WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

12. Powinnaś leżeć.
Aura miała wrażenie, że to były słowa, które najczęściej słyszała z ust bliźniaczki, odkąd opuściła szpital i utknęła w domu na zwolnieniu. To była najdłuższa przerwa w pracy, jaką rudowłosa miała od kilku dobrych lat i postanowiła, że ostatnia na kilka (kilkanaście, kilkadziesiąt...) następnych. Dopiero za parę dni czekała ją kolejna wizyta u lekarza, podczas której ten miał zdecydować, czy może już wrócić. Nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że nie będzie mogła, że może dostać polecenie, by odpoczęła jeszcze trochę. Nie chciała już odpoczywać. Chciała gdzieś pójść, coś zrobić, wysłuchiwać utyskiwań klientek i pokłócić się z Atlasem o to, że znów przyniósł jej zielone jabłko, zamiast czerwonego. Tak zwyczajnie, po ludzku tęskniła do tego wszystkiego.
Z zacięciem wypisanym na twarzy pocierała blat szmatką, żeby doprowadzić go do lśnienia (niepotrzebnie, bo i tak nie mógł być już czystszy). Ciężar ciała starała się opierać na zdrowej nodze, ponieważ kiedy zbyt długo stała, tamta jeszcze trochę ją bolała. Oczywiście od kilku dni starała się przekonać bliźniaczkę, że tak nie jest, że wszystko ładnie się goi i nie ma potrzeby, żeby się tak oszczędzała.
Powinnaś leżeć.
Aura mogłaby przysiąc, że niemal słyszy te słowa, wypowiadane przez Tottie. A przecież nawet nie było jej w domu – wyszła, żeby załatwić jakieś sprawy, choć starsza Whitbread nie dopytywała o szczegóły, postanawiając wykorzystać nieobecność bliźniaczki, aby zająć się w tym czasie rzeczami, na które tamta by jej nie pozwoliła. Zdawała sobie sprawę, że zachowuje się trochę jak krnąbrna nastolatka, która buntuje się przeciwko komuś, kto chce dla niej dobrze, ale ta bezczynność doprowadzała ją do szału. I najwyraźniej wydobywała na wierzch wszystkie najbardziej paskudne cechy jej charakteru, patrząc na to, ile razy zdążyły się już pokłócić.
Zatopiona we własnych myślach i skupiona na wykonywanej czynności, nie od razu zorientowała się, że trzasnęły drzwi do domu. Jej mózg połączył dziwny dźwięk właśnie z tym, dopiero kiedy jej siostra była już w kuchni. Aura wyprostowała się – jej dłoń zamarła gdzieś w połowie okrążenie. Rozwarła palce i wypuściła ściereczkę.
Już jesteś? – Bingo, Aura. Bingo. – Rozlałam trochę picia, musiałam to powycierać – powiedziała bez zająknięcia. Właściwie niepotrzebnie, bo w zasięgu ich wzroku nawet nie było żadnej szklanki, a do tego mop, którego użyła wcześniej, żeby zmyć podłogę, stał teraz oparty o ścianę i jasno wskazywał na jej winę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

❧ 12 ❧
Powinnaś leżeć, to obok nie ruszaj się, już ci przynoszę albo ostrożnie, już do ciebie idę, rozbrzmiewało pod dachem bliźniaczek nieustannie od kilku, jak nie kilkunastu już dni. Na początku z większą intensywnością, kiedy Tottie próbowała poskromić złośnicę Aurę, próbując sensownymi argumentami usadzić ją w jednej, wskazanej pozycji, by wspomóc jej rekonwalescencję. Nie spodziewała się, że będzie to tak syzyfowa praca i siostra, ilekroć ta nie będzie patrzeć, niczym niesforny dzieciaczek będzie próbowała zrobić na przekór, prawdopodobnie nie biorąc pod uwagę tego, że młodsza rudowłosa chce dla niej dobrze, ba! jak najlepiej.
Tottie miała do załatwienia kilka spraw na mieście. W drodze powrotnej miała też zrobić zakupy, by przede wszystkim dogodzić siostrze, rozpieszczając ją mnóstwem czerwonych owoców. Będąc w sklepie wysłała bliźniaczce smsa, następnie sygnał, po czym kolejną wiadomość, ale na żadną próbę kontaktu nie otrzymała odpowiedzi, przez co zgarnęła tylko najpotrzebniejsze rzeczy i na złamanie karku popedałowała do domu, snując czarne scenariusze, bo przecież gdyby wszystko było dobrze, to Aura od razu by jej odpisała! Oczywiście brała jeszcze pod uwagę, że starsza Whitbread mogła przysnąć, bo miała odpoczywać, ale dotychczas rzadko w dzień ucinała sobie nawet krótkie drzemki - ta świadomość bynajmniej nie pomagała w zbieraniu racjonalnych usprawiedliwień braku odzewu.
Tottie wpadła do domu jak huragan, od razu robiąc nalot na pokój siostry, gdzie tamta powinna się znajdować, wszak tam była, gdy bliźniaczka opuszczała ich dobytek. Pokój był pusty. Młodsza Whitbread, rzucając po drodze gdzie popadnie torby z zakupami, pobiegła więc do kuchni i tam z piskiem podeszw wyhamowała, bo jak się okazało jej zguba się znalazła.
- Aura! - krzyknęła Tottie, a w tym jednym słowie było wszystko: wyrzut, ulga, niepewność, irytacja, jakby ktoś całą paletę barw jednym szybkim ruchem odbił na płótnie, nie mogąc się zdecydować, który kolor jest dominujący. - Już jestem? Już? Jestem? - powtórzyła, próbując złapać oddech, który nie tylko po tej szaleńczej jeździe, ale też przez stres, był przyspieszony i nierówny. - Co? Gdzie? Jak się wylało? - Tottie nie do końca chyba wiedziała co się dzieje, dlatego czym prędzej podeszła do siostry, rozglądając się po meblach, a wtedy dostrzegła też mop.
- Nie… - powiedziała sama do siebie. - Nie… - powtórzyła, przekierowując spojrzenie na siostrę. - Nie wierzę, że to zrobiłaś. Przecież prosiłam cię, żebyś leżała. Auuuraaa… Czy mogę zostawić cię samą na pięć minut? - jęknęła żałośnie bliźniaczka, czując jak ręce jej opadają.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W tym przypadku zachowanie Aury nie wynikało ze złośliwości i chęci sprawdzenia, jakie są granice wytrzymałości jej bliźniaczki (te i tak testowała już od przeszło dwudziestu sześciu lat), bynajmniej. Nie chciała kłócić się z Tottie, sprawiać jej przykrość czy być powodem do złości, po prostu... jakoś tak samo wychodziło, że nie potrafiła usiedzieć na miejscu, a na każde kolejne powinnaś leżeć coś w niej buntowało się jeszcze mocniej, choć wiedziała, że wszystko, co robi siostra, wynika z troski. Ba, gdyby to Tottie wyszła z lekkim szwankiem z tego festiwalu i to Aurze przypadłaby opieka nad nią, to zachowywałaby się tak samo. Albo nawet gorzej, starannie pilnując siostry, by się nie przemęczała.
Uniosła jedną brew, w reakcji na podniesiony głos młodszej Whitbread, a na jej czole pojawiała się coraz bardziej widoczna zmarszczka, będąca wynikiem niezrozumienia słów siostry.
Normalnie. Wzięło i się wylało, tak po prostu – powiedziała w końcu, powstrzymując się od wywrócenia oczami. Wtedy jednak Tottie dostrzegła mop, co Aura zauważyła od razu, bo powiodła wzrokiem na jej spojrzeniem. Westchnęła, zerkając na siostrę. Jakieś drobne poczucie winy zakuło ją pod żebrami (albo to było coś zupełnie innego), szybko jednak posłała to uczucie do stu diabłów. Jej zdaniem reakcja Tottie była przesadzona, jakby ona – Aura – była co najmniej niepełnosprawna, a przecież miała tylko drobne problemy zdrowotne. I już się czuła lepiej!
Nie przesadzaj, okej? Przecież leżałam. Od tego nieszczęsnego festiwalu nie robię nic innego. Muszę trochę wstawać, bo zaczynają mnie boleć plecy od tego ciągłego leżenia! – Teraz to ona zdecydowanie wyolbrzymiała, ale trudno. – Poza tym, ja już się naprawdę dobrze czuję. Sama zobacz. – Prawdopodobnie nie było to najmądrzejsze, ale odsunęła się odrobinę od blatu i podskoczyła. Niby delikatnie, ale kiedy jej stopy znów spotkały się z podłogą, przez twarz Aury przemknął grymas bólu. Starała się szybko zamaskować go uśmiechem. Mimochodem jednak oparła się ręką o blat. – Widzisz? Wszystko w porządku. A gdzie byłaś? – próbowała zmienić temat, bo liczyła, że w ten sposób poprzedni, dotyczący jej zachowania, rozejdzie się szybko po kościach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powinna zaniechać dyskusji; w porę wycofać się, nim te wszystkie emocje wepchnął ją na karuzelę albo inny diabelski młyn, który - jak sama nazwa wskazuje - jest jakimś szatańskim narzędziem (a nie wesołym kołowrotkiem z ławeczkami i skoczną melodyjką), pewnie napędzającym piekielny piec, w którym aż kipi od wszelakich bulwersacji. Ale nie zrobiła tego, bo była już tym wszystkim po prostu po ludzku zmęczona.
- Aha. Samo się wzięło i samo się wylało, a ty to zobaczyłaś przez ścianę, tak? Bo jak wychodziłam, to byłaś u siebie - stwierdziła Tottie z powątpiewaniem, wskazując ręką w kierunku pokoju siostry, który był pierwszy, licząc od wejścia i nie miał nawet żadnej ścianki, która przylegałaby do kuchni (w przeciwieństwie do pomieszczenia, które zajmowała młodsza Whitbread). - Co się wylało tak w ogóle? Nie przypominam sobie, że coś płynnego zostawiłam na wierzchu, ale może zapomniałam… Co nie zmienia faktu, że mogłaś zostawić to mnie, przecież bym to wytarła zaraz po powrocie. Nie mogło chwilę poczekać? - zapytała, wzrokiem sunąc po blacie i odkrytych częściach mebli, by zlokalizować źródło tego zamieszania, które wywabiło Aurę z łóżka.
Tottie westchnęła, kręcąc głową, by pokazać, że nie zgadza się z siostrą.
- Nieprawda. Przecież wstajesz. Mam ci przypomnieć, że nie dalej jak wczoraj siedziałaś na werandzie? Po prostu musisz oszczędzać tę nogę i jej nie obciążać, żeby wszystko się ładnie… - urwała, widząc jak bliźniaczka przymierza się do demonstracji. - Aura, nieee! Auć… - Tottie od razu ruszyła by asekurować siostrę, ale niestety spóźniła się, przez co ból poczuła nie tylko starsza Whitbread, ale i ona. Jakby tego było mało, w nagrodę za brak refleksu mogła pooglądać z bliska grymas, jaki pojawił się na twarzy niepokornej rudowłosej.
Westchnęła ciężko, chowając przy tym twarz w dłoniach. Nie chciała się skarżyć, narzekać, biadolić i utyskiwać, ale ostatnie dni, ba! tygodnie były porządnym sprawdzianem jej cierpliwości i miłości do Aury. Nie chciała oblać tego testu, ale była już na granicy swoich możliwości...
- Nie, nie widzę - odpowiedziała dość oschle, z trudem panując nad irytacją, która już czaiła się, by przylgnąć do słów Tottie. - Dlaczego ty to robisz, co? Na złość mi? Sobie? Nie mogłabyś zacisnąć zębów i wytrzymać jeszcze tych kilku dni, które zostały ci do kontroli? KILKA DNI, Aura. Naprawdę chcesz, żeby usadzili cię na kolejne tygodnie, jak się okaże, że coś tam się źle goi albo rana się otworzyła? - zapytała z troską, choć ta coraz bardziej bladła przy bezradności, która nie tylko przysiadła na ramionach młodszej bliźniaczki i swoim ciężarem widocznie pociągnęła je w dół, ale też była coraz bardziej wyczuwalna w tym, co i jak mówiła.
Żeby nie dać tego po sobie poznać, ruszyła po porzucone zakupy. Pech chciał, że w tej pogoni popchnęła torbę z jabłkami dla Aury, które poturlały się we wszystkie strony. Tottie kucnęła, żeby je zebrać.
- Gdybyś odbierała połączenia ode mnie, to byś wiedziała - mruknęła pod nosem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawdę mówiąc, właśnie tego spodziewała się Aura – wycofania się, porzucenia tematu, ewentualnie tego, że Tottie trochę jej pomarudzi nad głową, przypominając, że nie powinna się tak zachowywać, ale raczej prędzej niż później zapomną o tym. W końcu nie pierwszy raz starsza z bliźniaczek wystawiała cierpliwość siostry na poważną próbę i chyba nie do końca zdawała sobie sprawę, że tym razem może być trochę inaczej, że to wcale nie rozejdzie się po kościach, jak w przypadku poprzednich takich sytuacji.
Nie, nie mogło poczekać – powiedziała ostro, wyraźnie zła. – W ilu jeszcze rzeczach będziesz mnie wyręczać? Może do łazienki też będziesz chodzić za mnie, żebym się nie przemęczała? – ironizowała; bardzo rzadko używała takiego tonu względem Tottie, ale tym razem nie umiała się powstrzymać.
A powinna. Powinna dać sobie na wstrzymanie i chociaż spróbować ugryźć w język, żeby nie powiedzieć czegoś, czego mogłaby potem żałować. Tottie znała ją lepiej niż ktokolwiek inny, pewnie potrafiła wyczuć każdą zmianę w jej głosie i zachowaniu i wobec niej Aura nie lubiła być tak oschła, jak to czasem zdarzało jej się wobec innych. Ale tym razem emocje w niej buzowały, skutecznie przysłaniając logiczne myślenie.
No właśnie – s i e d z i a ł a m – zauważyła, kładąc akcent na to ostatnie słówko. Uczepiła się go niczym tonący brzytwy. – Więc się oszczędzałam – dorzuciła, uśmiechając się sarkastycznie. Na początku naprawdę starała się wypełniać wszystkie zalecenia lekarza, w końcu jej też zależało na tym, aby rana ładnie się zagoiła i mogła jak najszybciej wrócić do normalnego funkcjonowania. Jednak im więcej czasu mijało, tym bardziej irytowało Aurę to, że musiała być zależna od drugiej osoby nawet podczas jakichś podstawowych czynności.
Chryste, Tottie – jęknęła, tym razem już się nie powstrzymując i ostentacyjnie wywróciła oczami. – Zachowujesz się, jakbym co najmniej wyciągnęła rolki i wyczyniała na nich nie wiadomo co, narażając się na jeszcze gorszą kontuzję. Błagam, nie histeryzuj – rzuciła, właściwie nie odpowiadając na żadne z zadanych jej pytań. Wydawało jej się, że nie mogłoby być aż tak źle, przecież nic jej się nie stanie od kilku pociągnięć mopem po podłodze.
Aha – odpowiedziała zdawkowo, posyłając bliźniaczce chmurne spojrzenie. Obserwowała, jak jabłka toczą się po podłodze i może nawet próbowałaby się schylić, żeby pomóc Tottie, ale nie miała wątpliwości, że dostałaby burę za coś takiego, więc się powstrzymała. I to był błąd, bo może w innym wypadku nie wpadłyby jej do głowy te słowa, które zaraz potem wyszły z jej ust.
Nie prosiłam się o to, żebyś tak mnie niańczyła – powiedziała cicho, jednak nie patrzyła przy tym na bliźniaczkę. Wzrok miała wbity w blat, który jeszcze kilka minut temu tak zacięcie czyściła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie aż drgnęła na dźwięk słów bliźniaczki. Nie lubiła tego tonu, niezależnie wobec kogo Aura go używała. Zmarszczyła czoło i zmrużyła oczy, biorąc przy tym głęboki oddech. Starała się powoli i bez nerwów wypuścić powietrze, ale wcale w zachowaniu spokoju nie pomagały kolejne zdania siostry.
- To chyba oczywiste, że w tylu, ilu będzie trzeba. I wiesz, że poważnie myślałam, czy nie pożyczyć basenu ze szpitala? Ale nie chciałam, żebyś czuła się niekomfortowo, gdybym ci miała podstawiać taki nocnik pod pupę - przyznała młodsza Whitbread, informując Aurę o swoich przemyśleniach, starając się puszczać mimo uszu tę ironię, która wylewała się ze słów bliźniaczki.
- No skoro ci się udawało oszczędzać, to można to powtórzyć, przecież już niedługo, Aura. Niepotrzebnie się tak emocjonujesz - oznajmiła młodsza rudowłosa, wzdychając cicho. Miała cichą nadzieję, że siostra przyzna jej rację, a nie będzie uparcie chciała postawić na swoim, co nie zawsze było dobrym wyborem… i pokojowym rozwiązaniem.
Zjeżyła się po kolejnej salwie przytyków. Miała wrażenie, że niepostrzeżenie ze smyczy zerwało się i jej wzburzenie, które niekontrolowane pogna na oślep, raniąc po drodze wszystko, co popadnie... Tottie rzuciła bliźniaczce gniewne spojrzenie i zaciskając usta, próbowała powstrzymać cisnące się na wargi komentarze, ale te były zbyt natarczywe, by nie pokonać tej łatwej do sforsowania bariery.
- Ach, tak! Jak widać nie potrzebujesz rolek, żeby coś cię zabolało. Myślisz, że tego nie widzę? Mnie chcesz oszukać? - zapytała z wyrzutem, patrząc na Aurę spode łba. - Nie histeryzuję. Martwię się o ciebie! To dwie zupełnie inne, różne rzeczy i kto jak kto, ale ty powinnaś doskonale wiedzieć jak to jest, bo to nie ja trzymałam cię pod kloszem przez ostatnie jedenaście lat! - O ile wcześniej nie było czego ścierać tak teraz… mleko się rozlało...
Za późno uświadomiła sobie, że wcale nie chciała tego powiedzieć. Żeby ukryć zakłopotanie zaczęła upychać w dłoniach czerwone owoce, ledwie je utrzymując przy ciele. Część odłożyła na blat, a kiedy sięgała po kolejne, padło zdanie działające jak pauza, która skutecznie na moment zatrzymała kolejne ruchy Tottie. Dopiero po chwili jak w zwolnionym tempie sięgnęła po jabłko i bez słowa otoczyła je palcami… trochę za mocno, bo paznokciami przebiła skórkę, zanurzając palce coraz głębiej w miąższu.
- A ja nie prosiłam się o to, byś się do mnie nie przyznawała - odparowała, z hukiem odstawiając podziurawione jabłko na blat obok tych, które (jeszcze) nie oberwały. - Mogłaś mi otwarcie powiedzieć, że tak bardzo doskwiera ci moja obecność w twoim domu, a nie gadać o tym i to jeszcze komu? Blake’owi! Może masz mi do powiedzenia coś jeszcze? Śmiało. - Machnęła zachęcająco ręką, uznając, że trzeba wykorzystać tę wylewność Aury.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na wzmiankę o szpitalnym basenie, Aura jedynie sapnęła, co było wyraźnym znakiem jej oburzenia. Sama myśl o tym, że mogłoby dojść do czegoś takiego wywoływała u niej poczucie dyskomfortu. Zdawała sobie sprawę z tego, że ludziom przydarzają się różne rzeczy, że nie dla wszystkich los bywa szczególnie łaskawy, ale ona zawsze jakoś sobie radziła – raz lepiej, raz gorzej, ale nie potrzebowała pomocy przy takich czynnościach jak przejście do łazienki czy zrobienie sobie herbaty. Być może nawet to, obok tej bezczynności, denerwowało ją najbardziej. Konieczność proszenia, odbieranie Tottie możliwości wyjść i to, że musiała się nią opiekować.
To bardzo wspaniałomyślne, że pomyślałaś o moim komforcie – skomentowała chłodno, przez kilka kolejnych chwil zamierzając pokazać siostrze, że w porządku, nie będzie się tak emocjonować. Tyle łatwiej było pomyśleć niż zrobić, a na zmianę nie trzeba było długo czekać. W momencie, kiedy młodsza z bliźniaczek wspomniała o martwieniu się, Aura poczuła ukłucie wyrzutów sumienia. Gdzieś z tyłu jej głowy pojawiła się myśl, że może trochę zbyt pochopnie naskoczyła na siostrę, może powinna w końcu się zamknąć, ugryźć w język, choćby do krwi, gdyby tylko to miało powstrzymać niewłaściwe słowa, ale zanim mogła się w ogóle uczepić tego pomysłu, zacząć go realizować, Tottie dokończyła zdanie. Początkowo Aura pomyślała, że się przesłyszała. Że Tottie wcale nie powiedziała tego, co jej się wydawało, że usłyszała. Potem dopiero do niej dotarło, że jednak tak.
Och – mruknęła, a jej twarz stężała. – Więc to tak? Wiesz Tottie, skoro byłaś taka nieszczęśliwa przez ostatnie jedenaście lat, skoro tak bardzo cię ograniczałam i, jak to powiedziałaś? – Roześmiała się sztucznie. – …trzymałam cię pod kloszem, tak? W takim razie może trzeba było zostać w Chinatown, jeśli tak bardzo męczy cię mieszkanie ze mną – rzuciła, starając się, by zabrzmiało to zupełnie beznamiętnie, chociaż w tonie jej głosu dało wyczuć się rozgoryczenie, jeśli ktoś dobrze ją znał. A Tottie przecież znała.
Aura była świadoma tego, że czasem przegina, że jest zbyt troskliwa, zbyt czepliwa i za bardzo się przejmuje, chyba jednak nie zdawała sobie sprawy, że... aż tak. I z jednej strony poczuła się zraniona, bo przecież robiła to wszystko, mając dobre intencje, a z drugiej poniekąd rozumiała, że Tottie mogła mieć dość. I to sprawiało, że w jej głowie był kompletny chaos.
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
Widziałaś się z Blake'em? – A zaraz potem: – I powiedział ci, się do ciebie nie przyznaję? A ty oczywiście łyknęłaś wszystko jak młody pelikan, bo powiedział to twój Blake? – Już się nie hamowała, nie zastanawiała nad tym, czy jej słowa nie są szpilami, które szybują prosto w stronę bliźniaczki. Co gorsza, jakaś część Aury kompletnie się tym nie przejmowała w tej chwili. – Nie mam pojęcia, co mogę jeszcze dodać, skoro ty już najwyraźniej wszystko wiesz – dorzuciła z ironią, wzruszając ramionami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To chyba nie zaskoczenie, że chciałabym dla ciebie jak najlepiej… - mruknęła pod nosem Tottie, czując chłód bijący z komentarza bliźniaczki. - Popatrz na moje działania, jakby to było takie drobne rozpieszczanie, a od razu łatwiej będzie ci to przełknąć i nie będziesz się na mnie złościć niepotrzebnie - powiedziała, łudząc się, że siostra skorzysta z jej sugestii i uda się opóźnić wybuch bomby, której lont został już podpalony…
Gapiła się z niezrozumieniem na Aurę, mając wrażenie, że bliźniaczka przekręca jej słowa; tekst, który nie powinien nigdy paść, bo był nieprecyzyjny i nacechowany negatywnie, przez co szansa na mylne zrozumienie intencji rozmówcy znacznie wzrastała. Nie inaczej było w ich przypadku, o czym Tottie przekonała się na własnej skórze.
- Przecież nie powiedziałam, że byłam nieszczęśliwa i ograniczana. Nie odwracaj kota ogonem, Aura. Po prostu… - urwała, czując, że trudno jej zebrać myśli i nadać im odpowiednią formę, by dobrze oddały to, co chce przekazać. Nie pomagała świadomość, która nagle uderzyła młodszą Whitbread, aż zakręciło się jej w głowie. Skrzyżowała spojrzenie z bliźniaczką. - A może ty teraz mówisz o sobie? Ach… czyli tak? Lepiej by ci było beze mnie, dobrze rozumiem? Dlaczego mi tego nie powiedziałaś? Mam rozumieć, że trzymasz mnie tu z litości? - zapytała lekko łamiącym się głosem, bo nigdy wcześniej o tym nie myślała, ale teraz podczas tej rozpętanej burzy przywiewiało w jej stronę najgłupsze pomysły. Najgorsze w tym wszystkim było to, że one wciąż się pomnażały, wraz z narastającym rozgoryczeniem, które pewnie było na podobnym poziomie u każdej z dziewczyn.
Była świadoma, że temat Griffitha zawsze budził emocje, ale od spotkania w pralni ciężko jej było uporać się z rewelacjami, które usłyszała plus dodatkowo ciążyła jej kolejna tajemnica, którą miała wobec bliźniaczki - pożyczka forsy, by opłacić rachunki.
- Widziałam. Przypadkiem. Specjalnie jeździłam okrężną drogą do Domu Kultury i nie zapuszczałam się pod 63 z Psem, ale i tak na niego wpadłam. Najwidoczniej to przeznaczenie - stwierdziła z kpiną (bo nie wierzyła w takie bzdury), starając się przy okazji wyjaśnić maksymalnie spokojnie te okoliczności nieplanowanego zetknięcia z Blake’m, by nie podkręcać Aury, ale to co siostra dorzuciła, może nawet wchodząc jej w słowo, aż zatrzęsło Tottie. Warknęła, czując jak traci nad sobą kontrolę. Tego było już za wiele! - Arrrgh! To nie jest mój Blake! Odczep się wreszcie od tego Blake’a! Jaki miałby interes w tym, by mówić nieprawdę? Myślisz, że w więzieniu zyskał nowe hobby i teraz nie zabija ludzi tylko skłóca rodziny? - zapytała z ironią. Była naprawdę wzburzona i zła, ale w dużej mierze na siebie, że nie potrafiła z Aurą porozmawiać normalnie, tylko wypluwa te słowa w nerwach. Po co to komu? Choć nie widziała sensu, to nie próżnowała w dzieleniu się irytacją. - Nic dziwnego, że o wielu rzeczach nie wiesz, bo masz klapki na oczach i zafiksowałaś się tylko na swojej racji, a nie jesteś nieomylna. Świat nie jest tylko czarno-biały! Poza tym jakby Blake był taki zły, to by mi nie ratował tyłka i nie pożyczył kasy na rachunki! - palnęła, niechcący zdradzając najświeższy sekret, który miał nie ujrzeć światła dziennego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Komentarz Tottie sprawił, że Aura poczuła się odrobinę zakłopotana. W gruncie rzeczy to nie w Tottie wymierzony jest jej atak – nie była celem samym w sobie, obrywała raczej rykoszetem, bo starsza Whitbread nie miała nikogo innego pod ręką, na kim mogłaby się wyżyć, jakkolwiek okropnie by to nie brzmiało.
Nie złoszczę się na ciebie – przyznała w końcu, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. – Raczej na całą tę sytuację – dodała, choć czy to było warte jej nerwów? Nie miała żadnych nadprzyrodzonych mocy, nie potrafiła cofać czasu i nie mogła zapobiec wydarzeniom na festiwalu, teraz po prostu musiały się zmierzyć z ich skutkami, czy jej się to podobało, czy nie. A nie podobało bardzo.
Zmarszczyła nagle brwi, przyglądając się bliźniaczce z niedowierzaniem. Jakim cudem ta sprzeczka o jej niesubordynację eskalowała w... coś takiego? Poniekąd miała ochotę uciąć ją jednym machnięciem ręki, pozwolić, aby złość i inne negatywne emocje poszły do diabła, tyle że wcale nie była pewna, czy to byłoby właściwym rozwiązaniem. Czasem niedopowiedzenia potrafiły wyrządzić więcej krzywd.
Trzymam cię? – powtórzyła mimowolnie. Znów to słowo. – Zabrzmiało jakbym cię zmuszała do mieszkania tutaj – prychnęła, na powrót rozeźlona. Czepianie się słówek było pewnie dziecinne, ale nie zamierzała się tym aktualnie przejmować. – Nie, nie trzymam cię tu z litości, tylko dlatego, że jesteś moją siostrą, kocham cię i nie chcę mieszkać bez ciebie, ale wbrew pozorom, nie zamierzam cię ubezwłasnowolniać, więc rób co chcesz, Tottie, jesteś już w końcu dużą dziewczynką, nie będę cię więcej trzymać pod kloszem, jedenaście lat to wystarczająco długo, nie? – skwitowała, uśmiechając się blado. Może ten kubeł zimnej wody, który właśnie wylał jej się na głowę, był potrzebny, aby w końcu zrozumiała, że powinna być dla Tottie tylko siostrą, że nie może wiecznie próbować przywdziewać innych ról, których zabrakło w ich życiu w okresie dojrzewania.
Nie zdziwiłoby mnie to – odpowiedziała zuchwale w kwestii nowego hobby Griffitha, wzruszając ramionami. Nie czuła jednak potrzeby, by zagłębiać się w to, czym ten zajmuje się w wolnym czasie po wyjściu z więzienia, przynajmniej póki nie dotyczyło to jej rodziny, a tym razem niestety dotyczyło.
Już otwierała usta, by rzucić jakimś komentarzem, kiedy dotarły do niej ostatnie słowa bliźniaczki. Potrzebowała kolejnej chwili, by je przetrawić.
Ile? Ile ci pożyczył? – zapytała ostro, wbijając w siostrę spojrzenie. – I czemu w ogóle musiał ci pożyczać na rachunki? – drążyła, bo jasne, nie mogły pławić się w luksusach, ale już od dawna staczało im na podstawowe potrzeby, a nawet trochę udało im się odłożyć. Zaraz jednak jej usta wykrzywiły się w brzydkim grymasie. – Czego niby jeszcze nie wiem, Tottie? Bo może w końcu będziesz ze mną szczera i przyznasz, że utrzymywałaś z nim kontakt po śmierci rodziców? – Tym razem Aura strzelała, nie mając pewności, czy się nie myli, dlatego bacznie przyglądała się siostrze. Tego również dowiedziała się właściwie przypadkiem, bo jakiś czas przed skazaniem Blake'a spotkali się na imprezie, na której wziął ją za Tottie, a przebieg tamtej rozmowy wskazywał na nieco lepszy kontakt między tą dwójką niż ten, jaki był znany Aurze. Ale czy nie wysnuła pochopnych wniosków?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokiwała głową, zdając sobie sprawę, że pewnie akurat miała pecha, że stanęła na drodze tej gorącej pary, którą spuszczała Aura-gejzer.
- Rozumiem i domyślam się, że nie jest ci łatwo, ale nie z takich trudności wychodziłyśmy. Tu przynajmniej widzisz metę, od zwycięstwa dzieli cię już tylko krok. Chyba nie warto marnować tych tygodni treningów na popis, na który jeszcze się nie jest gotowym, hm? - Tottie starała się przemówić do siostry w bardziej znanym jej języku. Sukcesy, które osiągała w akrobatyce też nie wzięły się znikąd i wymagały wiele samozaparcia, które starsza Whitbread ćwiczyła wraz z figurami, które miały udoskonalić jej ciało. Przecież nie mogła o tym zapomnieć…
O ile pierwszy temat zdawał się przygasać, to inne wciąż pulsowały niebezpiecznie, powodując gwałtowny wzrost temperatury w pomieszczeniu. Tottie spojrzała błagalnie w sufit, jakby oczekując wsparcia z niebios, bo nijak nie szło dziś jej złapanie porozumienia z siostrą.
- Nie zmuszasz. Źle się wyraziłam… - przyznała nie do końca zadowolona z użytego poprzednio słowa. Teraz jeszcze bardziej przekonała się, jak głupie są konflikty i dlaczego woli ich unikać. Miała wrażenie, że w złości nikt siebie nie słucha! Ludzie posiadają przy tym sito, które wyłapuje słówka, szczególnie te, które wyjątkowo ich ubodły i cała kłótnia sprowadza się do rozbioru zdania, przystankach na użytych określeniach, a nie próbie zrozumienia sensu wszystkiego, co ktoś chciał przekazać. - Nie rozumiem w takim razie, czemu się do mnie nie przyznałaś? To wstyd? Wolałabyś, żeby nikt cię ze mną nie widział? Czy o co chodzi? - dopytała, bo nie trzymało się to kupy - a przynajmniej w tej uprawianej przez Tottie matematyce, z której przecież nie była orłem.
Plasnęła się w czoło po komentarzu Aury.
- Nie wierzę, że możesz tak myśleć… - wymamrotała, odsuwając dłoń od twarzy, by móc spojrzeć na siostrę. I to był błąd, bo nadziała się na jej przenikliwe spojrzenie, w o wiele bardziej niewygodnym temacie. Uciekła wzrokiem, obracając się bokiem do bliźniaczki, by utrudnić jej zaglądanie jej w oczy.
- Czy to ważne…? - zapytała niepewnie, chcąc uniknąć drążenia w tym temacie. - Zwrócę mu wszystko - zapewniła pospiesznie, by nie było wątpliwości co do tej pożyczki. - Powiedzmy, że potrzebowałam tych pieniędzy, okej? Możemy to zostawić? - zaproponowała, łypiąc przelotnie na Aurę. Naiwnie wierzyła, że starsza Whitbread odpuści…
Zamarła. W pierwszym momencie nie była pewna, czy dobrze usłyszała, ale kiedy na powrót odwróciła się do bliźniaczki i przyglądnęła jej twarzy, wiedziała już, że to nie omamy słuchowe.
- O czym ty w ogóle mówisz? Kontakt? Po śmierci rodziców? Skąd w ogóle takie wnioski? - Tottie wystrzeliła w stronę siostry serię pytań, unosząc przy tym brew. Grała na czas. - Kim niby miałam dla niego być, Aura? Kochanką? Nie rozśmieszaj mnie. Przecież on miał narzeczoną. Poza tym, przypominam, że nie wsadzili go za wykorzystywanie nieletnich - oznajmiła z kpiną, parskając przy tym krótko. - Nie wiem w ogóle skąd przypuszczenia, że znaliśmy się bliżej. A może to ja czegoś nie wiem? Widziałaś się z Griffithem nie tylko ostatnio? - zapytała, choć to wydawało jej się chybionym pomysłem, ale patrząc na rewelacje, które wychodziły podczas tej ich sprzeczki, warto było oddać taki strzał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Aura patrzyła na siostrę, która była jej lustrzanym odbiciem i nie pierwszy raz w życiu pomyślała, jakie to szczęście, że mają tak różne charaktery, że pomimo fizycznych podobieństw, różniły się pod wieloma innymi względami. Gdyby miała przy swoim boku kogoś, kto byłby równie narwany i skory do sprzeczek co ona, to skończyłoby się katastrofą. Tottie jednak zawsze udawało się okiełznać trudny charakter siostry, pomimo większych i mniejszych kłótni, zwykle mówiła lub robiła coś, co sprawiało, że starsza Whitbread zaczynała się uspokajać.
Chyba nie – przyznała w końcu z westchnieniem. Mimo to gorzki smak porażki tkwił jej na języku i czuła, że nieprędko go przełknie. Nie lubiła tych sytuacji, kiedy jej racja nie była na wierzchu, dobrze jednak wiedziała, że tym razem dalsze upieranie się przy swoim nie ma po prostu sensu. Tottie zawsze wiedziała, jak do niej dotrzeć.
Najchętniej zostawiłaby ten temat (zresztą, gdyby nie to, że Tottie dowiedziała się tego od samego Blake'a, Aura nigdy by go nie poruszyła), zamknęła na takim etapie, na jakim znajdował się teraz, po zapewnieniu, że nie zrobiła tego ze złych pobudek, o jakie oskarżała ją bliźniaczka. Jednak pomimo licznych różnic, parę rzeczy też je łączyło – nie sądziła, by siostra odpuściła.
To nieprawda, że się do ciebie nie przyznałam – sprostowała, bo akurat to było według niej jawnym kłamstwem. – Nie powiedziałam, że mieszkamy razem, ale nie powiedziałam też, że nie. Nie odpowiadam za cudze interpretacje moich słów. I chcesz wiedzieć dlaczego to zrobiłam, tak? – Przeczesała palcami rude włosy. – Nie chciałam, żeby wiedział, że mieszkasz w Phinney Ridge, bo myślałam, że spróbuje się z tobą skontaktować, gdy tylko się dowie – przyznała zgodnie z prawdą. – Nie zamierzałam mu tego ułatwiać i za to nie będę przepraszać – dodała, wzruszając ramionami. Jakiekolwiek nie wynikały z tego konsekwencje, nie czuła się winna. To znaczy, może trochę tak, kiedy patrzyła na siostrę, podczas gdy tamta wyobrażała sobie najgorsze scenariusze jej niewinnego kłamstwa (które – zdaniem Aury – nawet kłamstwem nie było).
Zacisnęła tylko usta w wąską linię, nie odpowiadając na kolejne słowa Tottie. Ona tymczasem nie wierzyła, jak siostra mogła być tak bezkrytyczna w stosunku do Griffitha, ale tego już nie powiedziała.
Nie możemy. To jest ważne. Chcę wiedzieć, dlaczego musiałaś pożyczyć od niego pieniądze. Czemu nie przyszłaś do mnie, przecież mamy jakieś oszczędności – zauważyła, a kiedy poruszyła się, bo było jej niewygodnie, znów poczuła ból. Tym razem jednak starała się, aby nie było widać grymasu na jej twarzy. Miała nadzieję, że jej się to udało. Zamiast tego podeszła do krzesła, by sobie na nim przysiąść. Przez chwilę szukała odpowiedniej pozycji. W końcu podniosła głowę, wlepiając oczy w Tottie. Miała ochotę krzyczeć, potrząsnąć siostrą, ale wiedziała, że musi powściągnąć emocje, choć było to cholernie trudne.
Nie mam pojęcia, Tottie. Powiedziałabym, że to nie w twoim stylu, ale sama mi zwróciłaś uwagę, że wielu rzeczy nie wiem. Pewnie o tobie również – stwierdziła zimno, a potem na jej ustach pojawił się kpiący uśmiech. – Owszem, nie tylko ostatnio – przytaknęła, czując przy tym jakąś dziwną satysfakcję. – Jakiś czas przed jego odsiadką byliśmy na jednej imprezie, myślał, że rozmawia z tobą i to nie była pogawędka ludzi, którzy nie widzieli się kilka lat – powiedziała lekko. Prawdopodobnie to nie było w porządku również z jej strony, ale nie rozmyślała aktualnie nad tą stroną medalu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Otwierała już usta, gotowa bronić Griffitha, a może raczej jego dobrego imienia (które ponownie było narażane na osądy i ocenianie, tym razem na whitbreadowym podwórku, a nie w przestrzeni publicznej), ale pozwoliła siostrze dokończyć - co okazało się być dobrym ruchem. Okazało się bowiem, że to nie on nadinterpretował, a Tottie po prostu słyszała to, co chciała usłyszeć. Blake wybrał idealny moment by o tym wspomnieć, przez co właściwie rozwikłał dylemat młodszej bliźniaczki, która wahała się, czy skorzystać z jego pomocy, czy jednak iść bardziej zawiłą, dłuższą drogą do celu.
- To ja musiałam źle zrozumieć - przyznała cicho Tottie, speszona tym nieporozumieniem. - Blake też wprost nie powiedział… Och! Przepraszam, niepotrzebnie się uniosłam - wybąkała pod nosem, pokornie spuszczając wzrok. Na jej twarzy od razu wymalowały się rumieńce zawstydzenia. Nie lubiła takich sytuacji i to nie dlatego, że nie wyszło na jej. Rzadko który konflikt otrzeźwiał osoby biorące w nim udział. Prędzej tworzył podwaliny pod mur, który narastał wraz z kolejnymi zgrzytami, które były nieuniknione podczas wspólnego mieszkania, czy ogólnie pojętego życia, podczas którego stykało się z kimś więcej niż od święta albo kurtuazyjnie - raz w tygodniu na kawce i ciasteczku, koniecznie słodkim by można było przełknąć jakieś ewentualne małe goryczki, które mogły się przyplątać nawet wtedy.
- Aura… - Tottie spojrzała na siostrę, przecząco kręcąc głową. - Niepotrzebnie zawracałaś sobie tym głowę. Nawet gdyby wiedział, to i tak by nic z tym nie zrobił, bo to już przeszłość. Wyraźnie dał mi to do zrozumienia - poinformowała, chcąc zachować przy tym uśmiech, ale kiepsko zgrywał się z tonem wyraźnie pozbawionym radości. - Już wcześniej odpuściłam. Teraz tym bardziej nie będę wchodzić mu w drogę, więc ten temat możesz wykreślić ze zmartwień - stwierdziła, dźwigając wyżej kąciki ust, by nie było wątpliwości, że dla niej to też ulga. Teoretycznie…
Tottie ponownie westchnęła. Pieniądze to był zawsze trudny temat, szczególnie odkąd odczuwało się ich brak, były wydzielane przez ciotkę albo nie pojawiały się w terminie.
- Była teraz moja kolej w płaceniu rachunków, więc jak mogłabym brać od ciebie. Ty już wystarczająco dużo mi dałaś… - zrobiła pauzę, wbijając wzrok w swoje dłonie. - To w sumie nawet zabawna historia. Uprałam swoją wypłatę. Wcześniej rozwalił mi się portfel… A, że akurat spotkałam Blake’a i widział, co się stało, to skorzystałam z jego uprzejmości - dokończyła, wzruszając przy tym ramionami. - Mam numer jego konta, także przeleję mu kasę, jak tylko się odkuję - dodała, by dodatkowo dać znać o swoich zamiarach względem spłaty tej pożyczki od Griffitha.
I o ile wydawało się, że najgorsza nawałnica już za rudowłosymi, o tyle kolejna rewelacja ponownie zaparła dech w piersiach Tottie. Przez chwilę stała, gapiąc się w siostrę z niedowierzaniem, blada jak ściana.
- Ale w końcu… przyznałaś się, że nie jesteś mną, prawda? - zapytała cicho, nie spuszczając wzroku z bliźniaczki. - Prawda? - powtórzyła, musząc to wiedzieć. Czym innym było wkręcanie sąsiadów, znajomych czy robienie psikusów, by obserwować czyjąś reakcję. Tu kaliber był o wiele większy i Tottie jednak wolałaby, by Aura nie bawiła się tą bronią, szczególnie używając ją przeciwko niej...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Aura z kolei prędzej przerzuciłaby całą odpowiedzialność na mężczyznę, może nawet dodając, że pewnie to on źle sformułował swoje myśli, jednak coś ją powstrzymało przed kontynuowaniem tego wątku. Może jakiś gest siostry, a może po prostu czuła, że są granice, do których nie wolno się zbliżać, bo to zbyt niebezpieczne.
W porządku – mruknęła zatem, unosząc kąciki ust w bladym uśmiechu. Dużo konfliktów wynikało z nieporozumień, którym w gruncie rzeczy łatwo byłoby zaradzić, gdyby tylko zadbać o lepszą komunikację. To jednak nie było takie proste, szczególnie pod wpływem emocji – te były czasem naprawdę fatalnym doradcą i Aura coś wiedziała na ten temat. Gdy się denerwowała, trudno było przemówić jej do rozumu, chociaż – kiedy napięcie już opadało – czuła, że może i trochę przesadziła. Zwykle jednak nie była zbyt skora do przyznawania się do błędów, a w ten sposób koło się zamykało.
Powiedział ci coś niemiłego? – zapytała, zaraz po tym jak wybrzmiały słowa bliźniaczki. Nie przepadała za kumplem ich brata, ale pomimo wszystkich swoich przywar i wad, zawsze chciała dla Tottie jak najlepiej, nawet jeśli to zakładało jakąś relację pomiędzy tą dwójką. Jej niechęć wynikała głównie ze strachu, bo w przeciwieństwie do siostry nie do końca umiała uwierzyć w niewinność mężczyzny, ale poniekąd również z żalu. Żalu spowodowanego świadomością, że bliźniaczka być może ukrywa przed nią coś więcej niż tylko dziecinne zapiski w zeszycie. A ta świadomość nieprzyjemnie uwierała i zdawała się przypominać o sobie na każdym kroku.
Nie lubiła wracać wspomnieniami do czasów, gdy stać je było na wakacje, obozy czy jakiekolwiek zachcianki. Nie teraz, gdy trzeba było liczyć każdy grosz, bo nie było rodziców, którzy mogliby im cokolwiek sfinansować.
Następnym razem, gdyby była taka potrzeba – zaznaczyła – możesz przyjść z tym do mnie. Nie ma znaczenia, czy to moja, czy twoja kolej w opłacaniu rachunków. – Przez te wszystkie lata bardzo starała się, by Tottie czuła, że może przyjść do niej z każdym problemem, także tym finansowym, ale w tym momencie już nie była taka pewna tego, czy jej się to w pełni udało. A może chodziło o to, że ten dom – mimo że Aura uważała, że należy do nich obu – w papierach wpisaną miał ją jako właścicielkę? Ale nie mogła odpowiadać za decyzję Carmen.
Coś ciężkiego zawisło w powietrzu. Może gdyby Aura dostrzegła to wcześniej, spróbowałaby się wycofać, może skłamałaby albo postarała jakoś wytłumaczyć. A może wcale nie, bo to nie było w jej stylu.
Nie. – O dziwo, Aura nie poczuła się lepiej, kiedy to słowo już padło z jej ust. Po niedawnej satysfakcji nie było już śladu. – Nie przyznałam, a on też się raczej nie zorientował. Przynajmniej nie dał nic po sobie poznać – wyjaśniła, starając się zachować resztki animuszu. Czuła jednak podskórnie, że to nie jest to samo, co inne ich zamiany i udawanie siebie nawzajem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To siostrzane w porządku Tottie przyjęła z ulgą. Wyglądało bowiem, że udało się przegonić te kłębiące się, naelektryzowane chmury, które może nie były obcym widokiem za oknem, ale bliźniaczki (a zwłaszcza młodsza Whitbread) nie lubiły tej atmosfery zapraszać do domu, bo nie było tu miejsca na spustoszenia, jakich dokonują niespodziewane zjawiska pogodowe.
- Nie - rzuciła szybko w odpowiedzi na pytanie siostry. Zreflektowała się, że Aura mogła uznać to za podejrzane, więc próbowała znaleźć słowa, by dodać coś jeszcze, co mogłoby uspokoić siostrę, a nie dodatkowo nastawiać ją bojowo. - Był poprawny - stwierdziła, starając się przy tym wzruszyć ramionami z nonszalancją, ale ten ruch, przez to, że miał wyjść jak najbardziej olewczo wyglądał dość sztucznie. Nie było też mowy o tym, by utrzymać przy tym spojrzenie na linii oczu starszej rudowłosej. - Czas zmienia ludzi i do niektórych rzeczy trzeba się przyzwyczaić - dodała ciszej, szybko sięgając po przykład, który wydawał jej się na tyle pozytywny, że warto było o nim wspomnieć. Do tego świetnie uwagę kierował na kogoś innego, niż Griffith, więc nie stąpało się po tak cienkim lodzie. - Taki Ethan. Nie przypuszczałam, że to tak miły i rodzinny mężczyzna - powiedziała Tottie, tym razem na chwilę zaglądając w oczy bliźniaczki, by upewnić się, czy ona jest podobnego zdania.
Młodsza Whitbread parsknęła śmiechem.
- Możesz to powtórzyć? Nagram to i jeśli tobie przydarzy się taka sytuacja, to ci odtworzę, okej? - oświadczyła rozbawiona, kręcąc głową. - Nie chcę być na twoim utrzymaniu. Już i tak za dużo we mnie zainwestowałaś. I taaak, wiem, że już to wałkowałyśmy. Spróbuj mnie zrozumieć i postawić się na moim miejscu, tylko o to proszę - powiedziała, starając się udobruchać siostrę. W międzyczasie też podsunęła jej bliżej krzesło, żeby mogła usiąść, by choć na chwilę odciążyć nogę, którą i tak nadwyrężyła tym swoim pedantycznym szaleństwem.
I o ile poprzednie sporne kwestie i konflikty wydawały się zażegnane, tak zaprzeczenie Aury nie tylko zabolało, ale na nowo wznieciło irytację Tottie.
- Jak mogłaś?! - zapytała z wyrzutem. - Tak się nie robi, Aura! Co… co chciałaś osiągnąć? Dobrze się bawiłaś? - dodała, gwałtownie odwracając głowę w bok. Już wolała opcję z tym, że bliźniaczka się nie przyznała do mieszkania z nią, niż takie zagranie… - Tak bardzo byłaś ciekawa, jaki jest? A może to takie dziwne, że bezinteresownie mi pomagał? Że miał dla mnie czas? Bo tak, jeździłam do Seattle, żeby mnie uczył. Matmy. I na pianinie też graliśmy. Nawet kilka razy zatańczyliśmy. To chciałaś usłyszeć? To skandal, że lubiłam przebywać w jego towarzystwie? Gdybym wiedziała, że nie będziesz na niego krzywo patrzeć powiedziałabym ci to już wcześniej, ale ty odkąd pamiętam miałaś do Blake’a jakieś ale... Dziwię się, że dalej masz, skoro byłaś mną - dokończyła z goryczą, zgniatając w kulkę i tak już podartą papierową torbę.
Głośno westchnęła.
- Zapomniałam kupić pieprzu - rzuciła ze złością, bo nagle przypomniała sobie, że miała coś jeszcze wziąć, ale przez ten pośpiech wypadło jej z głowy. Odwróciła się więc na pięcie i nie zważając na część jeszcze nie rozpakowanych zakupów ruszyła w stronę wyjścia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niespodziewane przywołanie Ethana wywołało konsternację u starszej bliźniaczki. Odkąd jakiś czas temu spotkali się zupełnym przypadkiem, dawny przyjaciel czasem nasuwał się na myśli rudowłosej. Oczywiście, stało się to, czego się spodziewała – wpadnięcie na siebie w przedszkolu nie poskutkowało tym, że ich kontakty wróciły do tych sprzed lat. Nie widziała go od tamtego momentu, ale może nie było w tym nic dziwnego. Nie mieli już po siedemnaście lat, nie mogli włóczyć się po mało ciekawych dzielnicach Seattle i udawać, że wcale za kilka godzin każde z nich nie będzie musiało stawić czoła własnym problemom. Jakby nie patrzeć, dzieliło ich osiem długich lat, podczas których oboje się zmienili. Choć Ethan zdecydowanie bardziej.
Tak, bardzo miły – mruknęła tylko w zamyśleniu, chociaż te dwa słowa niekoniecznie pasowały jej do starego przyjaciela. A raczej do tego człowieka, którego kiedyś znała. Niespecjalnie jednak chciała rozmawiać o Ethanie. Sama nie wiedziała, czemu tak jest, może chodziło o to, że znajomość z Hyde'em należała do tej części jej życia, która w żaden sposób nie była związana z jej rodziną i pomimo upływu lat, nie do końca potrafiła się tego poczucia pozbyć.
Zaraz jednak uniosła spojrzenie na siostrę, a na jej twarzy pojawił się cień rozbawienia. Kiedy jednak siostra mówiła dalej, Aura słuchała uważnie. Pomimo swojego stanowiska w tej kwestii, musiała przyznać, że rozumie bliźniaczkę. Przecież ona również zawsze ceniła sobie niezależność.
Dobra, dobra – skapitulowała w końcu, unosząc dłonie w obronnym geście. Przy okazji też skinęła jej głową z wdzięcznością i przysiadła na krześle. – Będę o tym pamiętać – obiecała, choć może to był strzał w kolano, bo dotychczas niełatwo było jej dotrzymywać takich obietnic.
Całe szczęście, że usiadła jeszcze przed tymi wszystkimi rewelacjami Tottie i jej nagłym, niespodziewanym wybuchem. O dziwo, tym razem to Aurze zabrakło słów, nie umiała jej przerwać, dopóki nie zapadła cisza. A nawet wtedy siedziała bez słowa ze wzrokiem wbitym w podłogę. Pomyślała, że powinna odczuwać złość, ale to uczucie nie nadeszło. Zamiast tego był jakiś dziwny smutek. Nie była przyzwyczajona do takich emocji, nie wiedziała, jak sobie z nimi radzić i drgnęła dopiero na słowa o pieprzu. Wówczas podniosła się z miejsca, znów ignorując delikatny ból i ruszyła za siostrą, tylko znacznie wolniej. I to własna opieszałość spowodowała, że znów była zirytowana.
Kurwa, serio Tottie? – warknęła, wychodząc z kuchni, gdy tamta była już niemal przy drzwiach. – Jakoś nigdy wcześniej nie miałaś do mnie pretensji, kiedy udawałam, że jestem tobą. Tak samo jak tobie nie przeszkadzało podszywać się pode mnie – skomentowała ironicznie, podpierając się ramieniem ściany. Nie chciała poruszać już tematu jej spotkań z Blake'em. Spotkań, które przed nią ukrywała, co w jakiś sposób ją zabolało. Nie sam kontakt pomiędzy tą dwójką, tylko te sekrety. Ale uznała, że nie da tego po sobie poznać.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”