół niego. Bo taki piękny był, taki że inni ludzie startu nie mieli nawet, - ci ładni ludzie na drogim bankiecie. Wszyscy słabo przy nim wyglądali. I tak się słodko śmiał, tak patrzył na niego uroczo, Florian się rozpływał i aż w głowie mu się kręciło, ale ogólnie mu się w głowie kręciło, bo był najebany. Czy jutro rano obudzi się z moralniakiem i będzie dzwonił do ludzi od PRu pytać czy nikt go nie nagrał? Być może. Ale to nic, bo teraz było miło, chwiejnie i Cosmo był blisko. Wciągałeś speed? Aż się wzdrygnął, zaczął rozglądać dziko
- A masz? - bo by wciągnął w sumie, czemu nie. Ale głowa znów opadła na te nogi jego, bo takie ciepłe było jego ciało. Niesamowite. Po co mu te ubrania były, ale głupie były ubrania, ja nie mogę. Piżama z autami, aż zaśmiał się znów na tę myśl. - Tak...ja...będziesz udawał, że jesteś Sally, a ja będę Zygzakiem, słuchaj! - I znów się zaśmiał, jeszcze radośniej , jeszcze szczelniej głowę wpychając między jego nogi. Ale to zabawne było, naprawdę. - Nie chcę, żeby ci się znudził nasz seks, wiesz...Może za często to robimy i będziesz narzekał, że jest monotonnie... - mówił dalej, dalej głosem rozbawionym, śmiech dalej powstrzymując i uniósł głowę w końcu, bo chciał się chyba podnieść, chciał się przytulić, ale wtedy ta siksa mała drzeć się zaczęła i sięgać do jego nogi. Laczki? Co to w ogóle...to brzmiało jak coś, co Celina krzyczała, kiedy wchodziło się do jej części domu, a Florian po tych latach dwudziestu dalej nie miał pojęcia, co to oznaczać miało. Jakaś dziwna zbitka liter.
- Ściągnę co będziesz chciał, maluchu - mruknął pod nosem, a oczy przymknęły się lekko, bo światło tego telewizora takie mocne było. Ale Cosmo coś przy stopach kombinował, wiec musiał jedną powiekę podnieść i wesprzeć się na łokciach, żeby przyjrzeć mu się dokładnie. - Aha, nie znałem cię od tej strony, to stąd te maile od celebrityfeet.com - dodał jeszcze, brwi unosząc i poczuł obiekt jakiś zimny pod palcami. Pilot. Nie myśląc zbyt wiele zapauzował tę jego bajkę j a p o ń s k ą z ludźmi co krzyczeli i mieli dużo włosów. Bo na pewno nie chciał odcinku ominąć, no nie? - No dobra, dawaj to - jęknął w końcu i z trudem podniósł się do pozycji siedzącej, żeby zdjąć te buty cholerne. Masakra, co on za problem miał....przecież Florian tylko po salach bankietowych w nich chodził. Ale to nic, już ich nie było, wiec mógł oplatać Cosmo ramionami i zmusić go do położenia się z nim w poprzek łóżka. - Em...głownie tak - odparł na te jego pytanie bardzo inteligentne. - O ruchaniu i golfie raczej...Słuchaj, nawet chyba mi ktoś dziś trójkąt proponował...Artyści są szaleni. Ale facet miał sześćdziesiąt lat prawie, nie wiem czy to w twoim guście.

autor

my bedroom smells like rotten food and i guess so do i
Awatar użytkownika
19
172

nie mówimy o tym głośno

ale w obcych łóżkach śpi się najlepiej

south park

Post

Aha, no więc Cosmo nie miał speedu, bo jakby - nawet jakby miał, to by już go zdążył sam wciągnąć w czasie, kiedy Florian rujnował wizerunek firmy swojej starej. Ale nie tym razem, dzisiaj na trzeźwo czy coś, znaczy niezupełnie właściwie, ale tamten blant ze Stevem wyszedł przecież spontanicznie całkiem, to się nie liczy, nie? Nieważne całkiem, bo był Florian, teraz taki naszturmiony jak Messerschmitt absolutnie, z tą głową podnoszącą się na słowo speed, jakby ktoś mu czujnik jakiś zamontował i opadającą zaraz ciężko, z powrotem na kolana. Słodki bardzo, choć to chyba niepokojące trochę, że aż tyle o tych Autach nawijał, serio, Cosmo to był fanem Złomka głównie, ale dla niego w sumie mógł być Sally nawet, choć nie przepadał za nią, straszna siksa to była.
- Odstaw te biopaliwa może, co? - zdążył wtrącić tylko, zanim ta legenda sukcesu branży modowej, znawca stylu i pogromca beznadziejnych trendów, zaczął znowu coś o seksie mówić, a Cosmo nie do końca potrafił umysłem wspiąć się na te wyżyny, po których poruszał się teraz Florian, skoro mu się Auta z ruchaniem skojarzyły? Ale ok, nie znasz nie oceniaj. - Aha, jak przychodzisz najebany w środku nocy i w połowie odcinka Naruto, i zaczynasz mówić o Zygzaku... Jakby, skąd ci w ogóle ten mózg niepoważny wygenerował taki pomysł, że może być monotonnie, co? - może trochę za szybko powiedział to wszystko i za dużo trudnych słów użył, tak więc nie mógł być pewnym czy niepierwszej trzeźwości umysł Floriana nadąży za tym zeufemizowanym określeniem na to, że: tak, fajne ruchanie.
Dla jasności - żeby żyć z Cosmo tydzień pod jednym dachem i nie ogarnąć jeszcze, że są kapcie i kapcie dla gości też, to trzeba było być całkiem nieuważnym, bo już pies nawet przecież odruchowo jak go widział, to zaraz wskakiwał w swoje psie laczki z Louis Vuitton (co mu Fletcher kiedyś potajemnie zamówił, jak Florian zostawił złotą kartę na stole - ale ćśś). No i Bajzel też miał swoje (bo Bajzel dopiero co został wyłowiony z tego kartonu przecież i Cosmo absolutnie nalegał na to, żeby wziąć go ze sobą - codzienny update: Gatsby wciąż go nie pożarł, choć to podejrzane całkiem, że teraz tak cicho było i nikt im nie przeszkadzał, co nie...?), ale Bajzla laczki były marki Cosmo Fletcher akurat, zrobione ze starych skarpetek i gumki recepturki i Key wiecznie pod nosem marudził, że to niby jest dręczenie zwierząt, to Cosmo na niego patrzył trochę tak, jak twój stary na ciebie, jak po grillu mu mówisz, że po piwie nie można auta prowadzić. Co jak co, ale to jego pies przecież marzł w st0py codziennie? Ale ok. A skoro już o stopach mowa, to Cosmo w ogóle nie wiedział, co to jest za strona dziwna ze stopami celebrytów, aż uważniej musiał się przyjrzeć temu swojemu mężczyźnie życia.
- Aha, Grindr zmienił nazwę i ja nie wiedziałem o tym? - brwi zmarszczone w skonfundowaniu zaraz i już mu żyłka pulsowała nerwowo, ta na czole, jak patrzył na te buty drogie, ale zaraz Florian wreszcie zrobił, co pan Jezus kiedyś powiedział i zdjął - babciu Beciu, miej go w opiece - zdjął, azali uczynił to dobrowolnie? Cosmo nie zdążył o tym pomyśleć nawet, bo już go do siebie ciągnęły te pijane ręce i już miał wszczynać awanturę o to, że on tutaj chce mieć wieczór dla siebie, serial obejrzeć w spokoju, a stary najebany się uwiesza na nim, jak w Grotto normalnie. No ale miało to jego beby szczęście, że trafiło w pauzę na pilocie, a nie np. wyłączyło całkiem telewizor, bo byłby wpierdol. Więc Cosmo, spokojniejszy już, pozwolił się przyciągnąć blisko, stękając lekko tylko, kiedy przywalił niezbyt umiejętnie tą zamkniętą w gipsie ręką gdzieś o florianowe biodro.
- Sześćdziesiąt? To dolna granica, tatuśku, numer zapisałeś chociaż? - I palcem tej zdrowej ręki nacisnął zaraz jego różowy policzek, kątem oka zezując na zapauzowaną akurat w momencie największej akcji kreskówkę. Marksie, on naprawdę musiał tego Floriana kochać, żeby takich emocji sobie przez niego odmawiać. - Aha, a nie był nikt niemiły dla ciebie tam, skarbie? Czy znowu jakaś raszpla się ubrała się w żeński Dior? - Zagaił znowu, no bo już się powoli zaczynał orientować w całym tym modowym półświatku, nie powiem. Przysunął się przy tym bliżej trochę, głowę wtulając w zagłębienie nad ramieniem. - Wiesz, że tęskniłem całkiem nawet, padalcu paskudny? Znowu zapomniałem, że nie można kopcić w windzie.

autor

kaja

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Roześmiał się znowu. Dużo się śmiał, cholera. Bo szczęśliwy był i pijany, i kochał tak bardzo tę siksę małą, która używała tyle trudnych słów w jednym zdaniu, za którymi umysł napierdolony Floriana nie nadążał w ogóle, więc tak tylko patrzył na niego, nos marszcząc w zabawnym grymasie dziecka małego, które nie potrafi klocków do siebie dopasować.
- To dobrze czy źle? - spytać musiał, bo teraz to się przejął naprawdę. Co to znaczyło w ogóle? Narutwynerwnmntn - to usłyszał, tylko dłużej jakoś, a chciał tylko usłyszeć, ze jego chłopak (NARZECZONY! Czaicie, ale czad) lubił spać z nim. Serio, zajebisty jesteś by wystarczyło, ale Cosmo jak zwykle się przechwalać musiał, ze to on był osobą, które nie skończyła uczelni artystycznej w tym związku.
No dobra, Sally być na chciał albo po prostu tematu nie pociągnął. Mozę wolał być Zygzakiem? Albo Złomkiem i Hudsonem - między nimi zawsze takie napięcie seksualne było. Tak patrzyli na siebie, Złomek pewnie na niego per Daddy mówił, jak nikt nie słyszał. Czemu on o tym myślał w ogóle? Dobra, Florian, dorosła pornografia jakaś, w ogóle nie bajki - w ogóle, zabawne, bo na pewno były takie rzeczy na tych stronach wszystkich. Raz PRZYPADKIEM trafił na bardzo profesjonalnie zmontowany film aktu seksualnego ludzi przebranych na teletubisie, co nie. Różne rzeczy się działy na świecie. Czy on to powiedział na głos? Nie, dobra. Za mocno myślał, musiał lżej myśleć. O piórkach i wodzie z cytryną. I najlepiej o czymś w ogóle nie seksualnym, bo to go przerastało już. Nieseksualne rzeczy - sukulenty, średniowieczne zamki, sweter babki od angielskiego w liceum, skarpetki w kaczki, japonki Devona, twoja stara. Czyja stara? Niektóre były niezłe. SKUP SIĘ. Star Trek. Kosmos. Cosmo. CHOLERA.
- Dobra, kurwa, nie uda się - jęknął do siebie, bo w sumie to sensu nie miało już, skoro Cosmo leżał tak blisko. Dolna granica to sześćdziesiąt lat? Musiał popatrzeć na niego wymownie, brwi ściągnąć. - No tak, bo był niezły, ale...nie wiedziałbym kto będzie na górze... - Teraz to się tym przejął chyba, bo facet miał energię typu mam żonę i lubię sobie posuwać młodych po kątach. Chociaż z nimi to nigdy nie widomo. I ta twarz się w niego wtuliła, wiec uśmiechnął się szeroko z manierą dziecka małego trochę. - Jak ty mnie znasz - wyrzucił jeszcze, bo mu się przypomniało, ze Cosmo się go pytał o coś. - Taka...jedna baba...miała taką wiesz....tiulową? Z jakimiś gwiazdkami? Ja pierdolę...TRAGEDIA! - jęczał sobie, chociaż nie wiedział, czy chłopak jego w ogóle wie, o czym on mówi i czy nie za późno się odezwał. W ogóle późno na jego słowa reagował, bo nagle oczy otworzyły się szerzej i kolejny uśmiech rozjaśnił twarz. - Czy ty mnie nazwałeś tatuśkiem? O wow, to juz ten moment w mojej karierze, Cosmo...Jestem tatuśkiem już. - Nie był pewnien czy to prawda, bo nie wiedział do końca jak to działa. Czy jakaś granica jest wiekowa w tym, ja pergole...pierdolę. Trudna moralnie sprawa. - Ale fajnie, podoba mi się. - Teraz mu się podoba, ale jak znajdzie siwego włosa w tych lokach pięknych, to zdanie zmieni.
Ale nieważne teraz, bo śmiał się znowu perliście, bo mu się przypomniało - auta. Ze on do niego tym cytatem powiedział, wiec umysł zaczął przeszukiwać wszystkie sceny z tej bajki cholernej. Yeti tam był - czy Yeti był samochodem? Co to za popierdolona animacja była w ogóle? Ten Yeti robił lody Złomkowi. Tak było? Czy nie? O co tam chodziło - jakieś fever dream.
- Em...Witajhcie w Himalajach! - zakrzyknął więc radośnie w końcu, bo mózg pracował jakoś sprawnie dziwnie, przynajmniej w kontekście cytatów z aut. Seksualizowania cytatów z aut. Zamkną go a to. Wiec złapał młodego za ramiona i przeturlał go tak, żeby móc leżeć na nim teraz. I znowu się śmiał - ile może się śmiać ta morda? I miedzy tymi salwami śmiechu wyrwało się rozbawione Lodzika? czego absolutnie proszę mu nie wypominać, jak trzeźwy będzie, bo Florian nóż nosił przy sobie i miał broń w samochodzie.

autor

my bedroom smells like rotten food and i guess so do i
Awatar użytkownika
19
172

nie mówimy o tym głośno

ale w obcych łóżkach śpi się najlepiej

south park

Post

Nie wiedział w sumie, co to się tak strasznie temu jego chłopcu nie udawało w tych intensywnych bataliach wewnętrznych, ale minę miał taką, jakby właśnie wcielał się w Metternicha i rozplanowywał tam gdzieś w głowie mapę Europy po kongresie wiedeńskim, według zasady legitymizmu i równowagi sił albo lepiej - Napoleonem, co to kolejne spierdalańsko z wyspy jakiejś pojebanej planuje. No jak się nie udało, to kicha, chociaż jeżeli to Cosmo był w tej metaforze wyspą, to może dobrze jednak, że to dosadniej wypowiedziane do diaska! opuściło szlachetne, florianowe wargi? Nieważne, bo zaraz kolejne rozważanie ważne bardzo ten umysł klarowny opuściło, żeby podzielić się sobą z prostotą cosmosowego istnienia.
- Nie ja - odpowiedział zaraz ostro, jakby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, no i z jego strony już sytuacja była jasna absolutnie, także niech się teraz Florian nad potencjałem swojej top energii główkuje sam. Nawet Cosmo by go jakoś w tym rozważaniu wsparł, no ale nie wiedział przecież, co taki dziad stary miał do zaoferowania, ciężcy byli do rozgryzienia, nie ma co. Zaraz jednak od florianowego skomlenia znowu uratowały ich te dziwne kiecki i Cosmo tak na niego spojrzał krzywo całkiem, no bo co on miał do gwiazdek, przepraszam bardzo? Słońce też było gwiazdą, a on był promykiem, no to aha? Może to o ten tiul chodziło, mama też tiulu nie lubiła, choć mama tiulem nazywała wszystko, co nie było wełną i poliestrem. Więc już chciał pytać czy to ten tiul faktycznie, ale zaraz ten chłop nieznośny zaczął się drzeć, że ojcem został, więc Fletcher musiał sykną na niego i rozbawiony już zupełnie, przyłożyć mu otwartą dłoń do ust.
- Mordę zamknij, St. Verne, bo sąsiedzi na policję zadzwonią - syknął na niego, bo ta raszpla z dołu już dzisiaj rano była u nich, żeby ogarnęli to łóżko, bo skrzypi w nocy i ona spać nie może, i z jakiegoś powodu jakaś zupełnie niepocieszona się wydawała, kiedy Cosmo ją kulturalnie informował, że to nie łóżko skrzypi, tylko komoda? Jakby, czego ona się spodziewała właściwie? - Sześćdziesiąt to dolna granica, pierdzikółko, ty mnie nie słuchasz w ogóle, jak ja mówię nauki do ciebie. - I teraz on ten nos zmarszczył w geście niezadowolenia, żeby potem znowu trochę zbity z tropu wbijać wzrok w tego chłopa niepoważnego, jak znowu się zaczął zanosić śmiechem jak pojebaniec. Cosmo chwilę jeszcze groźną minę robił, bo przecież ktoś tutaj musiał dbać o to, żeby Florianowi nie dostarczono pod drzwi zaraz pozwu albo nakazu eksmisji, albo żeby jakąś suką psiarnia nie zajechała. Niedługo jednak trwała ta jego powaga, szczerze mówiąc, bo jego pierdzikółko zaraz znowu rozwarło japę i Fletcher nie zdążył go nawet pouczyć, że CI-CHO, bo już go przecież chwytał za ramiona, i przerzucał na plecy, więc prychnąć musiał tylko krótko, a z tego prychnięcia pół kroku było już tylko do zaśmiewania się razem z nim, bo kretyn zupełnie był z niego, jak taki napierdolony się uaktywniał. W Himalajach witał, ja pierdolę, no prześmieszne, ale zaraz to LODZIKA-word dotarło do uszu Cosmo, więc zaraz się zaśmiał bardziej, bo wiadomo, ruchanie, śmieszne, ja pierdole (ru-cha-nie, r u c h a n i e), jednocześnie klepiąc go jakoś epileptycznie po ramieniu.
- Kurwaaaaa, ale ty głupi jesteś, nie wytrzymam - ale śmiał się dalej przecież, bo ta bajka faktycznie absurdem była, Marksie, dobrze, że jemu Dede puszczał głównie Kung Fu Pandę, a Auta dopiero po nauce o tym, że seks przerywany to jedyna skuteczna metoda na niezajście w ciążę. - Szybki jak jaszczurka i ostry jak przecinak, o tobie to jes, o tobie to powiedziano - dodał jeszcze, przez śmiech nadal, bo się zaśmiewał ostatnio z tego ze swoją koleżanką Beatą, więc i teraz musieli dokazywać, i śmiać się do rozpuku.

autor

kaja

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ostatnio kiepsko było w szkole, w ogóle jakoś źle mu szło, chyba w kozie musiał zostać. Szkoda, ze się wakacje skończyły.
O chuj, mam dwadzieścia pięć lat i jest czerwiec, zajebisćie. Mogę kupować alkohol na legalu, musze kupić alkohol. Czy gdzieś tu jest seven eleven? Wytrzeźwiał jakoś, już mu się rzygać nie chciało - tragedia. I włosy Cosmo pachniały marihuaną, a on by sobie zapalił. Ach, włosy Cosmo - zapach Cosmo. Zapach przewodni Cosmo - marihuana i ten żel trzy w jednym, który pewnie Devon mu kupował, a którego ta siksa mała nie chciała sie pozbyć spod prysznica. Bo kupił cztery do czterech łazienek i teraz Florianowi estetykę psuły, bo zbyt jaskrawe były i nie pasowały do tej industrialno-klasycystycznej (?!) aranżacji wnętrz, za które grube pieniądze zapłacił i NAPRAWDĘ mu się ta sprawa nie podobała. On zawsze w Sephorze godzinę spędzał zanim dokładnie dopasował kolory wszystkich butelek szamponów i żeli do twarzy do kafelek, a Cosmo najwidoczniej to w dupie miał? Brak szacunku. Wiec za każdym razem, kiedy Florian wchodził do łazienki, to te żele chował pod ręcznikami żeby nie oglądać ich, bo jakoś nie mógł się na myciu zębów skupić, jak na niego te butelki patrzyły.
W ogóle Cosmo trochę się rozszalał z tym urządzaniem wnętrz, bo chociaż Florian kochał go niesamowicie i chciał go tutaj na wieczność całą, to trochę go stresowały te zmiany w ustawieniu książek na przykład. Bo Dickens stał przed Dickinson, a kiedy ostatnio do domu wrócił, to stał PO. DICKENS PO DISKINSON. Czy ktoś to rozumie? I kubek był jakiś dziwny w szafce? Jakiś nie od zestawu? I poduszki źle na kanapie leżały, ta co powinna być pionowo była POZIOMO. I już zaczynał cierpliwość tracić, a jak jeszcze raz zobaczy, że COSMO KURTKĘ RZUCA NA FOTEL TO ZACZNIE KRZYCZEĆ. Nawet mu Florian zaproponował, ze mu wydzieli część garderoby na jego rzeczy i potem się cieszył w sumie, ze młody się nie zgodził, bo krew w żyłach mroziła myśl o tym, że będzie musiał co noc wstawać i iść swetry układać kolorami, bo Cosmo na pewno kładł czerwone koło niebieskich. To nie czwarty lipca, proszę się opanować.
No ale on się wcale opanować nie chciał, bo promyk go uciszał, a mu jakoś idea bycia cicho nie pasowała. Jego apartament to byl, a on był roszczeniowym białym dziadem bogatym, wiec jak sobie chce krzyczeć, to krzyczeć będzie, chuj go obchodzi, ze babka z dołu ma migreny. On miał ją w dupie, a i tak wchodziła głębiej codziennie.
- A no ja chuja kładę na Karen z dołu, ona mi ostatnio burdę zrobiła przy recepcji, że za głośno jesteśmy?! Bo ostatnio medytowała na balkonie, a ty się darłeś i nie mogła osiągnąć zen, to jej kazałem sobie xanax ogarnąć albo tindera i się obraziła, ale ja NIE MIAŁĘM NIC ZŁEGO NA MYŚLI, meczy mnie po prostu TA BABA GŁUPIA, JAK ONA MNIE WKURWIA, CODZIENNIE ODKURZA CHYBA I OGLADA LOVE ISLAND TAK GŁOŚNO, ŻE JA SIĘ NIE MOGĘ SKUPIĆ NA KOCHANIU MOJEGO CHŁOPAKA, KAREN, MORDĘ ZAMKNIJ W KOŃCU - i po tej cudownej sesji krzyków i pełnych wyrzutu jęknięć, westchnął głęboko i jakoś w ogóle wyłączył na sekundę. Mózg mu się resetował chyba. Więc leżał tylko i patrzył w przestrzeń z uśmiechem, aż w końcu do niego te słowa Cosmo nie dotarły, więc musiał wzrok na niego przenieść, brwi ściągnąć i usta wykrzywić smutno. - Czyli już nie jestem tatuśkiem? Ale jak to, to przykre, Cosmo, już myślałem, że jedno osiągniecie w życiu mam jeszcze poza tobą, ja peirdolę... - Przykre to było niezmiernie, bo już się do tego tytułu przyzwyczaił przez tę minutę, i juz chciał zarost zapuszczać i golfy nosić pod marynarki, a tu chuj, nie bezie zakupów. Pewnie dlatego o tym lodziku powiedział, zęby się zemścić, bo to śmieszne było takie i głupie do tego niesamowicie, wiec wiedział, ze Cosmo będzie się śmiał i ze brzuch go będzie jutro bolał od tego śmiechu.
- Ja za tobą też tęskniłem, moja piękna żmijo, nie pal więcej w windzie, bo będziesz miał szlaban na bajki - rzucił nagle, kiedy ten śmiał się jeszcze, bo dopiero teraz do niego doszły jego słowa. I miło było, ciepło i zabawnie, kiedy tak się wtulał w niego, a potem taki rozbawiony był. Szkoda, że ten huncwot mały to zniszczyć musiał tymi słowami okropnymi, no naprawdę. A już chciał proponować jakieś szeptanie w różne części ciała z literami u i s oraz odtykanie czy tam dotykanie, ale no on wolał wredny być. - AHA, SZYBKI. SAM JESTEŚ... - nie działała ta obelga tutaj, niestety. - Ty mnie...ty mnie obrażasz, Cosmo! JA SIĘ NIE CZUJĘ PEŁNOWARTOŚCIOWYM MĘŻCZYZNĄ W TYM DOMU! Nie doceniasz mnie w ogóle tylko obrażasz cytatami z bajek Pixara i ja się naprawdę zaczynam poważnie zastanawiać nad tym szlabanem!

autor

my bedroom smells like rotten food and i guess so do i
Awatar użytkownika
19
172

nie mówimy o tym głośno

ale w obcych łóżkach śpi się najlepiej

south park

Post

Florian ogólnie powinien dostać zakaz wstępu do wszystkich seven eleven w okolicy. Już raz dostał bana na jeden monopolowy po tym, jak powiedział właścicielowi, że ma alkohole nie po kolei poukładane (?????? o co chodziło, Cosmo nie wiedział, wóda to wóda, po chuj drążyć temat) i że dziecko w przedszkolu by umiało poustawiać dobrze, więc Fletcher go musiał wyprowadzać zaraz, bo już paluchy wyciągał do tych flaszek, już przestawiać chciał ten chłop nienormalny. No i to samo mniej więcej się działo z żelami 3w1, bo Flo miał jakąś obsesję dziką na ich punkcie i nie doceniał w ogóle, że Cosmo się wcale nie czepiał o obecność tych pięćdziesięciu szamponów do włosów i masek, i innych odżywek, i żeli, i peelingów, i pierdyliarda innych rzeczy, co tylko w tych łazienkach miejsce zabierały, i on nie miał gdzie szczoteczki do zębów położyć. I tłumaczył mu Fletcher, że trzeba te AX-y zużyć, bo je Dede zamówił kiedyś hurtowo na przecenie, bo się bardziej opłacało i mieli dzięki temu roczny zapas, który nadal się nie skończył, no a termin zdatności do użycia jakiś był, tak? Pod choinkę Cosmo taki prezent dostał, zajebisty w pytę.
A z tą kurtką to odruch taki z Grotto, co poradzisz, bo w sieni stał zawsze zydelek taki, gdzie ojciec laczki ubierał i hak jeden, gdzie ojciec odwieszał kapelusz, więc kurtki te wszystkie na drugim zydelku się zbierały, i potem weź coś, kurwa, znajdź z tą bandą gawiedzi. Franklin to go zawsze za czoło przytrzymywał, jak się mały Cosmo rwał po swoją kurtkę, bo na samej górze była, ale nie, bo ten fajur głupi musiał pierwszy dostać swoją, która na samym dole leżała. A najgorzej jak w ogóle mieli jedną na spółę i Franklin w ogóle nie chciał się dzielić, bo był chujem głupim, padalcem, ale nie takim ślicznym, kochanym, jak jego Flo małe, tylko takim bydlakiem, co go rowerem na leśnej dróżce rozjeżdżasz i nawet ci go nie żal.
I Karen, mój ci Marksie, ta kobieta była rewolucją w najgorszym (jednym możliwym złym) tego słowa znaczeniu. Jak jej przeszkadzało nawet naprawdę kulturalne ruchanie, to jak ona by sobie w Grotto poradziła, gdzie ciągle ktoś się chędoży w stogu siana? Mieszczuchy takie właśnie są, nieprzystosowane. No ale jednak Cosmo musiał przyznać, że trochę się jej bał, bo miała takie włosy na wałki zawsze zawinięte i szlafrok puchaty, różowy, którego jej tak bardzo zazdrościł, i usta tak mocno wykrzywiała zawsze w dół jak się uśmiechała, nie wiem, ona chyba nie była zaprogramowana na uśmiech po prostu. I jeszcze przez chwilę myślał, że może mu się uda być odpowiedzialnym dorosłym, i pacnąć tego pajaca po głowie za to, że ciągle tę mordę darł, ale fakty były następujące: jak głupi do sera się szczerzył, kiedy ten jego nierozważny buntownik z wyboru (also - dyrektor kreatywny) krzyczał o Love Island, co było już naprawdę ciężką amunicją.
- Z tą wyspą to przesada trochę była, zaraz tu przyleci z klapkiem w ręce - wyraził swoją gorącą obawę, ale ten jego piękny krzyczacz jakoś się chyba zawiesił na moment, a potem - jeszcze gorzej - dotarło do niego, że nie jest tatuśkiem, więc Cosmo nie wiedział czy powinien go pocieszać teraz, czy co? Bo to trochę pojebane było jednak? Chyba? Nie? Tak? - Emmmm... - No tak, tyle mu powiedział mniej więcej i bardzo kurwa dobrze, jak się okazało, bo tym lodzikiem to jednak dojebał porządnie, a tatusiek żaden by tak nie powiedział, zaklinam, ż a d e n. Ale on w sumie nie chciał tatuśka takiego, bo jakby miał tatuśka, to by mu nie było tak do śmiechu teraz i tatuśka by nie mógł tak klepać po ramieniu jak foka, więc może lepiej, że nie był tatusiek, tylko padalec taki piękny, do którego kosmosowe słowa to docierały z opóźnieniem jakimś niemożliwym.
- Awwww, on mnie nazwał żmiją pierwszy raz, kiedy ślub, kiedy dzieci? - i cieszyć się musiała ta morda wesoła, bo tak na niego działał już ten dziedzic fortuny dużej, białej rodziny, nie żeby to miało jakikolwiek wpływ na stopień tej miłości i intensywność okazywanych uczuć, a tym bardziej naleganie na ślub bez intercyzy, gdzie tam. I przez chwilę nawet nie zreflektował, że Florian na dziedzictwo kultury japońskiej powiedział BAJKA właśnie, bo zaraz temu się dramatyczny nastrój odpalił i już jego słowa opacznie rozumiał, wrrrr i hate my wife. - Aha, uspokój siebie trochę, w twoim wieku trzeba uważać na serce - pouczył go jeszcze, bo dobrze mu się leżało bardzo tak z tym ciepłym padalcem na sobie i nie chciałoby mu się wstawać, żeby po telefon sięgać i numer na pogotowie wybierać. W końcu jednak westchnął i tą sprawną ręką przyciągnął jego głowę do swojego policzka, żeby pomierzwić włoski temu dzieciakowi obrażonego. - Dobrze już, dobrze, nie jesteś szybki, tylko wolny i nie ostry, tylko... - jakie było przeciwieństwo w ogóle, aha - słodki na przykład, może być? Wolny i słodki. - Szybki i ostry brzmiało bardziej hot tho, ale cokolwiek ten padalec chciał w sumie. - A teraz zdejmij ten... ten, ten no - frak ten, smoking, kapok, nieważne, zdejmij, bo się zagotujesz, skarbie albo spocisz i będziesz śmierdzieć - nakazał jeszcze, bawiąc się w fascynującą grę pod tytułem: ile razy można bez powodu nacisnął palcem policzek Floriana w różnych miejscach, zanim trafi go szlag?

autor

kaja

Zablokowany

Wróć do „Gry”