WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily & Ron

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

| jakieś trzy miesiące po ostatniej

Powiedzieć, że Lily było w życiu dobrze w ostatnich miesiącach to zbyt duże słowa. Okropnie beznadziejnie czuła się z tym, że Jason całował się (oby tylko) z kimś innym po tym jak się określili i nie potrafiła zupełnie tych zdjęć z głowy wyrzucić, nawet mimo tego jak błagał o przebaczenie. Jasne, nie zakładała, że w pewnym momencie jej nie przejdzie, ale teraz, gdy zresztą i tak od tylu miesięcy nie wracali nie robiła sobie z tego nic wielkiego w głowie. Potrzebowała odsapnąć i odetchnąć od tego pierdolnika który Jay znowu jej zgotował - zresztą, po jego powrocie zamierzała się wyprowadzić. Pomieszkała kilka dni po tym wszystkim u Charliego, a potem, po kilku tygodniach zgodziła się na randkę z Joe. Te randki były trochę strzałem w dziesiątkę, bo łatały jej zranione serduszko odrobinkę, chociaż liczyła na to, że nic większego z tego się nie wywiąże - może po prostu potrzebowała bycia serio singlem? Aktualnie spędzali z Nottinghamem weekend w San Francisco; mieli zaplanowane jakieś super kolacje, czas typowo we dwójkę i właśnie z jednej z kolacji wrócili i absolutnie mogła stwierdzić, że uwielbiała Joe i to jak na nią wpływał. Nie myślała nad jakimiś dodatkowymi rzeczami, po prostu... całkiem nieźle się z nim bawiła - i nie myślała ani o Ronie (bo jednak sypianie z Joe bardzo pomagało, żeby nie chcieć o Ronie myśleć) ani o zjebanym Jasonem, eh.
- Czyli rozumiem, że zamierzasz wejść do środka na przedłużenie randki? - zażartowała Lils spod ust Joe, opierając się plecami o drzwi apartamentu który wynajmowali i wsunęła jedną dłoń pod materiał jego koszuli, wodząc paznokciami po jego umięśnionym brzuchu. - Kupiłam coś fajnego - wymruczała mu w usta, bo owszem, kupiła jakąś dojebaną bieliznę i zamierzała mu zafundować jakiś mini pokaz.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

Nottingham wiedział doskonale, że z tym, co odpierdolił Jason nie mogło być Lilianne dobrze. Wiedział też, że był raczej reboundem niż poważną relacją, ale… Godził się na to z radością. Świetnie się z nią bawił, wyciągnął nawet Lilianne na randkę – tym razem dłuższą, bo weekendową do San Francisco. Nadal blisko, by wrócić, gdyby cokolwiek się stało, ale na tyle daleko, by móc odsapnąć od zgiełku LA. Tak więc mieli sztos kolację, pobawili się trochę, może nawet potańczyli w jakimś super barze przy plaży, a teraz wrócili do pokoju.
– No tak planowałem, nie chciałbym musieć tłumaczyć się w recepcji, że potrzebuję drugiego pokoju – zaśmiał się pod nosem, inna sprawa, że ten pewnie był na jego nazwisko jednak. :lol: Objął ją mocno w pasie i zarzucił sobie jej nogę na biodro, mocno zaciskając na niej palce.
– Ah, tak? Szkoda, że szybko się zniszczy w takim razie – bo jeśli miała na myśli dojebaną bieliznę, to zamierzał z niej ją zerwać. Cóż. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Fakt, był trochę reboundem dla jej duszy, ale też nie do końca chciała do niego tak podchodzić - wolała o tym myśleć po prostu jak o randkach z fajnym facetem, nie jako zastępstwo za kogoś innego, nie jako cokolwiek w tym rodzaju. I z jednej strony naprawdę sprawiało jej przyjemność umawianie się z kimś nowym, bez ciężaru przeszłości na plecach i całej reszty.
- Zawsze możesz powiedzieć, że w każdym trzymasz inną dupę i nie chcesz żeby się spotkały - sama zaśmiała się teraz cicho, sama mocno ciałem do niego przywierając. Posłała mu rozbawione spojrzenie. - Dlatego kupiłam kilka fajnych rzeczy, a nie jedną, żebyś mógł do woli niszczyć - mruknęła, delikatnie przygryzając jego dolną wargę i ciągnąc za nią nieco w swoją stronę, by zaraz na chwilę znowu się wpić w jego usta i wymacała klamkę, przez co pewnie omal nie wpadli do środka z impetem. - Ogarnij nam drineczki, ja idę ogarnąć resztę rzeczy - poklepała go po klatce piersiowej i odsunęła się, puszczając mu oczko. Ostentacyjnie jednak idąc do łazienki rozpięła pasek w swojej sukience, rzuciła go na ziemię, pozwalając żeby i sukienka do niego na ziemi dołączyła i powoli przemaszerowała do łazienki w samych szpilkach i jakichś koronkowych stringach.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

Uśmiechnął się lekko i spojrzał na nią z lekkim rozczuleniem, gdy wspomniała, że mógł zawsze powiedzieć, że w każdym pokoju trzyma inną dupę. No niby mógł, ale czy to naprawdę miało aż tyle sensu? Dla niego średnio. Cóż. Tak więc kiedy wspomniała, że kupiła kilka fajnych rzeczy, aż odetchnął głęboko.
– O kurwa, mam weekend z kobietą idealną – zamruczał, zaraz wpijając się w jej usta, a dłonią, ktorą nie trzymał jej uda przesunął z talii na pośladek, na którym jego łapka zacisnęła się mocno. Tak więc wpadli do pokoju, a on posłusznie skinął głową, chociaż wzrokiem ją odprowadził do łazienki, łapiąc się za serce.
- Testujesz moją cierpliwość, Lilianne! – zawołał za nią, walcząc z całych sił, by zaraz za nią nie pobiec i nie zacząc tych koronkowych stringów z niej zdzierać. :lol: Istotnie, drineczki przygotował i zlustrował ją wzrokiem, gdy wyszła z łazienki, gwiżdżąc cicho.
– O kurwa, sztos – westchnął cicho, wpatrując się w nią jak w obrazek.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Nie mów mi tak, bo się zarumienię - stwierdziła z lekkim rozbawieniem i mimowolnie jęknęła mu cicho w usta czując ten mocny ścisk na swoim pośladku. Tak naprawdę to powoli miała ochotę pierdolić zakładanie jakiejkolwiek seksownej bielizny tylko najpierw zająć się nim już od wejścia, a potem dopiero zrobić dalsze kroki, ale cóż. Przetrwają chyba :lol:
- Po prostu pobudzam twoją wyobraźnię - poruszyła brwiami, odwracając się przez ramię i istotnie w łazience chwilę zniknęła. Przebrała się w bieliznę, pończochy i wyszła z łazienki, opierając się pleckami o jedną ze ścian i przesunęła palcami po swoim udzie.
- Czyli ci się podoba? - przygryzła jeszcze nieco teatralnie dolną wargę. - Idę przygotować jeszcze jedną rzecz i możesz zaraz do mnie dołączyć - dodała, ruszając faktycznie w kierunku sypialni. Nabrała jakichś kajdanek, pejczów i innych pierdołek zapewne :lol:

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– Ale to sama prawda, Lilianne – zamruczał cicho, patrząc na nią z rozbawieniem, ale kurwa, kiedy tak jęknęła w jego usta, miał ją ochotę brać nawet na tych drzwiach. Była cholernie seksowna. Odetchnął głęboko i skinął głową.
– Zajebiście pobudzasz – mruknął pod nosem i westchnął cicho, gdy zobaczył ją w tej bieliźnie.
– Mogę ją już z ciebie zdzierać? – podszedł do niej powoli, walcząc ze sobą, żeby nie podbiec, ale nie chciał pokazywać jakiejś życiowej desperacji, chociaż łatwo nie było. Skinął jednak głową, gdy wspomniała, że zaraz może do niej dołączyć.
– Zebyś wiedziała, że dołączę – zamruczał cicho, patrząc na nią z zachwytem i kiedy ona poszła, do drzwi rozległo się pukanie. Sądził, że to jakiś roomservice, więc kulturalnie otworzył i zobaczył Rona i Eliasa. O kurwa.
– O kurwa – powiedział, patrząc na nich zamrożony w czasie. Nie przypominał sobie, żeby cokolwiek z Lils jarali, nie?
– Hej, stary. Wiedzieliśmy, że się tu zameldowałeś, a już nie mogliśmy czekać. Chcemy wiedzieć, jak dziewczyny- powiedział Ron, klepnąwszy go w ramię. A Joe stał i patrzył jak ostatni debil.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Cóż, gdyby zaczął się do niej przed tymi drzwiami dobierać, prawdopodobnie by mu uległa, bo seks z nim uwielbiała. Nie umiała znaleźć ani jednej rzeczy, którą robiłby źle lub nie tak, jakby chciała - przez co mogłaby z jego łóżka nie wychodzić generalnie, ale próbowała nie wpadać aż w tak pojebany wir relacji, nie?
- Nah, jeszcze musisz poczekać na resztę dodatkowych atrakcji - przesunęła dłonią po jego klatce piersiowej, ale zaraz dłoń grzecznie zabrała. Przygasiła światło, nawet rozpaliła kilka świeczek, może nie koniecznie w ramach romantycznego klimatu, tylko po prostu żeby panował taki przyjemny półmrok! Usłyszała pukanie do drzwi, ale zajęła się tym co miała robić, nie?
Elias natomiast widząc minę Joe, odetchnął głęboko.
- Nie, nie pojebało cię do reszty - rzucił z lekkim rozbawieniem, podchodząc bliżej. - W skrócie: musieliśmy się ukrywać od roku, uciekliśmy im, ale... już tak dłużej nie możemy. Musimy wrócić, ja muszę chociażby ze względu na maluchy - spojrzał ze smutkiem na Josepha. Zaraz jednak rozejrzał się po pomieszczeniu i zobaczył lezące damskie ubrania na ziemi i dwa drinki, które Joe wcześniej przygotował.
- Kurwa, przeszkadzamy? Może spotkamy się jutro rano? Widzieliśmy, że rezerwacje masz do poniedziałku, więc może... usiądziemy i to wszystko ogarniemy jak już będziesz wolny? Musisz nam pomóc ogarnąć ten burdel - ale widać było, że nie robiło na nim wrażenia to, że miał jakąś dupę, aż...
- JOE, MIAŁEŚ PRZYJŚĆ ZA CHWILĘ - zawołała z rozbawieniem Lilianne z sypialni, a Elias spoważniał i spojrzał na Joe jakby wzrokiem go chciał przejrzeć na wylot.
- Czy to... - zapytał trochę bardziej Rona niż Nottinghama i wtedy, jakby na potwierdzenie jego wątpliwości, drzwi od sypialni się otworzyły i wyszła z niej Lily, w bieliźnie, z jakimś pejczem w dłoni.
- Zgubiłeś się w trakcie robienia drinków czy co? - zaśmiała się cicho, w drugiej łapce trzymając jakieś kajdanki, które z hukiem upadły zaraz na podłogę gdy zobaczyła kto stał w pomieszczeniu i zamarła w połowie drogi do nich. - Kurwa - powiedziała tylko, lustrując wzrokiem chłopaków i... nie docierało do niej to co się w tym momencie działo.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

Joseph się praktycznie nie odzywał, odkąd panowie weszli do środka. Patrzył, mrugał, przetwarzał, rozważał, czy Lils po prostu nie sypnęła im jakichś magicznych tabsów na przetestowanie w knajpie, gdzie pewnie trochę drineczków wypili, mielił to co mówił Elias.
– A ja po prostu chcę wrócić. Nie chcę rozkurwiać Lils życia, ale to trwa już za długo – dodał Ron, bo istotnie, gdyby Lils wybrała kogoś innego, nie miałby pretensji, ale Eli… Eli musiał dla bliźniaków. Tak po prostu. Joe spojrzał na nich obu.
– Trochę przeszkadzacie… – powiedział niepewnie, bo kurwa, jak im wyjaśnić, że Lilianne właśnie czekała na niego w kurewskiej bieliźnie w sypialni? Trochę się nie dało, nie? Eh.
– To głos Lilianne – odparł Ron na pytanie przyjaciela i spojrzał razem z Elim na Josepha tak, jakby nie wiedział, czy mu zajebać, czy zacząć się śmiać. A wtedy wyszła Lily w bieliźnie z pejczem w dłoni. Ron zmarszczył brwi, a Joe pobladł ewidentnie.
– Nie, zastanawiam się czy całkiem mnie pojebało, czy Ron i Elias tu naprawdę stoją – odparł na jej pytanie, patrząc na panów nadal.
– Lily… – powiedział Ron łagodnie, nawet ignorując to jak seksownie wyglądała. W jego spojrzeniu było widać po prostu czysty zachwyt i cholerną tęsknotę, bo tęsknił za nią każdego dnia od niemal dwóch i pół roku. Bo tyle przecież minęło, odkąd ją widział, eh.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

A Elias patrzył na Lilianne i sam nie zwracał uwagi na bieliznę, w zasadzie to nigdy w ten sposób ogólnie na Lily nie patrzył, ale mielił to, że... Joe z nią sypiał. Kurwa, tego się zupełnie nie spodziewał. Blondynka natomiast ruszyła w ich stronę, ale nie podchodziła ani do Rona ani do Eliasa. Schowała się jakby trochę za Joe, zaciskając palce na jego ramieniu i czuła, jak jej serce wchodzi na cholernie niebezpieczne obroty gdy próbowała zrozumieć to co się działo.
- Chyba pojebało nas oboje - powiedziała cicho, ignorując cały ten moment, sytuację w której tu byli bo... byli. I kiedy Ron wypowiedział jej imię, złapała głęboki, przerywany oddech, kręcąc głową.
- Nie - powiedziała od razu, nie patrząc na niego tak, jakby tęskniła. Patrzyła na niego z całkowitym żalem, rozpaczą i udręką, lekko wbijając paznokcie w ramię Nottinghama - a w zasadzie całkiem mocno - jakby to miało sprawić, że nie rozpadnie się tutaj. - Jeśli tu jesteście, to znaczy, że wtedy... w porcie... też tam byliście? - i kiedy to mówiła, widać było jak kurewsko była wściekła. Nie smutna, była wkurwiona, że pozwolili jej myśleć, że nie żyją - jej i Nessie. Jak mogli to zrobić? Nie rozumiała niczego.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Najwidoczniej – przytaknął Joseph, a Ron wpatrywał się nadal tylko w nią. Bo generalnie jego serce i mózg teraz były skupione tylko na niej, nie na fakcie, że sypiała z jego kumplem, bo najlepszym przyjacielem zdecydowanie nie był. Jasne, po rozwodzie Eliasa i generalnie byli trochę jak trzej muszkieterowie z Josephem, ale teraz… No najlepsi kumple tak sobie nie robią, prawda? Wolał się zatem skupić całkowicie na blondynce.
– No… Tak – powiedział Ronnie, oddychając głęboko i podchodząc powoli. Nie zwracał uwagi na bieliznę, po prostu obserwował ją.
– Byliśmy. Chciałem wtedy ci dać znać, że to my, ale Elias mi przemówił do rozsądku, bo to by naraziło ciebie i Ness. Uciekaliśmy przez ostatni rok, odkąd nam się udało wyrwać z tamtego piekła. Od tamtego czasu szukaliśmy skurwysynów, którzy nas porwali, ale nie możemy już uciekać. Musimy wroćić. Eli do dzieci, a ja… Ja nie wiem, czy mam do czego wracać, ale chcę wrócić – przyznał cicho, patrząc na nią ze smutkiem. – Przepraszam za to wszystko, ale musieliśmy zapewnić wam i dzieciakom bezpieczeństwo a to była jedyna droga, gdybyśmy się kontaktowali, zabiliby was i maluchy bez mrugnięcia okiem – dodał cicho, patrząc na nią ze smutkiem.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

W jej głowie pojawiła się myśl, że to bardzo chujowy moment na zobaczenie się. Chujowy, niekomfortowy a jednocześnie... nie była pewna czy jakikolwiek byłby dobry. Nie, bo mógł jej powiedzieć. Nie powiedziałaby nikomu, nawet Nessie gdyby o to poprosil na wypadek jej świrowania, które uskuteczniała, ale... dlaczego nie powiedział? Kiedy podszedł bliżej, Lily nie odsuwała się od Josepha, jakby traktowała go w tym momencie jako swoją tarczę i nie odzywała się, słuchając słów Ronniego.
- Podrzucali kartki do wózka Vinniego i Ellie. Jakiś sukinsyn wręczył list Maddie gdy była w przedszkolu. Miałyśmy problemy z hamulcami, jakieś dziwne sytuacje... naprawdę sądzisz, że to było zapewnienie nam bezpieczeństwa? Nie bądźcie obaj śmieszni - powiedziała cicho, puszczając ramię Joe i odwróciła głowę, patrząc w kierunku jakiegoś ogromnego okna i zamrugała zaraz kilkakrotnie żeby nie pozwolić sobie na łzy. - Nie chcę z tobą rozmawiać. Nie chcę rozmawiać z żadnym z was. Nie chcę słyszeć ani słowa - pokręciła głową, zaciskając mocno powieki i objęła się ramionami. - Ale Nesta musi wiedzieć jak najszybciej. - dodała, siadając na kanapie i jakąś poduszkę na kolana sobie wzięła, przytulając ją do siebie i się nią zasłaniając. Elias natomiast podszedł do Joe i złapał go dość mocno za przedramię.
- Chodźmy zapalić na taras, co? - powiedział cicho, trochę tak żeby Lily nie słyszała przede wszystkim, mierząc go wzrokiem. Ron mu może nie pociśnie, ale Eli zamierzał :lol: A kiedy wychodzili, Lily podążyła za nimi wzrokiem, powoli przenosząc oczka na Rona. Nawet poderwała się z kanapy, złapała go za dłoń z której palec teoretycznie dostała i kiedy zobaczyła, że go brakowało, zaniosła się jakby miała zacząć płakać.
- Dostałam go... razem z obrączką - i odruchowo palce na jego dłoni zacisnęła, czując jak wszystko to, co próbowała w sobie od tych dwóch lat trzymać teraz po prostu przestało działać. :c

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Ron wiedział doskonale, że to zaszło daleko, może nawet za daleko, by to naprawiać. Nie mógł jednak przecież pozwolić jej nadal wierzyć, że nie żyje. A nie powiedzieli jej, bo… On sam obawiał się, że nie wytrzyma bez kontaktu, że potem nie będzie umiał się sam nie kontaktować, a to mogłoby ja narazić. I pewnie by chciała powiedzieć Ness, tego również się obaj obawiali, a nie wiedzieli, czy nie będą musieli się ukrywać… Latami. Nie chcieli wstrzymywać dziewczyn.
– Jebane chuje – westchnął ciężko i spojrzał na nią ze smutkiem, który był doskonale widoczny w błękitnych oczach. - Chcemy jej powiedzieć, ale nie wiem czy jak najszybciej to dobry czas – mruknął cicho, chwytając szlafrok z szafy i dając jej, żeby się mogła zakryć.
Joe pozwolił się wyprowadzić na taras, a Ronnie westchnął ciężko. Patrzył na nią ze smutkiem.
– Domyśliłem się, że chcą go wam wysłać, to w zasadzie cud, że przeżyliśmy. Nie wiem do tej pory, czy mieliśmy dużo szczęścia, czy celowo chcieli to tak zorganizować – westchnął mimochodem, patrząc jej w oczy. – Przepraszam, że musałaś przez to przechodzić, Lily, tak bardzo cię przepraszam – powiedział cicho, ściskając jej dłoń i po prostu przygarniając do siebie, by ją przytulić.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Ona nie wiedziała czy to zaszło za daleko. W tym momencie nie wiedziała już absolutnie niczego. Nie wiedziała czy rzucić mu się na szyję czy wyskoczyć do niego z łapami żeby sama spuścić mu wpierdol za to, że pozwolił jej myśleć, że nie żyje. Kurwa, nawet jeśli ruszyła dalej, nawet jeśli próbowała udawać, że wszystko jest dobrze... to cały czas bolało. Ugh.
- I myślisz, że kiedykolwiek będzie dobry czas? - zapytała wprost, bo jej zdaniem po dwóch i pół roku wszystko już było niewłaściwym czasem. Wzięła od niego szlafrok, zarzuciła go na plecy i mocno zasznurowała tak, że przez chwilę aż zabrakło jej tchu.
- Wszyscy szukali czegokolwiek. Nesta świrowała przez prawie rok, a wszystko i tak było błędnym kołem - mówiła cicho, wyraźnie nerwowym tonem, a kiedy ją przytulił, sama mocno objęła go w pasie ramionami, palce zaciskając na materiale koszulki czy tam koszuli którą miał na sobie. I kiedy poczuła jego zapach, bliskość jego ciała... po prostu się rozpłakała. - Jesteś tu, boże - wyszeptała przez łzy, nie skupiając się już na niczym innym. Rozpaczliwie przylgnęła do niego ciałem, jakby bała się, że za chwilę jej zniknie. Nie miała bladego pojęcia co z tym wszystkim zrobić - z tym, że żył, z tym że całe jej życie było teraz skomplikowane jeszcze bardziej. Po prostu stała i tuliła się do niego, napawając tym jak cudownie pachniał i jak bardzo za tym zapachem tęskniła, ehhh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

On w zasadzie rozumiał ten stan, bo był w podobnym – nie wiedział absolutnie niczego, nie wiedział, jak się wobec niej zachować, czy ułożyła sobie życie, czy powinien teraz spierdalać, czy może zostać? Czy… Czy być przy niej i walczyć, czy pozwolić ruszyć dalej? Czy w ogóle dało się ruszyć dalej po tym, co zrobił? Odetchnął.
– Nie wiem, co myślę. Lepszego chyba nie będzie, Lils- powiedział cicho, patrząc jej w oczy i odetchnłą głęboko, kiwając głową. – Domyślam się, ale nie mogliśmy się wam pokazać. Ty powiedziałabyś Ness, ona by zaczęła bardziej świrować, a ja nie wytrzymałbym bez kontaktu, gdybyś wiedziała – powiedział cicho, patrząc na nią ze smutkiem. Kiedy objęła go mocno, odetchnął cicho, jakby pierwszy raz od dawna mógł odetchnąć pełną piersią. Przymknął powieki, opierając brodę na czubku głowy kobiety.
– Jestem – uśmiechnął się czule, czując, jak i jemu łzy napływają do oczu. – Cholernie tęskniłem za tobą i za Maddie. Jezu, ona już musi być taka duża – wyszeptał cicho, chociaż słychać było, że nawet ton głosu mu drżał. – Przepraszam, że musałaś to przeżywać – dodał cicho, zanurzając nos w jej włosach i z zachwytem ten znajomy zapach chłonąc.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Nie potrafiłaby naprawdę na żadne z tych pytań odpowiedzieć, bo tego było za dużo - był Jason, na którego była wściekła, ale w którym naprawdę zdążyła się cholernie mocno zakochać i naprawdę cierpiała przez to jak wyszło; był też Joe, którego uwielbiała i mogłaby... hipotetycznie oczywiście, widzieć coś. Kiedyś. Za jakiś czas. A kiedy stawiała obok nich Ronniego... wszystko się rozpadało i zupełnie nie wiedziała jak to ułożyć. Kurwa mać.
- Widziałam was, poszłam za wami, Ron, kurwa... - jęknęła cicho, rozpaczliwie nieco, próbując nie wyć jak pojebana w tym momencie. - Przez kilka dni nie wiedziałam co ze sobą zrobić i wkręcałam sobie, że mam przywidzenia. Nawet... nie powiedziałam o tym Ness - dodała, chociaż miał rację. Gdyby wiedziała, ciężko byłoby nie łaknąć tego kontaktu cholernie, eh. Jestem. Nawet nie miał pojęcia jak potrzebowała tego jednego słowa przez ostatnie dwa i pół roku. Nawet jeśli kochała Jasona, nawet jeśli - gdyby nie zjebał, rzecz jasna - kochała życie z nim, to Ronnie obok to było wszystko czego potrzebowała. Przełknęła ślinę słysząc jego słowa. - Jest. Mówi dokładnie tak dużo i tak szybko jak zakładaliśmy, że będzie mówić. I chodzi na balet i jest... jest cudowna - to drżenie jego głosu nie pomagało Lily się trzymać. - Możemy porozmawiać gdzieś indziej? Gdzie się zatrzymaliście? Ogarnę się, ubiorę i... porozmawiamy sami. Bez chłopaków obok. Dobrze? - wyszeptała, nosem przesuwając po jego szyi i znowu wzięła cholernie głęboki, przerywany oddech żeby się trochę uspokoić. Rozmawianie przy Elim i Joe szczególnie, było dziwne. Tak samo jak rozmawianie w TAKIEJ bieliźnie mimo wszystko :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”