WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Ron, Lils, Charlie - Aspen

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Ronnie cholernie się cieszył na wyjazd do Aspen, ogólnie uważał, że to sztos opcja, powoli domki w Los Angeles się ogarniały i naprawdę był dumny z tych projektów, które stworzyła Lils, bo każdy swoją willę już w Pasadenie zaakceptował emocjonalnie i szykował się do przeprowadzki. Tak więc obecnie siedzieli całą ekipą przy ognisku, dzieciaki pewnie spały spokojnie obserwowane przez elektroniczne nianie i w tym momencie Ronnie obejmował Lils.
- Och, zapomniałam wam w zasadzie powiedzieć, ale tata i ta jego nowa dupa mają przyjechać na jakieś parę dni - Cami uśmiechnęła się przeuroczo, bo skoro rodzinny wyjazd to rodzinny wyjazd, nie? A Ron odetchnął głęboko.
- Na parę dni to znaczy ile, Cami? - spytał, marszcząc brwi, a dziewczyna pewnie wzruszyła ramionami, ale zaraz pobladła lekko, bo na podjazd właśnie wjechało auto jej ojca, a tego się jakoś nie spodziewała - nie tak szybko w każdym razie.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Fakt, Lilianne ogarnęła wszystkie projekty w ekspresowym tempie, ignorując inne projekty za ktore nawet miała mieć zapłacone. Szczególnie, że wiedziała o tym, że Charlie się z kimś umawia tak bardziej serio i tym bardziej potrzebowała jak najszybciej się zawinać, żeby nie musieć tego oglądać :lol: Ale kiedy usłyszała słowa Camille, zacisnęła usta.
- Nie no, luz. Mogłaś powiedzieć wcześniej, ale fajnie że przyjedzie skoro to rodzinny wyjazd - uśmiechnęła się delikatnie, wzruszając ramionami i sięgnęła od razu po swój kubek w którym miała pewnie polane od serca tequili i pociągnęła z niego kilka łyków. A potem zobaczyła auto na podjeździe i zacisnęła usta. Jezu, naprawdę? Nagle odechciało jej się tego wyjazdu zupełnie. Przytuliła się jednak odrobinę mocniej do Rona, zupełnie odruchowo jakby chciała się w jego ramionach trochę schować bo zupełnie komfortowo się nie czuła, meh. I wtedy wyłoniła się przed nimi jakaś śliczna blondynka, z szerokim uśmiechem.
- Hej, przyjechaliśmy jednak wcześniej. Caroline - wyciągnęła dłoń - z jakiegoś powodu - najpierw do Lils, która oczywiście dłoń uścisnęła. - Przywieźliśmy trochę tequili i przekąsek. Gdzie to postawić? - zapytała, zaraz jeszcze dłoń do Rona wyciągając i całej reszty, zaraz pewnie ściskając się z Cams. Grr.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Ronald pokiwał głową, bo skoro Lily miała takie podejście, to on teoretycznie nie miał powodu, żeby się wściekać, chociaż domyślał się , że łatwe to to nie będzie dla jego kobiety. Cóż. Kiedy jednak podjechało auto i zobaczył olśniewającą blondynkę, tę samą, z którą Charles jadł wcześniej biznesowy lunch – o czym Lils nie wiedziała, rzecz jasna, że wówczas był to tylko biznes – to uśmiechnął się lekko i podał jej dłoń.
– Miło cię poznać, Caroline – rzucił, a zaraz za nią przydreptał Charlie, który uśmiechnął się lekko. Wiedział, że było to niekomfortowe, ale dla córki wszystko, nie?
– Hej wam – powiedział, ściskając najpierw Cami, a potem podchodząc do Lily i również ją przytulając, zaraz ściskając też Nessie, Vi oraz podając dłoń panom.
– W zasadzie możecie to postawić gdziekolwiek – stwierdził Ron, wskazując na jakiś stolik i westchnął cicho, mocniej tuląc Lily.
– Okej, okej. Jak się bawicie? – uśmiechnął się lekko Charles, stawiając przekąski i zajmując miejsce na ławeczce obok swojej kobiety, którą zaraz ramieniem objął.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Tą samą, z którą poszedł na randkę, mimo że było między nimi idealnie - to była myśl Lilianne gdy ją zobaczyła i poczuła jak żołądek się jej zaciska totalnie. Przytuliła Charliego na przywitanie, jasne, ale zrobiła to jedną ręką dosłownie, uśmiechając się nieznacznie.
- Mogliście po prostu zabrać się równo z nami - rzuciła luźno. Nie wolno świrować, już nawet nie ze względu na Cams czy Charliego, ale po prostu dla Rona. Bo głupie to by było w jego obecności, tak?
- Nie byliśmy do końca pewni czy będziemy, bo byliśmy załatwić jeszcze kilka spraw biznesowych po drodze - Carrie puściła jej oczko, istotnie do Charliego się przytulając. - Piękne miejsce. Idealne na odpoczynek - dodała, wzdychając i sobie alkoholu jakiegoś do kubeczka nalała. Lily przeniosła powoli wzrok na Charliego słysząc jego pytanie.
- Relaksujemy się - odpowiedziała spokojnie, a Cams się wyszczerzyła.
- No, bo wcześniej mama i ciocia przeciągnęły nas po całym lesie na jogging. Nienormalne są - zaśmiała się, przytulając do George'a, a Carrie zabłsynęły oczy.
- Och, biegacie? Mogłybyśmy jutro pobiegać razem. Nawet tak babsko - zaproponowała, a Lily lekko w ramionach Rona zesztywniała.
- Pewnie, nie ma sprawy. Możemy koło dziewiątej rano czy coś - machnęła ręką, pakując Ronowi rękę do kieszeni i wyjęła sobie z niej fajeczka, którego kulturalnie odpaliła. Zajebiście, to odpocznie w CHUJ :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Jak mówiła Carrie, mieliśmy parę załatwień, a Cami dość późno dała nam znać, chcieliśmy dojechać pojutrze, ale udało się poprzesuwać spotkania i mi i Caroline – uśmiechnął się delikatnie, bo istotnie, tak było. Nie umknęło jednak Charliemu, w jaki sposób go przywitała i… Nie rozumiał. Bo czuł, że był jakiś problem, ale nie umiał go zlokalizować, tym bardziej że sama zaczęła być z Ronem i go odsuwać, gdy było między nimi dobrze, nie?
Zaśmiał się jednak na słowa Cami, bo to w zasadzie brzmiało jak Lily i Nessie z tym joggingiem po lesie. Tak czy siak, Ronnie objął nieco mocniej Lils, czując, że tego potrzebuje, słyszac jednak propozycję Carrie, Vittoria wyczuła klimat.
– O nie, ja już nigdzie z wami nie biegam, pierdolnięte jesteście i jutro będę zdychać z zakwasami. Podejrzewam, że Cami też, nie? Może jutro sobie wszystkie odpuścimy, zrobimy dzień z maseczkami i ODPOCZYNKIEM? – uniosła jedną brew, a Nessie pokiwała głową.
– Myślę, że odpoczynek nam się przyda – Carrie zaśmiała się jednak cicho.
– Ja trenuję codziennie. Więc jak, Lily, tylko ty i ja? – poruszyła brwiami, na co wtrącił się Ronnie.
– W zasadzie to liczyłem, że poranek będziemy mieć dla siebie – uśmiechnął się przyjaźnie do Carrie i pocałował czule skroń Lils.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Rozumiem. Ale fajnie, że w ogóle jesteście - powiedziała łagodnym tonem Lily, uśmiechając się do nich całkiem przyjaźnie. A przynajmniej próbówała i dziękowała całym serce za panujący półmrok i oświetlenie jedynie z ogniska, serio bo spojrzenie miała pewnie nieco mniej przyjazne :lol: Istotnie, potrzebowała się przytulić mocniej, wsunęła nawet łapkę pod bluzę Rona, ale nie przeginała z bliskością, bo nie zamierzała robić jakichś cudów na pokaz. Nie o to przecież w tym chodziło, nie?
- Nie, spoko - odpowiedziała Lils na słowa Vittorii, przechylając lekko głowę na bok. - I tak czy siak poszłabym rano biegać, z wami czy bez was - pokazała małolatom język, zaraz przenosząc wzrok na Caroline. - Więc będzie mi raźniej, jak pójdziemy we dwie - dodała i z jakiegoś powodu przez myśl jej przesżło, że mogłaby kurwę utopić w jeziorze po prostu, ale szybciutko to od siebie odepchnęła.
- Czyli umówione - wyszczerzyła się Carrie. - Spokojnie, nie zabiorę ci jej na długo - rzuciła do Rona, puszczając mu oczko i złapała Charliego za podbródek. - My też chętnie spędzimy część poranka tylko we dwójkę - zamruczała, muskając jego usta swoimi, a Lily, zupełnie odruchowo odwróciła wzrok. Aj. Nie było fajnie. I może by to przełknęła lepiej, gdyby to inaczej w jej głowie wyglądało, eh.
- Może jakieś kajaki jutro? - wtrącił Elias, odchrząknąwszy wcześniej. - Dla maluchów i tak mamy nianie, a to też forma sportu. Może lepsza niż bieganie? Szkoda waszych nózek - wyszczerzył się, bo nawet jego atmosfera zgniotła :lol:
- Nah, bieganie to lepsza forma sportu. Ale niektórzy się do niej nie nadają - lekko dźgnęła Rona palcem w żebra, posyłając mu delikatnie rozbawione spojrzenie.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– No, super, że daliście radę – powiedział Ronnie z uśmiechem numer cztery przyklejonym do twarzy i spojrzał znacząco na Lils, bo przez to, jak blisko był, widział to jej średnio przyjazne spojrzenie. :lol:
– To bez nas – stwierdziła Vittoria, patrząc znacząco na Cami, bo nadal uważała, że ich matki były po prostu pierdolnięte i nikt nie mógł jej wmówić inaczej. Inna sprawa, że teraz pewnie czuła się dziwnie, otoczona praktycznie przez same pary, bo tlyko idiota by nie zauważył, że jej rodzice mieli się ku sobie. Chociaż swoje myśli w temacie zatrzymywała dla siebie. :lol: Nesta westchnęła cicho.
– Nie no, w zasadzie ja też, mogę iść z wami[/b] – najwyżej pomoże kurwę utopić, right? :lol: Kiedy Elias zaproponował kajaki, Ron uśmiechnął się szeroko.
– Najlepszą formą sportu jest seks, ale nie wszyscy go tutaj uprawiają – rzucił z rozbawieniem, na co Vi rzuciła z lekkim smutkiem, pod nosem.
- Niestety – na co Nessie posłała córce nieco rozbawione, nieco współczujące i nieco rozumiejące jej problem emocjonalny spojrzenie.
– Ale na kajaki możemy tak czy siak pojść – zaproponował, poruszając brwiami.
– Kajaki mogą być fajną aktywnością – zgodził się zaraz Charlie, bo też wolał to niż cardio i bieganie, chociaż kiedy Carrie musnęła jego usta swoimi nieco przeciągnął ten pocałunek, cóż.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Lily ten uśmiech numer cztery wyłapała i mimowolnie powstrzymała się przed parsknięciem. Ale na to spojrzenie, musnęła tylko nosem jego policzek powstrzymując się od jakiegokolwiek komentarza.
- O, świetnie. Pokażemy Caroline ten szlak który dzisiaj wypatrzyłyśmy - musnęła palcami kolanko Nesty, puszczając jej oczko. Jak one się bez słów rozumiały, ah :lol: - Ale zbiorowy seks odpada, a mówimy o aktywnościach dla całej grupy, wiesz? - mruknęła Ronowi z lekkim rozbawieniem do ucha. Chociaż chyba dużo seksu będzie potrzebowała na tym wyjeździe, żeby to przeżyć i odwrócić własną uwagę od tego pierdolnika. Ale wzroku na Charliego i Caroline już nie kierowała. Sięgnęła za to po dłoń Rona i na nich spojrzenie skupiła, bawiąc się jego palcami.
- Co w ogóle z Jasonem? Nikt nic nie mówi - powiedziała Camille, a Lily wzięła głęboki oddech.
- Nadal w śpiączce. Nic się nie zmieniło - powiedziała spokojnie, a Camille prychnęła.
- Jakoś mi go nie szkoda - mruknęła młoda pod nosem, a Lils zgromiła ją wzrokiem.
- Przestań - powiedziała poważnym tonem, a Cams wzruszyła ramionami, nadal miny pełnej skruchy nie mając.
- Zawsze go najmniej lubiłam ze wszystkich twoich facetów. Dobrze chociaż, że w temacie Ronniego zmądrzałaś - wyszczerzyła się, a że pewnie obok Rona siedziała to go łokciem szturchnęła i nawet głowę na jego ramieniu oparła delikatnie. No widać było, że go uwielbiała.
- Mam nadzieję, że mnie też tak będziesz lubiła - poruszyła brwiami Carrie, a Lilianne wówczas już nie wytrwała i oczami wywróciła.
- Jeśli nie będziesz głupią suką wobec niej to na pewno. Dobra, idę po fajki, bo nam się kończą. Ktoś coś chce z domu? - chuja się kończyły, ale czuła potrzebę iść zanim zirytuje się bardziej :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Wyśmienity pomysł, Lily. Chociaż bywa tam ślisko i łatwo spaść – poruszyła brwiami Nessie, uśmiechając się przesłodko, a Ron posłał jej karcące spojrzenie, bo kolejnego trupa tudzież nieprzytomnej osoby w śpiączce naprawdę nie potrzebowali na głowei. :lol:
– Może wybierzcie coś bezpieczniejszego – mruknął pod nosem.
– Nie, spoko, lubię wyzwania – powiedziała Carrie, a Nessie spojrzała znacząco na Lilianne.
– Widzisz, Lily, nasza nowa koleżanka lubi wyzwania – mruknęła cicho Nessie, ale tak, żeby tylko Lily usłyszała, za to zwracając się do wszystkich, wyszczerzyła się lekko – Zatem ustalone – uśmiechnęła się lekko, a kiedy Camille poruszyła temat Jaya, Charlie westchnął ciężko. Pewnie był w kontakcie z Benem i go na bieżąco informował, co z nim.
– Nie no, wypadki chodzą po ludziach, jak ktoś się nie umie za coś brać to nie powinien – mruknął Ron, wywracając oczyma, chociaż Charliemu ta sprawa jebała na kilometr ustawką. – Pójdę z tobą, to przygotujemy jeszcze smores, co? – zaproponował Ronnie, idąc istotnie z nią do kuchni. – Jak się czujesz? – spytał cicho, obejmując ją czule, gdy tylko się znaleźli na osobności. Martwił się, no. :c

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Po twarzy Lily przemknął nieco szelmowski uśmieszek gdy usłyszała słowa Nesty. O, na takie wsparcie liczyła.
- Skoro Carrie lubi wyzwania i my też lubimy wyzwania, to zdecydowanie ten szlak będzie odpowiedni - puściła Nessie oczko. Kurwa, im bardziej o tym myślała, tym bardziej nie mogła się tego biegania doczekać, mimo że jednocześnie opróżniła do końca kubek z tequilą więc wiedziała, że to będzie bieganie na kacu, ale czuła, że warto było, ot co!
- Cóż, albo powinni słuchać innych mądrych ludzi, którzy dawno temu się czepiali o ruchomą barierkę, szczególnie przy małym dziecku - dodała, podnosząc się z jakiegoś konara czy innej ławeczki i pokiwała głową na słowa Rona, istotnie do środka idąc.
- Ej, weźcie mi ciastka jakieś, co? - zawołała za nimi Cams. A kiedy Ron Lils przytulił, ona delikatnie pogładziła dłońmi jego plecy.
- Normalnie - rzuciła tylko, całując całkiem czule jego usta i przymknęła oczy, tym pocałunkiem się lekko rozkoszując i odrobinkę łatając swoją udręczoną głowę. - Ale chyba będę się kłaść. trochę za dużo tequili, a za mało snu - mruknęła w jego usta. A jak wypije jeszcze więcej, to spali szmatę w ognisku i po co to komu?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

I na takie mogła liczyć. Nessie pokiwała głową, przyjaciółce pewnie rączkę na nóżce kładąc i puszczając jej oczko, bo istotnei, też nie mogła się doczekać. Przeczołgają szmatę tak, ze nawet nie będzie miała siły na nogach stanąć, a co dopiero o innych czynnościach mówić, nawet jeśli nie zepchną jej do jeziorka. :lol: Ronnie uśmiechnął się czule, obejmując ją ramionami i westchnął cicho.
– Jasne, pewnie, rozumiem. Pójdę z tobą. A nie masz ochoty na smores? - wygiął usta w podkówkę, delikatnie głaszcząc kojąco jej polecki, bo po prostu o jej duszę udręczoną się teraz troszczył i był lekko wkurzony, że Cami tak odjebała, no. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”