WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Jay & Ben
właściciel
Rapture
belltown
- Kurwa, mam chyba zwidy, Ben - mruknął do kumpla, popijając whisky.
- Nie masz zwidów. Mamy problem. Dziewczyny właśnie są w areszcie. I są przesłuchiwane w sprawie zabójstwa funkcjonariusza, którego przed chwilą z Markiem spaliliśmy - wyrzucił z siebie z prędkością światła, a Charlie zaczął się śmiać.
- Prima Aprilis dopiero będzie, Jason - rzucił z rozbawieniem, ale zaraz zobaczył jego minę i przestał się śmiać. - Kurwa, co? jak to?[/b] - spoważniał zaraz, mrużąc oczy. - W co wy je wjebaliście? - no bo obstawiał, że to oni coś odjebali, jak zawsze.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Co znowu odjebałeś? Mamy ci pomóc? Jeśli chodzi o wygranie serca Lilianne, to możesz poprosić o radę swojego przyjaciela, niedojeba - wymownie spojrzał na Marcusa w tym momencie i kiedy usłyszał słowa Jasona, odnośnie tego aresztu i całej reszty, razem z Charliem pierdolnął śmiechem.
- To takie zabawne, serio? Kurwa, ziomek miał pierdolony podsłuch, nie wiemy czy informatycy zdąrzyli usunąć je przed przesłuchaniem! - podniósł głos Mark i kiedy do Bena również dotarło, że to nie był jakiś paskudny żart, wstał z fotela i podszedł do nich obu, mierząc ich całkowicie zabójczym wzrokiem.
- Jak to kurwa nie wiesz, czy zdążyli? - zapytał poważnym tonem, bo im dłużej to mielił, tym bardziej dostawał kurwicy. - Dlaczego do chuja nie zadzwoniliście od razu do mnie? Co w tych pustych łbach macie, bo nie mózgi na pewno? - i uderzył w tym momencie Jasona dość mocno, w tył głowy jakby uderzał gówniarza który ukradł rower, a nie dorosłego faceta
- U Jasona został towar i jakieś papiery. Zabraliśmy je i... - Marcus natomiast dostał od Bena lepa w momencie w którym zaczął mówić. Nie uderzył go z pięści, po prostu z otwartej dłoni, jakby na otrzeźwienie.
- Pierdolone półgłówki. TOWAR W DOMU? - wydarł się na nich. Kurwa mać, jak oni przetrwali bez niego w ostatnich latach?
właściciel
Rapture
belltown
– Nie wiemy, Chris jest teraz na przesłuchaniu z Nestą – powiedział cicho, zaciskając usta, ale zaraz spytano go, czemu nie zadzwonili do Bena i odetchnął, masując sobie potylicę.
– Bo ogarnialiśmy ciało i całą resztę, nie było kurwa czasu na telefon do przyjaciela, bo mieliśmy minimalnie czas, żeby wszystko ogarnąć – odetchnął głęboko, a potem Marcus dostał Lepa od Bena, a Charlie w końcu się wtrącił i zajebał pięknego prawego prostego Jasonowi.
– Wy ochujeliście? Wiedziałeś, że ma wziąć dzisiaj rzeczy i towar w domu zostawiłeś? Czy ty kurwa w ogóle myślisz czymś innym niż chujem? Czy w ogóle nie myślisz i w tym problem? Kurwa, ona jest w ciąży, zjebie. Jak pójdzie za ciebie siedzieć?! – no aż go za fraki złapał, ewidentnie wkurwiony.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Wy już nie macie przyjaciół, tak tylko delikatnie chciałem napomknąć - powiedział oschle, zaciskając usta. - Ale macie mnie. SWOJEGO PIERDOLONEGO SZEFA DO KTÓREGO POWINNIŚCIE ZADZWONIĆ OD RAZU! - wydarł się tak, jak nie darł się na nikogo od naprawdę długiego czasu. Skoro nie rozumieli, gdy rozmawiał z nimi politycznie i nie wypominał im, że są pod nim, to widocznie musiał to zmienić. Szczególnie wobec swojego zjebanego brata. - Najpierw powinniśmy zająć się dziewczynami. Powinniście się rozdzielić, jeden pozbyć ciała, a drugi załatwiać sprawy związane z nimi. Czy wy w ogóle wiecie, jakie to zarzuty? Mogą pójść siedzieć na kilkanaście, wy pierdolone ameby - cedził te słowa, a kiedy Charlie zajebał Jasonowi, nawet nie zareagował. W zasadzie miał ochotę poprawić, ale nie ruszał się z miejsca.
- Nie pójdą siedzieć. Przecież ogarniemy to, Chris ma już jakiś gotowy plan... - zaczął mówić Marcus, trochę skruszny zaczynając być, bo ten argument z szefem jednak zmiażdżył jego ego totalnie
- Jaki plan? Jeśli jest nagranie, to nie ma żadnego planu - powiedział, próbując uspokoić mózg i zacząć wchodzić w tryb rozwiązywania problemów. - Zostajecie tutaj, obaj. Macie kategoryczny zakaz kontaktowania się z dziewczynami - zarządził, bo skoro to na nich jakiś papier był, to lepiej nie ryzykować, prawda?
- Może lepiej być dobrej myśli. Najważniejsze, że nie znajdą ciała - mruknął Mark pod nosem i wtedy Ben już nie wytrzymał i wyjął zza paska broń i przyłożył mu do szyi.
- Bo co, nie ma ciała nie ma zbrodni? A nagranie? Powiedziałem, siedzieć na dupach i czekać. Musimy po was posprzątać chociaż zaczynam się zastanawiać czy po prostu nie wpierdolić na wymianę was do więzienia. Macie wolne na najbliższy miesiąc. Charlie, weźmiesz ich robotę, co? Bo nawet siedząc kilkanaście lat za kratami, radzisz sobie ze wszystkim zdecydowanie lepiej niż te pojeby - odepchnął Marcusa od siebie i spojrzał wymownie na Charliego, biorąc kluczyki od auta.
właściciel
Rapture
belltown
– Sprawy związane z nimi przecież ogarnęliśmy – powiedział cicho, spuszczając wzrok, ale Charles się wtrącił.
– Zostawiliście je kurwa same, jeden z was powinien jechać na komisariat i robić za pierdolone alibi, no kurwa! – westchnął cicho, bo skoro na nagraniu były tylko dziewczyny, to powinna tam być z nimi jeszcze jedna osoba, gdy wpadli gliniarze jego skromnym zdaniem, dla zapewnienia alibi właśnie i potem potencjalnego podważenia nagrań, ale ci idioci nie myśleli, niestety. Odetchnął głęboko.
– I co, też dać się zawinąć? Zajebisty plan – burknął, mruknąwszy pod nosem te słowa. – Zakaz? Bo ty tak mówisz? – zmrużył oczy, bo nie podobało mu się to wcale.
– Ben, szkoda na niego kul, trzeba będzie potem sprzątać – rzucił Charlie, kiedy Ben wyjął broń. - Jasne, że wezmę ich robotę – westchnął, wzruszając ramionami, a Jason odetchnął głęboko. Charles natomiast spojrzał na tych dwóch zjebów.
– Pilnujcie kurnika, nie rozjebcie nic i nie wynoście, a my się zajmiemy resztą – rzucił do nich, wywracając oczami, bo nie miał siły na nich patrzeć szczerze mówiąc.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Gdybym ja tam był, dałbym się zawinąć za nie obie, a przypominam ci, że to nie matka mojego dziecka może zostać skazana za zabójstwo, tylko twojego - nie dowierzał w to co słyszał, serio. Powinni kazać spieprzać dziewczynom, a nie robić to co zrobili. Domyślał się, że ciężko byłoby te dwie damy przegadać, ale cóż. - Tak, bo ja tak mówię. Dość już odjebaliście w ostatnim czasie. Potrzebują teraz pomocy, a nie waszych spierdolonych ryjów - syknął, ale broń po słowach Charliego posłusznie opuścił.
- Jasne, zajmiecie - mruknął Marcus i chociaż Ben zaczął już wychodzić, to się cofnął i złapał go za fraki.
- Jeszcze słowo, a rozpierdolę ci łeb. Nie robię tego tylko dlatego, że Nesta z jakiegoś powodu by tego nie chciała - pchnął go teraz w drugą stronę. I wychodząc, zamknęli zjebów w biurze na klucze zapewne
|ztx2
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
Ben i Charlie aktualnie zasuwali do Rapture, do którego smskiem grzecznie Benji ściągnął i swojego upośledzonego brata który ewidentnie musiał być adoptowany i zjeba, który mógł być potencjalnym ojcem dziecka Nesty. I kiedy weszli do biura, zamknął od razu drzwi na zamek, wcześniej prosząc ochronę, żeby jednak im nie przeszkadzała. Niezależnie od tego, co się by nie działo
- Wiecie dlaczego was tutaj zaprosiłem, moi cudowni, zjebani chłopcy? - uśmiechnął się, nalewając sobie i Charliemu whisky. W zasadzie zjebom też polał. - Gdzie kurwa mieliście nie chodzić, a poszliście i to na widzenie intymne? - zapytał, nadal jeszcze spokojnie a Mark wywrócił oczami.
- Mieliśmy nie chodzić, bo wy tak postanowiliście? Chyba żart - burknął Marcus, a Ben, cóż, nie wiele myśląc, opróżnił szklankę z whisky i rzucił pomiędzy nich, żeby rozbiła się o ścianę.
- Nie, nie dlatego że ja tego chce, tylko dla dobra DWÓCH CIĘŻARNYCH DZIEWCZYN, KTÓRE SIEDZĄ PRZEZ WAS! - no kurwa, jak być spokojnym?
właściciel
Rapture
belltown
– No właśnie, martwiliśmy się o nie, mamy prawo. Poza tym Marcus nadal jest mężem Ness, a ja jestem ojcem dziecka Lily – zauważył całkiem słusznie. – Siedzą przez nas i dlatego o nie dbamy, a ty jesteś po prostu zazdrosny – zajebał jak szmatą w ryj, bez instynktu samozachowawczego.
– Kurwa, nikt nie jest zazdrosny, wy jesteście zjebani[/b] – westchnął Charlie, bo nawet nie wiedział, czy jest sens im to tłumaczyć.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Nie przypominam sobie, żeby któryś z nas podczas ostatnich widzeń nie miał żadnych szans - Marcus uniósł wymownie brwi w górę, wiedząc, że pchał się w gips, ale nie mógł się powstrzymac bo miał dosyć tego pierdolenia po prostu. - Poza tym, decyzja należy do nich, nie do was. Jeśli nie chcą widzeń, niech nas zablokują w rejestrze. Proste. dodał, pewny siebie, jakby liczył, że Nesta tego nie zrobi. Ben usiadł na biurku, rozkładając ręce.
- Charlie, proszę cię, bo za chwilę ich obu zajebię, a naprawdę nie chcę się potem przed Nestą i Lilianne tłumaczyć - witki opadały, cóż zrobić.
właściciel
Rapture
belltown
– Nie myślcie o nas tylko o nich, kurwa. Możecie im zaszkodzić. Wasze wizyty mogą sprawić, że potem je skażą albo skażą na dłużej, nosz do kurwy nędzy, naprawdę chcecie, żeby potencjalne matki waszych dzieci były tam dłużej? – spytał, wywracając oczami.
– Przecież nie będą dłużej, procedują śledztwo – wywrócił oczami, bo tak to emocjonalnie widział w tym momencie.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Już raz się tam z kimś pobiły. Każdy kolejny, dodatkowy dzień, tydzień czy nie daj boże miesiąc, może zaszkodzić nie tylko im, ale też dzieciom. A jak odjebiecie coś i będą musiały tam zostać dłużej, to w imieniu mojego potencjalnego dziecka i mojej bratanicy, rozkurwię ci łeb. - potrząsnął nim, ale nie tak, żeby zrobić mu krzywdę. Nie puszczając Jasona, spojrzał na Marcusa. - Nie możecie zrozumieć, że powinniśmy teraz grać do jednej bramki? Przecież tutaj nie ma sensu się kłócić, który z nas kocha którąs bardziej, albo która którego wybierze. Chodzi o to, że my je kochamy i powinniśmy o nie dbać, a jeśli tego nie potraficie zrozumieć... to może po prostu zostawcie je w spokoju - puścił koszulę Jasona i się odsunął. Marcus natomiast spuścił tylko wzrok, zagryzając mocno policzki od środka. No... niby trochę racji w tym było.
- Cudownie, tylko ty chyba nie rozumiesz, że odcinacie nas, a wy będziecie obok. Przy nich. To jest dobre rozwiązanie? - zapytał wstając z kanapy i podszedł bliżej nich.
-
-
-
– A propos bijatyk, musimy jechać do dziewczyn – westchnął ciężko i istotnie, wsiedli z Benem do samochodu, duet zjebów po prostu zostawiając w tyle, a w szczególy Charlie Bena wtajemniczył już w aucie.
Ztx2